Skocz do zawartości

Amerykański agent poznawszy prawdę palnął sobie w łeb


Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie żyją dzisiaj we wykreowanym w ich głowach Matrixie. Myślą, że żyją jak chcą a tak na prawdę są marionetkami kogoś z kogo istnienia nawet nie zdają sobie sprawy. Przy konfrontacji z prawda szok może być tak wielki, że ktoś porwał się nawet na samobójstwo.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie większość z tych informacji już dawno krążyło w podziemiu internetu z przypiętą łatką praktyk teorii spiskowych. Łatwiej się je wówczas dyskredytuje, gdy zamiast uznawać takie informacje za hipotezy przynajmniej warte próby obalenia, wrzucane są propagandowo do worka z napisem "tak, tak (głupi Jasiu), bo wszystkiemu winni są żydzi, masoni i cykliści".

 

Wielokrotnie w historii okazywało się, że teorie spiskowe mają swoje konsekwencje w postaci praktyk spiskowych a z najbardziej szalonych i niewiarygodnych hipotez wynikają się prawdziwe teorie (np. względności ;))

 

byłbym zapomniał, dość ciekawy wywiad o którym być może nie wszyscy słyszeli:

https://youtu.be/jxTEPQGIEXg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tak to wygląda. Sam z tego powodu cierpiałem, gdy dowiedziałem się o tych wszystkich sprawach związanych z NWO. Niszczyło mnie to. Do tego dochodzi poczucie bezradności, że nic nie możesz zrobić, a przez wszystkich dookoła jesteś uważany za dziwaka. Masy społeczne ogółem są głupie i oni nie chcą znać prawdy. Nie jest im to potrzebne. Mają przecież swoje seriale i inne rozrywki. Dlatego nastąpi, co ma nastąpić.

 

Ten wywiad z Aaronem Russo też polecam.

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby ciekawe, ale wydaje mi się że facet ostro przereagował. Zalatuje mi to ostrą paranoją kliniczną. 

 

Pytania są takie:

 

-Po co mieli by to robić? Są samobójcami? Skoro "wojsko się zbuntuje" i będą musieli używać federalnych, a dodatkowo odłączą prąd w całym kraju, to będą "na strzała" Rosji, Chin czy chociażby Turcji albo Iranu, a te kraje z całą pewnością napewno chętnie przejmą sobie bogatą w wiele złóż Amerykę. Idealne zaproszenie: wpadnijcie tutaj ze swoimi czołgami i wyruchajcie nas w dupę. A polityków powywieszają na latarniach. No chyba że teoria spiskowa z Zeitgeist jest prawdziwa (bardzo wątpie, socjologicznie niemożliwe, ekonomicznie też niebardzo) i wszystkie rządy świata stoją po tej samej stronie, a ludzie rządzący USA, Chinami, Rosją, Iranem, Turcją itd. piją sobie razem wódkę w swoich willach i planują spisek.

Nie wydaje mi się.

 

Rząd USA i tak ma zajebistą władzę i możliwości, ludzie którzy nim rządzą również. Pomyślcie chwilę, jaki miałby być logiczny powód takiej operacji? Poza tym: praca przymusowa około 330 milionów ludzi na powierzchni prawie 10 milionów kilometrów kwadratowych, a oni wszyscy pilnowani jedynie przez federalnych i rozbite wojsko? Zajeżdża mi to jakimś Walking Dead zainspirowanym Orwellem z lekką nutką dekadencji.

 

-Jeśli gospodarka USA padnie (zwłaszcza tak jak oni to przedstawili, niemalże z dnia na dzień) TOTALNIE, tak jak to ujęli (niby jakim cudem? załadują całe złoto i wszystkie USD i wyślą na Marsa?), to upadnie prawie cała gospodarka światowa, łącznie z Chińską. Kurwa, przecież ekonomie państw to naczynia połączone, nie jakieś wiszące w powietrzu kolorowe bąbelki.

Ludzie będą zdychać z głodu, wychodzić na ulice, rozpierdalać miasta i wieszać polityków, a kto ma broń, chociażby czarnoprochową, kuszę, butelkę z benzyną, procę czy łuk, ten za nią chwyci. 

Rozumiem, że mają też spis wszystkich chemików i innych ludzi potrafiących konstruować broń i ładunki wybuchowe w dzień gehenny wszystkich w pizdu rozstrzelają, tak samo jak emerytowanych policjantów, wojskowych, byłych agentów itd?

 

No chyba że taki jest plan, żeby totalnie rozjebać wszystkie gospodarki świata i doprowadzić do absolutnego chaosu na całej planecie, ale to najprawdopodobniej skończyłoby się wojną totalną światową, aż do wyczerpania zapasów rakiet, amunicji i ropy do czołgów. Ze świata zostałaby rozjebana i przeorana pustynia, prawdopodobnie radioaktywna i nieprzejezdna.

 

Wątpię, żeby ludzie stojący za tym rzekomym planem chcieli sprawować władzę absolutną ze schronów przeciwatomowych, nad schorowaną i wychudzoną resztką ludzkości (niesprawną do pracy) mieszkającą na pustkowiach.

 

Przecież mogą sobie to robić równie dobrze teraz, w zaciszach swoich wypierdolistych willi, pałaców, śmigłowców, odrzutowców i jachtów, posuwając zajebiste dupeczki i wciągając koks ze studolarówek.

 

Ta cała teoria nie zakłada też takie szczegółu, że "ci źli oni" nie są nieśmiertelni. Nie da się totalnie zindoktrynować dziecka, przekazać mu swój plan i mieć 100% pewności, że mu nie odjebie, nie zbuntuje się, nie napisze w tajemnicy o tym książki, nie wyda dokumentu w TV, na końcu strzelając sobie w łeb na wizji. 

Albo nie przyjdzie z dubeltówką i nie strzeli tatusiowi w plecy, i nie dosypie mamusi cyjanku do herbaty, dowiadując się o niezbyt sympatycznych intencjach jego rodu wobec świata. Te elementy są nieprzewidywalne. Przekazywanie tak złożonego planu dalej przez setki lat jest delikatnie mówiąc dość kurwa trudne, zwłaszcza że tych rodzin podobno jest wiele. Między sobą również by się w końcu pozabijały o włądzę. Drapieżniki to drapieżniki.

 

Moje zdanie jest takie, że świat zmierza raczej w kierunku Brave New World (sami oddamy kontrolę i władzę, pozbawimy się prywatności i świadomości, chłonąc medialną papkę i dając się jebać systemowi) niż Roku 1984 (totalna kontrola, zamordyzm, wszędzie kamery, czipy, łańcuch na szyi, kara śmierci za oddychanie itd.).

 

Nikt inteligentny nie bawił by się w ten drugi plan, zbyt wiele rzeczy może nie wyjść. Ten pierwszy jest dobry, a im lepsza ekonomia, tym więcej rozrywek, rozpraszaczy, błyskotek przed oczami, portali gdzie ludzie sami oddają informacje o sobie, pieniędzy w obiegu, konsumpcjonizmu,itd. Więc tym łatwiej ten plan wprowadzić.

Ludzie to i tak owieczki. Nie ma sensu ich zamykać w więzieniu, lepiej w złotej klatce, sami jeszcze wypierdolą kluczyk do kanalizacji w zamian za lajki na fejsie i followersów na instagramie. 

 

 

 

 

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tamten Pan napisał:

No chyba że teoria spiskowa z Zeitgeist jest prawdziwa (bardzo wątpie, socjologicznie niemożliwe, ekonomicznie też niebardzo) i wszystkie rządy świata stoją po tej samej stronie, a ludzie rządzący USA, Chinami, Rosją, Iranem, Turcją itd. piją sobie razem wódkę w swoich willach i planują spisek.

 

Wszystkim rządom świata zależy w pierwszej kolejności na dominacji nad swoimi obywatelami, dopiero jak ten warunek jest spełniony, to mogą myśleć o rywalizacji z innymi państwami. Raczej nie za wszelką cenę, bo lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Państwa nie mają przyjaźni, jedynie wspólne interesy. Analogicznie jak organizacje przestępcze, które zamiast zwalczać się nawzajem doszły do porozumienia, aby dzielić się zyskami.

 

Co do rządu globalnego, to sama idea nie byłaby taka zła, gdyby nie totalitarne zapędy decydentów. Ja nie miałbym nic przeciwko, gdyby istniał jeden globalny rząd, który dbałby o wolność i własność pojedynczego obywatela. Niestety w tym przypadku tak nie będzie.

 

 

3 godziny temu, Tamten Pan napisał:

-Jeśli gospodarka USA padnie (zwłaszcza tak jak oni to przedstawili, niemalże z dnia na dzień) TOTALNIE, tak jak to ujęli (niby jakim cudem? załadują całe złoto i wszystkie USD i wyślą na Marsa?), to upadnie prawie cała gospodarka światowa, łącznie z Chińską.

 

To czym straszą, to załamanie się systemu bankowego. W sumie w 2008 gdyby już chcieli, to mogliby do tego doprowadzić. Nikt wtedy nie będzie kitrał swoich USD, bo będą warte tyle ile papier z którego zostały wydrukowane.

Paradoksalnie, po chwilowym zamieszaniu i tragediach, takie coś raczej byłoby zbawienne dla gospodarki o ile ludzie odeszli by dzięki temu od rządowego pieniądza, a to nie jest w interesie wielkich tego świata.

 

A co do życia wiecznego to Dawid Rockefeller miał już 6 (!) przeszczep serca. Zapowiada, że chce dożyć 200 lat.

 

 

Wklejam też ciekawy komentarz z jednego bloga:

Cytat

Jednym z głównych celów światowych liderów i elit naukowych jest poszerzenie przepaści między kastami społecznymi do tego stopnia, że rządzący i rządzeni staną się zupełnie oddzielnym gatunkiem człowieka. Tutaj zacytuję Bertranda Russella, który napisał: "Dieta i zastrzyki, w połączeniu z odpowiednimi zapisami prawnymi, umożliwią instytucjom rządowym uformowanie pożądanego charakteru u poddanego. Poważna krytyka władzy będzie (dla niego) psychologicznie niewykonalna. Nawet gdy przyjdzie mu żyć w jawnej niewoli, będzie głęboko przekonany o swoim szczęściu, ponieważ rząd oznajmi mu, że jest szczęśliwy." - Jest to moje własne tłumaczenie. Oryginał znajduje się na stronie pięćdziesiątej, w książce pt. "The Impact of Science on Society" z 1953 roku. 

Telewizja jest ważnym, o ile nie najważniejszym, narzędziem w drodze do tego celu. 


Aby móc wprowadzić ustrój jawnie totalitarny, najpierw należy rozbroić poddanych rodzaju męskiego. Sprawić, aby stracili głos, zdolność rozumowania i wolę walki. 
Nie będę tym razem wchodził w szczegóły, ale proszę zauważyć jak bardzo zmienił się wizerunek mężczyzn na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Zwłaszcza w mediach, gdzie mężczyźni zwykle pokazywani są jako duże dzieci, którym zależy jedynie na tym, aby się dobrze nażreć, pobawić technologicznymi świecidełkami z Chin i zaspokoić potrzebę kopulacji (bez wchodzenia w jakąkolwiek więź). W filmach i serialach rodzinnych (najczęściej komediowych), mąż zwykle jest przedstawiany w roli nudziarza, którego życiem jest praca, ciągłe narzekanie na kobiety i picie piwa przed telewizorem. Oczywiście jest ignorowany zarówno przez żonę, jak i przez dzieci. 
Nic dziwnego, że większość kobiet teraz nie potrafi brać poważnie ani jednego zdania wychodzącego z ust ich wybranków. I mężczyźni nie protestują, bo "przecież tak już jest". I faktycznie jest, bo jesteśmy zaprogramowani, aby kopiować to, co widzimy. 

Przeciętny mężczyzna w dzisiejszym świecie nie jest autorytetem dla nikogo. Nie ma mocy sprawczej. Nie potrafi decydować o tym, co dzieje się wokół niego. Jest uwięziony w pogoni za pieniędzmi, których nigdy nie miał i mieć nie będzie. Z tego, oczywiście, rodzi się wielka frustracja i, ostatecznie, agresja. 

Sport okazał się spełniać rolę substytutu sukcesu w prawdziwym życiu całkiem dobrze. Mężczyzna który wraca wykastrowany z pracy ma możliwość włączenia telewizora i poudawania przez chwilę, że jest częścią czegoś więcej. Ma swoje ulubione plemię (drużynę), z którym może się identyfikować. Sukces plemienia jest jego sukcesem. Może zobaczyć siebie przez chwilę w innym, jasnym świetle i poczuć, że idzie do przodu mimo faktu, iż stoi absolutnie w miejscu. 

 

Podobnie działają ugrupowania polityczne i ruchy społeczne. Każda grupa dostaje swojego lidera, którego zadaniem rzekomo jest wypowiadanie się w Twoim imieniu w miejscach niedostępnych dla Ciebie. Chodzi o stworzenie wrażenia, że: głosujesz/popierasz=robisz coś pożytecznego. Niestety, nic nie jest dalsze od prawdy.


Programy rzekomo naukowe mają za zadanie wpoić pogląd, jakoby naukowcy pracowali dla dobra ogółu. Że to co powie ekspert w laboratoryjnym fartuchu jest absolutną prawdą, której w żaden sposób nie można podważyć. Chodzi też o zafascynowanie widza "nowinkami" i "możliwościami". Programy o "nowych" technologiach śmieszą mnie najbardziej, bo jak inaczej można zareagować, skoro ma się świadomość tego, że od lat czterdziestych USA posiada samoloty mogące wykonać dziewięćdziesięcio stopniowy skręt w ułamku sekundy, przy prędkościach rzędu mach 30? Zafascynowanemu pospólstwu oczywiście mówi się, że są to statki istot pozaziemskich, na co nie ma i nie będzie nigdy dowodów. 

Chodzi też o promocję "postępu". O szerzenie niby naukowego poglądu, który mówi, że cywilizacja w której się znajdujemy jest jedynym wyjściem, jedyną naturalną drogą dla gatunku ludzkiego i nie ma od niej ucieczki. 

Wystarczy przyjrzeć się nowym pokoleniom i zauważyć jak reagują na "rewolucyjne" wieści naukowe. Wszyscy młodzi z wielką niecierpliwością czekają na cyborgizację; integrację mechanicznego z naturalnym w imię wygody. W tym kierunku idziemy od 40 lat, małymi kroczkami, a jednak stanowczo. 


Karol Galton Darwin napisał: "Jesteśmy świadkami procesu tworzenia bardziej wyrafinowanej formy niewolnictwa." 
Gdy mózgi ludzi będą podłączone do centralnego komputera poprzez dodatki cybernetyczne, gra skończona, ponieważ jak to powiedział Aldous Huxley: "Nie widzę powodu, dla którego starannie ustanowiona naukowa dyktatura miałaby kiedykolwiek upaść." 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żaden ze wspomnianych w wątkach ludzi nie ogarnia całości rzeczywistości, tylko jej wycinek. Wszyscy tunelujemy rzeczywistość, to naturalne, gdyż inaczej świat byłby nie do przyjęcia. Nie ma czegoś takiego jak bóg, chyba że ktoś rozumie przez to pojęcie czyste dzieło naturalnego rozwoju obserwowanego przez nas świata opartego na czystej matematyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red zmienił(a) tytuł na Amerykański agent poznawszy prawdę palnął sobie w łeb
13 godzin temu, Salsero napisał:

@Tamten Pan zgadzam się,

wrzucam infografikę dlaczego to Huxley a nie Orwell miał rację:

http://www.kotlet.pl/content/images/huxley-vs-orwell-pl-136543302328.jpg

Mnie za to zastanawia fakt, że zarówno Orwell jak i Huxley należeli do jednej brytyjskiej organizacji masońskiej zwanej Fabian Society a ich twórczość nie polemizowała ze sobą. Nie byli rywalami na polu przedstawianych wizji czy idei.

 

@Rysiek, co do kwestii istnienia/nieistnienia sfery niematerialnej to odsyłam do eksperymentu Younga. https://www.youtube.com/watch?v=VqULEE7eY8M

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, ale skoro jako obserwator świadomie/nieświadomie decydujesz którą trasą poleci foton, to miejscem gdzie powstaje materia nie jest jakieś bliżej nieokreślone 'zewnętrze', 'tam', 'pustka' tylko właśnie obszar lub 'pole' świadomości. Eksperyment pokazał to jasno i nie można z tym dyskutować. To potwierdza tylko moje wcześniejsze przeczucia o tym, że ta rzeczywistość jest dla nas responsywna (konfigurowalna) nie tylko na poziomie samej materii ale przede wszystkim obszarów odczuć, idei, znaczeń, emocji - słowem tego co jako zjawisko nie posiada corpus mechanicum a manifestuje się bezpośrednio w samoświadomym polu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą tezą mogę się zgodzić, ale masz wpływ wyłącznie na obserwację a nie na nazwijmy to konstrukt. Twoja obserwacja to czysta iluzja - można to prosto zobrazować, wystarczy się najebać i już Jadźka zamienia się w boską Merlin. Czy konstrukt się zmienił? Nie. Zmieniła się Twoja optyka. Inny przykład - to, że masz wyłączony TV i nie oglądasz akurat Tańca z gwiazdami ;) nie powoduje, że tam go nie ma, to jedynie Ty nie doświadczasz związanych z nim iluzji. Konstrukt (sorry za określenie Brzytwa, ale brak mi lepszego) jest niezmienny i oparty na czystej matematyce. My jesteśmy jego wytworem, chociaż MY to za duże słowo. Nas nie ma, w takiej formie jak nam się wydaje. :D

Edytowane przez Rysiek
Literówka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie materia tworzy świadomość, ale odwrotnie.

Nie wiem czy widziałeś cały film, ale jeden z naukowców mówił o tym, że wprowadzono w stan nielokalny opiłki aluminium widoczne gołym okiem. Ergo - konstrukt zniknął a uczestnicy eksperymentu świadomość mieli cały czas!!

Cała materia poza naszym horyzontem zmysłów istnieje tylko jako potencjał. A w twardej formie manifestuje się tylko kiedy nakierujemy pojazd zwany ciałem przez który odbieramy bodźce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałeś prawie to co ja, tylko ogranicza nas nietożsama terminologia (to jest w ogóle problem ludzi). "Życie" to iluzja powstała na bazie falowej struktury tego co nas otacza. Prawa nią rządzące są zdefiniowane w "konstrukcie" a my możemy w ich ramach tworzyć sen. Możemy to też złe słowo - musimy, ze względu na to, że jesteśmy biorobotami realizującymi program.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa są wtórne wobec zjawiska które opisują. Tak, wiem.

Co do przymusu realizowania programu, to masz wolną wolę - zawsze możesz się wylogować.

Co rozumiesz pod słowem 'ja' 'my'? Gdzie upatrujesz istoty bytu, bo nie mogę tego wywnioskować z tego co piszesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolna wola w rozumieniu ludzi nie istnieje - nawet fakt popełnienia samobójstwa jest zdefiniowany (rozmawialiśmy o tym na spotkaniu w Trójmieście). MY to nazwa na określenie procesów wchodzących w interakcję opartą na iluzji istnienia w innej niż rzeczywiście ma to miejsce formie. Konstrukt i jego zasady zdefiniowane matematycznie powodują jako formę odłamu jego ewolucji fakt, że mamy coś takiego jak percepcję rzeczywistości, opartą o złudzenie. Stąd wniosek, ze nas nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.