Skocz do zawartości

Zmiany przed czterdziestką


Rekomendowane odpowiedzi

Powolutku zbliżam się do końca swych lat trzydziestych. Często nachodzi mnie przeczucie, że obecna formuła zawodowa się wyczerpała (IT). Często myślę o zmianie zawodu, pomysły jakie mi przychodzą do głowy to:

  • akademia morska (marzenie lat dziecinnych...)
  • prawo
  • licencja pilota - Wizzair prowadzi szkolenia za lojalkę
  • biznes związany z branżą w której pracuję
  • porzucenie obecnego zajęcia i zrobienie sobie rocznego urlopu

 

W zasadzie nie myślę o niczym jak tylko o swojej przyszłości i nie widzę jej niestety w jasnych barwach. Czy znacie ludzi którzy będąc w moim wieku całkowicie odmienili swoje życie i zmienili zawód na inny? Jak skończyły się te historie? Może macie jakieś inne sugestie?

Edytowane przez Roman Ungern von Sternberg
  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega z pracy, 43 lata, zrobił sobie roczną przerwę od pracy, żeby przemyśleć i zaplanować życie. Byłem z nim ostatnio na kawie, jest bardzo zadowolony z tego "wolnego" :) 

 

Jeśli chodzi o zmianę branży, całkowicie Cię rozumiem, po wielu latach pracy, człowiek chciałby porobić coś innego. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Roman Ungern von Sternberg napisał(a):

Czy znacie ludzi którzy będąc w moim wieku całkowicie odmienili swoje życie i zmienili zawód na inny? Jak skończyły się te historie? Może macie jakieś inne sugestie?

 

Tu masz świetny, moim zdaniem przykład z polskiego podwórka.

 

https://www.youtube.com/@turbulencja

 

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Roman Ungern von Sternberg napisał(a):

Czy znacie ludzi którzy będąc w moim wieku całkowicie odmienili swoje życie i zmienili zawód na inny?

 

Nauczyciel prawa handlowego że studiów. Jebnął elektronikę i został prawnikiem.

 

Sam myślałem o zmianie zawodu. Prawnik. Dosyć mam użerania z cwaniaczkami cebulaczkami i niekompetentnymi kolegami po fachu co dyplom to w czipsach znaleźli. W zeszłym roku. Zrobiłem C plus E. Na następny rok myślę o kursie oficera rezerwy. W międzyczasie pojawiła się myśl o niestacjonarnej automatyce na polibudzie. Angielski wezmą z matury. Matematyke ze świadectwa ukończenia studiów. Myślałem nawet o kursie spawalnictwa i wyjeździe za granicę. 3 tysi i świat stoi przed tobą otworem. Wkurza mnie że jak nic nie wymyślę to nic się nie stanie i przyszłość taka jaka ma być to śmierć za życia. Najgorzej że nie mam nikogo kto by mnie wprowadził i znowu jazda po ogłoszeniach i płacenie frycowego zanim jako tako się ustawie. No ile można. A wszystko przez to że mam rodzinę do dupy i brak znajomych na których mogę się oprzeć. Przejebane.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy tego nie zrozumiem

 

Robisz w branży gdzie pewnie możesz pracować z domu do tego masz zarobki lepsze niż 90 procent ludzi możesz pozwolić sobie na wiele rzeczy i komfortowe życie.  

 

Zakładam że jesteś programistą czy coś w tą stronę, do tej roboty to trzeba być inteligentnym w uj ja np wgl nie rozumiem tego mimo że próbowałem.

 

Kasę masz pewnie odłożona i to nie mało, zrobić sobie zajebisty urlop i powinno pomóc.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Roman Ungern von Sternberg napisał(a):

W zasadzie nie myślę o niczym jak tylko o swojej przyszłości i nie widzę jej niestety w jasnych barwach. Czy znacie ludzi którzy będąc w moim wieku całkowicie odmienili swoje życie i zmienili zawód na inny? Jak skończyły się te historie? Może macie jakieś inne sugestie?

 

Świetny temat, nareszcie nie rzężenie że któremuś baby nie chcą dawać d*py.

 

Do rzeczy - tak znam - siebie.

 

Około 25 r.ż. pierwszy biznes który mi upadł - bankructwo.

Przed 30stymi urodzinami pracowałem na uczelni skąd mnie zwolniono. 

Potem - praca z gówniarzami 10 lat młodszymi przez rok, samodzielny rok, manager rok, potem na swoim już 6 lat, zatrudniam kilkanaście osób, wysokomarżowo, dośc specjalistycznie.

Za rok 40lat i kończę z tą branżą - jako polisa zostawiam sobie możliwość, w ostateczności, pójścia do korpo na dyrektorka / managerka ale to już naprawdę musiałby się w moim życiu zdarzyć (odpukać!) dramat bo na samą myśl o tym mi się ulewa.

 

Teraz plany - biznes w innym kraju. Mam kilka opcji, nie chcę zapeszać. Możliwe, że naściemniam komuś że byłem nierobem i nic nie umiem, pójdę się z rok pouczę i wskoczę do branży na swoje - kapitał na założenie i inwestycje jest, chęci są, oby zdrowie dopisywało.

 

A jak mnie już wszystko wkurwi / znudzi wózek z owocami i wyciskanie soków dla dzieciaków na południu Europy - fajna praca w której dajesz innym sporo radości.

 

Kasa jest fajna i spoko ale sorrry każdy z nas kipnie i wolę umrzeć wiedziąc że fajnie mi się żyło tak jak chciałem niż że zapisałem potomnym 4 domy i 10 samochodów.

Chcą hajsu?

Niech zarobią skoro ja mogłem zarobić inni też.

Tyle w temacie.

 

Ładnie Ci tu @Mosze Red napisał:

 

Cytat

jeśli nie masz większych zobowiązań, dobrze stoisz finansowo, to goń za marzeniami, życie masz jedno. 

 

Dokładnie tak jest - życie masz jedno, statystycznie połowę już przeżyłeś NIC nie musisz tylko możesz.

 

Ja bym się nie pier*olił w tańcu i jak masz marzenie być pilotem to startuj na to. Do IT zawsze będziesz mógł wrócić jak Cię to znudzi a tak całe życie będziesz żałował że robisz coś bez radości. Wielu ludzi popełnia ten błąd - pracują dla kasy, a życie umyka. Żyjesz żeby żyć a nie żeby je*ać na utrzymanie kapitalizmu.

 

Tyle.

 

Powodzenia trzymam kciuki!

 

 

 

Godzinę temu, zuckerfrei napisał(a):

Mi się marzy kabin krew w jakieś lini. Poważnie, coraz częściej o tym myślę. 

 

Polecam - specyficzna praca ale mój koleś mega zadowolony, 4 mieszkania już na własnośc w PL, rąbał laski z każdej rasy na świecie, obleciał praktycznie całą kulę ziemską. Tylko, że to Brajaner czy inne tanie linie a drogi Arab.

 

Koleś miał 6cioro rodzeństwa, w domu bieda aż piszczała. Nie czekał aż mu ktoś da, nie biadolił tylko po studiach (razem się uczyliścmy) wybył z Polski. Do tej pory żałuję, że nie poleciałem wtedy z nim zamiast tu się użerać.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 8
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Roman Ungern von Sternberg napisał(a):

Nie wiedzą co czynią :D

 

Był taki gościu z czterocyfrową pensją, gdzie ani jedynka ani dwójka nie były na początku.

 

Mówił dziecku   "Trzymaj się od IT z daleka. To straszne bagno. "

 

Totalna głupota. Pewnie jakby był piekarzem, to by dziecku mówił, żeby się trzymał z dala od piekarni.

A jak śmieciarzem, to z dala od śmieci...

A jak robotnikiem, to z dala od fabryki.

 

 

To trochę jak celebryci-milionerzy radzą ludziom, aby darowali sobie trochę luksusu...

 

 

 

Młodzi marzą o czterocyfrowej pensji.

 

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że nie tylko mnie to dopadło. Sam przy 41 krzyżyku chcialem cos zmienic zmeczony zfeminizowanym korpo i zacząłem robić licencję ATPL (to bylo rok temu). Badania mialem ok wiec organiz dal mi kredyt zaufania. Równolegle ciągałem prace robiac PPL (mistrzostwo). Zrobiłem PPL w czerwcu no i zaczął się kurs zawodowy. Generalnie to takie małe studia. Rzeczy interesujace ale nie da się robić tego równoległe z pracą (praca w korpo a kurs rozpisany jest po 8h dziennie na jakieś 20 tygodni-to elearning w moim wypadku ale tyle faktycznie potrzeba bo szczegółowość jest niesamowita). W międzyczasie zrobiłem sobie 2 mce wolnego od swojego korpo (farmacja) i spadł mi entuzjazm do ATPL. Wydaje mi się że już za stary jestem żeby to tyrać od nowa i z korpo do korpo (przy czym nie zarobie więcej jako pilot). Egzaminator z którym mialem egzamin PPL - emerytowany pilot LOT powiedział że do 45 rż jeszcze biorą ale wątpię. W takich stanach musisz mieć 1500h nalotu żeby z Tobą w ogóle w linii gadali. Także mój zryw robi pssst. Jak masz jakieś pytania to pomogę do etapu na którym akurat jestem.

PS wiem, wiem przywitam się jak najszybciej :-)

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Przemysław rozumiem doskonale niechęć do zaczynania czegoś od zera: mam podobnie gdy myślę o zrobieniu ścieżki Devopsa jako programista. W zasadzie to bardziej ciągnie mnie na morze niż w powietrze. Ta cisza i spokój nocą na mostku, coś wspaniałego (znam z rejsu na żaglowcu). Żeby wejść w ten temat konieczne są 3 lata studiów zaocznych. Czułbym się jak dziadek mając 40 lat i zaczynajac pracę na morzu. Eh, lata lecą :€

Edytowane przez Roman Ungern von Sternberg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Roman Ungern von Sternberg napisał(a):

 W zasadzie to bardziej ciągnie mnie na morze niż w powietrze. Ta cisza i spokój nocą na mostku, coś wspaniałego (znam z rejsu na żaglowcu). Żeby wejść w ten temat konieczne są 3 lata studiów zaocznych. Czułbym się jak dziadek mając 40 lat i zaczynajac pracę na morzu. Eh, lata lecą :€

 

A nie możesz być na mostku nie robiąc studiów?

No bo kasa jest z IT, więc teraz tylko na przyjemności wydawać... (?) ... czy na roczny urlop (?).

 

Zawodowo doszedłeś w IT gdzieś tam wysoko... to jak wspinać się na górę.

Młodzi do twojego miejsca łatwo i szybko nie dojdą.

 

Ale czy jest sens zaczynać z nową górą od jej podstawy?

 

Może na twojej obecnej górze iść wyżej i wyżej.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie jako programista mógłbym: 

- pchać się w bardzo wąskie specjalizacje (low latency programming lub Web3 lub AI). Nie mam chyba do tego głowy, finansowo byłoby to na plus przez jakiś czas (aż branża się nie nasyci)

- architekt, podobnie - nie mam do tego głowy, finansowo wiele się nie zmienia

- management - to nie dla mnie, ja nie mam dobrej ręki do pracy z ludźmi, dużo wymagam i mało kto to wytrzymuje :) (sprawdzone empirycznie - potrafię wyciskać z ludzi 7 poty)

 

 

Edytowane przez Roman Ungern von Sternberg
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, bassfreak napisał(a):

Tak samo syty głodnego nie zrozumie

 

Chciał bym być na tyle mądry aby pracować z domu i do tego mieć wyjebane na wydatki.

To tak nie działa. Mając sensowne zarobki dochodzisz do wniosku, że jesteś niewolnikiem kredytu (ja go akurat nie mam, mam nieruchomości po rodzicach, nie musiałem brać kredytu). Jestem oszczędny, moje wydatki to 2-3 tys na miesiąc. Codzienność doprowadza do myśli „jak opuścić ten system, co będzie jak źródełko wyschnie itp..”

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Roman Ungern von Sternberg said:

W zasadzie to bardziej ciągnie mnie na morze niż w powietrze.

 

Historia mojej instruktorki z kursu żeglarstwa - dziewczyna po studiach technicznych, dobra fucha w korpo, która wychodziła jej już bokiem. Parę lat przed 30ką stwierdziła "fuck this shit" i wyjechały na Kanary. Była tam przez kilka miesięcy, pracowała jako pomoc przy obsłudze hotelu w zamian za co miała darmowe zakwaterowanie i wyżywienie. Przy czym praca była lightowa, 4h dziennie. Taki reset.

 

A potem wróciła, przeniosła się na Mazury, zrobiła parę kursów i została instruktorem żeglarstwa. I żeby było śmieszniej, to z ekipy szkoleniowej jak później miałem okazję poznać, jeszcze parę innych osób taki schemat właśnie przerabiało - mam dość mojej robo, fuck this shit, robię reset, co by tu wymyślić, w sumie wodę lubię. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.