Skocz do zawartości

Pokonanie chronicznego niezadowolenia


Rekomendowane odpowiedzi

46 minut temu, Libertyn napisał:

Ehh. Wiesz że wiek tu nie ma za wiele znaczenia?

Wiem. Dlatego pytam autorki o to co ją zauroczyło w partnerze. Ten związek który opisuje to chora relacja więc nie ma się co sugerować a niestety innej pary z tak dużą różnicą wieku nie znam. Sama mam starszego partnera ale nie aż tak.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ciekawi, co sprawiło, że z równolatkiem nie uprawiałaś seksu przez ponad rok pomimo, że jak piszesz byłaś zakochana i że to w znacznym stopniu przyczyniło się do rozpadu tej relacji, a z nowym partnerem zdecydowałaś się na to w poniżej pół roku pomimo, że jak gdzieś pisałaś jakoś bardzo podniecona nie chodzisz. Co teraźniejszy robi inaczej od przeszłego, że Cię do tego "przekonał"? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waginator tak jak wspominałam miałam wtedy 16-17 lat, nie chciałam jeszcze wtedy uprawiać seksu oraz panicznie bałam się zajścia w ciążę, nie ufałam innej antykoncepcji niż hormonalnej, a na tę szansy nie miałam. Przyznaję, że może pochopnym było wchodzenie w relację wiedząc, że nie będę jeszcze chciała uprawiać seksu. On mówił, że to nie problem- ja wierzyłam, lecz 3 miesiące przed zerwaniem chciałam już rozpocząć współżycie, on za to mnie unikał. No i rozpadło się, nic jednak nie mam mu za złe.

 

Ponadto! Za czasów poprzedniej relacji byłam niepewna siebie, nie znosiłam swojego ciała, niskiego wzrostu i niezbyt pokaźnego biustu. Od kiedy poukładałam sobie trochę głowę to nie mam z tym problemu, nie wstydzę się przed samą sobą i przed Nim. 

 

Z aktualnym zaczęłam bardzo szybko, zadziałała osławiona chemia. Był bardzo stopniowy, delikatny. Doskonale wiedział jak mnie przekonać i wszystko rozegrać i mu się udało. Rzadko odczuwam napięcie seksualne, tak jak przytoczyłeś, ale seks sam w sobie bardzo polubiłam i nie unikam go, określa mnie jakże estetycznym mianem Lubieżnej Bestii... No cóż :D 

Zabezpieczam się tabletkami, jestem wzorową 'pacjentką' i o nieplanowaną ciążę się nie boję. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, deomi napisał:

Też mi succes story XD 

Pogadamy za 5, 10, 15, 20 i 30 lat :D 

Tak, aktualnie jest to dla mnie sukces. Całego życia nie opisałam i nie opiszę. Wolę cieszyć się tym, co już mi się udało, a nie być zgryźliwą, że nie udało się więcej :) Oby za lat 5 czy 30 było również dobrze, tego życzę sobie oraz Tobie @deomi. Dziękuję jednak za życzenie powodzenia

11 minut temu, hogen napisał:

Jak na moje oko, to zwykłe zauroczenie. Klapki z oczu spadno i rozum też w swoim czasie wróci.

Haj hormonalny, już ustalilśmy, iż jestem pod jego wpływem. Pozwól mi się jednak nacieszyć tym co mam, dobra? :D Pewnie się dowiecie jak spadno i płakać będę jaką to głupią siksą byłam w lutym 2020 ;) 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, deomi napisał:

Też mi success story XD 

Pogadamy za 5, 10, 15, 20 i 30 lat 

Lepiej powiedz jakie ostatnio u Ciebie success story zaistniało? I jakie może zaistnieć za 5, 10, 15, 20 i 30 lat? ?

(Rozkład ciała przez destruentów dla obiegu biomasy się nie liczy)

Edytowane przez Helena K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotuj się, że wszyscy Wam obrobią dupę za plecami typu młoda poleciała na hajs, co byście nie robili i na jak zakochanych nie wyglądali, no przynajmniej ja byłam świadkiem jak ludzie oceniali taką jedną parę gdzie ona młodsza, on starszy (wg mnie udana para, niestety nie wiem co się z nimi dzisiaj dzieje).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

 że nie udało się więcej :) 

Nie chodzi o to że nie udało się więcej, chodzi o to żeby przez te wszystkie kolejne lata, Twoje samopoczucie utrzymywało się conajmniej na obecnym poziomie.

20 minut temu, Helena K. napisał:

Lepiej powiedz jakie ostatnio u Ciebie success story zaistniało? I jakie może zaistnieć za 5, 10, 15, 20 i 30 lat? ?

(Rozkład ciała przez destruentów dla obiegu biomasy się nie liczy)

Nie ma success story, jest starość, choroby i śmierć. Ale od czasu do czasu można być zadowolonym i szczęśliwym ;)

 

 

2 minuty temu, Bruxa napisał:

Przygotuj się, że wszyscy Wam obrobią dupę za plecami typu młoda poleciała na hajs, co byście nie robili i na jak zakochanych nie wyglądali, no przynajmniej ja byłam świadkiem jak ludzie oceniali taką jedną parę gdzie ona młodsza, on starszy (wg mnie udana para, niestety nie wiem co się z nimi dzisiaj dzieje).

Akurat tym nie ma się co zbytnio przejmować. Ludzie wszystkim i o wszystko obrabiają dupę.

Za młoda, za stara, za gruba, za chuda, za brzydka, za ładna, za wcześnie, za późno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, deomi napisał:

Nie chodzi o to że nie udało się więcej, chodzi o to żeby przez te wszystkie kolejne lata, Twoje samopoczucie utrzymywało się conajmniej na obecnym poziomie.

Ok, jasne. Już rozumiem, może źle to odebrałam :) Dzięki, robię wiele, aby tak właśnie było

16 minut temu, Bruxa napisał:

Przygotuj się, że wszyscy Wam obrobią dupę za plecami 

Ależ tak, wydarzy się to z pewnością. Jednak po krótkiej reakcji buntu przychodzi przemyślenie, że nie warto się tym przejmować. W końcu to ja znam siebie i swoją sytuację najlepiej. A ludzie zawsze obrobią dupę, niezależnie co się zrobi. Wystarczy lekko odbiegać od przyjętej społecznie normy na jakimś polu i już jest się elementem plotek. No cóż, jak nie ma się czego u siebie naprawiać, to można komuś przypierdolić i żyć jego życiem :D 

 

Odróżniam jednak zainteresowanie i jakąś troskę kilku bliższych mi osób o to czy dobrze wybrałam, czy czuję się szczęśliwa. Ale właśnie troska i empatia, a obrabianie dupy to dwie zupełnie inne kwestie. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, deomi napisał:

Nie ma success story, jest starość, choroby i śmierć. Ale od czasu do czasu można być zadowolonym i szczęśliwym ;)

Czyli jednak destruenci rozkladajacy ciało na biomasę jako największy sukces życia na tym padole.

Dziewczyno, czekasz na pochówek jedynie w życiu z takim podejściem, to bez sensu, roztaczasz wokół siebie złą energię i dziwisz się, że sama się źle czujesz. Weź rusz tyłek, to musi być cholernie męczące dla Ciebie i otoczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Hatmehit napisał:

Ok, jasne. Już rozumiem, może źle to odebrałam :) Dzięki, robię wiele, aby tak właśnie było

Wszystko to jest ch*j. Jedyne szczęście to pozytywne relacje z innymi osobnikami i dążenie do czegoś co sprawia Ci radość i zadowolenie i Twój komfort psychiczny.

Cała reszta to nic nie warte gówno.

 

1 minutę temu, Helena K. napisał:

Dziewczyno, czekasz na pochówek jedynie w życiu z takim podejściem, to bez sensu, roztaczasz wokół siebie złą energię i dziwisz się, że sama się źle czujesz. Weź rusz tyłek, to musi być cholernie męczące dla Ciebie i otoczenia.

Masz racje, sorry. Już sie zamykam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, deomi napisał:

Wszystko to jest ch*j. Jedyne szczęście to pozytywne relacje z innymi osobnikami i dążenie do czegoś co sprawia Ci radość i zadowolenie i Tj komfort psychiczny.

Cała reszta to nic nie warte gówno.

Widzisz, dla mnie podstawą jest dobra relacja z samym sobą, której osobiste budowanie przedstawiłam w pierwotnym poście. To ułatwia pozytywne relacje z innymi oraz poczucie spełnienia w życiu. Jednak mogę mówić tylko o sobie. Mizatropia, nihilizm były mi bliskie, uwierz. Ominęłam to jednak, obudziłam się w dobrym momemcie i rozpoczęłam układanie sobie w głowie i życiu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Hatmehit napisał:

Pytasz o alternatywę- to Ty powinnaś ją sobie odnaleźć, nikt Ci nie wskaże drogi.

Ok, a jak już alternatywę znajdę to co na starość? Wiem, że mając dzieci a nawet wnuki można na starość zostać samemu, ale nie mając dzieci jest to prawie pewne. 

 

3 godziny temu, Obliteraror napisał:

Podróże są fajne. Netflix też bywa ciekawy. A może zrobić coś dla innych, by poszukać sensu życia dalej niż tylko wokoło własnego tyłka?

Wątpię by robienie czegoś dla innych miało dać mi sens życia. Z resztą, ja mam problem wyjść z domu żeby "dla własnego tyłka" pójść na siłownię, jakiś event czy spotkać się ze znajomymi, więc wątpię żeby natchnęło mnie nagle żeby iść do schroniska wyprowadzać pieski. 

 

3 godziny temu, Hatmehit napisał:

Masz jakąś pasję, zajęcie w życiu, cele inne niż kobieta, która musi rodzić dziecko, ale nie chce

Mam, ale to nie ma większego znaczenia :)

 

2 godziny temu, Waginator napisał:

Mnie ciekawi, co sprawiło, że z równolatkiem nie uprawiałaś seksu przez ponad rok pomimo, że jak piszesz byłaś zakochana i że to w znacznym stopniu przyczyniło się do rozpadu tej relacji, a z nowym partnerem zdecydowałaś się na to w poniżej pół roku pomimo, że jak gdzieś pisałaś jakoś bardzo podniecona nie chodzisz. Co teraźniejszy robi inaczej od przeszłego, że Cię do tego "przekonał"? 

Wiadomo, pewnie obecny ma kasę więc myszka kupczy seksem, a młody był gołodupcem....

A tak serio, to tak trudno sobie to wyobrazić, że dziewczyna w dodatku prawdopodobnie dziewica może się bać, nie chcieć, nie być gotowa, bo ma dopiero 16-17 lat?

 

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

Przyznaję, że może pochopnym było wchodzenie w relację wiedząc, że nie będę jeszcze chciała uprawiać seksu.

Moim zdaniem jak najbardziej ok. Na etapie liceum nie każdy jest gotowy na seks, ale to nie musi przeszkadzać w spotykaniu się z kimś i to jest fajne. Takie licealne miłostki. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, tamelodia napisał:

Ok, a jak już alternatywę znajdę to co na starość?

Oczywiście, pojawia się niepewność, przyszłość przeraża, bo jej nie znamy. Jednak, tak jak wspomniałaś dzieci nic nie gwarantują, a zadowalającą starośc można zbudować sobie na podstawie zawodowej, pasji lub czego tam chcemy. 

7 minut temu, tamelodia napisał:

Mam, ale to nie ma większego znaczenia :)

Moim zdaniem ma bardzo duże, ja swoją przeżyłam na sens życia oraz plan B.

8 minut temu, tamelodia napisał:

A tak serio, to tak trudno sobie to wyobrazić, że dziewczyna w dodatku prawdopodobnie dziewica może się bać, nie chcieć, nie być gotowa, bo ma dopiero 16-17 lat?

Dziękuję, tak jak mówisz obawiałam się tego, a wręcz nie chciałam seksu w tym wieku, nie czułam się gotowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Hatmehit napisał:

Widzisz, dla mnie podstawą jest dobra relacja z samym sobą, której osobiste budowanie przedstawiłam w pierwotnym poście. To ułatwia pozytywne relacje z innymi oraz poczucie spełnienia w życiu. Jednak mogę mówić tylko o sobie. Mizatropia, nihilizm były mi bliskie, uwierz. Ominęłam to jednak, obudziłam się w dobrym momemcie i rozpoczęłam układanie sobie w głowie i życiu. 

Mam nadzieje, że się nie obrazisz ale wg mnie jest odwrotnie, układa Ci się w życiu, masz fajnego partnera, który Ci imponuje i który jest wyzwalaczem hormonów miłości dlatego z taką łatwością przychodzi Ci zadowolenie z życia i "dobra relacja z samej ze sobą". 

A wcześniej jak większość nastolatek wyszukiwałaś problemów na siłę.

 

Nie mniej jeszcze pierdyliard razy upadniesz i się podniesiesz. 

Ale póki Ci dobrze i fajnie to ok. Ciesz się z tego jak najdłużej.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, deomi napisał:

układa Ci się w życiu, masz fajnego partnera, który Ci imponuje i który jest wyzwalaczem hormonów miłości dlatego z taką łatwością przychodzi Ci zadowolenie z życia i "dobra relacja z samej ze sobą". 

Najpierw pojawiła się ambicja poprawy życia oraz pierwsze kroki. Potem pojawił się partner, a bez poprzedniego etapu nie zainteresowałby się zrzędliwą wiedźmą, gdyż takie odstręczają, a on lubi mój zapał i energię, z którymi już mnie poznał. Jednak wiem, że mogłaś tak to pojąć, bo spora część wątku skupiła się na nim.

 

Zdaję sobie sprawę, że to co tutaj przedstawiam obrazuję jako takie proste i banalne, wiem jednak doskonale, że takie nie jest. Brzmię naiwnie, ale przy chronicznie dobrym nastroju wszystko w życiu wydaje się być oczywistym i osiągalnym, przynajmniej u mnie, z moim porywczym charakterem. 

Upadki się przytrafią, to pewne. Jednak dobrze jest nauczyć się znajdywać drogę do wstawania, zaczynając od najmniejszych. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Hatmehit napisał:

takie proste i banalne, wiem jednak doskonale, że takie nie jest. 

Jest takie. Dopóki jest się zdrowym i nie ma się wokół siebie toksycznych, manipulujących, wrednych ludzi, od których wpływów ciężko się uwolnić czy to w domu czy to w pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, deomi napisał:

Jest takie. Dopóki jest się zdrowym i nie ma się wokół siebie toksycznych, manipulujących, wrednych ludzi, od których wpływów ciężko się uwolnić czy to w domu czy to w pracy.

Masz rację, na niektóre rzeczy wpływu nie mamy. W tym na towarzystwo, na które jesteśmy skazani. Fizycznie jestem zdrowa, co doceniam, psychicznie miałam problemy z epizodami depresyjnymi od 13 roku życia (tak, to była czysto kwestia dorastania oraz problemów rodzinnych), do dnia dzisiejszego chodziłam na 3 sesje terapii, poprzednie 2 różniły się od ostatniej tym, że realnie nie chciałam nic zmienić, dobrze było mi ze smutkiem. Lecz nie o to chodzi, ale o to, że wiem co oznacza brak pełnego zdrowia.

 

Ludzie są problemem największym, części uniknąć nie możemy i zmuszamy się do koegzystencji. Hell is other people cytując Sartr'a

 

9 godzin temu, balin napisał:

Najważniejszy punkt zdecydowałaś się umieścić na pozycji 10. :) 

Kolejność jest dość losowa, choć starałam się zbudować spójność. Dlatego też związek umieściłam pod punktem o ogolnych relacjach. Ponadto na samej drodze ku temu, co osiągnęłam, partner nie był najważniejszy, gdyż pojawił się z czasem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

.W końcu to ja znam siebie i swoją sytuację najlepiej. A ludzie zawsze obrobią dupę, niezależnie co się zrobi. Wystarczy lekko odbiegać od przyjętej społecznie normy na jakimś polu i już jest się elementem plotek. No cóż, jak nie ma się czego u siebie naprawiać, to można komuś przypierdolić i żyć jego życiem :D 

Zawsze najmniej zainteresowani są najbardziej zaangażowani w ocenę sytuacji ?.

Dla mnie to wręcz socjologiczny eksperyment, kiedy w sklepie do swojego "starego dziada" mówię: "kochanie, a widziałeś gdzieś pietruszkę?". Brutalny rozpad rzeczywistości jest widoczny w oczach postronnych konsumentów wraz z oburzeniem, kobiety kisną, mężczyźni nie wierzą w co słyszą, a ja dalej idę szukać pietruszki po takim staranowaniu życiowej percepcji nieznajomych mi ludzi?.

Cieszę się, że mamy oboje do tego niesamowity dystans i mój luby ma nietuzinkowe poczucie humoru w takich sutacjach?.

A dzieli nas 23 lata.

Edytowane przez Helena K.
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

Najpierw pojawiła się ambicja poprawy życia oraz pierwsze kroki. Potem pojawił się partner, a bez poprzedniego etapu nie zainteresowałby się zrzędliwą wiedźmą, gdyż takie odstręczają, a on lubi mój zapał i energię, z którymi już mnie poznał. Jednak wiem, że mogłaś tak to pojąć, bo spora część wątku skupiła się na nim.

:):):) 

U mnie było dokładnie, dokładnie tak samo. Najpierw zaczęłam ogarniać swoje życie, byłam absolutnie szczęśliwa że wszystko idzie tak gładko i tak pięknie się układa, bo w końcu mam w swoim życiu jakąś sprawczość, a nie jestem popychana przez los w lewo i w prawo. Miałam 21 lat, więc niewiele więcej niż Ty. W tym okresie poznałam swojego już byłego partnera, nie jako sens mojego życia a jako dopełnienie. 

Też oczami wyobraźni widziałam wspaniały happy end, a mój mózg odpychał możliwość choćby pomyślenia o tym, że kiedyś to się skończy, bo oto trafiam na IDEAŁ!

 

I gdzie teraz się znalazłam? No gdzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, tamelodia napisał:

I gdzie teraz się znalazłam? No gdzie?

Ale nie bierzesz pod uwagę, że z innego poziomu startowałaś, co @Hatmehit. Jednak terapia dużo układa w głowie, a i postrzeganie rzeczywistości jest różne między wami.

Edytowane przez Helena K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.