Skocz do zawartości

Wymówka? Czy może prawdziwe rozterki?


Rekomendowane odpowiedzi

Postaram się opisać moją sytuację krótko ale  chciałabym żebyście też odpowiedzieli na ten tamat absolutnie szczerze, z waszego punktu widzenia. Spotykam się z pewnym mężczyzną ( bo ciężko nazwać to związkiem) już długo bo 2,5 roku. 

Nie jesteśmy razem bo są co do tego pewne poważne przeszkody - on ma już swoją rodzinę.

Wiem, że nie jest to zbyt chwalebne dla mnie , ale jakoś u mnie uczucia wygrały z logiką i zgodziłam się spotykać z nim bez oczekiwań, że odejdzie dla mnie od rodziny. Tak samo jak zdaje sobie sprawę z tego, że na zawsze nie ma to prawdopodobnie przyszłości i kiedyś planuję poszukac sobie kogoś innego.

Ale wracając do tematu- pomimo, że w naszej znajomości różnie bywało, raz on się wycofywał, raz do mnie przybliżał, to ostatnio miałam wrażenie, że zbliżył się do mnie bardzo, choć nie miał do tego większej motywacji bo nie groziłam mu, że odejdę czy cokolwiek takiego.

Ale zaczął być bardzo czuły na spotkaniach. Często mówił, że tęskni, czule mnie przytulał, całował, jakoś tak inaczej jak wtedy kiedy się dystansował- bo jak pisałam i takie momenty bywały, mówił też nieraz, że chciał mi często powiedzieć, ze mnie kocha, ale nie może, że sam się bał swojego zaangażowania - chociaż powiedział kiedyś rzeczywiście, że mnie kocha, ja na to nie odpowiedziałam. Ja rzeczywiście miałam w pewnych okresach naszej znajomości wrażenie, że on się angażuje i ostatnio znów tak było. I pomimo, że to on sam nakręcił tą czułą atmosferę, to ja też stałam się dla niego bardzo ciepła. 

W czasie spotkanie cały czas powtarzał jak było cudownie, powiedział, że chciałby się ze mną spotykać częściej. Po spotkaniu napisał dzień później dziękując za spotkanie, póżniej odezwał się 2 dni później przepraszając, że nie odzywał się jeden dzień ( co mnie mile zaskoczyło, bo zdarzało mu się nie odzywać i kilka dni i nigdy nie przepraszał). Ogólnie cały czas był bardzo czuły.

Wtedy ja odpisałam mu w sobotę (tydzien temu), choć wiedziałam, że pewnie nie może pisać, że dzień wczęśniej późno odczytałam jego smsa, ale żeby się odezwał jeśli będzie mógł.

Nie odezwał się, tak samo w poniedziałek i we wtorek. W środę więc znów do niego napisałam co u niego i czy wszystko w porządku.

Na co on odpisał mi dzień później, że: przeprasza, że nie odpisał  od razu na moje wiadomości, ale ostatnio bardzo dużo o nas myślał. Że tak jak się umawialiśmy może nas łączyć tylko seks i przyjaźń, choć czasem nie jest to łatwe, ale on chce żebym ja była szczęśliwa, a on nie może mi niczego obiecać, że jestem jego najcudowniejsza partnerką i chciałby ze mną o tym porozmawiać, że wolałby  u mnie , ale jak ja będę wolała, to możemy umówić się gdzieś w restauracji i że przeprasza za swoje rozterki, ale wie, że jestem wrażliwa i nie chciałby żebym przez niego płakała bo mnie szanuje.

Ja do niego wtedy zadzwoniłam, powiedział wtedy, że nie chciałby żebym po prostu miała mu to kiedyś za złe. Odpowiedziałam na to, że jeśli chce to zakończyć to w porządku. Na co on, że nie że on chce, ale chciałby ze mną o tym porozmawiać. Umówiliśmy się na przyszły ( czyli na ten tydzień) , powiedział żebym dała mu znać kiedy będę mogła się spotkać. Nadal był czuły w tej rozmowie, na jej zakończenie powiedział " no to pa, moja kochana". Jednak do teraz on sam milczy, nie pyta co u mnie, jest cisza. 

Czy w takiej sytuacji, więc powinnam się teraz do niego odzywać? Tak, wiem, generalnie powinnam dać sobie z nim spokój i pewnie tak zrobię, ale narazie nie chcę.

Czy myśliście, że to taka ładna ściema z jego strony, czy rzeczywiście mówił to szczerze, że ma takie rozterki z mojego powodu? I wreszcie,  czy waszym zdaniem w tej sytuacji on faktycznie chce zerwać ze mną, czy może o tym tylko porozmawiać, jak ja widzę tą sytuację?

Edytowane przez Livia90
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Livia90 napisał:

Tak samo jak zdaje sobie sprawę z tego, że na zawsze nie ma to prawdopodobnie przyszłości i kiedyś planuję poszukac sobie kogoś innego.

Uznaj, że "kiedyś" zaczyna się dziś. Potrafisz? Nie, prawda?

Rozumiem, że ludzie w imię kompensacji jakichś braków decydują się na funkcjonowanie w spierdolinie, ale szkoda prądu na coś takiego dziewczyno. Aspekt etyczny, jeśli nie masz wyrafinowanego poziomu racjonalizacji i usprawiedliwień, też może Ci zryć banię. Chociaż pewnie nie od razu. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Livia90 said:

Czy w takiej sytuacji, więc powinnam się teraz do niego odzywać?

Nie ma potrzeby, sam się odezwie jak jaja bedzie miał nabrzmiale i będzie chciał spuscić z krzyża.

 

1 hour ago, Livia90 said:

Czy myśliście, że to taka ładna ściema z jego strony, czy rzeczywiście mówił to szczerze, że ma takie rozterki z mojego powodu?

Tak to ściema - jak coś dawno by juz rzucil rodzine.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć ;)

Według mnie im szybciej to zakończysz tym lepiej dla wszystkich. Dla niego zawsze będzie opcją nr 2. Jak mu się układa z żona to się nie odzywa, jak  się wkrada rutyna, nudzi mu się, albo ma ochotę się pobzykać mówi Ci jaka jesteś wyjątkowa. On wykorzystuje i Ciebie i żonę. Nawet gdyby ją zostawił ( ja bym na Twoim miejscu ją poinformowała o jego wyczynach i sama odeszła) to sądzisz jak zdradzał ją, to Ciebie nie będzie? Dziewczyno, stać Cię na kogoś dużo lepszego ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma znaczenia, co „powinnaś", a czego „nie powinnaś". Znajdujesz się w sytuacji silnego uzależnienia emocjonalnego, które weźmie górę niezależnie od wszystkiego. Zadaj sobie pytanie, czego Ty tak naprawdę oczekujesz i co byś poradziła w tej sytuacji swojej córce, a będziesz miała jasność. Nie pytaj nikogo innego poza sobą. Trzymam kciuki! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Balbina napisał:

Dziewczyno, stać Cię na kogoś dużo lepszego

Nie, nie stać jej na kogoś lepszego, a przynajmniej nie w tym momencie ;) 
Nie bez powodu spotyka się przez taki długi okres z żonatym bad boyem i jest tylko marną kartą zapasową jakiegoś ch*ja, który niszczy rodzinę ;) 
Oczywiście tak jak wspominałem w wątkach o zdradzie i małżeństwach - winna jest zawsze osoba zdradzająca, a więc w tym przypadku mąż :) 
Autorka jest czysta jak dziewica orleańska.
Natomiast autorka to chyba damska wersja białorycerza bo jak można 2,5 roku zmarnować na bycie opcją numer 2? 
Przypomina mi to białorycerzo-orbiterów, którzy pocieszają żonate panie i czekają kiedy się "wślizgną" wiadomo gdzie i jeszcze finalnie naiwnie marzą o związku :) 
Otóż moja droga jeśli mąż/żona zdradził/zdradziła swojego ślubowanego partnera to zdradzi także i następnego ;) 

 @Livia90 wiem, że pisałaś:
 

 

1 godzinę temu, Livia90 napisał:

zdaje sobie sprawę z tego, że na zawsze nie ma to prawdopodobnie przyszłości i kiedyś planuję poszukac sobie kogoś innego.

ale kogo ty oszukujesz? 

 

 

13 minut temu, Amanda napisał:

Nie ma znaczenia, co „powinnaś", a czego „nie powinnaś". Znajdujesz się w sytuacji silnego uzależnienia emocjonalnego, które weźmie górę niezależnie od wszystkiego.

Zacytowałem Amandę by ci odpowiedzieć.

 

 

45 minut temu, Pytonga napisał:

Nie ma potrzeby, sam się odezwie jak jaja bedzie miał nabrzmiale i będzie chciał spuscić z krzyża.

Dokładnie jak bad boya zaswędzą jaja to będzie chciał sobie użyczyć walorów swojej orbiterki.

 

 

45 minut temu, Pytonga napisał:

Tak to ściema - jak coś dawno by juz rzucil rodzine.

Partnerka przez 2,5 daje robić z siebie worek na plemniki.
Co innego tymczasowy romans, a co innego ciągnięcie tak długo czegoś co nie ma przyszłości.
Czy ktoś z braci, który sypiał z mężatkami ciągnął taki "proceder" tak długo?
Z tego co czytałem to max rok jak nie krócej bo szkoda czasu.
Towaru jest pod dostatkiem i w tym zdaniu mam na myśli nie tylko wolnych kobiet, ale także i wolnych facetów :)

Ps. Przeczuwam poważne problemy z samooceną...


 

Edytowane przez Ragnar1777
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777- nie do końca tak jest bo miałam przez ten czas propozycje randek, ale ja się zakochałam właśnie w tym i nie interesowali mnie inni faceci. Ja jak się zakocham to dla mnie po prostu nikt inny nie istnieje, choćby nawet był przystojniejszy czy miał inne zalety, których ten nie ma.

Chociaż może to niedobrze i powinnam też kierować się bardziej rozsądkiem w związkach.

Ale dobrze, że zwróciłeś na to uwagę bo może i on tak to teraz postrzega, że jestem z nim z jakiejś desperacji... Zresztą nawet on sam sugerował mi, że dziwi się, że nadal z nim jestem,a nie poszukam sobie kogoś innego, choć oczywiście też mówił, że by tego nie chciał. 

Edytowane przez Livia90
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Pan moderator zakończył temat pierwszym postem. 

 

@Livia90 kręci Cię niedostępne, zakazane i się zaloffciałas. Nic nowego. Sama siebie nie rozumiesz, nie wiesz jak działasz.  A tak naprawdę to prawie 3 lata, jak krew w piach. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amnesia Haze- nie tylko. Obawiam się, że prędko nie poznam nikogo takiego jak on :( No bo nie ma na w końcu świecie drugiej takiej samej osoby....Każdy jest wyjątkowy na swój  niepowtarzalny sposób.

Ale z drugiej strony, gdybym podchodziła do tego zdroworozsądkowo i dała szansę komuś innemu to wiem, ze lepiej bym pewnie na tym wyszła.

Także to takie ślepe zakochanie. Może łatwiej byłoby mi gdyby on od początku okazywał, że to tylko seks i nie okazywał uczuć, wtedy inaczej bym to traktowała.

Ale nawet jak się to zakończy to nie będę żałowała tej znajomości :) Bo wiele było pieknych chwil i nie chodzi tu tylko o seks.

Edytowane przez Livia90
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Livia90 napisał:

Ja jak się zakocham to dla mnie po prostu nikt inny nie istnieje

Czyli już nie pierwszy raz się 'zakochałaś'?

Skoro tak, to już wiesz, że istnieją inni, a tylko zaburzona percepcja wkręca Cię, że tak nie jest.

Czyli tych jedynych może być jednak więcej niż jeden :D

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem ile masz lat dziewczyno, ale ja w okolicach 25-26 (pamiętaj że faceci trochę później "dojrzewają") miałem takie spostrzeżenie, że każda miłość (zakochanie) jest jedyna, największa, niepowtarzalna i ostatnia. A potem przychodzi następna (vide @Drizzt). 

Pewnie dlatego bardzo nisko ten stan cenię. 

 

@zuckerfrei podzielam bekę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Livia90 Tak. Jesteś zakochana i on jest doskonały i każdy kto się od niego choć trochę różni jest gorszy. Ale może warto sama ze sobą porozmawiać? Na chłodno spróbować to przeanalizować? Uświadomić sobie, że po swoistym detoxie od niego zaczniesz dostrzegać innych mężczyzn? Poznasz kogoś kto będzie lepszy, inteligentniejszy, przystojniejszy, a przede wszystkim kto nie będzie zdradzał, dla kogo nie będziesz "opcją" tylko tą jedyną? Wiem, że to wymaga niesamowitej siły woli, ale wydaje mi się, że warto ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Livia90 witamy spowrotem, bo jak już dobrze pamiętam był taki temat.

 

3 minuty temu, Livia90 napisał:

Każdy jest wyjątkowy na swój  niepowtarzalny sposób.

Ten Twój wyjątkowy samiec traktuje Ciebie jak worek do ładowania jajek, a Ty się na to zgadzasz. 

 

Zastanawiające jest, jak kobiety potrafią dawać się szmacić dla kogoś kto nie traktuje ich poważenie, a jak już znajdzie się ktoś kto zacznie doceniać i zacznie mu zależeć, to on będzie szmacony.

 

A nie, przepraszam, to nie jest zastanawiające, to jest właśnie schemat.

 

Jeżeli nie dostrzeżesz pewnych zależności w Twojej relacji oraz nie skończysz jej jak najszybciej, to taki scenariusz jest bardzo preawdopodobny w Twojej przyszłości.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Rnext napisał:

każda miłość (zakochanie) jest jedyna, największa, niepowtarzalna i ostatnia. A potem przychodzi następna. Pewnie dlatego bardzo niską ją cenię.

Bo najlepsze są te kobiety, których się jeszcze nie poznało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Balbina napisał:

Uświadomić sobie, że po swoistym detoxie od niego zaczniesz dostrzegać innych mężczyzn?

Mi to zajęło ok. tygodnia.
Da się? Da się :) 
Oczywiście w kwestii kobiet, bo w mężczyznach nie gustuję :) 

 

 

3 minuty temu, Taboo napisał:

Zastanawiające jest, jak kobiety potrafią dawać się szmacić dla kogoś kto nie traktuje ich poważenie, a jak już znajdzie się ktoś kto zacznie doceniać i zacznie mu zależeć, to on będzie szmacony.

 

A nie, przepraszam, to nie jest zastanawiające, to jest właśnie schemat.

A potem jest płacz typu "Gdzie są ci prawdziwi mężczyźni!"
Ja wtedy odpowiadam : "Ano są tam, jak najdalej od ciebie :)"

 

5 minut temu, Rnext napisał:

Pewnie dlatego bardzo niską ją cenię. 

Dochodzę do takich samych wniosków na poziomie świadomym.
Moja podświadomość natomiast stara się to zrozumieć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Rnext zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.