Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Zainspirowany tematem jednego z braci, a także sporym wysypem kontaktów z "eks" na forum, postanowiłem też podzielić się z wami tym co się u mnie działo w związku z moją byłą partnerką, czyli darmowy UPDATE do mojego wątku "Uciekłem nie wytrzymałem" ... to DLC jest w pełni darmowe, aczkolwiek na pewno nie przebije tematu od @rarek2 ... 
Woda, kawka, herbatka jest ? No to jedziemy ...

Przeszło ponad miesiąc temu, przed weekendem majowym dzwoni do mnie braciszek, nie odbieram, ale po godzinie coś mnie tknęło i pomyślałem że oddzwonię, zapytam o dzieci (Jego żona je zabrała do gacha) zapytam, może coś się stało.
Mój braciszek oznajmia mi że moja "eks" kontaktowała się z nim, wypytując o to jak odzyskać konto na "fejsbuniu" bo ktoś jej się włamał i wypisuje ludziom durnoty.
Oczywiście ona mając do dyspozycji od groma orbiterów zajmujących się "komputerowymi sprawami" akurat wybrała jego, człowieka który do dziś niema pojęcia jak dobrze z komputera korzystać, więc oznajmiłem mu że jest to jawnie podejrzane ponieważ wiem że ma resetowanie hasła zrobione na telefon, a że się z nim nie rozstaje, nawet z nim śpi, no to sprawa śmierdzi na kilometr.

Po chwilowej konsternacji braciszek sprzedaje mi info że podpytywała czy kogoś mam, a ja na to że jej "fejsbuczek" jej problem, i nie interesuje mnie ona.
Nie minęło kilkanaście godzin o telefonu brata, powiadomienie z Badoo

"Ma****a odzwiedziła twój profil"
"Ktoś Cię polubił"

... ok ... 

Lecimy dalej, ja sobie odnawiam mebelki, i z racji tego że byłem zadowolony ze swojej pracy wrzucam na insta foto odnowionej komody i foteli, i się zaczęło ... 5 minut i prywatna wiadomość "pokaż"
Napisała do mnie jedna z głów owego komitetu z zapytaniem dlaczego wstawiam nie swoje fotele na instagrama, oraz jeden z pachołków mojej "eks" że jutro przychodzi po te fotele, Ja nie wdając się w żadną dyskusję sięgnąłem po swoje dowody i tak:
Wysłałem printscreena sms'a od byłej z listopada że nie chce tych foteli, następnie zdjęcie mojego przelewu na jej konto, z kwotą i tytułem przelewu za co on jest.

Miałem spokój dwa dni, trzeciego dnia kontaktuje się ze mną były kumpel który z nią był, bo już nie jest... "Czy może zadzwonić?"
Odebrałem, wyznaczyłem termin i godzinę, powiedziałem mu że ma 30 minut, pewnie się zastanawiacie dlaczego?
Ten gość najwięcej do mnie skakał, najwięcej na mój temat miał do powiedzenia.

Uzbrojony w gaz, podpięty telefon z mikrofonem, wybrałem się w miejsce najbardziej mi sprzyjające czyli rynek na który patrzą kamery, i jest tłoczno za dnia.
Gość się wysypał ze wszystkiego, przepraszał, totalnie załamany i zniszczony psychicznie przez nią, chciała go szybko udupić na dzieciaka ze względu na to że z ojcem mają firmę reklamową.
 
Przedstawiłem mu fakty, że to wy daliście się zmanipulować, graliście w jej grę, wybraliście kogoś kogo widzieliście kilka razy zamiast człowieka którego znaliście lata.
Zapytałem tylko czy dalej chce mi przemeblować facjatę? ... "Nie"
Oznajmiłem mu że wybaczam mu jego głupotę, ale kumplami już nie będziemy.

Takich sytuacji miałem już kilka jak tylko prawda wyszła na jaw, dlatego teraz przejdziemy do sedna czyli do mojej "eks"
Jak już komitet się wyłożył a zostały jej trzy osoby (Żona od byłego kumpla który oddał władzę jak podpisał umowę prawną zwaną ślubem, a ona przesiadywała u nich, gdzie odbywały się walne zgromadzenia komitetu, oraz jedna ukrainka której na dniach dziwnym trafem rozsypał się związek, wszystkie trzy lubią robić z siebie ofiarę)

Pewnego dnia przed pójściem na pracy na drugą zmianę spotkałem przed sklepem sąsiadkę która wynajmuje w bloku w którym mieszkam, na tym samym piętrze mieszkanie z koleżanką, wiek ok 25 lat, młoda mała blondynka, jest na czym posiedzieć i do czego się przytulić, rękaw z tatuaży, rozmawiamy sobie z racji tego że wprowadziły się nie dawno, jak się to mieszka na tym osiedlu i takie tam, patrzę kątem oka przez okulary z przyciemniającą nakładką idzie moja "eks" odwraca głowę w naszą stronę, stoi i patrzy dobre 5 minut, a ja dalej swoje z sąsiadeczką, poszła.

Na następny dzień wracam wieczorem do domu, koperta w drzwiach, myślę sobie "Administracja zawsze wrzuca coś do skrzynki" ... dobra biorę, otwieram drzwi, zdejmuję kurtkę, a z racji tego że byłem po kebabie siadam na tron i otwieram ową zawartość, w środku kartka A4, drobnym pismem, chyba się rączka trzęsła.

"Co myśmy sobie zrobili ... bla bla bla, boli mnie twoja obojętność, musimy wziąć w końcu odpowiedzialność za to co się stało, nie wyobrażasz sobie przez co przechodziłam... bla, bla, bla ... zmieniłeś się nie do poznania, świetnie wyglądasz... dlaczego nie mogę o Tobie zapomnieć... w dalszym ciągu Cię kocham, .... jakbyś tylko chciał ... jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko ... bla bla bla ... z nikim nie uprawiałam seksu tak jak z Tobą ... zadowolę się nawet tylko tym"

... celowo nie przepisywałem całości ... w akompaniamencie radosnych pierdów, stwierdziłem jednak że nie będę robił dodatkowej roboty panom od kanalizacji, dlatego niszczarka sobie pojadła.

Następny dzień, zastaję ponownie kopertę w drzwiach, i tutaj mnie zaskoczyła były w niej dwa zdjęcia z naszych wspólnych wakacji, podpisane, na jednym "Wciąż Cię kocham" a na drugim "Chcę żeby było tak jak dawniej"
No japier**** ... podarłem.

W końcu trochę spokoju, ale tylko pozornego, w mojej głowie zaczęły pojawiać się niebezpieczne myśli, a z racji tego że jestem na nofapie przybierały one na sile, zacząłem ćwiczyć, jakoś się uspokoiłem. Chyba wybiorę się do Divy jak tak dalej będzie, ratowałem się też rozmową z przyjacielem, który jasno dał mi do zrozumienia że nie po to odzyskałem swoje dobre samopoczucie i siłę żeby babrać się znów w gównie.
Trochę mi ulżyło.

Mamy zeszły tydzień, wybrałem się na zakupy w godzinach przedpołudniowych na zakupy do Biedronki, i jak ta Janusza przystało wziąłem większą torbę żeby uzupełnić zapasy, wychodzę a tu nagle ona wysiada z samochodu.
"Virek poczekaj! Virek!"
Idę dalej przed siebie, zachodzi mi drogę.
"Proszę! 15 minut"
Wyminąłem, lekko trącając z barku, burknąłem "daj sobie spokój"
"Nie wierzę że już o mnie zapomniałeś, że już mnie nie kochasz"

Odszedłem bez słowa.

Za dwa dni poszedłem na spacer po południu i posiedzieć na swoją ławeczkę przy rynku, ciesząc się słoneczkiem, muzyczką przysnęło mi się chwilę, nagle ktoś wyjmuje mi jedną słuchawkę, otwieram oczy patrzę ona...
Ona: Virek ... dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać? Błagam Cię 10 minut ... 
Ona: Virek ... nadal Cię kocham .. pisałam Ci... 
Ona: Virek ... zgodzę się na wszystko żeby z Tobą być, wiesz o co mi chodzi ...
Ja: Nie mamy o czym rozmawiać.
Ona: Virek ... dlaczego? tak bardzo mnie nienawidzisz? Potraktowałeś mnie jak śmiecia (Oczy jej się zaszkliły oczywiście na zawołanie)
Ja: Na twoje własne życzenie
Ona: Wszyscy mnie zostawili
Ja: Kłamstwo ma krótkie nogi
Ona: Co miałam zrobić!? zraniłeś mnie!
Ja: Ty mnie raniłaś cały czas...
Ona: Czym? Tym że Cię kochałam?! Tym że chciałam mieć z Tobą dzieci?!
Ja: Ty je chciałaś mieć, wiedziałaś na czym stoisz...
Ona: Ale ja chciałam żebyśmy mieli je wspólnie
Ja: Wspólnie mieliśmy tylko problemy, twoje problemy.
Ona: Virek ... inni nie dali mi tego co Ty, dlatego nadal Cię kocham...
Ja: Inni nie byli takimi frajerami?
Ona: Nie mów tak!
Ona: Kochasz mnie jeszcze? ...
Ja: Nie ... 10 minut minęło, nic się nie nauczyłaś, powodzenia w życiu.

Wstałem i odszedłem, nie ukrywam było ciężko, jeszcze coś tam mówiła że będzie o nas walczyć jak szedłem przed siebie, przyszedłem do domu, walnąłem się do wyra, zasnąłem.
Jak wstałem czułem się o niebo lepiej, zająłem się swoimi sprawami, uważam że dobrze postąpiłem, za dużo by mnie to kosztowało tym razem jakbym wpuścił ją do swojego życia.
Chyba sobie pójdę na te divy żeby sobie ulżyć.

Temat nie bez powodu nazwałem festiwalem żywych trupów, ponieważ oprócz eks, spływają do mnie wiadomości z przeprosinami od ludzi których zaznałem tyle krzywdy, ale oni już miejsca w moim życiu nie mają, z góry też przepraszam za offtop, ale chciałem nadać dobry kontekst tej krótkiej historii jakiej jest wiele, i będzie wiele.

Nie wracajcie do byłych bracia.
Znajdźcie w sobie siłę żeby się temu przeciwstawić i definitywnie zakończyć takie relacje, ja zamknąłem ten rozdział życia w taki sposób.
Pozdrawiam!

  • Like 16
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, VIREK napisał:

musimy wziąć w końcu odpowiedzialność za to co się stało,

Grubo, niezła zawodniczka z tej twojej ex.

Godzinę temu, VIREK napisał:

Co miałam zrobić!? zraniłeś mnie!

Grubo x2, plus logika małego dziecka.

Godzinę temu, VIREK napisał:

Tym że chciałam mieć z Tobą dzieci?!

Z twojego opisu jej osoby wynika, że ostatnią rzeczą jaką może chcieć jakikolwiek mężczyzna to dzieci z tą kobietą.

1) Panna sama jest dzieckiem,
2) Nie nadaje się na matkę
3) Skazywanie niewinnego dziecka na jej towarzystwo jest nie humanitarne i pewnie łamie parę konwencji międzynarodowych.

Co do jednego @VIREK na przyszłość nie toleruj takiego stalkingu. Część zachowań jest standardowa, część podchodzi już pod lekko niepokojące terytorium.
Widzisz, odzyskałeś spokój, czujesz się lepiej a to dopiero początek twojej drogi ;) 
Powodzenia stary!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, VIREK said:

Ja: Inni nie byli takimi frajerami?
Ona: Nie mów tak!

Proste pytanie, i całkowita niemożność wyksztuszenia prostej odpowiedzi "tak, nie byli" albo "nie, nie byli"... znak wodny każdej "innej niż wszystkie".

 

4 hours ago, VIREK said:

przysnęło mi się chwilę, nagle ktoś wyjmuje mi jedną słuchawkę

Może to zboczenie charakteru mego, ale przeczytałem najpierw "ktoś wyjmuje mi jedną nerkę"...

Weź może poczytaj, jak uzyskać zakaz zbliżania? Jak plącze się bez celu przed Twoim mieszkaniem, kamera i "poczucie zagrożenia"?

 

A tak poważniej... świadomość, że ktoś JEJ nie chce, jest dość frustrująca. I będzie zadrą w myślach pani - ona sama sobie będzie MUSIAŁA udowodnić, że jeszcze nie jest taka ostatnia. Więc spodziewaj się dalszego kontaktu.

"Bo przecież jestem taka wspaniała, że - cokolwiek go dopadło, może inna - on się w końcu złamie i MI ULEGNIE, tylko muszę próbować do skutku".

Moja porada - odrobina skur... zdecydowanej asertywności, w stylu - pani naśle kolejnego "znajomego" - od razu mówisz mu, że może zostać powołany na świadka, jak już założysz jej sprawę o stalking, i czy wtedy przed sądem przyzna, że to ona kazała mu do Ciebie podbijać. Po pierwszym takim tekście, większość wymięknie bojąc się zostać oskarżonym o współudział.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@VIREK wypada tylko pogratulować. Fajnie, wręcz fantastycznie się to czyta, w przeciwieństwie do gości (nie tylko na forum, ale ogólnie, w życiu), których myszka rzuciła w peezdu dla innego, wydaje się że ogarnęli siebie, przepracowali temat, nawet coś tam w innego się zaangażowali lub skonsumowali, po czym gdy nagle po kilku latach myszka chce wrócić, to wbrew sobie pozwalają na to, bo ulegają emocjom i ułudzie iż jest "nadal inna niż wszystkie" lub co gorsza, przeświadczeniu pt. "ona się zmieniła, na pewno dla mnie, zrozumiała swój błąd".

 

Jak mawia klasyk z "Pogranicza w ogniu": "Partia została rozegrana wzorcowo".

 

Jak mawiają Czesi: "Prawda vitezi!" - "Prawda zwycięży!". Zwłaszcza w takich przypadkach, prędzej czy później, wychodzi na jaw, kiedy panna po rozstaniu zrywa nagle wszelkie kontakty z Twoim otoczeniem, a w swoim Cię oczernia i op......a jak wąsaty Janusz słoik ogórków na przydomowym grillu.

 

Mam tylko do Ciebie kilka pytań:

 

1. Jak długo byliście ze sobą?

2. Ile wtedy mieliście lat, gdy Cię rzuciła?

3. Ile ma teraz ona lat?

4. Czy "walczyłeś" o nią po jej przeskoczeniu na innego bolca, błagałeś o powrót i takie tam, jak bywa zwykle w wielu takich przypadkach?

5. Czy po porzuceniu, utrzymywaliście ze sobą jakiś kontakt, choćby grzecznościowy czy wzrokowy na ulicy lub też czy ona go "znienacka" inicjowała w jakikolwiek sposób, w okresie od porzucenia Ciebie do próby nieudolnego powrotu w "blasku chwały"?

6. Czy utrzymywała przed tą sytuacją, a już po rozstaniu, kontakt z kimś z Twojego otoczenia (rodzina, przyjaciele, znajomi z pracy itp)?

6. Czym się zajmuje obecnie (praca, stan finansowy, materialny, bytowy)? 

7. Czy pochodzi z tzw. "dobrego domu"?

 

Pytam nie tylko z czystej ciekawości, ale także po to, ażeby mieć dobry "materiał poglądowy" na przyszłość.

 

Generalnie Twój post to bardzo miła odmiana, w przeciwieństwie do większości podobnie opisywanych przypadków na forum BS.

 

 

 

 

Edytowane przez Maniek92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maniek92 W wolnych chwilach, nie chcę powielać swojego tematu, jak masz ochotę i chcesz wziąć sobie ten czas, za co z góry wielkie dzięki, to zapraszam do lektury:

Temat z listopada, i jak to czytam, szczególnie pierwszy post w tym temacie to dziś się z tego śmieje, przy jednoczesnym byciu fantastycznie szczęśliwym, że wykaraskałem się z tego łajna, to co ostatnio pani wyrabia to już tylko pierdy, wystarczyło ukazać prawdę na temat jej oblicza, i cały prawie komitecik zawalił się z kretesem, a jej próby powrotu do mnie są dla mnie troszkę żałosne.

Ostatnio nad tym myślałem, ale wszelakie niewłaściwe myśli zbijam tym ile mnie to kosztowało, wtedy zaraz mam migawki jej zawistnej gęby, a pamiętliwy jestem, jakkolwiek by to źle nie zabrzmiało, to nie życzę jej źle, niech sobie życie układa ale trzyma się ode mnie jak najdalej.
Pani jest przekreślona właśnie za to jakie piekło usilnie starała mi zgotować, i wiem doskonale ile by mnie to kosztowało, możliwe że jak bym ją wpuścił do swojego świata, to już bym tyle szczęścia nie miał, bo ona by na pewno nie popełniła błędu, tylko że w jej mniemaniu oznacza to pewnie:
"Muszę tym razem Virka udupić na maksa żeby mi nie zwiał, a potem zrobię sobie z niego wycieraczkę do butów"
Dlatego ta myśl mnie tak odstrasza, mimo tego że jestem w potrzebie, to wolę cierpieć, jak uda mi wyszukać na portalu jakąś młodą studentkę, i mieć jasny układ to będzie dobrze, jak nie to też będzie dobrze. Przeglądam sobie portale randkowe, trochę mi się trochę odechciewa jak patrzę na te księżniczki...

Mogę się jedynie pochwalić że nawinęła mi się na mieście koleżanka z czasów szkolnych, zgarnąłem numer telefonu i zobaczymy, wyskoczę na godzinkę może co ugram, a jak nie to trudno, wejdzie się na stronę z Divami ... 

Udanego dnia łobuzy!

Edytowane przez VIREK
Pisałem odpowiedź po nocnej zmianie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@VIREK przeczytałem dwa razy. Przejebana historia jednym słowem. Tym bardziej ręce składają się do oklasków.

 

Powiem tak, w jednym ze swoich LTR-ów (tym najdłuższym, który opisuję fragmentami na forum), równie miałem grube odpały, ale przyznam szczerze, to nie było nawet 1/10 tego co Ty przeżyłeś. Ja trafiłem na typową "pobożną księżniczkę" z teoretycznie "dobrego domu", gdzie również były/są pewne patologie, ale tam mój niedoszły teść nie pozwalał sobie wejść w razie czego żonie i córkom na głowę, trzymając rodzinę i biznes dość krótko za przysłowiową "mordę", ponadto miał/ma wsparcie swoich rodziców, którzy mówiąc delikatnie, za swoją synową (matką panny) i wnuczką (moją byłą), z całkiem logicznych i racjonalnych przyczyn nie przepadają. Również trafiłem na kobietę o mocno zaniżonej samoocenie, kompleksach i problemach z osobowością (narcyzm, księżniczkowatość, tendencje do totalnej dominacji i sterowania facetem, brak kultury i ogłady wbrew kreowanemu przez siebie wizerunkowi grzecznej i cichej dziewczyny), ale jak widać, moja była "księżniczka" nie była/jest nawet w połowie tak pierdolnięta jak Twoja była, aczkolwiek też ma problemy z równowagą psychiczną. Ponadto bądź co bądź, moje doświadczenia generalnie wchodzą w pewien schemat porażek z kobietami, opisywanymi na forum BS, natomiast Twoje poza te schematy zdecydowanie wykraczają. To co Ci odwaliła/-ała, nadaje się wyłacznie jako przypadek kliniczny dla psychiatrów lub jako fabuła dla thrillera/horroru.

 

Na pewno widzę podobieństwa:

1. Narcyzm

2. Kompleksy i zaniżona samoocena

3. Księżniczkowatość

4. Parcie na dom, rodzinę i bombelka (i)

5. W wymiarze ogólnym brak większej kontroli nad emocjami, tyle że starannie to ukrywa (ła) przed otoczeniem

6. Modliszkowatość

7. Sieczka we łbie spowodowana słuchaniem równie destrukcyjnych co u Twojej "psiapsiółek"

 

Różnice:

1. Wiek (Twoja była z tego co czytałem właśnie jebła w legendarną ścianę 30 lat, stąd może wynikać te jej parcie na ślub i bombelki; moja była obecnie ma ok. 25 lat)

2. Atencja; Twoja miała do niedawna jej dużo, moja, dopóki jej nie rozpuściłem w LTR-ze jak dziadowski bicz, nigdy jej w życiu przesadnie nie miała - jedynie parę koleżanek, introwertyczka, nie umiejąca dobrze się "pokazać" mentalnie i osobowościowo w towarzystwie, w którym zwykle podpierała ściany na domówkach i imprezach, nie wyjęknąwszy często ani słowa, nie ciesząca się zbytnim zainteresowaniem facetów, mimo całkiem ładnej buźki i teoretycznie nie najgorszej figury (lekkie, zdrowe plus size bez zwałów tłuszczu i cellulitu na tyłku i nogach na tamten czas, uroda "południowego" typu).

3. Zachowanie: Twoja z tego co wnioskuje to mocny ekstrawertyk na granicy lekkiego borderu, moja była - manipulantka kryjąca na zewnątrz swoje emocje, która uwydatnia je dopiero na osobności lub w wąskim gronie, gdzie może być pewna że nikt jej nie wytknie złego zachowania ani zaburzeń.

4. Fałsz i obłuda - Twoja była paradoksalnie swoim zachowaniem zagrała w "otwarte karty", u mnie potrafi (ła) okłamać mnie i innych (w tym swoich bliskich) z uśmiechem na ustach.

5. Oderwanie od rzeczywistości - wyobrażanie sobie że życie będzie łatwe, piękne i przyjemne, nieliczenie się z moimi ambicjami i planami, z racji na wychowanie jej "pod kloszem" przez rodziców w cieplarnianych warunkach, brak doświadczenia życiowego i zawodowego. Tu Twoja była w teorii wypada lepiej, własna praca, zarobki, dom. No ale to tylko teoria. U mnie parcie na dom i bombelki przy jednoczesnym wyobrażaniu sobie, że będzie dobrze zarabiać i zarazem bezproblemowo realizować swoje pasje, co wg mnie jest absurdem, nawet patrząc na zachowania i emocje większości kobiet, co moim zdaniem u niej to było/jest spowodowane egocentryzmem z racji wychowania.

6. Ostre mentalnie skurwysyństwo i de facto przeliczanie wszystkiego na pieniądze, tyle że skrzętnie ukrywane przed światem - być może to wynika z różnicy wieku między nimi, u Twej byłej zauważyłem problemy psychiczne i desperację z racji wieku.

7. Przeciwko sobie niemal od początku miałem po cichu całą jej rodzinę, może z wyjątkiem jej babci (matki ojca) i młodszej siostry matki, u Ciebie zauważyłem z kolei że mogłeś mimo wszystko w teorii liczyć na życzliwą obojętność ze strony jej ojca. Co do mojej i Twojej rodziny, to całkiem na odwrót niż w Twoim przypadku - do pewnego stopnia mogłem liczyć na wsparcie rodziny (głównie matki i jej rodziców, mych dziadków), którzy byli wyczuleni i odporni na manipulacje ze strony byłej, Tobie natomiast była przez pewien moment rozwaliła stosunki rodzinne, ale wyszedłeś z tego zwycięsko.

 

Twoje zachowanie niech będzie wzorcem dla innych, jak radzić sobie z byłymi, gdy chcą "nagle" wrócić.

 

Brawo Ty, jak mawia pewien reklamowy klasyk.

Edytowane przez Maniek92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maniek92

Moja eks była dobrze "zlevelowana" przez środowisko które ją otaczało od dziecka, czyli matka trzymająca za pysk ojca, starsza siostra trzymająca krótko swojego męża, jak tylko zrobił "bombelka, oraz najmłodsza siostrunia (Ta to dopiero będzie terminatorem) wyciągająca regularnie pieniądze od swojego brata, przy czym nie pracując ma zawsze na nową kieckę kiedy impreza na wsi, do tego w domu niema z niej pożytku, chyba że ja tam byłem w celach obserwacyjnych to wtedy zamieniała się w super sprzątaczkę, przy okazji kręcąc mi przed nosem swoimi czterema literami, o dziwnych sytuacjach nie wspominając.

Następnie mamy jej aktualne środowisko, czyli jej pracę w której ma "najlepsze kontakty" czyli grono koleżaneczek czyli samotnych mamusi, królowych życia, albo przykładnych żoneczek, czytaj gacie nosi żona a mąż na ozdobę, ciepły kapeć.

Ona sama jest królową masek, i zrobi wszystko żeby tą maskę utrzymać przed odpowiednim środowiskiem, inną maskę ma dla rodziny, inną dla każdej z grup znajomych, inną miała dla mnie.
Jest do tego stopnia zdesperowana żeby nikt się nie dowiedział jakie jest jej prawdziwe oblicze, trafiłem się Ja ... poznałem jej prawdziwe oblicze, czując w końcu zagrożenie z mojej strony, znając mnie bardzo dobrze uderzyła w czuły dla mnie punkt, czyli przyjaciół i znajomych, łącznie z rodziną.

Następnie zajęła się pracą poprzez swoje kontakty jako Audytor w naszej strefie automotive na terenach przemysłowych.

Raczej co do grania w otwarte karty, zależy jak to oboje postrzegamy, bo widzisz moja eks specjalizowała się w słynnym "Ja się z Tobą na nic nie umawiałam" świadomie, albo nieświadomie też stosowała na mnie "gaslighting" robiąc powoli ze mnie wariata.

Czy moje zachowanie może być wzorcem dla innych?
Odpowiedź brzmi nie.

Dlatego że powinienem był to dawno zakończyć, i przestać grać w jej grę, owszem każdy jest mądry po szkodzie, ale fakt jest taki że to Ja ją wpuściłem ją do swojej głowy, musiałem wziąć za to odpowiedzialność, pogodzić się z tym.
Na dzień dzisiejszy nie mam do siebie już o to żalu.
Zaowocowało dla mnie to tym że w końcu moja podświadomość skojarzyła jej osobę z cierpieniem, może dlatego że tak dała mi popalić.

Nikomu nie życzę tego przechodzić, pisałem już o tym w innym wątku u @Nownor więc streszczę na szybko.
To co się w środku mnie działo, jak musiałem się trzymać sam siebie, do tego ona oczywiście przypadkiem ubrana to co lubię, co chwilę chce Cię dotykać, przytulać ... jakbym na chwilę nie zamknął oczów, przeleciały mi wszystkie awantury, a trwało to wieczność ... to prawie bym przystał na jej szajs.

Dlatego nie chcę żeby ktoś przechodził przez to co Ja.
Możliwe że fajnie to wygląda z zewnątrz, ale w środku ... 
Zero kontaktu bracia z byłymi.

Pozdrawiam!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.