Skocz do zawartości

Matrixowe podejście do zagadnienia SYLWESTRA


Subiektywny

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś na fejsiku znalazłem ciekawy wpis pod którym mogę się podpisać prawą i lewą dłonią. Piórem, długopisem a nawet skrobiąc paznokciem. Brzmi on tak:

 

Ze wszystkich dni w roku najbardziej nienawidzę pierdzielonego Sylwestra.
Nienawidzę go za arbitralność daty, za to rozbudowane pieprzenie o podsumowaniach i nowym początku, za ten pitolony topos "jedynej takiej nocy w roku", za te rozdęte oczekiwania szampańskiej zabawy aż do rana. I oczywiście za frustrujący rezultat konfrontacji mojej rzeczywistości z tymi oczekiwaniami. Aha, jeszcze za 1. stycznia nienawidzę, za ten kaleki nibydzień w którym budzisz się koło południa i po trzech godzinach jest już ciemno za oknem.

 

Na 'sylwestry' chodzę od niepamiętnych czasów. Czy były to sylwestry w gronie znajomych, czy był to szpanersko-lansiarski czas ciągu sylwestrów w modnych, zatłoczonych klubach (gdzie rozcieńczony alkohol, tłok i ścisk przy barze i parkiecie oraz mieszający się zapach potu i drogich perfum w niczym nie rekompensowały ceny wejściówki i późniejszych drinków), pod gołym niebem czy domówkach. W tym roku, po raz kolejny z rzędu idę na domówkę do przyjaciółki.

I napiszę Wam szczerze, że przez te ponad 20 lat sylwestrowych imprez moje podejście do imprezy sylwestrowej się nie zmieniło. Wkurza mnie społeczno-matrixowy festiwal licytacji przed - kto gdzie i z kim, owe pęczniejące jak drożdże oczekiwania, zadęcie na turbo-lux-hiper-extra zabawę i takie tam, w czym prym wiodą, nomen omen - kobiety.

Dla mnie to jedna z kilkunastu imprez w roku. Nierzadko okazuje się, że zwykłe spotkanie przy pizzy i butelce w pizzerii czy jakiś czerwcowy grill na świeżym powietrzu bawi znacznie bardziej niż ów nadęty sylwester.

I tyle w temacie.

 

S.

 

A tu macie klasyka:

 

https://www.youtube.com/watch?v=YHbOmWQIVr4

 

 

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza wystrzałami o północy w wielu przypadkach niczym nie będzie się ta impreza różniła od wielu innych, które odbywają się w ciągu całego roku.

 

Kolokwialnie mówiąc ktoś się uchla i porzyga, ktoś kogoś zerżnie w kiblu lub samochodzie, ktoś się naćpa, ktoś dostanie po pysku. Normalka, tylko okraszona pokazem sztucznych ogni i wmawianiem sobie, że od teraz wszystko się zmienia i jak się obudzą jutro, to życie będzie inne, lepsze.

 

Nie, nie będzie. Może być, jeśli się wie, jak się za to zabrać. Cyferka w kalendarzu absolutnie niczego nie zmienia. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej niezapomniany sylwester jaki mi dane było zrobić to w górskim schronisku na Śnieżniku w Sudetach. Miejscami metr śniegu plus czyste niebo.
No i najważniejsze - zajebista ekipa z której znałem tylko jedną osobę. 

Poza tym jednym przypadkiem to reszta sylwestrów tak jak opisane powyżej. Kluby lub domówki.

W tym roku nie dałem rady ale w przyszłym jadę w góry i mam w dupie cały ten cyrk.
A dzisiaj zamiast zalewać pałę jadę do pracowni rzeźbiarskiej do kumpla i będziemy robić swoją robotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obchodzę żadnych świąt i nie bawię się w takich masowych imprezach. Oczywiście nie mam ludziom za złe. Niech się bawią, bo niektórym nic innego nie pozostaje, aby chociaż przez jeden dzień w roku wyjść z depresji życia.

 

W każdym razie w każde święta i każdego sylwestra dostaję od "znajomych", no i oczywiście kochanej rodzinki (niektórzy, gdyby mogli to by mnie pewnie sprzedali za talerz zupy, czuję to wewnątrz) durne życzenia. Piszą tylko w te "znaczące" dni. Przy innych milczą. Hipokryzja i głupota 100%. Na takie życzenia nawet nie odpisuję.

 

A najlepsze są rozmowy.

 

Gdzie idziesz na sylwestra mac?

Nigdzie.

Oj, to niedobrze.

 

I na twarzy rozmówcy pojawia się współczucie :)

 

Czasami szkoda mi ludzi i szkoda mi siebie, że tylu rzeczy nie rozumiem :) Panowie, ja wam żadnych życzeń nie składam, bo ja wam dobrze życzę na co dzień i przy tym pozostańmy.


 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

 

Gdzie idziesz na sylwestra mac?

Nigdzie.

Oj, to niedobrze.

 

 

I tu po raz kolejny widać, jak ludzie są zaprogramowani.

sylwester -> trzeba gdzieś iść -> jest dobrze

sylwester -> ktoś nigdzie nie idzie, bo woli zostać w domu -> jest źle, jest problem.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a ja tez pierdole Sylwestry. A niby co tu jest do imprezowania?! Ze jeden rok sie konczy, a drugi zaczyna? Wow!

 

A co mnie najbardziej wkurwia, to sa te zyczenia! Obcy ludzie po alkoholu, obmacuja sie i caluja i pierdziela jakies glupoty. Jak tak tego nienawidze. Co to ma za sens?!

Edytowane przez Doug
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche mi sie chce smiac z tematu,ale zachowam do dla siebie bo jeszcze ktos by sie poczuł do poczuwania urazonym%-)albo co gorsza zmienił by sobie cos pod kopuła,

Podpowiedz.świeta mam tak w zasadzie co tydzień w niepoukładanym porzadku.prezenty sie sypia jak hooy.moim ostatnim prezentem było zrobienie kwitów i zaczecie nowej roboty.świeto zmarłych mam w zasadzie jak sobie o nich przypomne i jest to czesciej niż raz w roku z motywem"ja pierdole znowu błazenada ze swieczkami"Sylweswter?a to róznie bywa zalezy ile wypije i co sie dzieje.W zasadzie cytujac klasyka"impreza jest nie wazna ważne zeby sie najebać" i pizdne ludowe powiedzenie "nie wazne co wazne z kim"

a najwazniejszym swietem jest dlamnie Matki boskiej pienięznej%-)

https://www.youtube.com/watch?v=v7SoSwEu8YE

 

Edytowane przez Pikaczu
nie powstrzymasz mnie dopalaczem zjebie sie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni raz na imprezie sylwestrowej byłem 2 lata temu. Przedtem były to głównie domówki, raz plener i raz typowy bal. 

 

Zawsze, kiedy byłem na różnej maści spędach, utwierdzałem się jedynie w przekonaniu, że to nie dla mnie i pora wracać do tego, co lubię najbardziej - czyli pracy. Tak więc dzisiejszy wieczór (teoretycznie) nie będzie się różnił niczym od tego wczorajszego, jutrzejszego, ani żadnego innego. W praktyce każdy jest wyjątkowy. 

 

Może zabrzmi to patetycznie, ale doszedłem do takiego momentu w swoim życiu, w którym żadna impreza nie przebije tego, czego doświadczam na co dzień. Trudno opisać to uczucie. Wewnętrzne bogactwo. Oczywiście większość masy tego nie rozumie (w gruncie rzeczy zazdroszczą), ale przywykłem do tego i nie mam im tego za złe. Komentarze puszczam bokiem. :>

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, ZdzisławBeton napisał:

Nie wiem czy jest gdzieś odpowiedni temat o tym co się robiło w sylwka, więc wypowiem się tu:

 

Zagrałem 3 całkiem zajebiste mecze w CS:GO. Wiem, że to nie to samo co Tomb Raider, ale wolę sieciowe strzelanki.

 

To ja się pochwalę, że odpaliłem sobie Battlefielda 1942 na rzutniku, podpiąłem joya i napierdalałem samolotem :D

Mój drugi samotny sylwester i chyba najlepszy w życiu. Przy okazji nauczyłem się robić dobrą pizze, a przynajmniej skumałem jak trzeba ciasto ogarnąć, żeby była dobra. 

 

12465552_1023894664316411_414996987_o.jp

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.