Skocz do zawartości

Pogarda dla osób wykształconych i dobrze zarabiających


Rekomendowane odpowiedzi

@Ksanti ja uważam że lekarze ucza się większość życia i robią co mogą, żeby walczyć z chorobami, z biologią, z naturą która jest strasznie trudna do opanowania.

 

Mówienie o nich, że są naciągaczami czy partaczami jest bardzo wkurwiające.

 

Wiesz, informatycy są kretynami, patrz jak zrobili system Windows, wiesza się i jest przeładowany kretyńskimi dodatkami.

 

Architekci to idioci, patrz na te spierdolone budynki, niekiedy całe osiedla.

 

Nosz kurwa. Szacunku miej trochę @Ksantido bliźnich, którzy ciężko pracują żeby innym jak najlepiej pomagać i przy tym starają się dużo zarabiać.

Edytowane przez Imbryk
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mosze Red napisał:

Jeśli chodzi o pogardę względem ludzi wykształconych:

 

1 Polityka - za PRL kultywowana pogarda dla ludzi wykształconych, za PiS to samo, wykształciuchy itp. czyli mamy kilka dziesięcioleci zaszczepiania ludziom słabiej wykształconym do tych lepiej wykształconych.

 

2 Niska jakość wykształcenia -  jak popatrzy się na rankingi to polskie uczelnie w porównaniu do zachodnich wypadają bardzo kiepsko.

 

3 Powszechność i łatwość zdobycia wykształcenia wyższego, czyli wykształcenie przestało być elitarne, łatwo się dostać, łatwo ukończyć jakiś gówno kierunek, który nie wnosi nic do życia absolwenta prócz tytułu magistra, smutny efekt fabryk magistrów. 

 

1) nie zgodzę się: PRL zainwestował olbrzymie zasoby w edukację. Zarówno edukację elementarną na poziomie szkół podstawowych jak i edukację na poziomie zawodowym czy wyższym. Zobacz jaki był wskaźnik analfabetyzmu w II RP a jaki był w Polsce w 1989 czy jest dziś. PRL wyleczył ten kraj z dwóch rzeczy: z gruźlicy i z analfabetyzmu - nauczył przeciętnych ludzi liczyć i czytać. Do tego za PRLu pogarda dla ludzi z wyższym wykształceniem nie wynikała z kultywowania czegokolwiek o czym piszesz a z tego, że po prostu ciężko było dostać się na studia, na nich się utrzymać i przede wszystkim miałeś jedno podejście do studiów. Oczywiście rodziło to też inne patologie i łapownictwo a to z kolei zwykłą zazdrość "klasy chłopskiej i robotniczej" ale z drugiej strony nie miałeś jakiś śmieciowych kierunków i absolwentów po takich kierunkach.

 

Generalnie pomyliły Ci się kraje: to w Kambodży była nagonka na ludzi wykształconych a za posiadanie książki, okularów lub zbyt delikatne dlonie groziła kara śmierci. To tam wypędzono ludzi na wieś bo czerwoni uważali, że ludzie na wsi są przyszłością. W takich ustrojach można mówić o "kulturowej pogardzie dla ludzi wykształconych" a nie tym co było w PRLu. Ale to co tam się działo było wynaturzeniem najczystszym w swojej postaci. Czerwoni khmerzy uważali socjalizm w ZSRR i krajach mu orbitujących za "zgniły model socjalizmu" - choćby właśnie z powodu powszechności edukacji na poziomie podstawowym i średnim.

 

2) Tu zgoda... Czasem, w poważniejszych firmach powszechnym jest test umiejetności czy wiedzy z obszaru na jaki aplikujemy bo dyplom szkoły nic nie znaczy dla pracodawcy

 

3) I tu właśnie przeczysz temu co sam napisałeś w punkcie pierwszym a potwierdzasz moje argumenty z mojego pkt. 1, dziś mamy powszechność zdobycia wyższego wykształcenia co regułą kiedyś nie było.

Edytowane przez Dassler89
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@a.jolie - W szkole tak miałem :) I nie tylko, czasami jeszcze po szkole część znajomych mi dopieprzała (mówimy o wieku około 18 lat). Było biednie. Jak miałem dziurę w spodniach to mama po prostu doszywała jakąś łatkę z innych o podobnym kolorze. Nie muszę chyba mówić jaka to była "piękna sprawa" dla ludzi, którzy chcieli mi dopieprzyć.

 

Albo jak przynosiłem ksero na lekcje bo nie było kasy na podręczniki.

 

Takie życie :)

 

Dopiero jak poszedłem do 1 pracy to się polepszyło trochę bo kupiłem parę rzeczy.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Ksanti napisał:

Otóż to, okuliści/ dentyści/ ortodonci/ lekarze pierwszego kontaktu itp. to straszni naciągacze a niekiedy partacze.

Za to hajs zawsze wezmą konkretny z czego nie jesteś w stanie zazwyczaj udowodnić, że coś spartolili bo to subiektywne.

Niestety bardzo często jest to prawdą. Juto czeka mnie re-endo zęba za 2,5-3 tyś ?, który zjebał dentysta nie doczyszczając go, a drugi zrobił kanałówkę nie mając do tego kompetencji i odpowiedniego sprzętu. Aż mi się płakać chce jak myślę o tej kwocie :wacko:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tyson

A co to każdy lekarz ma inne wykształcenie medyczne czy jak?

Od kiedy to medycyna jest różna dla tych samych specjalistów?

 

7 minut temu, Imbryk napisał:

@Ksanti ja uważam że lekarze ucza się większość życia i robią co mogą, żeby walczyć z chorobami, z biologią, z naturą która jest strasznie trudna do opanowania.

 

Mówienie o nich, że są naciągaczami czy partaczami jest bardzo wkurwiające.

 

Wiesz, informatycy są kretynami, patrz jak zrobili system Windows, wiesza się i jest przeładowany kretyńskimi dodatkami.

 

Architekci to idioci, patrz na te spierdolone budynki, niekiedy całe osiedla.

 

Nosz kurwa.

Nie nosz k*rwa, zdrowie to nie system czy komputer.

Tutaj powinna być jakaś odpowiedzialność za pacjenta.

 

W starożytnych Chinach lekarze dostawali hajs tylko, jeśli pacjent był zdrowy.

A nie wydać tysiące i dalej bez efektów poza szczuplejszym portfelem.

 

Na co komu lekarz, który nie leczy?

W dodatku zostawia pacjenta samemu sobie.

 

1 minutę temu, melody napisał:

Niestety bardzo często jest to prawdą. Juto czeka mnie re-endo zęba za 2,5-3 tyś ?, który zjebał dentysta nie doczyszczając go, a drugi zrobił kanałówkę nie mając do tego kompetencji i odpowiedniego sprzętu. Aż mi się płakać chce jak myślę o tej kwocie :wacko:

Akurat mnie też niedługo czeka niemały wydatek...

Jednak co do tego co powiedziałem wcześniej jest jak jest.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Ksanti napisał:

A co to każdy lekarz ma inne wykształcenie medyczne czy jak?

Od kiedy to medycyna jest różna dla tych samych specjalistów?

Od kiedy homo habilis wyewoluował do homo sapiens. Wtedy staliśmy się tzw. człowiekiem rozumnym i co poniektórzy tego rozumu nawet używają. Właśnie dzięki temu narządowi, specjaliści w różnych dziedzinach dzielą się na: świetnych, niezłych i marnych. 

 

Medycyna jak wiele innych dziedzin specjalistycznych, polega przede wszystkim na myśleniu i kojarzeniu faktów a nie robieniu wszystkiego według jednego wzorca. To nie taśma w fabryce ani też nie skrypt dla pracownika call center. 

Edytowane przez Tyson
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

To jest cholernie przykre. Zwłaszcza, że lubię Cię czytać i wydajesz się zachowywać otwarte serce pośród zatwardziałych, skamieniałych redpillowców. Tak samo jak @Obliteraror.

@self-aware i Cię za to podziwiam:) że walczysz, mimo, że życiu już Ci wiele razy dokopało.

 

Miałam podobnie, w dzieciństwie wiele razy słyszałam określenia typu „maciora”. Później się wycwaniłam i odpowiadałam, że wolę być gruba, niż głupia (bo najczęściej to były komentarze od mało wybitnych w nauce osób) i się zamykali. A potem wyładniałam, zeszczuplałam (wyglądam zajebiście:D stąd nick - ktoś mnie porównał do Angeliny) i uparcie się uczyłam, i coś osiągnęłam. I nie to, co osiągnęłam jest wartością i daje mi poczucie własnej wartości, ale upór w dążeniu do celu, a osiągnięcia to efekt uboczny.

Tak, też mam dzisiaj sentymentalny wieczór.

 

PS. Przepraszam za offtop 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Ksanti napisał:

Tak a ludzie celowo chodzą tylko do tych słabych...

Masa jest w Internecie takich co przez lata chorują

i zaliczają wszystkich lekarzy w mieście.

No dobra, no to też podzielę się tym co mnie nie pasuje: 

 

- Wszyscy lekarze to partacze 

- Wszyscy kurierzy to oczywiście złodzieje (bo mi jeden kiedyś zawartość paczki podpieprzył)

- Prawnicy to oszuści (wystarczy popatrzeć na te mordy zdradzieckie) 

- Bankowcy to diabły wcielone (mają hajs a podzielić się nie chcą)

- Sprzedawcy to kłamcy, tacy to w życiu słowa prawdy nie powiedzą

- Fryzjerki nie sterylizują narzędzi i zarażają żółtaczką, mnie nie, ale ciocia mojego kolegi ponoć się zaraziła.  

 

Popierdolilismy sobie co nam leży na wątrobie i rzucilismy hejtem waląc ogólnikami jak leci. W sumie, jakie to polskie.... Aha, zapomniałem, pisaliśmy to My, Sami Święci ?

 

Jak zacząłem czytać ten temat, to myślałem, że autorka chciała dyskusji o tym, dlaczego istnieje pogarda dla osób dobrze wykształconych i dobrze zarabiajacych. Okazuje się, że część użytkowników postanowiła przeczytać temat inaczej i podzieliła się swoją pogardą dla osób dobrze wykształconych i zarabiających ;)

 

Edytowane przez Tyson
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tylko "ból dupy" o jedną uznawaną przez pół-bogów, wszechinteligentną i wszechwładną kastę - lekarzy.

Kiedy zaczęły się moje problemy ze zdrowiem, udałem się do pani, która miała specjalizację w tym, w czym potrzebowałem pomocy. Recytowała to o problemie tak, jakbym słuchał pierwszych parę zdań na abczdrowie. Zacząłem zadawać konkretne pytania, na OKREŚLONE ŚLADY na ciele, które wyglądały nienaturalnie. Pani lekarka zbyła mnie nerwowym śmiechem i tekstem: ale pan przesadza!
Po dalszej rozmowie poprosiła 150 i można wyjść. Poczułem się jakby ktoś mi nacharchał na twarz, a potem klepnął w plecy z tekstem: it's a prank, bro! it's a prank! why so serious?

Zacząłem edukować się w tej dziedzinie sam - okazało się, że moje problemy były elementarne, najzupełniej podstawowe - nie znać ich rozwiązania, to jakby informatyk nie wiedział jak wymienić system operacyjny. Załamałem się jeszcze bardziej, jak po paru latach zgłębiania różnych systemów medycznych, od medycyny chińskiej poprzez żywienie i "folię na głowie" typu Totalna Biologia, okazało się, że wszystko jest idealnie ze sobą połączone i mój problem był do rozwalenia tak, jak można pstryknąć palcami, a całe ciało aż krzyczało co mi jest, jak wie się jak to interpretować - ale ta pani najwyraźniej czuła się tak mądra, że nie potrzebowała czytać podstawowych książek i rozszerzać wiedzy, widocznie leki załatwiają wszystko.

Kolejna sytuacja. Siostra potrzebowała szybkiej interwencji w niedzielę wieczór - coś stało się z jej gardłem, miała problem z mową i słabo się czuła. Lekarka na sorze, gdzie ją zawiozłem, zbadała jej ciśnienie. Na nic zdały się tłumaczenia o tym, że się stresuje przed jutrzejszym dniem w pracy bo jest ważny, a ona prawie nie mówi i nie jest w stanie wziąć wolnego - ciśnienie wyszło podwyższone (ze stresu), a nasza bohaterka kategorycznie zaparła się o to, że NALEŻY JAK NAJSZYBCIEJ włączyć "leczenie" na podwyższone ciśnienie, czytaj - uzależnić kogoś od leków z powodu chwilowego stresu, do końca życia. Bo tak. Ostatecznie przystała na to, żeby przyszła następnym razem bo "sprawa jest bardzo poważna i bardzo źle to wygląda". 

Kolejna pani lekarz na mój następny problem przepisała leki oraz zasugerowała witaminki w ekstremalnej drogiej cenie, ale widocznie musiała je sugerować.
Lekarz chirurg, który mnie posklejał był najbardziej przyzwoitym gościem z lekarzy jakich poznałem, nawet sobie pożartowaliśmy jak mnie zszywał o północy, ale też musiał na końcu zasugerować, że koniecznie muszę kupić na blizny konkretną maść, bo ta jest najlepsza i tylko ta. Oczywiście, pogooglowałem i ta maść za bardzo nie zadziałała również u innych, a była bardzo droga.
Pani dentystka nie potrafiła mi wytłumaczyć jak to się dzieje, że niektóre ludy nie używają past do zębów a mają je idealne i bez dziur, a żyją wręcz prymitywnie.

Oczywiście odpowiedzi na pytania związane z chorobami istnieją, ale należy szukać znacznie głębiej.

Dziękuję lekarzom tylko za to, że nauczyli mnie jak bardzo muszę polegać tylko na sobie i swojej wiedzy, którą ciągle muszę sam zgłębiać, a mój stan zdrowia zależy właściwie prawie wyłącznie ode mnie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał w życiu korzystać z ich usług, bo odniosłem wrażenie jakbym rozmawiał z przekupionymi dziećmi, którzy mają mnie za jakieś półgłówka.

Kiedyś nawet chciałem studiować medycynę (stosunkowo późno i wiele lat w plecy) ale doświadczenia nauczyły mnie tego, że musiałbym tańczyć jak mi zagrają i przepisywać leki nawet znając normalne rozwiązanie i w duszy przyznałem sobie, że nie dam sobie zrobić tego za pieniądze. Nie będę na postronku u kogokolwiek, poradzę sobie sam. Okazało się po czasie, że jednak mam coraz większą rację.

@Tyson zgaduję, że jesteś lekarzem? Nie bierz tego co napisałem personalnie. Lubię Cię czytać i wydajesz się bardzo sympatyczną osobą, jednak moje doświadczenia z waszą "branżą" są po prostu skrajnie dla mnie niekomfortowe. Nie tylko moje - całej mojej rodziny. Ja rozumiem co napisał @Ksanti - osobiście, w swoim zawodzie przykładam się ekstremalnie dobrze do tego, żeby klient był zadowolony. Chce być jednym z najlepszych w kraju. Chciałbym za parę lat być rozpoznawany w świecie, jak się uda. Tymczasem problemy jakie miałem przez lata, rozwiązało parę książek - mam ich około 25 w domu z dziedziny praktycznej. Tutaj naprawdę można się wkurwić. Wtedy człowiek zastanawia się, gdzie on żyje? Lekarz uczy się lata tylko po to, żeby amator przeczytał, że podstawą w jego chorobie jest zbadanie poziomu D3, bo w tym co miałem, hormony D3 w jakiś sposób konkurują o receptory i choroba się "wyłącza" - tak w telegraficznym skrócie. Tymczasem co mówi lekarka? "Ale pan przesadza!". To naprawdę nie jest fair. Żyjemy w czasach gdzie prawda jest na wczasach, a specjalista ma w dupie rzeczy z własnej branży i liczy się dla niego sprzedanie określonych leków wraz z dodatkami i "zrobienie dniówki". No bo jednak pracownik musi wyrabiać normę, najwyraźniej.

Wejdź w buty pacjenta. Poczuj się nim. Co byś czuł na miejscu potrzebującego, kiedy specjalista mówi Ci, kiedy masz chorobę która jest swego rodzaju "kalectwem" i w pewien sposób uniemożliwia dalsze życie - "ale pan przesadza"? Ona mnie upokorzyła, zrobiła ze mnie śmiecia. Dziękuję jej za to, co wiem teraz bo to wszystko dzięki niej, jednak uraz pozostał. Nie potrafię się tego pozbyć, bo wiem że przyjdą ludzie, którzy nie są tak zawzięci jak ja w poszukiwaniu rozwiązań i będą dalej cierpieć, a pani lekarka powie sobie w myślach: meh, trzęsidupy. 

To nie jest osobista wycieczka, po prostu jestem wkurwiony na poziom przekupstwa, ignorancji i krzywdy jaką ludzie, którzy są powszechnie uznawani za "wybitnych", wykonują. Wiem, że to idzie z góry, ale to jest naprawdę spory ból. Po prostu. Ja przeżywałem rozpacz, żeby sobie pomóc - udało się. A co z tysiącami innych? Przecież to jest nieporozumienie. Nie mam do nikogo pretensji do żadnego fachu, poza lekarzami. Tyle.

  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tyson napisał:

No dobra, no to też podzielę się tym co mnie nie pasuje: 

 

- Wszyscy lekarze to partacze 

 

Okazuje się, że część użytkowników postanowiła przeczytać temat inaczej i podzieliła się swoją pogardą dla osób dobrze wykształconych i zarabiających ;)

 

Gdzie napisałem, że wszyscy jprdl ludzie cofnijcie się do podstawówki jak czytać nie potraficie.

Chociaż ja rozumiem, że bardziej emocje wami targają niż logiczne myślenie, bo widzę jakiś trigger tutaj.

 

Odsyłam do słownika internetowego co znaczy słowo niekiedy.

49 minut temu, Ksanti napisał:

to straszni naciągacze a niekiedy partacze.

Wytłumaczyłem swoje zdanie.

 

Podobnie na jakiej zasadzie uogólniam a mam do tego podstawy.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Dassler89 napisał:

nie zgodzę się:

Nagonki na studentów, traktowanie środowiska studenckiego jako niebezpiecznego dla ustroju i inwigilacja,  większe zarobki operatora maszyny niż inżyniera (czyli pokazanie gdzie jest miejsce wykształciucha w systemie), trudności w karierze naukowej jeśli nie należałeś do partii (co przekładało się na pogardę ludzi), wsparcie w karierze naukowej dla partyjniaków, blokowanie kariery naukowej zdolnym, ale z niewłaściwym pochodzeniem społecznym.  

 

Nie trzeba mordować inteligencji żeby wpoić społeczeństwu, że są klasą niższą od robotnika. 

 

12 minut temu, Dassler89 napisał:

3) I tu właśnie przeczysz temu co sam napisałeś w punkcie pierwszym a potwierdzasz moje argumenty z mojego pkt. 1, dziś mamy powszechność zdobycia wyższego wykształcenia co regułą kiedyś nie było.

 

Niczemu nie przeczę, powszechność wykształcenia  nie jest równa jakości, ani równa przydatności na rynku pracy.  

 

Nie powinno być powszechności, bo na co nam kilkanaście tysięcy nowych prawników rocznie, kilkanaście tysięcy polonistów, historyków itp. Ponad 800 k nowych studentów rocznie w większości zdobywających bezużyteczne wykształcenie na łatwych do ukończenia kierunkach. 

 

Gdyby były na studia ciężkie egzaminy, robiące konkretny odsiew gdzie dostaje się faktycznie elita czyli najzdolniejsi i najbardziej pracowici, a program umożliwiałby zdobycie prawdziwych kwalifikacji, mielibyśmy mały % ludzi  w społeczeństwie z wyższym wykształceniem, ale to wykształcenie by wiele znaczyło. 

 

 

Teraz wygląda to tak, że masz ludzi często z tytułem magistra a oni nie są nawet kompetentni we własnej dziedzinie. Tytuł naukowy, jakikolwiek, nawet licencjat powinien równać się wysokie kompetencje, przekładające się na zarobki. 

 

Powinno się kształcić wąską grupę specjalistów. 

 

Do tego jakieś studia zaoczne/ wieczorowe za grubą kasę dla tych mniej zdolnych, którzy nie załapali się na dzienne, ale są bardzo mocno zdeterminowani żeby wykształcenie zdobyć, oczywiście bez taryfy ulgowej na egzaminach, wtedy odpadną ci, których stać ale się nie przykładają. 

 

Oczywiście możesz mieć inną opinię ale popatrz jak to wygląda na świecie, studia wyższe są drogie, dają większą gwarancję pracy niż studia w Polsce, najbardziej prestiżowe uczelnie kształcą najwięcej przyszłych milionerów. 

 

 

 

  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra @Messeri @Ksanti żeby zakończyć z mojej strony, bo nie jestem tu po to, żeby krucjatę toczyć. 

 

W każdym zawodzie są: 

- Ludzie, którym się chce pracować i są tej pracy oddani 

- Tacy, którzy wybrali ten zawód, bo kręcił ich hajs (pewnych zawodów jak np. lekarz nie powinni jednak z takich pobudek wybierać) 

- Partacze i amatorzy, których mniemanie o sobie jest odwrotnie proporcjonalne do posiadanej wiedzy i umiejętności. 

 

Lekarze są etatowymi chłopcami do bicia, bo pracują w sferze bardzo delikatnej (to jednak nie to samo co naprawianie pralki, bo na punkcie zdrowia każdy jest przeczulony) i nie takiej łatwej jak się niektórym wydaje. Jeśli dołączyć do tego burdel, który panuje w służbie zdrowia w tym kraju, to warunki pracy nie są super komfortowe, choć może z perspektywy pacjenta się takimi wydają. Bo prawda jest taka, że lekarze dzisiaj nie wyjeżdżają za granicę po to żeby więcej zarabiać, tylko po to żeby pracować w normalnych warunkach, w której nikt nie zmusza cię, żebyś pracował non stop 36 h i po nocnym dyżurze, gdy nie wiesz jak się nazywasz pracował jeszcze w poradni, bo trzeba panie kolego, bo ni ma nikogo innego. I pewnie z tej frustracji wynikającej z pracy w tym kurwidołku zwanym polską służbą zdrowia, w tym zawodzie, tylu palantów płci obojga o których pacjenci radośnie w internetach rozprawiają. 

 

A ponieważ to forum, to dla mnie cudowna odskocznia psychiczna od świata służby zdrowia, to dalej w wątku udzielał się nie będe, bo nawijanie o tym naszym beznadziejnym polskim grajdole medycznym, wywołuje we mnie skrajną depresję?   

Edytowane przez Tyson
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie mam dobrej opinii o lekarzach. Na pewno są tacy z powołania, ale większość z jakimi miałam do czynienia odwalała pańszczyznę. Po prostu rutyniarze. Tacy nie szukają przyczyny dolegliwości/choroby tylko leczą skutki. A taka metoda to o kant d...y potłuc. bo co to daje? W sektorze prywatnym lepiej zdecydowanie, ale też trafiają się egzemplarze, że witki opadają. 

Żeby zakończyć optymistycznym akcentem, mały dowcip na koniec:

 

W gabinecie:

- A teraz, ile palców?
- Wie pan, panie doktorze, nie tak wyobrażałem sobie badanie prostaty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tyson ja Cię rozumiem. Mam nadzieję, że zrozumiesz mnie, bo zauważ pewną prawidłowość:

- ktoś chełpi się, że jest lekarzem,
- w obiegowej opinii jest stereotypowym "kimś", kimś więcej,
- nie jest w stanie pomóc na elementarną chorobę.

Gdy spotykasz wielu takich amantów, to chyba widzisz, do czego to prowadzi. Rozumiem, że warunki są ciężkie. Tak bywa. U mnie też nie są idealne, ale robię co mogę.
Nie bierz tego osobiście, co napisałem. To nie przytyk w Twoją stronę. Frustruje mnie sytuacja, a ten system nadaje się do kompletnej wymiany - jest głęboko patologiczny u rdzenia.
Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, RENGERS napisał:

Zawiść polska.

 

Za granicą występuje, lecz w znacznie mniejszym stopniu, nieodczuwalnym praktycznie.

 

Bogaci nie gardzą biednymi aż tak,  jak biedni bogatymi  :)

 

No np ja nie spotkałam z pogardą pomiędzy zawodami, ludźmi z wykształceniem wyższym. A mianowicie: lekarz gardzi mną jako projektanta graficznego. I ty tym momencie mnie szlak jasny trafia bo ja tez spędziłam sporo czasu na swoich studiach, ponadto nie moje pierwsze, dwa ja go szanuje za to co robi. Będąc już na skraju wytrzymałości miałam ochotę powiedzieć: to niech sobie szanowny lekarz zaprojektuje aplikacje i zaprogramuje w jakiej recepty pisze czy tam dokumenty wypełnia oraz wszystkie aplikacje jakie na swojej komórce używa, wtedy porozmawiamy czy mój zawód nie jest nic warty. 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Mosze Red napisał:

Nagonki na studentów, traktowanie środowiska studenckiego jako niebezpiecznego dla ustroju i inwigilacja,  większe zarobki operatora maszyny niż inżyniera (czyli pokazanie gdzie jest miejsce wykształciucha w systemie), trudności w karierze naukowej jeśli nie należałeś do partii (co przekładało się na pogardę ludzi), wsparcie w karierze naukowej dla partyjniaków, blokowanie kariery naukowej zdolnym, ale z niewłaściwym pochodzeniem społecznym.  

 

Nie trzeba mordować inteligencji żeby wpoić społeczeństwu, że są klasą niższą od robotnika.

 

 

Ale piszesz tak, jakby to co mówisz było regułą przez cały okres istnienia PRL. Traktowanie środowiska studenckiego jako niebezpiecznego, inwigilacja itd. miały miejsce owszem - ale w schyłkowym PRLu.

"wsparcie w karierze naukowej dla partyjniaków" - ok, ale tak było w każdej dziedzinie życia w tamtych czasach i czy dziś tak nie jest też? Może trochę przykład z innej dziedziny życia ale myślę trafny: mieszkam w mieście rządzonym przez PO (tak dla odmiany najeżdżania na PiS). Ponad 2 lata nie mogłem wyleczyć się oficjalnymi kanałami z dość prostej przypadłości jaką były kamienie nerkowe. A to kamień był za mały, a to był w złym miejscu na zabieg, a to był niewidoczny a to lekarz wkrecał że to boli mnie kręgosłup a nie nerka itd itd. Aż po ponad 2 latach życia u mnie w pracy szef, który ma znajomych "w partii" zauważył problem. Wykonał jeden telefon, dostarczył kserokopie moich dokumentów gdzie trzeba i po dwóch tygodniach nie miałem kamieni. On, mówie jednym telefonem załatwił coś czego ja nie moglem załatwić przez ponad 2 lata. To jest do dziś, było jest i będzie.

 

Inna rzecz: spróbuj dziś na uczelni mówić rzeczy... powiedzmy niepopularne - ręcze Ci, że albo zaprzestaniesz głosić swoje pomysły albo nie skończysz studiów. Czy przez to można mówić o obrzydzeniu?

 

"większe zarobki operatora maszyny niż inżyniera" - nie wiem gdzie i nie wiem jak. To kadra kierownicza w PRLu miała łatwiejszy dostęp do paszportów, samochodów, lepsze (lub więcej) kartek itd itd...

 

Problem jest złożony i nie można powiedzieć jednoznacznie: "tak, PRL przez swoją politykę wobec wyższej edukacji wpoił ludziom pogardę do ludzi wykształconych".

 

31 minut temu, Mosze Red napisał:

Niczemu nie przeczę, powszechność wykształcenia  nie jest równa jakości, ani równa przydatności na rynku pracy.  

 

Nie powinno być powszechności, bo na co nam kilkanaście tysięcy nowych prawników rocznie, kilkanaście tysięcy polonistów, historyków itp. Ponad 800 k nowych studentów rocznie w większości zdobywających bezużyteczne wykształcenie na łatwych do ukończenia kierunkach.

  

Nie zrozumieliśmy się w tym akapicie, może i ja źle to napisałem też. Nie istotne: jasne, że powszechność dziś studiów jest zjawiskiem złym - wyższe szkoły z kształcenia zrobiły sobie sposób na życie i jest to dla nich biznesem. W ich interesie jest to, by studiowało jak najwięcej ludzi bo z tego mają kasę i utrzymanie - to jest dopiero patologia której właśnie kiedyś nie było poprzez elitarność studiów. Były inne patologie o których wspomniałem jak partyjniactwo, łapownictwo, nepotyzm i to te rzeczy wzbudziły pogardę dla ludzi wykształconych niż systematyczna celowa polityka. Ale czy dziś też nie mamy tych wszystkich rzeczy o jakich mówię?

 

Ja uważam, że dziś - w roku 2020 pogardę dla ludzi wykształconych buduje tylko jedna i aż jedna rzecz. Tą rzeczą jest niski poziom kształcenia. Mogę mnożyć przykłady ze swojego życia i życia swoich znajomych gdzie w rożnych branżach stykali się z absolwentem studiów tuż po studiach który nie umiał podstawowych rzeczy. Np: absolwent politechniki, zarządzania i  inżynierii produkcji nie umiał czytać rysunków technicznych mechanicznych i sam sporządzał je w jednostece cm. To jeden przykład. Inny? Rzesza absolwentów jakiś śmieciowych kierunków idzie w końcu do pracy (np. na produkcji bo życie ich zmusiło) i mają dwie lewe ręce do wszystkiego. Nie umieją wkręcić śrubki itd ale za to umieją (albo i nie) jakieś utopijne teorie, prawa ktore funkcjonują tylko w murach uczelni. To i tylko to buduje obecnie to o czym rozmawiamy a nie doszukiwanie się zawiłości w komunistycznej przeszłości. Ale tak, wiem... Komuna za całe zło w kraju obarczała IIRP i efekt zaborów. My obecnie całego zła doszukujemy się w komunie, PRLu i uważamy, że wszystko co było w tamtych czasach było złe i tamte czasy nie pozostawiły nic.

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Messer napisał:

w obiegowej opinii jest stereotypowym "kimś", kimś więcej,
- nie jest w stanie pomóc na elementarną chorobę.

Jednak mam słaby charakter i odpiszę (a miałem się nie udzielać?). Pewnie, jest dużo amatorów i zgodzę się. Ale czy ty wiesz jak to wygląda z drugiej strony? 

 

- Pacjent z chorobą przewlekłą leczący się od 10 lat - jakie leki Pan bierze? No takie niebieskie. 10 lat chłop leczony i nie wie co bierze....Pytasz o objawy to ci ściemnia tylko o łagodnych, a wszystkie ostre pomija i na podstawie jego sciemy i niewiedzy dajesz terapię  i okazuje się, że nie działa. Konował źle leczył. 

- Czy bierze Pani jakieś inne leki na stałe? Nie. Napewno? Napewno Panie doktorze nic nie biorę. Przepisujesz lek, okazuje się, że Pani bierze inne leki, które jak cholera wchodzą w interakcję z tymi zapisanymi i stan się znacznie pogarsza. Konował źle leczył.

- Czy bierze Pani te tabletki, które zapisałem? Tak. A ile? Dwie.  Ale  miała Pani brać dwie ale 3 razy dziennie, czyli 6. Ale koleżanka mi mówiła, że 2 wystarczą, ale nic mi nie pomaga, coś złe mi Pan przepisał.  Konował źle leczył. 

- mówiłem Panu, że w Pana stanie robienie tego co Pan robi, to zagrożenie życia. No wiem ale ja musze. Niech mi Pan pomoże. Nie uda ci się pomóc? Konował źle leczył. 

 

Myśłisz, że to co przytoczyłem, to wyjątkowe historie? to codzienność, każdego kto pracuje  w tym fachu. Ale nie idę do internetów i nie chrzanię, że wszyscy pacjenci są popieprzeni, tylko zaciskam zęby i staram się robić moją robotę najlepiej jak umiem. 

 

I już ciszej nad tą trumną, zamykam gębę na amen ? 

Edytowane przez Tyson
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale się dołączę do niewiary w lekarzy (mimo, że nie lubię uogólniania). 
Niedawno, pewien mężczyzna, powiedział, że to od 3 lat przyjmuje insulinę, bo lekarz stwierdził, że jest gruby i na pewno ma cukrzycę. I tak brał tą insulinę, od której zgrubł jeszcze bardziej. Po czym miesiąc temu zostały mu zrobione badania, które wykazały, że żadnej cukrzycy nie ma. 
 

Innym razem, kobieta (pisałam o tym niedawno), która ma hashimoto usłyszała od lekarza, że przy tej chorobie się nie da schudnąć. I niestety należy do osób, które lekarza uznają za świętość i na nic moje tłumaczenia, że dobry dietetyk jest w stanie pomóc.

 

Dzisiaj: pacjentka usłyszała od ortopedy, że ból wzdłuż przedniej strony czworogłowego uda to prawdopodobnie z odcinka lędźwiowego, bo rtg stawu biodrowego nic nie wykazało. I dostała zastrzyk, na pytanie z czym, nie była w stanie odpowiedzieć, po prostu lekarz dał (prawdopodobnie z kortyzolem). A tego, że pacjentka ma otyłość, obrzęki kończyn dolnych i zamknięte stawy biodrowe, co uciska biegnące w pachwinie naczynia krwionośne (niedokrwienie => ból jak przy DOMSach/zakwasach) i nerwy nie wziął pod uwagę.

 

Osobiście byłam kilka dni temu u osteopaty z powodu częstych bólów pleców. Jedna wizyta i jak ręką odjął. I takich specjalistów polecam. Osteopata wiedzą z anatomii, fizjologii, neurofizjologii i zdolnością łączenia nitek góruje nad lekarzem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Lalkaa napisał:

No np ja nie spotkałam z pogardą pomiędzy zawodami, ludźmi z wykształceniem wyższym. A mianowicie: lekarz gardzi mną jako projektanta graficznego. I ty tym momencie mnie szlak jasny trafia bo ja tez spędziłam sporo czasu na swoich studiach, ponadto nie moje pierwsze, dwa ja go szanuje za to co robi. Będąc już na skraju wytrzymałości miałam ochotę powiedzieć: to niech sobie szanowny lekarz zaprojektuje aplikacje i zaprogramuje w jakiej recepty pisze czy tam dokumenty wypełnia oraz wszystkie aplikacje jakie na swojej komórce używa, wtedy porozmawiamy czy mój zawód nie jest nic warty. 

Nie przejmuj się, największym osiągnięciem większości lekarzy jest ukończenie studiów medycznych.

 

Potem zaś są dziwkami big farmy.

 

Mam kuzyna - debila z bardzo bogatej rodziny, matka mu studia prywatne postawiła- prawo ( koszt koło 200 tys.) chłop cały dzień pali maryśkę i chleje, dodatkowo dał się złapać na dziecko jakieś lasce, która wie ile jego rodzina ma

 

pieniędzy :)

 

 Jest głupi jaki but,  a od niedawna z racji faktu że ukończył prawo butny jak paw :)

 

Nie ważne co robisz, rób to dobrze, znajdź w tym spełnienie a w końcu trafisz na odpowiednich ludzi.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie wiem.

 

Są grupy ludzi, którymi bym palił w piecu, ale nie jest to związane z ich wykształceniem ani stanem posiadania.

 

Natomiast pogarda, o której wspominasz, może być związana z tym, że brud zawsze grawitacyjne rozlewa się z góry do dołu, stąd the higher you are, the less you see what's (and who's) beneath - co widać w wielu sferach życia: ukradniesz batonika? 2 lata; typ zrobi przewał na kilka grubych baniek? włos mu z głowy nie spadnie; everyday man zgwałci dziecko? powiesiliby; kieckowy zrobi to samo? "To wina dziecka, ono samo pchało się na kutasa".

 

When the rich catch a cold, the poor get pneuomnia.

 

Premeditatio malorum - expect and prepare for the worst - zarówno od ludzi, jak i od samego życia, albowiem ludzie to kurwy, a życie to dziwka. %-)

 

Co do lekarzy, z tymi, z którymi miałem do czynienia, nie miałem złych doświadczeń. No, może z jednym, ale kosztowało mnie to tylko 70 zł, więc pies to jebał. 

 

Ortodontka odjebała magiczną wręcz robotę z zębami, okulista też dał radę, kilka operacji zakończonych sukcesem, tylko ten jeden konował... Ale przecież oni są wszędzie, więc co będę jechał po reszcie.

 

Natomiast jest tam wielu skurwysynów niewątpliwie, ale na czole tego wypisanego nie mają...

 

Reasumując, człowiek człowiekowi po prostu człowiekiem (wilki to fajne zwierzątka, proszę nie obrażać).

 

C'est la vie...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Ksanti napisał:
6 godzin temu, Imbryk napisał:

@Ksantiniekiedy opowiadasz brednie.

1531664129_by_anonymous_500.jpg?15316641

Hahah moja ex tak mi mówiła, jak jej się argumenty skończyły.

 

@Ksanti zastanów się zanim znowu napiszesz jakieś farmazony, mój młody patafianie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.