Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

W nawiązaniu do offtopu z tematu:

 

Chciałbym rozważyć, ile powinno się angażować, obdarzać uczuciem.

  1. Każdemu według zasług? Jak wyważyć, pracę po godzinach przeciw  opiece i wychowaniu dziecka?
  2. Każdemu po równo, tak jak było sugerowane? Co, kiedy ktoś zachoruje, straci pracę?
  3. Każdemu wobec potrzeb. Naprawdę w to wierzę, oto dlaczego:

 

Moja siostra zapadła na nowotwór*. Znaczy to, że jej mąż powinien zacząć się mniej angażować?

Przestać wspierać ją, wtedy kiedy najbardziej tego potrzebowała? Zaniedbywać dom i dzieci?

Nie ,wręcz przeciwnie. Był to moment, kiedy musiał dawać więcej, nie patrząc się na swoje potrzeby.

Ona też wspierała go wcześniej. Gdy stracił pracę (redukcja) i był bezrobotny, przez pewien czas.

 

Związek powinien być jak nogi.

Powinny zmierzać w tym samym kierunku.

Iść obok siebie (wspólnie), nawet jeśli jedna jest tą dominującą.

Gdy jedna zostanie zraniona, chora,

druga musi przenieść ciężar an siebie.

By zachować równowagę i nie upaść.

 

*jeszcze jest w trakcie leczenia, są dobre rokowania.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dakota napisał:

Chciałbym rozważyć, ile powinno się angażować, obdarzać uczuciem.

  1. Każdemu według zasług? Jak wyważyć, pracę po godzinach przeciw  opiece i wychowaniu dziecka?
  2. Każdemu po równo, tak jak było sugerowane? Co, kiedy ktoś zachoruje, straci pracę?
  3. Każdemu wobec potrzeb. Naprawdę w to wierzę, oto dlaczego:

 

Moje zaangażowanie i wsparcie dla innych wynika najpierw z tego, jaki sam jestem. 

Ile we mnie empatii, zrozumienia i możliwości.

 

A w następnej kolejności, kim dla mnie jest druga osoba, ta konkretna. Na ile jest ważna- to decyduje o nakładzie energii.

 

Myślę że tak trzeba na to patrzeć. 

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Dodam jeszcze, że ból i rozczarowanie pojawia się wtedy gdy po cichu oczekujemy czegoś w zamian. 

 

Ja niczego od nikogo nie oczekuje, nie wiem czy to dobrze czy źle ale nigdy nikt mnie nie rozczarował. 

Tyczy się to w przypadku dawania, natomiast rozczarowanie tylko dlatego, że ktoś w moich oczach uchodził za kogoś innego niż się okazał to już podlega pod moją winę i zły osąd. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Lalka napisał:

@Yolo Dodam jeszcze, że ból i rozczarowanie pojawia się wtedy gdy po cichu oczekujemy czegoś w zamian.

Może inaczej.

Mamy prawo mieć oczekiwania, takie zdrowe.

Że ktoś będzie np. spójny w słowach i czynach. 

 

Gorzej, gdy oczekiwania wynikają z naszych braków, chcemy by ktoś nas uzupełnił, dał nam to czego sami nie umiemy sobie dać. 

Wtedy odmowa boli bardziej, bo czasem przeżywamy po raz kolejny np. odrzucenie przez rodzica. 

Bo chcieliśmy by partner nim trochę był. Dał spokój, stabilizację, ukojenie. Dał poczucie wartości i miłość, które powinnismy dostać gdzie indziej, kiedyś. 

17 minut temu, Lalka napisał:

Ja niczego od nikogo nie oczekuje, nie wiem czy to dobrze czy źle ale nigdy nikt mnie nie rozczarował. 

Jesteś pewna? 

Nie oczekujesz od partnera wspomnianej spójności, uczciwości, realizacji ustalonych zobowiązań? 

Czegoś więcej, jako kobieta? Że np. czasem Cię pozytywnie zaskoczy, czasem dostrzeże Twoje starania, pochwali kobiecość? 

Takie małe, atawistyczne potrzeby. Chcesz powiedzieć że tego nie masz?

 

I druga rzecz- skala zaangażowania. 

Piszesz tak, jakbyś nie była zaangażowana emocjonalnie, na chłodno. Może nawet z perspektywy kogoś zablokowanego emocjonalnie?

 

Bo kiedy jesteśmy zaangażowani, chcemy by partner odwzajemniał, chcemy czuć się przy nim dobrze, chcemy by nasze potrzeby były zaspokojone. Chcemy poznać potrzeby partnera, by móc je zaspokajać. 

Chcesz powiedzieć, że te oczekiwania są Ci obce?

 

Nie piszę o rozchwianiu emocjonalnym i 'lepieniu' się drugim człowiekiem. 

Chodzi mi o zdrową relacjè, gdzie oboje próbują przejść ponad swoim egoizmem dla wspólnego dobra. Nie zapominając o sobie, rzecz jasna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.02.2020 o 12:06, Dakota napisał:

Chciałbym rozważyć, ile powinno się angażować, obdarzać uczuciem.

  1.  

Czy należy w ogóle w ten sposób myśleć by obdarzać procentowo? 

- jeśli się angażuję z partnerką to idealne jest by być na 100% - innymi słowy dawać siebie oraz partnerka daje siebie.

W dniu 8.02.2020 o 12:06, Dakota napisał:
  • Każdemu po równo, tak jak było sugerowane? Co, kiedy ktoś zachoruje, straci pracę?
  •  

Z tego co zauważyłem związki, które przetrwały to te, w których np kobieta wspomagała męża, gdy ten stracił pracę chociażby. Bardzo symboliczny jest tutaj przykład Macgregora - trochę to przypomina historię Rockiego, gdzie ta go wspierała, gdy ten był bez pracy, gdzie byli na dnie. On nadal z nią jest z tego co mi wiadomo a ona spija śmietankę tego, że wtedy się z nim nie rozeszła gdy był na dnie. 

Dlatego kochający się ludzie winni sie wspierać jeśli zależy im na danej relacji, natomiast jeśli, któraś ze stron pasożytuje na przykład albo jest bo jest, to właśnie takie momenty jak choroba czy strata zarobku są świetnym pretekstem do odejścia.

Ja jestem idealistą ale moim zdaniem czy też, tego jak moim zdaniem powinno być to wspomagamy się razem, cieszymy się razem z naszych sukcesów i razem się podnosimy po porażkach. Jednak życie pokazuje, że dzisiejsze kobiety nie chcą tego, tylko chcą przyjść na gotowe, co jest wygodne i łatwe ale wasza więź nie przetrwa najprawdopodobniej pierwszej lepszej wichury lub na drugiej "budynek związku" się zawali.

W dniu 8.02.2020 o 12:06, Dakota napisał:
  1. Każdemu wobec potrzeb. Naprawdę w to wierzę, oto dlaczego:

  

Moja siostra zapadła na nowotwór*. Znaczy to, że jej mąż powinien zacząć się mniej angażować?

Przestać wspierać ją, wtedy kiedy najbardziej tego potrzebowała? Zaniedbywać dom i dzieci?

Nigdy, właśnie teraz potrzebuje tej opieki bardziej niż kiedykolwiek. Wspierać? Osobiście nie rozumiem, jak mógłbym nie wspierać i mówić, że ma wyleźć z łóżka i opiekować się dzieciakami - nie pojęte dla mnie.

W dniu 8.02.2020 o 12:06, Dakota napisał:

Nie ,wręcz przeciwnie. Był to moment, kiedy musiał dawać więcej, nie patrząc się na swoje potrzeby.

Ona też wspierała go wcześniej. Gdy stracił pracę (redukcja) i był bezrobotny, przez pewien czas.

Dokładnie - to jest team, drużyna i taka relacja w moim świecie jest najnormalniejszą rzeczą. Dziwię się, że może być inaczej szczerze mówiąc.

W dniu 8.02.2020 o 12:06, Dakota napisał:

Związek powinien być jak nogi.

Powinny zmierzać w tym samym kierunku.

Iść obok siebie (wspólnie), nawet jeśli jedna jest tą dominującą.

Gdy jedna zostanie zraniona, chora,

druga musi przenieść ciężar an siebie.

By zachować równowagę i nie upaść.

Pięknie napisane, szkoda że tak mało kobiet dzisiaj w ten sposób patrzy oraz wielu facetów. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.