Skocz do zawartości

Jestem gruba, samotna i przegrana


Rekomendowane odpowiedzi

48 minut temu, Krugerrand napisał(a):

: mały "tip" na noc ode mnie: zobaczcie kto komu i pod jakimi wpuisami daje "lajki" czy "pucharki

Żadna nowość.

11 minut temu, deomi napisał(a):

Schudnij i dopiero wtedy kopnij go w dupsko, żeby zabolało.

Z opisu OPki wynika, że bardziej to po kieszeni może zaboleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, deomi napisał(a):

Schudnij i dopiero wtedy kopnij go w dupsko, żeby zabolało.

Ty się jeszcze nad nim litujesz? on Cię poniewiera bo przytyłaś, a Ty go tłumaczysz XD niezłe niektóre baby mają syndrom sztokholmski. 

Jest i ona, jest i "kobiecy głos rozsądku". Jak to dobrze, że zabralaś w tej jakże ważnej sprawie głos. Pobłogoswiona na wieki kobieto, chwała Ci:D

  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego oczekujesz od nas, forumowiczów jeżeli w temacie napisałaś co o sobie sądzisz? My Ci tego z głowy nie wybijemy. Tylko Twoje działania ku zmianie mogą cokolwiek zmienić, a po przeczytaniu wnioskuję, że masz co zmieniać. Życzę wszystkiego dobrego, pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę siedzę w temacie.

 

Moja kobieta jest ode mnie ok. 20kg cięższa, 10 lat temu urodziła dzieci i już nie wróciła do pierwotnej wagi (czyli 30kg mniej).

Przez ten czas nie udało mi się spowodować, aby poważnie wzięła się za odchudzanie. Prośby, groźby, zachęty nigdy nie zadziałały trwale.

- wysyłałem na ćwiczenia, wykupowałem karnety do fitness klubów (dla obojga, ja kontynuowałem, ona kończyła po 2-3 miesiącach)
- wysyłałem do dietetyków (po 2-3 miesiącach był koniec diety, kilka kg w dół i potem powrót w górę)
- zawsze staram wspierać (powiedz jak mam się zachowywać i tak będzie - np. nie kupować określonych produktów, gotować zdrowo)
- sama wynajdowała sobie diety "z Internetu", które kończyła po kilku tygodniach (zawsze jakiś ważny powód - święta, wakacje, choroba jej lub dzieci, itp.)
- nie byłem w stanie zmotywować jej żadną moją postawą (własnym przykładem, zachęcaniem, pilnowaniem regularności posiłków czy ćwiczeń, wskazywaniem problemów zdrowotnych, itd.)
- sam staram się regularnie ćwiczyć, nie przejadać, BMI w normie, nic własnym przykładem nie wpłynąłem
- nie wspominając, że musiałem twardo przejść przez rozmaite kłótnie (bo chciałem, żeby się zważyła, w restauracji sugerowałem bardziej dietetyczne potrawy, itp.)

 

Aktualny stan jest taki, że:

- ma podwyższony cholesterol i ciśnienie
- nie jeździ na wycieczki w góry, nie dałaby rady wydajnościowo
- rzadko jeździ na rowerze, rzadko chodzi na basen
- ja tylko może dużo śpi, chrapie, łatwo się męczy
- przez otyłość wiele wspólnych aktywności jest trudniejszych (taniec, sex, wspólny sport, wyjazdy, dalszy spacer)

 

Podsumowując - jak ja widzę moją sytuację:
- zmęczyłem się próbami odchudzania jej i kombinowaniem jak ją zmotywować
- co mogłem pomóc to pomogłem. Jeśli będę widział, że działa z tematem, to będę wspierał, ale inicjatywa należy do niej.
- czuję się niewarty wysiłku związanego ze zrzuceniem wagi (kiedyś bardziej dokuczało, ale chyba już to przepracowałem - sam w sobie buduję poczucie właśnej wartości :) )
- rozmijają nam się światy - waga ogranicza wiele wspólnych aktywności

 

Rad jak schudnąć nie będę dawał, sama pewnie wiesz co potencjalnie najlepiej zadziała.

Natomiast polecam poważnie wziąć się za odchudzanie. Jesteś młoda, jeszcze znajdujesz siłę, żeby funkcjonować z otyłością. Za 10 lat schudnąć będzie tylko trudniej, większe będą też szkody w organizmie wywołane otyłością. Otyłość to nie tylko obniżona atrakcyjność fizyczna.

  • Like 1
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zastanawia co się kryje pod terminem wymagające dziecko?  Jeżeli ono wymaga jakiejś specjalistycznej opieki to faktycznie ciężko zostawić maluszka z kimś i iść na siłownię. Frustracja z powodu choroby dziecka też się może na tobie odbijać. Dopełnij ten obraz w swoim opisie położenia. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, deomi napisał(a):

Schudnij i dopiero wtedy kopnij go w dupsko, żeby zabolało.

 

Ale czemu mam zostawiać człowieka którego kocham? 

8 godzin temu, deomi napisał(a):

Ty się jeszcze nad nim litujesz? on Cię poniewiera bo przytyłaś, a Ty go tłumaczysz XD niezłe niektóre baby mają syndrom sztokholmski. 


On mnie nie poniewiera, nie nazywa mnie tłustą świnią lub głupią babą (jak już tu o sobie miałam okazje przeczytać). 
 

 

Ja go nie tłumacze, ja go po prostu staram się zrozumieć. Jednak 30 kg więcej to nie jest „oponka na brzuchu”. Z resztą kiedy ważyłam 80 kg to nic nigdy od niego nie usłyszałam przykrego, dopiero gdy od września/ października zaczęłam przybierać w zastraszajacym tempie to zaczęło mu to przeszkadzać. A dziwisz się? Mi tez bardzo moja waga przeszkadza, dlatego się odchudzam. 
 

Oczywiscie brak mu empatii, tego nie neguje ale ma wiele zalet. A związek to suma zysków i strat. Może i nie jest wybitnie wspierający, ale ma masę zalet które zaćmiewają tą strefę. 
 

 

@harryhole dziękuje, takie spojrzenie na temat otwiera oczy. 
 

Oczywiscie, wiem, że im dalej w las tym gorzej będzie. Już widzę, że tu zadyszka, tu ból w kolanie.

 

Możesz małżonce podesłać dwa kanały na YT : Paulina Gładysz oraz Motywatorka. 
 

Jak obejrzałam kilkanaście filmów u dziewczyn które schudły (sumarycznie prawie 100kg) to poczułam niesamowitego kopa do działania. 
 

Pozdrawiam Cię i jeszcze raz dzięki. 

Edytowane przez Adri
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze z innej beczki-mialem napisać wcześniej ale pojawiły się dodatkowe ciekawe informacje i w końcu mnie to skłoniło do poczynienia tej obserwacji (w sumie nic nowego ale mamy tu zywy przyklad).

Zobaczcie - autorka ma silnego psychicznie faceta (w stosunku do kobiet bo w swiecie moze byc pipa, ale kobieta definiuje sile psychiczna jako zdolnosc do ogarniecia jej samej) wychowanego w rodzinie z podobnym ojcem. Matka boi się syna, wszystkie śmieją się z kiepskich żartów i boją się zaprotestować, autorka jest poniewierana (czuje się jak w tytule watku) a jednak kocha męża i żaden rozwód i gnijaca watroba jej nie w glowie. I traktuj tu kobietę po partnersku. Takiego zarządzania i trzymania krotko, "za morde" trzeba się uczyć z ojca na syna a nie pierdy empatyczne które nam wciskaja - to czysty przepis na piekło mężczyzn w związkach. Jak chłopcy chowani przez matki mają wiedziec jak się dobrze babę za mordę trzyma? Są bez szans w starciu z gadzim mózgiem...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Brat Przemysław napisał(a):

ca watroba jej nie w glowie. I traktuj tu kobietę po partnersku. Takiego zarządzania i trzymania krotko, "za morde" trzeba się uczyć z ojca na syna a nie pierdy empatyczne które nam wciskaja - to czysty przepis na piekło mężczyzn w związkach

No coś Ty xD. Zaraz Ci napiszą coś o zmianie siebie i że to wszystko od Ciebie zależy i wymaga przepracowania i takie tam farmazony. 😅

Edytowane przez Kiroviets
blad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Martius777 napisał(a):

Już 5 stron wątku?

 

Gdyby autorka wkładała tyle energii w odchudzanie co w pisanie w tym wątku to dawno schudłaby 5 kg!


Zauważ, że moich odpowiedzi nie uświadczysz tu w dużych ilościach. Gruba baba jak widać wzbudza emocje nie tylko w mężu ale potrafi wku*wić tez obcych chłopów. 
 

Miło, że się udzieliłeś, Twoje wątki rozpoczęły moją przygodę z forum (Nostradamus). 

2 godziny temu, Mariusz 1984 napisał(a):

Cześć.

Dieta i aktywność fizyczna. Nie mówię o siłowni. Dasz radę pójść codziennie na 30 minutowy szybki spacer w ciągu dnia?


Ćwiczę w domu na macie. Póki co pilates, joga, bo na więcej nie pozwoli organizm. 
Spacery zależą od małego ktosia, jak humor dopisuje to się udaje. Ale nie codziennie.

 

 

@Brat Przemysław a czym dla ciebie jest partnerstwo? 

Edytowane przez Adri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co z dieta . Czlowiek tyje bo bilans kaloryczny  ma dodatni . Zacznij jesc wiecej warzyw i pic wode a nie kawki i napoje . 10 / 15 min dziennie cwiczen w domu na tyle to cie chyba stac ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Adri napisał(a):

Spacery zależą od małego ktosia, jak humor dopisuje to się udaje. Ale nie codziennie.

A gdyby dziecko marudziło przy kąpieli, czy to też by zależało od jego humorku?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, peg napisał(a):

A gdyby dziecko marudziło przy kąpieli, czy to też by zależało od jego humorku?


Niezbyt trafne to porównanie. Porównujesz kąpiel która MUSI się odbyć ze względów choćby zdrowotnych do spacerku, czyli „widzimisie”… 

 

I co mam sobie isc z dracym się dzieckiem przez miasto „bo tak”? Ograniczam spaceru do minimum, to nie oznacza, ze nie mogę ćwiczyć w domu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z innej beczki dodam, że mi bardzo pomagają słodkie napoje 0 kalorii jak jestem na deficycie. 

 

Coca-cola zero, Pepsi Max, itp mega pomagają między posiłkami jak bierze na coś ochota. Wypijam szklankę takiego napoju i już mi dużo lepiej.

 

Druga rzecz to zauważyłem, że ok 90% osób które chodzą na siłownie gdzie ja chodzę, albo nie ma pojęcia w ogóle, albo bardzo małe na temat jak/ co ćwiczyć. I nie mówię o nowicjuszach, tylko osoby które widzę regularnie od kilku miesięcy.

 

Np. kobiety z mega nadwagą robią ćwiczenia siłowe, co jest błędem bo spala się wtedy mało kalorii. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adri mam wrażeniem, że odpuszczasz kiedy nie masz sprzyjających okoliczności. Rozpłakane dziecko w wózku to normalka. Jak wiesz, że nie dzieje mu się krzywda to humorek nie jest wymówką. 

Dzieci też nabierają nawyków. U mnie na osiedlu jest rodzinja która wozi dzieci w takich wózkach do rowerów. Widać że te dzieciaki przyzwyczjone do takiego spędzania czasu. I podejżewam że nie odrazu udawały im się te wyprawy. 

Edytowane przez peg
Literówka
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adri napisał(a):

czym dla ciebie jest partnerstwo? 

Nie ma czegoś takiego w związku. Jedno musi rządzić. Jesli rządzi kobieta obojętnie czy mądra czy głupia nic z tego nie będzie. Jeśli rządzi głupi mężczyzna to jakoś to będzie pod warunkiem ze kobieta jest głupia. Jeśli dobierze się mądry mężczyzna z mądra uległa kobieta to jest sweet spot. Czy nie mylisz partnerstwa z szacunkiem (bo tego ostatniegobmoże być w Twoim związku deficyt)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Adri napisał(a):


Niezbyt trafne to porównanie. Porównujesz kąpiel która MUSI się odbyć ze względów choćby zdrowotnych do spacerku, czyli „widzimisie”… 

 

I co mam sobie isc z dracym się dzieckiem przez miasto „bo tak”? Ograniczam spaceru do minimum, to nie oznacza, ze nie mogę ćwiczyć w domu. 

 

W zasadzie tak. Uważam, że spacery z dzieckiem to też ważna rzecz, jak higiena. I nie powinna zależeć od widzimisię dziecka. Niech dziecko zwiedza świat, patrzy i sie rozgląda, po ulicy, parku, gdziekolwiek. Niech wyjdzie na słońce, mróz i nawet wiatr. Nawet jak deszcz pada to sa przecież "płaszcze" na wózek żeby dziecko nie mokło. Świeże powietrze go nie zabije. A Ty jesteś nadopiekuńcza. Wcześniej też coś wspominałaś, że nikt inny nie może zostać z dzieckiem, bo płacze itd. Nauczyłaś dziecko tylko swojej obecności i noszenia na rekach to zbierasz owoce. Dziecko krzykiem nauczyło sie wymuszać na Tobie uwagę. Ale Tobie z tym "dobrze", bo płacz dziecka jest wymówką na wszystko. Musisz nauczyć się rozróżniać płacz dziecka kiedy coś mu się dzieje od tego którym wymusza.

Cytat

Moim problemem nie jest sama waga a jej następstwa

 Tak jeszcze napisałaś wyżej. Jak będziesz miała dziurę w oknie i będzie deszcz padał do domu to problem jest deszcz czy dziura w oknie?

Zastanów się nad tym.

 

Ja dam Ci inną radę:

Zrób sobie listę wymówek, przez które nie robisz tego co powinnaś. Np

- nie jestem na diecie, bo...

- nie ide na basen, bo...

- nie idę na basen, bo...

- nie chodzę na spacery, bo...

 

To sa poważne wymówki? Czy problemy do przeskoczenia. Wszystko miałaś podstawione w życiu od ojca, mieszkanie, studia, prace. Nie umiesz rozwiązać swoich problemów i przeszkód. Człowiek z natury jest wygodny. Dla Ciebie wygodne jest zostać w domu, bo humor dziecka jest wymówką. Walcz z wymówkami

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Lalka napisał(a):

Mamy tutaj kilku takich co zdradzają żony, może niech opowiedzą o swoich przemyśleniach, czy takie zachowanie może o tym świadczyć. ;)

 

Cóż mogę powiedzieć...

Przyjdzie wiosna, usiądę na swojej kochance i będzie super!

Żona już nie raz mi mówiła

-  więcej czasu poświęcasz swojej kochance niż mi.

Ale cóż począć jak w miesiącu weekendów jest tylko 4, a sezon w PL nie trwa cały rok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Adri napisał(a):

 

Ale czemu mam zostawiać człowieka którego kocham? 


On mnie nie poniewiera, nie nazywa mnie tłustą świnią lub głupią babą (jak już tu o sobie miałam okazje przeczytać). 
 

 

Ja go nie tłumacze, ja go po prostu staram się zrozumieć. Jednak 30 kg więcej to nie jest „oponka na brzuchu”. Z resztą kiedy ważyłam 80 kg to nic nigdy od niego nie usłyszałam przykrego, dopiero gdy od września/ października zaczęłam przybierać w zastraszajacym tempie to zaczęło mu to przeszkadzać. A dziwisz się? Mi tez bardzo moja waga przeszkadza, dlatego się odchudzam. 
 

Oczywiscie brak mu empatii, tego nie neguje ale ma wiele zalet. A związek to suma zysków i strat. Może i nie jest wybitnie wspierający, ale ma masę zalet które zaćmiewają tą strefę. 
 

To właściwie o wuj Ci chodzi? i po co ten temat?

Schudnij i się rozwiążą wszystkie Twoje problemy

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.