Skocz do zawartości

Warszawa - ciężki teren do walki


Rekomendowane odpowiedzi

A no zapomniałem, że 20 lat temu żylo się w osadach, gdzie do najbliższej cipki trzeba bylo przeprawić sie przez dwa morza, pokonując po drodze bazyliszka, laski nosiły pasy cnoty, a imprez nie było.

Nie bylo pijaństwa, nie bylo dragów, nie bylo łatwych lasek. Trzeba było zapierdalać na galerze pół roku żeby zamoczyć. 

 

No i to traktowanie wszystkich z góry, szufladkowanie, nadawanie wymyślonych cenych, osobom których nie znasz + oburzenie gdy ktoś nie podziela opinii + prowokowanie innych użytkowników.

 

Jak ja za 20 lat też mam tak zrzędzić młodym ludziom jak jak kurła miałem ciężko żeby się dorobić, a oni łatwo, tylko są leszczami, to ja jebie. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, AR2DI2 napisał:

Teraz zas to kurła jest trudno, nie to co kiedyś, co?

Zapytałbym Braci od "teraz to trudno, nie to co kiedyś" - o ich wiek.

Własnie - Bracie @arch - ile masz lat ?

Bo ciekawi mnie skąd znasz lata 90-te ?

 

Jesli masz mniej niż 35 lat - to jak łatwo policzyć - w 1999 roku (a więc w ostatnim roku "lat 90-tych") liczyłeś sobie nie więcej niż 35-19 = 16 lat.

Rzeczywiście dość miarodajny wiek jak na stwierdzanie co to wtedy się działo i jak to wtedy wyglądało.

 

Nie żebym sie jakoś tu kreował na mentora, ale we wczesnej, drugiej połowie lat 90-tych byłem po studiach, z juz własną firmą i co nieco próbowałem do kobiet.

Strzelaniem z UZI.

Szesnastoletni wówczas Mercedes W123 300D automat z niekręconym, oryginalnym przebiegiem jednego miliona dwustu osiemdziesięciu tysiecy kilometrów (piszę słownie) - ułatwiał sprawę - bo mimo wszystko na tle powszechnych wtedy poldomierzy, kredensów i malanów - wyróżniał się in plus :):):) To, że osiągał setkę w dwadzieścia dwie sekundy, zaś wyprzedzenie Autosana H9-21 stanowiło wyzwanie - było powiedzmy że "wybaczalne"

 

Ale internetów wtedy nie było. Musiałem poczekać do okolic 1998 roku kiedy to kupiłem modem (US-Robotics) i się wzdzwaniałem pod 0202122 z szaloną prędkością jakichś kilku kbps.

Sympatii nie było, badoo nie było, gadu nie było, tindera nie było, erodate nie było, zbiornika nawet też nie było.

Na czacie.wp.pl (zwanym wtedy "wirtualną kawiarenką") w sobotni wieczór siedziało 20 osób z całej Polski.

Szczęście że człowiek zarabiał wtedy parę średnich krajowych (ówczesnych) - to jakoś ogarniał r-ki z tepsy za internet. Potrafiło miesięcznie nabić pińcet.

Wtedy wypłata niezłego spawacza.

 

Cytat

Kiedyś to kolego żeby zaruchać to musiałes się NACHODZIĆ. Bo nie było internetów, srajfonów, fejsbuków, tinderów i innych sympatii. Musiałeś ruszyć dupę w miasto, zainwestowac czas itd. Kiedy zaś trafiłeś

już w miejsce gdzie się szło poznawać laski, to trzeba było podejść bezpośrednio, zagadać, poznać się, nawiązać jakąś początkową znajomość, która niczego jeszcze nie gwarantowała. 

I w dodatku trzeba było mieć pieniądze. Bywanie w knajpach było nie takie tanie.

 

Tak więc doprawdy - zarwanie laski 25 lat temu wymagało i pieniędzy i czasu.

Dziś siadasz do kompa o 17 w piątek i tuż po 22 - już ruchasz :)

Nierzadko "po kosztach" - czyli dojazd, ew. kolacja i koszt najmu pokoiku w uroczym moteliku.

Plusem dodatkowym jest f-ra VAT za powyższe - co obniża koszty o 23% tytułem VAT i dodatkowe 19% PIT5L liniowego Millera.

 

Czyli - "damy radę" jak to mawiała była pani premier :):):)

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Ty zakładasz z góry jakieś wydumane teorie czasowe jakoby wszystko rozgrywało się 20 lat temu. Później była przerwa w historii, i dopiero teraz nadeszły czasy Tobie współczesne, więc te jedynie prawdziwe.

Mam 40 plus. Zaczynałem więc "zabawę" z laskami w latach 90. Później kolego były lata 2000 i aż do dzisiaj. Czasy się zmieniały płynnie, nie było przeskoku od jaskini do komputerów. I każdy taki czas miął swoje plusy, minusy i specyfikę. Również w odniesieniu do poznawania  i relacji z kobietami. I jeśli coś opisuję, to nie oznacza to, że było to w epoce Kredy czy Jury. Trochę więcej wyobraźni.

Nikogo nie traktuję z góry, ale z doświadczenia wiadomo, że największe bóle dupy i niedowiarstwo mają ci którzy sami "klepią biedę" to nie wierzą że gdzieś ktoś coś może mieć. 

@Bonzo na frustratów szkoda pradu. Jedynie co potrafią to nie wierzyć, bo ich przerasta informacja, że ktoś mógł mieć do czynienia w tak niepojętej (w ich mniemaniu) skali z kobietami. Oni mają po 20 parę lat, zero prawie doświadczeń, więc facet 40 letni wydaje im się dziadkiem który już tylko pali w piecu i czyta gazete w okularach. Nie dziwię się że mają takie problemy z poznawaniem kobiet, bo widac jak na tablicy kredą, że mają zero wyobraźni. 









 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Nikogo nei traktuję z góry, ale z doświadczenia wiadomo, że największe bóle dupy i niedowiarstwo mają ci którzy sami "klepią biedę" to nei wierzą że gdzieś ktoś coś może mieć. 

Akurat z tym się zgodzę. :D

 

Jak widać porównywanie czasów działa jak płachta na byka dla obu pokoleń. Każdy ma swoje racje jak i dupę. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o udowadnianie komuś czegoś, bo nie ma czego i komu. Wychodzicie tylko z błędnego założenia, że teraz to jest inaczej, i że taki np ja nie wiem co jest grane bo czasy się zmieniły. Kolego, ja jestem teraz w UK i tutaj siadłem na dupie z racji specyfiki mojego życia i otoczenia. Ale jeszcze dwa lata temu mieszkałem w Wawie, i z racji tego, że postanowiłem nie bawić się w związki, to bawiłem się w wyrywanie kobiet na sex, luźne znajomości itd.

Do dzisiaj mam konto na sympatii z którego nota bene z 7-8 lat wyrywałem masę kobiet na sex. Co prawda nie celowałem nigdy w target około 20, bo to jeszcze głupie kozy, ale już wiek 25 plus jak najbardziej. I zdziwiłbyś się jak laski w wieku 25 -30 lecą na kolesi w wieku pod 40 lat. Wolą wręcz puścić się z takimi, bo młodsi są z reguły przez nie uważani za niedoświadczonych, i w dodatku plotkarzy.

I podtrzymuję to co napisałem w poście wyżej - jak ktoś w waszym wieku ma teraz, w czasach współczesnych problem wyrwać laskę na sex, to jest z nim bardzo kiepsko. I nie pomoże na ten stan pierdolenie o tym, że ja czy ktoś inny opowiadamy bajki, bo wyjaśniłem ci, że to co ci się wydaje niewiarygodne, dla kogoś innego może być zaledwie przekąską. I nie mówię tutaj o sobie, bo znam kolesi którzy mieli po 300 kobiet w życiu. Tu się trzeba wziąć za siebie, i uczyć, przyswajać wiedzę.

 

Edytowane przez AR2DI2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, AR2DI2 napisał:

 I nie mówię tutaj o sobie, bo znam kolesi którzy mieli po 300 kobiet w życiu.

Hmm.

Tak po prawdzie 300 kobiet w wieku 45 lat to nie jest jakaś porażająca liczba.

 

Jesli facet 45 letni był przez większośc życia wolny (nie był w małzeństwie ani innych sztywnych zwiazkach, ktore traktował jak małzeństwo) - to można przyjąc, że od ~25 lat jakoś rucha.

300kobiet /25 lat = 12 kobiet na rok.

 

Czyli - jedna nowa w miesiącu. To wcale nie jest dużo. Rzekłbym nawet - że dośc mało. Oczywiście zakładając, że się wyrywa na raz, może dwa. Albo - jest się z jedną "na dłużej" a od czasu do czasu "uzupełnia się potrzeby". To jest nawiasem mówiac dość wygodna metodologia.

 

U siebie nigdy nie liczyłem dokładnie ile tego było. Czasem nic przez parę miesiecy, czasem kilka nowych w ciągu miesiąca.

Niemniej - jak na człowieka w wieku 45-50 lat, ktory jest wolny przez całe życie - 300 kobiet to nie jest jakaś wielka ilość.

 

Krótko mówiąc - nazbiera się.

A wraz z tym - doświadczenie i wiedza.

Bo każda baba jest inna. Oczywiście wszystkie podobne, ale nie da się zastosować w 100% tego samego 1:1 algorytmu.

 

Jak to powiedział minister Pilchen z Kariery Nikodema Dyzmy - "taka to moja metodka" - że najczesciej jestem "na dłuzej" z jedną, dwiema, z ktorymi mam tzw "kontakt ciągły". Dzwonimy do siebie regularnie, nierzadko codziennie. Ale cały czas mam pewną "baze danych" zawierającą numery telefonów kobiet, do ktorych się po prostu od czasu do czasu odezwę.

Ot takie pitu-pitu. Zagadam o beleco, albo napiszę co ciekawego zauwazyłem, wyślę jakieś foto czegoś godnego uwagi itp.

I mam obraz czy dama "aktywna" czy też "wyłaczona na czas jakiś" (np ma faceta na ten moment).

Nierzadko też bywa, że jesli ma faceta to i tak nie jest wyłączona.

 

Baza danych ma bardziej sztywną liczbę rekordów niż zawartośc każdego z nich.

Może być, że pod numerem 5 dzisiaj jest Justyna, a pod numerem 7 - Gośka.

A za pare dni Gośka wypada z numeru 7 a jej miejsce zajmuje powiedzmy Anita, której w bazie jeszcze tydzień temu nie było.

Ale to wszystko tak "krązy" - ot niby nic ale się znamy.

A jak potrzeba się spotkać - to organizujemy spotkanko. Albo od razu do "stałej", a jak stała nie może, ma okres, nie chce jej się - to albo do drugiej "stalszej" a jesli takiej nie ma - to się zastanawiamy ktora by tu z bazy dziś sprowadzić na złą drogę :) :) :)

Dobra, dziś jest 11 maja, baza ma jednak tylko 7 rekordów. Więc od 11 odejmujemy miesiąc maj (5) i wychodzi, nam ze do szóstki zagadamy.

Dostepna ? Nie, dobra, numer wyżej. O, dostepna. No to sie umawiamy.

Gorzej jak sie szóstka nie zgłasza, podbijasz do siódemki i nagle szóstka się aktywuje.

Wtedy trzeba sie zastanowić co by tu wykombinowac, aby człowiek z jednej strony poruchał, a z drugiej się nie zaruchał.

 

Już bowiem Paracelsus, ojciec farmacji dostrzegł przytomnie, że "wszystko jest trucizną, decyduje tylko dawka"

 

I tak życie sobie leniwie płynie :) :) :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, Bonzo said:

Zapytałbym Braci od "teraz to trudno, nie to co kiedyś" - o ich wiek.

Własnie - Bracie @arch - ile masz lat ?

Bo ciekawi mnie skąd znasz lata 90-te ?

 

Jesli masz mniej niż 35 lat - to jak łatwo policzyć - w 1999 roku (a więc w ostatnim roku "lat 90-tych") liczyłeś sobie nie więcej niż 35-19 = 16 lat.

Rzeczywiście dość miarodajny wiek jak na stwierdzanie co to wtedy się działo i jak to wtedy wyglądało.

 

Nie żebym sie jakoś tu kreował na mentora, ale we wczesnej, drugiej połowie lat 90-tych byłem po studiach, z juz własną firmą i co nieco próbowałem do kobiet.

Strzelaniem z UZI.

Szesnastoletni wówczas Mercedes W123 300D automat z niekręconym, oryginalnym przebiegiem jednego miliona dwustu osiemdziesięciu tysiecy kilometrów (piszę słownie) - ułatwiał sprawę - bo mimo wszystko na tle powszechnych wtedy poldomierzy, kredensów i malanów - wyróżniał się in plus :):):) To, że osiągał setkę w dwadzieścia dwie sekundy, zaś wyprzedzenie Autosana H9-21 stanowiło wyzwanie - było powiedzmy że "wybaczalne"

 

Ale internetów wtedy nie było. Musiałem poczekać do okolic 1998 roku kiedy to kupiłem modem (US-Robotics) i się wzdzwaniałem pod 0202122 z szaloną prędkością jakichś kilku kbps.

Sympatii nie było, badoo nie było, gadu nie było, tindera nie było, erodate nie było, zbiornika nawet też nie było.

Na czacie.wp.pl (zwanym wtedy "wirtualną kawiarenką") w sobotni wieczór siedziało 20 osób z całej Polski.

Szczęście że człowiek zarabiał wtedy parę średnich krajowych (ówczesnych) - to jakoś ogarniał r-ki z tepsy za internet. Potrafiło miesięcznie nabić pińcet.

Wtedy wypłata niezłego spawacza.

 

I w dodatku trzeba było mieć pieniądze. Bywanie w knajpach było nie takie tanie.

 

Tak więc doprawdy - zarwanie laski 25 lat temu wymagało i pieniędzy i czasu.

Dziś siadasz do kompa o 17 w piątek i tuż po 22 - już ruchasz :)

Nierzadko "po kosztach" - czyli dojazd, ew. kolacja i koszt najmu pokoiku w uroczym moteliku.

Plusem dodatkowym jest f-ra VAT za powyższe - co obniża koszty o 23% tytułem VAT i dodatkowe 19% PIT5L liniowego Millera.

 

Czyli - "damy radę" jak to mawiała była pani premier :):):)

 

Właśnie widuje to bardzo często na forum - starczy wejść na serwis randkowy i masz seks na wyciągnięcie ręki. 

Nie lubie się powtarzać. Ale korystam z serwisów randkowych od ponad roku. Codziennie. Aktualnie używam naraz 3 - Tinder, Badoo i Fotki. Jak dotąd ilość kobiet jakie zaciągnąłem do łóżka z poznanych z internetu to... jedna. A i tak nie było tak jak opisujesz bo musiałem wcześniej przez kilka godzin jeździć z nią nocnymi autobusami w środku zimy aż w końcu zgodziła się pójść do mnie napić się herbaty o 4 nad ranem (spotkaliśmy się o 20).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Panther napisał:

 A i tak nie było tak jak opisujesz bo musiałem wcześniej przez kilka godzin jeździć z nią nocnymi autobusami w środku zimy

W trosce o nieodmrożenie fiuta - wymiękłbym po 20 minutach takiej zabawy, uprzednio, bo po 5 minutach - utraciwszy zdolnosć do twardostoju :)

Bo w zimnej wodzie staje tylko u kaczora :)

2 minuty temu, Panther napisał:

aż w końcu zgodziła się pójść do mnie napić się herbaty o 4 nad ranem (spotkaliśmy się o 20).

Ty to jesteś jednak twardy zawodnik.

Laska zrobiła Ci megashittesta i pewnie nawet ruchanie po takiej zbiorkomowej grze wstępnej było z mocno przytępionym pazurem :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Bonzo said:

W trosce o nieodmrożenie fiuta - wymiękłbym po 20 minutach takiej zabawy, uprzednio, bo po 5 minutach - utraciwszy zdolnosć do twardostoju :)

Bo w zimnej wodzie staje tylko u kaczora :)

Ty to jesteś jednak twardy zawodnik.

Laska zrobiła Ci megashittesta i pewnie nawet ruchanie po takiej zbiorkomowej grze wstępnej było z mocno przytępionym pazurem :)

 

Jaka była alternatywa? Bo z tego co opisałeś to pójście do domu i brak seksu z nią w ogóle. W moim przypadku nie działa olewanie dziewczyn - jeśli ja olewam one olewają tym bardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Panther napisał:

Jaka była alternatywa?

Sik prosty, bojowy

Cytat

Bo z tego co opisałeś to pójście do domu i brak seksu z nią w ogóle.

No tak. Dokładnie. I to podtrzymuję.

Dla jednego wytrysku stracić osiem godzin w zbiorkomie ? Wolne żarty.

I powiedz jeszcze, że za bilety płaciłeś ?

Niespecjalnie już wiele dokładając do kwoty za 8h jazdy per 2 osoby - miałbyś bezproblemowe ruchanie u Ukrainki.

I zmieściłbyś się w jednej ósmej tego czasu.

Cytat

W moim przypadku nie działa olewanie dziewczyn - jeśli ja olewam one olewają tym bardziej.

To następna w kolejkę, następna i następna. Do skutku. Fake it till you make it !

I cosik mi się widzi, że Ty jednak chyba nie olewasz a bardziej jesteś olewany.

Facet, ktory olewa kobietę - nie widzi już jak ona robi z nim to samo.

Jak się może nad tym zastanawiać - skoro aktualnie ma w obróbce damę numer 2 a w przerwach już próbuje do trzeciej ?

 

Przy nawet napoleońskiej podzielnosci uwagi - ciezko byłoby usłyszeć dzięk urynacji - generowany przez damę #1

Zwłaszcza gdy ta zlałaby się w stringi :)

Edytowane przez Bonzo
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Bonzo napisał:

Zatem zapytajmy - jak Bracia uważają - powinienem filmowac swe uciechy i wieszać na forum ?

Na oglądanie uciech nie zdecydowałbym się, ale chętnie posłuchałbym podrywów, rozmów na spotkaniach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.05.2018 o 23:29, Panther napisał:

Ona kompletnie nie zarejestrowała faktu że właśnie kieruje słowa i swoją uwagę na kogoś kto nie jest odbiorcą jej wiadomości.

 

Kobiety nie muszą utrzymywać kontaktu wzrokowego prowadząc rozmowę. W przeciwieństwie do mężczyzn.

 

Fakt udowodniony, nie pamiętam gdzie czytałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, Bonzo said:

Baza danych ma bardziej sztywną liczbę rekordów niż zawartośc każdego z nich.

Może być, że pod numerem 5 dzisiaj jest Justyna, a pod numerem 7 - Gośka.

A za pare dni Gośka wypada z numeru 7 a jej miejsce zajmuje powiedzmy Anita, której w bazie jeszcze tydzień temu nie było.

Ale to wszystko tak "krązy" - ot niby nic ale się znamy.

A jak potrzeba się spotkać - to organizujemy spotkanko. Albo od razu do "stałej", a jak stała nie może, ma okres, nie chce jej się - to albo do drugiej "stalszej" a jesli takiej nie ma - to się zastanawiamy ktora by tu z bazy dziś sprowadzić na złą drogę :):):)

Dobra, dziś jest 11 maja, baza ma jednak tylko 7 rekordów. Więc od 11 odejmujemy miesiąc maj (5) i wychodzi, nam ze do szóstki zagadamy.

Dostepna ? Nie, dobra, numer wyżej. O, dostepna. No to sie umawiamy.

Gorzej jak sie szóstka nie zgłasza, podbijasz do siódemki i nagle szóstka się aktywuje.

Wtedy trzeba sie zastanowić co by tu wykombinowac, aby człowiek z jednej strony poruchał, a z drugiej się nie zaruchał.


Dokładnie, "budowana" przez lata, w sumie mimochodem baza danych, czyli znajomych kobiet procentuje przez dalsze lata. Kluczem jest umiejętność późniejszego podtrzymania kontaktu na zasadzie koleżeńskiej/ przyjacielskiej.
Jedna nie może, druga wyjechała, trzecia ma okres, to się pisze do czwartej co tam słychać. I tyle. To jest oczywiste dla kogoś kto ma częste kontakty z kobietami, i niewyobrażalne dla kogoś kto się musi spocić i osiągnąć szczyt możliwości żeby za cycka potrzymać. Przez bluzkę oczywiście, bo ręka pod bluzką to wyższa szkoła jazdy dla takiego. 

Później te kobiety oczywiście też same dzwonią, zagadują itd itp. I tyle, magii w tym nie ma. Jest tylko systematyka i trochę wiedzy w zakresie kontaktów z kobietami.

I wiesz dlaczego jeden z drugim ci nie wierzy że wyrywasz laski dalej? 

To coś co nie pozwala to taki mix - " ja przeciez jestem zajebisty, przystojny, wysoki i w domu walę konia, a ten mały, stary, siwy palant rucha na żywo. To się w pale nie mieści". To jest to Bonzo.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, AR2DI2 napisał:

To coś co nie pozwala to taki mix - " ja przeciez jestem zajebisty, przystojny, wysoki i w domu walę konia, a ten mały, stary, siwy palant rucha na żywo. To się w pale nie mieści". To jest to Bonzo.

Dziś faceci za dużo rozkminiają, nie myślą głową , nie działają, nawpierdalają się teorii w internetach i myślą że to wystarczy, oczekują gwarancji na wszystko idąc po najmniejszej linii oporu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Panther napisał:

Nie lubie się powtarzać. Ale korystam z serwisów randkowych od ponad roku. Codziennie. Aktualnie używam naraz 3 - Tinder, Badoo i Fotki. Jak dotąd ilość kobiet jakie zaciągnąłem do łóżka z poznanych z internetu to... jedna. A i tak nie było tak jak opisujesz bo musiałem wcześniej przez kilka godzin jeździć z nią nocnymi autobusami w środku zimy aż w końcu zgodziła się pójść do mnie napić się herbaty o 4 nad ranem (spotkaliśmy się o 20).

 

@Panther jesteś tytanem wysiłków dla zdobycia kobiety. Jeśli to prawda co napisałeś o ilości podejść / zagadań i aktywności na portalach, jestem pod wrażeniem. Nie przejmujesz się tym, że kobieta Cię ignoruje lub wyśmiewa. To świetnie i świadczy o dużej odporności.

 

Mam za to wrażenie, że jest tego za dużo i za często. Nie wiem, jak można poświęcać tyle czasu, aby zabiegać o kobiety. Marnujesz czas, którego masz ograniczoną ilość. Przestanie uganiać się (tak to wygląda w Twoim opisie) za kobietami i przeznaczenie części tego czasu na inwestowanie w siebie zwróci Ci się dużo bardziej, niż pisanie na portalach.

 

Po pierwsze, zyskasz Ty.

 

Po drugie, im więcej masz atutów (wygląd, mindset, zasoby, itp.) tym chętniej kobiety nawiązują z Tobą kontakt.

 

Przestań eksperymentować - wyeksperymentowałeś więcej niż połowa braci z Forum. Zacznij wreszcie robić pożytek z posiadanej wiedzy.

 

Zrób przegląd tego, co do tej pory przynosiło Ci lepsze wyniki w kontaktach z kobietami. Tego się trzymaj i rozwijaj.

I odwrotnie, pomyśl o tym, co przynosi Ci same koszty i zero wyników. Przestań to robić, nieodwołalnie. Skasuj profile, na tych portalach, które są dla Ciebie gówniane.

 

I naucz się myśleć, że możesz mieć tony kobiet. W ten sposób, przestaniesz stawiać je na piedestale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja odpowiem w ten sposób: zarobki rzędu 10tys na rękę, bardzo wysoki, szczupła sylwetka, własne mieszkanie, samochód i przez trzy lata w Warszawie domknięta jedna panna. Inna sprawa że: mankamenty w urodzie, brak bajery, brak znajomych, mało towarzyski, mało rozrywkowy charakter oraz to że kobiety działają mi na nerwy (jak widzę ładną to zaciskają mi się w reakcji obronnej pięści ze stresu a ciało jakby dostaje paraliżu) sprawia że nigdy z babami mi nie wychodziło :)

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2018 o 02:08, Bonzo napisał:

Hmm.

Tak po prawdzie 300 kobiet w wieku 45 lat to nie jest jakaś porażająca liczba.

 

Jesli facet 45 letni był przez większośc życia wolny (nie był w małzeństwie ani innych sztywnych zwiazkach, ktore traktował jak małzeństwo) - to można przyjąc, że od ~25 lat jakoś rucha.

300kobiet /25 lat = 12 kobiet na rok.

 

Czyli - jedna nowa w miesiącu. To wcale nie jest dużo. Rzekłbym nawet - że dośc mało. Oczywiście zakładając, że się wyrywa na raz, może dwa. Albo - jest się z jedną "na dłużej" a od czasu do czasu "uzupełnia się potrzeby". To jest nawiasem mówiac dość wygodna metodologia.

 

U siebie nigdy nie liczyłem dokładnie ile tego było. Czasem nic przez parę miesiecy, czasem kilka nowych w ciągu miesiąca.

Niemniej - jak na człowieka w wieku 45-50 lat, ktory jest wolny przez całe życie - 300 kobiet to nie jest jakaś wielka ilość.

 

Krótko mówiąc - nazbiera się.

A wraz z tym - doświadczenie i wiedza.

Bo każda baba jest inna. Oczywiście wszystkie podobne, ale nie da się zastosować w 100% tego samego 1:1 algorytmu.

 

Jak to powiedział minister Pilchen z Kariery Nikodema Dyzmy - "taka to moja metodka" - że najczesciej jestem "na dłuzej" z jedną, dwiema, z ktorymi mam tzw "kontakt ciągły". Dzwonimy do siebie regularnie, nierzadko codziennie. Ale cały czas mam pewną "baze danych" zawierającą numery telefonów kobiet, do ktorych się po prostu od czasu do czasu odezwę.

Ot takie pitu-pitu. Zagadam o beleco, albo napiszę co ciekawego zauwazyłem, wyślę jakieś foto czegoś godnego uwagi itp.

I mam obraz czy dama "aktywna" czy też "wyłaczona na czas jakiś" (np ma faceta na ten moment).

Nierzadko też bywa, że jesli ma faceta to i tak nie jest wyłączona.

 

Baza danych ma bardziej sztywną liczbę rekordów niż zawartośc każdego z nich.

Może być, że pod numerem 5 dzisiaj jest Justyna, a pod numerem 7 - Gośka.

A za pare dni Gośka wypada z numeru 7 a jej miejsce zajmuje powiedzmy Anita, której w bazie jeszcze tydzień temu nie było.

Ale to wszystko tak "krązy" - ot niby nic ale się znamy.

A jak potrzeba się spotkać - to organizujemy spotkanko. Albo od razu do "stałej", a jak stała nie może, ma okres, nie chce jej się - to albo do drugiej "stalszej" a jesli takiej nie ma - to się zastanawiamy ktora by tu z bazy dziś sprowadzić na złą drogę :):):)

Dobra, dziś jest 11 maja, baza ma jednak tylko 7 rekordów. Więc od 11 odejmujemy miesiąc maj (5) i wychodzi, nam ze do szóstki zagadamy.

Dostepna ? Nie, dobra, numer wyżej. O, dostepna. No to sie umawiamy.

Gorzej jak sie szóstka nie zgłasza, podbijasz do siódemki i nagle szóstka się aktywuje.

Wtedy trzeba sie zastanowić co by tu wykombinowac, aby człowiek z jednej strony poruchał, a z drugiej się nie zaruchał.

 

Już bowiem Paracelsus, ojciec farmacji dostrzegł przytomnie, że "wszystko jest trucizną, decyduje tylko dawka"

 

I tak życie sobie leniwie płynie :):):)

 

W dniu 11.05.2018 o 03:21, Bonzo napisał:

Sik prosty, bojowy

No tak. Dokładnie. I to podtrzymuję.

Dla jednego wytrysku stracić osiem godzin w zbiorkomie ? Wolne żarty.

I powiedz jeszcze, że za bilety płaciłeś ?

Niespecjalnie już wiele dokładając do kwoty za 8h jazdy per 2 osoby - miałbyś bezproblemowe ruchanie u Ukrainki.

I zmieściłbyś się w jednej ósmej tego czasu.

To następna w kolejkę, następna i następna. Do skutku. Fake it till you make it !

I cosik mi się widzi, że Ty jednak chyba nie olewasz a bardziej jesteś olewany.

Facet, ktory olewa kobietę - nie widzi już jak ona robi z nim to samo.

Jak się może nad tym zastanawiać - skoro aktualnie ma w obróbce damę numer 2 a w przerwach już próbuje do trzeciej ?

 

Przy nawet napoleońskiej podzielnosci uwagi - ciezko byłoby usłyszeć dzięk urynacji - generowany przez damę #1

Zwłaszcza gdy ta zlałaby się w stringi :)

Szczerze to to jest porażająca liczba. Ja mam 25 lat. I będę szczery nie potrafię sobie tego wyobrazić. Natomiast wierzę że są mężczyźni którzy są do tego zdolni. To w co mniej wierzę to to że każdy może stać się takim mężczyzną. Ale nie wykluczam. 

Rozumiem że jeden kontakt = dziewczyna którą poderwałeś i taka z którą już mieliście intymną relację.  W moim przypadku wszystkie dziewczyny z którymi miałem związki oraz 2 z którymi miałem krótki związek urwały ze mną kontakt. Ja również nie starałem się go utrzymywać bo większość z nich zostawiła mnie w dosyć okrutny sposób bądź gardziła mną. 

Natomiast numery ogólnie dziewczyn zbieram ciągle. Nie odbierają, lub umawiają się na spotkania. Ja rezerwuję sobie czas po pracy który mam zaledwie parę godzin i jeżdzę w różne miejsca gdzie umówiłem się z nimi bo nie chciały się umówić w miejscu gdzie same musiałyby długo jechać. I kiedy już ułożę sobie plany - one odwołują godzinę przed. Albo przyjeżdzam tam żeby tylko się dowiedzieć że jednak nie przyszły. A jeśli już przyjdą to nie chcą abym je dotykał ani całował bo albo ,,nie są jeszcze na to gotowe" albo ,,umawiają się z chłopakami poznanymi w x sposób tylko jako z kolegami" (oczywiście nie dawały wcześniej żadnych sygnałów że tak właśnie to odbierają. Nawet tych które znam z naszego forum). Ale większość mnie wystawia po prostu. Nigdy nikt nie wystawił mnie tyle razy co kobiety przez ostatni rok. Zarówno poznane na mieście/w pubie jak i przez internet. 

Więc baza generalnie sama się kurczy. I zabranie jednego kontaktu na 10 - 12 kobiet do których dziennie zagadam będąc w sytuacjach w których często obydwoje się śpieszymy gdzieś nie wystarcza. Musiałbym zagadywać tak do 100 dziennie a w przeciwieństwie do profesjonalnych PUA nie mam na to czasu bo mam mase innych obowiązków. 

 

 

14 godzin temu, Themotha napisał:

Dziś faceci za dużo rozkminiają, nie myślą głową , nie działają, nawpierdalają się teorii w internetach i myślą że to wystarczy, oczekują gwarancji na wszystko idąc po najmniejszej linii oporu.

Emmm nie. Działam. Gdybym Cię znał pokazałbym Ci mój telefon z zebranymi numerami telefonu oraz konta na badoo/tinder/fotka z masą konwersacji i zaproszeń na spotkania. Noż kurde - piszę wam to wszystko właśnie dlatego że działam a to nie daje żadnych pozytywnych rezultatów więc coś innego musi być nie tak i chcę wiedzieć co. Przestańcie ciągle wciskać że to jest tylko kwestia braku działania bo nie jest tak w przypadku każdego. 

 

 

15 godzin temu, AR2DI2 napisał:


Dokładnie, "budowana" przez lata, w sumie mimochodem baza danych, czyli znajomych kobiet procentuje przez dalsze lata. Kluczem jest umiejętność późniejszego podtrzymania kontaktu na zasadzie koleżeńskiej/ przyjacielskiej.
Jedna nie może, druga wyjechała, trzecia ma okres, to się pisze do czwartej co tam słychać. I tyle. To jest oczywiste dla kogoś kto ma częste kontakty z kobietami, i niewyobrażalne dla kogoś kto się musi spocić i osiągnąć szczyt możliwości żeby za cycka potrzymać. Przez bluzkę oczywiście, bo ręka pod bluzką to wyższa szkoła jazdy dla takiego. 

Później te kobiety oczywiście też same dzwonią, zagadują itd itp. I tyle, magii w tym nie ma. Jest tylko systematyka i trochę wiedzy w zakresie kontaktów z kobietami.

I wiesz dlaczego jeden z drugim ci nie wierzy że wyrywasz laski dalej? 

To coś co nie pozwala to taki mix - " ja przeciez jestem zajebisty, przystojny, wysoki i w domu walę konia, a ten mały, stary, siwy palant rucha na żywo. To się w pale nie mieści". To jest to Bonzo.

 

Trochę? Na pewno wiedzy ale nie trochę. Bo trochę to akurat na sto procent mam. A to za mało. 

Szczerze - wierzę. Powiem więcej - za każdym razem jak na przestrzeni lat spotkałem mężczyzne który miał duże powodzenie u kobiet prosiłem go o rady. Stawiałem piwo i prosiłem aby poradził mi w jaki sposób mogę zbliżyć się do jego poziomu umiejętności. Zawsze podziwiam, szanuję i skromnie proszę ludzi którzy coś robią lepiej ode mnie o radę. Większość z nich jest ciulatymi nauczycielami ale zawsze ich szanuję i zadaję trudne pytania a oni bardzi często zwracają mi uwagę na coś istotnego. 

A świadomość że mężczyźni ,,stereotypowo mniej atrakcyjni" ode mnie mają dużo większe sukcesy w podrywie to coś co często poprawia mi chumor - bo pokazują że dla mnie jest jeszcze nadzieja w tym aspekcie. A na dodatek że to jest coś co mogę zmienić. Szacunek dla nich, ale zgodzę się - na forum naszym mało kto potrafi uwierzyć że mało atrakcyjny i nieco starszy mężczyzna może podrywać na potęge. A może - sam widziałem grubych, zarośniętych śmierdzących mężczyzn których najlepszy pojazd na jaki sobie mogli pozwolić to był stary rower zarywali młode, śliczne dziewczyny. Tak i marzyłbym o tym aby potrafić podrywać w 50% tak jak oni. To nie jest sarkazm, mówię serio. 

Natomiast pisanie suchego czegoś w stylu ,,przecież podrywanie jest proste jak budowa cepa, łatwe i nie rozumiem jak można tego nie umieć. Trzeba być chyba jakimś mega nieudacznikiem" jest nieprawdziwe a do tego to megalomania. To trochę jak wybitni programiści którzy mówią ,,to nie ja jestem wybitny, po prostu reszta jest tak beznadziejna że na ich tle wyglądam na wybitnego" - czyli zaniżają swoją wartość celem zgnojenia i wgniecenia poniżej ziemi słabszych w tej dziedzinie od siebie. A może po prostu spójrzmy prawdzie w oczy i to nie jest wcale proste (większość ludzi na świecie ma z tym problem) tylko wy jesteście w tym mega dobrzy. Nazywajmy rzeczy po imieniu i spróbujmy spojrzeć z szerszej perspektywy. 

Więc proszę nie gadajcie jakie to jest proste, bo wszystko jest proste jak się to bardzo dobrze umie. Zamiast tego pouczcie tych 20+ młodych i niepokornych żeby kiedyś mieli was za swojego mistrza. Chyba że macie to gdzieś, ale wątpię w to bo się udzielacie jednak m.in dla nas.

 

 

11 godzin temu, Oktabryski napisał:

 

@Panther jesteś tytanem wysiłków dla zdobycia kobiety. Jeśli to prawda co napisałeś o ilości podejść / zagadań i aktywności na portalach, jestem pod wrażeniem. Nie przejmujesz się tym, że kobieta Cię ignoruje lub wyśmiewa. To świetnie i świadczy o dużej odporności.

 

Mam za to wrażenie, że jest tego za dużo i za często. Nie wiem, jak można poświęcać tyle czasu, aby zabiegać o kobiety. Marnujesz czas, którego masz ograniczoną ilość. Przestanie uganiać się (tak to wygląda w Twoim opisie) za kobietami i przeznaczenie części tego czasu na inwestowanie w siebie zwróci Ci się dużo bardziej, niż pisanie na portalach.

 

Po pierwsze, zyskasz Ty.

 

Po drugie, im więcej masz atutów (wygląd, mindset, zasoby, itp.) tym chętniej kobiety nawiązują z Tobą kontakt.

 

Przestań eksperymentować - wyeksperymentowałeś więcej niż połowa braci z Forum. Zacznij wreszcie robić pożytek z posiadanej wiedzy.

 

Zrób przegląd tego, co do tej pory przynosiło Ci lepsze wyniki w kontaktach z kobietami. Tego się trzymaj i rozwijaj.

I odwrotnie, pomyśl o tym, co przynosi Ci same koszty i zero wyników. Przestań to robić, nieodwołalnie. Skasuj profile, na tych portalach, które są dla Ciebie gówniane.

 

I naucz się myśleć, że możesz mieć tony kobiet. W ten sposób, przestaniesz stawiać je na piedestale.

Owszem przejmuję się. Właśnie dlatego opisałem naukę podrywu jako coś bardzo niewdzięcznego, gdyż uczenie się innych rzeczy zawsze mnie wzbogacało a w nauce podrywu za każdą kolejną naukę czeka miniaturowa, bądź większa kara. Coś jak nauka dotykania energii elektrycznej. 

Muszę się zastanowić nad resztą tego co napisałeś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Panther napisał:

A jeśli już przyjdą to nie chcą abym je dotykał ani całował bo albo ,,nie są jeszcze na to gotowe" albo ,,umawiają się z chłopakami poznanymi w x sposób tylko jako z kolegami" (oczywiście nie dawały wcześniej żadnych sygnałów że tak właśnie to odbierają. Nawet tych które znam z naszego forum). Ale większość mnie wystawia po prostu. Nigdy nikt nie wystawił mnie tyle razy co kobiety przez ostatni rok. Zarówno poznane na mieście/w pubie jak i przez internet. 

Tjaaaaaaaaaa...

Shit test, który jest solą w moim oku (w twoim najprawdopodobniej też). W takich sytuacjach rozum wie, że to tylko takie gadanie i najlepiej przejść od razu do ofensywy, ale podświadomość wciąż blokuje się, bo obawiasz się: łatki zboczeńca/oskarżenia o gwałt/zepsucia reputacji - niepotrzebne skreślić. Ktoś nam kiedyś zainstalował takie bzdurne przekonanie i nie mamy punktu odniesienia, by zobaczyć, jak na coś takiego powinien reagować zdrowy samiec.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, koksownik said:

Tjaaaaaaaaaa...

Shit test, który jest solą w moim oku (w twoim najprawdopodobniej też). W takich sytuacjach rozum wie, że to tylko takie gadanie i najlepiej przejść od razu do ofensywy, ale podświadomość wciąż blokuje się, bo obawiasz się: łatki zboczeńca/oskarżenia o gwałt/zepsucia reputacji - niepotrzebne skreślić. Ktoś nam kiedyś zainstalował takie bzdurne przekonanie i nie mamy punktu odniesienia, by zobaczyć, jak na coś takiego powinien reagować zdrowy samiec.

To prawda - zainstalowano nam to specjalnie, podobnie jak specjalnie sprowadzają mężczyzn z pewnych krajów którzy nie mieli takiego szkodliwego wciskania do głowy bzdur do głowy (patrz sytuacja aktualnej szwecji). 

Natomiast w większości przypadków takie rzeczy i wyżalanie się jak to one nie znoszą jak ktoś je ,,dotyka albo całuje" jest właśnie po tym jak przez jakiś czas już je dotykałem albo po tym jak próbowałem je pocałować a one się odsnunęły. Kiedyś na randce próbowałem dziewczyne 3 razy pocałować (swoją drogą to śmieszne bo one wtedy tak się wyginają do tyłu jakby tańczyły na rurze).  Także ofensywa była tylko że brama została zamknięta i namalowane na niej sprayem ,,wypeprzaj stąd". 

Jeśli trafi się dziewczyna zainteresowana raz na ruski rok to wtedy nagle oczywiście mój sposób dotykania i całowania jest dla niej super. Ale jak mówiłem - raz na ruski rok.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.