Skocz do zawartości

Jestem gruba, samotna i przegrana


Rekomendowane odpowiedzi

52 minuty temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

No to teraz ja...

Mąż nie jest najmilszy na świecie (delikatnie mówiąc), niestety nie wiem co mogę tutaj doradzić.

Ja sam cenie sobie aspekt fizyczny swojej żony. Zresztą, tak jak ktoś tutaj pisał- żona jest wizytowką męża, ALE i mąż jest wizytowką żony. Wspólne budowanie i dbanie o swój wygląd, podtrzymuje ogień- a to już jest ważne. 

Jako facet, szukam u partnerki pewnych standarów/ aspektów, które kobieta MUSI mieć, żebym się z nią związał. Czułbym się oszukany, gdyby moja żona, po ślubie lub urodzeniu dziecka się roztyła- czyli standard którego oczekiwałem, był tylko przykrywką, żeby mnie ,,zdobyć" a póżniej to już ch*j...popuszcza pasa bo już nic nie musi..

Bardzo podobają mi się kobiety wysportowane, z odstającym tyłkiem, płaskim brzuszkiem i SPRAWNE. I moja żona to wie, po pierwszym porodzie wrociła do formy przed. Teraz jest w drugiej ciąży, różnie to bywało z jej motywacją (o czym pisałem w świeżakowni), ale wie, że dla mnie zapuszczenie się jest niakceptowalne - chodzi o wygląd, ale też o zdrowie.  W pierwszej ciąży cwiczyła do 8mc, teraz w drugiej do 7, bo ginekolog stwierdził skracanie szyjki macicy. W pierwszej przytyla ksiązkowo, chyba między 12- 15kg. W drugiej powinno być podobnie.  

Wie że ma nie jeść ZA DWOJE (a niestety kobiety często tak robią) ale DLA DWOJE. 

Żeby nie było, sam trenuje. Pewien sport + silownia. Z tym że u mnie silownia nie polega tylko na budowaniu mięśni, czyli tylko na aspekcie wizualnym. Przedewszystkiem u mnie siłownia to trening przygotowania motorycznego. Gdybym cwiczył tylko pod ,,budowę mięcha" to efekty były by lepsze, ale mi zalezy na sprawnosci specyficznej, wygląd to efekt bonusowy tego co robie. 

A wygladało to tak- wazyłem 72kg, bez mięśni, więc miałem sylwetkę ,,chudo tłustą".  Schudłem do 62kg przy ok 15% bf (tkanki tluszczowej). Aktualnie waże niecałe 70kg przy 9.5% bf. Więc efekt widoczny. 

Staram się ja- dla siebie i dla żony. Żona też ma sie starać- dla siebie i dla mnie. Bylbym hipokrytą gdybym wymagał od żony fit ciałka, samemu bedąc zapuszczonym.

 

Musisz ogarnąć głowę- podjadanie może być efektem tego co dzieje się w Twojej głowie. 

Sam się zmagam z lękami i stanami depresyjnymi- u mnie w sytuacjach stresowych wpadało porno.. Także dla każdego coś ,,dobrego"..

 

A jeśli chodzi o samą diete i ćwiczenia...

Zbadaj się pod kątem insulinoopornosci itp.

Pisałaś o soczkach? - wypierdol je. Są zbedne. Nawet te faktycznie 100%- mało tam witmin, blonnika- czyli tego co nalepsze. Jedynie fruktoza- czyli cukier. Lepiej jeść świeże owoce, albo robić szejki- nawet z mrożonych (mogę później dać przepis)

Chcesz pić?- pij wode, gazowaną czy też nie, zieloną herbate, melise (w Twoim stanie może nawet wskazana). 

Jedzonko. Przedewszystkiem utrzymuj zero kaloryczne, głownie ze względu na aktywność fizyczną którą powinnaś wprowadzić- ale o tym później.  Przy karmieniu piersią powinnaś dodać miedzy 300-500kcal jak dobrze pamietam (mozesz to sama sprawdzić).

Jedz odpowiednio dużo białka. Większość społeczeństwa je go za mało- nawet Ci którzy nie trenują. Wytyczne od WHO można sobie w dupe wsadzić. Białko to budulec, białko to życie. Szczególnie osoby starsze powinny o to dać.. Minimum 1.2 do 1.5g na kg beztłuszczowej masy ciała.  Przy twojej wadze, celował bym w 100-110g białka dziennie. Wpadnie więcej- nic nie szkodzi.

Ogranicz węgle- nie jestem za typowym keto, ale węgli (szczególnie cukrów prostych) jemy zdecydowanie za dużo. Ja jem śniadania białkowo tłuszczowe (Jajka na 1000 sposobów, orzechy, sery, twarogi- można kombinować) i dzieki temu nie jestem senny przez pierwsze godziny w ciągu dnia- przy sniadaniach z węglami, morda od ziewania mi się nie zamykała. Ograniczyłem też nieco węgle w ciagu dnia. 

Jedz max 4 posiłki w ciągu dnia, nie podjadaj NIC między posiłkami.  Daj organizmowi zgłodnieć miedzy posiłkami- żeby insulina zdążyła opaść i utrzymać się jakiś czas na stabilnym niskim poziomie.  

Przez pierwsze 2 miesiące ŻADNEGO SŁODKIEGO, ŻADNEGO FAST FOODA ITD... 

Ludzie przyzwyczajają się do cukru, do wzmacniaczy smaku i dużych ilości przypraw- czyli wszystko co w niezdrowym jedzeniu- a to powoduje wystrzał dopaminki i sie uzalezniają... Jest to CIĘŻKIE!!! Ale jak już się przyzwyczaisz i zaczniesz robić formę... to jedna paczka czipsów zjedzona od czasu do czasu, wystarczy Ci na dłuugo.

Ja jak zjem teraz coś slodkiego, to mam zgage...bo organizm się odzwyczaił. 

ŻADNEGO ALKOHOLU- tym bardziej przy Twoich problemach depresyjnych. 

 

 

Trening.

Kup karnet na silownie!!!!

Wbrew pozorom...nie powinnaś się skupiać tylko na jakimś bieganku, aerobikach, rowerkach itp. Naajlepszą opcją żeby schudnąć jest połączenie TRENINGU SIŁOWEGO z cardio- powiedzmy w proporcjach 2-1 (2- trening silowy, 1- cardio).

Dlaczego? A widzisz... mięsień jest tkanką AKTYWNĄ METABOLICZNIE, czyli najprościej mówiąc- to on spala kalorie. Im go więcej, tym więcej organizm potrzebuje energii. Zresztą nie jest sztuką schudnąć, pozbawiając się (i tak już pewnie niewielkiej) tkanki mięsniowej- to nie będzie wtedy dobra sylewtka, będziesz po prostu chuda i może wręcz płaska.Trening silowy wspomoże utrzymanie mięśni. 

Jeżeli jesteś osobą początkujacą (a jesteś) to przy odpowiedniej ilości białka i nawet przy minimalnym deficycie kalorycznym bedziesz w stanie budować mięśnie i rownocześnie spalać tłuszcz - tak rekompozycja JEST MOŻLIWA- ja i moja żona jesteśmy tego przykładem...

Aktualnie jak kupujesz karnet na silownie, to zazwyczaj dają w bonusie jeden trening wprowadzjący z trenerem, niech Ci pokaże jak wykonywać podstawowe ćwiczenia wielostawowe i do dzieła...tu bym sie mógł tez dalej rozpisać, ale teraz juz mi sie nie chce 😅😅.

 

Jak masz możliwość, to zrób sobie analize składu ciała. To da Ci lepszy obraz na jakim etapie teraz jesteś. 

I daj sobie conajmniej 3 miesiące żeby mówić o efektach.. To nie jest sprint, tylko maraton. Powoli do celu. 

 

Głowa do góry.

Jak coś to mogę jeszcze coś tam podpowiedzieć, choć trenerem nie jestem. 

 

 


Dzieki za merytoryczną odpowiedz. Na siłownie będę miała ciężko logistycznie temat ogarnąć z małym bąblem.  

 

Odchudzanie jest procesem który trwa wiem o tym, ale boli mnie ta powolna utrata wagi, kiedy np mogę przytyć kilogram na dzień! I to nie żart.
 

Ale resztę rad na pewno ogarnę i wezmę sobie do serca. Dziękuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Adri napisał(a):


Dzieki za merytoryczną odpowiedz. Na siłownie będę miała ciężko logistycznie temat ogarnąć z małym bąblem.  

A Wasi rodzice? Nie mogą zostawać z małym na półtorej/ dwie godziny, chociaż 2 razy w tygodniu? Albo jak mąż wróci z pracy, niech posiedzi 2 razy w tygodniu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

A Wasi rodzice? Nie mogą zostawać z małym na półtorej/ dwie godziny, chociaż 2 razy w tygodniu? Albo jak mąż wróci z pracy, niech posiedzi 2 razy w tygodniu. 


Pomocy brak, od wielkiego dzwona coś się uda żeby wyjść do urzędu albo lekarza. 
 

Mąż sam chodzi 3 x w tyg na basen i te dwa dni chciałabym spędzać właśnie z nim. Pomyśle jak to ugryźć.

2 minuty temu, Adri napisał(a):


Pomocy brak, od wielkiego dzwona coś się uda żeby wyjść do urzędu albo lekarza. 
 

Mąż sam chodzi 3 x w tyg na basen (lub siłownie) i te dwa dni chciałabym spędzać właśnie z nim. Pomyśle jak to ugryźć.

 

46 minut temu, Mosze Red napisał(a):

Ale się dajecie wkręcać.

 

@Adri które to już konto na forum?


Nie będę się wdawać w pyskówki. Wiec odpowiem zgodnie z prawda. Trzecie. Jedno : niestety nie pamietam już nawet jaki był nick a nawet nie było aktywowane, jeśli macie ten nick możecie je po prostu usunąć bo nie mam jak się zalogować. Drugie usunęłam bo zawierało za dużo danych wrażliwych, a wiem, ze są tu osoby z mojego otoczenia. 
 

Z tego co czytałam w regulaminie - NIE MA zakazu stworzenia nowego konta?? Jest zakaz posiadania multikont - nie posiadam więcej niż to jedno moje konto. 
 

A problem przeze mnie opisany jest prawdziwy i nie widzę, żeby nosił znamiona łamiące regulamin. 
 

Jesli jest inaczej, proszę mnie oświecić. Zapraszam do dyskusji. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Adri napisał(a):

Na siłownie będę miała ciężko logistycznie temat ogarnąć z małym bąblem.  

A nie wystarczą spacery?

Bierzesz bąbla w wózek, zapas pampersów i 10km na początek spacerem, po nabraniu wprawy marszem.

Ale do tego trzeba zrobić sobie grafik tygodnia.

Żarcie do 18, następnego dnia z rana post, potem ten spacer i dopiero śniadanie.

 

Mojej 80kg śwince się nie chce tak samo jak Tobie.

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na samym początku brawo za odwagę podzielenia się historią, wiem, że nie łatwo jest się przełamać

i napisać publicznie o swoich problemach.

 

Natomiast co do samego tematu no cóż wpierw musisz zrozumieć jaka jest męska natura.

A uwierz mi jest całkiem inna od kobiecej.

 

Statystyczny mężczyzna jest tak ukształtowany i zaprogramowany by uprawiać seks non stop.

Średnio co 15 sekund o tym seksie myśli tak przedstawiają to badania.

Mężczyzna podnieca się przy kobietach atrakcyjnych, szczupłych bo nie dość, że daje mu to przyjemność

to jeszcze jest oznaką zdrowia u kobiet czyli taki archaiczny powiew adaptacji sprzed milionów lat gdzie tylko silne,

zdrowe kobiety były wstanie urodzić i odchować potomstwo, które miało większe szanse na przeżycie w 

brutalnym świecie bez udogodnień, które dzisiaj mamy.

 

I nawet w obecnej cywilizacji się to nie zmieniło.

 

Natomiast brzydka, chora, czy zaniedbana kobieta to był zawsze ktoś kogo należało sie wystrzegać.

Dlatego natura, kosmici, Bóg wstaw sobie co chcesz wyposażył mężczyznę w mechanizm obrzydzenia i pogardy

do takiej kobiety bo nie dość, że nie dawała przyjemności to jeszcze mogła przekazać brzydotę czy choroby potomstwu.

 

Kobieta jest również wizytówką mężczyzny i żaden normalny na ciele i umyśle nie chce sie pokazywać publicznie

tym bardziej wchodzić w relacje z nieatrakcyjną.

 

Zadaj sobie pytanie z jaką kobietą żenił się twój mąż czy z zapuszczoną 90 kg czy z zadbaną 58 kg?

 

Włóż między bajki gadki o dobrym wnętrzu i serduszku serwowanym przez propagandę, społeczeństwo czy religię.

To wszystko bzdury.

 

Na tym świecie najważniejsza jest powierzchowność.

Nie wierzysz to popatrz na efekt aureoli gdzie ludziom ładnym przypisuje się pozytywne cechy a ludziom brzydkim negatywne.

Ładna osoba ma w życiu łatwiej, jest lubiana, osiąga szybciej sukces na różnych polach, wybacza się jej za przewinienia czy akceptuje.

 

Kolejna sprawa twój mąż się nie zmienił daje Ci po prostu do zrozumienia w bezpośredni sposób co mu się nie podoba.

On zawsze taki był tylko kiedyś nie miał problemu z twoją nadwagą.

 

Przykro mi na tym forum nie owijamy w bawełnę i nie głaskamy po głowie tylko przedstawiamy najboleśniejszą prawdę a raczej

uświadamiamy w jakiej niewiedzy dany użytkownik dotąd żył.

 

I teraz jak nic z tym nie zrobisz tzn. nie schudniesz, nie zadbasz o psychikę to twój mąż nie będzie długo się zastanawiał nad nowym modelem.

Widzisz życie to nie bajka i koncert życzeń tylko określone zasady w grze, którą nam ktoś zgotował.

 

Nie grasz według reguł, zasad, próbujesz je obejść lub chcesz narzucić swoje by ktoś sie dostosował przegrywasz.

 

Na koniec kolejne gratki za podjęcie działania i zrzucenia masy.

W pierwszych miesiącach przy regularnym ruchu, ćwiczeniach, diecie możesz schudnąć bardzo dużo.

W późniejszych miesiącach już znacznie mniej jednak to normalne.

 

Poprzez aktywność wytwarzasz w organizmie endorfiny czyli hormony szczęścia co jest dodatkowym plusem.

 

Proponuje działać zamiast biadolić a przekonasz się, że dawny mężczyzna, którego pokochałaś wróci.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Iceman84PL dziękuje Ci, tą prawdę bardzo ciężko mi przełknąć, nie myślałam, że waga aż tyle zmieni w naszym naprawdę udanym związku. Ale dociera to do mnie, że tak jak opisałeś : takie są prawa natury i nie oszukasz. A oszukiwano mnie całe życie, że wygląd to nie wszystko, że ważny jest charakter a nie wygląd. 
 

jeszcze raz Ci dziękuje, to dało mi wielkiego kopa z rana!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adri Twój mąż pewnie lubi brylować, a z utytą żoną to tak niekoniecznie. W zdrowym związku to by wyglądało tak, że razem idziecie gdzieś do jakiegoś klubu sportowego. Chwilę Ty ćwiczysz, chwilę on. Na zmianę zajmowanie się dzieckiem.

Chołubiony od zawsze chłopak tego egoizmu nie przeskoczy, jest nastawiony totalnie na siebie. Reszta ma posłusznie dopelniać jego wizerunku. Podejrzewam, że jest tym młodszym z rodzeństwa. 

Weź się za siebie, ale proszę Cię nie żebraj o uczucie. Niech wszystko samo wróci na dawne tory, ale bez skamlania. 

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Adri napisał(a):

@Iceman84PL dziękuje Ci, tą prawdę bardzo ciężko mi przełknąć, nie myślałam, że waga aż tyle zmieni w naszym naprawdę udanym związku. Ale dociera to do mnie, że tak jak opisałeś : takie są prawa natury i nie oszukasz. A oszukiwano mnie całe życie, że wygląd to nie wszystko, że ważny jest charakter a nie wygląd. 
 

jeszcze raz Ci dziękuje, to dało mi wielkiego kopa z rana!

Bo to jest tak- wygląd jest pierwszym punktem do odchaczenia, na podstawie którego decydujemy, czy chcemy kogoś poznać pod kątem budowania relacji.

Jak ktoś Ci sie podoba, to odchaczasz punkt 1 i przechodzisz dalej- 2, 3, 4 itd.  Tutaj kolejność indywidualna- charakter, inteligencja, zainteresowania itp.

Racja- nie tylko wygląd się liczy, ale jest on pierwszą rzeczą jaką jesteśmy w stanie ocenić nawet nie podchodząc do kogoś, mówi nam wiele o stylu bycia i również do pewnego stopnia o stanie zdrowia. 

I to działa tak samo u kobiet jak i u mężczyzn.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Amperka napisał(a):

@Adri 

Chołubiony od zawsze chłopak tego egoizmu nie przeskoczy, jest nastawiony totalnie na siebie. 

Hołubiony - chcialam sie poprawić, nie samym wyglądem człowiek żyje. Coś dla ciała, coś dla duszy ;)

 

@Adri trzymaj się. Ja o 9.00 zjadlam sniadanko, o 16.00 ostatenie kęsy będą :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Amperka napisał(a):

@Adri Twój mąż pewnie lubi brylować, a z utytą żoną to tak niekoniecznie. W zdrowym związku to by wyglądało tak, że razem idziecie gdzieś do jakiegoś klubu sportowego. Chwilę Ty ćwiczysz, chwilę on. Na zmianę zajmowanie się dzieckiem.

 

No i tu są największe problemy, bo dziecko jest ultra wymagające i nikt nie chce się nim zajmować. Oczywiscie, nie dziwie się mężowi, sama często mam dosyć, ale zapomina, że oboje jesteśmy rodzicami. 

Godzinę temu, Amperka napisał(a):

Chołubiony od zawsze chłopak tego egoizmu nie przeskoczy, jest nastawiony totalnie na siebie.
 

 

Niestety nie widziałam tego nigdy, ale faktycznie jest totalnie nastawiony tylko na siebie. W każdym aspekcie. 
 

Chcialam isc do pracy to nie mogę, bo on dziecka nie będzie odbierać z placówki, bo jego praca jest ważniejsza. 
 

Chce isc na siłownie to nie mogę bo on chodzi, a ja mam chwilowy odpał i szkoda żeby on rezygnował z siebie dla chwili „fsiu bździu w mojej głowie” . 
 

Godzinę temu, Amperka napisał(a):

 

Weź się za siebie, ale proszę Cię nie żebraj o uczucie. Niech wszystko samo wróci na dawne tory, ale bez skamlania. 


Nie będę już, ale tak bardzo mi żal i przykro mi gdy myśle, że przez aspekt mojej wagi potrafił zniszczyć się tak udany związek. A może nie był wcale tak udany, tylko od pół roku kiedy dosadzilam do pieca blisko 10kg to nagle sobie uświadomiłam ( gdy nie ma seksu i uwagi), że nie było tak kolorowo nigdy… 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na basen chodźcie w trójkę. Ja na moim basenie widzę takie rodzinki, jedno pływa albo sauna  drugie z dzieckiem, a potem zmiana. Dziecko się obywa z wodą, nie tracisz kasy na osobne dojazdy, nie martwisz się kto zostaje z dzieckiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, peg napisał(a):

Na basen chodźcie w trójkę. Ja na moim basenie widzę takie rodzinki, jedno pływa albo sauna  drugie z dzieckiem, a potem zmiana. Dziecko się obywa z wodą, nie tracisz kasy na osobne dojazdy, nie martwisz się kto zostaje z dzieckiem.


W aktualnym stanie nie pójdę na basen, może jak z 10 kg zleci to się odważę. Ale dzięki za radę, na pewno to rozważę w przyszłości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Adri napisał(a):

Ale robię pilates. 

Bieżnia, rowerek stacjonarny...

 

Pytałem też o śniadanie.

 

Tu nadmienię, że moja 80kg słonica sprzedała swój rowerek bo po co ma zawadzać, ...loszkologika...

Edytowane przez Brat Jan
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2 minuty temu, Brat Jan napisał(a):

 

Pytałem też o śniadanie.

 

Jeszcze nic nie jadłam jeśli o to pytasz.

2 minuty temu, Brat Jan napisał(a):

 

Tu nadmienię, że moja 80kg słonica sprzedała swój rowerek bo po co na zawadzać, ...loszkologika...


Moze się sobie podoba, znam takie :) 

Jednym waga przeszkadza (mi) a inne mają w to wywalone, co zrobisz, albo akceptujesz albo szukaj gdzie indziej jeśli ty jej nie akceptujesz a ona czuje się ok, nie do przeskoczenia temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zniechecaj się grymasami dziecka, próbuj i zachecaj go stanowczo. Bo ono się wpasuje w twój rytm. A to Ci bedzie bardzo potrzebne, bo jak narazie funkcjonuesz jak samotna matka. I tego się trzymaj, nikogo nie mam i muszę sama to ogarnąć. Jak Ci mąż pomoże to ok. Bo jak tak bedziesz liczyć na kogoś wsparcie przy dziecku to jesteś w pozycji czekacza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie od podpunktów.

 

- jedz mniej i zdrowo. Jak dla Ciebie to czarna magia, to dietetyk lub psychodietetyk

- jak nie schudniesz jedząc mniej, to badania zrób

- może opiekunka dla dziecka

- wzmacniaj siebie

- z aktywności fizycznej na początek spacery

- jak mąż nie wspiera, to szukaj wsparcia gdzie indziej

 

Zresztą wszystko to zostało napisane, pozostaje tylko wdrożyć w życie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mój ostatni komentarz w tym wątku. 

 

@Adri

Skoro to Twoje trzecie konto na bs, to masz po prostu ambiwalentne uczucia w sobie, nie tylko wobec tego miejsca, co najprawdopodobniej w wielu swoich życiowych dziedzinach. 

Utwórz swoje granice, w różnych dziedzinach swojego życia, zacznij tworzyć te granice np. przy tej nieszczęsnej diecie np."jem od godziny 8:00 do 18:00". 

 

Forum internetowe, to kiepskie miejsce terapeutyczne, nawet gdyby zasiadał tutaj sztab psychologów. Słowo pisane, to zawsze słowo pisane, za którym nie widać chociażby czyiś emocji. Ciało zawsze pamięta i zawsze pokazuje, co Nas trapi lub cieszy.

 

Tym bardziej, to miejsce dla facetów, którzy mają mnogość lub brak doświadczeń z kobietami. Narracja tutaj tworzona jest pod te dwie grupy mężczyzn.

Skoro czytujesz moje wpisy, to wiesz, jaka jest tutaj narracja. 

 

Zadbaj o siebie, czyli idź na indywidualną psychoterapię!

Masz możliwości finansowe, to idź po poMOC do dietetyka, trenera.

Powodzenia! 💪💪

Łeb do góry!

 

Bez odbioru! 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyna rada - mąż musi znaleźć sobie zgrabniejszą i od Ciebie odejść.

Jak będziesz miała motywację powrotu na rynek, to z kilogramami staną się cuda! Być może w parze z pozostałymi aspektami "zadbania o siebie" (tapeta/ciuchy/buty/aktywności).

Obserwowane wielokrotnie. Wraz z ponownym przybraniem na wadze w tempie przekraczającym barierę dźwięku po udanych łowach. 

I tak w kółko. Norrrrmalnie Perpetuum Mobile.  Nic tak dobrze nie robi kobiecie jak konkurencja z innymi babami.

 

Trudno przeskoczyć skłonność do tycia i albo się pilnujesz pod kątem aktywności i jedzenia albo zamieniasz w popcorn (czyli mała zgrabna fasolka i nagle puuffff!). No i szczególnie współcześnie trzeba uważać na żarcie, ultra-świadomie kupować i gotować samemu! Sam muszę bardzo czujnie dobierać produkty spożywcze i z roku na rok to jest coraz większy koszmar. Półki sklepowe są zawalone gównem bagiennym, najebanym całą Tablicą Mendelejewa i w sumie nie wiadomo po Uj. Abstrahując od "ilości cukru w cukrze", mięsa w mięsie i pomidora w pomidorze. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.