Skocz do zawartości

Historia jak jedna z wielu


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

Śledzę forum od jakiegoś czasu jako czytelnik, dziś postanowiłem się zarejestrować i opisać swoją historię. Liczę na ciekawe spostrzeżenia i rady które będą drogowskazem na dalszą drogę.

 

Mam 27 lat. Kontakty z płcią przeciwną zacząłem w wieku mniej wiecej 15 lat ale to głównie koleżanki z klasy, pisanie, spacerki macanko, buziaki dla zabawy ("bo seks to dopiero po ślubie a i szkołe trzeba śkończyć, ustawić się na przyszłość a dopiero potem zająć cipką"). No i tak wytrwałem do 18-ego roku życia ale coraz bardziej ciągnęło do tego co wydawało się najfajniejsze. Moje relacje wyglądały różnie, jak jakaś koleżanka mi się podobała to zazwyczaj mnie zlewała do czego przywykłem i miałem wyjebane, nie ta to inna ale w drugą strone działało to w ten sam sposób jak podbijała i mi sie nie podobała to zlewałem (nie ruchałem bo sie bałem wpadki w wieku 18 lat :D )

Aż do momentu kiedy pojawiła się ta jedyna na całe życie (ja wtedy 19 ona 16, tutaj troche o niej- matka sama wychowujaca trójke dzieci na spółke z babcia i dziadkiem, ojciec pił, bił i został wywalony z rodziny, sama mowiła, że go nie pamięta nawet ). Chodziłem za nią ponad rok kilka razy dała mi do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, no to cóż ja wyjebane zero kontaktu po czym pierwsza zawsze pisała i starała się trwać w relacji. Po jakimś czasie poszliśmy razem na wesele, przedstawiła mnie swojej rodzinie (wszyscy zadowoleni bo mega chłop ze mnie itd...) podczas przerw w zabawie wiadomo, ustronne miejsce lizanko, macanko, palcówka i po dwóch miesiącach fajnych chwil dziewczyna stwierdziła, że możemy spróbować sie bawić w oficjalny związek. 

 

Różnie było ale przez większość czasu bardzo dobrze, ja mieszkałem u rodziców ona u matki pozytywnych i negatywnych emocji sporo, seks w różnych dziwnych miejscach itd. Ja wtedy pracowałem i robiłem studia zaocznie, ona w klasie maturalnej także troche się działo. W głowie zaczęły mi sie zapalać czerwone lampki jak kilka razy przyłapałem ja na kłamstwie co wiadomo kończyło sie płaczem i rożnymi dziwnymi wymówkami przy wyjaśnianu rożnych kwestii. Zauważyłem też tendencje do tego, że lubi utrzymywać kontakt z mężczyznami, głównie to było pisanie (i chyba tylko). Wyjaśniałem kulturalnie co na ten temat myśle i dlaczego ktoś inny daje jej atencje w taki sposób bo sam jestem facetem i wiem po co się pisze do ładnej laski. Cała procedura wyjaśniania z zaznaczeniem, że jak chcesz to możesz sobie iść no i chyba zrozumiała bo potem był spokój na jakiś czas. 

 

Skończyła 18 lat, napisała mature, dostała sie na studia, zaczęło się wiercenie dziury w brzuchu o wspólne mieszkanie, "kochanie może byśmy coś wynajęli ja nie chce mieszkać już z matką, jesteśmy razem juz trochę czasu itd." Ja akurat byłem na ostatnim roku studiów, powiedziałem wprost albo jedziemy razem za granice zarobić hajs na jakiś kwadrat w Polsce, w miedzyczasie ślub albo jest dalej tak jak jest, kończe studia ale i tak bede wyjeżdżał za granicę żeby odłożyć na swój własny kąt. No to stwierdziła, że jedziemy razem bo super plan bo wspólnie to zrobimy bla bla bla. Zakończyła edukację na studiach i pojechaliśmy prosto do Anglii.

 

Plan był taki - pokój, po roku zmiana na mieszkanie ale w tańszym mieście, rozpoczęcie budowy w Polsce, ślub, powrót. Niby proste.

 

Wynajęliśmy pokój, załatwiliśmy formalności związane z pobytem, poszliśmy razem do pracy na początek sortownia śmieci. Po tygodniu nadarzyła się okazji na zmianę pracy ale miejsce dla jednej osoby, więc kazałem jej skorzystać bo ja się mogę jeszcze pobrudzić przy śmieciach. Po kolejnym tygodniu ja też znalazłem inną robotę tym razem na kuchni. Po miesiącu znalazłem sobie pracę w swoim zawodzie ale zdecydowałem się i tak pracować na dwa etaty. Ona nie miała wolnych weekendów bo praca w barze to stwierdziłem, że co mi szkodzi tak samo popracować w weekendy. I tak każdy poszedł we własną stronę. 

 

Mieszkanie razem na plus bo wtedy najlepiej poznajesz przeciwnika, chociaż wtedy myślałem, że partnera. Pojawiło się trochę więcej kasy, nowi ludzie inna kultura. Wyższy standard życia. Bardzo szybko skończyło sie odkładanie a zaczęło wydawanie o czym świadczyły niedomykające się szafy. Na poczatku pomyślałem, że to chwilowe, że nasyci się "dobrobytem" i wróci do głownego celu ale nic z tych rzeczy, totalna wyjebka. Moja rekacja była taka, że jak nie chcesz ze mną odkładać to w przyszłosci tylko intercyza jakby miało dojść do ślubu. Zgodziła się ale mina była gorzka. Dla ścisłości Bracia, zasady były takie, że każdy ma swoje konto i odkłada na swoje a wszystkie rachunki pół na pół i tak to funkcjonowało do samego końca, chociaż przed samym wyjazdem były dyskusje bo samica myślała, że będzie jedno wspólne konto :D

 

Po jakimś czasie babie wymarzyło się wspólne mieszkanko samemu już nie w pokoju tylko ładniejszej i droższej dzielnicy w mieszkaniu przy czym coraz częściej mówiła o dużej chęci posiadania bąbelka, zaręczynach itd. Na mnie to nie działało, cały czas wbijałem do głowy, że nie mam zamiaru pracować za granicą po to żeby potem swoją wypłate wydać na zajebiście duży czynsz rachunki i utrzymanie. Wyprowadzamy sie do mniejszego miasta żyjemy normalnie i próbujemy działać z czymś w Polsce. Zrozumiała, powiedziała, że okej ale najpierw musi odłożyć pieniążki na depozyt na to mieszkanie bo nie ma i, że nie chce się wyprowadzać bo sie już przywiązała do pracy i ludzi i dlaczego zawsze musi być tak jak ja chce jeżeli chodzi o ważne decyzje :D

 

Rownolegle samica prowadziła ciekawe życie towarzyskie w swojej pracy wchodząc w romantyczną relację ze swoim pond 40-sto letnim szefem z Indii. Zaczęło się zostawanie w pubie na noc i różne inne dziwne sytuacje, które podpowiadały, że dupa została sprzedana. Związek zaczął umierać, skończyły się rozmowy na temat przyszłości, spędzanie razem czasu to głównie kłótnie o pierdoły. Zarzucanie sobie nawzajem zdrad i braku zaangażowania w relację. Oficjalnie związek zakończył się w tamtym roku po tym jak wziąłem do ręki jej telefon i przeczytałem wiadomości. Były pytania o powrót o zapomnienie o sprawie o wyprowadzkę do innego miasta ale z mojej strony było tylko jedno słowo "wypierdalaj". 

 

W tym wszystkim zastanawia mnie jedna kwestia. Samica wiedziała o tym, że daje dupy na boku i też byłem tego niemal pewny dlatego nie chciałem od niej żadnego seksu od długiego czasu. Za każdym razem to ona wychodziła z inicjatywą i sama siadała na kutanga i to regularnie a jak nie chciałem to waliła teksty, że już jej nie kocham i napewno kogoś innego sobie znalazłem. Tego nie czaję do dziś. Macie jakieś pomysły i spostrzeżenia?  

 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, marianos napisał:

Macie jakieś pomysły i spostrzeżenia?  

Moje jedyne spostrzeżenie, to takie, że związek w młodym wieku bardzo rzadko przetrwa bez przypałów "dłużej". Jak ona miała 16 lat to raczej małe doświadczenie, pewnie chciała spróbować czegoś nowego. Prędzej czy później ciągnie każdego. Teoretycznie mogłoby to się ciągnąć dłużej, gdybyś trzymał ramę, pewne swoje zasady narzucił, ale finalnie i tak bym nie upatrywał w tym jakiś wielkich szans na sukces. Ona teraz pewnie się bawi na grubo, laski bez oporów wskakują na karuzelę i nie mają z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. 

 

Tobie pozostaje tylko poczytać forum (najlepiej dogłębnie), przejrzeć lektury obowiązkowe, skupić się na sobie i iść do przodu z podniesioną głową. Jesteś w dobrym wieku (27 lat), sporo dobrego przed Tobą, powodzenia! 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, marianos napisał:

W tym wszystkim zastanawia mnie jedna kwestia. Samica wiedziała o tym, że daje dupy na boku i też byłem tego niemal pewny dlatego nie chciałem od niej żadnego seksu od długiego czasu. Za każdym razem to ona wychodziła z inicjatywą i sama siadała na kutanga i to regularnie a jak nie chciałem to waliła teksty, że już jej nie kocham i napewno kogoś innego sobie znalazłem. Tego nie czaję do dziś. Macie jakieś pomysły i spostrzeżenia?  

 

Czego właściwie nie rozumiesz, sam sobie przecież odpowiedziałeś. Byłeś dla niej dobrym frajerem, którego może urobić keksem i zmiennymi nastrojami. Wasze górnolotne plany nie były dla niej kolizyjne z dawaniem dupy innemu, wiadomo starszemu panu z piniędzmi, its soo hot 😅

 

Dziękuj opatrzności że nic z tego nie wyszło.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, marianos napisał:

Za każdym razem to ona wychodziła z inicjatywą i sama siadała na kutanga i to regularnie a jak nie chciałem to waliła teksty, że już jej nie kocham i napewno kogoś innego sobie znalazłem. Tego nie czaję do dziś. Macie jakieś pomysły i spostrzeżenia?  

 

Gdyby nie udało jej się przeskoczyć na nową gałąź, to wolała trzymać Cię w razie czego na orbicie i trzymała się drugą ręką starej, sprawdzonej gałęzi.

 

22 minuty temu, marianos napisał:

Dla ścisłości Bracia, zasady były takie, że każdy ma swoje konto i odkłada na swoje a wszystkie rachunki pół na pół i tak to funkcjonowało do samego końca, chociaż przed samym wyjazdem były dyskusje bo samica myślała, że będzie jedno wspólne konto :D

Jeśli tak to bardzo dobrze zrobiłeś i w zasadzie niczego nie straciłeś, a zyskałeś cenną naukę. Gdyby skończyło się ślubem o którym wspomniałeś, to marny byłby twój los.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem!
 

40 minut temu, marianos napisał:

W tym wszystkim zastanawia mnie jedna kwestia. Samica wiedziała o tym, że daje dupy na boku i też byłem tego niemal pewny dlatego nie chciałem od niej żadnego seksu od długiego czasu. Za każdym razem to ona wychodziła z inicjatywą i sama siadała na kutanga i to regularnie a jak nie chciałem to waliła teksty, że już jej nie kocham i napewno kogoś innego sobie znalazłem. Tego nie czaję do dziś. Macie jakieś pomysły i spostrzeżenia?  


Generalnie dobrze zrobiłeś wyznaczając granicę i kończąc relację - to była bomba z zapalnikiem czasowym. Będąc infantylną młodą dupą, żądną wrażeń, która zachłysnęła się zastrzykiem gotówki, wystawiłaby Cię prędzej czy później.
Wszystko wskazuje na to, że do samego końca sprawdzała, ile jeszcze będzie w stanie z Tobą ugrać. Seks to podstawowe narzędzie manipulacji, a tekst "już mnie nie kochasz" to najbardziej prymitywna forma robienia z siebie ofiary i szantażu emocjonalnego w wykonaniu kobiety. Z całym szacunkiem, ale to była prosta zawodniczka.

Edytowane przez TajemniczyDonPedro
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, marianos napisał:

Tego nie czaję do dziś.

Mechanizm jest prosty.

Zrozumieć różnicę pomiędzy inwestowaniem w kobietę A inwestowaniem w jej status.

Czyli coś na zasadzie szwedzkiego stołu.

Puki jest przy korycie to ma ale nic na wynos.

Proste.

....czyli traci wszystko po zaniechaniu relacji.....powód nie ma znaczenia.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Gościu napisał:

Co do ostatniego pytania, to jakaś chora racjonalizacja z jej strony.

 

Raczej obawa(zabezpieczenie) stabilnej orbity na poczuciu winy.

Gdyby jednak hindi się nie zadeklarował to stare jest lepsze niż żadne.

I JEST.

 

NOVE nie znajdzie się tak od razu. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że to przeżyłeś i zrozumiałeś mam nadzieję. Tak to byś nie wiedział. A jak już wiesz to nigdy tego samego błędu nie popełnisz. I teraz dopiero zaczyna się Twój prawdziwy rozwój, męski rozwój.

 

One nie czekają, chcą od razu wszystkiego i tak działają, że wszystko dookoła niszczą. Hipergamia poza tym grana non stop. To straszny mechanizm, bo kobieta sabotuje własny związek, żeby dać sobie wymówkę wskoczenia na innego bolca. Poza tym baba Ci powie wszystko, okłamie, a może nawet wierzą w to, co mówią, ale to się dzieje tylko w jednej sekundzie tej rozmowy, później dalej patologia, brak honoru. Kobieta własnej natury nie zmieni, nie ma na to szans. Jak pojawi się nowy bolec to przeskoczy i wtedy najlepiej jej ułatwić, uciec od razu, wyjść po angielsku, o niczym nie mówić.

 

Zasada jest prosta. Żyj sobie, spotykaj się i tak dalej, ale żadnych umów, żadnych ślubów, żadnych zobowiązań. Jak będziesz chciał bombelka no to lepiej zapoznaj się z zasadą demograficzną i jedź tam, gdzie masz nadwyżkę kobiet nad mężczyznami w danej grupie wiekowej, pożądanej. Nic lepszego nie wymyślono na ten moment prawdopodobnie. Każdy z nas chyba coś zbliżonego przeżył. Mnie to po latach bawi, że powinienem w kiblu spuścić po pierwszej krzywej akcji, a nie czekać na cokolwiek. Jedna oznaka braku szacunku wystarczy, żeby zrozumieć, że to koniec.

  • Like 5
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie sie dowiedzialem o kolezance ktora yebnela po rogach goscia z ktorym  zyla 10 lat / 5 po slubie . Niedawno jeszcze mi sie chwalila ze w koncu kupili wymarzony dom na kredyt . 😂 Co te durne cipy maja w glowach . Tak jak @mac wspomnial wczesniej co dotknal to  niszcza . 

  • Like 3
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

Historia schematyczna, podobna do mojej (poczytaj), niby wspólne plany, a tak na prawdę tylko ja na nie pracowałem, bo jak się okazało, wtedy jeszcze moja narzeczona, wszystko rozpierdalała na prawo i lewo - nie ma nic, to kop w dupę i tyle, koniec balu.

Czytaj, ucz się, rozwijaj i w kolejnej relacji będziesz mądrzejszy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze zdradzającymi osobami jest tak:

@czasem zamykają się na sex ze stałym partnerem na rzecz kochanka

@czasem libido tak skacze, że i z kochankiem i oficjalnym partnerem, a jak będzie ktoś jeszcze to czemu nie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ja uważam i co sam robiłem to lepiej trzymać 3-4 sroki za ogon jak żadnej. 

@marianos gdzie teraz jesteś? PL, UK? 

Gdzie ona? 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, marianos napisał:

Samica wiedziała o tym, że daje dupy na boku i też byłem tego niemal pewny dlatego nie chciałem od niej żadnego seksu od długiego czasu. Za każdym razem to ona wychodziła z inicjatywą i sama siadała na kutanga i to regularnie a jak nie chciałem to waliła teksty, że już jej nie kocham i napewno kogoś innego sobie znalazłem. Tego nie czaję do dziś. Macie jakieś pomysły i spostrzeżenia? 

Przerzucenie winy.

 

Daj sobie z tym spokój było minęło i jak ją pogoniłeś to bardzo dobrze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry z ciebie chłopak jesteś inteligentniejszy niż 99% polaków, masa chłopów 40+ by biegała za nią z płaczem o "wybaczenie" itd. Powodzenia dalej.

 

3 godziny temu, marianos napisał:

Rownolegle samica prowadziła ciekawe życie towarzyskie w swojej pracy wchodząc w romantyczną relację ze swoim pond 40-sto letnim szefem z Indii

 

😂😂😂 😂😂😂 😂😂😂 😂😂😂 😂😂😂 😂😂😂

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kolei postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania i bardziej przybliżyć sytuację. 

W dniu 4.04.2023 o 17:38, Spokojnie napisał:

Teoretycznie mogłoby to się ciągnąć dłużej, gdybyś trzymał ramę, pewne swoje zasady narzucił, ale finalnie i tak bym nie upatrywał w tym jakiś wielkich szans na sukces. Ona teraz pewnie się bawi na grubo, laski bez oporów wskakują na karuzelę i nie mają z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. 

W jakis sposób trzymać ramę i jakie narzucać zasady w przypadku, gdy nidgy nie odbiłem od swoich założeń i celów postawionych wcześniej? Mówimy cały czas o ważnych decyzjach mających wpływ na przyszłość a nie o pierdołach typu na jaki kolor pomalujemy ściany w pokoju itd.

Bracie, z tego co wiem od jej znajomej, którą przeheblowałem kilka razy, laska zmieniła pokój, potem zamieniła na mieszkanie z psiapsiami a docelowo zamieszkała u swojego przyjaciela z Indii przyjmując na oficjalną opiekę jego dwójkę bombelków, religię i przy okazji sponsorowała długi i zobowiązania koleżki :D

W dniu 4.04.2023 o 17:40, Alejandro Sosa napisał:

 

Czego właściwie nie rozumiesz, sam sobie przecież odpowiedziałeś. Byłeś dla niej dobrym frajerem, którego może urobić keksem i zmiennymi nastrojami. Wasze górnolotne plany nie były dla niej kolizyjne z dawaniem dupy innemu, wiadomo starszemu panu z piniędzmi, its soo hot 😅

 

Dziękuj opatrzności że nic z tego nie wyszło.

No właśnie nie rozumiem tego, że oprócz keksu, który dostawała czasem, nic nie ugrała, nic więcej co może dzięki temu by chciała ugrać, na zmienne nastroje miałem szczerze wyjebane, stwierdziłem, że jak nie idziesz za mna to wypierdalaj :D co do starszego pana wypowiedziałem się wyżej. 

Opatrzności dziękuję od momentu rozstania :D

W dniu 4.04.2023 o 17:44, Chcni napisał:

Jeśli tak to bardzo dobrze zrobiłeś i w zasadzie niczego nie straciłeś, a zyskałeś cenną naukę. Gdyby skończyło się ślubem o którym wspomniałeś, to marny byłby twój los.

Nauka na całe życie, to fakt. Dlaczego marny byłby mój los podpisując przed ślubem intercyzę o której zakomunikowałem ją wcześniej? 

W dniu 4.04.2023 o 18:11, Tornado napisał:

Raczej obawa(zabezpieczenie) stabilnej orbity na poczuciu winy.

Gdyby jednak hindi się nie zadeklarował to stare jest lepsze niż żadne.

I JEST.

 

NOVE nie znajdzie się tak od razu. 

Fakt, poczucie winy zawsze jest w małym stopniu bo dochodzisz do wniosku, że zawsze mogłeś zrobić ty jako facet coś lepiej. Chociaż granice były wyznaczone z mojej strony na samym początku związku - "zanim coś zrobisz to oznajmij, że odchodzisz bo coś ci nie pasuje a dopiero potem sobie wsiadaj, gdzie i na co chcesz". Hindi podobno często mówił aj law ju bejbe i, że mam ciężko w życiu

 

W dniu 4.04.2023 o 19:06, wielebny93 napisał:

Witaj!

Historia schematyczna, podobna do mojej (poczytaj), niby wspólne plany, a tak na prawdę tylko ja na nie pracowałem, bo jak się okazało, wtedy jeszcze moja narzeczona, wszystko rozpierdalała na prawo i lewo - nie ma nic, to kop w dupę i tyle, koniec balu.

Czytaj, ucz się, rozwijaj i w kolejnej relacji będziesz mądrzejszy. 

W czasie otwierania oczu wyszedłem z założenia, że wyjebane w nią, ja robie swoje i pracuje na swoją własną przyszłość a na co ona przepierdala hajs to mnie nie obchodzi, potrzebny był tylko konkretny dowód na sprzedanie dupska. Do tego momentu były małe nadzieje, że jest szczera i da radę to jeszcze uratować ale rzeczywostość okazała się brutalna :D

W dniu 4.04.2023 o 19:06, Egregor Zeta napisał:

Dwa wspólne mianowniki upadku WSZYSTKICH betakuko facetów: sponsoring i seks...

Na szczęście dużo nie zainwestowałem a i seks był za nic :D

W dniu 4.04.2023 o 19:07, zuckerfrei napisał:

Ze zdradzającymi osobami jest tak:

@czasem zamykają się na sex ze stałym partnerem na rzecz kochanka

@czasem libido tak skacze, że i z kochankiem i oficjalnym partnerem, a jak będzie ktoś jeszcze to czemu nie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ja uważam i co sam robiłem to lepiej trzymać 3-4 sroki za ogon jak żadnej. 

@marianos gdzie teraz jesteś? PL, UK? 

Gdzie ona? 

U mnie raczej ten drugi przypadek, który wymieniłeś.

Ja cały czas jestem w UK, wjechała siłka (-20kg) zajmuję się sobą. Dobrze się bawię przy tym. 

Ona siedzi z ciapatym plis don't brejk maj hart. 

 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, marianos napisał:

Nauka na całe życie, to fakt. Dlaczego marny byłby mój los podpisując przed ślubem intercyzę o której zakomunikowałem ją wcześniej? 

Po co w ogóle chciałeś brać ślub? Zakładam, że po to by założyć z nią rodzinę. Twoje dzieci miałyby matkę kurwę z zamiłowaniem do brudu, nieszczęśliwe dzieciństwo, a Ty widywałbyś je raz na tydzień/dwa i płacił alimenty.

Jeśli skończyłoby się bez dzieci to nie jestem pewien, ale intercyza też nie chroni przed alimentami na byłą żonę. Tak czy inaczej ślub dla mężczyzny to strzał w kolano. Jeśli czytasz od jakiegoś czasu forum powinieneś wiedzieć dlaczego.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Chcni napisał:

Po co w ogóle chciałeś brać ślub? Zakładam, że po to by założyć z nią rodzinę. Twoje dzieci miałyby matkę kurwę z zamiłowaniem do brudu, nieszczęśliwe dzieciństwo, a Ty widywałbyś je raz na tydzień/dwa i płacił alimenty.

Jeśli skończyłoby się bez dzieci to nie jestem pewien, ale intercyza też nie chroni przed alimentami na byłą żonę. Tak czy inaczej ślub dla mężczyzny to strzał w kolano. Jeśli czytasz od jakiegoś czasu forum powinieneś wiedzieć dlaczego.

Bo wychowałem się w takim środowisku, gdzie zawsze było wpajane do głowy, że rodzina, związek małżeński to jest najważniejsze w życiu i dopiero wtedy będziesz spełniony. Widziałem dookoła moich rówieśników zadowolonych, że się zaręczyli potem ożenili lub wyszły za mąż, myślałem, że to naturalna kolej rzeczy. Taki wpojony model szczęśliwej rodziny a, że gdzieś tam są rozwody to nas wcale nie dotyczy bo to rzadkość. W międzyczasie zacząłem  również widzieć rozpierdalające się małżeństwa i zacząłem zadawać sobie pytanie dlaczego. Po rożnych akcjach doszedłem do wniosku, że walczyć można zawsze i w każdej sprawie ale nigdy po zdradzie bo to eliminuje z miejsca. Po zamieszkaniu ze swoją ex bardzo powoli zacząłem dochodzić do wniosku, że jednak pisząc się na to musisz być pewny swojej decyzji w stu procentach bo poniesiesz srogie konsekwencje a życiu nie jest najważniejszy tylko dostęp do "darmowej" cipki. Widząc pewne zachowania zwlekałem z zaręczynami bo zdawałem sobie sprawę, że może stać za tym jakaś grubsza akcja i nie myliłem się. Głównym celem biologicznym było założenie rodziny.

Byłem świadomy tego, że w razie czego będę płacił alimenty na dzeci ale intercyza chroni przed podziałem nieruchomości kupionych na własność a to priotytet. O alimentach na żonę nie mam zielonego pojęcia jak to wygląda. 

Edytowane przez marianos
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Spokojnie napisał:

@marianos ale co dalej z Tobą, co z Twoimi przekonaniami i planami? Wyciągnąłeś jakąś lekcje? Jakieś przemyślenia dot. przyszłości, kobiet, rodziny, powrotu do PL, itp?

 

Moje plany na przyszłość zostały takie same jak przed wyjazdem do UK z taką różnicą, że to co mieliśmy zrobić we dwójkę, zrobię sam, czyli ogarnąć sobie w miarę możliwości życie bez kredytu w PL- wydaje mi się to ważne. Podczas ostatnich miesiecy rozpadu związku pogodziłem się z myślą, że już nie idę z moją samicą w tym samym kierunku i już nie ma wspólnego celu.

Przekonania się zmieniły.

W kwestii kobiet, nie mam do nich żalu i nie czuję nienawiści za to jaką mają naturę, tak jest i tyle, można to zaakceptować i fajnie żyć z tą świadomością lub cały czas tkwić w przekonaniu, że samice to takie małe niewinne istoty, które nigdy nikogo nie skrzywdzą. Wybór wydaje mi się być prosty. 

W tym momencie pojęcia: związek długoterminowy, ślub, rodzina, dla mnie nie istnieją i raczej nie zaistnieją bo patrzę na rynek matrymonialny i widzę, że kobiety teraz są jeszcze bardziej spierdolone umysłowo niż moja ex i gardzę nimi :D, oczywiście nie generalizuję bo wiem, że są wyjątki ale podejrzewam, że jest ich mało. Jeśli stanie się tak, że poznam w miarę ułożoną kobietę to od samego początku trwania relacji bedę jej narzucał swoje zasady a jeśli się nie spodobają to się żegnamy czy to będzie laska 4/10 czy 8/10, nie ma znaczenia to tylko cipa a zawsze są do dyspozycji divy :D 

Do Polski na pewno wrócę bo chcę tu docelowo żyć i mieszkać ale zanim to zrobię chciałbym skorzystać z uroków, które oferuje mi wolny zachód, ciągnie mnie w kierunku egzotycznym i chciałbym sprawdzić jak to wygląda od zaplecza i piwnicy :D Jak długo jeszcze tu będę - nie mam pojęcia, ale na pewno nie krócej niż 2 lata.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.