Skocz do zawartości

Jestem gruba, samotna i przegrana


Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, Lalka napisał(a):

Czemu chcesz, by każdy Cię lubił? Zresztą, my kobiety, tak jesteśmy wychowywany, a prawda jest taka, że dopiero gdy my, jako kobieta czy mama będziemy szczęśliwe, inni wokół też będą.

 

Nie wiem z czego to wynika, ale fakt zależy mi na zdaniu osób które nic dla mnie nie znaczą i nie mają wpływu na moje życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Adri napisał(a):

Wątpię w to ponieważ (wstyd się przyznać) sprawdziłam to już i na 90% jestem pewna, ze mnie nie zdradza. 

Znaczy detektyw? 🙂

23 minuty temu, Adri napisał(a):

kosztowało mnie to tyle wyrzeczeń, że straciłam motywacje, czy warto

Tak jak napisałem nie da się tego zrobić wbrew podświadomości I tu jest klucz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odzyskaj sprawczość w swoim życiu, jak to zrobisz to już Twoja odpowiedzialność.

 

Gruba czy chuda to nie jest tak istotne jak myślisz, jak schudniesz dla kogoś to pojawi się roszczenie i tak się ta spirala potoczy dalej.

 

O czym jest to życie?

O mężu?

O dziecku?

O ojcu?

 

 

Edytowane przez icman
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdradzę Ci sekrety diabelskie :) 

 

Otyłość jest formą braku miłości do siebie a objadanie się jest formą samo kojenia, który wynika z głodu emocjonalnego. Gdy w relacji czujesz się samotna i nie masz zdrowego mechanizmu samokojenia to sięgasz po jedzenie. Twoje poczucie osamotnienia, rozwiązujesz jedzeniem, które Ci towarzyszy i nadajesz swojemu życiu na nowo "smak".

Zmień dietę na dietę ketogeniczną a przynajmniej idź w niższy lvl węgli. W ciągu 6 godzin najedz się do wyrzygania ale potem nic nie jedz przez 18 godzin. Schudniesz z czasem będac przy tym najedzoną i przynajmniej w końcu poczujesz sytość. Zaufaj mi i najedz się tłuszczy choć raz. 

Jedząc produkty na bazie węgli będziesz głodna co dwie godziny i Tobie jako osobie otyłej pewno z insulino-odpornością organizm nie włączy spalania tłuszczy tylko będzie magazynował.

2 godziny temu, Adri napisał(a):

wstydzę się siebie

Koniecznie daj sobie empatii ale w Twoją stronę. Pamiętaj, że niezależnie jak wyglądasz możesz być kochana - źródłem miłości bądź ty sama do siebie. Skoro nie możesz liczyć na męża to licz na siebie i boga.

 

Doskonale wiem jak wstyd działa i koniecznie ale to koniecznie nie wstydź się tylko zaakceptuj sytuację ale i odpowiedzialność. 

A mąż - czyli w moim odczuciu osoba na dobre i na złe. Nie powinien Ci dowalać tylko wspomóc. Wyśmiewanie, czy zaczepki dodatkowo dowalają do poczucia winy a następnie wstydu, co z kolei powoduje znów objadanie się jako formę rekompenstaty. 

Koniec końców sobie obiecaliście na dobre i na złe a mnie to osobiście wkurza jak ludzie do tego podchodzą. Coraz bardziej zaczyna mnie denerwować podchodzenie ludzi do małżeństwa jak do obiecanek dzieci, które stwierdziły że zbudują dom na piasku ułożony z tych plastikowych wzroków/foremek. Póki nie wieje i nie ma deszczu to jest fajnie ale niech tylko popada to dzieci zaczynają psykować na samych siebie. Przykre podejście (wybacz ale element braku wsparcia siebie w tym wypadku w małżeństwie jest czymś co mnie dobija)

 

Wszystkiego dobrego na Twojej drodze i waszeje rodzinie.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, SzatanK napisał(a):

Zdradzę Ci sekrety diabelskie :) 

 

Otyłość jest formą braku miłości do siebie a objadanie się jest formą samo kojenia, który wynika z głodu emocjonalnego. Gdy w relacji czujesz się samotna i nie masz zdrowego mechanizmu samokojenia to sięgasz po jedzenie. Twoje poczucie osamotnienia, rozwiązujesz jedzeniem, które Ci towarzyszy i nadajesz swojemu życiu na nowo "smak".

 

Jest dokładnie tak jak piszesz. Gdy tylko odczuwam złe emocje, a już najgorzej smutek i żal - pojawia się napad jedzenia pod korek.

29 minut temu, SzatanK napisał(a):

Zmień dietę na dietę ketogeniczną a przynajmniej idź w niższy lvl węgli. W ciągu 6 godzin najedz się do wyrzygania ale potem nic nie jedz przez 18 godzin. Schudniesz z czasem będac przy tym najedzoną i przynajmniej w końcu poczujesz sytość. Zaufaj mi i najedz się tłuszczy choć raz. 

Jedząc produkty na bazie węgli będziesz głodna co dwie godziny i Tobie jako osobie otyłej pewno z insulino-odpornością organizm nie włączy spalania tłuszczy tylko będzie magazynował.

 

Musiałabym to skonsultować z lekarzem bo karmie piersią. Co prawda tylko 2 x dziennie ale jednak.

29 minut temu, SzatanK napisał(a):

Koniecznie daj sobie empatii ale w Twoją stronę. Pamiętaj, że niezależnie jak wyglądasz możesz być kochana - źródłem miłości bądź ty sama do siebie. Skoro nie możesz liczyć na męża to licz na siebie i boga.

 

Doskonale wiem jak wstyd działa i koniecznie ale to koniecznie nie wstydź się tylko zaakceptuj sytuację ale i odpowiedzialność. 

A mąż - czyli w moim odczuciu osoba na dobre i na złe. Nie powinien Ci dowalać tylko wspomóc. Wyśmiewanie, czy zaczepki dodatkowo dowalają do poczucia winy a następnie wstydu, co z kolei powoduje znów objadanie się jako formę rekompenstaty. 

Koniec końców sobie obiecaliście na dobre i na złe a mnie to osobiście wkurza jak ludzie do tego podchodzą. Coraz bardziej zaczyna mnie denerwować podchodzenie ludzi do małżeństwa jak do obiecanek dzieci, które stwierdziły że zbudują dom na piasku ułożony z tych plastikowych wzroków/foremek. Póki nie wieje i nie ma deszczu to jest fajnie ale niech tylko popada to dzieci zaczynają psykować na samych siebie. Przykre podejście (wybacz ale element braku wsparcia siebie w tym wypadku w małżeństwie jest czymś co mnie dobija)

 

Wszystkiego dobrego na Twojej drodze i waszeje rodzinie.

 

I tu właśnie największe rozgoryczenie czuje… Bo ja rozumiem, że nie jestem atrakcyjna dla męża, ale jego zachowania i braku zrozumienia niestety nie. Nabija się ze mnie nawet na imprezach rodzinnych, a  gdy tylko mówię o tym, ze biorę się za siebie to rzuca „weź mnie nie rozśmieszaj”. Mało motywujące, działa to wręcz w odwrotną stronę. 
 

Ostatnio na imprezie rodzinnej rzucił „jedzcie szybko bo zaraz Ada wam wszystko je”… śmiechom nie było końca… 
 

Ciezko się później zebrać w sobie. 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Adri napisał(a):

 Nabija się ze mnie nawet na imprezach rodzinnych, a  gdy tylko mówię o tym, ze biorę się za siebie to rzuca „weź mnie nie rozśmieszaj”. Mało motywujące

Dziwny typ. Obcego bym tak nie poniżyła. 

Więcej wiary w siebie. Skup się na sobie i dziecku. 

Ja przytyłam w drugiej ciąży 28 kg. Córka się urodziła duża i po prostu się zawzięłam. Nie jadłam po 17.00. 9.00-17.00, a potem post i spadało. I choćby mnie przypalali, to nie piłam nic słodkiego, nie jadłam nic. A jakie szantaże były od rodzinki, że wydziwiam, że jestem próżna, że to takie niskie skupiać się na wadze kiedy ma sie rodzinę, że i tak jestem ładna. Hahah, bujać to my, a nie nas. Tak się gada, a prawda jest jaka jest. 

Więcej buty i zuchwałosci. Masz mieszkanie, dziecko, weź się za siebie, skup się na sobie i nie daj sobą pomiatać. 

Broda wysoko, dasz radę. 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Brat Przemysław napisał(a):

Co to za towarzystwo jest?

Wszyscy uważali, że to bardzo zabawne, a ja mam wyciągnąć kija z d*py . 

2 minuty temu, Amperka napisał(a):

Dziwny typ. Obcego bym tak nie poniżyła. 

Więcej wiary w siebie. Skup się na sobie i dziecku. 

Ja przytyłam w drugiej ciąży 28 kg. Córka się urodziła duża i po prostu się zawzięłam. Nie jadłam po 17.00. 9.00-17.00, a potem post i spadało. I choćby mnie przypalali, to nie piłam nic słodkiego, nie jadłam nic. A jakie szantaże były od rodzinki, że wydziwiam, że jestem próżna, że to takie niskie skupiać się na wadze kiedy ma sie rodzinę, że i tak jestem ładna. Hahah, bujać to my, a nie nas. Tak się gada, a prawda jest jaka jest. 

Więcej buty i zuchwałosci. Masz mieszkanie, dziecko, weź się za siebie, skup się na sobie i nie daj sobą pomiatać. 

Broda wysoko, dasz radę. 

Gratuluje Ci, mam nadzieje, że i ja niedługo będę mogła się pochwalić takim wynikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat osób otyłych jest bardzo trudny. Sama byłam po tej drugiej stronie i mogę powiedzieć, że podejście Twojego męża ma zupełnie odwrotny skutek. Człowiek dochodzi do takiego etapu, w którym zdaje sobie sprawę z problemu, ale kompletnie nie czuje motywacji i im bardziej waga rośnie tym bardziej spada motywacja. Pojawia się też paraliżujący strach, że nie dasz rady, kolejny raz będziesz rozczarowana sobą. Wsparcie w tych pierwszych krokach to podstawa. Publiczne poniżanie i szydzenie doprowadza tylko do pogłębienia problemu. Nawet zapisanie się do dietetyka to góra nie do przeskoczenia. Przedstaw swojemu mężowi jaka forma wsparcia jest Ci potrzebna aby ruszyć z miejsca. W moim przypadku pierwszy miesiąc to była ciężka praca w to, żeby partner nastawił się pozytywnie i nabrał chęci do zmiany trybu życia. Zakupy, planowanie i przygotowanie posiłków. Gdy tylko zobaczył pierwsze efekty było mu łatwiej nadać samemu sobie kierunek. Po czasie stwierdził, że wyciąganie na spacery i pilnowanie diety to było najlepsze co mogłam zrobić. 

Edytowane przez nat
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Adri napisał(a):

Gratuluje Ci, mam nadzieje, że i ja niedługo będę mogła się pochwalić takim wynikiem.

Zaraz mogę przytyć 10 kg (niestety taka już jestem) więc wstrzymaj konie z gratulacjami ;)

Na spokojnie, teraz też trochę przytyła,  stosuję post i się śmieje, że aplikacja mi mówi, że w czerwcu będę rakietą, bo na razie jestem paszczakiem ;) 

To że teraz ważysz sporo, to po prostu niech będzie dla Ciebie wyzwanie na ten rok. Ale nie po to żeby uszczęśliwiać innych, ale żebyś mogła z synem w piłkę kopać, rzucać się z nim śnieżkami, gonić za rowerkiem. 

Kładź lachę na te wszystkie przytyki, zrób to dla siebie. Śmiej się, że jeszcze będzie połykal własny język jak slinotoku dostanie na Twój widok. On oczywiście coś odburknie, ale Ty bądź ponadto. 

Kpij sobie z tych przytyków i zawalcz o siebie. 

Odwagi. Jesteś młodą mamą, masz dla kogo żyć i dbać o siebie. 

 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Brat Przemysław napisał(a):

To nie jest normalne i coś jest nie tak nie tylko z tym mężem ale i towarzystwem.

Parafrazując motto forum moja rada jest taka: chudnąć, obserwować.


Faktycznie, ale na obronę powiem, że później była u mnie siostra męża i wieszała na nim psy za to zachowanie. Ale jemu tego nie powie. Właściwie nikt mu uwagi na nic nie zwraca chociaż widzą podejście do dziecka i do mnie.

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adri

 

Dodałbym do tego co napisałem jeszcze spacery, chociażby po 1h dziennie. Szczerze to przykro czytać jak ludzie się traktują w niby najbliższej relacji, gdzie drugie powinno być kotwicą bezpieczeństwa i wsparciem.

 

Chodzi o to, że musisz zacząć pracę od wnętrza. Objadanie się to tylko rezultat. Depresja to również solidna wskazówka. Schudnij i zrób z siebie rakietę, trzymam za Ciebie kciuki. 

 

Aha i uważaj na wbijanie we wstyd @Adri

 

Słuchaj @Amperka to zuch dziewczyna :)

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adri napisał(a):

ale jego zachowania i braku zrozumienia niestety nie. Nabija się ze mnie nawet na imprezach rodzinnych, a  gdy tylko mówię o tym, ze biorę się za siebie to rzuca „weź mnie nie rozśmieszaj”. Mało motywujące, działa to wręcz w odwrotną stronę. 
 

Ostatnio na imprezie rodzinnej rzucił „jedzcie szybko bo zaraz Ada wam wszystko je”… śmiechom nie było końca… 
 

Ciezko się później zebrać w sobie. 

 

Faktycznie słabe w c...j.

 

Mnie dziwi tylko reakcja otoczenia na jego teksty.

 

21 minut temu, Amperka napisał(a):

Kładź lachę na te wszystkie przytyki, zrób to dla siebie.

Dobrze sklejone.

 

W własnego doświadczenia - kiedyś byłem ulańcem z podwójnym podbródkiem czy tam podgardlem i bojlerem. Zrzuciłem chyba 24kg i nagle pierd...śnie , że raka chyba mam i mam zacząć jeść i inne farmazony.🤦🤦

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że on obrał bardzo zły kierunek motywacji. Wymyślił sobie terapię szokową. Powinnaś mu to zakomunikować, bo tutaj komunikacja z nim jako najbliższą Tobie osobą jest podstawą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nat napisał(a):

Myślę, że on obrał bardzo zły kierunek motywacji. Wymyślił sobie terapię szokową. Powinnaś mu to zakomunikować, bo tutaj komunikacja z nim jako najbliższą Tobie osobą jest podstawą. 


Myślisz, że nie próbowałam? Zawsze słyszę, że tylko narzekam i szukam dziury w całym. Jakby był wyprany z empatii i uczuć wyższych. Nie potrafię znaleźć sposobu na tą akurat strefę rozmowy. Zawsze kończy się tak samo. 

26 minut temu, Brat Przemysław napisał(a):

Może taki dominator/supersamiec z meza że się śmieją z niesmiesznych żartów i się boją coś powiedzieć? No ale to nic nie zmienia.


Ja nie wiem o co tam chodzi w jego rodzinie. Matka ukrywa, że pali przed własnym dzieckiem (moim mężem), siostra widzi co jest grane ale nigdy mu tego nie powie. A ojciec i syn mają relacje jak koledzy. Jakieś chore zależności, na szczęście widujemy sie bardzo mało. Z jego siostrą częściej, ale ją bardzo lubię akurat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Kiroviets napisał(a):

 

 

 

W własnego doświadczenia - kiedyś byłem ulańcem z podwójnym podbródkiem czy tam podgardlem i bojlerem. Zrzuciłem chyba 24kg i nagle pierd...śnie , że raka chyba mam i mam zacząć jeść i inne farmazony.🤦🤦


Szczegolnie rodzina mojego męża uzurpowała sobie prawo do komentowania mojego wyglądu oraz dawkowania mi ile i czego powinnam jeść… 

 

Oczywiście czekam na komentarze gdy zacznę chudnąc i będzie to widać gołym okiem. Na pewno mnie nie rozczarują 🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Adri napisał(a):

Oczywiście czekam na komentarze gdy zacznę chudnąc i będzie to widać gołym okiem. Na pewno mnie nie rozczarują 

Dla siebie i swojego zdrowia to rób i już przygotuj sobie piękne riposty w ich kierunku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz 27lat, a im dalej w las tym ciemniej.

Jeżeli teraz, póki jesteś młoda nie schudniesz, to już do końca życia będziesz otyła i z roku na roku tylko będziesz przybierać na wadze.

 

Zostało Ci kilka lat, a potem już będziesz wyglądać coraz gorzej bo organizm osiągnie swój PEAK i  jest zjazd z górki. 

 

Zgubiłaś 2 kg w 4 tyg, więc udało Ci się zrobić krok ku lepszemu. 

 

Nie ma sensu starać się schudnąć jak najszybciej, bo musiałabyś przestać jeść i po kilku dniach byś się poddała, musisz mieć rutynę co do jedzenia, którą jesteś w stanie wytrzymać. 

 

2kg mniej w miesiąc, to 24kg w ciągu roku więc dużo.

 

3 hours ago, Adri said:

Ustawiłam sobie kcal na 1800. 

 

Za dużo, ja przy wzroście 175cm, siłownia 4x w tyg i min. 15tyś kroków dziennie mam ustawione na 2000kcal i u mnie jest zjazd wagi ok 400g tygodniowo. 

 

Wnioskuję, że nie pracujesz i jest u Ciebie bardzo mało aktywności fizycznej, więc przy Twoim wzroście i trybie życia to spalasz ok 1700kcal-1800kcal na dobę.

 

Niestety, ale musisz być na deficycie ok 400-500kcal, więc radzę Tobie ustawić sobie limit przynajmniej na 1500, i zmienić nawyki żywieniowe. 

 

Naprawdę jest MASA zajebistych posilków, które Cię napełnią pod korek i które mają mało kalorii. 

 

Np. możesz sobie zrobić całą miskę sałatki z kurczaka poniżej 800kcal której nawet nie będziesz w stanie zjeść do końca bo będziesz pełna. 

 

Jak najmniej węglowodanów, dlatego, że po nich nie ma uczucia nasycenia- musisz mieć dietę wysoko proteinową. Białko sprawi, że przez dłuższy czas będziesz pełna. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adri napisał(a):

I tu właśnie największe rozgoryczenie czuje… Bo ja rozumiem, że nie jestem atrakcyjna dla męża, ale jego zachowania i braku zrozumienia niestety nie. Nabija się ze mnie nawet na imprezach rodzinnych, a  gdy tylko mówię o tym, ze biorę się za siebie to rzuca „weź mnie nie rozśmieszaj”. Mało motywujące, działa to wręcz w odwrotną stronę. 
 

Ostatnio na imprezie rodzinnej rzucił „jedzcie szybko bo zaraz Ada wam wszystko je”… śmiechom nie było końca… 
 

Nie słuchaj go i rób swoje. Przyjmij postawę ściany, niech widzi, że jego zachowanie nie wzbudza w Tobie reakcji.

Sam z resztą przyłożył do wszystkiego rękę, będąc nieobecnym rodzicem.

Buduj się dla siebie i dla syna, niedługo zaczniesz go uczyć jazdy na rowerze, to się nabiegasz, musisz mieć kondycję. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz ja...

Mąż nie jest najmilszy na świecie (delikatnie mówiąc), niestety nie wiem co mogę tutaj doradzić.

Ja sam cenie sobie aspekt fizyczny swojej żony. Zresztą, tak jak ktoś tutaj pisał- żona jest wizytowką męża, ALE i mąż jest wizytowką żony. Wspólne budowanie i dbanie o swój wygląd, podtrzymuje ogień- a to już jest ważne. 

Jako facet, szukam u partnerki pewnych standarów/ aspektów, które kobieta MUSI mieć, żebym się z nią związał. Czułbym się oszukany, gdyby moja żona, po ślubie lub urodzeniu dziecka się roztyła- czyli standard którego oczekiwałem, był tylko przykrywką, żeby mnie ,,zdobyć" a póżniej to już ch*j...popuszcza pasa bo już nic nie musi..

Bardzo podobają mi się kobiety wysportowane, z odstającym tyłkiem, płaskim brzuszkiem i SPRAWNE. I moja żona to wie, po pierwszym porodzie wrociła do formy przed. Teraz jest w drugiej ciąży, różnie to bywało z jej motywacją (o czym pisałem w świeżakowni), ale wie, że dla mnie zapuszczenie się jest niakceptowalne - chodzi o wygląd, ale też o zdrowie.  W pierwszej ciąży cwiczyła do 8mc, teraz w drugiej do 7, bo ginekolog stwierdził skracanie szyjki macicy. W pierwszej przytyla ksiązkowo, chyba między 12- 15kg. W drugiej powinno być podobnie.  

Wie że ma nie jeść ZA DWOJE (a niestety kobiety często tak robią) ale DLA DWOJE. 

Żeby nie było, sam trenuje. Pewien sport + silownia. Z tym że u mnie silownia nie polega tylko na budowaniu mięśni, czyli tylko na aspekcie wizualnym. Przedewszystkiem u mnie siłownia to trening przygotowania motorycznego. Gdybym cwiczył tylko pod ,,budowę mięcha" to efekty były by lepsze, ale mi zalezy na sprawnosci specyficznej, wygląd to efekt bonusowy tego co robie. 

A wygladało to tak- wazyłem 72kg, bez mięśni, więc miałem sylwetkę ,,chudo tłustą".  Schudłem do 62kg przy ok 15% bf (tkanki tluszczowej). Aktualnie waże niecałe 70kg przy 9.5% bf. Więc efekt widoczny. 

Staram się ja- dla siebie i dla żony. Żona też ma sie starać- dla siebie i dla mnie. Bylbym hipokrytą gdybym wymagał od żony fit ciałka, samemu bedąc zapuszczonym.

 

Musisz ogarnąć głowę- podjadanie może być efektem tego co dzieje się w Twojej głowie. 

Sam się zmagam z lękami i stanami depresyjnymi- u mnie w sytuacjach stresowych wpadało porno.. Także dla każdego coś ,,dobrego"..

 

A jeśli chodzi o samą diete i ćwiczenia...

Zbadaj się pod kątem insulinoopornosci itp.

Pisałaś o soczkach? - wypierdol je. Są zbedne. Nawet te faktycznie 100%- mało tam witmin, blonnika- czyli tego co nalepsze. Jedynie fruktoza- czyli cukier. Lepiej jeść świeże owoce, albo robić szejki- nawet z mrożonych (mogę później dać przepis)

Chcesz pić?- pij wode, gazowaną czy też nie, zieloną herbate, melise (w Twoim stanie może nawet wskazana). 

Jedzonko. Przedewszystkiem utrzymuj zero kaloryczne, głownie ze względu na aktywność fizyczną którą powinnaś wprowadzić- ale o tym później.  Przy karmieniu piersią powinnaś dodać miedzy 300-500kcal jak dobrze pamietam (mozesz to sama sprawdzić).

Jedz odpowiednio dużo białka. Większość społeczeństwa je go za mało- nawet Ci którzy nie trenują. Wytyczne od WHO można sobie w dupe wsadzić. Białko to budulec, białko to życie. Szczególnie osoby starsze powinny o to dać.. Minimum 1.2 do 1.5g na kg beztłuszczowej masy ciała.  Przy twojej wadze, celował bym w 100-110g białka dziennie. Wpadnie więcej- nic nie szkodzi.

Ogranicz węgle- nie jestem za typowym keto, ale węgli (szczególnie cukrów prostych) jemy zdecydowanie za dużo. Ja jem śniadania białkowo tłuszczowe (Jajka na 1000 sposobów, orzechy, sery, twarogi- można kombinować) i dzieki temu nie jestem senny przez pierwsze godziny w ciągu dnia- przy sniadaniach z węglami, morda od ziewania mi się nie zamykała. Ograniczyłem też nieco węgle w ciagu dnia. 

Jedz max 4 posiłki w ciągu dnia, nie podjadaj NIC między posiłkami.  Daj organizmowi zgłodnieć miedzy posiłkami- żeby insulina zdążyła opaść i utrzymać się jakiś czas na stabilnym niskim poziomie.  

Przez pierwsze 2 miesiące ŻADNEGO SŁODKIEGO, ŻADNEGO FAST FOODA ITD... 

Ludzie przyzwyczajają się do cukru, do wzmacniaczy smaku i dużych ilości przypraw- czyli wszystko co w niezdrowym jedzeniu- a to powoduje wystrzał dopaminki i sie uzalezniają... Jest to CIĘŻKIE!!! Ale jak już się przyzwyczaisz i zaczniesz robić formę... to jedna paczka czipsów zjedzona od czasu do czasu, wystarczy Ci na dłuugo.

Ja jak zjem teraz coś slodkiego, to mam zgage...bo organizm się odzwyczaił. 

ŻADNEGO ALKOHOLU- tym bardziej przy Twoich problemach depresyjnych. 

 

 

Trening.

Kup karnet na silownie!!!!

Wbrew pozorom...nie powinnaś się skupiać tylko na jakimś bieganku, aerobikach, rowerkach itp. Naajlepszą opcją żeby schudnąć jest połączenie TRENINGU SIŁOWEGO z cardio- powiedzmy w proporcjach 2-1 (2- trening silowy, 1- cardio).

Dlaczego? A widzisz... mięsień jest tkanką AKTYWNĄ METABOLICZNIE, czyli najprościej mówiąc- to on spala kalorie. Im go więcej, tym więcej organizm potrzebuje energii. Zresztą nie jest sztuką schudnąć, pozbawiając się (i tak już pewnie niewielkiej) tkanki mięsniowej- to nie będzie wtedy dobra sylewtka, będziesz po prostu chuda i może wręcz płaska.Trening silowy wspomoże utrzymanie mięśni. 

Jeżeli jesteś osobą początkujacą (a jesteś) to przy odpowiedniej ilości białka i nawet przy minimalnym deficycie kalorycznym bedziesz w stanie budować mięśnie i rownocześnie spalać tłuszcz - tak rekompozycja JEST MOŻLIWA- ja i moja żona jesteśmy tego przykładem...

Aktualnie jak kupujesz karnet na silownie, to zazwyczaj dają w bonusie jeden trening wprowadzjący z trenerem, niech Ci pokaże jak wykonywać podstawowe ćwiczenia wielostawowe i do dzieła...tu bym sie mógł tez dalej rozpisać, ale teraz juz mi sie nie chce 😅😅.

 

Jak masz możliwość, to zrób sobie analize składu ciała. To da Ci lepszy obraz na jakim etapie teraz jesteś. 

I daj sobie conajmniej 3 miesiące żeby mówić o efektach.. To nie jest sprint, tylko maraton. Powoli do celu. 

 

Głowa do góry.

Jak coś to mogę jeszcze coś tam podpowiedzieć, choć trenerem nie jestem. 

 

 

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.