Skocz do zawartości

Czy jesteście przygotowani na śmierć?


deleteduser105

Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, TerryHotpar napisał:

Odpowiadam na Twoje stwierdzenie:

Nie, Ty nie odpowiadasz na moje stwierdzenie tylko na swoją nieumiejętność czytania ze zrozumieniem.

 

11 minut temu, TerryHotpar napisał:

Nie rozumiesz, bo jesteś kobietą. "Kobieta z marzeń" to sformułowanie typowo kobiece. Nie ma czegoś takiego. "ale Ty być nie musisz" oczywiście że nie muszę i mam to głęboko w dupie. Znowu sformułowanie typowo kobiece.

1. Nie jestem kobietą. 2. "Kobieta z marzeń" to typowo męskie sformułowanie 3. No dlatego Ciebie też kobieta z marzeń ma głęboko w dupie - niestety nie dosłownie

11 minut temu, TerryHotpar napisał:

Chyba nie zrozumiał"eś/łaś" mojej wypowiedzi. Owszem nie żyjesz, ponieważ ktoś przed Tobą podjął się tego wysiłku abyś nie musiał (ła). I to był mężczyzna.

No tak - skoro był naiwny i stracił swoje życie na pomoc przyszłym pokoleniom to mu dziękuję, ale ja przecież nie zamierzam być naiwny jak on, bo po chuj?

Co Tesla uzyskał ze swojej pomocy przyszłym pokoleniom? Na starość trafił do wariatkowa bo ubzdurał sobie coś do jakiejś baby, do tego go ojebano na kasę. Inteligencję i zdolności miał wysokie, ale słabo swoje życie rozplanował. Sporo poświęcenia z którego sam nic nie miał. Bez sensu. A teraz myślisz, że ktoś o nim myśli? Ludzie korzystają z jego wynalazków, ale go mają w dupie. Najśmieszniejsze jest to, że on naiwnie spodziewał się czegoś innego. No jak naiwne dziecko.

11 minut temu, TerryHotpar napisał:

I na końcu TAK, tylko my rozmawiamy teraz na tym forum wykorzystując do tego setki lat nauki. To nas wyróżnia.

Czyli dalej uznajesz za wyjątkowe to, że ktoś wygrał wyścig ewolucyjny. Rzeczywiście szokujące, przecież w wyścigu n jednostek zazwyczaj jest remis - wszystkie n jednostek osiągają dokładnie taki sam rezultat. Ty to jesteś geniusz strategii.

2 minuty temu, dyletant napisał:

@olar zaczynasz podważać dokonania p. Jackowskiego, za chwilę zaczniesz w ten sam sposób pisać o MK?

No to coś tu śmierdzi. Daj sobie na luz.

Wtf? Przecież on nic niczego nie dokonał, bo nauka nie potwierdziła jego rewelacji.

7 minut temu, brat mniejszy napisał:

Won.

Hahahahaha.

Edytowane przez olar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, dyletant napisał:

Macie czasem takie myśli jak się przygotować (o ile w ogóle się da) do śmierci i zostawienia po sobie porządku (formalności).

Mam. Nie mam tego do końca jeszcze ogarniętego ale że mam "majątek ujemny" to ubezpieczenie pokryje kredyty aby rodzina nie miała kłopotów, które ja mam teraz.

To tyle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, olar napisał:

To jest kolejny podobny tekst. Czyli w tym momencie muszę wstać z leniwej drzemki i kimania w fotelu bo siedzę i przemijam. Muszę się zmusić do robienia czegoś po to, aby w jakimś bliżej nieokreślonym czasie starości "nie żałować". Zastanawiająca logika.

Zmuszanie się do chwytania dnia, zamiast po prostu robić to na co się ma ochotę.

Primo - to nie żaden "kolejny podobny tekst", tylko moja opinia, mój pogląd na sprawę. Nikt nie musi się z tym zgadzać. :)

 

Secundo - nic nie musisz. Ani wstać z drzemki, ani zmuszać się do robienia czegoś. Jak chcesz, to możesz nawet przez całe życie leżeć w łóżku i gapić się w ścianę, twój wybór. Tylko moim zdaniem to żadne życie, gdy nic nie poznajesz, nie rozwijasz się, nic nie robisz. W końcu to nasze doświadczenia kształtują nas i nasze poglądy. :)

 

Tertio - nie zrozumiałeś wypowiedzi, skoro twierdzisz, że to "zastanawiająca logika". Jeżeli na starość czegoś żałujesz (czyt. nie robiłeś tego, co chciałeś lub zmieniłbyś przeszłość, gdybyś mógł), to wychodzi to od samego ciebie i twoich poglądów, a nie z otoczenia. Nikt cię do niczego nie zmusza. :)

Godzinę temu, olar napisał:

Skąd wiesz, że nie Twój problem? A jak wylądujesz w piekle, to nie będzie to problem? A no tak, piekła nie ma. A skąd wiesz? Umarłeś już?

Nie rozumiem skąd ten atak pytań. Tym bardziej, że wcześniej w wypowiedzi wspominałem kilka razy, że nie wiadomo, co będzie po śmierci. :) Następne zdanie, którego już nie zdecydowałeś się zacytować, ma słowo klucz - "Możliwe, że nie będę już wtedy świadom tego, co zostało za mną.". Nigdzie nie napisałem, że coś "wiem". Stwierdziłem tylko, zgodnie z własnymi przekonaniami, że na tym ziemskim padole to nie będzie już mój problem. Bo nie będzie. Bo nie będę żył. Jak potrąci mnie auto, to nie ja będę się martwił, że trzeba je naprawić czy że trzeba mnie pozbierać z ulicy i ogarniać pogrzeb. To, co będzie dalej konkretnie z moim bytem duchowym (o ile takowy istnieje), to zagadka, ale prawdopodobnie nie będzie to już dotyczyć ziemskich spraw. A jak będzie, to trudno. Najwyżej będę z zaświatów oglądał jak mnie palą i chowają. ;)

 

No i tak przy okazji - każdy ma prawo do własnego zdania, własnych przekonań etc. I trzeba to szanować. Kultura tego wymaga, a na forum kultura to podstawa. Także nie atakuj wszystkich jak leci, tylko staraj się czytać dokładniej wypowiedzi i miej trochę pokory. Jesteś tu nowy, a już zachowujesz się jak wszystkowiedzący, nie przyjmując do wiadomości, że sam możesz nie mieć racji. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, TerryHotpar napisał:

@olarUo matko, jak się nam samica zbulwersowała. Spokojnie,  znajdziemy konsensuspenis tej sytuacji.  N jednostek mówisz? Czyli studentka matematyki, uwielbiam takie.

Hahahaha, ale chłopaczyna daje popis. Ty, ale Ty samiec jesteś dzidziuś, no szok hahaha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele o tym myślę, i im jestem starszy, tym bardziej potworny, przerażający i ostateczny staje się w mojej wyobraźni "koniec" ciała, bo czy koniec świadomości nadchodzi, tego nikt nie wie.

 

Ten strach daje mi napęd do tego, by nie wpaść całkiem w materię, czyli rzeczy które przeminą i nie zostanie po nich ślad. 

 

Śledzę Boga w swoim wnętrzu, bo życie nawet pełne sukcesów, nie ma dla mnie pełnego sensu. 

 

Czyli nie jestem gotowy na śmierć i boję się jej. Gdy byłem młody, wiele razy chciałem umrzeć, ale z wiekiem zupełnie zmieniła się moja optyka spojrzenia na sprawy ostateczne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja babka opowiadała to co można wyczytać w wielu miejscach po internetach, przed śmiercią jej matki, czyli moja prababka, widziała zmarłych wcześniej członków rodziny, którzy stali przy jej łóżku.

 

Z takich i podobnych opowieści można sporo wywnioskować.

 

Edytowane przez brat mniejszy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, na śmierć nie można się przygotować, nawet wiedząc o tym, że nadchodzi. To wydarzenie przed którym każdy, mimo wszystko się broni. Bo żyć chce każdy, widzimy to już na niemowlakach, które często walczą o wyjście na świat mężniej niż nie jeden facet na tym świecie. 

 

Moim zdaniem, perspektywa na śmierć zmienia się kiedy ktoś bliski taki jak dziadek, babcia czy rodzice umierają. Wtedy dopiero zdajemy sobie sprawę, że śmierć zawitała do naszej rodziny. I to jest moment w którym już rozumiemy że wcale nie jesteśmy nieśmiertelni. tak samo jak po naszą rodzinę, śmierć przyjdzie po nas, prędzej czy później nas dopadnie.

 

Jaki jest zatem sens życia? Sam nie wiem, wciąż go poszukuje, to coś magicznego, że rodzimy się tak naprawdę nie wiedząc po co tu jesteśmy. Cel często jest ukryty, ale moim zdaniem nasze życie, każdego z nas, zostało już zapisane. Jedyne co możemy zrobić to się przyglądać jaką historię, (w mojej wierzę) Bóg dla nas przygotował.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówicie o spadkach, o tym co zostanie a ja mam ostatnio wrażenie że wraz z moją śmiercią nastanie koniec świata.

Nie żebym był aż takim bufonem żeby uważać się za kogoś tak ważnego że świat beze mnie padnie zwyczajnie mam wrażenie że moja śmierć będzie jak wyłączenie zasilania w projektorze który wyświetla tylko jakiś film o nazwie "my life" a inni, rodzina są tylko postaciami w tym filmie więc wraz z wyłączeniem projektora oni też znikną.

Tak samo nie wiem czy inni ludzie istnieją na prawdę czy są tylko wytworem mojej fantazji przywoływani do życia moją uwagą.

Ostatnio coraz więcej razy zdarza mi się pomyśleć o kimś i on za jakiś czas pojawia się w moim życiu z byle powodu więc już sam nie wiem czy istnieje coś oprócz filmu który wyświetlam.

Mam wrażenie że inni ludzie są jak ludziki i sceneria w GTA że nie istnieją poza moim obszarem obserwacji tak jak w GTA grafa nie działa na całej mapie gry ale tylko tam gdzie jest bohater.

 

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad śmiercią dopiero przychodzi refleksja kiedy ktoś z bliskich i rodziny umiera.

Wtedy naprawdę zaczynają się refleksje i rozmyślania jak to z nami będzie.

Prawda jest taka że nie znamy ani daty, ani godziny żeby przewidzieć kiedy przyjdzie na nas pora.

Ja żyje aktualnym dniem, korzystam z życia ile się da bo nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie na nas pora.

Marek dobrze mówi aby najlepiej za życia wziąć się za jaką medytacje, wtedy na pewno będziemy gotowi na śmierć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie śmierć nie byłoby miejsca na nowe życie, nowe pokolenia. Tak działa natura. Poszukiwania sensu zmuszają nas wewnętrznie do działania. Narastająca frustracja zmusza do działania.
Przygotowanie się na śmierć to dla mnie oznaka strachu przed czymś nieuchronnym. Od strony formalnej można coś zrobić, ale mentalny strach pozostanie. Jedynie co pozostaje to akceptacja śmierci, to może nam dać spokój. Jak dla mnie szkoda czasu na rozkminy w tej materii, bo tak niczego nowego się nie wymyśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o to aby coś zmieniać ale o obieranie celi, osiągnięciem ich - spełnieniem.

Dochodzą choroby, starość i zaczynamy podsumowywać bo przyszedł na to czas. Żeby wejść w taki stan nawet niekoniecznie trzeba skończyć te powiedzmy 60 lat.

Ja już widzę taki stan w pewnej grupie społecznej, np. u raperów. Młode pokolenie zjada trapami wszystko, nie zostawiając starym niczego - co jest oczywiście zrozumiałe bo mają słuchaczy w swoim wieku, a fani starych mają już inne sprawy na głowie, rodziny, ale... Jedni z tego powodu się bulwersują a inni się z tym godzą znajdując sobie inne zajęcie.

 

Ktoś powie, normalna kolej rzeczy że nowe wypiera stare, ale nie jest to takie proste jak się wydaje, o odchowaniu dzieci już nie wspominam... I jak tu wszystko pogodzić za pensje minimalną?

Nie mówię o sobie, ale zastanawia mnie jak ci ludzie dają sobie radę, przecież to jest granica ubóstwa, tyle poróżnień, na każdym kroku kontrast że jest ktoś kogo stać, a mnie nie, że komuś się udało a mi nie...

Uważam że śmierć może być sprzymierzeńcem, ale równie dobrze może być i wybawieniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu miałbym się obawiać śmierci?

Nicości się bać?

A na ewentualne sprawy duchowe jestem przygotowany na tyle ile mogę być. 

 

Bardziej obawiam się rzeczy nie wykonać po, które się urodziłem na naszej Polskiej ziemi  i, że będę zmuszony wrócić ewentualnie z powrotem by dokończyć pewne sprawy.

Szczerze mówiąc ta kwestia mnie martwi.

Sprawy związane z moim odejściem uważam nawet nie jako za zabawne. 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.