Skocz do zawartości

Ilu partnerów seksualnych miałyście?


Androgeniczna

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, gladia napisał:

Niby tak, ale nie każdy facet chodzi na boki,  bo ma niefajny seksik w domu. Niektorzy mają fajny a i tak chodzą.  Bo szukają nowych wrażeń i bodźców. A wiadomo, z kimś nowym, nawet jak tak samo, to jednak inaczej.

Mówisz jednak o pewnym marginesie. Ja tak gdzieś od połowy lat dziewięćdziesiątych pracuję w delegacjach. Poznałem setki facetów. Ci zdradzający swoje żony też byli, ale przy nich nigdy nie zostawiłbym swojego portfela. Ci niektórzy, to ludzie zaburzeni i tyle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Stefan Batory napisał:

Mówisz jednak o pewnym marginesie. Ja tak gdzieś od połowy lat dziewięćdziesiątych pracuję w delegacjach. Poznałem setki facetów. Ci zdradzający swoje żony też byli, ale przy nich nigdy nie zostawiłbym swojego portfela. Ci niektórzy, to ludzie zaburzeni i tyle.

Uważasz, że to margines? Może tak. Ale patrząc na statystyki - optymizmem jednak nie nastraja. Choć i kobiety mają swoje za uszami, już powoli depczą po piętach panom w tym względzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, gladia napisał:

Uważasz, że to margines? Może tak. Ale patrząc na statystyki - optymizmem jednak nie nastraja. Choć i kobiety mają swoje za uszami, już powoli depczą po piętach panom w tym względzie...

Jakie statystyki? Rozwodów? Jest odwrotnie, to faceci depczą kobietom po piętach w tym względzie. Jest tu silne sprzężenie zwrotne między płciami. Po co kupować cały browar (żenić się), jeżeli wszędzie dostępne jest bardzo tanie piwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Stefan Batory napisał:

Jakie statystyki? Rozwodów? Jest odwrotnie, to faceci depczą kobietom po piętach w tym względzie. Jest tu silne sprzężenie zwrotne między płciami.

Z rocznika demograficznego za 2019, rozwodów z powodu niedochowania wierności małżeńskiej było w samym 2018 roku 3581 (wyłączna przyczyna) na 62843 tysiące. Ciekawostka, bo dane dotyczące rozwodów są ich pełne - z tych 3581 aż 1651 jest... bez orzeczenia o winie, co wydaje się absurdalne z racji na powód :) Ale oczywiście wynika to z tego, że ludzie chcą jak najszybciej zakończyć temat - dlatego najczęstszą przyczyną jest neutralna i osławiona "niezgodność charakterów". Orzeczenie o winie męża to 1251 przypadków, a żony 620, obojga partnerów 79. 

 

Identyczne tendencje są przy rozwodzie z powodu niedochowania wierności wraz z innymi przyczynami. 

 

Polecam, bo jest tu dużo ciekawych rzeczy:

 

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/roczniki-statystyczne/roczniki-statystyczne/rocznik-demograficzny-2019,3,13.html

 

Na przykład rozwody według różnicy wieku między małżonkami - niedochowanie wierności małżeńskiej ma najczęściej miejsce w przypadku małżeństw o różnicy wieku w przedziale 1-2 lata i 3-5 lat.

 

Warto jednak dodać, że o ile samych małżeństw zawiera się mniej, to trwają przeciętnie coraz dłużej, a spadek ich liczby jest spowodowany raczej rozluźnieniem obyczajowym, bo jednocześnie rośnie liczba związków nieformalnych i ich czas trwania też się wydłuża. 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, gladia said:

Choć w sumie zawsze kuszą, w życiu jest przecież tyle fascynujących ludzi, że czasem trudno jest im się oprzeć. Ale nie jest to niemożliwe. Kwestia wyboru i postawienia granic. Tylko ile ludzi dzisiaj ma taki charakter i zasady moralne, żeby wytrwać w swoich postanowieniach i być wiernym swoim wyborom? 

 

Charakter i zasady. Dobry temat. Zobacz tu w wątku obok Brat opisuje swoją randkę z dziewczyną (twierdzi że z wyglądu to Jego ideał) ale okazało się, ze dziewczyna ma nieślubne dziecko (On zresztą też ma, nie wiem czy ślubne czy nie, nieważne ale ma). No i oczywiście już tam po Niej pojechali o karuzeli kutang, że szuka bankomatu i tatusia dla bąbelka i tam co najgorsze, stara śpiewka. No i ok  powiedzmy otwarcie dziewczyna nie rokuje, olać temat, iść dalej ale słuchaj tutaj, to przecież nie koniec. Mimo ze dziewczyna jest dla nich śmieciem (z tonu wypowiedzi) to i tak mu radzą żeby ją przeruchał. Ej no najpierw ocenić czyjaś wartość na bliska zeru, a potem wejść z tą osobą w relację intymną? Tego to już nie jestem w stanie ogarnąć. Nie rucham śmieci. 

Jeszcze sobie tak pomyślałam @self-aware bo Ty się biedny tu naginasz, tam narabiasz żeby swoją pozycję społeczną i atrakcyjność biologiczna podnieść, a co na to rodzice? Sobie tak porodzili 'brzydkie' dzieci, nie wyposażyli ich i maja w dupie? No to przecież trzeba myśleć jakie to dziecko będzie miało życie. Zadowoleni są z siebie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Colemanka napisał:

 

Charakter i zasady. Dobry temat. Zobacz tu w wątku obok Brat opisuje swoją randkę z dziewczyną (twierdzi że z wyglądu to Jego ideał) ale okazało się, ze dziewczyna ma nieślubne dziecko (On zresztą też ma, nie wiem czy ślubne czy nie, nieważne ale ma). No i oczywiście już tam po Niej pojechali o karuzeli kutang, że szuka bankomatu i tatusia dla bąbelka i tam co najgorsze, stara śpiewka. No i ok  powiedzmy otwarcie dziewczyna nie rokuje, olać temat, iść dalej ale słuchaj tutaj, to przecież nie koniec. Mimo ze dziewczyna jest dla nich śmieciem (z tonu wypowiedzi) to i tak mu radzą żeby ją przeruchał. Ej no najpierw ocenić czyjaś wartość na bliska zeru, a potem wejść z tą osobą w relację intymną? Tego to już nie jestem w stanie ogarnąć. Nie rucham śmieci. 

 

Zaglądałam, niestety. Obrzydliwy wątek. I totalnie niemęski. Nie wyobrażam sobie spotykać się z kimś, a potem wrzucać wątek na forum i w kupie dupę obrabiać.  I to w taki sposób. No zabawa, że łooo.  Chłopcy mają rozrywkę na swoim poziomie.  Żeby dziewczyna naprawdę sobie zasłużyła. Ale nie. Niektórym nie trzeba jak widać wiele. Szkoda nawet czasu, aby to komentować. 

2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Jakie statystyki? Rozwodów? Jest odwrotnie, to faceci depczą kobietom po piętach w tym względzie. Jest tu silne sprzężenie zwrotne między płciami. Po co kupować cały browar (żenić się), jeżeli wszędzie dostępne jest bardzo tanie piwo.

Statystyki zdrad, do których przyznają się anonimowo ludzie.

Edytowane przez gladia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Niby dlaczego z osobą wyrozumiałą, uległą i spokojną oraz z sercem na dłoni ma nie być tej tzw. chemii? Człowiek może być fałszywą szmatą wobec partnera, tylko po co. Co ma piernik do wiatraka?

 

Z jednej strony masz rację, bo z wyrozumiałą, uległą, spokojną i tak dalej też może być "chemia". Z drugiej strony, z taką osobą często tej chemii nie ma. 

 

Te wszystkie teksty o tym, że kobiety lecą na drani czy badboyów, nie wzięły się z niczego. Nie mówię, że każda kobieta tak ma, ale też na pewno wiele się nie przyznaje, albo nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. 

 

W przypadku facetów jest podobnie, tylko moim zdaniem tutaj ten poziom wypierania się czy nieświadomości jest jeszcze większy. Znam wielu facetów, którzy niby chcieli dobrych kobiet, ale potem padli do stóp tym złym. 

 

To zjawisko ma też drugą stronę. Bo osoby lecące na "złych" partnerów, czują niedosyt będąc z "dobrymi" partnerami. To chyba o tym pisała @Halinka

 

2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Bójki, przemoc to jednak rozrywki popularne wśród ludzi z marginesu. Znam dosyć sporo ludzi, ale jednak nikt nie bierze udziału w bójkach i nikt się tym nie fascynuje. Ja widząc bijatykę zwykle wzywam policję bez efektu "WOW". Generalnie ludzi fascynuje coś innego niż zwyczajne mordobicie.

 

Ja mam odnośnie tego ogromny dysonans, bo w internecie ludzie piszą, że nie, nie, ich to nie kręci, a moje doświadczenia z realnego życia są zupełnie inne. Nie zadaję się z marginesem, mówię o facetach z dobrych domów. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie pojmuję, co może być fascynującego w bójkach.  Dla mnie jest odpychające wszelkie mordobicie. A już takie uliczne, gdzie ludzie wyładowują agresję. to ogóle.  A jeszcze kobieta? Nieeee. Mamy niby 21 wiek a niektórzy dalej potrzebują igrzysk... Bez urazy, ale trochę to jakimś skrzywieniem zajeżdża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, ViolentDesires napisał:

 

W przypadku facetów jest podobnie, tylko moim zdaniem tutaj ten poziom wypierania się czy nieświadomości jest jeszcze większy. Znam wielu facetów, którzy niby chcieli dobrych kobiet, ale potem padli do stóp tym złym. 

 

To zjawisko ma też drugą stronę. Bo osoby lecące na "złych" partnerów, czują niedosyt będąc z "dobrymi" partnerami. To chyba o tym pisała @Halinka

Tutaj przede wszystkim kłaniają się wzorce wyniesione z domu (podświadomość). To tak jak z przysłowiową wręcz córką alkoholika, która nienawidzi przemocy i alkoholu, ale jakaś niewidzialna siła powoduje, że na partnerów wybiera zwykle przemocowców i alkoholików. Można to zmienić przez tzw. "terapię" u psychologów.  Osób lecących na "złych" partnerów należy unikać jak ognia. 

 

49 minut temu, ViolentDesires napisał:

Ja mam odnośnie tego ogromny dysonans, bo w internecie ludzie piszą, że nie, nie, ich to nie kręci, a moje doświadczenia z realnego życia są zupełnie inne. Nie zadaję się z marginesem, mówię o facetach z dobrych domów

Jestem w wieku 50+ i tak jak większość ludzi w zasadzie nigdy nie licząc czasów wczesnoszkolnych  nie zetknąłem się z przemocą. To samo dotyczy moich ziomali.  Raz, kilka lat temu widząc bijatykę zadzwoniłem po policję i tyle. Większość moich dość licznych znajomych chciała dobrych kobiet i ma dobre kobiety. Zwykle był to ich pierwszy związek, zwykle gdzieś od piętnastego roku życia (z rówieśniczką) i od razu dożywotni?, z rozmnażaniem rozpoczętym najczęściej od około dwudziestego roku życia. Nuda panie, nie to co dzisiaj. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, BlacKnight said:

U mnie tak to wygląda. 
 

Z tego powodu to sam nie wiem czy chciałbym przedłużyć gatunek.

Hmm no przykre. Tak Cię podczytuje i nie wyglądasz na sfrustrowanego. Jak to wyszło? Przypomnisz proszę ile masz lat? Nie pamiętam czy Ty jesteś singlem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Colemanka napisał:

a co na to rodzice? Sobie tak porodzili 'brzydkie' dzieci, nie wyposażyli ich i maja w dupie? No to przecież trzeba myśleć jakie to dziecko będzie miało życie. Zadowoleni są z siebie?

Większość ludzi których na tematy dzieci i macierzyństwa rozmawiałam jest zdania "Dziecko musi być i już, bo jak to rodzina bez dziecka?" jednocześnie nie wiąże się to z refleksją na temat wychowania, świadomością potrzeb dziecka i jego przyszłością.

Choć nie narzekam na mieszankę genów i wygląd jaki dostałam to dopiero teraz chodząc na terapię widzę, jak bardzo moi nie byli gotowi do tej roli i jak bardzo mnie skrzywdzili wewnętrznie. Co tydzień płaczę bitą godzinę przy ćwiczeniu, w którym "dokopuje się" do tej małej dziewczynki, której nie dano wsparcia, miłości, zainteresowania. Czy moi rodzice są tego świadomi? Ani trochę, sądzą, że byli świetnymi rodzicami, a mnie czeka kilkanaście lat terapii i ciężkiej pracy ;)

Ludzie są bardzo często zadowoleni z siebie i z tego jakimi są rodzicami, ale jest to bardzo powierzchowna opinia. Ludzie naprawdę lubią być powierzchowni i bezrefleksyjni :) 

Oczywiście nie jest to reguła - jest sporo wspaniałych rodziców, którzy dobrze poradzili sobie z wychowaniem potomków i przygotowaniem ich do dorosłego życia.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@melody

 

Ojej...współczuję i doskonale Cię rozumiem, to znaczy ja nie płaczę co tydzień w zasadzie w ogóle nie płaczę ale u mnie moje naprawianie się trwało jakieś 15 lat (trwa do teraz ale jestem na ostatniej prostej), tyle że ja to robię solo bez terapeutów ani leków itd moi rodzice też nic nie wiedzą, no i moi też nie byli gotowi, nie chcę już tu pisać zbyt wiele ale da się z tego bagna wyjść, tego płaczu nie wstrzymuj w razie co. Ja już jestem na ostatniej prostej, co prawda kosztowało mnie to wiele i całą młodość ale warto, Tobie na pewno też się uda :) 

 

P.S Zwracaj uwagę na ludzi jakich przyciągasz - aktualnego partnera szczególnie.

 

Mi bardzo pomogły nauki duchowe i przesłuchanie pół youtuba oraz przeczytanie wielu artykułów i książek ze zakresu rozwoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, melody said:

Większość ludzi których na tematy dzieci i macierzyństwa rozmawiałam jest zdania "Dziecko musi być i już, bo jak to rodzina bez dziecka?" jednocześnie nie wiąże się to z refleksją na temat wychowania, świadomością potrzeb dziecka i jego przyszłością.

Choć nie narzekam na mieszankę genów i wygląd jaki dostałam to dopiero teraz chodząc na terapię widzę, jak bardzo moi nie byli gotowi do tej roli i jak bardzo mnie skrzywdzili wewnętrznie. Co tydzień płaczę bitą godzinę przy ćwiczeniu, w którym "dokopuje się" do tej małej dziewczynki, której nie dano wsparcia, miłości, zainteresowania. Czy moi rodzice są tego świadomi? Ani trochę, sądzą, że byli świetnymi rodzicami, a mnie czeka kilkanaście lat terapii i ciężkiej pracy ;)

Ludzie są bardzo często zadowoleni z siebie i z tego jakimi są rodzicami, ale jest to bardzo powierzchowna opinia. Ludzie naprawdę lubią być powierzchowni i bezrefleksyjni :) 

 

To już druga przestrzeń w której Cię podziwiam. A mianowicie, że odważyłaś się pójść na terapię. Mi się wydaję, ze nie potrafiłbym się tak otworzyć.

Ok rozumiem, ze rodzice spieprzyli ale widząc jak młoda osoba się dwoi i troi, żeby wyjść z dołka powinni się zreflektować i zacząć jakoś pomagać. Jako rodzic: ‘’dobra zawaliłem ale teraz chce to naprawić’’, coś na tej zasadzie. Widzę po swojej matce, ze ma przebłyski, wraca do przeszłości i analizuje, stara się jakoś czasem coś wyjaśnić, na tyle, na ile mieści się to w jej możliwościach mentalnych. Pewnych rzeczy nie przeskoczy. Twoi nic nie czają? Wiedzą że chodzisz na terapię?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Colemanka napisał:

Tak Cię podczytuje i nie wyglądasz na sfrustrowanego. Jak to wyszło?

Szkoda energii na frustracje.

 

Jak tak pomyśle i przypomnę swoje położenie to nie chciałbym żeby syn przeżywał to samo.

Tym bardziej że średnio urodziwy jestem a standardy co do wyglądu idą w górę to mój potomek byłby przegrany na starcie. Na minę go nie wrzucę.

 

A no i nie stać mnie.??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, melody napisał:

Większość ludzi których na tematy dzieci i macierzyństwa rozmawiałam jest zdania "

Tak samo, jak w tym filmiku, który krąży po Internecie. Rozumiem, że poniekąd ten filmik był dla żartu. Są święta, ojciec siedzi pod choinką z dzieckiem na kolanach i odpakowuje prezenty dla niego. Odpakowuje ładnie zapakowane pampersy i jakąś karteczkę: czynsz do 16 roku życia za darmo... 

Dla mnie było to nieco żenujące. To tak, jakbyśmy mieli być wdzięczni rodzicom za fakt urodzenia. 

Jakbyśmy się pchali na ten świat, i tylko czekali, aż ktoś nas urodzi. 

To jest dopiero paranoja, że mamy być wdzięczni za chucie naszych przodków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

@melody

 

Ojej...współczuję i doskonale Cię rozumiem, to znaczy ja nie płaczę co tydzień w zasadzie w ogóle nie płaczę ale u mnie moje naprawianie się trwało jakieś 15 lat (trwa do teraz ale jestem na ostatniej prostej), tyle że ja to robię solo bez terapeutów ani leków itd moi rodzice też nic nie wiedzą, no i moi też nie byli gotowi, nie chcę już tu pisać zbyt wiele ale da się z tego bagna wyjść, tego płaczu nie wstrzymuj w razie co. Ja już jestem na ostatniej prostej, co prawda kosztowało mnie to wiele i całą młodość ale warto, Tobie na pewno też się uda :) 

 

P.S Zwracaj uwagę na ludzi jakich przyciągasz - aktualnego partnera szczególnie.

 

Mi bardzo pomogły nauki duchowe i przesłuchanie pół youtuba oraz przeczytanie wielu artykułów i książek ze zakresu rozwoju.

Dziękuję. Cieszę się, że jesteś już na ostatniej prostej i współczuję również, że doświadczyłeś podobnych zaniedbań ze strony rodziny :(. 15 lat to rzeczywiście długi proces, ale i potrzebny, bo sprawy, które siedzą głęboko w nas i są zakorzenione w dzieciństwie wymagają sporo czasu do naprawy. Sądzę, że w moim przypadku też będzie to około 10-15 lat :)

Płaczu nie powstrzymuje i dokładnie tak samo pokierowała mnie terapeutka - niektóre sprawy po prostu trzeba przepłakać i nie ma sensu się przed tym hamować.

 

Na ludzi od około roku, dwóch zwracam uwagę, a partnera dobierałam bardzo ostrożnie. Na szczęście jest osobą ciepłą, czułą, daje mi poczucie bezpieczeństwa i bezinteresownej miłości i bardzo pomaga swoją obecnością w procesie wychodzenia na prostą.

 

Również posiłkuję się różnego rodzaju dodatkowymi źródłami informacji. Polecam "Toksyczni rodzice" i "Program zmiany sposobu życia" jeśli jeszcze nie czytałeś ;)

1 godzinę temu, Colemanka napisał:

To już druga przestrzeń w której Cię podziwiam. A mianowicie, że odważyłaś się pójść na terapię. Mi się wydaję, ze nie potrafiłbym się tak otworzyć.

 

Ok rozumiem, ze rodzice spieprzyli ale widząc jak młoda osoba się dwoi i troi, żeby wyjść z dołka powinni się zreflektować i zacząć jakoś pomagać. Jako rodzic: ‘’dobra zawaliłem ale teraz chce to naprawić’’, coś na tej zasadzie. Widzę po swojej matce, ze ma przebłyski, wraca do przeszłości i analizuje, stara się jakoś czasem coś wyjaśnić, na tyle, na ile mieści się to w jej możliwościach mentalnych. Pewnych rzeczy nie przeskoczy. Twoi nic nie czają? Wiedzą że chodzisz na terapię?

Czasami jest ten moment krytyczny w którym człowiek wie, że sam nie da rady i musi "poprosić o pomoc". Ja nie spałam po nocach, miałam na przemian lęk uogólniony lub napady paniki (nagły ból w klatce lub serca, drgawki, czarno przed oczami, zawroty głowy, niepohamowany płacz - np. w środku nocy lub na zakupach). Zbadałam się oczywiście i jak było pewne, że to od strony psychicznej to poszłam na terapię. To żaden wstyd, stosunkowo dużo osób ma pewne braki, które w mniejszy lub większy sposób wpływają na życie. Terapia jest pomocna, ale BARDZO ważne, aby wybrać DOBREGO terapeutę.

 

Mój ojciec sam zapisywał mnie na terapię (!) ale nie z chęci pomocy, tylko miał blisko przychodni, a ja poprosiłam o zaniesienie dokumentów :lol:. Bardzo dobrze, że Twoja matka staje się świadoma i niektóre rzeczy zauważa, ale nie każdy człowiek jest skłonny ku refleksji. Jest to bardzo cenna umiejętność :) Moi rodzice jej nie posiadają, dlatego nic nie czają, a matka podważa wszystkie argumenty terapeutki.

 

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Tak samo, jak w tym filmiku, który krąży po Internecie. Rozumiem, że poniekąd ten filmik był dla żartu. Są święta, ojciec siedzi pod choinką z dzieckiem na kolanach i odpakowuje prezenty dla niego. Odpakowuje ładnie zapakowane pampersy i jakąś karteczkę: czynsz do 16 roku życia za darmo... 

Dla mnie było to nieco żenujące. To tak, jakbyśmy mieli być wdzięczni rodzicom za fakt urodzenia. 

Jakbyśmy się pchali na ten świat, i tylko czekali, aż ktoś nas urodzi. 

To jest dopiero paranoja, że mamy być wdzięczni za chucie naszych przodków. 

Bardzo trafne spostrzeżenie, ale sporo rodziców właśnie w taki sposób funkcjonuje - MASZ być wdzięczna, MASZ się mną opiekować. Tylko może zanim stawi się wymagania wobec własnego dziecka, warto sobie również jakieś postawić jako rodzić - przeczytam podręcznik jak się opiekować noworodkiem/dzieckiem/nastolatkiem, będę pilnować regularnych wizyt u lekarza, dam bezinteresowną miłość, wsparcie i czułość.

Mnie rodzice traktowali jak własnego sługę - jak coś dostałam to musiałam być bezwzględnie posłuszna. Musiałam przynosić różne rzeczy, robić, a czy ktoś mnie zapytał jak mi minął dzień, pochwalił za dobre oceny, albo zrobił śniadanie/obiad/kolacje? Nie. Nigdy też nie byłam przytulana, ani nikt nie mówił mi, że jestem ważna, kochana wartościowa - zawsze było, że gówniarz, nic nie wie o życiu, nie ma o niczym pojęcia. Była też stosowana wobec mnie przemoc. No, ale przecież i tak mam być posłuszna, kochana i bezwzględnie wdzięczna całe życie :)

Jak w tej kwili widzę 11/12 letnie kuzynostwo to widzę tę ogromną różnice. To są jeszcze dzieci, a ja w tym wieku zajmowałam się całkowicie sobą, gotowałam sobie i miałam już w dużej mierze dorosłą mentalność, a i tak zawsze byłam jakaś "nie taka" dla rodziców.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Colemanka said:

Jeszcze sobie tak pomyślałam @self-aware bo Ty się biedny tu naginasz, tam narabiasz żeby swoją pozycję społeczną i atrakcyjność biologiczna podnieść, a co na to rodzice? Sobie tak porodzili 'brzydkie' dzieci, nie wyposażyli ich i maja w dupie? No to przecież trzeba myśleć jakie to dziecko będzie miało życie. Zadowoleni są z siebie?

Rodzicom jestem wdzięczny za wszystko. Nie pochodzę z bogatej rodziny, zawsze niewiele mieliśmy ale jedzenia czy picia z reguły nie brakowało. Zabawki też miałem. Komputer się skołowało. A teraz też pomagają jak mogą. Co prawda bywało ciężko, matka chora umysłowo, więc w jakimś sensie ograniczona, w ogóle są po rozwodzie itd, ale dalej mi pomagają kiedy tylko mogą i na tyle na ile mogą. Nie raz bywało przechujowo przez chorobę mamy, ale nie zamieniłbym tych staruszków na żadnych innych :)

 

Mama nawet odkłada mi na mieszkanie ze swojej nędznej renty. Biedna nie rozumie, że te 50-100zł miesięcznie co odłoży to nie przekłada się kompletnie na nic w kontekście mieszkania, no ale ma "cel", więc spoko :)

 

Nie bardzo rozumiem co masz na myśli, że mają w dupie? Co oni mogą zrobić? Zresztą ja się im nie zwierzam przecież z forumowych rzeczy. Po co miałbym to robić to nie wiem, chcę by do końca życia byli przeświadczeni, że u mnie wszystko ok :) I w takim żyją, a zatem są zadowoleni. I pewnie mimo wszystko dumni, bo jako jeden z niewielu w całej rodzinie wyjechałem z rodzinnego miasta sam, prawie bez kasy i jakoś tam idę przez życie.

 

Moje problemy to moje problemy, nikogo innego. Jak pytają o kobietę to mówię zawsze to samo, że "nie szukam póki co, mamy teraz takie czasy, że późno się znajduje".

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, self-aware napisał:

Moje problemy to moje problemy, nikogo innego. Jak pytają o kobietę to mówię zawsze to samo, że "nie szukam póki co, mamy teraz takie czasy, że późno się znajduje".

Najgorsze jest, kiedy rodzice obarczają swoimi problemami dzieci. 

Znam takie przypadki. 

Akurat moi rodzice o niczym mi nie mówią, gdyż wiedzą, że jestem zbyt wrażliwa i bardzo wszystko przeżywam. Natomiast znam rodziców, którzy bywają w tym bezlitośni. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JudgeMe - Moi też to czasem robią :) Ale to między innymi dlatego, że sami sobie nie radzą w pewnych sprawach z życiem. Czasami mnie to bolało, ale z wiekiem się uodporniłem. Pod pewnymi względami jestem jak robot, nie odczuwam emocji. Czasami musiałem kryć tatę i okłamywać mamę, gdy zdradzał ją z innymi kobietami. A czasami musiałem robić w drugą stronę. Ogólnie wiele problemów rodziców odczułem na sobie, ale nie krytykuję ich za to bo sam radzę sobie ze swoim życiem przeciętnie, więc nie wymagam od innych żeby oni radzili sobie niewiadomo jak :) Poza tym jak wspomniałem, po czasie stałem się bezemocjonalnym robotem.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2020 o 14:09, ViolentDesires napisał:

 

Z jednej strony masz rację, bo z wyrozumiałą, uległą, spokojną i tak dalej też może być "chemia". Z drugiej strony, z taką osobą często tej chemii nie ma. 

 

Te wszystkie teksty o tym, że kobiety lecą na drani czy badboyów, nie wzięły się z niczego. Nie mówię, że każda kobieta tak ma, ale też na pewno wiele się nie przyznaje, albo nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. 

 

W przypadku facetów jest podobnie, tylko moim zdaniem tutaj ten poziom wypierania się czy nieświadomości jest jeszcze większy. Znam wielu facetów, którzy niby chcieli dobrych kobiet, ale potem padli do stóp tym złym. 

 

To zjawisko ma też drugą stronę. Bo osoby lecące na "złych" partnerów, czują niedosyt będąc z "dobrymi" partnerami. To chyba o tym pisała @Halinka

 

 

Ja mam odnośnie tego ogromny dysonans, bo w internecie ludzie piszą, że nie, nie, ich to nie kręci, a moje doświadczenia z realnego życia są zupełnie inne. Nie zadaję się z marginesem, mówię o facetach z dobrych domów. 

 

 

 

 

To że mężczyźni wolą zołzy to jest jakiś mit. Moja żona jest spokojną kobietą i ja bardzo sobie to cenię. Jest spokojna, ale nie oznacza to że nudna, a wręcz przeciwnie. Ja mam takie sukowate/zołzowate koleżanki  w pracy i przekomarzamy się i sobie dopierdalamy na żarty, ale nigdy bym nie mógłbym być z takimi kobietami w związku. Chociaż ja jako spokojny człowiek jakoś przyciągam tak te zołzy czasem ;).

OK zakochałem się kiedyś w suce, ale miałem wtedy 15 lat, później mi przeszło.

 

OK, powiedzmy, że mam 2 znajomych mężczyzn, którzy mają zołzowate żony, a Ci tańczą wokół nich i spełniają ich kaprysy i zachcianki, ale to są mężczyźni z problemami swojej osoby, z niskim poczuciem własnej wartości, niereformowalni biali rycerze.

 

jeśli chodzi o bójki to zgadzam się ze @Stefan Batory, też mnie temat jakoś nie podnieca za bardzo. Kiedyś miałem sytuację, że kumpel mnie obronił przed jakimiś sebkami w klubie i do dziś jestem mu wdzięczny za to, ale bójka dla samej bójki to żadne to "WOW".

Zresztą był tu taki temat tu na forum w dziale "bójki" o jakiś zadymach w klubach i wypowiadał się jeden Brat zaprawiony w bojach (niestety nie pamiętam nazwy tego usera), że bójka to ostateczność i kiedyś owszem się napierdalał ale ostatnio zmądrzał i nawet jak jacyś leszcze startują do niego (z opisu wynikało że wygląda niepozornie) to zachowuje zimną krew i nie daje się sprowokować, bo mimo, że umie bić to różnie się może to skończyć (albo jego uszkodzą, albo kogoś uszkodzi i będzie miał problemy). Zresztą ten ww. Brat mimo wysokich umiejętności napierdalania się też pisał, że miał chyba wstrząs mózgu, jakieś złamania, itd. Więc nie było tak, że zawsze z tarczą.

 

Zresztą @Adolf kiedyś też przytaczał taki przypadek (kumpla?) gościa z policji co umial się bić, był dobrze zbudowany, etc., a dostał gdzieś, w jakiejś zadymie, kijem w tył głowy od jakiegoś leszcza i zostal kaleką, albo zmarł (?).

Więc każdy rozsądny człowiek raczej unika bójek, kiedy tylko można.

 

Ja akurat zadaje sie z facetami z dobrych domów i ich podejście do bójek, jest takie jak moje i @Stefan Batory, czyli tel. na policje w razie co. No chyba, że skrywają jakieś swoje sekretne żądze :D.

Mamy tez takiego jednego w pracy co ćwiczył trochę SW kiedyś i tam czasem opowiada jak to się kiedyś napierdalał pod klubem tym czy tamtym, ale on chyba chce sie dowartościować bo ma swoje problemy typu brak kasy (ja nie mówię, że to źle, ale  w jego oczach to porażka), czy rozstanie z dziewczyną i tak dalej. Więc te jego historie ludzie traktują z przymrużeniem oka.

 

Więc @ViolentDesires nie wiem skąd Ty bierzesz tych facetów i te sytuacje, chyba że jak Cię widzą to boją się pokiereszować Ci Twoja (piękną) twarz i włącza im się tryb "Usługiwanie księżniczce" dostają kopa w jaja i pozamiatane...trudno powiedzieć, nie było mnie tam...

 

W dniu 9.07.2020 o 18:14, JudgeMe napisał:

Dla mnie było to nieco żenujące. To tak, jakbyśmy mieli być wdzięczni rodzicom za fakt urodzenia. 

Jakbyśmy się pchali na ten świat, i tylko czekali, aż ktoś nas urodzi. 

To jest dopiero paranoja, że mamy być wdzięczni za chucie naszych przodków. 

 

Ta kwestia powyżej to już temat dość mocno filozoficzny, który mogłabyś tu rozwinąć.

Edytowane przez darktemplar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W innym wątku Ujmujący Hipokryta walną taką rade na pytanie co odpowiadać jak się przeleciało tabuny kobiet, a od kobiety się wymaga przebiegu 0-1 i właśnie taka przed Tobą stoi i pyta o twój przebieg:

„Co innego jak dajesz znać, że było ich wiele, ale dokładnie nie pamiętasz ile. Jak pada pytanie 'ile ich było?' odpowiadasz 'dużo'. jak się zaczyna drążenie tematu ile dokładnie to mówisz np. dokładnie nie pamiętam miedzy 50 - 70. Wtedy rozumowanie kobiety jest inne, miał tak wiele, a wybrał mnie, jestem dla niego ważna!

Parsknęłam ? Zgadzacie się z tym (na fioletowo)?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.