Skocz do zawartości

Pokonanie chronicznego niezadowolenia


Rekomendowane odpowiedzi

4 minutes ago, hogen said:

A gdzie tu jakis sukces jest?

Wyjście z mentalnego przegrywu jest wg mnie 75% sukcesu. Reszta to tylko praca nad swoim życiem, która jest banalna, jeśli człowiek stanie na twardym fundamencie, takim, jak sobie autorka wątku zbudowała.

1 minute ago, hogen said:

Na upartego mógłby być jej ojcem.

To wyraz zniesmaczenia czy zazdrości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, leto napisał:

Wyjście z mentalnego przegrywu jest wg mnie 75% sukcesu

Sukces to będzie za 10 lat, jeśli dalej będzie miała podobne podejście do życia, coś osiągnie, zbuduje, nauczy się czegoś itd. Aktualnie to ona jeszcze życia nie zna w tym wieku.

 

Póki co to jest czcza gadanina panienki po liceum, której świadomość, mentalność, doświadczenie, świadomość emocjonalna i psychika dopiero się rozwija i rozwijać się będzie jeszcze kilka dobrych lat, póki osiągnie jakiś stabilny poziom.

Edytowane przez hogen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Mattheo napisał:

Co do związku z 20 lat staszym gościem... nawet jeśli póki co się dogadujecie i jest fajnie, to w dłuższej perspektywie może być ciężko, nawet jeśli traktuje Cię poważnie, a nie jako zabawkę. Nie mówię, że to niemożliwe, ale 20 lat to różnica pokolenia i jest duża szansa, że z biegiem czasu mogą wyjść kwestie, które Was poróżnią. 

Oczywiście, że tak. Jestem tego w 100% świadoma, nic nie jest jednak czarno-białe. Mam wrażenie, że obojgu nam zaleźy na utrzymaniu tej relacji, rozwojaniu jej pomimo tak dużej różnicy. Dziękuję jednak :) 

11 minut temu, hogen napisał:

Na upartego mógłby być jej ojcem.

Cholera oczywiście, że by mógł, ale nie jest. Większość tego forum mogłaby być moimi ojcami, a jednak nie mam oporów przed poruszaniem tego tematu. Rozumiem Twoje podejście, mój ukachany jednak stary nie jest. Jest dla mnie atrakcyjny, sprawny oraz bardzo imponuje mi swoją inteligencją i wiedzą. Szczerze go uwielbiam jako człowieka, a nie wiek.  

5 minut temu, hogen napisał:

Sukces to będzie za 10 lat, jeśli dalej będzie miała podobne podejście do życia, coś osiągnie, zbuduje, nauczy się czegoś itd. Aktualnie to ona jeszcze życia nie zna w tym wieku.

Ależ tak, jednak wydaje mi się, że duże sukcesy buduje się tymi małymi, stworzonymi w durnym wieku. Cieszę, że mi się to udaje i widzę to jako drogę do fajnego życia za 10 lat. Intelektualnie oraz emocjonalnie rozwijać się będę jeszcze kilka lat, a mam nadzieję, że do ostatnich dni. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo @Hatmehit, jesteś jeszcze młoda więc obyś się nie przejechała na tym :D

 

Jak byłam młodsza to też strasznie narzekałam, ale ja miałam dużo gorszą sytuację niż Ty (chociaż nie jakąś dramatyczną).

Trochę z przypadku moje życie się zmieniło, a teraz już sama dbam o siebie i tak jak ty mam czas na swoje zainteresowania, ćwiczę, zdrowo jem, ostatnio zaczelam ogarniać twarz (miałam mini trądzik który w końcu zaczął mnie irytować). Etc etc. 

 

Problem w tym, że uważam wszystkie (albo prawie wszystkie) swoje decyzje za błędne. Takie poczucie przychodzi dopiero z czasem, po kilku latach.

 

Wszystko było ok dopóki się nie zorientowałam ze nie jestem w miejscu w którym chciałabym być. Doszłam do wniosku, że może 8h pracy to za dużo, bo zanim wrócę do domu jest już późno, zrobię niby po pracy sporo rzeczy, bo jest na to czas ale wg mnie za mało. Więc pomyślałam, że może najlepiej byłoby mieć bogatego męża i nie musieć pracować w ogóle. Zrobiłam sobie tydzień urlopu, w którym co prawda miałam do robić, ale nie miałam żadnych konkretnych planów. Ot, zostanie w domu na tydzień i robienie tego co się chciało. I co? I okazało się że przez ten tydzień czułam się mega samotna w 4 ścianach, więc i "zawód żona" nie jest dla mnie xd

 

No i tak każda moja decyzja bedzie błędna. 

Btw ciesz się atencją samców :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tamelodia napisał:

Brawo @Hatmehit, jesteś jeszcze młoda więc obyś się nie przejechała na tym :D

Postaram się! Powiem Ci, że wręcz mnie zainspirowałaś :D

5 minut temu, tamelodia napisał:

Jak byłam młodsza to też strasznie narzekałam, ale ja miałam dużo gorszą sytuację niż Ty (chociaż nie jakąś dramatyczną).

Nikomu nie odbieram prawa do narzekania, to naturalne. Ponadto doskonale to rozumiem i potrafię się z narzekającymi choć trochę utożsamić. 

6 minut temu, tamelodia napisał:

Trochę z przypadku moje życie się zmieniło, a teraz już sama dbam o siebie i tak jak ty mam czas na swoje zainteresowania, ćwiczę, zdrowo jem, ostatnio zaczelam ogarniać twarz (miałam mini trądzik który w końcu zaczął mnie irytować)

No i wspaniale, wprowadziłam podobne zmiany. W kwestii trądziku polecam zrezygnownie z drogeryjnych produktów, sama opieram pielęgnację głównie na glinkach, olejach, hydrolatach. Tak z cerą i włosami. 

8 minut temu, tamelodia napisał:

Problem w tym, że uważam wszystkie (albo prawie wszystkie) swoje decyzje za błędne. Takie poczucie przychodzi dopiero z czasem, po kilku latach.

Tak, żałowanie pewnych decyzji jest nieuniknione. Nie znam Cię i na pewno nie chcę oceniać negatywnie, choć być może odniosłaś takie wrażenie. Każdy ma swe życie, swe problemy. Kluczem jest zrozumienie ich źródeł. 

9 minut temu, tamelodia napisał:

Btw ciesz się atencją samców :D

Tak tak, tylko w tym celu napisałam post! Jak wszystkie w rezerwacie przecież :D 

10 minut temu, Obliteraror napisał:

długo jesteście razem? :)

Króciutko, więc ciężko mi się wypowiadać długoterminowo. Jedynie trochę ponad pół roku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No fajnie to wygląda. Ciekawy wpis. 

Ja dodam jeszcze banał, że bardzo niewielu ludzi potrafi się cieszyć z tego co ma. Niby banał i wszyscy to wiedzą, ale prawie nikt nie podejmuje jakichkolwiek działań żeby to zmienić.

Gonią za karierą, kasą, modą. I tak trawia na tym życie. Osiągają jedno, a potem zaraz pustka znowu.  To jest przyczyna większości przypadków chronicznego niezadowolenia. 

 

A extra odczucia można mieć z tak prostych rzeczy, które już mamy i są tak oczywiste, że zlewaja sie z tłem i nie przywiązujemy do nich żadnej wartości. Jaaaaaa. Jestem najszybszym plemnikiem spośród milionów! 

 

Wiecie kiedy zacząłem docdniać takie proste rzeczy jak czyste ciuchy, prysznic i zwykła poduszka? 

Po tym jak pojechałem na survivale. 3 dni w lesie, za dnia cieły komary, w nocy zmarzło dupsko, bo kolega kretyn położył drewno na opal pomiędzy ogniskiem a mną, żeby ładnie schło. 

 

Żaden posiłek nie smakuje lepiej niż, prosta kiełbasa z ogniska w bułce... Jeśli przewiosłowało się wcześniej 20km rzeki kajakiem. Nigdy nie ma takiej frajdy z kąpieli i czystej pościeli jak po kilku dniach w lesie. 

Ale ludzie tego nie ogarniają. Mają wszytsko na wyciągnięcie ręki. Przychodzi za łatwo i za tanio. Dlatego nie daje ekscytacji. Większość upatruje swojego nieszczęścia w tym czego nie mają. I myślą, ze jak to zdobędą to bedzie szczęście. No niestety. To tak nie działa. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Esmeron tak, cieszenie się z niewielkich rzeczy również wprowadziłam, bardzo pozytywnie potrafi nastawiać do szarej codzienności. U mnie miało to głównie związek z pójściem w minimalizm, zaczęłam doceniać to co już mam, a nie to co mogę mieć. Na poziomie czysto materialnym, jak i bardziej duchowym. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Esmeron said:

Wiecie kiedy zacząłem docdniać takie proste rzeczy jak czyste ciuchy, prysznic i zwykła poduszka? 

Po tym jak pojechałem na survivale. 3 dni w lesie, za dnia cieły komary, w nocy zmarzło dupsko, bo kolega kretyn położył drewno na opal pomiędzy ogniskiem a mną, żeby ładnie schło. 

To jest doskonała droga żeby sobie prostować głowę. Ja to mam z górami. Żadne spanko w zajebistym hotelu u boku pięknej kobiety nie było tak przyjemne, jak walnięcie się na to niewygodne wyro na Morskim Oku po nocnym zejściu z Rys (po drodze zgubiony szlak i kupa innych radości).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Hatmehit napisał:

Króciutko, więc ciężko mi się wypowiadać długoterminowo. Jedynie trochę ponad pół roku. 

Btw nie chcę umniejszać, ale możliwe że Twój stan zadowolenia z życia teraz wiąże się z hajem hormonalnym. Warto się nad tym zastanowić. 

Miałam koleżankę w liceum, w klasie maturalnej. Też spotykała się z 40-latkiem, ale szybko się rozstali bo okazało się że służyła tylko do seksów.

 

Jeżeli on rzeczywiście traktuje cię poważnie, to myślałaś co z np. Ewentualnym dzieckiem? Mnie to przeraża, Bo gdybym została ze swoim byłym który był "tylko" 10 lat starszy, to gdybym zdecydowała się na dziecko w wieku 30 (a zapowiada się że dziecko najwcześniej będzie w tym wieku w moim przypadku) to on będzie miał 40. Potem to śmiesznie wygląda jak pięcioletnie dziecko mówi do kogoś kto wygląda jak jego dziadek "tato". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem może nie jestem "nowoczesny" ale to jest patola być z facetem który mógł by być twoim ojcem.

Chciał bym zobaczyć podobną historię ale od strony faceta , u mnie twoje rady nie pomogą za dużo bo masz przynajmniej normalną rodzinę i jesteś z bogatego domu no i jesteś kobietą.

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tamelodia napisał:

Potem to śmiesznie wygląda jak pięcioletnie dziecko mówi do kogoś kto wygląda jak jego dziadek "tato". 

Jakbyś kochała czy pokochała swego męża czy partnera, to naprawdę, opinia otoczenia to ostatnia rzecz, którą należy się przejmować. To tzw. opłotkowa mentalność, ło rety, co ludzie powiedzą? :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, tamelodia napisał:

Btw nie chcę umniejszać, ale możliwe że Twój stan zadowolenia z życia teraz wiąże się z hajem hormonalnym. Warto się nad tym zastanowić. 

Taaak, doskonale o tym wiem, czuję go, lecz mając świadomość staram się go przekładać i na rozbudowywanie głębszej relacji. 

9 minut temu, tamelodia napisał:

to myślałaś co z np. Ewentualnym dzieckiem?

Przyznam, że spędziłam nad tym trochę czasu. Chciałabym być matką za kilka lat, on wie, że nie unikam tego. Nie poruszamy jednak tego tematu póki co, jeśli będzie o czym myśleć, to będziemy myśleć.  Wrobienie 40kilkuletniego faceta w dziecko to ostatnia rzecz jaką chciałabym mu zrobić, straszne skurwysyństwo. Decyzja o dziecku jest niezwykle odpowiedzialną, musi być podjęta świadomie przez obie strony. Jeśli ta relacja przetrwa kilka lat, to problem po prostu przegadamy. Nie boję się jednak o to, aby dziecko miało starszego ojca. Póki jest sprawny fizycznie i umysłowo, to doskonale, a może przekazac mu więcej wartości zgromadzonych przez lata życia. 

6 minut temu, bassfreak napisał:

Nie wiem może nie jestem "nowoczesny" ale to jest patola być z facetem który mógł by być twoim ojcem.

 

Jakbyś był wielce "staroświecki" to wręcz relację młodza-starszy widziałbyś jako oczywistą :D Za tzw. nowoczesności promuje się związki równolatków. 

9 minut temu, bassfreak napisał:

u mnie twoje rady nie pomogą za dużo 

Oczywiście, rozumiem to. Opisałam w celu jakiegoś podzielenia się własnym sukcesem. Mam nadzieję, że inne rady Ci pomogą oraz Ty sam sobie :) 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Obliteraror napisał:

Jakbyś kochała czy pokochała swego męża czy partnera, to naprawdę, opinia otoczenia to ostatnia rzecz, którą należy się przejmować. To tzw. opłotkowa mentalność, ło rety, co ludzie powiedzą? :)

To co ludzie powiedzą to inna kwestia a inne kwestia jest taka czy taki facet ma na tyle witalności, żeby być w stanie zajmować się dzieckiem? Czy nie będzie za dużej różnicy pokoleniowej między ojcem a dzieckiem? Moim zdaniem 40-latek nie będzie w stanie uczestniczyć w życiu dziecka tak jak młodszy ojciec, zwłaszcza że jak dziecko będzie miało 10 lat to ojciec będzie miał 50. Człowiekowi w tym wieku raczej w głowie inne rzeczy a dzieci powinny być odchowane. W przypadku @Hatmehit ojciec dziecka miałby nawet więcej, bo podejrzewam że nie chce rodzic dziecka zaraz po maturze.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, tamelodia napisał:

Moim zdaniem 40-latek nie będzie w stanie uczestniczyć w życiu dziecka tak jak młodszy ojciec, zwłaszcza że jak dziecko będzie miało 10 lat to ojciec będzie miał 50.

Założmy, iż bym to dziecko miała. Nie jest to mój życiowy cel, ale no troszku przytoczmy przyszłość, zidealizujmy ją. Widzę siebie jako matkę w wieku 24-25 lat- młoda, pełna energii, mogąca opiekować się, co chwilę latać za dzeciakiem. Ojca widzę jako ostoję spokoju w domu (tyle wyniosłam od siebie, mama pracowała i zajmowała się mną i bratem, natomiast ojciec przekazywał wiedzę). Do tej roli wręcz lepiej sprawdzi się starszy facet. Czy 40-50 latek nie jest sprawny fizycznie? Jeśli chce to jest w pełni, widzisz ich na forum

6 minut temu, bassfreak napisał:

No nie wiem u mnie w rodzinie aż takich różnic nie było to samo u znajomych :D

U mnie też nie, lecz znam takie gdzie owszem :) Przez staroświecki miałam na myśli powrót do zamierzchłej przeszłości, przedwojennej i ciągnącej się w głąb historii ludzkości

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, tamelodia napisał:

Moim zdaniem 40-latek nie będzie w stanie uczestniczyć w życiu dziecka tak jak młodszy ojciec, zwłaszcza że jak dziecko będzie miało 10 lat to ojciec będzie miał 50. Człowiekowi w tym wieku raczej w głowie inne rzeczy a dzieci powinny być odchowane.

Ok, ale dzisiejsi czterdziestolatkowie to jednak zupełnie inni ludzie niż z czasów inżyniera Karwowskiego :) Jak oglądam ten świetny swoją drogą serial, patrzę na głównego bohatera, potem na siebie... Może to też spowodowane jest tym, że mam znajomych w różnym wieku, z racji zawodowych siedzę w nowych technologiach etc.

 

Przepaść realiów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Obliteraror said:

Ok, ale dzisiejsi czterdziestolatkowie to jednak zupełnie inni ludzie niż z czasów inżyniera Karwowskiego

Dokładnie. W tamtych czasach nie było tylu opcji wyboru zdrowego żarcia, badań diagnostycznych czy od ręki dostępnych w mieście licznych możliwości uprawiania sportu (chociaż w sumie trampki i chodniki do biegania były heh).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit no jak tam Chcesz :D u mnie by to nie przeszło. W wieku 19 a nawet i 21, 22 też myślałam że jak będę miała 24-25 lat to już całe życie będę miała ogarnięte i dążyłam do tego. W ogóle 24-25 latki jawiły mi się jako stateczne "dorosłe". Wyszło jak wyszło :) gdybym miała się cofnąć w czasie to w wieku 19 znalazłabym właśnie takiego 30-40latka i wyszła za mąż zamiast iść na studia i do pracy, więc może Twój pomysł jest niegłupi.

 

Edytowane przez tamelodia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, tamelodia said:

gdybym miała się cofnąć w czasie to w wieku 19 znalazłabym właśnie takiego 30-40latka i wyszła za mąż zamiast iść na studia i do pracy, więc może Twój pomysł jest niegłupi.

Mam wrażenie że plan na życie autorki wątku jest "nieco" bardziej ambitny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tamelodia Sama zamierzam iśc na studia magisterskie, dość wymagające jak na filologiczne. Od pracy też nie zamierzam uciekać, gdyż niezależność finansowa to podstawa bezpieczeństwa. Nie chcę tutaj zakładać jakie to będę miała wspaniałe, ułożone życie za rok, a co dopiero za 6 lat. Dążą jednak do uczenia się go, samej siebie. Fajnie byłoby być partnerką i żoną, jednak mam cholera swoje wewnętrzne życie i nikomu nie pozwolę na zabranie mi go- swoje ambicje i pasje. Nie widzę siebie jako potulnej żonki i mamusi, ale jako w rzeczysamej dobrą opiekunkę ogniska domowego i spełnioną jednostkę 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit Wszystko super. Nie przejmuj się gadaniem. Jedynie co Ci mogę doradzić - to odrobina zdrowego egoizmu. Bo na razie jest wszystko dość pastelowe i laurkowe, ale z męskiej perspektywy. Nie chłostaj się wymaganiami. Zostaw sobie trochę miejsca na niedoskonałość. Noś głowę wysoko. Życzę Ci relacji partnerskiej (ale Ty akurat jesteś materiałem na partnerkę), a nie: mistrza i uczennicy.

Na początku część osób zwracała się do mnie "dziewczynko". Szybko to przecięłam. Jeżeli myślisz o nim poważnie, to jego otoczenie musi traktować Cię z szacunkiem.

Powiem brutalnie, że jak pazurami sobie nie wydrapiesz niezależności i szacunku, to rodzina, znajomi, koleżanki, będą Cię traktować jak lolitę. A jak i tak się nie uda - olej to. Wyznaczaj granice -wszyscy Ci będą chcieli wejść na głowę i dawać rady, o które nie prosiłaś. Nie staraj się nikomu nic udowadniać. Po prostu bądź sobą, rób swoje i nie staraj się dla wszystkich być idealna - i tak nie dogodzisz.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.