Skocz do zawartości

Co Pan Młody jest w stanie odwalić dla myszki


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Adrianos napisał:

 

Mi kiedyś (parę ładnych lat temu) koleżanka w pracy powiedziała, że jej dwie siostry odniosły sukces, a tylko ona nie. I tak uważa nie tylko ona, a cała rodzina.

 

Pytam: jaki sukces, przecież masz niezłą pracę z dobrymi perspektywami na awans, lepsze zarobki, itd, to kim są te Twoje siostry że taki sukces odniosły? Prawniczkami, lekarzami?

 

Ona: nie, one obie są bezrobotne, ale obie wyszły za bogatych mężów.

 

I ona twierdzi że cała rodzina tak twierdzi. Czyli to programowanie, pewnie od matki, babki, ciotek itd.

 

 

Jak pisałem parę dni temu w innym wątku:

Gdy tylko jakaś panna mi wspominała (a było takich wiele w moim życiu), że coś powinien kobiecie kupić facet, że jej koleżance facet coś kupił, że jej koleżankę gdzieś facet zabiera, to zawsze odpowiadam tak:

 

- aha, to fajnie że jej kupił auto, a jak już o samochodach mowa.. to ja niedługo będę sprzedawał mój obecny samochód i będę jeździł autobusami przez najbliższe 2-3 lata, muszę spłacić długi a sporo ich mam

 

- aha, to fajnie, że on ją zabrał na wycieczkę, Ty też w sumie możesz mnie zabrać, bo mnie to nie stać na żadne wycieczki, muszę spłacić długi 

 

To szybko weryfikowało panny z którymi się zadawałem. Moja obecna partnerka nigdy nie wpadła nawet na pomysł by chociaż złotówkę wymagać od faceta, dlatego jest moją obecną partnerką. Bardzo zwracam na to uwagę przy zadawaniu się z kobietami. To jest biznes. Związek to biznes. Jak masz coś tracić w biznesie to nie wchodzisz w taki biznes.

 

Moja była myszka też nigdy nie wspominała o kasie do ślubu, zawsze chciała sama zapłacić za siebie itd, czasami gdzieś ze mną nie pojechała bo akurat nie miała kasy itd, ale okolice ślubu to zmieniły, jakoś tak wyszło że większość zaliczek itd na ślub zapłaciłem ja, reszta w dużej mierze z mojej kasy plus trochę kasy z prezentów, ale już po ślubie to co zostało z prezentów to przecież cześć musi być na jej kącie bo jej mama się denerwuje że jak to tak tylko na moim. Potem niby coś tam wkładała w koszty życia ale jakoś tak mniej, w końcu jakoś wyszło tak że były dwa konta, wspólne i żony.... Nagle wszystkie rachunki i koszty moje a ona odkładała i wydawała na zachcianki, a po rozwodzie wielkie pretensje że chce aż połowy tych pieniędzy i jeszcze chciała się dobrać do precjozów zakupionych przed ślubem..., Ale były jasne dowody że to moje i kazałem od tego się odstosunkowac...., telefony od byłej teściowej że nie mam honoru itd, a jak by miało być uczciwie to musiałbym zabrać całe te pieniądze.... Na szczęście nie było tego bardzo dużo, więc adwokat powiedział że ciężko udowodnić że to co wydała od rozstania do rozwodu nie poszło na potrzeby rodziny i szkoda prądu na sprawy.

 

Jeśli już ktoś bierze ślub to niech kupi coś co przenosi wartość za większość kasy (akcje, kruszce.... Nieruchomości mniej dobre w tej materii bo może zasiedzieć panna po ślubie i, generalnie wszystko co nie wejdzie w majątek wspólny i można to udowodnić, z gotówką ciężko wykazać że była przed ślubem i akurat ona dotrwała a nie została wydana...

 

Więc to że panna przed ślubem nie ciągnie kasy to nie znaczy, że po ślubie nie zacznie, dodatkowo kuzynki, koleżanki ciotki i matki będą ją nakłaniać, żeby doiła była, przecież w rodzinie nie powie, że była "złą kobieta" tylko przedstawi dlaczego nie jest już z tym złym facetem.... To wtedy nawet męska część rodziny będzie ją nakłaniać żeby doiła była jak był taki zły...

Edytowane przez Mmario
  • Like 7
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Jeszcze zrozumiem, jak dla kogoś te 50k to większe drobne, ale ile takich osób jest? 

Widziałem parę razy takie sytuacje. To, że ktoś jest świetnym fachowcem, doświadczonym specjalistą, wymagającym szefem czy zawsze dowozi wynik nie znaczy, że w domu nie mięknie jak wosk i na żądanie żony/partnerki "skacz!" odpowie jedynie "jak wysoko?", w pełni oddając kontrolę, swoją godność i w końcu siebie.

 

Już pal licho tych, dla których to faktycznie drobne. Ale gorzej z tymi, którzy dla zachcianek Pani wyzbywają się tego, co ich relaksuje, co ich określa i co sprawia radość. Czy to wieloletni księgozbiór, motocykl, kolekcja retro - konsol, rower, kite etc. Nieistotne. Byle partnerka była zadowolona.

 

Do czasu.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze w temacie samochodów, przypomniała mi się taka sytuacja kiedyś z pracy.

 

Facet poznał kobietę. Czasem przyjeżdzała do niego, więc było widać że jeździ starą Corsą, wartą tak z 2-3 tys zł. On miał coś podobnego w podobnym przedziale cenowym.

 

I nagle on postanowił (na pewno "sam", na pewno to "jego" decyzja) że sobie kupi nowy samochód. Oczywiście BMW. Takie za 50 tys zł. Czyli stare, 10-letnie, ale jednak nadal "robiące wrażenie", do tego "full wypas", no i ogromne koszty utrzymania. A co tam, uzbierał sobie, to niech ma.

 

Pierwszy dzień po zakupie - przyjechał nim do pracy się pochwalić. 

 

Od drugiego dnia już nigdy nim nie jeździł. Według jego słów "zamienił się autami" ze swoją myszką. Czyli ona sobie jeździła tym BMW, a on jej starą Corsą. I tak już było codziennie. Tyle widział swoje nowe auto.

 

Oczywiście wszystkie koszty utrzymania po jego stronie. Jako że to było auto "prosto z Niemiec" to szybko się zepsuło i jak pamiętam naprawa 8 tys zł , on nim nie jeżdził, jeżdziła wyłącznie jego myszka, ale wiadomo za czyje pieniądze było auto naprawione.

 

ps. ślubu nie mieli, po prostu byli ze sobą

Edytowane przez Adrianos
  • Haha 8
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

563f8522be102.jpeg

 

Rezygnowanie dla kobiety z marzeń, pasji, etc. jest oznaką SKRAJNEJ głupoty. Też kiedyś raz zrezygnowałem. Raz za dużo. 

 

PS. Trochę nie na temat, ale kiedyś we wczesnym liceum wpadła mi w rękę książka Jacka Londona "Maleńka Pani Wielkiego Domu". Nie do końca wtedy rozumiałem, czemu tam zdarzyło się to, co się zdarzyło (nie będzie spoilerów), ale dzięki tej książce powstała gdzieś we mnie pewna nieufność, co do prawdziwych intencji kobiet, co potem wiele razy mnie uratowało przed wdepnięciem w białorycerski kierat. Szkoda, że dziś dzieciaki takich rzeczy nie czytają. 

Edytowane przez maroon
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Adrianos napisał:

Mi kiedyś (parę ładnych lat temu) koleżanka w pracy powiedziała, że jej dwie siostry odniosły sukces, a tylko ona nie. I tak uważa nie tylko ona, a cała rodzina.

 

Pytam: jaki sukces, przecież masz niezłą pracę z dobrymi perspektywami na awans, lepsze zarobki, itd, to kim są te Twoje siostry że taki sukces odniosły? Prawniczkami, lekarzami?

 

Ona: nie, one obie są bezrobotne, ale obie wyszły za bogatych mężów.

 

I ona twierdzi że cała rodzina tak twierdzi. Czyli to programowanie, pewnie od matki, babki, ciotek itd.

 

Jak dla mnie odniosły sukces i jeśli tamci bogaci mężowie są ogarnięci to tylko gratulować, że potrafiły się dobrze wżenić. To jest umiejętność, która jak się okazuje często kuleje wśród kobiet i biorą za mężów różnych frajerów zamiast zadbać o przyszłość i znaleźć mężczyznę z sukcesami lub perspektywami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minutes ago, Pacman said:

 i biorą za mężów różnych frajerów 

Biedny frajer. Bogaty frajer. What's the difference? 

 

Tylko tyle, że biednego nie da się wydymać na tyle zasobów, co bogatego. 

 

Takie story, w zasadzie dalekorodzinne. 

 

Pan poznaje panią. Biorą ślub, robią se bombelka. Pan kupuje za wszystkie swoje życiowe oszczędności, na podstawie WSPÓLNEJ decyzji, majątek ziemski. Żyją w tym majątku jak we bajce. Jednak pan podupada na zdrowiu i zmuszony jest zrezygnować z pracy. Umawiają się z panią, że on bedzie ogarniał majątek i bombelka, a ona będzie pracować. Po dwóch latach sielanki pani poznaje Almodovara. Pan zostaje wrobiony w alkoholizm, przemoc i lenistwo. W efekcie rozwodu traci cały majątek i zostaje schorowanym bezdomnym 50+. Pani zamieszkuje w majątku z Almodovarem. Koniec story. 

Edytowane przez maroon
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrócę do wątku wesela bez alkoholu. Na przekór panującej tu opinii uważam, że popijanie pod stołem, w aucie, czy kiblu to wiocha i brak kultury. Po co iść na imprezę, skoro nie pasują Wam jej warunki? Jak wujkowi zachce się bigosu, bo w latach 80. zawsze był to znaczy, że trzeba mu zamówić z innej restauracji? Jak nie podoba mi koncepcja jakiegoś wydarzenia, to się na nie nie wybieram. Dla mnie jest to logiczne. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, horseman said:

. Dla mnie jest to logiczne. 

Podobnie logiczne jest, że polskie wesela (choć nie tylko polskie), to przaśne impry na których głównie chodzi o najebkę. 

 

Jak chcesz zrobić coś niesztampowego, to warunek konieczny kameralność i brak wujków i śwagrów. 

 

I teraz typowe weselicho to 150-200 osób. 

 

Jak ktoś tyle luda sprasza i liczy, że będą się bawić bez alko, to wedlug mnie jest niepełnosprawny intelektualnie. 

 

Ps. Kumpel robił "kameralkę" 50 osób w restauracji i tylko z winem. Połowa bliscy znajomi, połowa rodzinka jego i panny. I co? I rodzinka po kątach gadała co to za chujowe wesele, nie dość że w knajpie, to jeszcze bez wódki. 

 

Jak ktoś chce nietypową imprezę i ma odwagę, to rodziny najlepiej nie zapraszać. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie tylko o weselu ale związane z tym.

 

Jest sobie Pan w wieku 30 lat, ogarnięty, złota rączka, MacGyver z niczego zrobi coś.

 

Poznał panią z dzieckiem szybko przebrnęli wszystkie etapy,

ślub-dziecko-rozwód.

 

Rok później znowu to samo z kolejną panią z dzieckiem.

 

Wiecie co, ta wiedza jest bez cenna. 
Żadne pieniądze nie zastąpią zdrowego rozsądku i wiedzy o kobietach.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, maroon napisał:

Jak ktoś tyle luda sprasza i liczy, że będą się bawić bez alko, to wedlug mnie jest niepełnosprawny intelektualnie. 

 

Jak ktoś wykłada czarno na białym, że nie życzy sobie alkoholu na swojej imprezie to kulturalny człowiek uszanuje jego wolę lub nie pójdzie, by nie psuć zabawy innym.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem do wyboru smętną imprezę bez alkoholu, która skończyłaby się o 22 albo zwyczajnie z alkoholem, do późnej nocy, z tańcami, wybrałem to drugie- w sumie dobrze zrobiłem, wszyscy dobrze się bawili, a tak musiałbym z 30 osobami się przepychać. Po co? Chcieli winko, chcieli wódkę? OK, niech mają. Zresztą było "kulturnie", bo nie zaprosiliśmy 90% wujasów, nikt się nie schlał...

Edytowane przez Normik'78
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, horseman napisał:

Jak ktoś wykłada czarno na białym, że nie życzy sobie alkoholu na swojej imprezie to kulturalny człowiek uszanuje jego wolę lub nie pójdzie, by nie psuć zabawy innym.

Racja tak jak tu na forum są takie, a nie inne zasady i trzeba je akceptować. Tak samo państwo młodzi mają prawo sobie życzyć czego chcą to ich impreza. Nie pasuje nie idę proste. Picie w tym wypadku to brak szacunku dla organizatorów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, horseman napisał:

Jak ktoś wykłada czarno na białym, że nie życzy sobie alkoholu na swojej imprezie to kulturalny człowiek uszanuje jego wolę lub nie pójdzie, by nie psuć zabawy innym.

 

Też tak uważam. Dla mnie to logiczne że jak ktoś robi swoją imprezę (swoje wesele) to robi to na swoich warunkach. Nie lubi wódki czy nie lubi alkoholu w ogóle - to robi imprezę bezalkoholową. Jak się gościom nie podoba to niech nie przychodzą. Proste.

 

 

17 minut temu, maroon napisał:

Ps. Kumpel robił "kameralkę" 50 osób w restauracji i tylko z winem. Połowa bliscy znajomi, połowa rodzinka jego i panny. I co? I rodzinka po kątach gadała co to za chujowe wesele, nie dość że w knajpie, to jeszcze bez wódki. 

 

No to powinien tych gości po prostu wyrzucić. I to wprost. Po co mu tacy znajomi (nawet jeśli to rodzina), co nie potrafią uszanować jego warunków jego imprezy. Nie podoba się to wypad. Proste.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, horseman said:

 

Jak ktoś wykłada czarno na białym, że nie życzy sobie alkoholu na swojej imprezie to kulturalny człowiek uszanuje jego wolę lub nie pójdzie, by nie psuć zabawy innym.

 

To jest tzw. myślenie życzeniowe, zakładające, że ludzie są poważni i przestrzegają reguł. :)

 

Niestety w praktyce to nie działa. 

 

Podobnie jak niektórzy życzą sobie brak dzieci na weselu. Wtedy albo powoduje to obrazę majestatu albo i tak z gówniakami przychodzą, bo "co nam zrobią". 

10 minutes ago, Adrianos said:

No to powinien tych gości po prostu wyrzucić. I to wprost. 

Pewnie tak. Tylko co myszka na to? 🤔 Sugerujesz, że beciak zaryzykuje awanturę w dniu ślubu? 😂 Ach ta fantazja... 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, horseman napisał:

Jak ktoś wykłada czarno na białym, że nie życzy sobie alkoholu na swojej imprezie to kulturalny człowiek uszanuje jego wolę lub nie pójdzie, by nie psuć zabawy innym.

 

Jak jest taka informacja na zaproszeniu, że impreza bezalkoholowa, albo innymi kanałami taka informacja jest dostarczona parę dni przed - to oczekiwania spoko, wypada uszanować albo nie iść.

 

Ale jeśli znienacka i bez wcześniejszego ostrzeżenia, przy rosołku, Pan Młody oznajmia: "Hmmm, uwaga, hmmmm. Bo my tu z Agatką postanowiliśmy, że nasze wesele będzie bezalkoholowe, bo Agatka należy do Ruchu Światło i Prund i wiecie, oni tego nie. I dlatego dziś nie będzie wina, wódki ani innych alkoholi. I mamy nadzieję, że się wszyscy będziecie dobrze bawić". To bym chyba po RadioTaxi zadzwonił i kazał sobie litra przywieźć! Przecież czasem ludzie sobie całą logistykę ogarniają, żeby mieć czas i miejsce dojść do siebie po weselu!

 

Albo jakby mi tak bez uprzedzenia na początku imprezy oznajmili, że całe żarcie będzie wegetariańskie. Zdenerwował bym się trochę.

 

Jak jest jawnie i wprost powiedziane, to pewnie by mi nawet takie fanaberie nie przeszkodziły. Ot, taka ciekawostka w życiorysie. Ale wtedy człowiek idzie na taką imprezę z innym nastawieniem!

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, KolegiKolega said:

 

Jak jest taka informacja na zaproszeniu, że impreza bezalkoholowa, 

Tylko jak taką informację sformułujesz? 

 

1) Informujemy, że na weselu nie będzie alkoholu (aaaa, ale dziadostwo, ale nic to, własną wódkę weźmiemy!) 

2) Na imprezie nie będzie alkoholu i prosimy o jego niespożywanie (se mogą prosić, w końcu to wesele!) 

3) Wesele bezalkoholowe (oj, no nie doczytaliśmy, to zdrówko!) 

 

Jak ktoś chce, to powód zawsze znajdzie. 

 

I co, podpitego wujka wypierdolicie z imprezy na oczach wszystkich? 😂 Już to widzę. 

 

Ergo, jak chcesz żeby przestrzegano reguł, to albo dobierz skład co przestrzega, albo upewnij się, że bedziesz w stanie wyegzekwować przestrzeganie. I działa to nie tylko przy weselach. 

 

Inaczej to takie wycie na puszczy. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, maroon napisał:

Tylko jak taką informację sformułujesz? 

 

I co, podpitego wujka wypierdolicie z imprezy na oczach wszystkich? 😂 Już to widzę. 

 

Ergo, jak chcesz żeby przestrzegano reguł, to albo dobierz skład co przestrzega, albo upewnij się, że bedziesz w stanie wyegzekwować przestrzeganie. I działa to nie tylko przy weselach. 

 

Szanownych gości informujemy, że w tym ważnym dla nas dniu nie będą serwowane napoje alkoholowe. Prosimy o nie przynoszenie swoich, ani nie przybywanie w stanie wskazującym na spożycie. 

 

Zazwyczaj osoby, które chcą się hajtać bez alko nie piją go od dłuższego czasu i nie jest to nowość dla ich otoczenia. Przy zapraszaniu gości informujesz każdego, o tym, że nie będzie alko i jest to dla Ciebie ważne. Jeśli nie wywodzisz się z patologicznego środowiska, to wszystkie próby picia pod stołem przez niepokornych wujków będą napiętnowane przez innych współbiesiadników. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, horseman napisał:

 

Szanownych gości informujemy, że w tym ważnym dla nas dniu nie będą serwowane napoje alkoholowe. Prosimy o nie przynoszenie swoich, ani nie przybywanie w stanie wskazującym na spożycie. 

 

Zazwyczaj osoby, które chcą się hajtać bez alko nie piją go od dłuższego czasu i nie jest to nowość dla ich otoczenia. Przy zapraszaniu gości informujesz każdego, o tym, że nie będzie alko i jest to dla Ciebie ważne. Jeśli nie wywodzisz się z patologicznego środowiska, to wszystkie próby picia pod stołem przez niepokornych wujków będą napiętnowane przez innych współbiesiadników. 

Musisz wiedzieć, że w naszej kulturze alkohol łagodzi obyczaje i łączy ludzi. Jeżeli dasz do stołu dwie obce rodziny to raczej nie będą zbytnio z sobą rozmawiały z sobą na trzeźwo, ale jak dasz gorzałki wujkom Januszom to nagle się okaże, że wszyscy będą razem śpiewać i tańczyć jakby znali się całe życie. Poza tym w dobie wszystkich kamer i telefonów z aparatami ludzie raczej nie upijają się na umór i bardziej się kontrolują w piciu. Moim zdaniem to tak naprawdę alkohol jest tym spoiwem które łączy dwie rodziny i tym co tak naprawdę czyni polskie wesele "POLSKIM WESELEM". 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Generał Szrama napisał:

alkohol łagodzi obyczaje

Zważywszy na to, że większość przestępstw rodzinnych zaczyna się od "mężczyzni X i Y spożywali razem alkohol"... ;) To bym powiedział, że wręcz przeciwnie.

 

 

42 minuty temu, Generał Szrama napisał:

alkohol jest tym spoiwem które łączy dwie rodziny

Przecież wszyscy wiedzą, że te "dwie rodziny" nigdy więcej się na oczy nie zobaczą. Jakiś wujek Janusz od panny młodej śwagra pana młodego miałby niby z jakiej okazji spotykać ponownie? ;)

 

 

Ale tak, masz rację, wujek Janusz na trzeźwo po prostu nie wie, co ze sobą zrobić, a jak się napruje, to wstępuje w niego odwaga i towarzyskość. Jeżeli ktoś zaprasza wujka Janusza, to musi mieć świadomość, że on będzie umierał z nudów bez wódy. Wesele bezalkoholowe dla 200 osób? ehehe - nie. To może zadziałać tylko w bardzo wąskim gronie ludzi, np. najbliższa rodzina plus najbliżsi przyjaciele.

 

Podkreśliłem niemniej, że takie epatowanie istotnością wódki przez wujka janusza "w pysk panu młodemu" to pokaz chamstwa i sprawianie drugiej osobie niepotrzebnej przykrości.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Generał Szrama napisał:

Musisz wiedzieć, że w naszej kulturze alkohol łagodzi obyczaje i łączy ludzi.

Jakbym był złośliwy to bym napisał, że już  bardziej wypalony lolek buduje porozumienie ponad podziałami, niż grzanie wódy po bożemu, które niestety z łagodzeniem obyczajów miewa mało wspólnego : )

 

 

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.