Skocz do zawartości

Co zmienia się po wspólnym zamieszkaniu?


Rekomendowane odpowiedzi

Taka mnie nagle oświeciła myśl. 

 

Czemu pani, jak chce bombelka, to nie zaoszczędzi wcześniej na okres wczesno opiekuńczy, czyli te 3-4 lata pozostawania bez pracy? 

 

Rewelacyjne rozwiązanie. Nie musi być utrzymywana, może się dokładać do budżetu, ojciec nie ma noża na gardle, że jedyny żywiciel.

 

Same plusy. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, sol napisał:

Wszystko fajnie, ale to raczej już przy większych dzieciach. Maluch (0-2) "na piersi" potrzebuje matki przez większość czasu, więc ta naprzemienność może być iluzoryczna. Ponadto, jeśli chce się  do 3-go roku życia wykluczyć wszelkie zewnętrzne instytucje (żłobek) i obce baby (nianie) to siłą rzeczy jedno z rodziców będzie w tym czasie ekonomicznie niejako zależne od drugiego. 

Myślę, że sąd nie orzeka o opiece naprzemiennej nie tylko z powodu wieku dziecka a tatusiowie po prostu często nie wnoszą o to z własnej wygody.
Jest jednak sporo ojców które tego chce lub zwyczajnie dorasta do takiej decyzji. Fakt, że nie jest to nawet rozpatrywane przez sądy tylko by default uważa się że dziecko powinno być z matką jest skandaliczne.
Poza tym zakładanie, że wychowają dzieci żłobek lub "obce baby" jest nie wporządku bo pomija to instytucję babć, które i tak gdy kobieta wychowuje dziecko  sama i ma mało pieniędzy musi być brana pod uwagę. Skoro matka matki to czemu nie teściowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

Czemu pani, jak chce bombelka

Jak tylko pani chce bombelka to generalnie nie jest najlepszy pomysł, żeby go robić.?‍♀️
 

2 godziny temu, Personal Best napisał:

Fakt, że nie jest to nawet rozpatrywane przez sądy tylko by default uważa się że dziecko powinno być z matką jest skandaliczne.

Zgadzam się z tym co do zasady (czas noworodkowo-niemowlęcy powinien być dobrze przemyślany ). Ale generalnie w podejściu sądów jest duże pole do zmian.

 

2 godziny temu, Personal Best napisał:

bo pomija to instytucję babć, które i tak gdy kobieta wychowuje dziecko  sama i ma mało pieniędzy musi być brana pod uwagę. Skoro matka matki to czemu nie teściowa?

Jestem zdania, że najlepsza opcja do 3 roku głównie rodzice, przy ewentualnym time-to-time wspomaganiu babciowym, gdzie jedno z rodziców pracuje na część etatu a drugie na pełny, lub oboje na część i się wymieniają.

 

Ale nigdy kosztem dziecka.


Znam dziewczynę, która tak bardzo chciała szybko wrócić do roboty w korpie, że 4-miesięcznemu dziecku puszczała przez kilka godzin dziennie jutuba, bo miała calle. To jest niszczenie układu nerwowego i w ogóle zaburzenie podstawowych instynktów rodzicielskich. Nie dajmy się zwariować.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam, to zmienia się tyle, że wprowadza się do domu kogoś ktp ma swoje własne sposoby na funkcjonowanie i trzeba się dotrzeć wtedy, przegadać, pójść na kompromis w jakichś rozwiązaniach. Ja nienawidzę myć garów, więc tym się zajmował mój ex mąż (jego to relaksowało), ja za to odkurzałam i myłam podłogi (czego on nie lubił). Śmiesznie jest jak robisz dwójkę i ktoś Ci nagle wchodzi do łaźni i gada do Ciebie bez skrępowania.  Umyje Ci plecki po cięzkim dniu. Ogoli nogi, bo dla niego to fajna zabawa. Albo ogoli "muszelkę" ? 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja teraz przerabiam to na sobie. Od dwóch tygodni mieszkam razem z partnerka po roku znajomości i to jest właśnie dobry test na dotarcie się, sprawdzenie czy damy radę funkcjonować we dwoje w jednym pomieszczeniu. Wiadomo każde z nas pracuje, opłaty są pół na pół, jedzenie kupujemy wspólnie choć wiadomo ja muszę więcej jeść z racji pracy i treningów. Moja partnerka jest osobą dosyć pedantyczna jeśli chodzi o sprzątanie, pranie czy mycie naczyń. O ile sam też lubię porządek o tyle tutaj czasem przechodzi to o paranoje xD różne podejścia do spraw mieszkaniowych i ogólnego współżycia w nim więc dobra próba na sprawdzenie czy jesteśmy dla siebie. Ja jestem aktywna osoba, jeżdżę w góry, trenuje czy to siłownia czy to inne formy aktywności a z kolei połowica jest typem kanapowca. Lekkie sprawdzanie na ile może sobie pozwolić są i na ile jestem w stanie zmienić podejście do pewnych spraw. Sex wiadomo jest częściej oprócz tych dni okresowych. Zobaczymy jak dalej. Nie mam spiny na to czy się uda czy nie, mam zdrowe luźne podejście

Edytowane przez marios27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, RealLife napisał:

U kobiety: 

Umieszczenie dziecka w centrum zainteresowania życiowego, mąż na bok, rozmowy tylko o dziecku aż do pożygu, stopniowa utrata zainteresowania seksem, rozstycie, zapuszczenie się, kłótnie i pretensje do męża lub jego rodziny, konflikty na tle wychowawczym dziecka, traktowanie dziecka jak swojej własności, możliwe zainteresowanie kolegą z pracy po 4-5 latach od porodu.

 

U mężczyzny:

Uciekanie od opieki nad małym dzieckiem, konflikty na tle wychowawczym (zwłaszcza synów), ucieczka w pracę, delegacje lub kolegów. Możliwość zainteresowania koleżankami w pracy tuż po porodzie. 

 

U obojga: stopniowo niespełnione oczekiwania od partnera/ki eksalują coraz głębsze konflikty, po 10 latach związek scalają dzieci, strach przed rozwodem i alimentami.

Niestety często tak to wygląda. Pierwszy przykład z brzegu. Niedawno był u mnie kolega. Kilka lat po ślubie, dziecko ma 2 lata. I o dziwo, tak się "dziwnie" składa, że jego gorsze dni rozpoczęły się właśnie około 2 lata temu. Ma poczucie, że jest w więzieniu. Pojawiły się regularne sprzeczki, konflikty z żoną. Wystarczy popatrzeć na takich facetów, jaka jest radość gdy wyrwie się na chwilę z domu, zobaczy kumpla. Gdy odjeżdżał zapytałem go czy już rusza, on na to, że jeszcze kilka godzin sam się pokręci w moim mieście, chce być sam, odpocząć od nich. To samo, jakiś zabawny rysunek znudzonej pary i jego komentarz: "To my z Zosią za 10 lat". Niby żart, ale chyba on czuje podświadomie, że jest lipa i będzie tylko gorzej. Myślę, że przy wódce dopiero wyszłyby wszystkie kwiatki. 

 

@RealLife ma rację, to trochę jest jak loteria. W ogóle poznanie kogoś naprawdę sensownego to w dużej mierze kwestia przypadku, szczęścia. Chyba, że ktoś poznaje tabuny kobiet, wtedy zadziała rachunek prawdopodobieństwa. Są i znam fajne pary, ale to mniejszość. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, sol napisał:

Jaką widzisz alternatywę przy założeniu chęci posiadania dzieci przez obie osoby? Czym jest szczęście w tym rozumieniu?

 

Zasadniczo.

Małżeństwa działają przez określony czas.

Przy lepszym dobraniu partnerów - dłużej.

Przy zwykle spotykanym dobraniu partnerów - raczej krócej.

Przez działanie rozumiem miks miłości, zaangażowania, partnerstwa, chęci obydwojga, wspólnego dbania o 'wspólne' dobro.\

 

To raczej nie przejdzie od strony prawnej.

A nie przejdzie na pewno w ciągu najbliższego pokolenia.

Małżeństwa "czasowe".

Bez alimentów na ex małżonka. Bez rozwodów. Bez orzekania o rozwodzie.

Kto chciałby pozostać w takim małżeństwie na kolejny okres - musiałby się starać.

Jedyne alimenty lub wspólna naprzemienna opieka byłaby na dzieci z takiego nieprzedłużonego związku.

Uczciwy deal.

Ale nie przejdzie społecznie.

Ze względów wiadomych.

Straciliby beneficjenci obecnego konstruktu małżeństwa regulowanego przez KRO.

Domyśl się kto.

 

Co do pytania "czym jest szczęście w tym rozumieniu".

Odpowiedź na tak szerokie i transcendentalne zagadnienie może być tylko jedna.

 

Czterdzieści dwa Douglasa.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, sol said:

Jak tylko pani chce bombelka to generalnie nie jest najlepszy pomysł, żeby go robić.?‍♀️
 

Miałem na myśli, że pani oszczędza, po czym okazuje gotowość partnerowi lub szuka chętnego kandydata i mówi "hej partnerze, nie bój wilka, mam zasoby, nie musisz mnie utrzymywać i tyrać po 12h".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, maroon napisał:

Miałem na myśli, że pani oszczędza, po czym okazuje gotowość partnerowi lub szuka chętnego kandydata i mówi "hej partnerze, nie bój wilka, mam zasoby, nie musisz mnie utrzymywać i tyrać po 12h".

Nie to że psuję Ci radość z odkrycia ale to trochę reinventing the wheel, bo była już taka instytucja spełniająca podobną funkcję (a gdzieniegdzie na świecie wciąż występuje) a nazywała się posag.

 

Ja tam jak najbardziej jestem zdania, że lepiej mieć dziecko przy jakichś większych oszczędnościach, nie kumam  tylko argumentu czemu te oszczędności wcześniej ma zbierać tylko jedna strona (już obojętnie czy K czy M), jeśli docelowo oboje chcą bejbika.

Edytowane przez sol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, sol said:

nazywała się posag.

 

jeśli docelowo oboje chcą bejbika.

Ja cię, ale odkrycie poczyniłaś :o

 

Dobrze, że "jeśli" dodałaś, stanowi różnicę pewnie gdzieś w 3/4 przypadków. Tyle, że to pani siedzi na dupie, a pan zasuwa. Więc to pani ma mieć zgromadzone rezerwy finansowe, a nie "oboje". 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, maroon napisał:

Dobrze, że "jeśli" dodałaś, stanowi różnicę pewnie gdzieś w 3/4 przypadków. 

No toć pisałam wcześniej:

19 godzin temu, sol napisał:

Jak tylko pani chce bombelka to generalnie nie jest najlepszy pomysł, żeby go robić.?‍♀️

Researche plisss co do tego 3/4. Nie zmienia to faktu, że wszystkim powinno się wybić z głowy bombelkowanie przy 50% zgodzie i chęci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.09.2020 o 14:04, maroon napisał:

Taka mnie nagle oświeciła myśl. 

 

Czemu pani, jak chce bombelka, to nie zaoszczędzi wcześniej na okres wczesno opiekuńczy, czyli te 3-4 lata pozostawania bez pracy? 

 

Rewelacyjne rozwiązanie. Nie musi być utrzymywana, może się dokładać do budżetu, ojciec nie ma noża na gardle, że jedyny żywiciel.

 

Same plusy. 

Come on, mentalność Polska i planowanie ;)

Jak ja widzę po ogarniętych kolegach, którzy pakuja się w kredyt dodatkowo poza dzieckiem, to widzę, jak obarcza ich mocno psychicznie odpowiedzialność.

Ja jestem za tym, że kobieta powinna oszczędzać i brać na siebie połowę na klatę w przypadku różnego typu poważnych decyzji. 

Jeśli nie połowę, to chociaż na maxa ile się da. 

Ale bycie pełnoprawnymi partnerami jest obecnie inaczej rozumiane, pogmatwane to.

W dniu 29.09.2020 o 00:36, maroon napisał:

Ogólnie, tak jak pisałem, obserwuję że coraz więcej kobiet to zwykłe brudasy są, mimo brania prysznica x razy dziennie. Syf nie przeszkadza, niedomyte naczynia nie przeszkadzają, zasyfiona wanna nie przeszkadza, kłaki na dywanie też nie, rozsypany cukier nie i błoto na dywaniku też nie. 

 

To niestety prawda. Mieszkając przez 5 lat na studiach z łącznie chyba ok.. 15 laskami przez różnego typu zmiany, to może 20% się przykładało do sprzątania czy wynoszenia śmieci.

Jako że umowa była na mnie, to wszystko było na mojej głowie, typu głupie bycie w domu, jak ktoś spisuje liczniki, czy inne rzeczy związane z mieszkaniem. Ja musiałam ogarniać w 80%.

Męczące. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, diotyma## napisał:

jak ktoś spisuje liczniki, czy inne rzeczy związane z mieszkaniem. Ja musiałam ogarniać w 80%.

Męczące. 

A ja mieszkałam z trzema facetami. 

Musiałam po nich myć i sprzątać. 

Deska klozetowa, regularne pranie ręczniczków, ściereczek. Czyszczenie zmywarki, pralki. Lodówki, piekarnika.

W końcu wkurzyłam się, zrobiłam listę. Na liście znajdował się nawet punkt: wyciąganie naczyń ze zmywarki. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, JudgeMe napisał:

A ja mieszkałam z trzema facetami. 

Musiałam po nich myć i sprzątać. 

Deska klozetowa, regularne pranie ręczniczków, ściereczek. Czyszczenie zmywarki, pralki. Lodówki, piekarnika.

W końcu wkurzyłam się, zrobiłam listę. Na liście znajdował się nawet punkt: wyciąganie naczyń ze zmywarki. 

 

Eee to ja grafik od zawsze miałam co do sprzątania ;) Choć jakość bywała już różna. 

 

Gorzej, jak były niestandardowe sytuacje, stąd to 80%>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Acha i jeszcze, jak masz dziwne nawyki, ja np. śpię ze zwierzętami. np z kotem na łóżku, albo z psem, zdarzało się, raz miałem taką sytuację, że przyprowadziłem do swojej Pancii swojego psa, tylko że pies na nią warczał, nie spodobał się jej, popiłem wcześniej z kolegami, poszedłem do pokoju, wziąłem ze sobą browary , wypiłem i usnąłem, zapomniałem tylko wyłączyć telewizora, który dudnił przez całą noc. kiedy moja była próbowała wejść do pokoju i wyłączyć telewizor, wtedy pies na nią warczał i szczekał, ja oczywiście poszedłem spać, pies koło mnie. I tak przez cała noc na cały full telewzior leciał :)

 

Albo kolejny numer, pracując na noc zdarzało się, że po przyjściu z nocy siadałem sobie na schodach przed mieszkaniem i kimałem, raz mi się udało usnąć na schodach, gość białe skarpetki do kolan , klapki kuboty, koszulka wymiętolona bez rękawków, w jakiś dziurawych spodenkach, raz mi się tak przysnęło, że spałem położony na schodach od 8.00 do 13.00. A tutaj ludzie idą do pracy, na zakupy, dzieci do szkoły, obok leżący koleś na schodach , chrapiący ze słuchawkami na uszach, telefonem śpiący na schodach :):)

 

 

 

 

W dniu 7.10.2020 o 19:23, Zielonooka napisał:

Nie każda przecież chce być robocikiem

 

W dniu 3.10.2020 o 00:58, JudgeMe napisał:

A ja mieszkałam z trzema facetami.

gotować musiałaś jeszcze ? Jak ja gotowałem, to tylko na ostro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.09.2020 o 17:43, Bullitt napisał:

Wystarczy popatrzeć na takich facetów, jaka jest radość gdy wyrwie się na chwilę z domu, zobaczy kumpla.

Kobiety mają tak samo. ?

Ja się cieszę jak idę sama z buta na zakupy. ?

W dniu 28.09.2020 o 21:55, maroon napisał:

Okazuje się, że pani nieskora do ogarniania codzienności typu zakupy, gotowanie, pranie, sprzątanie i partner ma robić 80%, a pani w porywach 20% i to jak ma dobry dzień. 

 

Zużyte podpaski zawinięte w kiblu w papier i ciągłe przypominanie żeby wyrzucała. 

 

No ale z czym masz problem, lubi tak to tak żyje, komuś się nie podoba to zamiast wprowadzać stres i pasje to trzeba się wycofać z relacji i tyle. Chyba, że Twoje mieszkanie to oczekuj.

 

Nigdy nie rozumiałam o to awantur. U mnie cały dom na mojej głowie, priorytetem moim jest zadowolenie i szczęście moich domowników, potem sprzątanie, przeważne po obiedzie gdy mała śpi itd. 

Mojemu nic do tego, jego obowiązek to sprząać kotu kuwetę xD. I tyle. 

Śniadanie do biura mu zanoszę, kawki i inne napoje co chwilę, obiad też, kolacje przed konsolę hehe. Chodzi czysty, najedzony, zadowolony, nic po sobie nie musi sprzątać ale jakby mi mówił, że się nie wyrabiam to bym chciała podziału obowiązków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.10.2020 o 11:28, sol napisał:

bo była już taka instytucja spełniająca podobną funkcję (a gdzieniegdzie na świecie wciąż występuje) a nazywała się posag.

Śmiem twierdzić ,że nadal ona występuje tylko gdzie indziej jest położony nacisk niż kiedyś.

(Choć czasem mówi się o nim wprost).

Np. sposób rozwiązywania konfliktów, higiena osobista i otoczenia i wiele innych pośrednich umiejętności niekoniecznie wiążących się z pieniędzmi. 

Osoba dobrze zorganizowana potrafiąca dotrzymywać ustaleń to skarb. Łatwiej wtedy porozumieć się w codziennych sprawach. 

 

Wiadomo,że gdy są oszczędności i podobny poziom kultury finansowej to żyje się spokojniej i jest mniej tarć między partnerami. 

Gdy się czegoś pragnie to osoba się tym interesuje i sprawdza jakie są kryteria by móc mieć to czego pragniemy. 

Nawet jeśli wkład jest nieproporcjonalny ale osoba potrafi przestrzegać rutyn to potrafi nadrobić braki w dowolnej dziedzinie. 

 

Inaczej się okazuje ,że ktoś jest piękny i super ale nie do życia. W takim wypadku warto pozwolić drugiej osobie być sobą gdzie indziej. I właśnie wspólne zamieszkanie to weryfikuje. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Boromir napisał:

gotować musiałaś jeszcze ? Jak ja gotowałem, to tylko na ostro

Tak i też lubię na ostro. :P

@Lalka właśnie, jak się żyje z kotem i z małym dzieckiem? Bo słyszałam takie przypadki, że kot czasem zaatakował dziecko, podrapał itp. Chyba, że masz ułożonego, to ok. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.