Skocz do zawartości

Warszawa - ciężki teren do walki


Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, Bonzo napisał:

Bo podbijałem do jakiejś mężatki

@Bonzo, wiem, że jesteś wesołkiem i erudytą i lubię czytać Twoje teksty. 

Ale tutaj akurat dotykasz tematu mało wesołkowatego (a jeśli czytasz mój temat, to może zobaczysz, dlaczego trochę mi się ściągnęły brwi, jak czytam Twoją wypowiedź).

Skoro jednak robiłeś, jak robiłeś: to może powiesz - nie czułeś, że postępujesz niewłaściwie? Nie uważałeś, że możesz skrzywdzić kilka osób zarazem (męża i dzieci tej kobiety, może np. rodziców męża, którzy widzą, jak cierpi ich dziecko?). Wiesz, sam pisałeś, że z chujem nie ma żartów, odnosząc to do relacji 1vs1 i ryzyka zajścia w ciążę. Tutaj zaś pchasz go sobie nie tylko między uda pani mężatki, ale w naprawdę poważne sprawy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Paterialista napisał:

Tutaj zaś pchasz go sobie nie tylko między uda pani mężatki, ale w naprawdę poważne sprawy.

Omawiałem ten temat swego czasu.

Sytuacja jest taka - odpowiedzialnosć za konsekwencje małzeńskiej zdrady ponosi WYŁACZNIE ten małzonek ktory jej nie dotrzymuje. I WYŁACZNIE MAŁZONEK.

Nie kochanek czy kochanka.

A kochanek czy kochanka - tylko przed SWOJĄ ŻONĄ/ MĘŻEM. O ile jest w małzeństwie

 

Zasada jest prosta - umowa. Czyli - to małzonek przysięgał drugiemu małzonkowi. A nie kochanek, że nie będzie się za jakąś małżonkę/ małzonka zabierał.

To jest tak logiczne, że nie mieści mi się w głowie jak można o kochance męża powiedzieć "ta kurwa rozbiła mi małzeństwo"

 

Kolejna sprawa. Męzatka mężatce nierówna.

Miałem takie okolicznosci w przeszłosci kiedy byłem jednym z kochanków. Na przykład - trzecim albo piątym. Nie w kolejnosci ale jednocześnie (acz nie w jednym łóżku bo geometrię to ja lubię w matematyce).

Dla mnie było OK - bo było bzykanko a mnie stałe związki nie bardzo interesowały (lub też byłem we własnym stałym związku, niemałzeńskim oczywiście bo w małzeństwie obowiązywała mnie wiernosć, ktorej rygorystycznie dochowałem !)

Więc - skoro dana mężatka umawiała się ze mną w piątki, z Józkiem w czwartki, z Maćkiem w środy, z Anastazym we wtorki, z Apolinarym - w poniedziałki - to nie robiło to doprawdy większej róznicy w rozpatrywanej sytuacji. Weekendy spędzała z mężem :):):)

I gdybym jej "zwolnił" piątek - to wszedłby zamiast mnie inny bolec :) Proste.

 

I tak własnie jest. Zazwyczaj prawie nie ma takich mężatek, ktore mają tylko jednego kochanka (jako tego rzekomo "rozbijającego małzenstwo"). Męzatka albo jest wierna (hehe, yasne, wierna oznacza raczej "na razie nie przyłapana"), albo ma kochanków kilku. Niekoniecznie jednoczesnie, ale zasada jest taka - nie wejdziesz Ty, wejdzie kto inny na Twoje miejsce.

Tak było, jest i będzie.

 

Bo taka jest biologia. Natura próżni nie znosi - podobnie jak próżni nie znosi serce między nogami każdej kobiety. Zawsze wczesniej czy później znajdzie się tam jakiś bolec. Twój lub kogoś innego.

Tak to już Bóg (lub natura, nieważne w co wierzysz - interes taki sam) - stworzył.

 

Teraz nawet mam taki jakby "poczatkujący" kontakt z pewną mężatką. Sprawa ciekawa ponieważ mężatka jest z miasta X oddalonego ode mnie o jakies 70 km.

I ma aktualnie.... dwóch kochanków na miejscu u siebie, z czego z jednego na pewno musi zrezygnować "bo za daleko to poszło on chce dla mnie żonę zostawić" - więc zaczyna się robić dangerous game, gdyz jej się pewnie rozwód z mężem nie opłaca, zresztą mąz ponoć też ma kochankę lub kochanki. Cholera zresztą to wie, baby gadają róznie rzeczy.

Zaś drugi z jej kochanków - jakoś przestaje jej odpowiadać. Doszła wiec do przekonania, że kochanek "z dalsza" będzie mniej problematyczny i bardziej dyskretny.

To się nazywa mieć szczęscie w gadce - kobity na oczy jeszcze nie widziałem (w sensie realnie) - a zwierza mi się przez telefon niczym tajny współpracownik służby bezpieczeństwa swojemu oficerowi prowadzacemu. Ciekawa jest. Dlatego, że baby takie sprawy ukrywają jak tajemnice broni jądrowej w czterdziestym piątym, a ta proszę - wzięła się i otworzyła :):):)

Oczywiście jest możliwe, że laska ściemnia i wymysla niestworzone rzeczy, ale ja już takie coś kilka razy przerabiałem.

Niemniej - jak wspomniałem - HGW czy to prawda. Nie mam niestety siatki innych TW w jej otoczeniu, ktorych możnaby zadaniować do danej sprawy operacyjnego sprawdzenia, i wtedy wyszłoby czy TW mówi prawdę czy konfabuluje.

 

Zresztą -- czy ja w to "wejdę" - nie wiem. Chce mi się średnio. Pogadac, dowiedzieć się czegoś ciekawego - pozestawiać ze sobą to czy tamto - a to tak - życiowe nauki. Ale wchodzic w jakis układzik - to się pewnie jeszcze nad tym zastanowię, bo ciśnienia żadnego nie mam. No ale zawsze jeden rekord w bazie danych więcej - zawsze się przydac przecież może.

Jak to stwierdził niejaki Wisiorny w "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" Barei - "rzeczywistośc stawia przed nami zadania, które musimy rozwiązywać"

 

Krótko mówiac - jak baba jest wierna - to jest wierna (ehe, yasne). A jak nie jest - to rzadko kiedy (raczej wcale) poprzestaje na tylko jednym kochanku.

Jeden to co najwyżej wychodzi na jaw - bo przecież żaden mąż przyłapawszy żonę na zdradzie - nie siedzi cicho i nie czeka spokojnie aż się wszystkie jej kontakty pozamałzeńskie ujawnią.

Robi dym od razu - i "przyłapanym" jest najczęsciej tylko jeden bolec, a reszta nigdy wykryta nie jest.

 

Bo ciało raz puszczone w ruch (czyli w momencie narodzin) - puszcza się cały czas.

 

Jak wspomniałem - taka jest Bracia biologia i nic z tym zrobić sensownego się nie da.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo @AR2DI2 @Ragnar1777 Weźcie proszę mi wytłumaczcie jak można nie być w ogóle spiętym zagadując do obcej osoby w miejscu publicznym pod okiem krytyków którzy tylko czekają na tego kto złamie taboo?

Już pomijam teorię że przez wewnętrzne przekonanie i pewnością siebie można przejąć kontrolę nad umysłem kobiety i zmienić jej wybór z nie na tak - załóżmy że właśnie tak jest, macie więcej doświadczenia niż ja, być może jest to prawda. Sam nigdy nie osiągnąłem waszego poziomu pewności siebie więc nie mogę się wypowiadać bo będzie to trochę jak review samochodu którego nigdy nie prowadziłem.

Ale wytłumaczcie mi jak osoba która ma taki charakter że jest spięta i obawia się krytyki innych może stać się kompletnie nieczuła na zlewki i podchodzić bez żadnych zachamowań, pałając dominacją (ale taką no nieoczywistą bo przecież jak się przesadzi to będzie to atak, co nie @Ksanti ? Przecież każdy dominujący ciągle myśli tylko o tym jak nie być zbyt dominującym. Tak samo jak każdy bankier myśli żeby nie zarobić zbyt dużo), pewnością siebie, spokojem, opanowaniem, urokiem, trzymając ramę i wartościując, jednocześnie pamiętając o mowie ciała, posiadając idealne niepomięte nawet na plecach czy z tyłu kołnierza ubranie, potrafiąca przeramować sytuacje w której to ta osoba podchodzi do kobiety na sytuację w której to kobieta się stara, ale dalej okazując zainteresowanie, tylko że nie za bardzo oczywiście jednocześnie przy okazywaniu zainteresowania pokazuje że jej (osobie) tak naprawdę nie zależy?

Wszyscy jak jeden mąż mówią że to kwestia treningu. Natomiast ja trenuje podchodzenie do mężczyzn, kobiet, grup mężczyzn, grup kobiet od 6 lat. Przez 2 lata prowadziłem zajęcia i niejednokrotnie przemawiałem przed dużymi grupami ludzi, w klubach zarówno w polsce jak i za granicą podchodziłem do różnych osób różnych narodowości. I wiecie co - dalej się spinam jak mam do kogoś podejść. I dalej nie potrafię kontrolować swojej mowy ciała. A gdybym nawet to wykuł to jaka jest ta właściwa mowa ciała? To jest jak z odchudzaniem - każdy radzi coś innego. 

@Ksanti Proponuję nie mainstreamowe video. Chyba że to też będzie jakiś atak na kobiety. To przepraszam. 

Ale panowie, możecie myśleć że się użalam, ja nie wierzę że mogę kontrolować czyjeś umysły więc nie pozostanie mi nic innego jak pogodzić się z tym że tak myślicie. Natomiast mówiąc szczerze to naprawdę chcę się dowiedzieć dlaczego nie stałem się jeszcze ,,daygame naturals" (specjalnie napisałem naturals żeby nie można było użyć argumentu ,,nie wyuczyłeś się wystarczającej ilości technik")? Możecie nawet mi nie wierzyć ale abstrakcyjnie - co gdybyśmy mieli poradzić coś komuś kto akurat właśnie podchodził już ponad tysiąc razy i jego pewność siebie nie wzrosła a zmalała? 

Wszystko uwieńcze pytaniem - ile lat zajmuje przeobrażenie się z totalnie niewidzialnego w 0.000000000000000000000000000000000000000000000000000001%  ultra alpha populacji? Pytam bo z postów widzę że totalny brainwash to jedyny sposób aby stać się widzialnym dla kobiet. Słyszałem kiedyś że są inne sposoby na przyciaganie kobiet niż stanie się alfa ale niestety nikt na naszym forum tego nie potwierdził więc zapewne jest to tylko bullshit jednego z zagranicznych kanałów MGTOW.

@Tornado Korci mnie zapytać - dlaczego wszystkie posty piszesz w taki sposób że czytając je ma się wrażenie że śpiewasz je tańcząc obroty na zielonej łące? Bo wiem że mają przekaz i to nie jest żadne szyderstwo. Po prostu mega ciężko zgadnąć czy naprawde wyczytałem z nich to co chciałeś przekazać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Panther napisał:

Weźcie proszę mi wytłumaczcie jak można nie być w ogóle spiętym zagadując do obcej osoby w miejscu publicznym

Jak to jak ?

Normalnie. Zagadujesz po prostu. Ot tak :)

Jestes spięty jak zagadujesz "ile płace ?" do kasjerki na Orlenie po zatankowaniu samochodu ? Bo ja - ani trochę :)

Potraktuj takie zagadanie do laski jak coś zupełnie naturalnego, typu ekspedientka w mięsnym - "a proszę pani a po ile podwawelska ?" i po sprawie :)

2 minuty temu, Panther napisał:

pod okiem krytyków którzy tylko czekają na tego kto złamie taboo?

Jakich niby krytyków ? Że masa ludzi wokoło ?

I co z tego ? Zna Cie ktoś, wie że się nazywasz Jozek Pompka z ulicy Pneumatycznej 16 ? I że wyszedłeś na ulicę po to by zorganizować sobie ruchanie ? Na czole tego napisane mieć raczej nie będziesz (nawiasem mówiac kto wie czy taka tabliczka znamionowa nie byłaby skuteczna ?)

No i skąd niby to szacowne gremium złożone z przypadkowych przechodniów ma mieć przekonanie, że oto Józek Pompka (z ulicy Pneumatycznej) zagaduje do laski w celach podrywczych ?

Przecież oni tego nie wiedzą.

Co setny może się zainteresuje kiedy dostaniesz od tej laski w pysk. A i to niepewne.

Dopóki jej nie oddasz (a samiec NIGDY nie ooddaje) - nic szczególnego się nie wydarzy. Ot dała baba facetowi klapsa w ryj, zdarza się codziennie.

 

Tyle, ze do takiej sytuacji co najmniej daleko.

 

Tak więc - próbuj, nie masz kompletnie nic do stracenia.

Ode mnie masz pełne błogosławieństwo, w 100% po katolicku a nie jakieś tam tindery.

 

Krótko mówiac - na miasto i buhaj z rogiem*.

 

 

 

*)przestaw sobie pierwsze litery jesli się nie pokapowałeś

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Bonzo said:

Bo ciało raz puszczone w ruch (czyli w momencie narodzin) - puszcza się cały czas.

Dokładnie. 
Nie spotkałem w swoim życiu nigdy baby która zdradzała męża, i poprzestała tylko na jednym bolcu. Jak ma inklinacje do puszczania się to jest w ruchu cały czas, no może z przerwami z jakichś powodów -np mąż ją złapał, i teraz udaje świętą, i naprawia związek ( obecnie widzę moją byłą kochankę jak wzięła się za bieganie w półmaratonach, bo mąż biega. Widzę, że go tym kupuje po tym jak sie dowiedział o zdradzie). 

Kiedyś już to pisałem, ale przypomnę skoro sobie o tym tak tutaj deliberujemy. Miałem mężatkę na mieście. Mąż zamożny ale nie ogarniał bab. Żona, jak to sama mi kiedyś powiedziała cyt " czasem mam wrażenie, że moja cipka decyduje za mnie", potrzebowała bolca. Kiedy ja się z nią skończyłem spotykać ( ona zrezygnowała bo... cyt " ja muszę mieć faceta dla siebie, a ty gdzieś łazisz bokami, tak czuję") wpadliśmy na siebie pod jej knajpą, która kupił jej mąż, żeby miała zajęcie. Gadka szmatka i mówi mi " wiesz, mam teraz dwóch kochanków równocześnie. Bo jeden się nie wyrabiał czasowo. A dwóch to dwa razy więcej sexu ;)". 

Ponadto niektóre sa takie zapobiegliwe, że mają kilku kochasi, ale każdy ma inne zadania. Jedna taka miała męża jako bankomat, mnie do sexu, a innego kolegę bo miał stadninę koni, a ona jezdziła konno. Życie.
....................

@Panther czasem się jest spiętym, czasem wcale. To zależy od sytuacji. Ja zawsze unikałem takich podrywów gdzie robi się z siebie przedstawienie. Czyli jakieś bezpośrednie podchody na oczach obcych ludzi. Ale już podryw sytuacyjny na oczach innych ludzi, jest fajny. Tylko musi być konkretne tło do tego. Czasem jest nawet śmiesznie, jak się postronne osoby angażują do pomocy w Twoim podrywie. Szczególnie baby uwielbiają takie sceny gdzie facet śmiesznie podrywa babkę, ona daje się podrywać, a "kibice" coś dopowiadają od siebie. Za dużo tutaj opisywania, więc to pominę. 



 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, AR2DI2 napisał:

" ja muszę mieć faceta dla siebie, a ty gdzieś łazisz bokami, tak czuję"

Taaaa, to jest schemat :)

Kiedyś mi jedna powiedziała tak - "wiesz, zdradzajmy się tylko z tymi o których oboje wiemy". Czyli - że ja kochankę mogę zdradzać ze swoją "oficjalną związkową" a ona mnie - ze swym ślubnym :):):)

 

Uznałem, że to doskonała koncepcja - i umowę zawarłem dając słowo, że tak będzie. A umowa - rzecz przecież święta :) Słowo samca to nie kwit na węgiel jednakowoż.

 

Po pewnym czasie się okazało, że ta moja kochanka ma jeszcze nie mniej niż jednego bolca. Zebrałem informacje swoimi kanałami o tym nie mniej niż jednym i cały czas nie traciłem okazji do siedzenia cicho.

 

W międzyczasie poznałem jeszcze jedną damę, z ktora także miewałem okoliczności.

Kochanka się zorientowała bo się jakoś przesadnie z tym nie kryłem. Ujrzała mnie bowiem jak idę za rękę z wzmiankowaną - na sopockim molo kiedy była na spacerze z mężem :)

 

Spotkaliśmy się za czas jakiś i próbowała mi zrobić mini-awanturkę z gatunku "dlaczego mnie oszukujesz, była przecież umowa"

No była, oczywiście i jak najbardziej jej niedotrzymałem.

Ale przecież Ty się również spotykasz z [... i tu dookreśliłem wystarczająco rozpracowanego operacyjnie jej bolca...] po czym dodałem - "cóż, życie, ty wprowadziłas do umowy lewy punkt, ja też"

 

Roześmiała się szczerze :) I potraktowaliśmy to jako dobry kawał :):):)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

One zawsze chcą mieć wyłączność, nawet jak same się puszczają na prawo i lewo. Ja nawet znam sytuacje kiedy bramkarze z burdelu "wiązali się" z paniami z pracy, a one potrafiły im robić awantury o to, że ktos im doniósł, że on był widziany z jakąś laską na mieście. Pani która miała średnio 4-5 innych bolców dziennie nie mogła przełknąć, że facet mógłby mieć sex z inną. Natura. "Jajka i portfel są tylko moje".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, AR2DI2 napisał:

One zawsze chcą mieć wyłączność, nawet jak same się puszczają na prawo i lewo.

Standard.

Kiedys sie spotkałem z takim przypadkiem.

Dama, rozwiedziona. Powodem rozwodu - zdrada męża, ktory po rozwodzie ożenił się ze swoją kochanką.

Dama wzmiankowana oczywiście w standardowe tony  -"ta dziwka rozbiła mi małzeństwo, jak mogła, dla mnie i każdej normalnej kobiety żonaty facet jest nietykalny !!!!"

 

Mija jakiś czas. Dama wiesza się na wiodącym portalu. W opisie ma oczywiście same tzw "frazesy" o wiernosci, tym że ona jest tylko jedyna i tak dalej i tak dalej.

Poznaje faceta. Wielka miłość.

A facet okazuje się...... standardowo również "w trakcie rozwodu" :):) Czyli - żonaty.

 

Pytam więc jej - powiedz, jak to jest, że dla Ciebie żonaty facet jest nietykalny a właśnie z takim się spotykasz ? Jak to się ma do słynnego "ta dziwka rozbiła mi małzeństwo" ?

Odpowiedź:

- wiesz, to jest jednak inna sytuacja, on jest w trakcie rozwodu

- no ale przeciez nie zmienia to faktu, że jest nadal żonaty

- ale z żoną nie żyje !

- a skąd wiesz, że nie żyje z żoną ?, widziałaś pozew ?, widziałaś termin rozprawy ?, widziałaś papiery rozwodowe ?, sygnaturę akt ?

- nie, nie widziałam

- więc skad wiesz, że ci gosć nie naściemniał ?

- bo się czesto ze mną spotyka i na pewno by wyszło przed żoną takie coś

- a twój ex jak się czesto spotykał jak cię zdradzał ?

- nooo, nie wiem, ale też czesto

- a nie masz wrażenia, że może istnieć poważna obawa iż rozbijasz czyjeś małzeństwo ?

 

I zwarcie. Dyskretny zapaszek tekstolitu traktowanego łukiem elektrycznym rozszedł się dokoła :):)

 

W tym przypadku zachodził jeszcze jeden ciekawy aspekt. Mianowicie - wyżej wskazana dama, zdradzona przez męza (z jej relacji, informacji drugiej strony nie znam), znacznie lepiej zarabiającego (mniej wiecej 3 x tyle) - rozwiodła się z mężem..... bez orzekania winy. Mimo, że miała bardzo konkretne dowody na zdradę męża (maile, fotki, sms'y, słowem ponoć 1000% dowody)

Wysnułem z powyższego taki wniosek, że dama także miała swoje za paznokciami i podejrzewam iż jej mąż miał również podobnie mocne kwity.

W innym bowiem wypadku - prawie niemożliwe jest by kobieta nie wykorzystała przy rozwodzie sytuacji dla niej bardzo korzystnej - czyli mieć dowody na zdradę męża, bezproblemowo wykazać sądownie jego winę i obciażyc go alimentami na siebie za znaczne pogorszenie warunków życia po rozwodzie - z racji że mąż zarabiał trzykrotnie wiecej.

 

Pytałem jej dlaczego tego nie wykorzystała ?

Odpowiedziała - wiesz, ja byłam w bardzo złym stanie psychicznym po tej zdradzie, chciałam mieć to najszybciej za sobą i tak dalej :)

 

Ot co :)

 

Ale cudzy mąż - to juz spoko :)

 

ByTheWay:

Spotkali się może Braciszkowie z przypadkiem kiedy to ewidentnie zdradzona żona, z mocnymi kwitami na niewiernośc męża, a zarazem sama czyściutka niczym żona Cezara - zgodziła się na rozwód bez orzekania winy ? Szczególnie jesli mąż znacząco lepiej zarabiał ?

Bo ja takiego wypadku nie znam.

 

Bo toż chyba najpodlejszy adwokacina od rozwodów sam by nakłonił swą klientkę by wycisnęła z męża ile wlizie - jawnie w tym widzac i swój interes. Szczególnie, że w polskich realiach sądowych (probabskie) - jest takie coś dziecinnie proste.

 

No tak, ale zawsze się można zasłonić słynnym "nie będziemy prać brudów" Bo wyjdzie jeszcze, że babskie fatałaszki są zabłocone niczym mundury marines na wietnamskich polach ryżowych :):):)

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Bonzo napisał:

Spotkali się może Braciszkowie z przypadkiem kiedy to ewidentnie zdradzona żona, z mocnymi kwitami na niewiernośc męża, a zarazem sama czyściutka niczym żona Cezara - zgodziła się na rozwód bez orzekania winy ? 

Tu akurat są nawet szersze dane. Już w jakimś temacie pisałem, że analizując roczniki statystyczne jest to jedna z ciekawostek - nie pamiętam dokładnego %, ale było ok 80% rozwodów, gdzie jako powód wskazano zdradę, a przeprowadzono je bez orzekania o winie. To było jakiś czas temu, bodajże za 2008 więc teraz może być inaczej, jednak to nie są jak widać pojedyncze sytuacje.

 

Na moje wyczucie, powodem tego może być też pragmatyzm. Rozwód z orzekaniem o winie trwa dużo dłużej, niż bez orzekania, a ludzie chcą mieć to za sobą i zacząć nowe życie. Zwłaszcza ci zdradzeni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Panther

 

Lubię czytać niektóre osoby i te ich luźne historyjki, ten luz w organizowaniu sobie seksu. Tyle, że to jest tak, że swój ciągnie do swojego. Jeśli facet jest w stanie po gadce w nocnym zaciągnąć kobietę do siebie to jaki z tego wniosek? To zwykła kur.a była, takie przyciąga, do takich startuje i u takich ma powodzenie. Problem w tym (przynajmniej dla mnie), że ona jutro też będzie wracać nocnym, może ktoś zagada i prawdopodobnie da innemu. To samo dzieje się np. na tinderze. Podnieta jaki to jeden z drugim ruchacz. Tylko, że oni ruchają zwykłe szmaty, bez urazy ale rozsądna kobieta nie da nikomu na pierwszej randce. Tak wiem, te teorie etc. tylko, że to gów.o prawda. Po prostu zasada przyciągania, swój szuka swego.

 

Tak więc kolego nie przejmuj się, po prostu nie gustujesz w tego typu paniach, dla takich nie jesteś atrakcyjny, po prostu nie wsadzisz na powitanie ręki w majtki etc. 

 

Dla jasności, tekst nie jest wymierzony w konkretnego usera, po cichu pewnie "zazdraszczam" takiej umiejętności. Po prostu moim zdaniem to prawo przyciągania. :)

 

 

Odnośnie mężatek/mających facetów to żadne wytłumaczenie postawą kobiety. Nie szanujesz cudzej własności, tak, moja kobieta to moja własność, to licz się, że skończysz w szpitalu. Te wszystkie brednie, że nie warto bić się/organizować wpierdo.u etc. prowadzą do wysypu takich cwaniaczków. U mnie nie byłoby zmiłuj, jak nie masz pary lub kontaktów to odpalasz tor, szukasz i zlecasz. Namierzenie gnojka to żaden problem, każda przyciśnięta baba wyśpiewa co i jak. Robisz swoje, oczywiście kobita spalona i niech szuka frajera a ty masz satysfakcję. To samo w druga stronę. Dla przykładu mój były już szwagier chodzi jak w zegarku. Cwaniaczek nie trzymał się siostry to miał pół roku przerwy w karierze, kierowca. U mnie w rodzinie był jeszcze inny przykład. W starszym pokoleniu jeden mąż lał żonę. Super gość, taki do wódeczki. Pozostali skrzyknęli się (bracia i szwagrzy), dostał wpierdol i do dzisiaj jest spokój. Kiedyś, jeszcze przed 30-tką, sam brałem udział w nalocie na gościa który startował do cudzej dziewczyny. O swoją własność i rodzinę trzeba dbać i tyle.

Edytowane przez loh-pan
  • Dzięki 1
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@loh-panWszystko ok tylko po za jednym. Skąd wiesz co Twoja luba powiedziała temu jegomościowi ? Może gość nawet nie wiedział, że się wpierdolił miedzy wódkę a zakąskę. Dlatego trzeba brać na to poprawkę. Z resztą ja bym raczej przybił takiemu piątkę do swojej ex oczywiście won kurwo i tyle. Oczywiście jak się dowiesz, że masz rogi. Przecież ilu facetów je ma i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Paterialista napisał:

Skoro jednak robiłeś, jak robiłeś: to może powiesz - nie czułeś, że postępujesz niewłaściwie? Nie uważałeś, że możesz skrzywdzić kilka osób zarazem (męża i dzieci tej kobiety, może np. rodziców męża, którzy widzą, jak cierpi ich dziecko?)

Co prawda do tablicy został wywołany @Bonzo, ale i ja mam na ten temat swoje zdanie. Także nie bierz tego bezpośrednio do siebie, bo kieruję to do wszystkich wyznawców powyższego poglądu, że "rozbija się małżeństwa". Przyznam, że jest to dla mnie niezwkle prosta kwestia i akurat zawsze była.

 

Małżeństwo rozbija osoba, która jest jego członkiem i wyłączną winę za rozbicie rodziny ponosi w tym wypadku żona. Jeśli zdradza mąż - to mąż. Takie pytanie, jakie zadajesz, należy zadać więc żonie. To po pierwsze.

 

Po drugie, nigdy nie wiesz tak jak widzę też pisze @CzarnyR, co usłyszał ten facet. Czy o separacji, czy o tym, że jest sama wręcz - nie wiesz. A zapewniam Cię, że wbrew temu, co potem opowiada Ci Twoja Pani, mogło być z tym bardzo różnie, ale przecież ona nie powie Ci "Tak, szukałam bolca na boku i akurat się znalazł, uwiodłam go". Powie: "uwiódł mnie, to nie moja wina!". Nedawno dodałem temat, gdzie profesorowi UWr zniszczono życie, karierę polityczną i naukową, bo Pani by ukryć dobrowolną i chętną zdradę przed mężem nie ograniczyła się do stwierdzenia o uwiedzeniu - powiedziała: "Zaćpał mnie i zgwałcił".

 

Tekstu typu:

 

2 godziny temu, loh-pan napisał:

Odnośnie mężatek/mających facetów to żadne wytłumaczenie postawą kobiety. Nie szanujesz cudzej własności, tak, moja kobieta to moja własność, to licz się, że skończysz w szpitalu.

trochę mnie żenują, a trochę śmieszą. Widzisz, bracie - to jest tak, wbrew temu co utrzymujesz, że masz tu do czynienia ze szczególnym rodzajem własności - ta własność ma wolną wolę. Jeśli ktoś przyjdzie do Twojego domu i weźmie Ci telewizor, to jest złodziejem i należy go ukarać. Ale tu mówisz o sytuacji, w której "złodziej" stoi przed domem, a telewizor sam radośnie wybiega na swoich małych nóżkach i wskakuje na pakę auta tego złodzieja, bo ma już dość Twojego domu. To kogo wtedy należy bić?

 

I teraz najważniejsze:

 

2 godziny temu, loh-pan napisał:

Te wszystkie brednie, że nie warto bić się/organizować wpierdo.u etc. prowadzą do wysypu takich cwaniaczków.

Ale jakich cwaniaczków? Że próbują przelecieć Ci żonę? Jeśli pomyślisz nad tym przez chwilę, to moim zdaniem nie ma innego wyjścia, jak dojść do wniosku, że nie ma to absolutnie żadnego sensu, nie broni się na gruncie logicznym w żaden sposób. Kobieta ma mnóstwo adoratorów. Twoja żona, jeśli ją masz, na pewno ma kolegów w pracy, którzy chętnie by ją przelecieli. Na pewno mija na ulicy kolesi, którzy patrzą na jej dekolt i wyobrażają sobie różne rzeczy. Im też wpierdol? Każdemu, kto na nią spojrzy?

 

Czym różni się jednak kolega z pracy, który chętnie by przeleciał Twoją żonę od tego, który faktycznie ją przeleciał? Tym, że Twoja żona chciała, żeby ją przebolcował. Bo inaczej to jest faktycznie gwałt. Także chciała, dopuściła go, pozwoliła, mogła (nie musiała, ale prawdy się nie dowiesz) nawet okłamać go co do swojego statusu w związku, w jakim jest z Tobą. Ale chciała - przysięgała lub obiecała w przypadku związku nieformalnego i złamała te ustalenia. Ona, nie ten facet. Ona jest więc winna. I winnego się kara (karze?).

 

A teraz naj najważniejsze:

 

Taka postawa jak Twoja jest moim zdaniem skrajnie białorycerska (skrajnie!) i to ona pogłębia spierdolinę kobiet w tym zakresie. Ścigając podrywaczy, bijąc ich, kalecząc czy cokolwiek jesteś, mój drogi, niewolnikiem matrixa w pełnym wydaniu. Częściowo zdejmujesz w ten sposób odpowiedzialność kobiety, dajesz jej pole do manipulacji. Ona Cię zdradziła, oszukała, zawiodła Twoje zaufanie choć miała być bliską osobą, a Ty jak książę na białym koniu lecisz na złamanie karku pobić tego, który śmiał adorować Twoją Panią. A ona śmieje się z Ciebie w tym czasie, żeś taki naiwniak, bo ona zrobiła to na co miała ochotę. I to co piszesz, że ona też jest skreślona, nie ma żadnego znaczenia, bo rozkładasz tę odpowiedzialność, a całkowitą odpowiedzialność ponosi ona. Innymi słowy, ścigasz winnego, który winnym nie jest, czym w istocie pomagasz Paniom i dajesz im poczucie bezkarności. Doprawdy, niepojęte dla mnie. Tak robią zaślepieni i krótkowzroczni ludzie, pozbawieni zdolności logicznego myślenia. 

 

Kojarzysz taką piosenkę Kultu "Baranek"? Jesteś jej głównym bohaterem. A Pani, jak będzie chciała, to i tak Ci przyprawi rogi. Albo robi to od dawna. Bo ona tego chciała i do tego dopuściła, choć nie musiała.

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, tytuschrypus napisał:

Taka postawa jak Twoja jest moim zdaniem skrajnie białorycerska (skrajnie!) i to ona pogłębia spierdolinę kobiet w tym zakresie. Ścigając podrywaczy, bijąc ich, kalecząc czy cokolwiek jesteś, mój drogi, niewolnikiem matrixa w pełnym wydaniu.

Tytusie !

Wyręczyłeś mnie w 100%. Już miałem zabrać się za pisanie posta - a tu proszę - napisało się nie moimi rękoma dokładnie to co chciałem powiedzieć.

 

W zasadzie nic dodawać już nie trzeba - powyższe wyjaśnia wszystko.

 

I przykład z wybiegającym telewizorem również znakomity. Ślub to nie akt notarialny warunkujący kwestie własnosciowe.

Dlatego stwierdzenia "moja żona" nie należy interpretować jako stwierdzenia własnosci.

To jest taka samo jak warszawiakowi powiedzieć o stolicy "moje miasto". Bo dużo wspólnego z Warszawą on ma, ale w żadnym razie nie jest właścicielem tego miasta.

 

Gdyby uznawać żonę za swoją własność - to wtedy niezwykle zasadnym byłoby powiedzenie - "skoro cię zdradziła to twoja wina, nie potrafiłeś jej przypilnować, nie zadbałeś o swoje interesy, nie zabezpieczyłeś przed użyciem przez osoby niepowołane - to cierp teraz"

 

I to jest to co dostrzegłeś Bracie Tytusie w swym poście. Mianowicie - zdejmowanie odpowiedzialnosci z żony. Bo ta natychmiast sobie w głowie zracjonalizuje (jak to baba) - "skoro on bije kazdego kto mnie tknie - to znaczy, ze on przejął odpowiedzialnosć za mnie w stopniu całkowitym, więc co ja się będę martwić swoją wiernością - niech on się martwi"

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Panther napisał:

Korci mnie zapytać - dlaczego wszystkie posty piszesz w taki sposób że czytając je ma się wrażenie że śpiewasz je tańcząc obroty na zielonej łące? Bo wiem że mają przekaz i to nie jest żadne szyderstwo. Po prostu mega ciężko zgadnąć czy naprawde wyczytałem z nich to co chciałeś przekazać.

Po 5 latach pracy w terenie z ludźmi  jako agresor na obcym terytorium, z przeświadczeniem iż ów pacjent zostanie zaraz wyrwany ze swojej rzeczywistości takie podejście jest jak Geblsowska  Prawda.

 

Raczej wyczytałeś dobrze, sam podświadomie użyłeś techniki zwanej wizualizacją plenarną.

Rozbierz sobie ją sam na kwanty, a wnet dowiesz się jaki postęp czynić zacząłeś.

 

Siekając to przez zmiennoprzecinkowy interpolator dodatkowo wzbudzisz pierwszy poziom kiślu o brzoskwiniowym zabarwieniu.

To jest ciekawskość(nie mylić z męską ciekawością poznawczą),[analizą].

 

Zabrakło tam niestety seksualizacji ale nie od razu Kraków zbudowano a do tej pory stoi.

 

Płyń dalej swoim wrażeniem a FLOWW będziesz mieć w lewej kiermanie przy siodle swojego rumaka na rufie.

 

Pomyśl nad rumakiem! Bo kiepsko zapylać do `Ksieżniczomwateeej` by kapeć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, loh-pan napisał:

ie szanujesz cudzej własności, tak, moja kobieta to moja własność, to licz się, że skończysz w szpitalu.

Jeszcze raz powtórzę to co już kiedyś pisałem na forum, bracie:
Kobieta nie jest niczyją własnością bo:
a) nie jest przedmiotem
b)posiada własną wolę
oraz
c) niewolnictwo jest w Polsce nielegalne
no i oczywiście d) jak śmiesz traktować kobiety przedmiotowo chamie ty!(to taki żarcik oczywiście bo dobrze wiemy jak kobiety lubią być traktowane ;))

Zgadzam się z Myster @Bonzo oraz Myster @tytuschrypus i z @CzarnyRycerzem.
Chłop, który pukał mężatkę może myślał, że ma do czynienia z rozwódką?
Kobiety to mistrzynie manipulacji są przecież.
Zrobią wszystko by mieć korzyści tylko dla siebie
i oczywiście wszystko zracjonalizują by mieć "czyste" dziwkarskie sumienie :)
Ja bym takiemu ziomkowi nie jakiś wpierdol zagwarantował
Tylko bym mu pionę przybił i leciał na miasto wyrywać dupy.
Byłbym wdzięczny, że pokazał mi jaką kurwą była moja hipotetyczna(dobrze napisałem?) żona/dziewczyna.

Nie obraź się bracie, ale jak zacząłem czytać twój post to wyobraziłem sytuację z moich doświadczeń w klubach.
Był sobie Sebix, który siedzi z trójka nieswoich dzieci w chałupie, i Karyna, której pozwalał chodzić samej do klubów.
No i wszyscy wiedzą co Karyna robiła w klubie ;)
Ale jak się Sebuś dowie to wszystkich pozabija!
Nieważne, że pani nie deklarowała, że jest zajęta
Nie pisnęła nawet słowem o swoim rycerzu ;)
Całe szczęście to nie ja byłem podrywany przez tą panią :D 

 

 

11 godzin temu, Panther napisał:

Weźcie proszę mi wytłumaczcie jak można nie być w ogóle spiętym zagadując do obcej osoby w miejscu publicznym pod okiem krytyków którzy tylko czekają na tego kto złamie taboo?

Myślisz, że pstrykniesz palcami i problem znika?
Dużo zależy od osobowości i przeżyć z dzieciństwa.
Introwertyk się nigdy nie pozbędzie strachu, lęku, stresu przed podejściem.
RSD Max jako introwertyk mówi o tym cały czas, że czuje lęk.
Pozwolę sobie zacytować jego fajny motywujący cytat:
"Fear is my guide into freedom"- czy jakoś tak.
Podejrzewam, że masz większą odwagę ode mnie bo jak sam mówisz występujesz publicznie i daygame uprawiasz od 6 lat.
Mój ten daygame jest strasznie skromny :) 
Gdybym podążał częściej za tym strachem to bym miał więcej opcji i lepsze rezultaty.
Bo jak sam zauważyłem nie jestem niewidzialny dla kobiet.
Nie wiem czy się cieszyć z tego czy płakać.
Bo kobiety mnie już nieraz skrzywdziły ;) 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CzarnyR

 

Na świecie jest tyle niesprawiedliwości, że jak jeden niesłusznie zarobi po gębie to nic się nie stanie. Poza tym bez przesady, wiemy jak jest.

 

 

@tytuschrypus

 

Przecież nie twierdzę, że trzeba ścigać podrywaczy/adoratorów. Mam na myśli po fakcie/jak wiem czy to widzę, jak komuś da a ktoś weźmie wiedząc, że jest zajęta. Jak ktoś na imprezie obściskuje Twoją kobietę to też olewasz? Ma wolną wolę, niech się mizia z kim chce? W mordę i olać szma.ę, dla mnie jest skończona i niech pielęgnuje tego gościa. Co tutaj jest białorycerskiego? Może to, że nie będą na mieście podchichujek robić? Pośmieją się, że przyprawiła rogi ale każdy będzie wiedział, że z gościem nie ma żartów, nie puści tego płazem. To właśnie odpuszczanie i tłumaczenie tego typu rzeczy prowadzi do wysypu kurest.a i cichodajek. Nie ma żadnej karności, żadnych konsekwencji. Chcesz bzykać to idź do burdelu a nie bierzesz co nie twoje.

 

 

@Bonzo

 

Jakie zdejmowanie odpowiedzialności? Wyrzucam z chałupy, gość dostaje w zęby i tyle. Niech idzie do matki, nie wiem, g mnie to obchodzi. Poza tym na starcie uprzedzam każdą, z uśmiechem na ustach, że nie toleruję zdrad i jak się dowiem to będzie lała się krew. Tak, tymi słowami mówię. Czasami idiotki chcą być śmieszne i odpowiadają, to będę musiała się starać żebyś się nie dowiedział. Do widzenia. Żony nie mam i nie miałem ale jak tak Was czytam i historie to prawdopodobnie chodziłaby na sznureczku, jak każda baba w mojej rodzinie. Może to kwestia wychowania? Nie wiem ale niektórzy rozpuszczają swoje kobiety a później mają pretensje.

 

 

@Ragnar1777

 

Nie żaden Sebix, nie żadna Karyna. Jak znacie tylko takie kobiety (powoli takie odnoszę wrażenie) to współczuję. Co to za pomysł, że może latać po klubach. Niech w domu siedzi, z dziećmi, sprząta i pierze. Po prostu przyciągacie marne kobiety i generalizujecie. Więcej dodam. Mam przykłady w rodzinie i u znajomych, że mąż czy żona są stawiani do pionu przez własnych rodziców. Jak taka dostanie po pysku od matki to zazwyczaj działa. 

 

 

 

Każda opinia która nie jest po linii od razu dostaje znacznik białorycerskości. Jest odwrotnie. Używacie tego ponieważ tak jest wygodniej. Zdradziła Cię żona/dziewczyna, popłakałeś, trafiłeś na forum i ideę która zwalnia faceta z jakiegokolwiek zmierzenia się z problemem. Masz zadbać o siebie (siłka, ja pitolę, przecież nie dla siebie, ponownie żeby mieć wzięcie u bab, taki stan kawalerski), masz uporządkować sprawy rodzinne/finansowe, masz pracować/robić pieniądze. Odwracasz się plecami do najważniejszego problemu, zrobiono z Ciebie śmiecia ale zostaw to, cała super recepta.

 

Teoria/idea jest wartościowa ale na etapie startu, jak znaleźć/wychować sobie kobietę i na później ale przy założeniu, że zamykasz wszystkie sprawy (włącznie z wywaleniem puszczalskiej szma.y i połamaniem ruchacza). Nie jestem żaden macho, miły chłopak ale tak to widzę.

 

Przepraszam, że wyszło całkiem nie na temat, po prostu zareagowałem na te mężatki, dla mnie jest niepojęte żeby brać się za cudzą kobietę. To samo żeby zostawić takie coś bez konsekwencji. 

 

 

 

 

Edytowane przez loh-pan
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Panther napisał:

Weźcie proszę mi wytłumaczcie jak można nie być w ogóle spiętym zagadując do obcej osoby w miejscu publicznym pod okiem krytyków którzy tylko czekają na tego kto złamie taboo?

To teraz ten wątek, właściwy. Widzisz, moim zdaniem Ty tak trochę tą ilością podejść walisz głową w mur, zamiast po prostu przejść przez drzwi, które są obok. Próbujesz przepełznąć przez Saharę, zamiast wziąć łazika pustynnego i przez nią przejechać. Z nastawieniem, które masz idę o zakład że podejdziesz jeszcze do 2000 kobiet i rezultaty dalej będą nikłe. To trochę jak na siłowni - jeśli dobrze dobierzesz ćwiczenie i dobrze je wykonujesz, osiągniesz efekty. Jeśli źle, to namachasz się żelastwem, namachasz, a potem rzucisz to w cholerę, bo nie ma takiego efektu jak chcesz.

 

Ty nastawiłeś się na ilość powtórzeń, ale przy złym nastawieniu to nie pomoże. Jeśli pozwolisz, to stwierdzam że po prostu robisz dziwną rzecz, podchodząc tak do kobiet. Jakbyś do mnie podbił na ulicy, sam bym się zdziwił i nie chciał z Tobą gadać. Poza tym, jak już jeden brat Ci tłumaczył powyżej, to w ogóle w naszych warunkach społeczno-kulturowych lub potocznie mówiąc mentalności jest bez sensu. Zadaj sobie pytanie - ilu widziałeś albo ilu znasz kolesi, którzy ze znaczącym sukcesem zagadują do setek lasek. 

 

11 godzin temu, Bonzo napisał:

Jestes spięty jak zagadujesz "ile płace ?" do kasjerki na Orlenie po zatankowaniu samochodu ? Bo ja - ani trochę :)

To jest właśnie klucz. Z tym masz problem, u samych podstaw. Tak jak Ci wcześniej pisałem, nie jesteś naturalny - to właśnie miałem na myśli. Ty zaś wtedy zacząłeś akademicko- filozoficzną dysputę o tym, co jest naturalne, a co nie. Ty się zmuszasz, zagadujesz, a to kompletnie nie Twoja bajka. Jeśli chcesz, żeby była Twoja, to zmiana zaczyna się w głowie. U Ciebie, jeśli masz wątpliwości czy wypada, ona się jeszcze nie dokonała

 

11 godzin temu, Panther napisał:

Już pomijam teorię że przez wewnętrzne przekonanie i pewnością siebie można przejąć kontrolę nad umysłem kobiety i zmienić jej wybór z nie na tak

Ale po co takie szamaństwo umysłów w ogóle uprawiać? Przypomniał mi się cytat z Jurrasic Park (książki): "Wasi naukowcy tak skupili się na tym, jak odtworzyć dinozaury, że zapomnieli postawić sobie ważne pytanie - czy w ogóle powinni tego dokonać". Po co przekonywać kogoś do siebie, zmieniać jego zdanie, wpływać przemożnie socjotechnikami. Pasuje Ci panna, dokonujesz selekcji pod swoje wymagania, Ty pasujesz jej i zaczyna się kręcić. Jasne, dochodzi sztuka autoprezentacji, ale to jest dodatek do powyższego. Ty zaś chcesz zrobić z siebie lubiany przez każdego produkt, zmieniać czyjeś wybory... Ale po co?

 

11 godzin temu, Panther napisał:

Ale wytłumaczcie mi jak osoba która ma taki charakter że jest spięta i obawia się krytyki innych może stać się kompletnie nieczuła na zlewki i podchodzić bez żadnych zachamowań, pałając dominacją

Jak widać, u Ciebie metoda na tysiące powtórzeń nie działa, bo patrząc po tym temacie tylko Cię frustruje, a nie przekonuje coraz bardziej. Może to po prostu nie Twoja bajka? A może jeszcze nie Twoja bajka? Jasne, można skakać na głęboką wodę i niektórzy zaczną pływać, a inni się utopią. Mówimy o znacznie bardziej skomplikowanej materii niż pływam/nie pływam, a Ty się topisz, bracie.

 

11 godzin temu, Panther napisał:

Wszyscy jak jeden mąż mówią że to kwestia treningu.

To ja Ci dopowiem - kwestia treningu przy odpowiednim mindsecie. Wziąłeś to zbyt dosłownie. Weźmy prostszą dziedzinę niż stosunki międzyludzkie. Dajmy na to - piłka nożna. Czy to tylko kwestia treningu? Nie, trzeba tego chcieć, kochać to, co się robi, żeby osiągnąć prawdziwy sukces. Tysiące dzieciaków trenuje, ale jeśli robią to nie bo chcą, tylko dlatego że chcą ich rodzice. I prędzej czy później to się sypie.

 

11 godzin temu, Panther napisał:

Natomiast mówiąc szczerze to naprawdę chcę się dowiedzieć dlaczego nie stałem się jeszcze ,,daygame naturals" (specjalnie napisałem naturals żeby nie można było użyć argumentu ,,nie wyuczyłeś się wystarczającej ilości technik")?

No to nie dziękuj, powyżej Ci napisałem. Być może jest to u Ciebie nawet temat do psychologa. Podszedłeś do relacji międzyludzkich jak do nauki jazdy na rowerze, a to karygodne uproszczenie. To nie mogło zadziałać. 

 

11 godzin temu, Panther napisał:

Wszystko uwieńcze pytaniem - ile lat zajmuje przeobrażenie się z totalnie niewidzialnego w 0.000000000000000000000000000000000000000000000000000001%  ultra alpha populacji?

Widzisz? Dalej tak do tego podchodzisz. Jak do zadania matematycznego. Nikt Ci nie udzieli na to pytanie odpowiedzi. Jednym zajmie 3 miesiące, innym 5 lat, a niektórzy nigdy nie będą widzialni, jeśli nie będą pracować u podstaw nad swoim nastawieniem. Wali po oczach, że to nie jest Twoja bajka i tak naprawdę wcale tego nie chcesz (w sensie zajebiście podchodzić do ludzi) tylko uznałeś/wyczytałeś, że to najlepszy sposób na osiągnięcie celu - którym zakładam mniej lub bardziej ukrycie i świadomie lub nieświadomie dymanie kobiet. Dosłowne. 

 

Powiem Ci tak - ja nie lubię ludzi. Nie podchodzę. Nie zagaduję. Zaczepki czasem w ogóle ignoruję. Ale kobiety miewam. Dzięki swojemu nastawieniu. A je wypracowałem sobie w głowie, tylko i wyłącznie. I trochę czasu mi to zajęło. I przestały mieć znaczenie detale, technika, mój wygląd i tym podobne. Bo jeśli psychicznie leżysz, to wygląd Ci nie pomoże - tak jak dziewczyny z Tap Madel mają kompleksy i uważają się za grube, tak przystojny facet, smutny i zakompleksiony kobiet nie będzie przyciągał, za to będą go mijać kolesie z brzuszkami prowadzący swoje panny. A ten przystojniak zakocha się beznadziejnie w jednej i da wydymać.

 

Podsumowując - zaraz zaczniesz to co napisałem rozbierać na części pierwsze, idę o zakład i czepiać się pojedynczych słówek, ale musisz sobie przyswoić sedno. A to wymaga przetasowania i przeramowania wszystkich Twoich poglądów, obecnej postawy, podejścia do życia i ludzi - a coś czuję że to Cię przerośnie. I nie piszę tego złośliwe. Szukasz gotowych przepisów tam gdzie ich nie ma.

 

@loh-panTy chyba kompletnie nie zrozumiałeś, co pisałem. Kto tu mówił o odpuszczaniu? Kobieta jest skreślona i nigdzie nie twierdziłem, że jest inaczej. 

 

A jak ktoś obściskuje moją kobietę na imprezie, to pierwsza moja myśl jest taka, dlaczego ona pozwala się obściskiwać i tym się widzę różnimy. Bo jeśli ona się wyrywa, wzywa pomocy, krzyczy, to on nie jest podrywaczem, tylko bandziorem i powinien zostać ukarany jak każdy napastnik. Ale jeśli ona daje się obściskiwać, to przecież jej wina, co nie? 

 

Qrwa, wybacz, ale mi się to wydaje tak proste i logiczne, że aż mi ciężko to tłumaczyć. Powiem Ci tak - gdybyś w swojej wypowiedzi napisał, że jak kobieta Cię zdradzi to ją bijecie, to oczywiście przemoc (metodę) bym surowo potępił, ale zasadę rozumiałbym bardziej. 

 

Pośmieją się, że przyprawiła rogi ale każdy będzie wiedział, że z gościem nie ma żartów, nie puści tego płazem.

 

A może lepiej, żeby wiedzieli, że Twoja kobieta ma wszystkich kolesi poza Tobą w dupie i tego tematu nie ma wtedy w ogóle? Piszesz, że nie chodzi o adoratorów, ale właśnie na adoratorach się skupiasz - bo chcesz ich w ten sposób odstraszyć. Żeby nikt się nie interesował Twoją kobietą, bo dostanie w mordę, jak piszesz. Ale to co robisz jest skazane na porażkę, bo to ona musi chcieć - to chyba proste. 

 

To właśnie odpuszczanie i tłumaczenie tego typu rzeczy prowadzi do wysypu kurest.a i cichodajek - ale to właśnie Ty dajesz kobiecie możliwość tłumaczenia się, zdejmując z niej odpowiedzialność. Z nas dwóch to ja jako wyłącznego winowajcę wskazuję kobietę - wytłuściłem Ci to nawet, chyba przewidując, że mnie nie zrozumiesz:)

 

To Ty dajesz jej pole do tłumaczenia. Bo może to nie jej wina? Może on ją uwiódł? Lać po mordzie? Za co?

 

Chcesz bzykać to idź do burdelu a nie bierzesz co nie twoje. Ale po co mam iść i płacić, skoro Twoja kobieta w tajemnicy przed Tobą chce, żebym ją bzyknął? Poza tym nie odniosłeś się do zasadniczej kwestii - nawet przyjmując Twój nielogiczny i irracjonalny tok myślenia, co jeśli ja nie wiem, że to Twoja kobieta, bo ona mi nie powiedziała? Będziesz bił? Przecież ja wtedy też zostałem oszukany. Zajętej bym nie tknął, ale nie wiedziałem. 

 

Każda opinia która nie jest po linii od razu dostaje znacznik białorycerskości. Ależ ja Ci wyjaśniłem wprost mechanizm, który powoduje że zachowujesz się białorycersko. Zamiast się żalić, napisz dokładnie czego w nim nie zrozumiałeś, postaram się wytłumaczyć. Bez urazy, bo nie chcę Cię obrazić, ale rejestrują się tu różne osoby o różnym potencjale intelektualnym i mam wrażenie patrząc jak bez zrozumienia odpowiadasz na nasze posty, że po prostu masz za małą pojemność, by to zrozumieć co piszemy.

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypusie nic dodać nic ująć.
Chyba wyczerpałeś temat :D 

Drogi bracie @Panther myślisz zbyt matematycznie i schematycznie.
"Ile muszę zrobić podejść by się zmienić"
"Czy to odpowiedni czas na tę technikę czy na tamtą?"
"Nauczyłem się wszystkich technik?"
"Czy ona mnie polubi jak zastosuje to wtedy i wtedy?"

Daygame tak nie działa.
To ma być zabawa i spontan.
Techniki są tylko uzupełnieniem w wiedzy i czymś co wskaże ci kierunek.
A nie, że podejdziesz, zrobisz to i to i masz sex.
Cały czas "kołcze" o tym mówią.
Nie wiem jak polscy bo ja oglądam tylko zagranicznych.
Może polaczki cebulaczki wkręcili ci kita, że musisz nauczyć się 1000 słów i technik.
Owszem są pewne słowa, które wywołują u kobiet pewne pozytywne emocje.
Sam to zauważyłem pisząc sobie z pańcią.
Jednak to jeszcze niczego nie gwarantuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Bonzo napisał:

Zasada jest prosta - umowa. Czyli - to małzonek przysięgał drugiemu małzonkowi. A nie kochanek, że nie będzie się za jakąś małżonkę/ małzonka zabierał.

To jest tak logiczne, że nie mieści mi się w głowie jak można o kochance męża powiedzieć "ta kurwa rozbiła mi małzeństwo"

@Bonzo 

Lubisz odnoszenie się do porównań z użyciem swojej wiedzy technicznej (co bardzo mi się podoba), to ja też uderzę w ten deseń. 

Przyjmijmy, że zdrada jest zbrodnią.

Jak stwierdza kodeks karny - 1) zbrodnię popełnić można tylko umyślnie, 2) odpowiada się za współsprawstwo, będące formą sprawstwa 3) odpowiada się za pomocnictwo jak za sprawstwo.

Ponieważ umyślność w polskim prawie karnym to zarówno stan, w którym sprawca chce popełnienia czynu zabronionego (zamiar bezpośredni), jak i stan,w którym godzi się na popełnienie takiego czynu (zamiar ewentualny, np. wysadza samochód chcąć zabić kierowcę w zamiarze bezpośrednim, ale godzi się, właśnie z zamiarem ewentulanym, na zgon zarazem pasażera) - ograniczmy tutaj tylko umyślność do zamiaru bezpośredniego. 

Czyli - karalność zależy tylko od świadomosci sprawcy, że zdradza (przy czym odpowiada tak samo współsprawca i pomocnik).

 

Według mnie jesteś winny tak samo, bo umożliwiasz babie zdradę. Oczywiście warunkiem mojego potępienia jest sytuacja, w której kochanek ma świadomość, że jest kochankiem.

 

Jak sam wiesz, zdradę można popełnić tylko z drugą osobą.

Gdyby nie było kochanka, nie byłoby zdrady.

Gdyby każdy mężczyzna/kobieta świadomi, że inna osoba jest w związku nie dopuszczali się z tą osobą relacji - byłoby inaczej,  przynajmniej skala zjawiska byłaby inna. Niewierni musieliby oszukiwać kochanków (którzy de facto nie wiedzieliby, że kochankami są i tylko wtedy odpowiedzialności nie ponosiliby).

 

Co to w ogóle przy tym znaczy - jak nie ten, to inny? Jak masz okazję, to kradniesz rzeczy, których właściciel nie pilnuje, bo jak nie Ty ukradniesz, to kto inny to zrobi?

 

Wreszcie, to forum ma być chyba kształtującym jakiś światopogląd, w tym zwłaszcza w kierunku przywrócenia zdrowej pozycji mężczyzny, w szczególności w relacjach damsko-męskich, w rodzinie i społeczeństwie. Naprawdę uważasz, że absolutna akceptacja sypiania z mężatkami jest z tym zgodna?

 

Baba zdradzająca jest głupia i nieodpowiedzialna i z niej odium odpowiedzialności nie zdejmuję. Ale skurwysyństwo pomagania jej też piętnuję - kto z kim przestaje, takim się staje. Jak się sypia z podłą kurwą - to kim się jest?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Paterialista
literówki
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, tytuschrypus napisał:

A je wypracowałem sobie w głowie, tylko i wyłącznie. I każdy tak musi zrobić.

I trochę czasu mi to zajęło. TRUE.

I przestały mieć znaczenie detale, technika, mój wygląd i tym podobne. BO po prostu je ma na automacie. Nie myśli a teraz podniosę prawąąąąą nogę.  

Bo jeśli psychicznie leżysz, Zaraz do tego dojdziemy.

to wygląd Ci nie pomoże - No nie do końca, ale to jakieś 1/5 sukcesu może 1/6. 

@PantherNa zielono masz to dlaczego leżysz w podrywie(zaliczaniu), jak zaczniesz `tańczyć na zielonej lodowej wyspie gdzie słońce popierdala gorączką aż lasce topi się lud w majciochach to wtedyk jej wrota otworzą się i droga do jej serduszka będzie prościeeeejsza. I to wszystko przekazywane jest za pomocą emocji jakie masz w sobie bo nimi wtedy emanujesz. Czyli laska podświadomie sama chce tańczyć na pękającym lodzie w tej mistycznej krainie do której tylko ty znasz drogę.

 

Stany takie przenoszą się za pomocą neuronów lustrzanych i nie masz na to wpływy świadomie do puki takie obrazy sam nie posiadasz w swojej głowie.  TO JEST TO MISTYCZNE WYPRACOWANIE którego tak BARDZO OSTATNIO POSZUKIWAŁEŚ.

Inaczej MINDSET. To czy to będzie wyspa  czy bijatyka na statku pirackim popierdalając autobusem na kwadrat samiczki to kwestia innego wyboru.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus

 

Dla mnie wina jest obustronna, tej co dała i tego co wziął. Gość dostaje w zęby ponieważ naruszył moją prywatność, po to żebym miał czystą głowę i nie walało mi się to po latach. Mam nadzieję, że zrozumiałeś. Rozumiem, że dla tych którzy tygodniowo obracają dwie różne laski to głupota i tego nie pojmą.

 

Odnośnie bicia kobiety to nie wiem, w moim kręgu baba jak zasłuży to powinna dostać i tyle. Nie piszę o jakimś katowaniu (to jest tępione) tylko po prostu po gębie albo rzut na wyro. Proszę, nie piszcie tutaj, że pójdzie na policję bo dostała z otwartej ręki po gębie. Normalna kobieta tego nie zrobi, jeszcze dodatkowo zbierze swoje od matki. Po x latach małżeństwa docierają się i jest spokój. Wydaje mi się, że obracamy się w innych środowiskach. Może te Wasze korpo babki/feministki z różnej patologii (tak, rodzice lekarze czy prawnicy to nic nie znaczy) mają genetycznie pochrzanione w głowach. Widzę jak to wygląda u mnie i zdecydowana większość kobiet jest w porządku, zna swoje miejsce, niższe od faceta (jednocześnie na codzień jest białorycersko hołubiona, może to one rządzą? :D). Nieraz na imprezie jest jakaś szamotanina i kobieta zostaje ostrzej potraktowana, wszyscy to widzą i nikt nie reaguje. Tak ma być, żadna równość, partnerstwo etc, stara szkoła. 

Edytowane przez loh-pan
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo    @AR2DI2

 

Wasze historie są czasem naprawdę mocne, stawiają mnie w odpowiednim szeregu w tym naszym przekolorowym zyciu, dają dużo do myślenia i czasem mogę dostrzec to czego uniknąłem w swoim życiu :)

 

@tytuschrypus

 

Twoje tłumaczenie kto jest winien zdrady jest jak najbardziej logiczne, tak samo jak twierdził @Bonzo , zgadzam się, natomiast sam miałem teraz sytuację w firmie do której czasem jeżdżę robić biznes i nawiązałem kontakt z ślicznym rudzielcem, po krótkiej rozmowie i zdobyciu paru danych odnalzałem ją na FB i z niego wynika że jest w związku. Więc już nie odwzajemniam flirtu bo mnie nie interesuje coś takiego, a myślę że jak bym podrążył to mógłbym coś osiągnąć.

Edytowane przez Taboo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, loh-pan napisał:

Odnośnie bicia kobiety to nie wiem, w moim kręgu baba jak zasłuży to powinna dostać i tyle. Nie piszę o jakimś katowaniu

Ta opcja mi się podoba.
Chciały równouprawnienie to niech biorą pod uwagę konsekwencje.
 

 

3 minuty temu, loh-pan napisał:

Proszę, nie piszcie tutaj, że pójdzie na policję bo dostała z otwartej ręki po gębie. Normalna kobieta tego nie zrobi, jeszcze dodatkowo zbierze swoje od matki. Po x latach małżeństwa docierają się i jest spokój.

To jest właśnie to. Zdradzają przeważnie kobiety cwane i wyrafinowane. 
Kobiecie jak dasz palec to utnie całą rękę po bark.
Dlatego biorąc pod uwagę społeczno-prawną przewagę kobiet nie odważyłbym się tknąć kobiety nawet palcem.
Na moje liść na otrzeźwienie to nie jest żadna przemoc. Chociaż sam nei wiem czy byłbym do tego zdolny.
Może świadomie i bym wiedział, że pańcia zasłużyła, ale białorycerskie wzorce wbijane od dzieciaka nikt nie jest w stanie wyrzucić od razu w całości.
Jednak wracając do sytuacji społeczno-prawnej. Kobieta powie jedno słowo przeciwko tobie, ty możesz powiedzieć nawet i 100 na obronę. Wina i tak będzie zawsze po twojej stronie.
Ponieważ te społeczeństwo jest stworzone o dziwo przez mężczyzn, ale dla kobiet. Nie wiem jak samemu można sobie kopać grób.
W dodatku kobiety lubią mieć swoich kolegów-orbiterów. Ty będziesz ją karał liściem a ona będzie się spowiadać orbiterowi, który przyjedzie z kolegami.
Z tego co piszesz wynika, że jesteś chłop z jajami, może nawet lekko agresywny. A kobiety za takimi szaleją i są lojalne.
Są lojalne bo się boją, a przez strach rodzi się szacunek.
Widzisz większość mężczyzn taka nie jest.
Ja zawsze byłem przytulny jak baranek.
Muszę sam wypracowywać cechy mocnego charakteru.
A i tak nie będę w stanie być tak twardy jak np. ty.
Musiałbym przeżyć chyba jakąś traumę wojenną by stać się skurwysynem :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Paterialista napisał:

Przyjmijmy, że zdrada jest zbrodnią.

Twój wywód nosi w sobie pozory logiki, za co jestem Ci wdzięczny, bo przynajmniej są tu jakieś argumenty. Szanuję, choć się nie zgadzam.

 

Bo zdrada jest zbrodnią popełnianą przez jedną osobę. Sama nazwa to mówi - ona Cię zdradziła. Ja Cię nie zdradziłem, bo Cię nie znam nawet i nie obchodzisz mnie. To nie ja zawiodłem Twoje zaufanie, to nie ja się zobowiązałem. Jeśli Ty kradniesz, a ja czekam w aucie, żebyś mi pomógł w ucieczce, to ja też kradnę, to jest współudział. Ale zdradzić Ciebie nie zdradziłem. Gdybyś był moim przyjacielem - w kategoriach moralnych czułbym się winny, ponieważ Cię zdradziłem. 

 

40 minut temu, Paterialista napisał:

Gdyby nie było kochanka, nie byłoby zdrady.

Gdyby nie istniała broń, nie byłoby zabójstw, czyż nie? Ale to jednak ten, kto pociąga za spust jest winien. Mężczyzna w zdradzie nie jest rzeczą, jest osobą, też może odmówić, ale jest de facto tylko narzędziem (czasem celowo), ponieważ w tej zabawie nic nie zależy od niego. Bo on może chcieć nawet bardzo, ale jeśli kobieta nie chce, to zdrady nie będzie i już. Tyle. Tak jak karabin, choćby bardzo chciał wystrzelić, to nie wystrzeli i nikogo nie zabije, bo nikt nie pociągnie za spust. To logiczne. 

 

Bo zdradza strona tylko jedna. 

 

40 minut temu, Paterialista napisał:

Jak się sypia z podłą kurwą - to kim się jest?

Kimś, kto uprawia seks z podłą kurwą, bo chce zaliczyć - po co do tego dorabiać filozofię?

 

32 minuty temu, loh-pan napisał:

Gość dostaje w zęby ponieważ naruszył moją prywatność, po to żebym miał czystą głowę i nie walało mi się to po latach.

To jest żaden argument. Jak mnie zwolnią niesłusznie z pracy, to mam prawo wysadzić siedzibę firmy, żeby mi się nie walało i żebym miał czystą głowę? 

 

32 minuty temu, loh-pan napisał:

Wydaje mi się, że obracamy się w innych środowiskach.

Oj tak. Ale jeśli myślisz, że Panie z Twojego środowiska nie zdradzają, to się mylisz. Po prostu o tym nie wiesz. Sorry za spoiler.

 

22 minuty temu, Taboo napisał:

Więc już nie odwzajemniam flirtu bo mnie nie interesuje coś takiego, a myślę że jak bym podrążył to mógłbym coś osiągnąć.

To kwestia Twojego wyboru. Ja również staram się z tego nie korzystać, ale bynajmniej nie czułbym się winny i gdybyś Ty skorzystał, moim zdaniem winny nie byłbyś. W sytuacji przez Ciebie opisywanej panna robi Cie w chuja, więc potem najprawdopodobniej skończysz w miejscu tego kolesia. A ja oszukiwania mnie nie akceptuję. I nie akceptuję spierdoliny kobiet w takim zakresie.

 

Gdybym jednak nie dowiedział się i jej na fb nie znalazł, to bym ją przeleciał. Gdyby wprost powiedziała, że ma męża, to być może też bym przeleciał i oczywiście nic więcej. I nie czułbym się winny, bo to jej sprawa. 

 

Zresztą, rozkładając odpowiedzialność już ją zdejmujecie częściowo z kobiety. I dajecie pole do interpretacji, weryfikacji, szczegółowego sprawdzania narażonego na manipulację i przekłamania. Bo jak sprawdzicie, czy on wiedział, naprawdę nie wiedział, domyślał się albo nie, że ona ma męża? Po co to drążyć. Ona wiedziała na pewno doskonale, że męża ma, bez dwóch zdań. Wiedziała, a zdradziła. Więc jest winna.

 

A dla zwolenników karania gachów mam ciekawy dylemat moralny. Weźmy rudzielca od Ciebie, @Taboo - nie zgodziłeś się. Czy ona zdradziła swojego faceta?

 

Moim zdaniem tak, bez dwóch zdań. Bo chciała kogoś innego, będąc formalnie lub nie z kimś innym i mieć ich obu jednocześnie. Mówimy tu o relacji międzyludzkiej, a więc o uczuciach - które nie są materialne. 

 

I teraz są dwa wyjścia - jeśli się ze mną zgadzacie, przyznajecie że winę za zdradę ponosi kobieta - bo dokonała aktu zdrady bez udziału małżonka. 

 

A jeśli się nie zgadzacie i uznajecie, że nie zdradziła, to wchodzicie w kolejne dylematy typu, czy do buzi to już zdrada? A w tyłek? A na wakacjach? A jak się pokłócicie? A jak tylko pisała z kolegą fantazje erotyczne? A jak wypisywała do niego SMS, a on nie odpowiadał, to po mordzie mu? 

 

I chyba trochę to @Bonzomiał na myśli pisząc, że nie weźmiesz Ty, to kto inny. Bo liczy się tylko to, że ona chce dać. Czy gdyby wiedziała, że nikt nie weźmie, to by nie chciała dawać? Wybaczcie, ale tak samo możemy toczyć jałowe dysputy o kradzieży. No pewnie, gdyby nikt nie chciał kradzionych rzeczy, to może przestałaby istnieć. Ale nikt o zdrowych zmysłach nie myśli realnie o tym, jak wyeliminować całkowicie kradzież, bo to utopia. A poza tym, czy nie bardziej skuteczną metodą jest drakońska kara dla złodzieja? Gdyby każdy złodziej wiedział, że zostanie za kradzież zabity, to na pewno ludzie kradliby dalej lepiej się pilnując, ale skala by zmalała. I to samo z kobietami. Zabieracie się do tego ze złej strony - to winnego należy karać w całej rozciągłości.  

 

I dlatego apeluję i zaznaczam jeszcze raz - bijąc gachów, potępiając ich, nie macie nawet świadomości że to wy pogłębiacie spierdolenie kobiet w tym zakresie. Do nich miejcie pretensje, je karajcie, je piętnujcie. I wtedy jest wszystko na swoim miejscu.

 

Piętnując gachów, podświadomie rycersko powielacie wzorce matrixa, według których rycerz staje w obronie swojej księżniczki, którą napadają zbójcy. Tylko zdajecie się nie widzieć, że księżniczka puszcza zbójcy za waszych pleców oczko, a wcześniej mówiła "chodź, zbójco, obrabuj mnie, to mnie podnieca. To co, kiedy mnie obrabujesz?" i oddała mu się chętnie. To jest naprawdę proste.

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

I dlatego apeluję i zaznaczam jeszcze raz - bijąc gachów, potępiając ich, nie macie nawet świadomości że to wy pogłębiacie spierdolenie kobiet w tym zakresie. Do nich miejcie pretensje, je karajcie, je piętnujcie. I wtedy jest wszystko na swoim miejscu.

 

Piętnując gachów, podświadomie rycersko powielacie wzorce matrixa, według których rycerz staje w obronie swojej księżniczki, którą napadają zbójcy. Tylko zdajecie się nie widzieć, że księżniczka puszcza zbójcy za waszych pleców oczko, a wcześniej mówiła "chodź, zbójco, obrabuj mnie, to mnie podnieca. To co, kiedy mnie obrabujesz?" i oddała mu się chętnie. To jest naprawdę proste.

 

Zgadzam się w 100%, tym bardziej że sam przeżyłem kiedyś zdradę i też tak myślałem.

 

Natomiast:

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Czy ona zdradziła swojego faceta?

tak, zrobiła to, a ja momentalnie straciłem zainteresowanie, więc pewnie zrobi to z kim innym, bo aktualny facet może juz nie zapewnia tyle emocji, zreszta kij z tym czemu. Dlatego jak czasem czytam to co @Bonzo pisze, że nie ma dylematu by z taka panną powykonywać tych parę śmiesznych ruchów, bo i tak cała wina jest po niej, to ok, jego sprawa, ale mi po prostu nie chce się w coś takiego bawić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.