Skocz do zawartości

Wewnętrzny matrix


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

 

Chciałbym wam opisać sytuację w jakiej się aktualnie znajduję i być może któryś z was. Jestem ciekawy, czy ktoś kiedykolwiek miał podobne przemyślenia lub boryka się aktualnie z podobnym problemem.

 

Mam 27 lat, aktualnie jestem w związku od około 5 lat (podczas związku mieliśmy również przerwę, jednak wtedy jako rycerz w lśniącej białej zbroi wróciłem, prawdopodobnie ze słabości). Wskoczyłem do tej relacji od razu (z kwiatka na kwiatek) po poprzednim związku, który trwał również około 5 lat ze strasznie toksyczną kobietą, taką z typu "Hot&Crazy". Wynajmujemy razem mieszkanie, mamy w domu kota, w planach jest gdzieś wzięcie kredytu na mieszkanie i planowanie wspólnej przyszłości. Kobieta ta posiada dużo zielonych flag i jest z tego typu, której zależy na zbudowaniu domowego ogniska, ma wpojone dobre wartości z domu i jest ułożona. Mówi mi o wszystkim, troszczy się, zawsze pomyśli czy czegoś może nie potrzebuję i jest strasznie emocjonalna. 

 

Niestety, mimo tych wszystkich dobrych cech jest to kobieta, która sama nie zaplanuje sobie czasu i jeżeli ja czegoś nie zaproponuję, to będzie leżała cały dzień w łóżku z telefonem i czekała na zbawienie. Jest chorobliwie zazdrosna o wszystkie koleżanki (oczywiście już ich nie mam, bo przecież każdy tekst dla niej zawiera jakiś podtekst), dociekliwa i wiem, że nie raz sprawdzała mi telefon, komputer, a nawet dyski twarde. Nie uprawia żadnych sportów, jest drobna i każde wyjście na aktywność ją męczy, albo jej się nie chce bo boli głowa, a to okres, a to jajnik, a to za gorąco, a to deszcz itp. Zabrzmi to może skurwysyńsko, ale nawet seks jest problematyczny, ponieważ ja 190 cm wzrostu, 89 kg wagi, a ona 45 kg to duża różnica i niestety nie można się w pełni "wyładować", albo coś boli. Oczywiście nie jest to jej wina i jestem tego świadomy, dlatego zawsze siedzę cicho, ale kolejny misjonarz lub jeździec po prostu na dłuższą metę wypala jakąkolwiek chęć na kontynuowanie seksu. Dochodzi ostatnio do tak absurdalnych sytuacji, że wolę postraszyć węża niż uprawiać z nią seks.

 

Miesiąc temu miałem wyjście z ludźmi z pracy - w towarzystwie były również samice - starsze ode mnie, wszystkie zajęte. Chciałem po jakieś części się wyrwać, mieć wewnętrzny spokój i nie musieć się z niczego tłumaczyć i tutaj być może popełniłem błąd, ponieważ wyciszyłem całkowicie telefon, wyłączyłem internet (mamy iPhony, a jak wiadomo można sprawdzić lokalizację danej osoby jak jest włączony internet) i schowałem telefon do plecaka na cały dzień. Nie robiłem nic złego, byłem na samym wyjściu około 6 godzin. Jak nasze spotkanie się skończyło, wyjąłem telefon i zobaczyłem ogromną ilość nieodebranych połączeń - od kumpli, od jej siostry i od niej samej. Wpadła w jakiś szał. Po powrocie do domu zauważyłem, przewertowała dysk twardy, na którym miałem zgraną kopię poprzedniego komputera - było tam wszystko, co uzbierałem przez wiele lat, a w tym nudesy moich byłych dziewczyn oraz zdjęcia z mnie z nimi, których nie odpalałem nawet od x lat. 

 

Od tamtej pory non stop się kłócimy, nie potrafimy znaleźć wspólnego języka. Czuję, że jakieś uczucie się we mnie wypaliło, ponieważ nie mam ochoty na robienie z nią czegokolwiek, a mimo to ją kocham i wiem, że jest mega dobrą osobą, której będę być może kiedyś szukał ze świecą. Wewnętrznie się duszę w tym związku i takie samo uczucie towarzyszyło mi jak zerwaliśmy pierwszy raz. Jej strasznie zależy, żeby to wszystko naprawić, stara się, ucieka od tych nieprzyjemnych tematów, przytula się w nocy i płacze, gdy nie daje jej odpowiedniej czułości. Chciałbym zakończyć te relację i skupić się na sobie, doświadczyć czegoś innego jednak boję się tego uczucia.., boję się, że ten wewnętrzny "matrix" będzie mówił mi o tym, że spierdoliłem, że zniszczyłem idealny związek i sprawiłem przykrość kobiecie, która na to nie zasługiwała. Boję się również tego, że mimo zajęć (siłownia, rower, basen) będę o niej cały czas myślał i przy samotnym wieczorze będę prostu rozjebany psychicznie. 

 

Z drugiej strony jednak wiem, że mam powodzenie u kobiet, chociaż nie uważam się za jakiegoś maczo. Wiem, że jedna koleżanka tylko czeka, aż będzie ostre piłowanie drewna ( w mojej ocenie 9 - długie nogi, cycki i nieziemski tyłek ) i nie ukrywam, że podświadomie dążę do tego, żeby to się stało jak najszybciej - wystarczy mój sygnał, jednak bycie w związku jeszcze mnie hamuje. Wiem, że chcę się rozwijać, chcę doświadczać, chcę się spotykać z ludźmi, chcę poznać od głębszej strony relacje z innymi kobietami i przede wszystkim robić to, na co mam ochotę i nie być od nikogo uzależniony. Problem jednak jest w tym, że od moich 18 urodzin jestem cały czas w związku i jestem do tego tak przyzwyczajony, że matrix nie pozwala mi bez żadnych konsekwencji tego zakończyć. Podczas tej przerwy w związku (trwała ok 5 miesięcy) uprawiałem seks tylko z dwiema różnymi samicami. Jak piszę z kobietami, mam z nimi interakcje to czuje, jakbym odżywał - jakby te wszystkie negatywne cechy codzienności znikały, a ja czuje się jak bóg i mogę wszystko. Jestem mega kontaktowym człowiekiem, dlatego nie mam problemu z podejściem do dziewczyny i rozpoczęcia z nią tematu. Nie krępuję się, jestem pewny siebie i widzę, że to kobietą się podoba (same zaczynają pisać po pierwszej rozmowie), jednak wiem, że nie zrobię nic wbrew tej osobie z którą jestem. 

 

Jeżeli was zanudziłem, to wybaczcie. Po prostu jestem w ogromnej kropce i depresji, która nie potrafi zdjąć ze mnie klątwy matrixa. Te wewnętrzne uczucie "niepokoju", które powoduje lęk przed samotnością i ogromnymi godzinami rozmyślań nad tym, że druga taka osoba może się nie trafić, że to ja spierdoliłem, że to ja odszedłem po prostu mnie zabije. Dodatkowo, kobieta ta nie zasłużyła na żadną krzywdę i nie chciałbym jej tego zrobić pod żadnym pozorem, a wiem, że decyzja o rozstaniu po prostu ją zniszczy. Czuję jednak, że nie wytrzymam dalszego duszenia się w takiej relacji, że nie jest ona dla mnie.

 

Czy ktoś z was znalazł się kiedyś w podobnej sytuacji i może wspomóc? Nie mam do kogo się zwrócić totalnie z tym tematem..

 

Pozdrawiam was Bracia! :)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoim poście odpowiedziałeś sobie sam na wiele kwestii, mianowicie z tego co piszesz Twój związek dobiega końca - poprostu źle się dobraliście. Lepiej raczej nie będzie więc pora z tego jakoś wybrnąć, zanim małe nie przyjdą na świat.

Z tego co piszesz panna uzależniła cię emocjonalnie, dlatego wbijasz sobie poczucie winy, a przecież nie macie ślubu. Masz prawo zdecydować o tym czy ten związek Ci pasuje, czy też nie. Nie martw się o kobiety one sobie świetnie radzą zaraz będzie zastępca który pewnie gdzieś jest na jej orbicie ala przyjaciel(rezerwowa gałąź) :)Wiadomomym jest też że zaraz będziesz tym najgorszym i wyleje się z niej toksyna po rozstaniu zwłaszcza że już przejawia zachowania tego typu.

 

Możesz to rozegrać tak jak panie to robią że nie wiesz, co czujesz, potrzebujesz przerwy itd. powoli ją wyautować z życia. Good luck. 

Edytowane przez smerf
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po mojemu, to dwie rzeczy które rzucają się w oczy: 

1. Sam już rozkminiasz ewakuację, inne laski, itp. oraz czujesz że coś nie gra w związku. Jednocześnie boisz się wziąć na barki konsekwencji zerwania. 

2. Ona Ci nie ufa, to nie wygląda za dobrze 

32 minuty temu, phonkers napisał(a):

Po powrocie do domu zauważyłem, przewertowała dysk

Dla mnie brak zaufania w związku to słabo, wiaodmo że jak ktoś odwala cyrki, to przy końcowej fazie można się pokusić o jakąś kontrolę, ale takie z bomby sprawdzanie to raczej słabo. 

 

Moje pytania:

34 minuty temu, phonkers napisał(a):

podczas związku mieliśmy również przerwę

Z czego wynikała? Z czyjej strony zainicjowane?

36 minut temu, phonkers napisał(a):

Chciałbym zakończyć te relację i skupić się na sobie

Skupić na sobie - tak jak kobiety szukają przestrzeni? ;) W sensie chcesz po prostu poruchać inne panny?

37 minut temu, phonkers napisał(a):

Nie robiłem nic złego, byłem na samym wyjściu około 6 godzin

Moim zdaniem słaba akcja, w sensie też nie lubię być pod telefonem ciągle, ale jednak wyjście bez partnera/partnerki na imprezę firmową to dobrze być co 2h w jakimś tam kontakcie. Postaw się na jej miejscu.

 

Tak czy siak piszesz:

41 minut temu, phonkers napisał(a):

sama nie zaplanuje sobie czasu

+

41 minut temu, phonkers napisał(a):

Jest chorobliwie zazdrosna o wszystkie koleżanki

+

42 minuty temu, phonkers napisał(a):

Nie uprawia żadnych sportów, jest drobna i każde wyjście na aktywność ją męczy

+

42 minuty temu, phonkers napisał(a):

kolejny misjonarz lub jeździec po prostu na dłuższą metę wypala jakąkolwiek chęć na kontynuowanie seksu. Dochodzi ostatnio do tak absurdalnych sytuacji, że wolę postraszyć węża niż uprawiać z nią seks

Podsumowując chyba szukasz jakiegoś usprawiedliwienia że ten związek poległ, pytanie czy powinieneś? To twoje życie, robienie czegoś "bo wypada", "bo byłoby głupio", "bo jej będzie smutno" jest słabe. Masz jedno życie, jak czujesz że jest nie tak to pogadaj z nią. 

 

Po zerwaniu nie będzie łatwo, bo będą wracały wspomnienia, 5 lat to kawał czasu. Musisz być na to gotowym. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś w toksycznej relacji z laską, która Cię kontroluje i ma za nic, racjonalizujesz sobie to jakimś mitycznym uczuciem, które nie ma nic wspólnego z ideałem do jakiego dążysz, masz wybór z drugiej strony jej koleżanki, ale mimo to się zastanawiasz i nie jesteś w stanie pokazać pani palcem wskazującym drzwi i przelecieć tamtej drugiej. Jakkolwiek to zabrzmi, ale "prawdziwy menszczyzna" nie ma takich wątpliwości, tylko robi to co mu nakazuje jego własne dobro i poczucie własnej wartości. Wyhodowanie sobie jaj i możliwość wyboru wraz z możliwością powiedzenia toksycznej pani: do widzenia, jest wielką siłą jaką posiadają męzczyźni, którą to siłę strasznie demonizują kobiety się jej strasznie bojące. Sam wiesz doskonale co robić, gdyż Twój pierwszy post to pokazuje, więc do roboty.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Spokojnie napisał(a):

Moje pytania:

Z czego wynikała? Z czyjej strony zainicjowane?

Skupić na sobie - tak jak kobiety szukają przestrzeni? ;) W sensie chcesz po prostu poruchać inne panny?

 

 

 

 1. Rozstanie było zainicjowanie ode mnie - dusiłem się w tym związku, w braku chęci z jej strony do robienia czegokolwiek aktywnego, jakiegoś wyjścia, działania i zmiany, brak pracy nad sobą i swoimi słabościami i trwanie w takiej mimozie. Brakowało mi porządnego resetu do ustawień fabrycznych po poprzednim toksycznym związku, ogromnym ograniczeniem pozycji łóżkowych i możliwości urozmaicenia, a dodatkowo miałem zagwarantowane porządne ruchanie z byłą przyjaciółką, do której pusi zawsze chciałem się dorwać od czasów licealnych.

 

2. Nie chodzi o szukanie przestrzeni, a o wcześniej wspomniane zresetowanie się do ustawień fabrycznych. Pracowanie nad sobą, uczenie się nowych rzeczy, obracania talerzy i zdobywania doświadczenia. Kroczenie swoją drogą, przy której nie muszę ciągle komuś organizować czasu i ciągle stresować się tym, że nadchodzi weekend, który będę musiał dostosować do MOŻLIWOŚCI mojej partnerki, które są po prostu bardzo ograniczone. 

 

29 minut temu, Spokojnie napisał(a):

Moim zdaniem słaba akcja, w sensie też nie lubię być pod telefonem ciągle, ale jednak wyjście bez partnera/partnerki na imprezę firmową to dobrze być co 2h w jakimś tam kontakcie. Postaw się na jej miejscu.

 

Zdaje sobie z tego sprawę, że nie było to do końca w porządku. Wewnętrznie chciałem po prostu sprawdzić jaka będzie reakcja na to, że będę chciał się na chwilę odciąć.

 

Dzięki wielkie za odpowiedź :) 

27 minut temu, smerf napisał(a):

Ja myślę że ta laska zrobi mu takie larmo po rozstaniu że na myśl o niej będzie miał zimny pot na czole :lol:

 

Raczej nie larmo, a po prostu będzie wzbudzać poczucie winy i grać emocjami - przerobiłem to przy tej "przerwie". Teksty typu "zabawiłeś się mną", "wpędzasz mnie w lata" itp itp... :)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po mojemu szczerze to bym ci napisał - idź bzikać, ale miej też z tyłu głowy cel:

9 minut temu, phonkers napisał(a):

Pracowanie nad sobą, uczenie się nowych rzeczy, obracania talerzy i zdobywania doświadczenia. Kroczenie swoją drogą

Bo łatwo się zatracić w tym szaleństwie, a nie daj Boże zalać jeszcze gdzieś po drodze. 

 

Miałem podobnie, od 17 roku życia same "poważne" związki. W sensie długie, miłość życia itp. brednie. Właśnie w okolicach 25-27 roku życia jak mnie tam jedna panna puściła, to jej koleżanki pomogły mi "wyjść" z dołka. To byl chyba najlepszy czas w moim życiu pod względem wyszalenia się. Chyba tego ci właśnie brakuje?

 

Także nie ma co się dusić w związku. Ale też warto zachować klasę rozstając się z obecną partnerką (jeśli była fer wobec ciebie). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Primo, nie powinieneś się nią tak martwić. W symetrycznej sytuacji, bądź pewny że ona by się o Ciebie nie martwiła. Zracjonalizowałaby sobie, że Ty jesteś ten zły, ograniczasz ją, nie starasz się o nią wystarczająco, nie zaspokajasz jej seksualnie a ona przecież zasługuje na więcej. Serio, nigdy jeszcze nie słyszałem żeby laska odchodząc od faceta myślała o nim. I słusznie - bo nie jest Ci nic winna. I Ty jej również. To tylko faceci mają taki odruch, instynktowna potrzeba opieki nad partnerką. A ona wcale nie jest tak krucha jak Ci się wydaje. Jak zakończysz ten związek, to ona od Ciebie szybciej dojdzie do siebie. Kobietom generalnie rozstania przychodzą łatwiej.

 

Secundo, nie ma się co męczyć w związku w którym jesteś nieszcześliwy. A jesteś. Może nie odwala Ci numerów (i tu masz silny kontrast z poprzednią toskyczką, więc tę wartość przeceniasz), i trochę się czepiasz - np. o to że nie planuje sama czasu (większość kobiet tak ma). Ale już fakt że masz z nią problem w atrkacyjnym dla Ciebie spędzaniu czasu, to poważny problem. Kwestie seksualne również. I jej chorobliwa zazdrość oczywiście też. A weź jeszcze pod uwagę, że wszystkie te problemy po ewentualnym ślubie czy dzieciach tylko się skumulują. Bo skoro dla Ciebie ten seks to nie jest to, to dla niej pewnie też, a to znaczy że już teraz w dużej mierze seks masz od niej z poczucia obowiązku i chęci utrzymania Ciebie przy sobie. 

 

Koniec końców ten związek i tak się rozpadnie, z przyczyn obiektywnych, lepiej wcześniej niż później.

 

Gadaj zdrów o tym samorozwoju, może nawet w to wierzysz, ale w głębi serca po prostu chcesz poskakać, poprzeżywać, poruchać tu i tam. I okej, nie ma w tym nic złego, to normalna potrzeba. Ale też nie jest to jakoś bardzo ważna rzecz w życiu. Znam bardzo udany związek rozpoczęty za młodu, kumpel koło 30ki też zaczął miewać takie refleksje po paru głębszych. Ale coś za coś - szybko zaobrączkował fajną, wartościową kobietę, jest z nią szczęśliwy, i życiowo i seksualnie. Gdybyś i Ty był w takiej sytuacji, to bym Ci powiedział że przecieniasz wartość takiego bajlando i lepiej odpuścić bo będziesz potem żałował. No ale, właśnie, nie jesteś w takiej sytuacji. Więc im szybciej ten związek zakończysz tym lepiej.

 

Poskaczesz, poruchasz, przejdziesz przez parę letnich związków, a potem wybierzesz sobie kobietę odpowiednią, i seksualnie i życiowo. To wszystko zakładając oczywiście że jesteś ogarniętym i jakościowym facetem.

 

Jeśli chcesz być wobec niej fair - to powinieneś to zrobić nie za pół roku, bo zobaczymy, bo pogadajmy, etc, tylko za tydzień. Ona nie młodnieje, im szybciej wróci na rynek tym dla niej lepiej.

 

I jeszcze jedno - bądź przygotowany na gruby shitstorm w momencie rozstania. Ten okres, 27+, nie bez powodu nazywany jest sferą małżeństw. Kobieta w tym wieku już widzi że powoli jej atrakcyjność spada, a faceta zaczyna rosnąć, on dopiero wchodzi w swój prime time. I kobieta wie, że jak chce faceta zastemplować dla siebie, to teraz. A Ty chcesz jej uciec już spod noża. Odpali wszystko - poczucie winy, płacz, wyzwiska, żal, shaming, każdą sztuczkę jaką ma pod ręką żeby wzbudzić w Tobie emocje. I nie bierz wtedy tego teatru w łeb, nie ciągnij. 

Edytowane przez tony86
  • Like 8
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tony86 napisał(a):

Może nie odwala Ci numerów (i tu masz silny kontrast z poprzednią toskyczką, więc tę wartość przeceniasz)

 

Tony, trafiłeś tym w same sedno. 

 

Dzięki wielkie za ogromną i merytoryczną odpowiedź. 

 

Dodając od siebie - bardzo się cieszę, że trafiłem w to miejsce. Na początku nie sądziłem, że uzyskam tutaj jakąkolwiek odpowiedź, a prędzej wyśmianie tak z pozoru "błahego" problemu i miło się zaskoczyłem, jak zobaczyłem pod różnymi postami wzajemne wsparcie i pomoc w rozwiązaniu danego kłopotu. 

 

Trzymajcie się ;) 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Twojego opisu wynika, że ona ma dużo czerwonych flag, ale ich nie widzisz. Zrobiłeś sobie w głowie idealnej kobiety, czemu po części winny jest poprzedni związek.

Im szybciej zakończysz tę relację tym lepiej dla niej i dla Ciebie. Oczywiście musisz być gotowy na rozpacz i pretensje, bo panna raczej nie będzie chciała Cię wypuścić. 

Miała kogoś w czasie waszej przerwy?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, phonkers napisał(a):

Jest chorobliwie zazdrosna o wszystkie koleżanki (oczywiście już ich nie mam, bo przecież każdy tekst dla niej zawiera jakiś podtekst), dociekliwa i wiem, że nie raz sprawdzała mi telefon, komputer, a nawet dyski twarde. Nie uprawia żadnych sportów, jest drobna i każde wyjście na aktywność ją męczy, albo jej się nie chce bo boli głowa, a to okres, a to jajnik, a to za gorąco, a to deszcz itp. Zabrzmi to może skurwysyńsko, ale nawet seks jest problematyczny,

Z opisu wygląda, że ona jest w stylu taką mnie masz i taką mnie kochaj. Jeżeli jest to połączone z szeroko rozumianym brakiem rozwoju i dążenia do przodu, a Ty masz przeciwne tendencje, to na tym się rozjedziecie/rozjeżdzacie.

Edytowane przez Atanda
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, phonkers napisał(a):

Po powrocie do domu zauważyłem, przewertowała dysk twardy

 

Odniosę się tylko do tego aspektu.

Utrata zaufania = powolny koniec relacji.

Przerabiałem to, nie po to wchodzę w relacje z kobietą, aby ona prześwietlała moje prywatne rzeczy / sprawy.

Teraz byle pretekst będzie dla niej jak zapalnik, wyjdziesz na chwilę to przewertuje Twój telefon, zaczną się pretensje, że coś ukrywasz, wrócisz później z pracy to awantura, że pewnie kogoś masz.

Oby u Ciebie ten schemat nie zadziałał, ale jak znam życie, to zadziała.

 

Nie będę na tyle pesymistyczny, aby w tej chwili nazwać Twoją relację toksyczną, bo z opisu to nie wynika. 

Po prostu jesteś znudzony obecną partnerką, brak jej inicjatyw oraz "rozwinięcia skrzydeł" w seksie może frustrować, dlatego masz ochotę na odskocznie.

 

Zanim podejmiesz ostateczny krok - porozmawiaj z nią o tym.

Jeśli nie zauważysz zmian, a Ty będziesz co raz bardziej sfrustrowany uczuciem, że relacja stoi w miejscu - ewakuuj się.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, wielebny93 napisał(a):

Zanim podejmiesz ostateczny krok - porozmawiaj z nią o tym.

 

 

Rozmawialiśmy, jednak rozmowa zakończyła się ogromnym obniżeniem nastroju partnerki, płaczem i zrzuceniem winy na mnie - że to ja przestałem się starać, że to ja odjebałem z tym wyjściem i schowaniem telefonu (jestem tego świadomy), że to ona nie czuje się kochana, że przekreślam w tym momencie wszystkie wartości, które były budowane przez ten czas itp. 

 

Oczywiście bardziej to rozbudowała i nie powiem, mega mnie to ruszyło i w tamtym momencie po prostu czułem się, jakby ktoś mnie zamurował i wbił szpile moralną w mój mózg, przez co tak naprawdę temat nie został dokończony i jest całkowicie pominięty.

Dodam tylko, że wszystkie sytuacje zaczęły mieć miejsce, kiedy bez powodu zaczęła mieć jakieś podejrzenia (nie miała żadnego powodu, nawet nie miałem kontaktu z żadną koleżanką). Jak mówiłem, że koleżanka w pracy dała mi próbki jakiś nowych produktów, to potem przy jakieś sytuacji nagle słyszałem tekst "a może zapytaj się koleżanki, która Ci dawała te produkty..". Ciągłe insynuacje, że coś robię nie tak, gdy nawet nie miałem takich myśli.

 

+ może to mieć związek z jej poprzednim związkiem z o 10 lat starszym od niej policjantem, który był totalną patologią i chodził na boki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, tony86 napisał(a):

I jeszcze jedno - bądź przygotowany na gruby shitstorm w momencie rozstania. Ten okres, 27+, nie bez powodu nazywany jest sferą małżeństw. Kobieta w tym wieku już widzi że powoli jej atrakcyjność spada, a faceta zaczyna rosnąć, on dopiero wchodzi w swój prime time. I kobieta wie, że jak chce faceta zastemplować dla siebie, to teraz. A Ty chcesz jej uciec już spod noża. Odpali wszystko - poczucie winy, płacz, wyzwiska, żal, shaming, każdą sztuczkę jaką ma pod ręką żeby wzbudzić w Tobie emocje. I nie bierz wtedy tego teatru w łeb, nie ciągnij. 

I to jest właśnie to o czym pisał @tony86 próbuje Cię wsadzić w poczucie winy. Zrozum Twój związek się już zakończył. Jeżeli masz takie rozkminy to jak to mawiają starsi ludzie z tej mąki chleba nie będzie. Mega czerwoną flagą jest już temat że musisz jej organizować czas. Spytam się więc jak wyglądają jej znajomości? Nie chodzi mi tutaj o 1534 znajomych na FB tyko tak na prawdę czy Ona ma jakieś koleżanki czy tylko siedzi w domu przed TV?

Kolejna sprawa którą sam przerabiałem. Jeśli masz jakieś wątpliwości ( a jestem przekonany że to już kwestia czasu jak to pierdolnie) to nie czekaj tylko wręcz wiosło i nara. Sam kiedyś zrobiłem taki błąd że byłem z laską z którą nie miałem odwagi się rozstać. Bałem się, wstydziłem nie wiem jak to nazwać. I do tej pory uważam że po prawie 5- letnim związku zasłużyła by rozstać się z nią z klasa. No cóż a ja odstawiłem chamski numer ( nie zdrada) o którym była się dowiedziała i zamiast pożegnać się jak człowiek z człowiekiem to wyszedłem na mega ch...

Zacznij się szanować i albo zacznij stawiać granice i trzymać ramę, albo przygotuj się na bycie gościem do jeżdżenia po nim a jak się pojawi nowa gałąź to i tak a nią przeskoczy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wielebny93 napisał(a):

 

Zanim podejmiesz ostateczny krok - porozmawiaj z nią o tym.

Jeśli nie zauważysz zmian, a Ty będziesz co raz bardziej sfrustrowany uczuciem, że relacja stoi w miejscu - ewakuuj się.

Kobiety są bardzo emocjonalne i emocjami i popędami się kierują. On oczywiście może powiedzieć co mu nie leży. Ale ktoś zna taki przypadek, że kobieta po rozmowie z partnerem logicznie zdecydowała się być bardziej otwarta i zywiołowa w lózku?

 

Pożądanie jest niezależne od naszej woli. Ona przez logiczna rozmowę nie stanie się bardziej otwarta w łóżku. Może parę razy da Ci inaczej, ale potem stare wróci.... 

 

Niestety logicznie to możesz porozmawiać z kolegą i coś ustalić.

 

Każde ustalenia z kobietą obowiązują dopóki jej to pasuje, potem spróbuję przesunąć warunki umowy...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Bumber napisał(a):

Spytam się więc jak wyglądają jej znajomości? Nie chodzi mi tutaj o 1534 znajomych na FB tyko tak na prawdę czy Ona ma jakieś koleżanki czy tylko siedzi w domu przed TV?

 

Kiedyś miała więcej, trzyma z kilkoma tylko przez messengera. Nie mają wspólnych wartości, przykleja metki, dlatego z tych najbliższych nie trzyma kontaktu Z najbliższych - jedna koleżanka chodzi ciągle w tango, druga się wyprowadziła, a trzecia mieszka w jej rodzinnym mieście. Utrzymuje tylko jakieś wyjścia z ludźmi z pracy, gdzie w większości są faceci, których też znam. Jej głównym kontaktem jest rodzina (Siostra, szwagier, mama) z którymi rozmawia codziennie na wideo (sick!). 

 

Podsumowując - z tą nie, z tamtą nie, a bo ta jest taka, bo ta inna jest siaka. Woli siedzieć i czekać, aż ja będę coś proponował.

 

Bywały sytuacje w których sama proponowała jakieś wyjazdy na weekend, żeby coś sobie zobaczyć, jednak nigdy nie mogło to dojść do skutku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, phonkers napisał(a):

Podsumowując - z tą nie, z tamtą nie, a bo ta jest taka, bo ta inna jest siaka. Woli siedzieć i czekać, aż ja będę coś proponował.

To nie dało Ci to do myślenia że z niewielką ilością osób utrzymuje kontakt ? Ja wiem że liczy się jakość a nie ilość, ale nawet spotkanie z dalszymi znajomymi co jakiś czas dla mnie to normalność. Tutaj czerwona lampka czy czasem siostra i mamusia jej nie piorą głowy. Bardzo często zdarza się że mama, siostra czy psiapsi ma silny wpływ na myszkę i potrafią jej zrobić kibel z mózgu. Kiedyś miałem takiego znajomego dla którego wszyscy to byli debile, dałem sobie z nim spokój bo założyłem że jak wszyscy to i tak samo mówi o mnie co się zresztą później potwierdziło. Ja wszystkie koleżanki są dla niej złe to też trochę dziwne.

37 minut temu, phonkers napisał(a):

Bywały sytuacje w których sama proponowała jakieś wyjazdy na weekend, żeby coś sobie zobaczyć, jednak nigdy nie mogło to dojść do skutku.

I jakimś pewnie dziwnym trafem zawsze jej coś wypadało a to chomik złamał nóżkę, albo krowa się cieliła :)

Pamiętaj co już Ci pisali bracia wcześniej. Po ślubie to już będzie tylko gorzej. Zwróć uwagę na to że jak mieliście jakąś rozmowę i poczuje że coś jest nie tak to żeby zaraz jakimś cudem nie zapomniała tabletki, albo mówiła ze dziś jest bezpieczna :D Jak teraz słabo się dyma to po ślubie nie przeczyta magicznych poradników i nie zacznie być szalona i otwarta. A zrobić kolbę z połykiem, albo dać w czoko to koledzy z pracy jak najbardziej ale nie Tobie:)

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sam napisałeś "dusisz się" w tym związku a nie da się żyć bez powietrza. To nie jest związek dla Ciebie i nigdy w nim szczęśliwy nie będziesz.

 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

Jest chorobliwie zazdrosna o wszystkie koleżanki (oczywiście już ich nie mam, bo przecież każdy tekst dla niej zawiera jakiś podtekst), dociekliwa i wiem, że nie raz sprawdzała mi telefon, komputer, a nawet dyski twarde.

 

Bez zaufania nie ma związku. Zaufanie to podstawa. Nie wyobrażam sobie żeby mi moja partnerka sprawdzała telefon albo ja jej :) 

 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

Nie uprawia żadnych sportów, jest drobna i każde wyjście na aktywność ją męczy, albo jej się nie chce bo boli głowa, a to okres, a to jajnik, a to za gorąco, a to deszcz itp.

 

Jak macie inne sposoby spędzania czasu, inne zainteresowania to z czasem coraz bardziej będą się te różnice pogłębiały i będą coraz większym problemem. 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

mamy iPhony, a jak wiadomo można sprawdzić lokalizację danej osoby jak jest włączony internet)

 

Chyba trzeba mieć udostępnioną lokalizacje drugiej osobie? 🤔

 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

wiem, że jest mega dobrą osobą, której będę być może kiedyś szukał ze świecą.

 

A co jeżeli są inne? Lepsze? Próbowałeś spojrzeć na to z innej strony? Sam piszesz, że ciągnie Cię do innych więc podświadomie wiesz, że Twoja partnerka nie jest najlepszym co mogło Ci życie zaoferować. 

19 godzin temu, phonkers napisał(a):

Chciałbym zakończyć te relację i skupić się na sobie, doświadczyć czegoś innego jednak boję się tego uczucia.., boję się, że ten wewnętrzny "matrix" będzie mówił mi o tym, że spierdoliłem, że zniszczyłem idealny związek i sprawiłem przykrość kobiecie, która na to nie zasługiwała.

 

Nie myśl o niej myśl o sobie. W związku trzeba być trochę egoista i na pierwszym miejscu stawiać siebie. Jeżeli jesteś szczęśliwy to jest to odpowiedni związek i możesz w niego inwestować. Jeżeli nie jesteś szczęśliwy i żadne działania niczego nie zmieniają to szczęśliwy nie będziesz nigdy i albo to zakończysz albo będziesz wiódł żywot męczennika. Tylko po co? 

 

3 godziny temu, phonkers napisał(a):

Rozmawialiśmy, jednak rozmowa zakończyła się ogromnym obniżeniem nastroju partnerki, płaczem i zrzuceniem winy na mnie - że to ja przestałem się starać, że to ja odjebałem z tym wyjściem i schowaniem telefonu (jestem tego świadomy), że to ona nie czuje się kochana, że przekreślam w tym momencie wszystkie wartości, które były budowane przez ten czas itp. 

 

Typowa kobieca manipulacja i przerzucanie winy. Wiem, że to chwyta za serce ale one w drugą stronę takich skrupułów nie mają :) 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, phonkers napisał(a):

Rozmawialiśmy, jednak rozmowa zakończyła się ogromnym obniżeniem nastroju partnerki, płaczem i zrzuceniem winy na mnie

 

3 godziny temu, Mmario napisał(a):

Niestety logicznie to możesz porozmawiać z kolegą i coś ustalić.

 

 

 @Mmario  - takich rzeczy nie musisz mi tłumaczyć ;)  @phonkers rozmowa z kobietą ma odbyć się bez żadnych kompromisów, zero emocji. 

Jeśli coś się nie układa, informujesz Panią, że chcesz z nią "porozmawiać", "porozmawiać" w sensie, że to być Twój monolog, zero reakcji na płacz, krzyki.

Informujesz, że nie podoba Ci się to, to i to (pod warunkiem, że sam jesteś czysty i nie masz sobie nic do zarzucenia), powiedz, że szkoda Ci życia na tkwienie w takiej relacji i jeśli nic się nie zmieni to wychodzisz z tego. Tyle, kilka krótkich żołnierskich zdań. Nie daj się wciągnąć w dalszą rozmowę, powiedz, że Ty już skończyłeś. Wstań i wyjdź na spacer.

Jeśli sytuacja się powtórzy, to znak, że straciłeś szacunek i musisz pokazać jaja, czyli zrobić to, o czym mówiłeś.

 

W sumie i tak nie ma innej drogi, tkwienie w relacji w której kobieta nie ma do Ciebie szacunku oraz zaufania to masochizm.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, wielebny93 said:

Odniosę się tylko do tego aspektu.

Znaczy się, że przejrzała komputer.

Po pierwsze jesteś pi*zda, że tak go ustawiłeś, że mogła to zrobić.

 

Inne zapamiętane fragmenty:

1. "bez powodu" straciła zaufanie.

Sorry, ale gołe zdjęcia kobiet z życia a nie PornHuba to JEST powód.

 

2. ale ja ją kocham...

To masz przesrane...

 

3. Ty decydujesz czy łykniesz czerwoną pigułkę.

"Pamiętaj, że mogę pokazać ci prawdę.

Czy ta prawda ci się spodoba to co innego".

 

Podsumowanie:

Im bardziej będziesz się przejmował tym na bardziej przegranej pozycji będziesz.

To jest gra zero-jedynkowa. Któraś strona cierpi.

 

PS:

Baby potrzebują cierpieć, tyle się nauczyłem.

Daj im tylko szansę, że nie cierpią na darmo.

(O ile wiesz jak to zrobić i jesteś gotów na to, żeby nie mieć za wiele litości dla tego cierpienia).

    PS(internal):

    Nie sądzę, żebyś był.

    Trzeba mieć 60+ lat, żeby dojrzeć do tego.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.