Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, balin napisał:

Żony ciągle bardzo dokładnie obserwują swoich mężów. Kurła jak roboty. 

Mamy to m.in zaprogramowane dlatego, że naszym instynktem jest opieka nad bliskimi. Musimy obserwować by wiedzieć jak pomóc, wesprzeć. Wiadomo, że czasem zdarza się, że jest to wykorzystywane też w celach czysto egoistycznych, ale w zdrowych relacjach obserwowanie też jest powiedziałabym... naturalne i wskazane... Problem w tym też, że nasze zachowanie często jest rozumiane na opak, stąd dochodzi do wielu nieporozumień. Gdy my nie jesteśmy rozumiane, to też targają nami negatywne emocje. Szybko wtedy o zbytnią podejrzliwość, natrętność...

 

@Obliteraror

Jak znowu napatoczy się u was temat dzieci to zapytaj ją wprost czego oczekuje. I czy jest jakieś rozwiązanie tego. Co możecie wspólnie z tym zrobić. Wspomniałeś, że się nie da... Ale pytanie... czy obydwoje chcecie mieć, wychowywać dzieci? Jeśli jest problem z zajściem w ciążę, to może adopcja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, MalVina napisał:

Bo jesli dziecko wyrosnie mimo tego, że jest dzieckiem przypadkowej Karyny, na osobę honorową to napluje w twarz za takie ojcostwo i spadek odrzuci

Nie znam ani jednej historii gdzie dziecko, które nie miało kontaktu odrzucało by spadek ? Znam natomiast wiele historii gdzie takie dziecko wyłączone z dziedziczenia próbował podważać testament. Za dużo romansideł i telenowel ktoś w życiu przerobił.

 

Jeśli chodzi o pieniądze ludzie są bezwzględni. 

 

Zdaje się zapominasz, że cały czas mówimy o przypadkach, gdzie to matka alienuje lub próbuje żyć na koszt ojca dziecka poprzez zawyżanie alimentów. Więc ewidentnie mówimy o przypadku, gdzie za brak lub rozpad więzi ojca z dzieckiem odpowiedzialna jest matka.

 

A dziecku jak podrośnie zawsze można wyjaśnić czemu było tak, a nie inaczej, mamy XXI wiek, social media, maile, sprzęt do audio/ wideo rejestracji. 

 

Zawsze z dzieckiem można się skontaktować jak już jest powiedzmy w wieku, że rozumie pewne rzeczy i wyjaśnić czemu jest tak, a nie inaczej i czemu przy nim nie ma tatusia. 

 

Opisać wszystko w mailu, umówić się na skype, pokazać nagrania co "mamusia" odpierdalała. 

 

I proszę bez pierdolenia, nie wolno tak zrobić, bo dziecko musi szanować "madkę" a jak zobaczy co mu zrobiła to szacunek straci. 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mosze Red napisał:

 

I proszę bez pierdolenia, nie wolno tak zrobić, bo dziecko musi szanować "madkę" a jak zobaczy co mu zrobiła to szacunek straci. 

Jak dobrze zauwazyles alienatorka to maDka (od ang.  "mad"), a nie matka. Nie mam zamiaru takiej osoby bronić, bo jest sprawcą przemocy.

Udowodnić może i można wszystko, natomiast udowadnianie czegokolwiek dopierojak dziecko bedzie dorosłe ograbia rodzica wyalienowanego i to dziecko z tych wszystkich lat razem, z prawdziwego dziecinstwa. A to sie odbija na psychice nie obu dotkniętych przemocą alienacji stron. Nie powiesz mi, że nie. To że (być może, bo pewności nie ma, że skutkiem manipulacji i przemocy nie będzie totalna niechęć do uznania faktów w dorosłości) odzyska się kontakt z już starszym dzieckiem, nie oznacza, że olanie zamiast wytrwałości jest lepsze.

Zawsze warto walczyć i zabiegać o dziecko. 

Możliwości jest multum. 

Chyba, że faktycznie nie ma opcji i dziecko zostało uprowadzone do innego kraju albo w inny sposob zapadło się pod ziemię, bo takie maDki potrafią różne rzeczy odwalać. Ale wtedy Ty nie masz na to żadnego wpływu choćbyś na rzęsach stawał. A dziecko z kolei nie ma wpływu na swoje wychowanie. Nawet jesli będzie zepsute toksyną karynowości to nadal bedzie Twoje dziecko. A nie wróg. 

Obserwuje od długiego czasu takie sytuacje, pomagam jeśli mam możliwości. I czasem nawet takie naprawdę wyalienowane i zmanipulowane dziecko da się "naprawić". Nie jest stracone 

24 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Kolega kiedyś czekał na swoje dziewczynki aby odebrać je od ich mamy. Dzwono domofonem i prosi o otwarcie dzwi do domofonu. Padało. Odp NIE!!! 

 

Dziewczynki na weekend byly tak spakowane, że trzeba było nawet bieliznę dokupić. Alimenty płacone kak mam chce... Ile można z takim czymś walczyć zabiegać?

Trzeba. Mimo, że to cholernie ciężkie. Niestety. One (dzieci) po zachowaniu rodzicow (a nie po tym co jest im wmawiane) same wnioski wyciągną.

Warto. I warto takiego człowieka mocno wspierać, choćby to była tylko obecność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Hippie napisał:

Mamy to m.in zaprogramowane dlatego, że naszym instynktem jest opieka nad bliskimi.

Oj @Hippie, to naprawdę zależy kogo uznajecie za bliskich. Przy dostępnym arsenale kobiecych racjonalizacji, wychodzi na to, że mąż to nie rodzina a jest nią sama kobieta wraz z jej jajowodowym potomstwem. I nikt inny. Niestety mam wątpliwą okazję uczestniczyć w obserwacji tego zjawiska, niemal tuż pod samym nosem. Zresztą nie budzą żadnych zdziwień wyniki eksperymentów, potwierdzających większe zaangażowanie i więź babć z potomstwem córek a nie synów. Znamienne, nakazujące podejrzewać doskonałe rozumienie kobiecych strategii rozpłodowych. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, zuckerfrei napisał:

Yolo swiat jest brutalny...

Jest, ale czy to znaczy że my też musimy?

 

Ja nie piszę w oparciu o obserwacje osób postronnych, gdzie tak naprawdę nie mamy pełnego wglądu.

Piszę w oparciu o to, co widzę na codzień. 

Pisałem już o tym, moje dzieci wychowuję z ich mamą w systemie naprzemiennym. Widzę ile chujowych wzorców biorą od niej, staram się pokazać że można inaczej.

Mógłbym się wypiąć, i była taka pokusa gdy sprawa była świeża. Miałbym o wiele więcej czasu i energii na zarabianie czy karierę, nie musiałbym mieszkać w kraju, który mi się znudził już jakiś czas temu.

Ale w gruncie rzeczy zależy mi na tym samym, na czym zależy @Mosze Red- na zostawieniu po sobie czegoś trwałego. 

Tyle, że ja widzę taką możliwość w ukształtowaniu młodego człowieka tak, by mógł stać się lepszą wersją mnie. 

Nie byłoby to możliwe, gdybym postawił wyżej inne rzeczy.

 

24 minuty temu, Mosze Red napisał:

Tu nie było mowy o doborze partnerki tylko właśnie o braku tego doboru czyli spłodzenie potomka bez woli jego spłodzenia, z osobą, z którą nigdy nie miałem zamiaru się wiązać.

Tutaj się mocno różnimy i raczej nie zrozumiemy. 

Zrezygnowalem z takich znajomości jakiś czas temu. 

 

21 minut temu, Mosze Red napisał:

Jaki byłby efekt gdyby złodziej nie mógł mnie okraść, ale nadal miał coś na czym mi zależy, aczkolwiek wie że owo zależy nie jest bezwarunkowe? Ja wiem jaki byłby efekt, ale zostawiam tobie do przemyślenia. 

Teraz właściwie zaprzeczyłeś temu wszystkiemu, o czym pisałeś wcześniej.

W świetle cytatu, Twoje działania wydają się być strategią negocjacyjną obliczoną na cięcie kosztów w sytuacji, gdy jednak chcesz mieć wpływ na potomstwo.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Rnext napisał:

 

No nie wiem. Oksytocyna czasem płata figle (zwłaszcza jak panie nabiorą oxy-oporności wraz z wiadrem spermy i kutangami mitycznych herosów-ruchaczy w postaci Chad'ów) i dzieci znajdują się torbach foliowych w śmietnikach albo z roztrzaskaną główką o podłogę jak u tzw "mamy Madzi" i wielu innych. Wiem, trudno jest się pogodzić, że jest się inkubacyjnym biorobotem. 

To nie jest "odcięcie" od ojca, tylko morderstwa, podobnie ma się sprawa z aborcją. Widziałam video jak facet błagał babę pod kliniką aborcyjną, by "tego nie robiła". To też jest chore, że tylko kobieta może o tym decydować, a ojciec nie ma nic do gadania.. 

Ale nie o tym mówiłam. Mówiłam o alienacji rodzicielskiej.

Nie wiem po co tu wrzucac teksty o jakichś spermach i czadach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, brama85 napisał:

Wydaje mi się, że jak już ktoś się decyduje na ślub to można rozpatrzyć wszystkie scenariusze długo przed jego zawarciem. Rozmowa o tym jak to będzie z dziećmi? I co robimy w razie problemów. 

- Skarbie, doskonale rozumiem rolę ojca i to, że nie można pozbawiać go dzieci

 

Dziesięć lat pozniej;

- Co?? Ja mówiłam coś takiego??!

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Yolo napisał:

W świetle cytatu, Twoje działania wydają się być strategią negocjacyjną obliczoną na cięcie kosztów w sytuacji, gdy jednak chcesz mieć wpływ na potomstwo.

 

Dokładnie. 

 

Gdyby przypadkowa kobieta, którą zapłodniłem była w miarę ogarnięta i byłaby opieka naprzemienna, to dziecko bym wychowywał i byłoby to moje dziecko.

 

Gdyby była nieogarnięta a udałoby mi się doprowadzić do stanu jak wyżej, poprzez jak to ująłeś negocjacje, to jakoś bym przebolał, że matka jest nie do końca fair i prostował negatywne wzorce na bieżąco. 

 

Gdyby jednak nie udało się do w miarę zdrowego stanu doprowadzić, to wtedy finałem byłaby moja ewakuacja i podjęcie decyzji o nie przekazywaniu dorobku życia, dziecku z takiej relacji.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, MalVina napisał:

Trzeba

Beka z typiary.

Ty sama siebie poczytaj.

Belki rzucane pod nogi ojców rosna wprost proporcjonalnie do ich starania się aby zobaczyć się z bąblem. 

 

Jeszcze raz to napiszę: bez porządnych matek nie będzie porządnych ojców, a co za tym idzie normalnych ludzi. W obecym systemie to kobieta nadaje ton. Jeżeli dziecko mieszka z nią, a tak jest nieomal w 100% przypadków. Po czym coś trzeba to jest tekst: idź do ojca. Np laptop. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nie chcę mieć dzieci- a przynajmniej na razie, nie wykluczam, że kilka lat mi się nie odmieni. Nie mam absoltunie jakichś feministycznych poglądów, czy też nie chodzi o to, że nie lubię dzieci, bo w większości lubię, ale po prostu na tą chwilę nie czuje się na to gotowa, nie do końca też czuję taką potrzebę, choć czasem odzywa się instynkt i chciałabym się zaopiekować taką małą istotką.

Myślę, że żeby zdecydować się na dziecko trzeba czuć się gotowym na to żeby je dobrze wychować.

A poza tym nie jestem do końca pewna czy dałabym sobie radę z macierzyństwem, czy by mnie to nie przerosło. Bo jednak jest to wbrew pozorom duże wyzwanie, można wychować dziecko byle jak, a można na spełnionego człowieka, co już jest wyzwaniem.

No i trzeci powód, najbardziej prozaiczny jest taki, że po prostu na tą chwilę wolę podróżować,korzystac z życia. Nie chciałabym ulegnąć presji niektórych osób i zostać matką, a później być sfrustowana jak nietóre kobiety i tego żałować.

A znam takie, które żałują i na ich dzieciach siłą rzeczy pewnie też się to odbije.

Na szczęście mój facet ma już dzieci z poprzedniego małżeństwa, wiec nie nalega na następne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, zuckerfrei napisał:

Beka z typiary.

Ty sama siebie poczytaj.

Belki rzucane pod nogi ojców rosna wprost proporcjonalnie do ich starania się aby zobaczyć się z bąblem. 

 

Jeszcze raz to napiszę: bez porządnych matek nie będzie porządnych ojców, a co za tym idzie normalnych ludzi. W obecym systemie to kobieta nadaje ton. Jeżeli dziecko mieszka z nią, a tak jest nieomal w 100% przypadków. Po czym coś trzeba to jest tekst: idź do ojca. Np laptop. 

Może Ciebie śmieszą takie tematy. Mnie nie bardzo. Bo to są rodzinne tragedie.

Tragedie dzieci. I tak - trzeba. Zawsze trzeba walczyć. Niektorym się udaje ugrać i opiekę naprzemienną przy ostrym sprzeciwie drugiej strony. 

Ale nie jest łatwo. 

Btw. Kobiety też bywają alienowane od dzieci, wiesz? W duuużo mniejszym stopniu niż mężczyźni, ale jednak.

Alienacja zależy od tego jak ktoś ma spaczony charakter a nie od płci. Jak ma w dupie dziecko i jego zdrowy rozwój, to bedzie nim grać, byle tylko dopiec exowi. Tyle w temacie. To są chorzy z nienawiści ludzie, albo borderki albo narcyzki, dla których dziecko jest jedynie narzędziem albo zemsty- albo radzeniem sobie z samotnością.

 

"typiarą"? A Ty co? Masz 10 lat? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MalVina rezerwat to zło konieczne. Musi być, mimo iż jestem przeciwnikiem. I tak jestes dla mnie typiarą, ok Typiarą.

 

Kiedy ojcowie się starają są wyzwywani, od najgorszych. Walą w chuja z dzieckiem to samo. Taki stan rzeczy nie jest normalny. I jeszcze jej matka zachowująca się jak alfons. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, MalVina napisał:

Nie wiem po co tu wrzucac teksty o jakichś spermach i czadach. 

Czy kogoś to dziwi? Przecież potwierdzenie jest wbrew kobiecemu interesowi. Osłupiałbym, gdybyś napisała coś innego.

Masz dostęp do wiedzy jak każdy. Możesz poczytać o okolicach telegonii i oksytocynooporności, szybko rozpadających się więziach małżeńskich gdy kobieta miała wielu partnerów itd. Jeśli nie dostrzegasz powiązania, to nic nie pomoże, nawet wielogodzinne sesje na niedźwiedziej skórze przy kominku (zależy gdzie jest sukienka ;)) 

 

@zuckerfrei pytasz, więc odpowiem - mamy sam babiniec chrześniaczek. Ale i tak żadnej nie zamierzam(y) obsypać "złotem". Jeśli są zdolne, dadzą sobie radę na miarę własnych możliwości, jeśli nie są - nie zasługują na żadne. Nie mam(y) potrzeby przedłużania nonsensownej cywilizacji i de facto - reprodukowania wegetacji. Jak ktoś chce, proszę bardzo. I tak "moje" geny nie są moje, bo tak samo o własnych mogli myśleć nasi przodkowie. Ja nawet nie wiem jak miał na imię mój jeden z drugim pra-pra-pra dziadek. Ależ muszą mieć fun z tego. Tzn. z przedłużenia "ich" genów. Śmiech żałosny. Rekombinacja i tak zrobi ze wszystkich wała. Ma swój interes. I on jest daleki od TWOJEGO.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MalVina napisał:

I tak - trzeba. Zawsze trzeba walczyć.

Nic nie trzeba, co najwyżej można. To nie jest rzecz obligatoryjna to kwestia woli, środków i priorytetów danego człowieka.

9 minut temu, MalVina napisał:

Btw. Kobiety też bywają alienowane od dzieci, wiesz? W duuużo mniejszym stopniu niż mężczyźni, ale jednak.

Argument na poziomie dziecka. "Bo kobiety też bywają ofiarami hurr durr" - nikt tego nie neguje ale mówimy tu jednak o bardziej powszechnym zjawisku alienacji rodzicielskiej której doświadczają ojcowie.

Sorki za offtop. @Obliteraror O ile dobrze odczytuję intencje twoją małżonkę ruszyło po tym jak napatrzyła się na ciebie z dzieciakami. Dla mnie sytuacja którą opisujesz jest bardzo smutna. Z jej reakcji oraz z twojej wypowiedzi wnioskuję że, oboje was to boli. I widzę tutaj kwestię do przepracowania dla obojga. Wiedz jedno, takie rzeczy będą siedziały w niej i w tobie dopóki któregoś dnia nie wyleją się na wierzch. A wtedy może już być bardzo nie przyjemnie i zwyczajnie bardzo drogo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, zuckerfrei napisał:

@MalVina rezerwat to zło konieczne. Musi być, mimo iż jestem przeciwnikiem. I tak jestes dla mnie typiarą, ok Typiarą

 

Kiedy ojcowie się starają są wyzwywani, od najgorszych. Walą w chuja z dzieckiem to samo. Taki stan rzeczy nie jest normalny. I jeszcze jej matka zachowująca się jak alfons. 

Przecież nie musisz pisać w rezerwacie, skoro Cię to mierzi, tak się zniżać i rozmawiać z podludźmi..

 

 

Taki stan rzeczy nie jest normalny. Owszem. I dlatego ja uparcie jak osioł powtarzam, że trzeba o dziecko walczyć. Żeby mogło mieć choc namiastkę normalności. 

Każdy może się zawinąć i udawać, że nic się nie stało. Alw to wyjście najprostsze. I dziecko w tym (w przemocy) zostaje samo.

Znam ten temat.

Widziałam jak rosły chłop płakał, bo mu córka powiedziała, że przecież masz mnie w dupie (bo mama tak mówi). Po czym WIDZI jak on wytrwale przychodzi i chce z nią kontaktu. Widzi kłamstwa matki. Ile razy całował klamkę, stojąc za drzwiami słyszał jak się nabijają. Itd. Ale wytrwał. Takich hiatorii jest wiele. Takich gdzie ktoś nie miał wsparcia i się załamał też. Niestety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, zuckerfrei napisał:

No kobieta jest też alienowana od dziecka, da dupy Arabowi, potem sama w Polsce żali się w TV. Rutkowski "ratuje". Twoje argumenty to zeszłoroczny śnieg. 

Nie mówię o takiej sytuacji.  O to był przypadek uprowadzenia dziecka z jego naturalnego środowiska i alienacja od ojca i jego rodziny (mniejsza o to jakiej rasy czy religii, bo przeciez sama wiedziala za kogo sie bierze). To ona w tym przypadku byla stroną przemocową i uwazam ze dobrze sie stalo ze dziewczynka wrocila do ojca.

@Obliteraror przede wszystkim otwarta rozmowa. Bo im dłużej baba trzyma w sobie, tym mocniej wybuchnie. 

Ale swoją drogą szkoda że tego w okresie gdy się staraliście o dziecko nie przegadaliście. Bo powinniście razem miec zrobione badania i miec wgląd w dokumentacje medyczną. Jesli coś po jej stronie było nie tak może było do "naprawienia" a teraz to trochę po ptokach. 

Może wspólna terapia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext dzięki, nie mam likeów. 

 

@MalVina zapomniałem dodać I'm allergic to bullshit. No ten ostatni Twoj post to kwintesencja pierdolenia głupot. Ona sama powinna wiedzieć, że musi sie przebadać, co robi odpowiedzialny człowiek? Bada się. Tu tego tego było... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w ogóle to jestem ciekawa jak postrzegacie kobietę, która nie chce mieć dzieci, ale faceta/ męża już tak? Jako nieczułą, mało kobiecą? Nawet jeśli na co dzień jest ciepła i kobieca?

Mój facet tak jak pisałam to akceptuje, ale pewnie dlatego, że sam ma już dzieci. Ale jestem ciekawa jak inni do tego podchodzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.