Skocz do zawartości

Dzielnicowa - zgrzyt :)


Rekomendowane odpowiedzi

Kilka dni temu w pracy wyjmuję telefon, patrzę - a tam jakiś nieznany numer w nieodebranych. I sms od tego samego numeru: "proszę o kontakt, komenda xy". Żadnego nazwiska, żadnych wyjaśnień, nic. Pierwsza myśl: "co z mieszkaniem?". Wybieram numer. Cisza, nie odbiera, ale z wiadomości głosowej dowiaduję się, że to moja dzielnicowa. No dobra, ale o co może chodzić? Dzwonię po raz drugi, trzeci, czwarty. Wydzwaniam przez godzinę. W końcu łączę się z dyżurnym. Krótka wymiana zdań, ale żadnych konkretów, dyżurny nie może mi pomóc. Ale za chwilę oddzwania. Miłe zaskoczenie - dyżurny przed chwilą kontaktował się z dzielnicową, ona sama nie pamięta, w jakiej sprawie dzwoniła, więc to raczej nic pilnego, mogę zadzwonić do niej po weekendzie. Dziękuję dyżurnemu i wracam do pracy.

Z dzielnicową próbuję się skontaktować ponownie następnego dnia. Dupa. Postanawiam poczekać do poniedziałku. 

W międzyczasie załapuję, że zapewne chodzi o czynności zlecone przez mojego pracodawcę - takie rozpoznanie środowiskowe.

W poniedziałek w końcu udaje mi się dodzwonić. Pierwsze co słyszę: że od dwóch dni ona nie ma ze mną kontaktu, że jej unikam, a ona już miała dzwonić gdzieś na komendę, aby pytać, co dalej ze mną zrobić.

Nerwy mi puszczają, mówię jej (właściwie to wykrzykuję), że od dwóch dni do niej wydzwaniam, a to ona nie odbiera, a tak w ogóle, to o co do cholery chodzi? Nie będę z panem dyskutowała, proszę się stawić na komendę xy. Następuje nerwowa wymiana zdań, kończymy rozmowę, na odchodne rzucam coś w stylu: "co za przygłupy tam siedzą", po czym rozłączam się. 

Jestem na komendzie. Pani dzielnicowa zaprasza na rozmowę. Po raz kolejny nie przedstawia się i nie podaje powodu naszego spotkania. Od razu natomiast wypala: ja słyszałam co pan mówił przez telefon, myśli pan, że tak to zostawię? sporządzę z tego notatkę i będzie to w pańskich papierach. Patrzę na nią zdumiony i rozbawiony. Mówię: "ok, niech pani sporządzi nawet dziesięć takich notatek, i tak to jest bez znaczenia".

Bez znaczenia? No to ZOBACZYMY.

Staram się nieco załagodzić:

"Odniosłem wrażenie, że ma pani pretensje, że nie kontaktowałem się z panią, co jest nieprawdą. W ciągu dwóch dni dzwoniłem do pani wielokrotnie---"

NIECH PAN NIE KŁAMIE! Mogę sprawdzić telefon, ani razu pan nie dzwonił, wygląda na to, że uchyla się pan od... (nie pamiętam, co dalej pierdoliła, bo aż mnie zamroczyło od tej bezczelności)

Wobec tych zarzutów tracę cierpliwość. Podniesonym głosem staram się ją usadzić, mówię, że próbowałem się dodzwonić, co może potwierdzić dyżurny. Na co policmajstra:

Nie będę z panem dyskutować. Poproszę informacje o...

Reszta rozmowy jest już nieistotna.

 

Ciśnienie ze mnie już zeszło (choć nie do końca). Postanowiłem wnieść oficjalną (pisemną) skargę na dzielnicową. Skargę zamierzam oprzeć na trzech punktach:

- nie przedstawiła się

- nie poinformowała, czego dotyczy postępowanie

- zarzuciła mi kłamstwo oraz insynuowała, że celowo nie chcę się stawić na komendzie

 

Przemilczę bezczelność policmajstry oraz typowe dla takich gadzin "żandarmowanie". 

 

Chętnie poznam wasz punkt widzenia i ewentualne porady i przestrogi.

Edytowane przez zychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę siać defetyzmu i do niczego nie zniechęcam, bo pewnie lepiej jest takie sprawy zgłaszać, ale mnie osobiście by się nie chciało nic pisać, bo podejrzewam, że żadne reperkusję jej nie spotkają.

Większości zaniedbań nie da jej się udowodnić na słowo, bo na bank wszystkiego się wyprze i będzie słowo przeciwko słowu.

Może jakąś pogadankę z przełożonym odbędzie, ale czy to ją utemperuje? Nie wiem, choć się domyślam.

 

Ale życzę pomyślnego rozwiązania tematu. ;) 

 

I też bym się wkurwił takim podejściem.

Edytowane przez Dworzanin.Herzoga
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, zychu napisał(a):

Chętnie poznam wasz punkt widzenia i ewentualne porady i przestrogi.

 

Jechać z kurłami i to do spodu. Pisać skargi, zażalenia itp. Nawet jak będą lądować w kuwecie. To przy ew. premii czy awansie ktoś to wyciągnie w celu np. zaopiniowania. :).

Rozbestwił się ostatnim laty aparat urzędniczo-państwowy.

 

Policja logo emblemat silni wobec słabych, słabi wobec ...

Edytowane przez Baca1980
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Twojego postu wynika, że byłeś po prostu niemiły i natrętny. Sorry, ale takie odniosłem wrażenie po tym, co napisałeś.

Ja rozumiem, że można nie lubić policji (sam do nich jakoś nie pałam miłością), ale najlepiej jest po prostu wczuć się w ich rolę.

Dzielnicowa dzwoniła do Ciebie w jakiejś sprawie - telefon jest w takich przypadkach główną formą kontaktu.

Zwykła uprzejmość (bez włażenia w dupę), asertywność i załatwiłbyś temat bez potrzebnej spiny.

Dzwoniła i napisała smsa? Ok.

Mogłeś to olać bez żadnych konsekwencji i po prostu czekać na kolejny krok z jej strony. Zadzwoniłaby jeszcze raz. To jej zależało na kontakcie z Tobą.

Wtedy wypytujesz o co chodzi i umawiacie się w pasującym obu stronom terminie. Jak Ci nie odpowiada termin, to prosisz o formalne wystawienie wezwania.

 

Dwie sytuacje z mojego doświadczenia:

1. Dzwoni dzielnicowy z komórki i mówi, że musi ze mną przeprowadzić wywiad środowiskowy. Przedstawił się z imienia i nazwiska, podał stopień.

To ja mu, że zapraszam jutro do mnie, bo dzisiaj jestem w pracy. Krótkie pytanie: gdzie pan pracuje? Tu i tu. Mogę wpaść po 15-tej? Oczywiście.

Pięć minut rozmowy i temat załatwiony.

 

2. Dzwoni pani z komendy i mówi, że musi mnie przesłuchać w charakterze świadka (sprawa związana z pracą, mogłem nawet beknąć karnie) i zaprasza dzisiaj na przesłuchanie. Pojechałem, bo akurat byłem w pracy i było blisko. Ona, że chciała mnie przesłuchać. Ja do niej, że jak to? Ja poproszę formalne wezwanie, bo chcę przyjść z adwokatem. Pani policjantce trochę to było nie w smak, ale wezwanie wypisała. Na termin za dwa dni. Przyjechałem za dwa dni (bez adwokata), powiedziałem, co musiałem powiedzieć, bez żadnych negatywnych konsekwencji z tego tytułu.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, zychu napisał(a):

Chętnie poznam wasz punkt widzenia i ewentualne porady i przestrogi

Pisz oficjalne zażalenie na jej działanie i kieruj to do komendanta miejskiego/powiatowego. Dołącz np wydrukowany screen z telefonu z ilością prób połączeń.

 

Byłeś wezwany jako świadek jakiegoś tam zdarzenia?

No i generalnie... "uchyla się Pan od obowiązku..." - to na przyszłość niech kierują sprawy listem poleconym i część.

Edytowane przez Dassler89
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Telefoniczne wezwanie do stawienia się może być stosowane w syt.nie cierpiących zwłoki. W opisanym przypadku nie zachodzą przesłanki do stosowania tego art. Nie potrzeba tego rozwijać. 

Dalej to już emocje pani.

Zażalenie możesz wnieść. Krzywdy jej nie zrobią.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda, szkoda, że tego nie nagrałeś.

 

W tej całej historii mamy dwójkę policjantów: pana dyżurnego, który nie za bardzo wie o co chodzi, ale coś tam próbuje pomóc, dowiedzieć się i nawet oddzwania oraz panią dzielnicową, która nie za bardzo wie o co chodzi, kłamie, mataczy, a przecież niby prowadzi jakąś sprawę i w związku z tym chce się z Autorem skontaktować, na dodatek grozi i krzyczy, ponieważ puszczają jej nerwy, a nie powinny. Jakimś dziwnym trafem typowa kobieta nawet w policji jest typową kobietą, być nawet nieco gorszą, ponieważ dostała odrobinę władzy oraz dezyzyjności.

 

Jak to szło? Kobiety nadają się do służb mundurowych tak samo jak mężczyźni, a nawet są od nich lepsi. O tak:D

 

Dzielnicowa chyba powinna wiedzieć, że najlepszą metodą jest pisemne wezwanie delikwenta poleconym danego dnia na daną godzinę w celu złożenia wyjaśnień w takiej a nie innej sprawie, a nie dzwonienie przez telefon. To nie koleżanki, zeby wydzwaniać na plotki.

 

Pozdrawia mizogin z piwnicy, który to zauważył, a zauważyl, ponieważ jest mizoginem z piwnicy:P

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Baca1980 napisał(a):

Jechać z kurłami i to do spodu. Pisać skargi, zażalenia itp. Nawet jak będą lądować w kuwecie. To przy ew. premii czy awansie ktoś to wyciągnie w celu np. zaopiniowania. :).

Rozbestwił się ostatnim laty aparat urzędniczo-państwowy.

Wszystko w temacie.

 

Od siebie dodam tylko, że bez oficjalnego pisma- wezwania - nie fatygował bym się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo emocji, takie podejście niestety nie przynosi najczęściej dobrych efektów. Przerabiałem to w urzędzie skarbowym, one tam to dopiero się czują pewnie, a każdy petent to do zniszczenia i sponiewierania. Trzeba grzecznie, acz stanowczo i dobitnie przedstawić swoje stanowisko i tego się trzymać. Nie dać się sprowokować ani unosić.

 

Z policji jej nie wyrzucą bo maja braki kadrowe, nagany raczej też nie dostanie w papierach, co najwyżej ustną reprymendę w co wątpię. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, J. Horsie napisał(a):

byłeś po prostu niemiły i natrętny.

Natrętna i niemiła była pani dzielnicowa, która rozmowę telefoniczną zaczęła od pretensji wyrażanych w napastliwy sposób, kojarzący mi się z jakąś prowincjonalną urzędniczką. 

Nie przedstawiła się, była opryskliwa, nie chciała zrozumieć, że wychodzę do pracy i nie mogę teraz do niej podejść.

Godzinę temu, Dassler89 napisał(a):

Byłeś wezwany jako świadek jakiegoś tam zdarzenia?

Nie. To jest postępowanie rutynowe - mój pracodawca po prostu sprawdza "background" swoich pracowników. 

 

Tyle że nie zostałem o tym uprzedzony, wcześniej już mieli moje dane z rejestru karnego, więc myślałem, że problem z głowy. To już do wyjaśnienia z zatrudniającym.

 

Edytowane przez zychu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Spokojnie napisał(a):

Za dużo emocji, takie podejście niestety nie przynosi najczęściej dobrych efektów. Przerabiałem to w urzędzie skarbowym, one tam to dopiero się czują pewnie, a każdy petent to do zniszczenia i sponiewierania.

Mentalność typu "my, władza". Przywykłem już do małostkowych urzędasów, ale naiwnie wierzyłem, że na dzielnicowych biorą ludzi inteligentnych. To dość odpowiedzialne zajęcie, typowy milicjant raczej nie nadaje się do tej roli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Król Jarosław I napisał(a):

pies to taki robol z poczuciem władzy 

Idziemy w kierunku wschodnim. 

Ale to przecież nic nowego, wszystko już było:

Cytat

Bretschneider zamilkł i pełen rozczarowania rozglądał się po pustym szynku.

- Tutaj wisiał niegdyś obraz najjaśniejszego pana — ozwał się znów po chwili — akurat tam gdzie teraz wisi lustro.

- A tak, ma pan rację — odpowiedział Palivec — wisiał tam, ale obsrywały go muchy, więc zaniosłem go na strych. Wiadomo, jak to bywa. Jeszcze by kto zrobił głupią uwagę i miałby człowiek kram. Potrzebne mi to?

(…)

Bretschneider pokazał Palivcowi orzełka, przez chwilę spoglądał na niego, a potem zapytał:

- Czy pan żonaty?

- Żonaty.

- A czy pańska małżonka może prowadzić interes w czasie pańskiej nieobecności?

- Może.

- A więc wszystko w porządku, panie gospodarzu — wesoło rzekł Bretschneider. — Zawoła pan swą żonę, przekaże jej wszystko, a wieczorem przyjdziemy po pana.

- Nie przejmuj się tym — pocieszał go Szwejk. — Mnie zabierają tylko z powodu zdrady stanu.

- Ale za co mnie? — biadał Palivec. — Ja byłem taki ostrożny!

Bretschneider uśmiechnął się i rzekł zwycięsko:

- Za to, że pan powiedział, że muchy srały na najjaśniejszego pana. Już tam panu najjaśniejszego pana z głowy wybiją.

 

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@thyr, rozpoznanie środowiskowe, wykonywane na wniosek firmy, która mnie zatrudnia. Standardowa procedura, nic pilnego.

 

Na koniec rozmowy usłyszałem: to tyle ode mnie, RESZTY DOWIEM SIĘ OD INNYCH.

Pozostawiłem to bez komentarza, ale domyślam się, że będą truć dupę sąsiadom i poprzedniemu pracodawcy.

Edytowane przez zychu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, J. Horsie napisał(a):

ciekawe czy i jak jej opinia wpłynie na Twoją dalszą karierę zawodową.

Jej opinia - tak przypuszczam - ma niewielkie znaczenie. 

Panie inżynierze, musimy zakończyć współpracę, bo nakrzyczał pan na dzielnicową. LOL.

 

Pani policmajstra jest za krótka, aby mogła mi w jakikolwiek sposób zaszkodzić.

Edytowane przez zychu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.