Skocz do zawartości

Wyjście solo do klubu - co trzeba zrobić, żeby nie zakończyło się porażką?


Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście nie pytam o poradę dla dynamicznego, charyzmatycznego ekstrawertyka, który nawet z pogrzebu (swojego...) wyjdzie z 5 nowymi znajomymi i 3 pierwszymi randkami.

 

Po raz pierwszy w swoim ok. 34 letnim życiu wyszedłem do klubu na imprezę. Naturalnie byłem sam i moje ogólne wrażenie jest takie, że klub to szczególnie złe miejsce do poznawania ludzi i/lub kobiet dla kogoś, kto nie jest naturalem. Zauważyłem kilka charakterystycznych zjawisk:

 

A. Przede wszystkim grupki. Wszędzie były jakieś grupki. Na parkiecie ludzie tańczyli w grupach, loże były zajmowane przez grupy, grupy obsiadały stoliki, stały w korytarzach i w kolejce do baru. Nawet w kiblu były grupy. [1] Żadna z grup nie sprawiała wrażenia, że chętnie przyjmie bez konkretnego powodu obcego gościa z szerokiego spektrum przeciętności, a część z nich otaczała taka aura ekskluzywności, że odbierałem ją jak niewidzialne ściany. Cała aktywność zamykała się w ramach grupy. Część z grup stanowiły gotowe pary, niezainteresowane nikim poza samymi sobą.

 

B. Było kilka "pojedynczych" osób, ale wszystkie z nich były mężczyznami. Wyglądali i zachowywali się raczej identycznie: wygląd zwyczajny/przeciętny, sztywna i najeżona postawa introwertyka poza strefą komfortu, zamiast zabawy krążenie w kółko między jedną salą, drugą salą a barem. Sprawiali ogólny vibe zdesperowanego drapieżnika który wie, że nie ma szansy na złapanie "ofiary".

 

C. Być może ja również sprawiałem podobne wrażenie, ale widząc ich starałem się nie robić tych samych błędów. Przede wszystkim tańczyłem, oglądałem pokazy, wchodziłem w interakcję publiczność vs prowadzący. To akurat nie szło mi tak źle, bo muzykę klubową akurat lubię. Mocno kontrolowałem mowę ciała, by nie być tak najeżonym jak oni. A przede wszystkim nie poszedłem tam na łowy, ale z ciekawości i dla sprawdzenia, czy nie wydarzy się jakaś okazja. No ale nie mam pewności jak wypadłem.

 

D. Nie widziałem ani jednego dynamicznego faceta lub dowolnej kobiety, którzy byli tam "pojedynczo".

 

E. Finalnie wieczór zakończyłem po niecałych 4h, nie wchodząc w tym czasie w żadną istotniejszą interakcję.

 

 

 

W tym momencie mam dwa pytania:

1. Czy takie warunki są typowe dla klubów? Na pierwszy raz wybrałem cokolwiek alternatywną imprezę, gdzie nawet obowiązywał lekki dresscode - w końcu każdy kiedyś zaczynał w tej subkulturze, więc próg wejścia wydał mi się niższy niż do stereotypowego "marketu mięsnego", gdzie rolę metek z cenami pełnią loga Tommy'ego Hilfigera, Lacoste i Gucci, a powietrze cuchnie jak fabryka chemikaliów od mieszaniny nadużytych perfum. Może jednak to zadziałało na moją niekorzyść, bo ta lekka alternatywność imprezy skłania ludzi do zabawy przede wszystkim we własnym gronie?

 

2. Jaką metodę obrać, żeby w warunkach klubowych być w stanie nawiązywać nie-powierzchowny kontakt z obcymi ludźmi? Niestety ani wypranie mózgu z 34 lat kształtowania osobowości, ani przeszczepienie go w ciało GigaChada nie wchodzą w grę. Jestem na spektrum lekkiego autyzmu, w okresie dorastania moje umiejętności społeczne nie były rozwijane, a przez kilka lat życia z pewnością specjalista zdiagnozowałby u mnie fobię społeczną. I choć obecnie po kolejnych latach prób i siłowego wypychania samego siebie ze strefy komfortu (co niekiedy bywało tak nieprzyjemne, że nosiło znamiona masochizmu) osiągnąłem jako taką sprawność społeczną, to dotyczy ona głównie tematycznych, zadaniowych interakcji w warunkach naturalnie skłaniających ku kontaktowi. A właśnie z pociągnięciem dłużej spontanicznej, opcjonalnej interakcji mam największy problem. Albo wpadam w tunelową tematyczność, albo pozostaję na poziomie "gadki o pogodzie".

 

Nie posiadam żadnej specjalnej umiejętności, która wzbudziłaby zainteresowanie ludzi. Wygląd też niestety nie pomaga, bo jestem niski i choć mocno umięśniony i z 4-pakiem, to przy wzroście i proporcjach (szerokie biodra, tłuszcz odkładający się w udach i tyłku) przypominam raczej krasnoluda bojowego - do tego stopnia, że chcę zbić kilka kg masy mięśniowej. Alkohol to raczej nie rozwiązanie, wypite trzy mocne drinki nic nie zmieniły (może tylko lepiej mi się gibało do muzyki), a nie lubię pić i nie chcę uchlewać się bardziej.

 

Zaznaczam, że moim celem nie jest wyjście z klubu z pierwszą lepszą laską. Chciałbym po prostu mieć zdolność do poznawania nowych osób i zabawy w ich towarzystwie.

 

 

[ 1 ] serio, chyba przez nieświadomość złamałem jakąś niepisaną klubową zasadę, bo razem ze mną z kibla męskiego korzystała grupa 2k+2m. Czy jest może taki obyczaj, że kible bliżej wejścia, dalej baru itp służą do szybkich numerków grupowych albo wciągania dragów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjście solo do klubu mie jest dla introwertyków. Do klubów prawie każdy chodzi w towarzystwie i osoby solo są w mojej ocenie "creepy". Najczęściej to faceci polujący na padlinę - nawalone łaski.

 

Żeby wbić się w grupkę, poznać kogoś, musisz emanować jakąś charyzmą. Zdarzają się tacy czasami, emanujący luzem, zbijający piątki z ludźmi na parkiecie, ale to złote samorodki w kupię kompostu. 

 

Jak chcesz kogoś poznać to chyba a już lepiej siedzieć przy barze (przy bezalkoholowym) i zagadywać do ludzi którzy tam się przewijają.

 

Drugą opcją jest palarnia, tam bycie solo jest ok, i jest dużo większą łatwość nawiązywania znajomości. Ktoś poczęstuje fajką (dupy często sępią), ktoś ma ognia itd.)

Edytowane przez bzgqdn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Foxtrot napisał(a):

Przede wszystkim grupki. Wszędzie były jakieś grupki. Na parkiecie ludzie tańczyli w grupach, loże były zajmowane przez grupy, grupy obsiadały stoliki, stały w korytarzach i w kolejce do baru. Nawet w kiblu były grupy. [1] Żadna z grup nie sprawiała wrażenia, że chętnie przyjmie bez konkretnego powodu obcego gościa z szerokiego spektrum przeciętności, a część z nich otaczała taka aura ekskluzywności, że odbierałem ją jak niewidzialne ściany. Cała aktywność zamykała się w ramach grupy.

To samo mi relacjonował syn, gdy mu mówiłem, że w czasach mojej młodości poznawało się dziewczyny na dyskotekach.

Że prawie zawsze grupki są mieszane po równo lub z przewagą męską i nawet zagadać głupio bo to jakby wyrywać innym chłopakom koleżanki/dziewczyny. 

Tak jest na prowincji, może w dużych miastach trochę inaczej.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Montella26 napisał(a):

@Foxtrotjaki wzrost?

12 godzin temu, Libertyn napisał(a):

Nie wychodzisz do klubu o ile nie masz wzrostu punktu orientacyjnego

 

168 cm i jest to jeden z powodów, dla których nie wybrałem standardowego klubu. Obuwie typu glany dodawało kilka centymetrów, ale nie dość by zrobić mnie wysokim. ❤️ geny.

 

 

4 godziny temu, Brat Jan napisał(a):

To samo mi relacjonował syn, gdy mu mówiłem, że w czasach mojej młodości poznawało się dziewczyny na dyskotekach.

Że prawie zawsze grupki są mieszane po równo lub z przewagą męską i nawet zagadać głupio bo to jakby wyrywać innym chłopakom koleżanki/dziewczyny. 

Tak jest na prowincji, może w dużych miastach trochę inaczej.

 

Sytuacja miała miejsce w Krakowie. I rzeczywiście, teraz zwracając na to uwagę to chyba każda z grupek była mieszana.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Foxtrot napisał(a):

Przede wszystkim grupki

I dlatego podłączyłem się do ludzi z grup FB typu "Wyjścia na ...." Opisywałem to w innym temacie. Sukcesów towarzyskich nie mam. Ale samo wychodzenie do ludzi (w mojej obecnej sytuacji jest to konieczne, inaczej tylko psychiatryk...) wiele mi daje.

 

18 godzin temu, Foxtrot napisał(a):

z pociągnięciem dłużej spontanicznej, opcjonalnej interakcji mam największy problem. Albo wpadam w tunelową tematyczność, albo pozostaję na poziomie "gadki o pogodzie".

Że mnie kiepski towarzysz, typowy introwertyk. Na ostatniej imprezie siedziałem przez 2h prawie się nie odzywając. Ale jak złapałem vibe z pewną dziewczyną to poleciało. Sama mi mówiła że jest zaskoczona moją przemianą. Ale to była właśnie tunelowość tematyczna więc było łatwiej.

 

Trochę mnie już męczy to wychodzenie do klubów. To nie było nigdy moje miejsce. Moje miejsce to fotel, książka i muzyka. Ludzie mnie męczą. Zawsze mnie męczyli. Ale są potrzebni. Niestety do pewnych celów. Na przykład matrymonialnych tudzież erotycznych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Arnold Layne napisał(a):

dlatego podłączyłem się do ludzi z grup FB typu "Wyjścia na ....

W grupach turystycznych zaczyna się sezon na święta i sylwka, też szukają. Z tym, że tam to wyjazdy albo w góry najcześciej grupowe albo ciepła zagranica w parach lub max kilka osób.

Z tym, że wiek to najczęściej 30-45l

 

Czasem trafi się młoda "perełka"

np na wypad świąteczno-nowowroczny:

"postanowiłam uciec od szarej przytłaczającej mnie rzeczywistości!

Mam 23 lata, jestem studentką.Jestem ogromnym miłośnikiem podróżowania i poznawania wszystkiego co nowe, na ten moment na koncie mam 15 krajów. Preferuje aktywny wypoczynek, dużo zwiedzania a wieczorem reset w knajpce przy piwku/drinku lub na plaży. Najbardziej zależy mi żeby zaoszczędzić na noclegu i lotach, żeby nie odmawiać sobie atrakcji na miejscu.

 Myślałam o Hiszpanii, Cyprze lub Wyspach Kanaryjskich. Ale jak najbardziej jestem otwarta na inne propozycje.

zdjęcia z moich poprzednich wyjazdów:"

na fotkach nawet, nawet...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim czy dobrze się tam bawiłeś? Czy impreza ci odpowiadała? Czy to raczej tęsknota, że inni tam poznają poznają panny. Bo jeśli jakimś cudem poznasz tam dziewczynę, to co ona będzie miała się męczyć z kimś kto nie lubi chodzić do klubów, czy ty będziesz się męczył z nią. 

 

Klub jest tak zaprojektowany, żeby sprzedawać dużą ilość alkoholu. Jest wymówką dla tych co chcą się napić, a ty z tego co piszesz tego nie lubisz. Szczerze to dziś myślę, że na trzeźwo to miejsce jest nie do zniesienia.  Zdesperowany facet, któremu się nie udało nikogo poznać to świetny klient. Policz sobie ile kosztuje ochrona, zespół. Nawet impreza biletowana zwykle, żeby się domknąć potrzebuje sprzedać małą cysternę piwa. Trzeba zrobić kilkadziesiąt tys. obrotu na barze żeby wygenerować dochód pozwalający na jakikolwiek zarobek. 

 

Raczej zastanów się co lubisz robić i tam szukaj towarzystwa. Może to są kluby, ale nie widzę tego, z twojego wpisu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Brat Jan napisał(a):

Chcesz se zwalić

Żałuj, że nie widziałeś mojego poker face jak to przeczytałem.😎

 

Te teksty wywołują i mnie taką reakcję, bo patrząc na ich autorów zazwyczaj wiem, że wygrałem życie. 🤣

 

Dzisiaj Renatka, jutro taka Juleczka z takim smv - "niech żyje wolność i swoboda " cytując Daria i " każda dama ma cenę - trzeba po prostu pytać a nie czaić się z kwiatami ".🤘🤘🤘😎

Edytowane przez Kiroviets
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Foxtrot napisał(a):

Po raz pierwszy w swoim ok. 34 letnim życiu wyszedłem do klubu na imprezę. Naturalnie byłem sam i moje ogólne wrażenie jest takie, że klub to szczególnie złe miejsce do poznawania ludzi i/lub kobiet dla kogoś, kto nie jest naturalem. Zauważyłem kilka charakterystycznych zjawisk:

Ja byłem pierwszy raz na "poważnie" w klubie w wieku około 32 lat 😜

Oczywiście nie sam ale z ziomkiem o którym tu nieraz wspominałem - człowiek o niesamowitym darze i skillu do interakcji z obcymi ludźmi! I oczywiscie obyty w klubowym zyciu.

Zagadywał jakieś laski i facetów też jak była okazja ;)

Kluby są przereklamowane jeśli chodzi o podryw choć ziomek z Wawy miał tam sukcesy. Ale ONSy typowo. Powazną kobiete trudno tam spotkać. A jak jest to pewnie z facetem...

20 godzin temu, bzgqdn napisał(a):

Żeby wbić się w grupkę, poznać kogoś, musisz emanować jakąś charyzmą. Zdarzają się tacy czasami, emanujący luzem, zbijający piątki z ludźmi na parkiecie, ale to złote samorodki w kupię kompostu. 

No ten mój kumpel to coś w tym stylu hah

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj w klubie @Foxtrot.

Jestem młodszy o ponad 10 lat, ale w ramach pokonywania introwertyzmu sam zaliczyłem parę wyjść do klubów / dyskotek w zeszłym miesiącu (gdzie w ogóle nie chodziłem do takich miejsc) i mam dokładnie takie same przemyślenia co ty. Najlepszy sposób działania to ogarnąć kogoś z grup na FB. Sam pomimo szukania w mieście wojewódzkim stwierdzam, że to jest masakra i byłem zmuszony chodzić samemu. Bez alkoholu, bycie kierowca + nieznanie nikogo powodowało, że te wyjścia były mega drętwe.

Na frazy "wyjścia na" albo "spotkania na mieście" pokazują się trochę "inne" wyniki, niż poznanie ludzi na zorganizowanie jakiegoś wyjścia. :D

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Foxtrot napisał(a):

Zaznaczam, że moim celem nie jest wyjście z klubu z pierwszą lepszą laską. Chciałbym po prostu mieć zdolność do poznawania nowych osób i zabawy w ich towarzystwie.

 

4 H i tak dużo.

Generalnie ustaw sobie czas operacyjny między 23:00 2:30 soboty, lub piątek 22:30 1:30.

Przed i po jest barachło.

 

W twoich obserwacjach zabrakło proporcji w grupach.

Skup się na miejscach(klubach) gdzie lasek jest więcej niż facetów z nimi w bandzie/grupie.

I tam atakuj.

Odpuść sobie singielki skoro inni też odpuścili.

 

 

 

1 godzinę temu, Hubertius napisał(a):

nieznanie nikogo powodowało, że te wyjścia były mega drętwe.

Nie wejścia tylko???

Widocznie bawisz się sam ze sobą dretwo.

Oczekujesz, ze jakaś dupa cię oświeci swoim blaskiem i będziesz promieniował jak U235 w reaktorze?!

 

Do reakcji jest potrzebny wyzwalacz, dyskoteka daje jedynie masę krytyczną.

Skoro jesteś nie rozczepuuuualny to KA BUM  nie będzie.

Wzbogacanie U*. Te sprawy.

 

*samodoskonalenie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Piter_1982 napisał(a):

Przede wszystkim czy dobrze się tam bawiłeś? Czy impreza ci odpowiadała? Czy to raczej tęsknota, że inni tam poznają poznają panny. Bo jeśli jakimś cudem poznasz tam dziewczynę, to co ona będzie miała się męczyć z kimś kto nie lubi chodzić do klubów, czy ty będziesz się męczył z nią. 

(...)

Raczej zastanów się co lubisz robić i tam szukaj towarzystwa. Może to są kluby, ale nie widzę tego, z twojego wpisu. 

Paradoksalnie to tak, bo choć wyjście było towarzyską porażką, to bawiłem się dość dobrze. Lubię lekko alternatywny klimat i muzykę. Gibanie się do takich rytmów w odpowiednim oświetleniu i nagłośnieniu było przyjemne. Na imprezie obowiązywał lekki dresscode i dopracowywanie swojego outfitu dawało mi satysfakcję. Po prostu mimo bycia umiarkowanym introwertykiem to nie mam stereotypowych zainteresowań intro. Dla referencji w gry komputerowe od prawie dekady nie gram w ogóle.

 

Między innymi dlatego założyłem ten temat, bo sufit dla solowej zabawy po takim testowym wyjściu oceniam jednak na dość niski.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pozostaje nic innego jak pójść następny raz. Może jest jakaś grupa na fb u Ciebie w mieście? Był czas kiedy chodziłem u siebie na wernisaże i uwierz 80% albo więcej się ludzi powtarzało. Po roku znałem większość. Umiejętność rozmowy jak wszystkie trzeba ćwiczyć.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.11.2023 o 07:57, Brat Jan napisał(a):

Że prawie zawsze grupki są mieszane po równo lub z przewagą męską i nawet zagadać głupio bo to jakby wyrywać innym chłopakom koleżanki/dziewczyny. 

Zdarzyło mi się dwukrotnie rozbić takie towarzystwo. W sensie, wyłowić z grupy dziewczynę.

Co ważne w tych przypadkach to sytuacja, gdzie widać, że dziewczyny się nudzą przy swoim męskim towarzystwie. Na przykład grupa znajomych z pracy. 

Również jak siedzi taka z telefonem w ręku (na imprezie w klubie), to też można przy atakować.

Może to zabrzmi brutalnie ale dla introwertyka - dobrym celem są znudzone przeciętne (max 4/10) dziewczyny w wieku +25.  hehe kto wybrzydza ten nie rucha ;)

Jednak, dziewczyny tego rodzaju nie wytrzymują na imprezie dłużej niż godzina 22.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.11.2023 o 22:49, Foxtrot napisał(a):

bo sufit dla solowej zabawy po takim testowym wyjściu oceniam jednak na dość niski.

Dlatego.

Wymyślono.

STROME SCHODY na dach.

....zazwyczaj: awaryjne/techniczne, rzadko używanie przez normalny plebs.

Kłódka na grodziu dachowym  jest pordzewiałą i założona na sztukę.

LECZ trzeba umieć wybrać zaryglowane drzwi.

16 minut temu, BRK275 napisał(a):

Może to zabrzmi brutalnie ale dla introwertyka - dobrym celem są znudzone przeciętne (max 4/10) dziewczyny w wieku +25.  hehe kto wybrzydza ten nie ruch

No nie do końca.

4'ki psują dowód społeczny.

....po kilku atakach masz ducha walki Level 3/10.

ZAWSZE ATAK na 7.....6......potem przerwa na taborety i inne pierdolety.

 

19 minut temu, BRK275 napisał(a):

Zdarzyło mi się dwukrotnie rozbić takie towarzystwo.

NA ile prób?

 

Usciślająć, to jest CORE, ktore potencjalnie daje największy urobek z kopaliny baletowej.

Nawet za BARDZO nie trzeba wzbogacać rudy.

Zawartość minerału widać po otoczeniu bryły(grupy ludzi/znajmoych).

 

 

22 minuty temu, BRK275 napisał(a):

dłużej niż godzina 22

Wcześniej pisałem.

Kiedy kopać urobek :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.