Skocz do zawartości

Historia z wczoraj - intercyza


Rekomendowane odpowiedzi

17 godzin temu, Mayki napisał:
22 godziny temu, self-aware napisał:

Swoją droga.. Załóżmy, że wchodzę w związek. No i teraz ta intercyza czy coś. Kobieta może dać argument, że jej się nie opłaca bo ona będzie się kisić z dziećmi parę lat a ja w tym czasie robię sobie karierę. Potem odchodzę i ona nie ma nic.  Teoretycznie tutaj loszka ma jakiś argument. Jakaś sensowna kontra tutaj?

 

Sensowna kontra jest taka, że gdy on zarabia pieniądze i robi karierę, ona żyje na jego koszt. To on opłaca jej całe życie, gdyż ona siedzi w domu i nie pracuje. Zwykła wymiana dóbr, która trwa na bierząco (on na bierząco łoży na jej utrzymanie, ona na bierząco sprząta mu dom i daje dupki). Zatem w chwili nagłego zerwania takiego kontraktu, w świetle logiki nikt nie jest pokrzywdzony - ona traci dostęp do jego pieniędzy, za to on traci seks + ogarnięcie domu + zajmowanie się dziećmi. Teraz on musi znaleźć sobie kogoś kto się zajmie jego domem, a ona musi znaleźc sobie kogoś innego, kto będzie na nią łożył hajs. W takiej sytuacji kobiety nie widzą, że fakt siedzenia w domu z dziećmi został już przez faceta opłacony na bierząco w postaci hajsu przynoszonego do domu, z którego pani chętnie korzystała. Przez te wszystkie lata mieszkała w jego domu, jeździła jego autem i kupowała jedzenie za jego pieniądze. Jej trud i wysiłek był opłacany na bierząco, więc po rozwodzie nic jej się dodatkowego nie należy.

 

Dlatego wspólnota majątkowa jest niesprawiedliwa - w przypadku rozwodu tracę dostęp do dupki swojej żony, przestaje mi sprzątać i gotować. Tracę wszystkie profity z jej obecności w moim domu. Natomiast ona otrzymuje 50% mojego majątku jako zadośćuczynienie. Innymi słowy - to trochę tak, jakby kobieta po rozwodzie była urzędowo zmuszona do uprawiania seksu z ex mężem z powodu obniżenia się jego standardu życia (miał regularny seks, teraz nie ma).

 

Kiedyś ciocia powiedziała mi, że to niesprawiedliwe, że ona przez 15 lat pierze skarpetki facetowi, a potem zostaje z niczym, bo się mu znudziła. Twierdziła, że po tych wszystkich latach coś jej się należy. Spróbujcie w towarzystwie kobiet powiedzieć, że waszym zdaniem powinien być obowiązek udstępniania dupci swojemu ex mężowi, gdyż to niesprawiedliwe, że przez 15 lat wydajesz pieniądze na kobietę i teraz nic z tego nie masz, więc ci się należy...

@Mayki mając 18 lat, zaraz po maturze  wyjechałam za granicę, tam pracowałam u bogatych ludzi zajmując się ich domem i dzieckiem, gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów  ect. W ich domu miałam wydzielone lokum, wyżywienie i solidną pensję. Dzięki oszczędności kiedy wróciłam do Polski mając zaledwie 26 lat mogłam za własne pieniądze kupić własne cztery kąty, zainwestowałam też w studia które niedawno skończyłam, a które sama opłaciłam, jakiś czas temu założyłam też własną DG, która jakoś prosperuje. Jakaś hiper bogata nie jestem, ale stać mnie na wyżywienie i utrzymanie męża, który będzie mi prać skarpetki, sprzątać, gotować i szykować się kondycyjnie na nocne szaleństwa, które bardzo lubię. Jeśli byłby zainteresowany jestem w stanie to zapewnić. Nawet dam pojeździć własnym samochodem po zakupy. Tylko kiedy on będzie czyścił moje sedesy ja będę pracowała na własną emeryturę więc jak za parę lat  ewentualnie kopnę go w dupę to niech pamięta, że zapłatę już wziął w postaci wiktu i opierunku. Też będzie mi przykro jak strącę świetnego sprzataczo-ruchacza. Może nawet jeśli okazałby się na tyle dobry wymskłoby mi się nostalgicznie w towarzystwie, że tyle czasu na niego łożyłam, iż w ramach rekompensaty dostęp do ex jąder mi się należy.

 

A tak na serio jak czytam takie humorystyczne bzdury racjonalizujące wyzysk drugiego człowieka to nie wiem komu brakuje tu logiki. "Nie życz nikomu co tobie nie miłe"-lubię to przysłowie.

 

Moim zdaniem ponieważ mamy smutne czasy gdzie brak stałości, wierności i lojalności  a małżeństwa rozpadają się po krótkim stażu, najczęściej „po przez niezgodność charakterów”  nie powinno być alimentów na współmałżonka, pomału należałoby od tego odchodzić.  Jednak jeśli żona czy mąż przeżyli wspólnie powiedzmy 20 lat i ona np. uczciwie zajmowała się w tym czasie dziećmi i domem a on po tym czasie znajduje sobie młodą kochankę i żonę zostawia z niczym to gdzie tu sprawiedliwość? powinien łożyć na nią do usrania, bo to są zasady sprawiedliwości, tak samo jeśli mąż po latach pracy na rzecz rodziny np. ciężko zachoruje a żona która nie pracowała w tym czasie postanawia się rozwieść i go porzucić to powinna stracić jakiekolwiek prawa do wspólnego majątku i iść z gołą dupą w świat. To są tylko hipotetyczne przykłady. Nie lubię  podłości nie zależnie od tego jakiej dotyka płci, a konsekwencje powinny być ponoszone i  przynajmniej częściowo równoważyć krzywdę.

`

Co do intercyzy to się nie znam, choć propozycję małżeństwa na takiej zasadzie kiedyś otrzymałam, ale to historia która akurat gdybym się zdecydowała byłaby dla mnie na mocy tejże intercyzy korzystna, także facet był wobec mnie uczciwy, jednak z wielu przyczyn poszłam swoją drogą.

 

Nie dziwię się takim dyskusjom. Sądzę, że  uczciwa intercyza zabezpieczająca obie strony nie jest złym pomysłem, chociaż kojarzy mi się z ludźmi którzy posiadają już jakieś majątki do stracenia, bo jak np. wyobrazić sobie dwójkę młodych ludzi którzy nie mając jeszcze nic,  będąc na dorobku podpisują intercyzę czyli co np. on miałby zabezpieczać? potencjalny majątek bo jej praca w domu to nie praca? Ja parę lat pracowałam za granicą na takich zasadach a teraz mam własną DG i powiem szczerze, że praca w domu przy garach i dzieciach to masakra w porównaniu z tym co robię teraz, a mam skalę porównawczą. Ale jeśli bym poznała fajnego człowieka, tego samca-przewodnika  który wymagałby ode mnie zaopiekowania się domem i dziećmi, a sam zapewnił byt to bym się zgodziła na taki układ, tam gdzie jest wspólnota jest sens. Kobieta może się nagiąć, ale jeśliby ten mężczyzna w sferze faktycznej i psychologicznej nie zabezpieczył  mojej przyszłości, to nie byłby to dla mnie prawdziwy facet, bo taki w przypadku stałego związku bierze odpowiedzialność za kobietę która jest jego żoną i matką jego dzieci. Wystarczy sobie wyobrazić hipotetycznie, że w wypadku przyjęcia tradycyjnego modelu rodziny, gdyby prawo i kultura  kobiety nie zabezpieczało po rozpadzie wieloletniego związku bo mężczyzna poznał np. nowy młodszy model  taka kobieta byłaby na straconej  pozycji.

 

Ja to piszę z punktu widzenia kobiety, ale zdaję sobie sprawę, że to są trudne kwestie, a forum specyficzne. Są kobiety, które  potrafią zniszczyć  rodzinę do której większy wkład ekonomiczny włożył mężczyzna, różnie bywa. Są kobiety które nie znają wartości pieniądza, bo wszystko w życiu przychodziło im łatwo, więc marnując cudzo wypracowane  pieniądze nie widząc szkody, ale na tym forum jest wielu mężczyzn, którzy widzą w kobiecie tylko tymczasowy obiekt użycia.  Przecież zauważalne są bezwzględne wypowiedzi z użyciem kwantyfikatorów ogólnych.  Intercyza to trudne kwestie prawne i pewnie jak ludzie startują razem od zera to  wszystkiego się nie przewidzi, a wiążąc się ślubem zakłada się bycie na stałe razem. Bez refleksji obu stron, że  wspólną  rzeczywistości, trzeba budować, projektować i odnawiać, wzmacniając wolę w dzisiejszych czasach raczej nie da się utrzymać stałego związku. Pozostają dwa podejścia albo walka o związek z dobrą wolą obu stron,  albo obwarowania prawne i kto ile "udrze".

 

Nie wiem czy i na ile to jest realizowane ale na zachodzie w ramach zabezpieczenia kobiet wybierających tradycyjny model egzystencji były rozważane propozycje przyznania pensji kobietom które wychowują dzieci i prowadzą gospodarstwo domowe i to by wliczało się w wiek emerytalny, ale bogate kraje mogą sobie na takie luksusy pozwolić. Ogólnie prawo uznaje, że kobiety i dzieci są słabsze więc należy je chronić. Tymczasem dochodzi coraz częściej do przegięcia w drugą stronę, wiele kobiet nadużywa przywilejów prawnych typu ślub, dwa lata razem, dziecko, rozwód  i czasami niejedna pani tak się ustawia, ze nie musi dalej pracować bo ona była "żoną", znam takie przypadki ale wg. mnie to nadużywanie prawa, które powinno zabezpieczać faktyczne interesy poszkodowanych  stron. W wyniku bezrefleksyjnego podejścia także sędziów prawo  staje się niejednokrotnie bezprawiem, przez co  jedni boją się drugich, każdy się asekuruje jak może.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, KurtStudent napisał:

Wielkim problemem jest zgubny wpływ innych kobiet. "Koleżanek" i "przyjaciółek" które niestety robią swoje ... 

 

Próbowałam wypowiadać się pozytywnie o intercyzie ...ledwo uszłam z życiem:( Usłyszałam że "jestem nie romantyczna, że tu przecież chodzi o MIŁOŚĆ:wub:, ZAUFANIE.

INTERCYZA = BRAK ZAUFANIA :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko przypomnę, że wspólnota majątkowa lub pełna rozdzielność to nie jedyne opcje. Istnieje kilka rodzajów umowy majątkowej:

-umowa wprowadzająca rozdzielność majątkową

-umowa wprowadzająca rozdzielność majątkową z wyrównaniem dorobków

-umowa ograniczająca wspólność majątkową

-umowa rozszerzająca wspólność majątkową

-umowa przywracająca wspólność ustawową

 

W ogóle to rozpierdala mnie u ludzi takie niewolnicze podejście: Sztywna umowa narzuca przez państwo? Podpisać bez czytania. Dobrowolnie zawarta umowa między przyszłymi małżonkami, którzy sami decydują co i jak? Skandal, brak zaufania, zło :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi podoba się takie podejście, jakie znam z filmów hamerykańskich ;) że jest taki kontrakt przedślubny, że np. za każdy rok małżeństwa druga strona otrzymuje coraz większe prawa do majątku i profity, każda kwestia jest z góry ustalona i każdy wie co go czeka. Bo czasem jest tak, że kobieta nie ma jak zrobić kariery zajmując się dziećmi, bo nie oszukujmy się, z tym się wiążą wyjazdy, szkolenia, nauka języków itp i oboje nie są w stanie tego robić przy dzieciach. A czasem to facet nie chce by żona pracowała a dzieciaki były w placówkach... Wtedy ona jest niejako poszkodowana, bo np. zrezygnowała z pracy, wypadła z obiegu, by zająć się dziećmi, a potem przy rozwodzie zostaje z niczym. Różne są sytuacje, faceci też zdradzają, odchodzą, wykorzystują. Zajęcie się dziećmi to praca na pełen etat, przy 2 to praktycznie 5-6 lat, do wieku przedszkolnego. Gdybym po takim czasie miała się rozwodzić, uważałabym że jednak coś mi się należy, bo w tym czasie też mogłabym pracować, zbierać na emeryturę, rozwijać się zawodowo. A tak mam "pusty" okres, za który należy się jakaś rekompensata, nie mówię że 50% majątku, tak jak mówiłam powinno to być wcześniej ustalone, jeśli decydujemy się na coś, to z góry określonymi opcjami na wypadki jak coś będzie nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, (Nie)Typowa napisał:

Bo czasem jest tak, że kobieta nie ma jak zrobić kariery zajmując się dziećmi, bo nie oszukujmy się, z tym się wiążą wyjazdy, szkolenia, nauka języków itp i oboje nie są w stanie tego robić przy dzieciach.

 

A to nie jest tak, że jeśli kobieta ma parcie na posiadanie dzieci, to widocznie dzieci są dla niej ważniejsze od kariery, więc takie pierdzielenie jak to kobity mają źle bo pilnują dzieci to bujda.

Ktoś im każe? Same chcą.

Inna sprawa jak ją facet namawia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się wiążą dwie osoby które chcą prowadzić życie w modelu rodziny DINKS, to nie ma problemu, podpisywać intercyzę i kto ile wypracuje tyle jego jest.

Jeśli jednak mężczyzna wymaga od kobiety i poszukuje takiej która będzie głównie zajmowała się domem i dziećmi, to obiektywnie nie sadze żebym się zgodziła być z kimś kto  proponuje mi „wyjdź za mnie, zostań w domu sprzątaj, pierz i baw nasze dzieciaki kiedy ja będę robił karierę i pieniądze, ale wcześniej podpiszmy intercyzę że wszystko co zarobię i zainwestuję jest moje. Czy znajdzie się mężczyzna, który uczciwie przyzna, że będąc hipotetycznie kobietą przyjąłby z uśmiechem na ustach takie rozwiązanie?

 Jednak intercyza powinna zabezpieczać obie strony.

 

@czaderTo mężczyźni nie chcą mieć dzieci? To nie jest kwestia dwojga? Ale skoro kobieta chce, a mężczyzna kategorycznie nie  to nie powinni się wiązać przez sprzeczność oczekiwań.

 

Niestety ten watek pokazuje paradoksalnie dwubiegunowość męskich roszczeń, co wynika z innych wątków forum bo kobieta  wolna i niezależna jest be i fajnie byłoby mieć potulna kurę domową w starym stylu, z drugiej strony dobrze jakby przed związkiem podpisała intercyzę na frajerskich zasadach.   Mi nie przeszkadzałby tradycyjny podział obowiązków, ale też nie chcę w życiu tracić i cierpieć. W innym wątku tego forum banalizuje się zdradę. Facet który napisał o zasadach został wyśmiany, i pouczony że prawdziwy mężczyzna ma prawo ect., choć główną ideą jednoczącą formu stanowi darwinistyczne przekonanie o podłożu biologicznym, że kobieta to zbiór zwierzęcych instynktów bez żadnych zasad. Widzę tu masę alogicznych  sprzeczności.

 

Dla mnie ktoś kto dąży do małżeństwa musi być świadomy zagrożeń, praw, obowiązków, odpowiedzialności, bo wtedy zaczyna się kalkulacja obserwacyjno- rozumowa po za liczeniem na szczęśliwy traf, tzw. jest się bardziej selektywnym i wybiórczym co do partnera.  W końcu przed podpisaniem czegokolwiek warto wiedzieć czego się na prawdę chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Anna napisał:

Dla mnie ktoś kto dąży do małżeństwa musi być świadomy zagrożeń, praw, obowiązków, odpowiedzialności, bo wtedy zaczyna się kalkulacja obserwacyjno- rozumowa po za liczeniem na szczęśliwy traf, tzw. jest się bardziej selektywnym i wybiórczym co do partnera.  W końcu przed podpisaniem czegokolwiek warto wiedzieć czego się na prawdę chce.

A ile znasz kobiet które mają sprecyzowane życiowe plany, marzenia, oczekiwania co do partnera i wie czego tak naprawdę chce, i to się nie zmieni przez 10 lat, a przez te 10 lat z uporem je realizuje?

Problem jest taki że wam się może w ciągu 1 minuty wszystko wywalić o 180 stopni i będzie to dla was zupełnie ok, zrujnowanie życia już nawet nie tyle facetowi ale dzieciakom na pewno.

A zapalnikiem może być wyimaginowana bzdura, koleżanka która tak zrobiła i ma super , spotkany śniady Antonio który wywołał kisiel w majtach i milion innych pierdów.

To kobiety w wiekszości inicjują rozwody ok 70%,to o czymś świadczy.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna Ło matko, zapomniałem jak wygląda dyskusja z kobietami.

Napiszesz jedno, to zostaniesz zasypany ścianą nic nie wnoszącego tekstu, który nijak odnosi się do mojej wypowiedzi.

 

Jeszcze raz wytłumaczę.

 

Kobieta naciska na dziecko -> w efekcie zajmuje się jego wychowaniem -> nie ma czasu na rozwój kariery -> to oczywiście wina męskich szowinistów

 

Prosty wniosek: skoro dla kogoś ważniejsze jest dziecko niż rozwój na danym etapie życia, a tak jest u znacznej większości samiczek, z naturą nie wygracie, to takie pierdolamento to zwykłe usprawiedliwienia.

Rzadko kiedy to facet nalega na dziecko.

 

Kury domowej nic nie zarabiającej, albo leniwca zarabiającego 1500zł nikt utrzymywać nie chce, więc skończ pierdzielić o tych silnych niezależnych kobietach, bo mi się chce śmiać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Anna napisał:

Niestety ten watek pokazuje paradoksalnie dwubiegunowość męskich roszczeń, co wynika z innych wątków forum bo kobieta  wolna i niezależna jest be i fajnie byłoby mieć potulna kurę domową w starym stylu, z drugiej strony dobrze jakby przed związkiem podpisała intercyzę na frajerskich zasadach.   Mi nie przeszkadzałby tradycyjny podział obowiązków, ale też nie chcę w życiu tracić i cierpieć. W innym wątku tego forum banalizuje się zdradę. Facet który napisał o zasadach został wyśmiany, i pouczony że prawdziwy mężczyzna ma prawo ect., choć główną ideą jednoczącą formu stanowi darwinistyczne przekonanie o podłożu biologicznym, że kobieta to zbiór zwierzęcych instynktów bez żadnych zasad. Widzę tu masę alogicznych  sprzeczności.

 nic z tych rzeczy,

"starsi" użytkownicy z bagażem doświadczeń zauważają schematy postępowań i niestabilność u kobiet; intercyza jest tu powiedzmy wisienką na torcie pokazującą prawdziwe oblicze relacji damsko męskich; intercyza nie chroni w naszym systemie prawnym, aż tak ( o czym wielokrotnie było wspominanie w różnych wątkach na forum);

 

to jest czysta kalkulacji nie wiesz jak zmieni się partnerka za pare lat i czy nagle podczas spokojnego życia - okaże się, że jesteś posiadaczem niebieskiej karty od kilku ładnych lat -a bo usłyszała od koleżanek, że warto zabezpieczyć swoja przyszłość, w razie jakby miś chciał uciec z majątkiem

Edytowane przez Mordimer
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Anna napisał:

Jeśli jednak mężczyzna wymaga od kobiety i poszukuje takiej która będzie głównie zajmowała się domem i dziećmi, to obiektywnie nie sadze żebym się zgodziła być z kimś kto  proponuje mi „wyjdź za mnie, zostań w domu sprzątaj, pierz i baw nasze dzieciaki kiedy ja będę robił karierę i pieniądze, ale wcześniej podpiszmy intercyzę że wszystko co zarobię i zainwestuję jest moje.

 

Lekka manipulacja. Dlaczego walisz stereotypem o sprzątającej żonie?

Przecież facet może powiedzieć "wyjdź za mnie, bądź strażniczką ogniska domowego ... pranie czasami i ja wstawię a i z dzieciakami z chęcią polatam po parku. Za pieniądze, które zarobię zapewnię i tobie dostatnie życie ..."

 

Zaufanie Anno, gdzie zaufanie? Czy może jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że potrzebujecie polisy ubezpieczeniowej na wypadek gdyby się rozsypało?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kryss napisał:

 

Problem jest taki że wam się może w ciągu 1 minuty wszystko wywalić o 180 stopni i będzie to dla was zupełnie ok, zrujnowanie życia już nawet nie tyle facetowi ale dzieciakom na pewno.

 

DOKŁADNIE! Zwróćcie uwagą, że kobieta która rozbija rodzinę jest traktowana jako "bohaterka która wybrała siebie, ta która się SAMOREALIZUJE i ma odwagę". Ten przeklęty kult rozwodów. Właściwie nie ma chyba obecnej w kulturze takiej wzorcowej postawy "dobrej żony" która żyje w zgodzie z mężem. "Dobra żona" jest uległa , jest matką a to jak wiadomo jest rola bardziej uwłaczająca od "sex workerki" która dumnie i niezależnie "decyduje o własnym ciele". Możesz eksplorować "własną seksualność", dać sobie założyć maskę świni i być dymanym  żelazkiem - to jest OK. O, a najlepiej jak będąc gościem dajesz swoją żonę dymać stadu murzynów a potem wychowujesz czarne dzieci opowiadając w gazetach że kochasz je jak swoje, że w końcu czujesz się choć trochę rozgrzeszony  z tego pierworodnego grzechu "bycia białym". Wtedy to jest OK i bardzo nowocześnie, postępowo i zdrowo.  Ale być "uległą żoną" to jest absolutnie nie do przyjęcia! Wtedy jesteś POJEBANA bo jak to. Marnujesz życie.

 

Tymczasem, niech no facet stwierdzi że odchodzi od żony i bierze dzieci. Ot tak. Bo musi się samorealizować. Już to widzę, to plucie jadem, że "oni są tacy wszyscy" itd. 

 

Polecam zerknąć na taki ciekawy twór: 

 

http://franchising.pl/franczyza/1547/kobieta-rozwod/ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Anna napisał:

„wyjdź za mnie, zostań w domu sprzątaj, pierz i baw nasze dzieciaki kiedy ja będę robił karierę i pieniądze

 

Jak laska tylko tym się zajmuje, to jest śmierdzącym leniem i żyje na plecach faceta. 

Jest ogrom możliwości rozwoju w domu, tylko trzeba chcieć, a jakoś wolicie się opierdalać, oglądać seriale i pierdolić przez telefon, a potem gadać, jak to faceci was ograniczają w domu - po prostu jest wam tak wygodnie ;)

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, radeq napisał:

 

Jak laska tylko tym się zajmuje, to jest śmierdzącym leniem i żyje na plecach faceta. 

Jest ogrom możliwości rozwoju w domu, tylko trzeba chcieć, a jakoś wolicie się opierdalać, oglądać seriale i pierdolić przez telefon, a potem gadać, jak to faceci was ograniczają w domu - po prostu jest wam tak wygodnie ;)

 

 

Ale przecież jak to się mogą w domu rozwijać, przecież w średniowieczu były prześladowane za naukę, więc mają usprawiedliwienie :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.04.2017 o 15:01, (Nie)Typowa napisał:

Różne są sytuacje, faceci też zdradzają, odchodzą, wykorzystują. Zajęcie się dziećmi to praca na pełen etat, przy 2 to praktycznie 5-6 lat, do wieku przedszkolnego. Gdybym po takim czasie miała się rozwodzić, uważałabym że jednak coś mi się należy, bo w tym czasie też mogłabym pracować, zbierać na emeryturę, rozwijać się zawodowo. 

 

Nie no, spoko, rozumiem, jest tylko jeden problem, którego nie zauważacie w tej sytuacji:

 

W trakcie małżeństwa:

Kobieta - wychowuje dzieci

Mężczyzna - zarabia pieniądze

 

Po rozwodzie:

Kobiecie przyznaje się opiekę nad dziećmi, bo przecież to ona rodziła i wychowywała

Mężczyźnie zabiera się połowę majątku, bo przecież kobieta wychowywała dzieci i nie miała czasu na robienie kariery

Mężczyźnie zabiera się pieniądze w postaci alimentów, bo przecież to też jego dziecko i musi wspomóc finansowo w dalszym jego rozwoju

 

Łapiesz do czego zmierzam? Jeśli kobieta uważa, że to jej należy się 100% opieka nad dzieckiem, bo przecież to ona się nim zajmowała, to jako facet uważam, że mi należy się 100% wypracowanego przeze mnie majątku. Skoro kobiety chcą 50% naszych majątków jako zadośćuczynienie po rozwodzie, to mężczyznom powinno się przyznawać 50% opieki nad dzieckiem również jako zadośćuczynienie. Oczywiście bez alimentów.

 

A tak to obecnie wygląda w ten sposób, że:

Kobieta otrzymuje to, czym zajmowała się przez lata (dziecko) + 50% tego, czym zajmował się mężczyzna (pieniądze).

Facet natomiast traci 50% tego, czym się zajmował i nie dostaje prawie niczego, czym zajmowała się kobieta (ograniczony czas z dzieckiem).

 

Wniosek jest taki, że kobieta zarabia na rozwodzie, a facet traci. A to, że w 70% to kobieta wnosi pozew o rozwód stanowi tylko potwierdzenie tej tezy...

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki Dokładnie! Uprzedziłeś mnie :) To samo chciałem tutaj napisać. Szczerze? Zamieńmy lekko sytuację. Czyli, po rozwodzie kobieta bierze 50% tego co zarobiłem, ok! Ale ja biorę opiekę i ona płaci alimenty, dzieci widuje 2x w miesiącu ;) Wtedy dam się zaobrączkować. Która się zgodzi? ŻADNA? Ojej... :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Anna napisał:

 

Jeśli jednak mężczyzna wymaga od kobiety i poszukuje takiej która będzie głównie zajmowała się domem i dziećmi, to obiektywnie nie sadze żebym się zgodziła być z kimś kto  proponuje mi „wyjdź za mnie, zostań w domu sprzątaj, pierz i baw nasze dzieciaki kiedy ja będę robił karierę i pieniądze, ale wcześniej podpiszmy intercyzę że wszystko co zarobię i zainwestuję jest moje. Czy znajdzie się mężczyzna, który uczciwie przyzna, że będąc hipotetycznie kobietą przyjąłby z uśmiechem na ustach takie rozwiązanie?

 

Koszty utrzymania żony są na ogół wyższe niż wartość wykonywanej przez nie w domu pracy. Ile zarabiają  na godzinę gosposie, opiekunki do dzieci, sprzątaczki? 

Podział majątku po rozwodzie przypomina raczej odprawy w spółkach skarbu państwa - gdzie człowiek, który nie sprawdził się w swojej roli otrzymuje jeszcze z tego tytułu premię finansową.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Herbu Mizogin - w punkt i pozamiatane. W sumie to emancypacja kobiet sama sprawiła, że prace domowe zostały nagle "wycenione" przez kobiety i gdyby drążyć, to zrobiły kiepski deal.

 

Przypomina mi to dawne czasy, kiedy jeszcze mieszkaliśmy z X i jej siostrą - Y w jednym mieszkaniu. Y zajmowała największy salon, my dwa mniejsze pokoje. Zdecydowałem, że dzielimy wszystkie koszty całej chaty na pół z czego Y mogła korzystać z naszej lodówki i jej zawartości a nierzadko podłączała się pod nasze obiady (w sumie niewielka różnica ugotować dla dwóch czy trzech ludków). Pryszcz w sumie, dobrze zarabiałem, pare groszy nie robiło różnicy a i problemów z wspieraniem dziewczęcia ledwie zarabiającego nie miałem.

 

Ale któregoś wieczoru Y zrobiła imprezę z psiapsiółkami. Te ją nakręciły, że niesprawiedliwie przepłaca, że to my z X na tym lepiej wychodzimy (Y nigdy ani nie kupiła wspólnego żarcia ani niczego nie ugotowała, miała nawet problem ze sprzątaniem części wspólnych). Więc zakomunikowała rano, że powinniśmy się rozliczać sprawiedliwie bo ona jest pokrzywdzona. Jak by mi ktoś w pysk strzelił. 

 

OK, podsumowałem zajmowane powierzchnie proporcjonalnie do opłat (wyszło circa 60:40), wydzieliliśmy półki w lodówce z zakazem korzystania z naszych produktów, skończyły się wspólne obiadki (więc Y musiała poświęcać swoje pieniądze i czas, zamiast na bumelowanie - na gotowanie dla siebie i zakupy) a Y jak oprzytomniała przy płaceniu swojej części (zwłaszcza za gaz na ogrzewanie) to już duma ją poniosła i karnie płaciła dużo wyższą stawkę i ponosiła dodatkowe koszty samoobsługi. W sumie chciała sprawiedliwości to ją dostała. 

 

Przypomniało mi się, że Y ugotowała mi raz obiad jak X wyjechała :D 

Wiecie co to było? Ugotowany w wodzie wędzony kurczak :D

Edytowane przez Rnext
Suplement
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Mayki napisał:

A tak to obecnie wygląda w ten sposób, że:

Kobieta otrzymuje to, czym zajmowała się przez lata (dziecko) + 50% tego, czym zajmował się mężczyzna (pieniądze).

Facet natomiast traci 50% tego, czym się zajmował i nie dostaje prawie niczego, czym zajmowała się kobieta (ograniczony czas z dzieckiem).

 

No i tu się zgadzam, nie jestem pewna co prawda jak taka opieka naprzemienna wpłynęłaby na małe dziecko, ale alimenty to wg mnie powinny być faktycznie poniesione koszty utrzymania dziecka podzielone na pół. A alimenty na żonę, to już naprawdę, jak po 20 latach małżeństwa (i wychowywania chociaż 4 dzieci) maż postanowi odejść do młodszej a wcześniej np. nie pozwalał żonie iść do pracy (teraz już rzadko ale zdarzają się tacy) no albo po prosu tak zdecydowali. Ale 30-40 latka która całe życie nie pracowała, bo przecież "zajmuje się dzieckiem" - jedynakiem w wieku szkolnym lub gimnazjalnym... to sory ale jakaś porażka, dostałabym szału gdybym miała na taką płacić... A w drugą stronę, gdyby maż zażyczyłby sobie alimenty od żony, bo ona dobrze zarabia i go zdradziła, rozwiedli się a jemu obniżył się standard życia to wszyscy by orzekli że jak tak można, a do kobiety w tej sytuacji - walcz, bo ci sie należy przecież, to tak oczywiste jakby to ona na tą kasę pracowała..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrażliwy Egoista

 

Jak czytam takie coś,to mnie krew zalewa. Ja pierdole.Styropian zamiast mózgu...

Dnia 2.04.2017 o 13:38, Wrażliwy Egoista napisał:

nie rozumiem jak mozna byc tak mało romantcznym... ktos z takim podejsciem by mi nieodpowiadał, bo wymagam czegos wiecej

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.04.2017 o 15:27, czader napisał:

A to nie jest tak, że jeśli kobieta ma parcie na posiadanie dzieci, to widocznie dzieci są dla niej ważniejsze od kariery, więc takie pierdzielenie jak to kobity mają źle bo pilnują dzieci to bujda.

Ktoś im każe? Same chcą.

Inna sprawa jak ją facet namawia.

 

Zgadzam się z tym. Znam dziewczyny które miały parcie na dzieci i są szczęśliwe siedząc w domu...mężom to odpowiada - układ jest jasny. 

 

Osobiście uważam, że model w którym kobieta nie pracuje (w sensie nie umie pracować/nigdy nie pracowała/nie ma zawodu pozwalającego zarobić więcej niż najniższa krajowa) jest modelem bardzo ryzykownym ponieważ m.in.:

1. Kobieta staje się nerwowa/może zaczynać wzbudzać poczucie winy/wypominać że "poświęciła się rodzinie a tyle mogła osiągnąć"bla bla bla...

2. Kiedy dzieci dorosną może być kłopot z "daniem im wolności" i kobieta nie będzie miała już kim się zająć poza mężem który pracuje itp. Może zacząć się nudzić ...co może kumulować problemy.

3. Kobieta (z całym szacunkiem) ale nie jest ciekawym partnerem do rozmowy w przypadku kiedy jedyne co mówi to dzieci, plotki, znajomi ...

4. W razie np. śmierci męża/choroby ....nie jest w stanie zająć się rodziną/firmą/oszczędnościami - jest jak dziecko we mgle.

Ojciec/mężczyzna będzie odczuwał wyrzuty sumienia/presja = np. zawał

(Znam dużo przykładów sytuacji w których w przypadku choroby męża - kobieta nie potrafiła zając się firmą/rozwali oszczędności ...nie potrafi znaleźć pracy lub...nie potrafi pracować (znam przykład kiedy żona która nigdy nie pracowała w sytuacji choroby męża(glejak) rozwaliła dużą firmę, roztrwoniła oszczędności (idąc na zakupy potrafiła wydać 7tyś na torebkę...wiec nie wpadła na pomysł że skoro nie zarabia oszczędności mogą się skończyć - aktualnie mieszka u schorowanych rodziców z dzieckiem i sprzedaje w budce frytki i najciekawsze - oskarża o tą sytuację rodziców, ponieważ nie nauczyli ją pracować)

5. W przypadku rozwodu kobieta - jedyne co "może" zrobić to walczyć o jak największe alimenty i majątek...jeżeli nie ma jakichś zainteresować ...no kłopoty są wielce prawdopodobne.

 

Jeżeli mężczyzna nalega aby kobieta nie pracowała ...sam sobie strzela w kolano - tak uważam.

 

Z tego co widzę - najgorsze co może być to żona która nigdy nie pracowała i zawsze była na czyimś utrzymaniu (rodziców a później męża). Jeżeli kobieta nie zna wartości pieniądza, niestety jest duże prawdopodobieństwo kłopotów.

Z drugiej strony dla mężczyzny chyba bardziej fajne jest  posiadać żonę która jest z nim dlatego że chce, a nie dlatego że musi.

 

Inaczej się również rozmawia o pieniądzach/intercyzie/podziale majątku z osobą która cokolwiek posiada (choćby przez rodzinę), jeżeli jedna strona nie ma nic...jest problem.

Jak to mawiał  Piłsudski  "racja jest jak dupa, każdy ma swoją":D

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Beata napisał:

1. Kobieta staje się nerwowa/może zaczynać wzbudzać poczucie winy/wypominać że "poświęciła się rodzinie a tyle mogła osiągnąć"bla bla bla...

 

To jest tak pewne ja śmierć

 

38 minut temu, Beata napisał:

2. Kiedy dzieci dorosną może być kłopot z "daniem im wolności" i kobieta nie będzie miała już kim się zająć poza mężem który pracuje itp. Może zacząć się nudzić ...co może kumulować problemy.

Albo wpierdzielać się dorosłym dzieciom w życie, np. z nudów

40 minut temu, Beata napisał:

3. Kobieta (z całym szacunkiem) ale nie jest ciekawym partnerem do rozmowy w przypadku kiedy jedyne co mówi to dzieci, plotki, znajomi ...

Czyli jakieś 80/90%.

42 minuty temu, Beata napisał:

4. W razie np. śmierci męża/choroby ....nie jest w stanie zająć się rodziną/firmą/oszczędnościami - jest jak dziecko we mgle.

Jest wyjście.... zakopywać taką razem z mężem, dzieci mniej ucierpią.

47 minut temu, Beata napisał:

aktualnie mieszka u schorowanych rodziców z dzieckiem i sprzedaje w budce frytki i najciekawsze - oskarża o tą sytuację rodziców, ponieważ nie nauczyli ją pracować)

Zawsze ktoś inny jest winny, choć tutaj może być  trochę prawdy.

51 minut temu, Beata napisał:

Jeżeli mężczyzna nalega aby kobieta nie pracowała ...sam sobie strzela w kolano - tak uważam.

Jest idiotą, poza wychowawczym nie widzę powodu żeby się leniła

53 minuty temu, Beata napisał:

Z drugiej strony dla mężczyzny chyba bardziej fajne jest  posiadać żonę

"Posiadać żonę" lepiej usuń bo Cię feminazistki zadziobią, choć mnie się podoba;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.