Skocz do zawartości

To jak Bracia, przyznać się, który zaliczył feministkę?


Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie jestem w trakcie oglądania debaty Romana Warszawskiego z feministką o imieniu Laura. https://www.youtube.com/watch?v=Ob-sCZbuWaY Oczywiście dziewczyna usiłuje udowodnić, a raczej nie tyle próbuje co psioczy na fakty i usiłuje sprzedać swoją wersję, że facet powinien wyrażać uczucia a otyłość u kobiet to nic takiego, takie tam docinki w stronę red pilla.

 

Ale do rzeczy. Przyznawać się, komu udało się zaliczyć feministkę (im skrajnieszą tym lepiej) i potrafiłby podać, że gadanie to jedno, a biologia to drugie. Ja mogę od siebie dodać, że zaliczyłem kobietę o lewicowych poglądach. Tak mi się przynajmniej wydawało bo zdarzało się zapomnieć o poglądach związanych z zakazem uprzedmiotowiania. Jednak nie jest to satysfakcjonujący wynik, bo Pani nie była feministką. Mając jednak doświadczenie jakie mam, myślę, że dobry zawodnik spowodowałby, że dowolna feministka rzuciłaby całą tą ideologię, aby móc za nim podążać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Libertyn napisał:

Kurka. Każda femimistka jaką znam to jest fitnesiara. 

🤣 Biedne te dzisiejsze  feministki , musza tak ciezko zap...c na silce aby dostac upragniony awans lub possac ananasa czadowi.

Edytowane przez thyr
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, krótko się spotykałem z dziewczyna, która jest teraz z kobietą - aktywistką i to taką od vege po rewolucję kosmopolityczną. Teraz ma piorun na twarzy na facebooku, zdjęcia z tęczą itp. Lata na protesty. 

 

Wtedy miała już lewackie ciągoty (głównie związane z wrażliwością społeczną, a nie komunizmem na szczęście). Ja raczej nigdy nie ukrywałem, że jestem wierzącym Korwinistą (nie koniecznie praktykującym). 

 

Jak patrzę z dystansu to była jedną z najbardziej uległych osób jakie w życiu spotkałem. Do tego świetnie gotowała. Jedyne o co można by się na siłę przyczepić (jeśli puszczać mimo uszu bełkotanie o równouprawnieniu itp.) to niechęć do odkrywania ciała i noszenie się po męsku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie od feministek zawsze odrzucało, na pierwszy rzut oka widać, że z takimi coś grubo jest nie tak.

Zero poczucia humoru, dystansu do siebie, mądrowanie i udowadnianie wszystkim, że jest najinteligentniejsza. 

Awers do mężczyzn, agresja, zaburzenia psychiczne no i fatalny wygląd bo zazwyczaj feminy nie są urodziwe.

To księżniczki, o które trzeba się starać z absurdalnymi wymaganiami nieadekwatnymi do tego co same mogą dać.

 

 

 

 

  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to przepraszam, czy te "femi" z lat osiemdziesiątych też się liczą?

 

Bo Bogna też jakoś inne poglądy miała. Ale za to ciało (wtedy) miała.

Nawet ładnie się wyginała, malowała.

 

Nie, nie depilowała ani świństw nie uprawiała.

Miała ksywę, chyba "anuśnica".

A nuś widelec.. czy coś takiego mawiała...

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, antyrefleks napisał:

Tak mi się przynajmniej wydawało bo zdarzało się zapomnieć o poglądach związanych z zakazem uprzedmiotowiania.

9xqLLwPSo4W3qBfj.jpg

 

2 godziny temu, cst9191 napisał:

ideologia kończy się tam

feministyczne-mrowki-mrowisko-zostaje-un

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Preferuję umawianie się z kobietami:

- które płacą za siebie (i stać je na dobrą knajpkę, a nie Pizza Hut)

- mają wypracowaną pozycję zawodową na poziomie solidnej klasy średniej (nie studentki, nie Ukrainki z kasy w Biedrze, nie "tatuś/misiu mnie utrzymuje")

- mają jakieś szczątki inteligencji

- pokończyły normalne studia (nie zaoczne studia fitnesu i robienia tipsów, tylko takie, po których się zarabia głową, a nie dupą)

- nie są - tfu tfu - konserwatywkami (czyli najbardziej załganą i obłudną wersją kobiety, jaką oferuje rynek)

 

Jak łatwo się domyślić, niemal wszystkie kobiety, z którymi łączyła mnie jakaś dłuższa i owocniejsza znajomość (poza bardzo wczesną młodością, kiedy interesowało mnie tylko, żeby miały cycki), były i są feministkami, nawet jeśli tak siebie nie nazywały. Równe prawa, równe szanse, samodzielność społeczna, ekonomiczna i seksualna, te klimaty.

 

Nie umawiam się z dziećmi, więc nie mam za dużo do czynienia z tzw. "feministkami trzeciej fali", czyli niedorozwojami umysłowymi, które feminizm znają z tiktoka i twittera.

 

Quote

potrafiłby podać, że gadanie to jedno, a biologia to drugie

 

Tak, feministki też zwykle w pewnym momencie chcą mieć rodziny na stałe.

I też te fajniejsze żądają, żeby dawać im emocje i związek, a nie tylko seks.

Niektóre lubiły dostawać drogie prezenty, zwłaszcza jeśli same takie mi dawały.

Mother Nature is a bitch.

Edytowane przez Sundance Kid
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo szanuję p. Warszawskiego. Akurat w tym przypadku nie rozumiem co ma być celem takiego spotkania i "dyskusji".
Dlaczego taka rozmówczyni- powiem brutalnie może nie jest w stanie zainteresować swoim kanałem jakiejś poważnej zawodniczki. Niestety ten filmik nie poprawi jego pozycji co jest bardzo przykre bo ten pan robi świetną robote dla praw mężczyzn.

Umawiam się z kobietami samodzielnymi, coż przykro to powiedzieć ale stojącymi  nawet wyżej niz ja w hierarchii społecznej i zawodowej , gdzie znalazły się za sprawą swoich profesjonalnych kompetencji ( przeważnie wolne zawody, żadne korpo). Te kobiety wszystkie bez wyjątku są feministkami i to  deklarują. Może nie w taki sposób że wychodzą na ulicę przy każdej okazji żeby krzyczeć **** PIS i Konfę ale tak myślą.
Znam jedną +35 konserwatywkę. Szanuję bardzo za kompetencje, urok osobisty, dbanie o siebie. Między nią a tymi innymi paniami nie ma żadnej róznicy na pierwszy rzut oka. 
Co do tzw. pardon my French  "konserwatywek publicznych" - przypomina mi się przykład tej młodej Polki o urodzie orientalnej która mocno udzielała sie w mediach prawicowych aż do czasu gdy okazało się że jest regularnie bita przez swojego partnera, no i przykład z ostatnich dni prawniczki z Ordo I. Okazuje się, że losy ludzi ich doświadczenia, nie mają barwy politycznej a czas często boleśnie weryfikuje poglądy i przekonania. 

Edytowane przez Personal Best
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Sundance Kid napisał:

Preferuję umawianie się z kobietami:

- które płacą za siebie (i stać je na dobrą knajpkę, a nie Pizza Hut)

- mają wypracowaną pozycję zawodową na poziomie solidnej klasy średniej (nie studentki, nie Ukrainki z kasy w Biedrze, nie "tatuś/misiu mnie utrzymuje")

- mają jakieś szczątki inteligencji

- pokończyły normalne studia (nie zaoczne studia fitnesu i robienia tipsów, tylko takie, po których się zarabia głową, a nie dupą)

- nie są - tfu tfu - konserwatywkami (czyli najbardziej załganą i obłudną wersją kobiety, jaką oferuje rynek)

Wypisz-wymaluj rezerwat...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bad boy/chad o poglądach ultra-prawicowych bez problemu zaliczy dowolnie mocno zlewaczoną feministkę. Ona sobie bardzo szybko to zracjonalizuje, a odmienne poglądy nie będą miały dla niej znaczenia. 

 

Naprawdę zabawne jest obserwowanie relacji damsko-męskich jak już się wie, jak to "działa". Dla absolutnie każdej kobiety na tym świecie jakość materiału genetycznego samca ma dużo wyższy priorytet niż jego poglądy. Nie mam co do tego cienia wątpliwości. 

 

28 minut temu, Egregor Zeta napisał:

Wypisz-wymaluj rezerwat...

 

I tam też widać to standardowe zachowanie: "nie, ja jestem inna". Zupełnie jak w realnym świecie. Te same tłumaczenia, ta sama racjonalizacja. Śmieszne to 😆

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, antyrefleks napisał:

Ale do rzeczy. Przyznawać się, komu udało się zaliczyć feministkę (im skrajnieszą tym lepiej) i potrafiłby podać, że gadanie to jedno, a biologia to drugie. Ja mogę od siebie dodać, że zaliczyłem kobietę o lewicowych poglądach. Tak mi się przynajmniej wydawało bo zdarzało się zapomnieć o poglądach związanych z zakazem uprzedmiotowiania. Jednak nie jest to satysfakcjonujący wynik, bo Pani nie była feministką. Mając jednak doświadczenie jakie mam, myślę, że dobry zawodnik spowodowałby, że dowolna feministka rzuciłaby całą tą ideologię, aby móc za nim podążać.

 

Problem jest taki, że obecna narracja stada kobiecego mówi, że jeśli kobieta nie jest feministką, to musi nienawidzić kobiet.

Czyli każda kobieta z minimum zachowań stadnych (czyli prawie każda) uważa się za feministkę.

Nawet jeśli nie ma włosów a`la Sraczka Posejdona, nie chodzi na manifeSStacje, nie głosuje na Biedronia ("taki przystojny i tak kocha kobiety") - to i tak ma poglądy feministyczne.

Zarzuć choćby tematem "równości płac", czy "parytetów na stanowiskach" - a od razu dostaniesz bełkotliwą feministyczną propagandę jako odpowiedź.

 

Znam jakieś typowe konserwatywki (ex-skinheadki, ale klasyczne skin typu etos klasy robotniczo-rzemieślniczej, żadne naziolki), ale i tak tam się przewijają takie motywy.

 

Odwracam pytanie - ktoś się spotyka z nie-feministką ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Sundance Kid napisał:

Preferuję umawianie się z kobietami:

- które płacą za siebie (i stać je na dobrą knajpkę, a nie Pizza Hut)

- mają wypracowaną pozycję zawodową na poziomie solidnej klasy średniej (nie studentki, nie Ukrainki z kasy w Biedrze, nie "tatuś/misiu mnie utrzymuje")

- mają jakieś szczątki inteligencji

- pokończyły normalne studia (nie zaoczne studia fitnesu i robienia tipsów, tylko takie, po których się zarabia głową, a nie dupą)

- nie są - tfu tfu - konserwatywkami (czyli najbardziej załganą i obłudną wersją kobiety, jaką oferuje rynek)

 

Jak łatwo się domyślić, niemal wszystkie kobiety, z którymi łączyła mnie jakaś dłuższa i owocniejsza znajomość (poza bardzo wczesną młodością, kiedy interesowało mnie tylko, żeby miały cycki), były i są feministkami, nawet jeśli tak siebie nie nazywały. Równe prawa, równe szanse, samodzielność społeczna, ekonomiczna i seksualna, te klimaty.

 

Nie umawiam się z dziećmi, więc nie mam za dużo do czynienia z tzw. "feministkami trzeciej fali", czyli niedorozwojami umysłowymi, które feminizm znają z tiktoka i twittera.

 

 

Tak, feministki też zwykle w pewnym momencie chcą mieć rodziny na stałe.

I też te fajniejsze żądają, żeby dawać im emocje i związek, a nie tylko seks.

Niektóre lubiły dostawać drogie prezenty, zwłaszcza jeśli same takie mi dawały.

Mother Nature is a bitch.

Jakie masz na mysli bo chyba takich studiow raczej nie ma. Co najwyżej jakies dobre technikum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Pan Roman zbyt agresywnie podszedł do dyskusji zaczynając od samego przedstawienia. Nie mówić, że jest przedstawicielem prawdziwego obrazu relacji tylko powinien zaprezentować się jako osoba zgadzająca się z wiedzą zdobyczami psychologii ewolucyjnej oraz wyznawca tradycyjnych wartości filozoficznych pokrewnych stoicyzmowi. 

Kończąc wypowiedz powinien zaznaczyć ze jest otwarty na dyskusję. 

 

Myślę że jednak z tymi niektórymi poglądami jak zabranie praw wyborczych trochę jak z konfederacyjnym Adolfem. Koń trojański interesów manosfery.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Egregor Zeta said:

Wypisz-wymaluj rezerwat...

Rezerwat to jest banda zakompleksionych mitomanek szukających atencji na red pillowym forum.

Tylko ostatni desperat szukałby tam kobiety.

 

5 hours ago, xander99 said:

Jakie masz na mysli bo chyba takich studiow raczej nie ma. Co najwyżej jakies dobre technikum

Medycyna, stomatologia, farmacja, weterynaria, prawo, geodezja, architektura, biotechnologia, chemia, różne filologie - na szybko z takich sarenek, które poznałem.

A, znałem jeszcze jakąś pannę po jakimś egzotycznym kierunku inżynieryjnym z AGH. Coś z gazownictwem, ale nie robiła w zawodzie, bo poszła w instalacje ciepłownicze.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilekroć próbowałem podrywu takiej feministki, to rozmowy wcześniej czy później schodziły na politykę.  Wtedy się zaperzały i traciły na atrakcyjności w moich oczach.  A gdy ja używałem mocniejszych argumentów, to ja stawałem się mniej atrakcyjny dla nich.  Z tego co sobie wyobrażałem, taka feministka to albo używa faceta tylko wtedy gdy jej się chce, mając za nic to co on czuje do niej.  Lub trafia na super samca alfa i przestaje być feministką.

 
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Sundance Kid napisał:

Rezerwat to jest banda zakompleksionych mitomanek szukających atencji na red pillowym forum.

Tylko ostatni desperat szukałby tam kobiety.

 

Medycyna, stomatologia, farmacja, weterynaria, prawo, geodezja, architektura, biotechnologia, chemia, różne filologie - na szybko z takich sarenek, które poznałem.

A, znałem jeszcze jakąś pannę po jakimś egzotycznym kierunku inżynieryjnym z AGH. Coś z gazownictwem, ale nie robiła w zawodzie, bo poszła w instalacje ciepłownicze.

 

 

Wiedziałem że to powiesz medycyna która niczego nie leczy prosze cie. Pelno konowałów ja wydalem 4 tys na lekarzy a problemy byly tak i dalej sa. 

Jerzy zieba wie wiecej niż ci lekarze 

Ja mialem 100 procent z matmy i 70 rozszerzonej. Powiem tak szkola niczego nie uczy. Raczej jak bezmyślnie kopiować innych tego nasz system uczy wymyślony prez iluminatow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.