Skocz do zawartości

Narodziny dziecka v Powolny rozpad małżeństwa.


Rekomendowane odpowiedzi

Podobny obraz

 

 

Słodki widok. prawda panowie? Ale to złudne myślenie, tak słodko to już nie będzie. Możesz tego pewien jak płacenie podatków. 

Tekst kieruje do panów, którzy zamierzają mieć dzieci lub są w czasie, gdy ich wyczekują. (Jak dobrze pamiętam, brat @brama85 jest w takim stanie.)

 

Dla nieświadomych facetów, "miłość" wcale nie musi być decydującym czynnikiem, by się żenić.

Zazwyczaj jest to seks. Mężczyzna tworzy sobie obraz w głowie, że ma w tedy dużo seksu, kiedy chce i ile chce, a w dodatku za free:lol:

 

Mijają lata po ślubie, więc co? Czas na dziecko. Zazwyczaj główną role w takim postanowieniu dzierżą kobiety. Jest to kolejny wnyk lub sidła, jak kto woli, do całkowitego panowania nad facetem. 

Ok, robota idzie. Rok później pojawia się na świecie dziecko. My mężczyźni dostajemy pierdolca w szpitalu, gdy widzimy pierwszy raz na oczy naszego potomka. Duma rozpiera, szczęście jak by się wygrało 6tkę w totka. Oczami wyobraźni już tworzymy sobie film w głowie, jak to uczymy jazdy na rowerze, grać w piłkę czy uczymy pływania. 

Nie mija parę miesięcy zderzamy sie z rzeczywistością.

Podobny obraz

 

 

 Entuzjazm opada, sielanka przeistacza się w walkę o sex, wspólny czas. Dziecko przesłania kobiecie cały świat. Najważniejsze jest dziecko. To One podaje rytm dnia. Mała istota a już jest panem domu :D 

Człowiek wraca z pracy, chciałby coś zjeść, to musi szukać zimnego w lodówce lub zrób sobie coś sam- mówi kobieta. Dobra zaciskamy zęby bo jesteśmy samo wystarczalni.

Staramy się pomagać kobiecie w opiece na dzieckiem. I co zazwyczaj słyszymy? A to źle go trzymamy, a to źle kapiemy, nie rób tego, nie rób tamtego. Krytyka na każdym kroku. Bo ona sama lepiej to zrobi.

Po narodzinach dziecka, chcielibyśmy wyjść z kolegami na piwo, na mecz, czy gdzie tam wychodziliśmy przed porodem. Jak już uda się wydostać z jaskini lwa, zaraz są pretensje, ze wszystko jest na jej głowie. I te słynne zdanie: " Zachowujesz się jak kawaler":) Jesteś ojcem, masz się opiekować dzieckiem. Jak już to robimy, znowu pretensje, że tego nie potrafimy. I tak kolo się zamyka. 

Najlepsze są rozmowy dnia codziennego :blink: A jaką kupkę Brajanek zrobił? A czy ząbek się wyżyna? Czy ma gorączkę? Nie? Sprawdź jeszcze raz. Człowiek wraca z roboty, chciałby porozmawiać z kobieta od tak, o pierdołach. Wspólne tematy się kończą a w zasadzie jest jeden. DZIECKO.

A teraz wisienka na torcie :) Sex. 

Sex przed dzieckiem, częsty i gęsty. Na stole, w windzie, w samochodzie w łazience. Hardcorowy, spokojny btw, aby jak najwięcej. A po dziecku? 

Gwarantuje, że zastaniesz w sypialni daleki zimny Jakuck.

Znalezione obrazy dla zapytania jakuck

 

Choćbyś klaskał uszami,starał się, usłyszysz, jestem zmęczona, nie mam ochoty, głowa mnie boli. Zajrzyj lepiej do małego. A już nie daj boże łóżeczko w sypialni. Nie bo mały się obudzi...
Sex masz raz na tydzień, przy dobrych wiatrach. Przy złych. Kup sobie pakiet 12 prezerwatyw i starczy ci na rok ;) Zaczniesz z nią rozmawiać o tym, że jesteś facetem

 z krwi i kości, masz swoje potrzeby. Stawiam flaszkę, że usłyszysz jedno: Ty egoisto!

 

I tak po pewnym czasie uznajesz to za stan naturalny i zaczniesz szukać innych metod zaspokajania się. Kobiet chcących seksu na szczęście wbrew pozorom jest trochę ;) 

 

Pozdrawiam 

 

 

 


 

 

  • Like 22
  • Dzięki 5
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Still napisał:

Ty egoisto!

 

I tak po pewnym czasie uznajesz to za stan naturalny i zaczniesz szukać innych metod zaspokajania się. Kobiet chcących seksu na szczęście wbrew pozorom jest trochę ;)

I dlatego często na forum pojawia się temat, aby za wcześnie - czyli na pewno nie przed trzydziestym rokiem życia - nie hajtać się i nie mieć dzieci. Obruchać się po pachy, czegoś dorobić - potem rodzinka i dzieci. Wcześniejsze bycie ojcem może sprawdzało się ileś lat temu - dziś nie starcza. Tyle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To żeś mi wylał kubeł zimnej wody na głowę. Ja jestem aktualnie od 3 lat w związku z kobietą, bez żadnych zobowiązań no, ale z perspektywami ślubu i posiadania dzieci w przyszłości.

To co mam się rozstawać? :/. Czy nic jeszcze nie może się ułożyć i wszystko z góry jest skazane na moją porażkę, gdybym chciał wcielić w życie te przyszłe perspektywy?

Edytowane przez rejdi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rejdi - Jak jesteś przed 30-stką, to nie pakuj się w dzieci i ślub. Korzystaj z życia, które daje tyle możliwości w tych czasach, że aż żal nie skorzystać. 

Postaraj się po prostu sprawnie manipulować partnerką, ale obawiam się przy sprawnym manipulowaniu to max 2-3 lata pociągnie. Zazwyczaj od 3-5 lat związku zaczyna się pierdolenie o dzieciach/ślubie. Czasem nawet po paru miesiącach, ale to już drastyczne przypadki gdy panny dobijają do 30-stki albo są desperatkami byleby mieć faceta przy sobie. 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Still napisał:

Dla nieświadomych facetów, "miłość" wcale nie musi być decydującym czynnikiem, by się żenić.

Znam faceta, który ożenił się bo chciał wbić się w program Rodzina Na Swoim, bo się kończył : D Masz kolejny powód zawierania małzeństw. Ale ad rem - znam związek małżeński, który rozpadł się niedługo po narodzinach dziecka właśnie. Znam i parę żonatych i dzieciatych małżeństw, które trwają i uznaję je za udane (widzę, jak się traktują i do siebie odnoszą). Jedna rzecz wyróżniająca - w każdym z nich facet zarabia dużo więcej od kobiety, niektóre są w modelach Pani w domu (albo ma wolny zawód i pracuje z domu, albo nie pracuje zawodowo). Wszyscy rozwodnicy, którzy są w gronie moich znajomych mają dzieci, ale akurat w tym przypadku rozwody (a znam sytuację z bliska, bo parę osób to moi przyjaciele od lat) nie były z tej przyczyny. Poszło o zdrady albo pieniądze.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, CalvinCandie napisał:

@rejdi - Jak jesteś przed 30-stką, to nie pakuj się w dzieci i ślub. Korzystaj z życia, które daje tyle możliwości w tych czasach, że aż żal nie skorzystać. 

Postaraj się po prostu sprawnie manipulować partnerką, ale obawiam się przy sprawnym manipulowaniu to max 2-3 lata pociągnie. Zazwyczaj od 3-5 lat związku zaczyna się pierdolenie o dzieciach/ślubie. Czasem nawet po paru miesiącach, ale to już drastyczne przypadki gdy panny dobijają do 30-stki albo są desperatkami byleby mieć faceta przy sobie. 

Mamy założenia i ,,ustaliliśmy" - z tego słowa miała bekę pewna część forumowiczów, bo z zasady to co się ustala ze swoja dziewczyną nigdy nie przynosi skutki i w zasadzie mają rację; że zaręczyny będą za 4 lata, a ślub w najlepszym przypadku 1,5 roku później. Aktualnie mam 25 lat. Wiem, że wszystko może się zmienić z dnia na dzień, poprzez jakąś śmieszną, z dupy wziętą akcję. Staram się trzymać ramę i jak n arazie jest ok, chociaż czuję, że po woli od czasu wyprowadzki zaczynam nawalać i chyba czas, aby ktoś mnie postawił do pionu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Obliteraror napisał:

Poszło o zdrady albo pieniądze.

Zdrady bo z misiem już nie to samo, a pieniądze? Pieniądze prosta sprawa. Małżeństwo jest, jest! Dziecko jest, jest! Więc i podstawa prawna jest, aby wyciągnąć więcej pieniędzy. 

Edytowane przez Still
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdą jest również to, że wielu mężczyzn w małżeństwie po prostu się zapuszcza.

 

Osobiście uważam, że małżeństwo to stan nienaturalny dla mężczyzny, ale to tylko moje zdanie. 

 

Codziennie jadąc do pracy mijam po drodze tych zapuszczonych facetów, którzy marzą o tym, żeby odjebać swoje 8h w biurze i na koniec dnia położyć się z piwskiem przed telewizorem walnąć sobie browca i obejrzeć mecz.

 

I nie mówcie mi teraz, że to nie jest autodestrukcyjne. ;)

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie rozumie.

 

Jeśli wiemy jakie mechanizmy kierują kobietą to przecież należy sie umówić przed związkiem, że rozumiemy jeśli po ciąży nie będzie miała ochoty na seks itp. ale wtedy to albo da mi jakieś racjonalny czas by doszla do siebie albo będę mógł mieć kochanki tak jak jest to w Chinach juz dawno zrobione (lub było)

Po prostu tam było tak, że jak żona nie była w stanie męża zaspokoić to ona mu przyprowadzała kochankę czy on mógł sobie znaleźć jakąś już nie pamiętam.

 

To naturalne, że dziecko staje sie nie jako najważniejsze ale to należy kobiecie też wytłumaczyć, że najważniejszy jest nasz związek bo gdy nie będzie pielęgnowany to dziecko ucierpi i my.

Czyli nasza wspólnie tworzona jaźń (Część @arch) zostanie zaburzona i koniec końców zniszczona.

Wtedy się zaczyna "nie wiem co czuję) no nie wiesz bo łączenie i wspólna budowa przestaje istnieć.

 

Przecież to wszystko jest tak proste...

"Wystarczy" wziąć madrą dziewczynę (żeby to bylo takie proste ? ) i jej przedstawić sytuację.

 

Dzisiejsze kobiety potrzebują wiedzy o tym jak działają i co nimi kieruje dlatego niestety ale to na mężczyźnie ciąży odpowiedzialność i wiedza.

Nie ma i nigdy nie było równości, już we filmie ojciec chrzesny zdaje się Vito Corleone powiedział coś w stylu "one sie mogą bawić i cieszyć życiem my mamy obowiązki".

I tak właśnie panowie jest, kobiety to małe dzieci szczególnie w dzisiejszych czasach ;)

Zapoznajcie sie i ubezpieczcie, koniec końców nawet jak odejdą od was to będą chciały wrócić bo mieliście siłę i własne zdanie :)

 

Mężczyzna żyje w innym świecie niż kobieta i warto to mieć na uwadze.

 

Opisałbym więcej ale szczerzej mówiąc jestem ostatnio mocno hejtowany za poglądy to mi sie nie chce.

 

Pozdrawiam.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, PewnySiebie napisał:

Dla mężczyzn nie otrzymujących seksu od 3 miesięcy, w związku małżeńskim, jest dyspensa od biskupa na chodzenie na diwy.

Potwierdzone info!

Podaj źródło. Na pewno nie jeden brat postawi flaszeczkę ;)

1 godzinę temu, Moro12 napisał:

A jaka świadomość opanowywuje to co człowiek potrafi przyswoic;) A baby myśląc iż są mądre są głupie jak but.

Nie są głupie. One to mają "wmontowane". Ty musisz się nauczyć. Inaczej leżysz i kwiczysz.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rejdi Wiadomo, że u ciebie będzie tak jak w tym tekście. Ślub jest po to, żebyś nie odszedł jak już się zacznie, a jak odejdziesz, to będziesz miał przesrane na jej korzyść. Dlatego ona naciska. Jakby miało tak nie być, to po co ślub, skoro nie będziesz chciał odejść?

 

Przecież ona nawet nie przewiduje takiej możliwości, żeby być z tobą w związku jeśli nie podpiszesz tej umowy prawnej. Ona z tobą zerwie w szale złości, jeśli jej tego nie dasz. Nie wiem dlaczego ty masz skrupuły, żeby tego nie niszczyć skoro ona skończy, to natychmiast jeśli nie dostanie takiego zabezpieczenia.

 

Dla niej jest oczywiste, że nie podpisujesz papieru = NARA i nie ma żadnych uczuć, sentymentów, zaufania, miłości na zawsze. Nie ma umowy, nie ma nic.

 

Jedynie ty jesteś frajerem w tym związku, bo bierzesz na wiarę, że ona tego nie wykorzysta, że będzie zawsze super. NIE ONA!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę wg swoich doświadczeń, jednocześnie współczując tym, którzy trafili tak jak to autor napisał. Na początek, co każdy samiec wie, który był od początku poczęcia do narodzin i po.  Każda kobieta wymaga regeneracji po porodzie. Ja przez 20 lat związków. Jeden konkubinat trwający 13 lat i drugie małżeństwo trwające 7 lat z tych 20 lat czwórka dzieci.

 

Może dobrze trafiłem?

 

Mogę powiedzieć, że nie miałem takich problemów. Były naciecia bo za małe rozwarcie i cesarki. Każda z tych 2 kobiet dawała wszystko w odpowiednim czasie. To co opisał autor - a widziałem w wielkim skrócie dużo takich memów czy anegdot - mnie osobiście nie dotknęło. Ale jednak związki przeszły do historii. Pozostały kochane dzieciaki. A może trafiałem na nimfomanki?

 

Reasumując - szczęście w tym względzie po narodzinach naszych wspólnych dzieci nie jest równoznaczne, że te związki przetrwają. Do dziś leczę się z tego ostatniego - bo to było kurestwo i wyrachowanie na najwyższym poziomie. Może o tym kiedyś napiszę, ale podobnego zakończenia nie wyczytałem w żadnym wątku na tym forum.

 

Tak więc panowie, analizując wg swoich doświadczeń, mógłbym przyjąć, że kobiety czy też żony, te z głównego wątku jaki autor przedstawił to mogą być wierne kobieciny :)

 

Choć w sam to nie wierze.

Edytowane przez WielkieOczy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilu bym nie spotkał "szczęśliwych" żonkosiów, którzy zrobili swoje dzieci przypadkowo to ile się człowiek musi nasłuchać jak to "szczęście" się z nich wylewa.

Takiej ilości jadu wylewanego na wolnych facetów to nigdzie indziej się chyba nie usłyszy.

Jak byłem kiedyś w odwiedzinach u rodzinki to się za głowę złapałem.

Trójka dzieciaków i żonka spasiona "bo tarczyca". Hałas, harmider nie do opisania i to wszystko na 25m2.

A brat ożłopany piwami wiesza na mnie psy jaki to nieudacznik ze mnie. Te dzieciaki oprócz najmłodszego nie mają do mnie żadnego szacunku więc zerwałem kontakty.

 

Jak przyjeżdżałem to tylko było oczekiwanie kiedy kasę wyciągnę. Z racji tego, że nie jestem katolikiem więc wszelkie święta katolickie mnie nie ma. Nie chodzę na komunie, chrzty czy bierzmowania, żadnych ślubów i pogrzebów więc po prostu przy urodzinach czy imieninach odpalałem jakąś kaskę dla dzieciaków bo bida z nędzą ale gdy kolejny raz na wejściu zacząłem słyszeć jaki to ze mnie tuman mimo, że mam najwyższe wykształcenie z całego rodzeństwa i najwięcej kursów ( brat ani jego żona nie mają nawet prawa jazdy ) to przestałem przyjeżdżać i się skończyło.

 

Ogólnie spora część tych niezaspokojonych "szczęśliwych mężów" wywala całą frustrację na innych i te całe pociśnięcia dla "żartu" to nic innego jak odreagowanie rosnącego stresu związanego z tym jakże urokliwym i szczęśliwym małżeńskim pożyciem.

 

Spotkałem w życiu tylko jednego faceta, który żyjąc nadal w małżeństwie przyznał się, że popełnił największy błąd w życiu. Nigdy nie widziałem żeby ten facet się kiedykolwiek uśmiechnął a pracowałem z nim dwa lata. Bałem się czy w końcu nie popełni samobójstwa bo cały czas był w takim stanie, że aż mi było go szczerze żal a na jakiekolwiek pytanie o samopoczucie zawsze odpowiadał "aaa weź przestań ..." i zaczynał swój monolog jak go żona od progu opieprzyła, że w telefonie zasięgu nie ma albo że samochód skrzypi i trzeba go naprawić. Każdy monolog kończył zawsze tak samo "zanim się ożenisz przemyśl to co ci powiedziałem".

  • Like 9
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still

Nie należy postrzegać biologii małżeństwa (związku) w kategorii dramatu. Układ funkcjonuje, żeby zapewnić dziecku jak największe szanse na przetrwanie. Babie hormony wywala i nie myśli zaraz o kolejnym seksie tylko o "przysposobieniu" Twojego (jak dopilnowałeś!) DNA. Odpalony program u Pani to "chronię potomstwo, 99% zasobów systemu zaangażowane" - więc jaka tu ma być płaszczyzna porozumienia z programem faceta "strzelam moim DNA dalej"? Wg mnie BEZ SZANS. Trzeba mieć świadomość i zaakceptować biologię. Tym, co zostaje niezależnie od rozstrzygnięć partnerskich jest ojcostwo - klucz i wartość całej zabawy.

Z babą nikt Cię nie zmusza, żebyś był. Swoje zapłacisz zawsze, jak to bywa w sklepie życia.

Edytowane przez Exar
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rejdi - Jeśli kobieta Cię naprawdę "kocha", to ślub jej niepotrzebny. Znam kilka par co żyją ze sobą długo i szczęśliwie, ale są to pary prawdziwie partnerskie bez księżniczek czy księciów. 

Co do dzieci to też nie ma co się śpieszyć. 25 lat to młody jesteś, ja w tym roku 31 lat skończę i nie czuję potrzeby posiadania żony czy też dzieci. Choć nie ukrywam, że presja otoczenia w pracy, w kręgach biznesowych, w rodzinie i wśród znajomych jest. Zawsze pada te pytanie kiedy jakaś stała dupa, kiedy ślub, kiedy dzieci.

Czasem chce się tym rzygać dosłownie. Ludzie naprawdę nie chcą byś miał lepiej od nich. Lubią jak siedzisz w gównie po uszy tak jak oni. 

Ach, żeby było jeszcze lepiej, to podczas świąt dowiedziałem się, że siostrzyczka nieźle dupę mi obrabia gadając, że mam jakieś dziwne nastawienie do kobiet. No wiadomo, facet co nie chce robić za beta-debila, to pewnie jakiś dziwak z małym fiutem i prawiczek o tego. Typowe dla bab co widzą facetów trzeźwo myślących. 

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Still napisał:

Sex masz raz na tydzień,

Czyli tyle na ile statystyczna kobieta ma popęd.

14 godzin temu, Still napisał:

Sex przed dzieckiem, częsty i gęsty. Na stole, w windzie, w samochodzie w łazience. Hardcorowy, spokojny btw, aby jak najwięcej.

Moim zdaniem takie coś kobiety miewają jedynie w fazie zakochania lub są czymś innym pobudzone czyli przez krótki okres czasu. Dodatkowo regulowany cyklem miesięcznym oraz rodzeniem dzieci. Dlatego też po urodzeniu jest go mniej, ale po kilku miesiącach powinno wrócić do normy.

Do tego wiele sondaży wskazuje, że mając wybór przyjemności: sex lub zakupy znaczna część kobiet wybierze to drugie. A ilu mężczyzn wybierze sex czy np mecz?
U mężczyzn popęd jest dużo większy i bardziej stabilny. U kobiet

10 godzin temu, rejdi napisał:

jestem aktualnie od 3 lat w związku z kobietą, bez żadnych zobowiązań no, ale z perspektywami ślubu i posiadania dzieci w przyszłości.

To co mam się rozstawać? :/. Czy nic jeszcze nie może się ułożyć i wszystko z góry jest skazane na moją porażkę, gdybym chciał wcielić w życie te przyszłe perspektywy?

Czy zauważyłeś mniejszą chęć partnerki na sex?

Czujesz się w pełni zaspokojony czy masz niedosyt?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CalvinCandie Mam tak samo u znajomych "żonkosiów". Ostatnio próbowali mnie spyknać z dziewczyną, która wg mnie na partnerkę życiowa słabo rokuje na rurze tańczy gdzieś w klubie, w dodatku instagramowa księżniczka z takimi tylko były by problemy biorąc pod uwagę to że ja raczej introwertyk. Mówię, że to nie dla mnie kobieta i zaraz jego żonka z mądrym wtrąceniem  " będziesz do końca zycia walił konia". Kiedyś bym wziął do do siebie ale teraz to ja rozdaję karty a nie księżna. A jego żonka po ślubie zwiększa masę wprost proporcjonalnie do stażu. Nie widzę siebie jako ojca itp nie czuje tego ale chuj znajomi wiedzą lepiej to już czas bo rodzina najważniejsza. Wolę już kręcić śmigiełko niż robić za bankomat i nie mieć na nic czasu nawet na wyjście ze znajomymi, srry wróć nie że brak czasu ale żonka zabrania pierdole takie układy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.