Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Gdyby potraktować dotychczasowe życie jako wersję próbną, demo, trailer życia i byłaby możliwość zdecydowania, czy chcesz się narodzić raz jeszcze, cofnąć czas i być tym najszybszym plemnikiem raz jeszcze, to zdecydowalibyscie się? 

 

Ja nie, życie jest rozczarowujące.

 

 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Patton zmienił(a) tytuł na Urodzić się na nowo

Chciałbym się urodzić w odrodzonej Polsce żeby w 38r zmienić bieg wojny. 

Gdybym miał się zaś urodzić na nowo jako normalny ja, przede wszystkim bym bardziej wierzył w siebie a mniej otoczeniu, uczył się więcej języka i zawodowych a mniej pierdolenia szkolnego, więcej ćwiczył, czytał itd. Skończył ZSZ i od razu na zachód. 

 

Chyba że pytanie dotyczy egzystencji na ziemi, tej ziemi. Patrząc na progres jaki robię sam sobie i drogę którą przeszedłem, którą nie raz przeklinałem nadal jestem na tak.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, DOHC napisał(a):

Chciałbym się urodzić w odrodzonej Polsce żeby w 38r zmienić bieg wojny. 

 

Ciekawe, że też miałem takie rozkminy. 

 

Wydaje mi się, że w 1938r. nie mógłbyś zrobić wiele. Ktoś po pierwsze musiałby Ci uwierzyć i zaufać. 

 

Moje rozkminy dotyczyły zwykle tego tematu, że jesteś tu i teraz i przenosisz się w czasie. Masz tyle wiedzy ile w Twojej głowie. Nic więcej. Bez książek, internetu.

I spróbuj wykorzystać swoją wiedzę z dowolnej dziedziny życia w taki sposób, żeby była użyteczna w czasie i przestrzeni, gdzie inne komponenty do użycia tej wiedzy nie istnieją.

 

Zwróć uwagę, że jest trochę książek, filmów przygodowych podejmujących tego rodzaju temat. Więc ludzi, którzy wpadli na ten pomysł musi być o wiele więcej niż Ty czy Ja.

 

Motyw powrotu do czasów młodzieńczych, żeby w inny sposób pokierować swoją karierą, życiem otoczenia.

 

- Efekt motyla I, II, III

- Powrót do przyszłości I, II, III

- Wreszcie Terminator 1, 2, 3, 5.

 

A tak żartobliwie. Wpadasz do domu rodzinnego, jako ten "wiedzący 12-latek" i do bliskich krzyczysz wyciągając rękę "Chodźcie ze mną, jeżeli chcecie żyć!" To musiałby być prosty krok to wylądowania na oddziale psychiatrycznym z diagnozą paranoi.

 

43 minuty temu, DOHC napisał(a):

Gdybym miał się zaś urodzić na nowo jako normalny ja, przede wszystkim bym bardziej wierzył w siebie a mniej otoczeniu, uczył się więcej języka i zawodowych a mniej pierdolenia szkolnego, więcej ćwiczył, czytał itd. Skończył ZSZ i od razu na zachód. 

 

A ja na pewnej dyskotece szkolnej podszedłbym do tej dziewczyny a nie innej. :) 

43 minuty temu, Tadamichi Kuribayashi napisał(a):

Co bys zrobil aby zapobiec wojnie i to akurat w 1938?

 

"Zmienić BIEG wojny". W 1938 wojnie według mnie już nie dałoby się zapobiec.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdecydowałbym się. Moje życie nie stanowi żadnej wartości dodanej dla świata a dla mnie jest w gruncie rzeczy dyskomfortem.

Gdybym potrafił coś zmienić na lepsze, to to by się już stało, więc zaczynanie od początku nie dałoby mi nic prócz może większej ilości pieniędzy. Oczywiście o ile moja ingerencja w rzeczywistość nie zmieniłaby biegu wydarzeń, których znajomość miała uczynić mnie bogatszym ;).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KrólowaŁabędzi napisał(a):

Gdyby potraktować dotychczasowe życie jako wersję próbną, demo, trailer życia i byłaby możliwość zdecydowania, czy chcesz się narodzić raz jeszcze, cofnąć czas i być tym najszybszym plemnikiem raz jeszcze, to zdecydowalibyscie się? 

 

Ja nie, życie jest rozczarowujące.

 

 

 

Bez stawiania jakichkolwiek dodatkowych warunków TAK!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba mocno wierząca w Boga wiem, że na ziemi umiera tylko nasze ciało, natomiast duch - nasze JA jest wieczne. Nie wykluczam reinkarnacji (zmartwychwstania) gdzieś np. na innej planecie albo w innym wymiarze. Nie boję się też śmierci a wręcz fascynuje mnie ten fakt.

Jestem po 30, nieskromnie napiszę, że jak się uda to w przyszłym roku zostanę milionerem a pochodzę z biednej rodziny. Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą własnymi rękami i rozumem, który dostałem w darze od Boga. Kiedyś tu pisałem, że wyszedłem z kilku depresji, ciężkich nałogów właśnie dzięki modlitwie i wierze, że JA potrafię, nigdy nie byłem u psychologa. Moim psychologiem jest Bóg, ewentualnie Matka Boska w zależności o co proszę :)

 

Problem polega tylko na tym, że po śmierci Bóg zapyta mnie: i co zrobiłeś dla ludzkości wykorzystując swe talenty, bogactwo aby żyło im się lepiej? Bo hedonizm jest wielkim grzechem wg mnie. Do tego ponoć jestem przystojny. Dlatego moje MINIMUM to posiadanie dzieci, które chcę wychować na super ludzi (nie posiadając ,,żony'', żadnego ślubu formalnego) i to jest coś o czym myślę codziennie. I staram się pomagać ludziom nawet finansowo, którzy na to zasługują, np. rodzicom pomagam.

A więc każdy z nas dostał coś w darze od Boga, czy w Niego wierzycie czy nie i będzie z tego rozliczony.

 

Ja kocham swoje życie chociaż dało mi w chuj popalić i nie jest łatwe. Codziennie rano dziękuję Bogu. I tego Wam życzę w te piękną niedzielę :) 

 

O wszystkim przekonamy się po śmierci.

 

Edytowane przez Sgt. Hugo Stiglitz
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrólowaŁabędzi
Widzę, że masz dołka... 😞
Coś poważnego musiało się u Ciebie wydarzyć. 

Z mojej perspektywy, gdybanie o zmianie Naszego losu w formule "a co by było, gdyby przed moimi narodzinami zaplanowano to:...." jest bezsensu. 
To patrzenie marzycielskimi oczami w mętne fusy. :) 
Nie te "oczy" i na pewno nie taka "magiczna kula". 

Kiedyś mnie nachodziła refleksja "a co byłoby gdyby nie urodziłby się mój brat bliźniak i młodszy brat?". 
Oczami wyobraźni już miałam wizję, że rodzice we mnie ładowaliby czas i kasę. 
I to ćwiczenie wyłoniło od razu to : słaba relacja rodzic - dziecko. 
Co było ratunkiem? ww problemie : moje rodzeństwo.

Kocham moich dwóch braci. 
Gdyby Bóg/Los/Naukowiec z maszyną do cofania się w czasie zaproponowaliby mi:
- ja jedynaczka z dostępem do kasy i czasu rodziców
lub 
- ja bez kasy i uwagi rodziców, za to mająca moich dwóch braci

Wybrałabym drugą opcję. :) Taką prawdziwą, serdeczną relację w moim życiu zawsze miałam z moimi braćmi. Ostatnio uzmysłowiłam sobie, że cokolwiek dzieje się w ich życiu, to nie przychodzą do mamy, tylko do mnie. Czy to jest zdrowe? Może niekoniecznie, ale im również brakowało rodziców, tak samo jak mnie. 
Teraz przeżywam bardzo przygotowania mojego młodszego do jego ślubu. Wczoraj się śmiałam do mojego męża, że czuję się tak, jakby się hajtał mój syn. :) Heh.

Lubię powiedzenie mojej znajomej "Moje dzieci są dla świata, nie dla mnie!'. Przytacza swoje powiedzenie, gdy słyszy, że gdzieś w kręgach naszych znajomych są problemy w relacji rodzic - dziecko (najczęściej gdy znajomy rodzic krytykuje swoje dziecko w mniej zasadny sposób).
Sama przeszła surowy chów. Bardzo surowy.
Mówi, że to zdanie pomogło jej nabrać zdrowego dystansu na etapie przepracowywania traum z dzieciństwa. Poczuła się sprawcza i przede wszystkim - zrozumiała, że jej przydatność i zaradność zasadnie mogą oceniać : inni ludzi (np. pracodawcy) i ona SAMA. Nie mama i tata, którzy mieli SWOJE wizje, niekoniecznie dobre dla niej, czy dla ŚWIATA, w który poszła mając 18 lat. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, meghan napisał(a):

@KrólowaŁabędzi
Widzę, że masz dołka... 😞
Coś poważnego musiało się u Ciebie wydarzyć. 

Nic się nie wydarzyło, ot, dostrzegam jak poturbowane życie miałam od samego początku i nawet tego nie widziałam, a teraz patrząc w przyszłość nie widzę niczego dobrego, nadziei na lepsze jutro. 

46 minut temu, meghan napisał(a):


 Taką prawdziwą, serdeczną relację w moim życiu zawsze miałam z moimi braćmi. 

Zazdroszczę. 

Godzinę temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

Jako osoba mocno wierząca w Boga  

 

Godzinę temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

to posiadanie dzieci, które chcę wychować na super ludzi (nie posiadając ,,żony'', żadnego ślubu formalnego) 

 

Jeśli mówisz o bogu chrześcijanskim, to obawiam się, że cudzołóstwo jeszcze nie zostało wykreślone z listy grzechów. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, KrólowaŁabędzi napisał(a):

Gdyby potraktować dotychczasowe życie jako wersję próbną, demo, trailer życia i byłaby możliwość zdecydowania

„Myśl o sobie jak o zmarłym. Przeżyłeś swoje życie. Teraz weź to, co zostało i żyj właściwie. Co nie przepuszcza światła, stwarza własną ciemność.”
— Marek Aureliusz, Medytacje

3 godziny temu, KrólowaŁabędzi napisał(a):

czy chcesz się narodzić raz jeszcze, cofnąć czas i być tym najszybszym plemnikiem raz jeszcze, to zdecydowalibyscie się? 

Każdego dnia póki się budzimy, to w gruncie rzeczy się rodzimy "jeszcze raz" 😉 

 

Rozczarowujące są Twoje/nasze wybory a nie samo życie. Ono, wydaje się że nie może być rozczarowujące, bo życie po prostu jest. To tak jakby powiedzieć, że Pizza jest rozczarowująca czy jakieś danie. 

Na ten moment owszem może i "jest" ale gdy nie jesz 10 dni to myśl o zjedzeniu pizzy czy jakieś dania, na które mamy chęć jest ogromna i wtedy pragniemy to czego nie mamy lub co żeśmy stracili. Liczy się perspektywa. A nawet stan emocjonalny, w którym dajemy odpowiedzieć.

 

Myślę, że osobami które mogą mówić o wersji próbnej tak prawdziwie i prawdziwie zastanowić się czy chcieliby jeszcze raz zacząć życie np jako zdrowi ludzie to powinniśmy zapytać ludzi chorych i ludzi krótko przed śmiercią. Mam znajomego, który dowiedział się że ma raka płuc - teraz siedzi w szpitalu i rurki wyciągają mu płyn z płuc bo się zaczyna zabijać samym oddychaniem (dusi się oddychając). Mam również znajomego sąsiada, z dwiema córkami który ma raka w nodze i, który ponoć się rozlazł po organizmie. Tak twierdzi największka plotkara no ale ona jak KGB więc raczej wie co mówi. Pierwszemu dają rok życia, drugiemu nie wiem - chyba, jeszcze nie dostał aż tak ostrej diagnozy no ale grozi mu amutacja.

 

Ten post może nie brzmi optymistycznie ale, chodzi mi o to że powinniśmy bardziej doceniać to co mamy bo nie wiemy, w którym momencie właśnie staniemy przed realnym wyborem/diagnozą czy problemem i świadomością, że zostało nam naprawdę nie wiele czasu. Możliwe, że to się stało właśnie z popularnym użytownikiem @mac Kiedyś pisał, że jak go zabraknie tutaj to choroba może go zawinąć i wszelkie oszczędności będą przepalone na leczenie. Ten post został również dodatkowo zmotywowany moją instruktorką z pracy, z którą rozmawaliśmy i pewnym momencie ona wystrzeliła jak z procy, że "ona odlicza", ja odpowiedziałem "ale co odliczasz" a ona odparła na to, że: "ile jej zostało dni życia". Szczerze mówiąc zatkało kakao - w sensie mnie. Młoda dziewczyna całkiem ładna, ładne duże oczy - na oko 25, 26, 27 na 99% INFJ (rzecznik) kobieta i mi takie coś powiedziała. Fajnie się rozmawiało, dużo śmiechów i w pewnym momencie takie coś. Ten temat ma też trochę koniotację smutną i to dodatkowo mnie zmotywowało do napisania. 

 

Zesrajcie się a nie dajcie się, życie jest teraz na śmierc przyjdzie czas. Oczywiście nie dla mnie, bo ja szatan i ktoś musi was torturować no ale nawet i mnie czasem przyjdzie na rozmyślanie o śmierci (O czym to demon nie myśli jak ma całą wieczność przed sobą :D )

 

Trzymajta się tam cholera jasna i więcej widzenia szklanki do połowy pełnej.

 

No i odpowiedzieć na końcu - tak zdecydowałbym się póki co na ten moment.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrólowaŁabędzi napisał(a):

Jeśli mówisz o bogu chrześcijanskim, to obawiam się, że cudzołóstwo jeszcze nie zostało wykreślone z listy grzechów. 

Mówię o Bogu chrześcijańskim, żydowskim, muzułmańskim, buddyjskim itd. Bo jest jeden Bóg tylko różne religie, które sobie ludzie na przestrzeni dziejów i w różnych częściach świata stworzyli. A że zostałem wychowany w wierze chrześcijańskiej to sama się domyśliłaś, brawo. Ale to jest dla mnie tak oczywiste, że dziwie się, że muszę o tym w ogóle pisać. 

Dobrze, że użyłaś słowa ,,cudzołóstwo” i ,,wykreślone” (zapewne w odniesieniu do kodeksu kościoła katolickiego). A więc droga Pani cudzołóstwo oznacza (będąc z drugą osobą) rozwiązłość, zdradę, trójkąty i tego typu zboczenia a nie to, że ludzie żyjąc razem nie podpiszą dokumentów.
Można żyć jako ,,małżonkowie” całe życie, kochać się, być sobie wiernym i ślubować przed Bogiem wierność, ale formalnego związku nie rejestrować. Nawet obrączkę można nosić 🙂 Znam mnóstwo takich osób (chrześcijan) dla sprecyzowania.

 

Może mam błędne przekonania, ale to ja będę się z tego tłumaczył po śmierci przed Bogiem i myśle, że wybrnę z tego jak mu opowiem kim są feministki i jak zmieniły sie kobiety, prawo na niekorzyść mężczyzn oraz jakie zagrożenia niesie za sobą formalizacja małżeństwa dla bogatego faceta. 
 

W ogóle teraz zauważyłem, że to post w rezerwacie dla kobiet i mój błąd, że się udzieliłem. Dlatego proszę nie odpisuj na to. Wszystkiego dobrego Ci życzę 🙂

  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

Jestem po 30, nieskromnie napiszę, że jak się uda to w przyszłym roku zostanę milionerem a pochodzę z biednej rodziny. Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą własnymi rękam

Często spotykany przypadek na tym forum, szczególnie od jakiegoś czasu. ;)

 

3 godziny temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

i rozumem,

nie żebym się czepiał, ale 😅

 

3 godziny temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

ewentualnie Matka Boska w zależności o co proszę

😎.

 

3 godziny temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

. Do tego ponoć jestem przystojny.

Czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

 

Godzinę temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

to sama się domyśliłaś, brawo. Ale to jest dla mnie tak oczywiste, że dziwie się, że muszę o tym w ogóle pisać. 

 

Godzinę temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

, że to post w rezerwacie dla kobiet i mój błąd, że się udzieliłem. Dlatego proszę nie odpisuj na to.

 

Godzinę temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

le to ja będę się z tego tłumaczył po śmierci przed Bogiem

No z pychy chyba też, bo z tego co pamiętam to 1 z 7 grzechów głównych. ;) 

 

Niezły ubaw mam czytając czy w realu słuchając czyichś moralizatorskich katobzdetów, szczególnie jak wiem, że u osoby która mi ten farmazon wciska ni c**a to się nie odnosi do jego życia - "Modlisz się pod figurą a diabła  masz za skórą".😎

Edytowane przez Kiroviets
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kiroviets lubię Cię jako osobę tu na forum, obserwuje i nie chce wchodzić w kłótnie z Tobą. 

Nie jestem pyszny, nie znasz mnie w realu. Myśle, że mam wiele skromności i współczucia dla innych.
Po prostu jestem świadomym facetem, który cieszy się z każdego dnia i ma fajne życie. Co mam się użalać i pisać jaka chujnia skoro jest inaczej? 

Myślę, że teraz co bym nie napisał to i tak będzie źle odebrane. Nie wstydzę się swojej wiary, wręcz przeciwnie ale zapomniałem że społeczeństwo to ateiści i chyba nadeszły czasy, że wiara w Boga jest zwalczana.
No nic, garda w górę, Alleluja i do przodu! 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby miało tak być to na pewno nie w tych czasach gdzie człowiek jest człowiekowi wilkiem, kobiety nie szanują mężczyzn

a przy korycie są ludzie, którzy reszty dobro, szczęście, wolność mają tam gdzie nie dochodzi słońce.

 

Czasem czuje, że nie w tych czasach powinienem być i wylądowałem tu za karę.

Przecież to planeta cierpienia fizycznego i psychicznego.

 

Wolałbym w innych czasach się narodzić gdzie wiadomo kto przyjaciel kto wróg, proste, jasne, klarowne zasady, wartości i ideały.

Oczywiście już ze świadomością jaką posiadam, zestawem genów nieco lepszych no i nie w tej rodzinie co obecnie.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że trochę odpływamy od tematu, więc doprecyzuję, jak by to miało wyglądać:

Dostajesz propozycje, że możesz narodzić się na nowo i przeżyć swoje życie jeszcze raz dokładnie takie, jakim było do tej pory. Po prostu tracisz pamięć i nie pamiętasz, że już to życie przeżyłeś. 

 

To pytanie o to, czy uważasz, czy twoje życie jest/bylo warte przeżycia, a nie "co by było gdybym nie dopuścił do wybuchu II WŚ"

oczywiście alternatywą jest nieistnienie, a nie lepsze/inne życie.

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kilka sytuacji w pracy gdzie powinienem zginąć przez przygniecenie, porażenie prądem i w wyniku naprawdę dziwnych sytuacji technicznych. To w sumie prawie jak się urodzić na nowo, szczególnie gdy wychodzi się z takich sytuacji bez szwanku (albo z naprawdę niewielkim uszczerbkiem).  Przyznam że takie sytuacje czasami dają do myślenia, a czasami dają dopiero po jakimś czasie. Ale nawiązując bardziej do pytania, 28lat to zły moment aby pytać czy się chce to przeżyć jeszcze raz, jak będę umierał to powiem, póki co mogę twardo i stanowczo powiedzieć "raczej nie wiem".

  W sumie to ile razy można przechodzić przez to samo? Przypominając sobie dobre chwile będzie się myśleć że chce się przeżyć to jeszcze raz, przypominając sobie złe chwile wybór będzie odwrotny. 

Wczoraj już było, jutra jeszcze nie ma, a dziś jest teraz :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrólowaŁabędzi

Chyba chcesz dostać potwierdzenie na rzecz swojej obecnej perspektywy:

- "inni mają lepiej";

- "nic dobrego i tak mnie nie spotka";

- "nie widzę sensu w rzeczy z, y, z"

Z czegoś to wynika. 

Czego potrzebujesz się dowiedzieć z tego wątku? 

Edytowane przez meghan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.