Skocz do zawartości

Czy warto inwestować w małżeństwo? Materiał Stacja7.pl


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

 

2 godziny temu, MarkoBe napisał:

Potem te kobiety(często mężatki) oczekują związku z takim jebaką, myślą, że ona coś dla niego znaczy:D A on chciał tylko rozładować żądzę i nic poza tym. Kobietą na prawdę ciężko ,,wyjść" poza własną biologię, zrozumieć jakie mechanizmy podświadome nami rządzą. Ja zdaję sobie sprawę, że podniecają mnie młode, piękne, zgrabne kobiety oraz to, że reakcje pożądania są wdrukowane w moją biologię oraz jestem świadom, że nie mógłbym być z dobrą, spełniającą mnie kobietą, miłą, uległą, o korzystnych dla mnie walorach psychicznych, lecz brzydką. Dlatego często ,,wychodzenie" poza biologię i ten cały matrix to życie, często w pojedynkę, dla faceta.

 

 

 

 

No i fajnie, że na tyle znasz siebie - piszę to bez ironii. Mało ludzi ma o sobie taką wiedzę, a potem wchodzi w relację, która nie ma sensu, okłamując siebie i drugiego człowieka.

 

Uważam, że w szkołach obowiązkowo powinny być zajęcia z psychologii, komunikacji i budowania relacji z ludźmi. Myślę, że z odpowiednią świadomością człowiek nie będzie wchodził w luźną relację z nadzieją na małżeństwo do grobowej deski, bo po prostu będzie wiedział czego się spodziewać. Są też jednostki, które lubią i będą się oszukiwać, ale ci tracą zwyczajnie cenny czas. 

 

Mechanizmy podświadome i biologia są bardzo silne, to prawda, ale nie oznacza to, że trzeba im się bezmyślnie poddawać. Powtórzę, że praca nad sobą i nieustanny rozwój pomagają się kontrolować. I moim zdaniem tę trudność ma ogólnie cały gatunek ludzki, a nie tylko kobiety. Tak jak faceci często nie mówią wprost dziewczynie, że chcą po prostu z nią sypiać, a na związek nie ma szans, tak często kobiety nie mówią, że śni im się biała suknia z welonem, tylko zgrywają laskę, która niby nie oczekuje zobowiązań. 

 

2 godziny temu, MarkoBe napisał:

Chcą mieć profity jak atrakcyjni mężczyźni z wysokim SMV, ale stary układ zwany małżeństwem( najczęściej z beciakiem) musi być. Kobiety tak jak dzieci najłatwiej ogłupić propagandą medialną netflix czy seriale tefałenu

 

 

Czyli jakie profity? 

 

Ja uważam, że parcie na małżeństwo wciąż jest wynikiem presji społecznej i przekazywanych z pokolenia na pokolenie wzorców kulturowych. Kobieta bez związku lub męża jest uważana za niepełną i gorszą. Wartościuje się nas na podstawie relacji jakie mamy lub jakich nie mamy. Mężczyzn natomiast ocenia się na podstawie kariery i majętności. Oba te stereotypy są bardzo niesprawiedliwe i prowadzą do toksycznych, krzywdzących interakcji między tymi obiema płciami. Do tego spore znaczenie ma też religia katolicka i znowu presja społeczna i presja w rodzinie na osobę wierzącą, aby czym prędzej znalazła męża i popędziła przed ołtarz. Nic dziwnego, że sporo kobiet ma wciąż wgrany software "muszę wyjść za mąż" i nawet dobrze nie rozumie z czego się to bierze. Ale znowu, nie uczymy się o tym, nie rozmawiamy, więc skąd mamy wiedzieć?

 

Uważam, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni są podatni na propagandę medialną.

2 godziny temu, MarkoBe napisał:

Sąsiad ma żonę, która pracuję z nim na gospodarstwie, mają krowy mleczne. Ona zapierdala przy dojeniu, przy sprzątaniu, kosi trawnik, przycina żywopłot i inne rzeczy. Stara szkoła, dzisiejsze panny, na takie obowiązki byłyby obrażone, choć mamy rzekomo ,,równouprawnienie", ale tylko wtedy, gdy to się podoba...

 

 

Okej. Czyli liczy się tylko praca na gospodarce, ale jak trzeba chleb upiec w piekarni, faktury poprzerzucać w biurze, ciuchy poukładać w sklepie, dzieciaki w szkołach pouczyć, pacjentom leki podać w szpitalu, to ta praca się nie liczy? Czy ta sąsiadka dodatkowo pracuje zawodowo poza gospodarstwem, czy to jest jej główny zakres obowiązków w ciągu dnia? Nie uważam, żeby to było coś złego, że niektóre kobiety nie mieszkając na wsi nie doją krów, nie koszą trawników, nie ogarniają obór. Nie ma też w tym nic złego, że nie chcą tego robić, gdyby miały okazję. Nie każda musi żyć z rolnikiem, czy gospodarzem i nie świadczy to w żaden sposób o pracowitości tej osoby. 

 

Ja mocno wierzę w równouprawnienie, dla wszystkich, dlatego prawo powinno tak samo traktować i kobiety i mężczyzn, w każdym względzie - ojcowie powinni tak samo móc dostać prawo do opieki nad dzieckiem przy rozwodzie, jak matka, intercyza powinna być standardem przy zawieraniu małżeństw (chyba, że ktoś nie chce), a mężczyźni doznający przemocy ze strony partnerek powinni być tak samo traktowani jak kobiety, które żyją z przemocowcem. Zgodzę się, że często ta idea skręca w niewłaściwą stronę. 

 

2 godziny temu, MarkoBe napisał:

 

Dokładnie, zatrważająca większość par, które się wybudowały, to było tak, że mężczyzna albo ponosił całkowity wkład w budowę domu, wraz z robocizną, albo 3/4, ale nigdy nie było 50/50. Takie bajki o 50/50 to można dzieciom na dobranoc gadać. Tak jak mówisz, kobieta nie rozumie, że praca 8h w biurze nie równa się np, pracy na budowie 12h albo pracy w warsztacie samochodowym czy ciężka praca w zakładzie produkcyjnym. Tego nie są w stanie ogarnąć rozumkiem. Wiadomo, mężczyzna statystycznie jest silniejszy i wytrzymalszy i to on powinien wykonywać takie pracę, ze względu na jeszcze, już nie duże, ale jednak dość istotne znaczenie siły fizycznej i wytrzymałość ogólna. Większość młodych kobiet ucieka po 1 dniu pracy fizycznej w zakładzie, bo ona nie może pracować fizycznie, bo jest ''wykształcona" po marketingu, socjologii czy pedagogice.

 

Większość par? Są na to jakieś badania? Ja nie widzę takich tendencji w swoim otoczeniu. Jak moi znajomi będący w związkach małżeńskich kupowali razem dom, to każdy małżonek miał taki udział własności w domu, za jaki wyłożył pieniądze. Spora część podpisywała intercyzę przed ślubem. Żaden facet nie został wykorzystany. 

 

Znowu - nie każdy mężczyzna pracuje 12h na budowie, nie każdy tyra fizycznie. Wśród znajomych mi par małżeńskich żaden z panów nie pracuje fizycznie - jeden ma firmę, która organizuje eventy, jeden jest nauczycielem, jeden jest trenerem personalnym, jeden jest inżynierem na budowie (więc cegieł nie nosi). Znam kilka kobiet, które mają mężów i pracują fizycznie (na produkcji). Ciągle obracamy się wokół stereotypów zamiast rzeczywistości. Po co się licytować, kto ma ciężej?

 

Jest praca w biurze i praca w biurze - jedna może polegać na odświeżaniu outlooka, inna będzie wymagała ciągłego skupienia przez 8 godzin albo pracowania w nadgodzinach - wiem o czym mówię, bo tak pracuję. Po 10 godzinach harówki, która wymaga 100% przerobu intelektualnego człowiek zamyka komputer z przegrzanym mózgiem i nie nadaje się do niczego. Jest praca fizyczna i praca fizyczna - jeden będzie się obijał na budowie, a drugi będzie harował jak wół. Pracowałam też kiedyś fizycznie (na studiach na produkcji, w trakcie wakacji) i wiem, że czasami praca była strasznie ciężka, czasami można było się nie narobić. Większość moich koleżanek z biura też kiedyś pracowało fizycznie. Nie zostawiły tej pracy, bo były zbyt księżniczkowate, żeby ją wykonywać, ale dlatego, że zarabiały w niej śmiesznie mało. Więc, ogromna prośba, nie generalizujmy :)

 

Jak nie widzę powodu, żeby mój partner miał mnie sponsorować w życiu, tak nie widzę powodu, żebym ja miała robić w domu za obsługę wszystkiego. Skoro oboje pracujemy, wkładamy w utrzymanie domu po równo, to i obowiązkami dzielimy się po równo - nie dlatego, że mamy "równouprawnienie", tylko dlatego, że szanujemy swój czas i energię i prawo do odpoczynku. Ale to nie znaczy, że ja mu wyliczam ile razy umyłam naczynia, a ile on albo ile razy sprzątałam, a ile on. I strasznie się cieszę, że jak muszę ciężej pracować w tej mojej nieznaczącej pracy biurowej, to on ze zrozumieniem zrobi zakupy sam, nawet mi obiad poda, bo wie, że w analogicznej sytuacji może liczyć na to samo. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka,

 

W dniu 29.10.2021 o 18:09, Amperka napisał:

Wyobraź sobie, że teraz jakiś koleś w okularach może powyłączać wszystkie sygnalizacje świetlne w całym kraju,

 

To wcale nie było by głupie:D

 

Przypomniałem sobie:

https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-bez-sygnalizacji-swietlnej-w-niemczech-i-holandii-sie-to-sprawdzilo/ar/1058632

 

http://urbnews.pl/krakow-bez-sygnalizacji-centrum-miasta/

 

Ile mniej nerwów, wkurwu, itp... Po prostu normalnie jedziesz, a nie but w podłodze, by zdążyć na zielone...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Nakhema napisał:

 

Ja uważam, że parcie na małżeństwo wciąż jest wynikiem presji społecznej i przekazywanych z pokolenia na pokolenie wzorców kulturowych.

Też ale to imo zbyt duże uproszczenie, małżeństwo jest również przedłużeniem naturalnej potrzeby kobiety bycia bezpieczną.

Ponieważ interes mężczyzny został pominięty, warto zadbać o siebie, zwłaszcza, że warunki ku temu są.

 

8 godzin temu, Nakhema napisał:

Zgodzę się, że często ta idea skręca w niewłaściwą stronę.

Gdyby idea skręcała to byłoby pół biedy ale orzecznictwo sądów jest już czymś czego nie warto lekceważyć przy podejmowaniu decyzji.

 

Procesy społeczne zachodzą bardziej poprzez świadomość nowego pokolenia niż zmiana paradygmatów starego więc my raczej nie zmienimy swojego podejścia ale młodzi będą już żyli po prostu inaczej - czas pokaże.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AT91SAM7S256 napisał:

 

Ile mniej nerwów, wkurwu, itp... Po prostu normalnie jedziesz, a nie but w podłodze, by zdążyć na zielone...

A wyobraź sobie trzy blondynki na skrzyżowaniu równorzędnym :D

 

Ja ostatnio nawet polubiłam stanie w korkach. Muzyczka głośno, drę japę na całe auto - wieś pozdrawia miasto juhu :)

W ogóle zastanawiam się, czy jest sens jeszcze myśleć nad nowymi technologiami, postępem, udogodnieniami - skoro już teraz jesteśmy tak zblazowani, że wracając z tyrki trzeba jeszcze zmęczyć się fizycznie, pobiegać maraton, czyli narzucić sobie jakiś wysiłek, bo w ciągu dnia mamy tyle udogodnień, które zwalniają nas z tego wysiłku -  a jednak lubimy doznać trochę niewygody (bo jak nazwać jazdę na rowerze w zimie, czy bieganie w górach). Czy ktoś kiedyś wracając z pola, jeszcze szedł na siłkę...

 

Jezu, dopiero trzydziestka a ja już biadolę jak babcie - teraz to teraz tylko fejsbuki i tindery, kiedyś to były potańcówki :)

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Amperka napisał:

A wyobraź sobie trzy blondynki na skrzyżowaniu równorzędnym

Wtedy są jeszcze znaki drogowe czy ogólne zasady ruchu drogowego (to dla skrzyżowania równorzędnego), teoretycznie znane tym trzem blondynkom :D

 

 

17 minut temu, Amperka napisał:

W ogóle zastanawiam się, czy jest sens jeszcze myśleć nad nowymi technologiami, postępem, udogodnieniami

 

Jest sens, ale nie w takim, obecnym wydaniu. Teraz ta cała nowoczesność i postępowość to pozory rozwoju...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Amperka napisał:

W ogóle zastanawiam się, czy jest sens jeszcze myśleć nad nowymi technologiami, postępem, udogodnieniami - skoro już teraz jesteśmy tak zblazowani, że wracając z tyrki trzeba jeszcze zmęczyć się fizycznie, pobiegać maraton, czyli narzucić sobie jakiś wysiłek, bo w ciągu dnia mamy tyle udogodnień, które zwalniają nas z tego wysiłku -  a jednak lubimy doznać trochę niewygody (bo jak nazwać jazdę na rowerze w zimie, czy bieganie w górach). Czy ktoś kiedyś wracając z pola, jeszcze szedł na siłkę...

Chodzi też o to, że te udogodnienia poprawiają naszą wydajność kosztem zdrowia, siedzenie w aucie i przed komputerem zamyka klatkę i przeciąża kręgosłup więc poza pracą przeciwdziałamy temu poprzez odpowiedni trening, praca fizyczna raczej też polega na powtarzalnych ruchach i prowadzi do przeciążeń.

Przemęczenie psychiczne czyli przepracowany układ nerwowy to ciut inny problem ale jest dużo metod by zadbać o jego regenerację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj przeleciałem temat na szybko, widziałem jakiś mądry post i odpowiedź kobiety nadal tkwiącej w matrixie.

Nie pamiętam, który z braci był autorem tego posta, ale miał totalną rację.

 

Małżeństwo to transakcja. Jeżeli ktoś myśli, że Gośka za niego wyjdzie z miłości, to wolne żarty? Panny latają na karuzeli a później szukają beciaka. Warto je sprawdzać, warto to weryfikować jaką miały przeszłość, ale nie można o to pytać wprost bo lepiej manipulują, lepiej rozpoznają emocje i szybko się kapują o co chodzi. W sposób umiejętny unikają odpowiedzi na tak zadane pytanie, bo wiedzą o co chodzi w tej grze, chociażby nieświadomie :) 

 

Małżeństwo dla faceta, który ma opcje to słaba perspektywa. Nawet jeżeli trafiła się Julka 8/10 i sex jest zajebisty (czy kobieta może mieć coś więcej do zaoferowania? :D ) to i tak po zawarciu małżeństwa Julce coś odjebie - może mniej może bardziej. Mniej to zarzuci Ci embargo na sex, więcej to będzie się gzić z twoim przyjacielem, mężem siostry, szwagrem twojego brata, kolegą z pracy etc. ;)

 

Ciągłe zabawianie panny - czytaj inwestowanie w relacje. Taaaa, już hahaha - inwestuję, ale w siebie. Kariera, sylwetka i te Julki zaręczone czy w związkach, które dostrzegły mój potencjał po bliższym poznaniu, gotują się, że nie mogą mnie mieć.

 

Rozwala mnie to, wiecie Panowie, że laski mają tak, że widzą gościa X i one od razu weryfikują go pod względem czy jest do wyruchania? Usłyszałem to swego czasu od pewnej zadbanej kobiety. 

 

Śluby są dla beciaków niestety. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, icman napisał:

Chodzi też o to, że te udogodnienia poprawiają naszą wydajność kosztem zdrowia, siedzenie w aucie i przed komputerem zamyka klatkę i przeciąża kręgosłup więc poza pracą przeciwdziałamy temu poprzez odpowiedni trening, praca fizyczna raczej też polega na powtarzalnych ruchach i prowadzi do przeciążeń.

Przemęczenie psychiczne czyli przepracowany układ nerwowy to ciut inny problem ale jest dużo metod by zadbać o jego regenerację.

Najpierw pracujemy nad tym, żeby coś wymyślić, a potem pracujemy nad tym, żeby zwalczyć konsekwencje tego co właśnie zostało wymyślone.

Oczywiście trochę się śmieje, badania i nauka są absolutnie niezbędne - nanotechnologie, małe roboty, które można umieścić w chorym organizmie, żeby dotarł do chorej tkanki. To wszystko jest niesamowite. Jak będę staruszką to chciałabym hobbistycznie pójść na jakieś studia fizyczne. Fizycy dla mnie to ludzie z kompletnie innej planety - genialnie odjechani.

Czasami sobie słucham różnych audycji naukowców, widzę pasję z jaką opowiadają o swoich badaniach, zawodzie, to co starają się udowodnić  - obrączka na ręku, wspominają o swoich dzieciach.

I taki gość, który coś genialnego stworzy może mieć jedną babę całe życie, a pewnie będzie spełniony życiowo tak jak inny, który obrócił tabun modelek.

A ktoś powie, że to leszcz, bo ślęczał zaobrączkowany przed mikroskopem, zamiast co wieczór zagadaywać różne laseczki w klubach "dlaczego taka piękna pani siedzi przy barze sama...?"

Edytowane przez Amperka
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Amperka napisał:

Najpierw pracujemy nad tym, żeby coś wymyślić, a potem pracujemy nad tym, żeby zwalczyć konsekwencje tego co właśnie zostało wymyślone.

Wypracowujemy optymalny model korzystania ze zdobyczy nauki.

 

To stereotyp nerda z mikroskopem teraz są chadnaukowcy a modelki mogą im co najwyżej tubus polerować. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, antyrefleks napisał:

Rozwala mnie to, wiecie Panowie, że laski mają tak, że widzą gościa X i one od razu weryfikują go pod względem czy jest do wyruchania? Usłyszałem to swego czasu od pewnej zadbanej kobiety. 

 

Kobiety w mgnieniu oka oceniają mężczyznę czy się nadaje na partnera seksualnego czy nie.

To tak samo jak mężczyzna widzi zapuszczoną czy brzydką kobietę i podejmuje decyzję.

To coś normalnego, mechanizm zaadoptowany przez naturę w człowieku by wybrać jak najzdrowszy model do reprodukcji.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Iceman84PL napisał:

 

Kobiety w mgnieniu oka oceniają mężczyznę czy się nadaje na partnera seksualnego czy nie.

To tak samo jak mężczyzna widzi zapuszczoną czy brzydką kobietę i podejmuje decyzję.

To coś normalnego, mechanizm zaadoptowany przez naturę w człowieku by wybrać jak najzdrowszy model do reprodukcji.

 

 

 

Wiesz, mi powtarzano jak byłem mały, że najpierw prawdziwa miłość a później akt seksualny xD o to mi chodzi :) Każda panna marzy o tym, aby zostać ostro przebolcowana. Najlepszym tego dowodem są filmy typu 500 twarzy graya

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.10.2021 o 15:34, RENGERS napisał:

Weźmy pod lupę forumowych mężczyzn którzy spotykają się z wieloma kobietami, najpopularniejsi z nich to chyba @Bullitt  oraz @Messer, siebie nie liczę.

 

Czy powyżsi mężczyźni chcą czegoś długoterminowo? 

 

Nie, bo mają mnóstwo opcji.

 

Sprawa jest extremalnie prosta, a prawda brutalna.

 

Związków pragną mężczyźni mało popularni z różnych powodów u kobiet.

 

Tyle.


To jest kwestia podejścia, a nie opcji. Swego czasu też miałem ich wiele. Randki, seks - żaden problem. Tyle, że w wieku około 40 lat, mając bagaż doświadczeń nie chce mi się już zmieniać partnerek jak rękawiczki. Wolę znaleźć jedną fajną kobietę aby być z nią szczęśliwym i zadowolonym. Da się. Zwłaszcza, że nie jestem zainteresowany projektami typu dom/rodzina.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, antyrefleks napisał:

Wiesz, mi powtarzano jak byłem mały, że najpierw prawdziwa miłość a później akt seksualny xD

 

Społeczne brednie były wszystkim wpajane do głowy mało tego wielokrotnie powtarzano, że miłość zaczyna się z przyjaźni😆

Zobacz na te wszystkie produkcje z Hoolywood gdzie nieśmiały, zakompleksiony chłopak zdobywa szkolną piękność🤣

Każdy z nas widział do kogo dziewczyny lgnęły w szkołach i na pewno nie były to kujony, brzydcy czy nieśmiali.

System jest nastwiony by było pełno bluepilli bo są dobrymi materiałami na beciaków, którzy za dużo nie dociekają, nie stawiają się

i będą robić na żonę i potomstwo.

Wszyscy mają interes z mężczyzny, który dzisiaj jest traktowany jak narzędzie/zasób gdy pada pytanie co dostanie w zamian jest skowyt.

Co do filmu 50 twarzy Greya czy 365 dni to to są właśnie dla kobiet komedie romantyczne czyli bogaci, przystojni samce alfa, szemrane interesy, status, prestiż, władza.

Natomiast reszta kinowych gniotów gdzie cały film chłopak się stara o kobietę, która go nie chce i w końcu ulega to papka tylko i wyłącznie dla mężczyzn uwaga robiona przez mężczyzn taka ciekawostka.

 

 

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, nihilus napisał:


To jest kwestia podejścia, a nie opcji. Swego czasu też miałem ich wiele. Randki, seks - żaden problem. Tyle, że w wieku około 40 lat, mając bagaż doświadczeń nie chce mi się już zmieniać partnerek jak rękawiczki. Wolę znaleźć jedną fajną kobietę aby być z nią szczęśliwym i zadowolonym. Da się. Zwłaszcza, że nie jestem zainteresowany projektami typu dom/rodzina.

 

Wtedy właśnie człowiek jest w stanie stworzyć coś sensownego. Najpierw należy się naruchać, a dopiero później szukać stałej partnerki, ot co.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, antyrefleks napisał:

 

Wiesz, mi powtarzano jak byłem mały, że najpierw prawdziwa miłość a później akt seksualny xD o to mi chodzi :) Każda panna marzy o tym, aby zostać ostro przebolcowana. Najlepszym tego dowodem są filmy typu 500 twarzy graya

Tu akurat trochę nie trafiłeś, bo główna bohaterka była dziewicą zanim ją Grey wciągnął w swoj kinky świat 😅 I najpierw była love love a potem seks. Także wszystko się zgadza 😂 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech się wypowie ten co zapeklował zajętą itp :). Tacy będą mieli inne podejście do małżeństwa. Je jestem zwykłym typem wiem jak łatwo przychodziło „im” mnie zastąpić innym bolcem. A No dlaczego? Nie dałem się robić w jajo. Stawiałem się…Pani chciała beciaka a trafiła alfa w beciaka skórze 😂zakolak rządzi się innymi prawami. Bycie normalnym gościem i wchodzenie w małżeństwo to proszenie się o kłopoty. Po prostu jedni są od ruchania a drudzy od wyruchania. Kobieta przed 30 bądź po to geniusze życiowi dobrze kalkulują w porównaniu do nieświadomego mężczyzny. Czemu taki kwik był na kobiecych forach o tym tu męskim ? Masz nie wiedzieć pewnych rzeczy jak wiesz gra staje się inna. Panna myśli, że rozgrywa Ciebie a tak na serio ty ją majty w dół pupsko na stół piękna sprawa :) ucz się ucz nauka to potęgi klucz bądź do cipy klucz jak kto woli. Świadomość relacji związków D/m mocno zmienia w życiu. Łatwiej nie jest jak to w Biblii  No bo kto pomnaża poznanie pomnaża cierpienie też ale z drugiej strony nie wpierdoli się człowiek w jakąś minę. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, MalVina napisał:

Tu akurat trochę nie trafiłeś, bo główna bohaterka była dziewicą zanim ją Grey wciągnął w swoj kinky świat 😅 I najpierw była love love a potem seks. Także wszystko się zgadza 😂 

 

Nie oglądałem, jedynie słyszałem relacje kobiet na temat tego filmu. Ekscytowały mnie te oceny. 

Rzecz jasna te szczegóły, o których piszesz nie mają żadnego znaczenia. Czy ona była dziewicą czy też nie, co to zmienia? 

Dziewica czy nie, na płaszczyźnie biologicznej każda z was działa tak samo. Facet o odpowiednim statusie -> emanująca pewność siebie -> i jest porobiona. Od tego nie ma jakichkolwiek odstępstw, żadnych.

 

Powiem więcej, to że nakręcał ją (a właściwie nakręcała się) stopniowo ma także swoje uzasadnienie. Osobiście nie jestem zwolennikiem zaliczania na pierwszych spotkaniach, kiedy chemii brak bądź jakość tej chemii jest wątpliwa. Musze wywołać w kobiecie odpowiedni stan, chcę w niej poczuć ogień, silnie pragnienie mnie. Dopiero wtedy jestem w stanie poczuć, że warto kopulować. Dużo facetów tak ma, zwłaszcza tych co to nastukali się lasek o wysokim SMV. Nie każdy znajduje uja na śmietniku i nie każdy jest stworzony wyłącznie po to, aby zaliczać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, antyrefleks napisał:

Dziewica czy nie, na płaszczyźnie biologicznej każda z was działa tak samo. Facet o odpowiednim statusie -> emanująca pewność siebie -> i jest porobiona. Od tego nie ma jakichkolwiek odstępstw, żadnych

Ja się z tym zgodzić nie mogę, ale ok, przyjmuję, że będę tu raczej w mniejszości 😅 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand Nawet gdyby wiedzieli, że witaminka arabską kupę konsumowała, to i tak 9 na 10 by ją chciało ruchać, bo byłaby to pewnie jedyna okazja w ich życiu, żeby taką modeleczkę przelecieć.

 

Zasadniczo każdy jest do kupienia. Kwestia ceny. Może poza rzadkimi przypadkami ideologicznego żaru. 

 

Więc o co ten zgiełk? Podchodzisz do panny na ulicy i pytasz, czy się zerżnie za np. 50k. Jak myślisz ile odmówi? 

 

Dopóki większość kolesi będzie postrzegać relację z kobietą przez pryzmat cipy, dopóty będą jej niewolnikiem. I tyle. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Krugerrand napisał:

Tak mi się przypomniało, że to coś wchodzi za niedługo do kin. Kto by nie zainwestował w taką witaminkę, czyste złoto;)

 

 

Żeby z tym filmem nie było jak z "Galeriankami" koło dekady wstecz, film miał przestrzegać młode damy, a stał się instruktarzem... 

  • Like 2
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.