Skocz do zawartości

Kobiecy plan na puszczenie w skarpetkach


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia,

 

Tak, to znów studium przypadku z netkobiet - przepraszam, jeśli to robi się nieco nudne, niemniej - tekst ten kieruję głównie do oprnych, których ciśnie na ślub bez intercyzy. A w świeżakowni ostatnio się trafiają tacy ;)

 

W skrócie: Facet wyznał pani po 15 latach związku (z czego część to małżeństwo, dwójka dzieci) - że już jej nie kocha. Znalazł sobie jakąś Karynę na boku. Temat jest tutaj:

 

https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=122856

 

Co jednak zwróciło moją uwagę to bezczelnosć pani, której wprawdzie współczuję sytuacji (bo to nie ona zdradziła), ale która nie ma dość przyzwoitości, by nie wyciągać ręki po cudze.

 

Kilka cytatów. Zaczęło się od rzuconego w stronę "poszkodowanej" pytania:

 

Cytat

podział majątku dyskutujesz z prawnikiem? Mam mało danych, co jest zrozumiałe bo to forum publiczne ale Twoje oczekiwania tak na moje oko są mało wygórowane. Bo ja rozumiem wszystko na pół a za nie orzekanie o winie to należy się jakiś gratis i nie myślę o 15 letnim aucie rodzinnym.

 

Na co odpowiedziała:

 

Cytat

No nie, bo polowa mieszkania czyli jego udziały to duuuuzo pieniedzy. Do tego chciałabym jakąś część oszczędności na startw  nowe życie i wysokie alimenty na dzieci.
Generalnie po tej akcji mi przypadłoby 80% majątku i opieka nad dziecmi.
Wiec to nie są skromne wymagania

Jak widać, dla pani podział majątku oznacza zabranie praktycznie wszystkiego.  Oczywiście dzieci z automatu są jej, chociaż mąż zdradził ją, a nie dzieci i jak wynika z opisu - nie jest złym ojcem, jakąś patologią, której należy wszystko zabrać - co sama przyznaje:

 

Cytat

Nie oceniam go źle jako ojca. Wiem, że kocha dzieci, a one kochają go.

 

Ale co tam, PANI SIĘ NALEŻY.

 

Jacyś faceci potem ją pojechali za te teksty i oczywiście z rozbrajającą szczerością napisała:

 

Cytat

A jak wycenisz pracę kobiet w domu OPRÓCZ zarobków? Na ile wyceniasz chodzenie w ciąży, rodzenie, zastój w karierze (ktoś musi te dzieci odbierać, brac L4 etc), bycie nianią, kucharką, sprzątaczką, załatwianie spraw rodziny? Dlaczego sprowadzasz wszystko do pracy zawodowej i chcesz podziału 50:50??

I to jest sedno. To, że kobieta chce zostać matką, rodzić, mieć zastój w karierze, opiekować się dziećmi - nie ma znaczenia. Ona jeszcze dodatkowo sobie to zamierza podliczyć po zakończeniu instytucji małżeństwa i wycenia to szalenie wysoko.

Nic, że mając mniejsze zarobki zamierza z czasu trwania małżeństwa zabrać połowę, chociaż wypracowała - powiedzmy - 30%. A gdzie tam! Rozliczona zostanie każda sekunda życia. Każda zrobiona herbata i zamieciony śmieć. Skromne 80% wspólnego majątku jej, bo - uwaga - zrobiła obiad i zajęła się własnymi dziećmi. Za opiekę nad własnymi dziećmi zamierza się teraz domagać od męża zapłaty.

 

Ręce opadają. :)

 

Perełka LOGICZNA:

 

Cytat

Ja to się dziwię, że faceci tego nie rozumieją. To jest matematyka. Wystarczy wyliczyć ile godzin w ciągu dnia/tygodnia/miesiąca/roku zajmuje opieka nad dziećmi, załatwianie spraw związanych z dziećmi, odbieranie i zawożenie dzieci do przedszkola/szkoły/na basen/zajęcia dodatkowe, zebrania w szkole, kupowanie rzeczy dla dzieci, sprzątanie po dzieciach - i dostajemy konkretną LICZBĘ. I teraz pomyśl sobie drogi HH, że tyle godzin w miesiącu dokładasz do swojego życia zawodowego. Nie będzie miało wpływu na Twoją pozycję w pracy? To jest logika po prostu.

No, zaiste. Logika ?

 

Oczywiście chodzi o dobro dzieci:

 

Cytat

"Boję się kwestii finansowych choć mam pracę i zarabiam dobrze - ale mamy dość duże zobowiązania finansowe, mój mąż bdb zarabia i będę musiała już liczyć pieniądze , a nie kupować co chce..."

 

A nie o wygodę pańci. Zawsze.

 

Podsumowując:

 

1. Nigdy nie żeń się bez intercyzy.

2. Nie pozwalaj kobiecie przygotowywać obiadów, sprzątać - przynajmniej nie w 100% samodzielnie - usłyszysz potem roszczenia, chociaż kto w ogóle myśli o czymś takim, gdy kobieta pyta "czy zrobić ci herbaty" albo "może zrobię Ci kanapki do pracy" ? kto oczekuje, że po latach zostanie to wyciągnięte, odkurzone i przygotowane jako argument do okradnięcia Cię z 80% majątku? :)

3. Gdy kobieta Cię szantażuje, że ślub albo wypad - wybierz wypad. Ponieważ ONA nie będzie miała żadnej litości:

 

Cytat

Po kilku latach stwierdziłam, że czas leci, ja mam u boku ukochanego faceta i chcę iść z nim przez zycie. On deklarował dokładnie to samo, wtedy to on był nawet bardziej starającą się stroną - a jednocześnie nie mógł podjąć decyzji. Bardzo mnie to z czasem zaczęło uwierać, bo skoro mowi, ze kocha, mieszkamy razem, znamy się już w codzienności, kochamy, fajnie nam razem - to o co chodzi? A że jestem raczej z tych bardziej zdecydowanych babeczek niż jakieś lelije - to po iluś tam rozmowach postanowiłam, że mimo milosci coś mi tu nie gra, bo skoro facet kocha to kocha, a nie się łaskawie zastanawia. Wiec doszłam do wniosku, ze nie jest ze mną szczery i że ja nie chcę już życ w takim zawieszeniu. Kumpel był nagrany, mialam miejsce do ktorego sie chcialam wyprowadzic. Decyzja była podjęta. I wtedy mój jm się obudził, przybiegł z pierścieniem. GDZIE TU JEST SZANTAŻ? Ja po prostu lubię kierować swoim życiem, a nie zdawać się na los i łaskę Pana Męża (wtedy jeszcze nie). Dziś jak o tym mysle - to było bez sensu. To juz byla czerwona flaga i trzeba się było ewakuować. Jak facet kocha - to kocha. Ale skąd w wieku 26 laty mialam wiedziec o czerwonych flagach...?

 

Kobiecie na dobrą sprawę zwisa, że się rozstaniecie, że nie będzie parą, że nie będzie z Tobą spędzać czasu, że po prostu znikniesz jej z życia. Masz się oświadczyć i ma być ślub. Albo wypierdalaj, orbiter już jedzie pomóc z przeprowadzką.

 

Oczywiście po napisaniu powyższych bredni, została poklepana po plecach i główce przez niemal wszystkie panie w jej temacie. Wyłamała się chyba tylko jedna kobieta - oraz kilku mężczyzn, którzy widząc wyżyny hipokryzji nie dali rady i napisali, co o tym sądzą.

 

Także, urocze. I smutne zarazem. Bo takie osoby wychowują dzieci. Co ma myśleć dziewczynka, której matka nie widzi niczego złego w zabraniu komuś pieniędzy, w szantażowaniu ślubem? Czy zostanie wychowana na kogokolwiek innego, niż kolejna bezduszna egoistka?

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto wie, może faktycznie lepiej wycenić wszystko, zapłacić i mieć jasne od samego początku, o co w tym chodzi. Wielu oczy by się otworzyły. Rodzina, jako kolejna tymczasowa usługa, na abonament. 

  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Januszek852 napisał:

Ja to się dziwię, że faceci tego nie rozumieją. To jest matematyka. Wystarczy wyliczyć ile godzin w ciągu dnia/tygodnia/miesiąca/roku zajmuje opieka nad dziećmi, załatwianie spraw związanych z dziećmi, odbieranie i zawożenie dzieci do przedszkola/szkoły/na basen/zajęcia dodatkowe, zebrania w szkole, kupowanie rzeczy dla dzieci, sprzątanie po dzieciach - i dostajemy konkretną LICZBĘ. I teraz pomyśl sobie drogi HH, że tyle godzin w miesiącu dokładasz do swojego życia zawodowego. Nie będzie miało wpływu na Twoją pozycję w pracy? To jest logika po prostu.

Jak mnie takie podejście wkurw... Dziecko sprowadzone do przedmotu którym trzeba się zająć i wycenić. I one pierd... że my meżczyźni traktujemy je przedmiotowo?

 

Ok, ja lecę ich logiką i wyliczanką, parafrazując:

"ja to się dziwię, że kobity tego nie rozumieją. To jest matematyka. Wystarczy wyliczyć ile godzin w ciągu dnia/tygodnia/miesiąca/roku zajmujowało mi uganianie się za labadziarą, podrywanie jej i kilku innych przed nią/z nią/po niej, pisanie, dzwonienie, proponowanie spotkań, spotykanie się, bzykanie jej , zajmowanie się nią w trakcie ciąży, połogu, odbieranie i zawożenie do ginekologa/lekarza/kręgarza/wróżki/artysty/fotografa zawożenie kobity do jej koleżanek/psiapsiułek/na basen/zajecia dodatkowe, kupowanie rzeczy dla kobity i dzieci, sprzątanie po kobicie - dostajemy konkretną LICZBĘ. I teraz pomyśl sobie droga Labadziaro, że tyle godzin w miesiącu dokładasz do swojego życia zawodowego. Nie będzie miało wpływu na Twoją pozycję w pracy? To jest logika po prostu.

 

Jak można wyceniać swoje życie prywatne i sprowadzać je do zajęcia dodatkowego i do tego płatnego? Jak można swoje dziecko sprowadzać do jakiegoś aktywa które można wycenić?

 

Aż chyba przetransponuje część swojego komentarza na tamto forum.

 

Sorry - ale wkurzyłem się jak rzadko kiedy na tego typu tematy...

Edytowane przez Dassler89
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Dassler89 napisał:

Aż chyba przetransponuje część swojego komentarza na tamto forum.

Nie radzę. Zostanie usunięte jako "off topic" i dostaniesz bana.

 


Tak samo, jak bana i kasację postu dostałaby autorka tych wypocin, gdybyś jej zlinkował ten temat i przyszłaby tu narzekać, że piszą tu szowinistyczne świnie nie doceniające jej ciężkiej orki w domu.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Januszek852 napisał:

1. Nigdy nie żeń się bez intercyzy.

Kiedyś byłem tego samego zdania, jeszcze tak z rok temu. 

 

Biorąc pod uwagę przemiany społeczne (bardzo dynamiczne i na gorsze) i zmiany w prawie, teraz jestem zdania 'Nie żeń się nigdy, jak kocha, ślub wam niepotrzebny' ;)  

 

1 godzinę temu, Januszek852 napisał:

2. Nie pozwalaj kobiecie przygotowywać obiadów, sprzątać - przynajmniej nie w 100% samodzielnie - usłyszysz potem roszczenia, chociaż kto w ogóle myśli o czymś takim, gdy kobieta pyta "czy zrobić ci herbaty" albo "może zrobię Ci kanapki do pracy" ? kto oczekuje, że po latach zostanie to wyciągnięte, odkurzone i przygotowane jako argument do okradnięcia Cię z 80% majątku? :)

Wiesz to jest w sumie bełkot, który w sądzie niewiele znaczy, a słyszy go się na każdej rozprawie rozwodowej. To nie jest żaden argument, a tak naprawdę największe problemy przy rozwodzie są z podziałem nieruchomości, bo jedna ze stron musi spłacać drugą i jak pani zostanie z dzieciakami w domu, potem ma cię spłacić to w 95% przypadków samodzielna kobieta w XXI wieku nie potrafi spłacić połowy domu ?  

 

Potem trudno to sprzedać, bo jest jazgot, że z dziećmi na bruk idzie bla bla bla .... a do mieszkania w bloku się nie przeprowadzi bla bla bla.....

 

Oczywiście nie licząc przypadków skrajnej głupoty jak stawianie domu na działce pani lub teściów, tudzież danie dostępu do wspólnego rachunku bankowego, rachunków inwestycyjnych itp. Bo wtedy faktycznie można zostać wyczyszczonym do zera i lata spędzić w sądzie.

 

1 godzinę temu, Januszek852 napisał:

3. Gdy kobieta Cię szantażuje, że ślub albo wypad - wybierz wypad. Ponieważ ONA nie będzie miała żadnej litości:

Dokładnie tak, tyle że nie w tą stronę.

 

Tyle, że trzeba sobie uświadomić, że kobieta chce śluby praktycznie zawsze z mężczyzną, który jest od niej wyżej społecznie i finansowo, więc jeśli jej nie odpowiada życie bez ślubu, to ona wypad, bo ona chce się wprosić do twojego folwarku, a nie odwrotnie ;)  

 

Godzinę temu, mac napisał:

Kto wie, może faktycznie lepiej wycenić wszystko, zapłacić i mieć jasne od samego początku, o co w tym chodzi. Wielu oczy by się otworzyły. Rodzina, jako kolejna tymczasowa usługa, na abonament. 

Tyle, że się nie da tego tak zrobić, a przynajmniej nie w małżeństwie.

 

Po pierwsze jeśli masz dość środków i np. za to co robi żona wyznaczysz jej kieszonkowe, przyjmijmy hipotetycznie wycenisz według stawek rynkowych i co miesiąc dostaje ekwiwalent wypłaty, to w przypadku rozwodu jest kolejny argument przeciwko tobie. Spadek poziomu życia, możliwe alimenty na żonę bla bla bla.... 

 

Paradoksalnie im większy materialny dobrobyt zapewniasz małżonce (a ona nie pracuje, bo zajmuje się domem ? ) tym wyższe potencjalne alimenty zapłacisz i tym większa jest szansa iż zostaną one zasądzone.

 

Są systemy prawne gdzie to można zrobić tak żeby działało, ale nie w Polsce. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Januszek852 napisał:

Nie radzę. Zostanie usunięte jako "off topic" i dostaniesz bana.

 


Tak samo, jak bana i kasację postu dostałaby autorka tych wypocin, gdybyś jej zlinkował ten temat i przyszłaby tu narzekać, że piszą tu szowinistyczne świnie nie doceniające jej ciężkiej orki w domu.

Może i masz rację, po co się denerwować - już wystarczająco się wkurzyłem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, tak jak pisze Mosze Red, w obecnej sytuacji małżeństwo nie wchodzi w grę. Choćby nie wiem jak słodka i uległa była Wasza wybranka. To zmieni się po latach i będziecie w tarapatach. Tylko luźne związki bez większych zobowiązań, jak dziewczyna naciska na ślub to zawsze obracajcie to w żart i traktujcie na luzie i działajcie tak jak gdyby nigdy nic. Jednocześnie zmniejszajcie częstotliwość spotkań ( żeby nie przerzucała na was toksycznych zachowań) i ograniczajcie spotkania głównie do przyjemnych aktywności jak np. seks.

 

 Nawet nie musicie zrywać z dziewczyną, po jakimś czasie ona sama to zrobi jak zobaczy, że oświadczyn raczej nie będzie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym przypadku chociaż to facet przeskoczył na inną gałąź. Jak kobieta przeskoczy to sytuacja jest....taka sama. Udowodnij jej winę, jak torturowałeś ją fizycznie i ekonomicznie przez x lat, męska szowinistyczna świnio. Jak jesteście katolikami i nalega na ślub, to weźcie kościelny. Nie jeden ksiądz się znajdzie co za parę stów otworzy kościół, przełoży stułę przez ręce i podyktuję słowa przysięgi. A że to nie będzie miało mocy prawnej? Co by to miało myszce przeszkadzać :)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Mosze Red napisał:

Tyle, że się nie da tego tak zrobić, a przynajmniej nie w małżeństwie.

Mosze, Królu Złoty xD przecież nikt mi nie wmówi, że czarne to czarne, a białe to białe ?

 

Jak zwykle pełna zgoda, ale czy to nie fantastyczny pomysł, który po zmianie uwarunkowań prawnych objawiłby prawdę lub jej część? 

 

Moim zdaniem już małżeństwo można nazwać abonamentem, ale wymuszonym. Takie zaproszenie na prezentację garnków, dostajesz prezent na początku, a później przychodzą raty przez lata, a i tak okazuje się, że aby wyjść z umowy musisz dużo zapłacić. Nie ma sensu nad tym się zatrzymywać. Wszystko zostało już powiedziane. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, checmy czy nie chcemy, "relacje długodystansowe" w okcydencie będą powoli odchodzić do lamusa. Małżeństwo z intercyzą, czy bez? A co to kurwa za różnica jak za jakiś czas jak się rozstaniesz to i tak będziesz płacić? Wystarczy, że na własnym kwadracie zarejestrujesz (bądź za jakiś czas już i nawet nie trzeba będzie tego robić, tylko to będzie już z urzędu rozdane) dodatkową osobę i w przypadku "kryzysu" jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności możesz mieć problem z dostępem do niego (że tak delikatnie to nazwę). 

 

Też jestem zdania, że zobaczenie obecnie prawdziwie zgodnego małżeństwa to jak zobacznie białego kruka. A jestem pewien, że za lat naście to białym krukiem będzie samo jego zawarcie. 

 

Żenić się aby chodzić ciągle "przybitym". Interes w huj ? 

 

Jakiś romansik, relacja krótkoterminowa, a później do siebie do nory oglądać bajki Disneya, że kiedyś to było ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat poruszany wiele razy, a nikt z nas nie dał jeszcze konkretnej odpowiedzi jak sobie poradzić jeśli oboje partnerów chce dziecka i chcą wychować dziecko tak żeby między nimi było 'sprawiedliwie' finansowo.

Uważam, że małżeństwo tylko z intercyzą i mocną rozwagą podczas obrotu gotówki i przy inwestowaniu.

Nie zgadzam się, że kobiecie się nic nie należy za urodzenie i wychowanie dziecka. Bardzo dużo poświęca. Nie wiem jak tam jest dokładnie z zasiłkiem macierzyńskim itp, nawet jeśli jest o równowartości wynagrodzenia na umowie to kończy się jakoś kiedy dziecko ma 4 miesiące i co wtedy? Statystycznie poczęcie dziecka przypada kobietom jakoś na pik kariery i rzeczywiście tracą dużo okazji na rozwój i budowanie pozycji w biznesie.

Są też zalety bycia matką a nie ojcem, o których się głośno nie mówi i każdy z forum te zalety zna: świadomość czyje jest dziecko, pewność, że nikt tego dziecka potem nie zabierze, hipergamiczne możliwości wyboru partnera itp.

Oczywiście, żebyśmy się źle nie zrozumieli: jakieś dzielenie nieruchomości 80/20% to są absurdy i śmnieszy mnie typ co się pod tym podpisał.

 

Sytuacja z wczoraj: Dalszy znajomy po 3 latach małżeństwa przeszedł rozwód. Jedno dziecko. Właśnie skończył remont domu po teściach. Wsadził 300k, nie posiada żadnych paragonów, bo żeby było taniej brał towar i usługi na czarno. 30 lat, fajny chłopak, wisi gdzieś jeszcze kasę na ten dom, walczy o widzenia z dzieckiem. Wszystko mu odebrano jednym zgłoszeniem. Taki wesołek optymista. Trochę jednak trzeba myśleć w przód pesymistycznie. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mac napisał:

Kto wie, może faktycznie lepiej wycenić wszystko, zapłacić i mieć jasne od samego początku, o co w tym chodzi. Wielu oczy by się otworzyły. Rodzina, jako kolejna tymczasowa usługa, na abonament. 

Wszystko git do czasu gdy nie masz dzieci.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

1. Nigdy nie żeń się bez intercyzy.

Rozdzielność majątkowa NIE jest w żaden sposób zabezpieczeniem przed grabieżą majątku pod postacią alimentacji z dupy.

Ona (tylko) ułatwia podział majątku w momencie, gdy jest zgoda w związku

 

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

2. Nie pozwalaj kobiecie przygotowywać obiadów, sprzątać - przynajmniej nie w 100% samodzielnie - usłyszysz potem roszczenia, chociaż kto w ogóle myśli o czymś takim, gdy kobieta pyta "czy zrobić ci herbaty" albo "może zrobię Ci kanapki do pracy" ? kto oczekuje, że po latach zostanie to wyciągnięte, odkurzone i przygotowane jako argument do okradnięcia Cię z 80% majątku? :)

Nicnierobienie, czy tzw "sprawiedliwy podział obowiązków" również nie zapobieże roszczeniom, radośnie wspieranych przez sądy.

Wręcz przeciwnie - twardo egzekwować działania wokół domu, mając z tyłu głowy to, po co jest kobieta w życiu mężczyzny (kolejność celowa, od najważniejszego)

 

1. Dzieci

2. Zajęcie się domem oraz towarzystwo

3. Seks

 

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

3. Gdy kobieta Cię szantażuje, że ślub albo wypad - wybierz wypad. Ponieważ ONA nie będzie miała żadnej litości:

Tu zgoda.

 

Jak zauważono: jedyna słuszna opcja w obecnych czasach, to NIE GRAĆ W TĄ GRĘ.

Ślub eksponuje na potężne ryzyko, a nie daje praktycznie ŻADNYCH korzyści dla mężczyzny. A skoro tak jest, to po co się w to pchać?
 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pacman napisał:

Temat poruszany wiele razy, a nikt z nas nie dał jeszcze konkretnej odpowiedzi jak sobie poradzić jeśli oboje partnerów chce dziecka i chcą wychować dziecko tak żeby między nimi było 'sprawiedliwie' finansowo.

Dajesz przysięgę przez BOGIEM, że nie zostawisz partnera życiowego w szczęściu, czy chorobie, a później się z tego wycofujesz, bo moda na rozwód, hipergamia, niezgodność charakterów ? O jakiej kurwa sprawiedliwości ty mówisz.

 

Rozmawiamy o sprawiedliwości społecznej, o modzie, o sprawiedliwości biologicznej, o dotrzymywaniu umowy ponad wszystko, pod karą śmierci. Opcji jest kilka, ale zawsze wymagają ogromnego bata.

 

Moim zdaniem cała patologia wynika z funkcjonowania sądów rodzinnych, z tego, że państwo wpierdala się z jebanymi patologicznymi buciorami w życie rodzin.

 

Zostawić rodziny samym sobie, żadnych sądów, żadnych możliwości rozwodowych, nic. I masz sprawiedliwość, bo jak sobie wybierzesz, tak będziesz miał. Bierzesz odpowiedzialność za decyzję.

 

A jeżeli ktoś bierze kościelny to nie może się rozwieść w ogóle i ma obowiązek się dogadać. Dzieci po równo kontakty zawsze, żadnych alimentów.

 

Sądy rodzinne to jest pomyłka, która wywołuje podejrzewam 99% patologicznych sytuacji. Wyobraźmy sobie sytuację, w której nie ma funkcji alimentów, ani majątkowego zabezpieczenia kobiety. Czy inaczej by się zachowywały i tak podskakiwały, czy może zaczęłyby dotrzymywać obietnicy i trzymałyby się nieco lepszych życiowych wyborów?

Świadome kobiety z forum powinny założyć firmę przetestuj rodzinkę. Przez miesiąc terapia, jak wygląda małżeństwo. Przez pierwszy tydzień seks i obiadki, przez drugi fochy i płacz przez ścianę, ostatecznie kradzież hajsu i wypierdolenie na butach przez kolegów z chaty.

 

Slogan reklamowy.

 

Zacznij pięknie. Skończ, jak zwykle.

 

xD

 

Prowizja 1% do mnie, zapraszam na konsultacje.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Tak, to znów studium przypadku z netkobiet - przepraszam, jeśli to robi się nieco nudne, niemniej - tekst ten kieruję głównie do oprnych, których ciśnie na ślub bez intercyzy. A w świeżakowni ostatnio się trafiają tacy

Czemu nudne? Dobry pomysł. Praca u podstaw.

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Nic, że mając mniejsze zarobki zamierza z czasu trwania małżeństwa zabrać połowę, chociaż wypracowała - powiedzmy - 30%. A gdzie tam! Rozliczona zostanie każda sekunda życia. Każda zrobiona herbata i zamieciony śmieć. Skromne 80% wspólnego majątku jej, bo - uwaga - zrobiła obiad i zajęła się własnymi dziećmi. Za opiekę nad własnymi dziećmi zamierza się teraz domagać od męża zapłaty.

Ogólnie jestem zniesmaczony jak to przeczytałem. Pierwsze wrażenie - chętnie bym po niej pojechał, bo sam doświadczyłem tego jak kobieta potrafi "wyceniać" swój wkład i ile potrafi z siebie czasem dawać.

 

Trzeba trzymać jakiś poziom (wiele osób ma tu wysoki), zluzuję zatem trochę.

Widzisz...ludzie mają to do siebie, że często operują z perspektywy emocji.

Kobiety bardziej.

 

Popatrz z tej perspektywy - facet zgodził się na pewne granice (ślub -> wyłączność) i tę granicę przekroczył.

Cytat

Rozpoczął się rok wybaczania. On się starał, przepraszal, ja się wyczołgiwałam z łóżka będąc w takim szoku, że wylądowałam na antydepresantach. Nic, przysięgam - nic nie zwiastowalo takiego obrotu akcji. Żadnych kłótni wiekszych, żadnych kryzysów. Za to wieczorki przy winie z netflixem, rozmowy, wakacje, wyjazdy weekendowe, wieczory ze znajomymi na planszowkach, dobry seks, czułość, codziennie zasypianie na łyżeczkę...Może ślepa byłam, ale nie miałam żadnych podstaw żeby sądzić że coś nie gra ..
Mąż się starał, ja walczyłam ze sobą by wybaczyć.
On oczywiście zszedł do podziemia, cały czas flirtując z koleżanką. Do tego stopnia, że się zakochał

Czy miał jaja, aby zainicjować rozwód i dać jej do zrozumienia, że nie jest kobietą, z którą chce być?

Było mu to wygodne, więc zapłaci/ł za tę lekcję.

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

I to jest sedno. To, że kobieta chce zostać matką, rodzić, mieć zastój w karierze, opiekować się dziećmi - nie ma znaczenia. Ona jeszcze dodatkowo sobie to zamierza podliczyć po zakończeniu instytucji małżeństwa i wycenia to szalenie wysoko.

Nic, że mając mniejsze zarobki zamierza z czasu trwania małżeństwa zabrać połowę, chociaż wypracowała - powiedzmy - 30%. A gdzie tam! Rozliczona zostanie każda sekunda życia. Każda zrobiona herbata i zamieciony śmieć. Skromne 80% wspólnego majątku jej, bo - uwaga - zrobiła obiad i zajęła się własnymi dziećmi. Za opiekę nad własnymi dziećmi zamierza się teraz domagać od męża zapłaty.

Urażone ego + racjonalizacja. Mieszanka wybuchowa.

Dzieci pewnie zostaną kartą przetargową i wcześniejsze profity (bycie matką, spełnienie się w tym obszarze) nie są tak istotne.

Pani jest pod wpływem podobnych sobie, które uważają, że jest to odpowiednie "zadośćuczynienie".

Nie jest więc istotne co facet włożył dobrego w związek - jej filtr już to ucina.

Stworzył potwora - to mogę powiedzieć.

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Ale co tam, PANI SIĘ NALEŻY.

Koniec z logiką.

Jej model postrzegania został poważnie naruszony przez zdradę, uczynne netowe koleżanki anonki dopełniły dzieła zniszczenia.

Tryb roszczeniowy został włączony z pełną mocą.

 

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Wyłamała się chyba tylko jedna kobieta - oraz kilku mężczyzn, którzy widząc wyżyny hipokryzji nie dali rady i napisali, co o tym sądzą

Chodzi Ci o ten tekst?

Cytat

A druga... Druga dotyczy tytułu założonego przez Ciebie wątku. Polemizowałabym z nim z kilku powodów. To, co Ci się przydarzyło jest życiowym kataklizmem, a jego niszczycielska siła rujnuje wszystko. Uczucia jakich doświadczałaś tuż po odkryciu zdrady i które nosisz w sobie teraz są odpowiedzią Twojego organizmu i całej Twojej psychiki na straszliwy cios, jaki Ci zadano. Jesteś w permanentnym stanie mobilizacji. I choć  masz ogromną ochotę wyjść z tej matni, radziłabym Ci jeszcze przez jakiś czas wstrzymać lejce i nie pogalopować w innym kierunku, ponieważ po tym, co teraz, przyjdą inne stany uczuć, nad którymi pewnie dłużej się zatrzymasz już spokojniejsza, bardziej zdystanowana,  Moim zdaniem nie jest dobrze, abyś właśnie teraz podejmowała tak definitywne kroki.

Chwała jej za to. Ale autorka posta raczej to odbije.

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

1. Nigdy nie żeń się bez intercyzy.

Tak, to zdecydowane minimum w obecnych czasach, dobra rada dla większości facetów.

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

2. Nie pozwalaj kobiecie przygotowywać obiadów, sprzątać - przynajmniej nie w 100% samodzielnie - usłyszysz potem roszczenia, chociaż kto w ogóle myśli o czymś takim, gdy kobieta pyta "czy zrobić ci herbaty" albo "może zrobię Ci kanapki do pracy" ? kto oczekuje, że po latach zostanie to wyciągnięte, odkurzone i przygotowane jako argument do okradnięcia Cię z 80% majątku?

Bardzo dobre zagadnienie. Model partnerski daje facetowi argumenty przeciwko nadmiernemu korzystaniu przez kobietę z argumentu "ja się tak poświęcałam" i vice versa. Powiem więcej: może facet powinien w jakiś sposób pokazywać to również na zewnątrz (nie na pokaz, oczywiście).

 

Facet wchodząc w związek zapewne nie widział, jak się to dla niego skończy. Okradanie z 80% jest niesprawiedliwie, ale oszukiwanie swojej partnerki - to nie jest normalne zachowanie. Zachował się jak jakiś prymityw. Zniżył ją do swojego poziomu. Zresztą jej poziom wcale nie był wysoki (co udowodniła w późniejszych akapitach).

Ani ona ani on w tej relacji nie są normalni.

Efekt też nie będzie normalny.

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

. Gdy kobieta Cię szantażuje, że ślub albo wypad - wybierz wypad.

W uproszczeniu tak.

Wybór powinien być jasny (powinien wiedzieć co z czym) i powinien znać granice i je stawiać.

Jak chciał ruchać na boku, to tak jakby to Milroh napisał - powinien ją "urobić", czyli pokazać się ze swojej strony, że on dopuszcza relację, która nigdy nie będzie monogamiczna.

Ale to w sumie już samo w sobie wyklucza ślub, bo zdrada w odniesieniu do ślubu zawsze będzie traktowana na niekorzyść strony zdradzającej (której zdrada została udowodniona).

Problem w tym, że on nie wszedł w ślub z pełną świadomością, został do niego popchnięty.

Ale też jest człowiekiem dorosłym, w teorii miał jakieś szanse zdania sobie sprawę, co znaczy przysięga małżeńska.

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Wiec doszłam do wniosku, ze nie jest ze mną szczery i że ja nie chcę już życ w takim zawieszeniu. Kumpel był nagrany, mialam miejsce do ktorego sie chcialam wyprowadzic

I facetowi powinna zapalić się czerwona lampka. Panna dała sygnał - nie ty, to inny.

Jej deklaracja, którą można rozumieć: że istotny jest jakiś partner (spełniający jej kryteria), a nie konkretnie on.

Ich relacja nie była więc gotowa na dalszy level (ślub).

Została posadowiona na kiepskim fundamencie.

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Dziś jak o tym mysle - to było bez sensu. To juz byla czerwona flaga i trzeba się było ewakuować. Jak facet kocha - to kocha

To jest dobre :) .

Zdała sobie sprawę, że dla niej jest to czerwona flaga. Nie widzi natomiast, że sama flagą machnęła facetowi przed oczami - w sposób bardzo wymowny.

 

Gdyby sama rzeczywiście kochała, nie byłoby nagranego faceta. Kiepski fundament do ślubu.

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Kobiecie na dobrą sprawę zwisa, że się rozstaniecie, że nie będzie parą, że nie będzie z Tobą spędzać czasu, że po prostu znikniesz jej z życia. Masz się oświadczyć i ma być ślub. Albo wypierdalaj, orbiter już jedzie pomóc z przeprowadzką.

TAKIM TYPOM KOBIET. Czerwona flaga przecież była.

Może ta sama kobieta i inny partner - i byłoby inaczej (podobnie ten sam facet i inna kobieta).

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Oczywiście po napisaniu powyższych bredni, została poklepana po plecach i główce przez niemal wszystkie panie w jej temacie. Wyłamała się chyba tylko jedna kobieta - oraz kilku mężczyzn, którzy widząc wyżyny hipokryzji nie dali rady i napisali, co o tym sądzą.

Szuka potwierdzenia. Nic nowego. Ego i chomik racjonalizacji robią swoje. Nie tylko u niej.

Facet zacznie nienawidzić kobiet, babka facetów - i traktować ich instrumentalnie.

Mogli się rozwinąć w małżeństwie, a prawdopodobnie zatrzymają w rozwoju.

Przykre.

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Także, urocze. I smutne zarazem. Bo takie osoby wychowują dzieci. Co ma myśleć dziewczynka, której matka nie widzi niczego złego w zabraniu komuś pieniędzy, w szantażowaniu ślubem? Czy zostanie wychowana na kogokolwiek innego, niż kolejna bezduszna egoistka?

Smutne, ale prawdziwe.

Przepis, jak wyprodukować toksyka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólny komentarz do całej sytuacji - i rozbicia tego co powyżej @lync napisał: 

 

NIE MA ŻADNEJ RÓŻNICY!

 

Nie ma żadnej różnicy czy to koleś zdradził czy ona zdradziła - koniec końców zagrywka byłaby taka sama: nieważne kto nagrabił, grabie grabią do siebie.

Nie wystarczająco dużo już było historii Braci, gdzie samca zdradziła a i tak zachowała się tak jak ta powyżej, zdradzona? 

A ile historii jest takich, gdzie kobieta zdradziła i zachowała się honorowo nie zabierając nic ze sobą? Ciężko mi sobie przypomnieć choć jedną. 

A do tej pierwszej historii zaliczam sam siebie.

 

Czy w jedną czy w drugą chomik zracjonalizuje żeby facetowi dopierdolić i dać dla siebie, czy to finanse czy "emocję" czy "poczucie bycia ofiarą". Jeden #&uj.

On zdradził: "cham, chuj, prostak, jak on mógł, o ja biedna, w sądzie mu pokażę!"

Ona zdradziła: "on mnie zmusił, to wszystko przez niego, nie interesował się, o ja biedna, w sądzie mu pokażę!".

Wszystko inne jest mało ważne: dzieci - co tam, przystosują się, w końcu każdy inny facet i tak będzie lepszym ojcem bo tak!; przysięgi - a gdzie tam, przecież teraz to takie niemodne, a jeszcze na całe życie, że co? A przecież co tydzień inna impreza; kredyt i kwestia własności - O! w sumie okazują się w praktyce chyba najważniejsze :) Więc jeśli chcecie się hajtać - bierzcie od razu wspólny kredyt, mega spaja związek ;)

Koniec końców i tak kończy się w praktyce tak samo - idziesz do sądu po wyrok, który zazwyczaj wydaje "urocza" sędzina.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mosze Red napisał:

Wiesz to jest w sumie bełkot, który w sądzie niewiele znaczy, a słyszy go się na każdej rozprawie rozwodowej. To nie jest żaden argument, a tak naprawdę największe problemy przy rozwodzie są z podziałem nieruchomości, bo jedna ze stron musi spłacać drugą i jak pani zostanie z dzieciakami w domu, potem ma cię spłacić to w 95% przypadków samodzielna kobieta w XXI wieku nie potrafi spłacić połowy domu ?  

 

Potem trudno to sprzedać, bo jest jazgot, że z dziećmi na bruk idzie bla bla bla .... a do mieszkania w bloku się nie przeprowadzi bla bla bla.....

 

To prawda, te samodzielne, nowoczesne i wyzwolone kobiety mają gęby pełne frazesów a jak przychodzi co do czego to..... miśśśśś zapewnisz mi bezpieczeństwo?

 

Dla pańci niemalże każdej jedyna szansa aby mieć w życiu mieszkanie/dom to ograbić faceta. przykładów wokoło mnóstwo. ja osobiście nie widzę żadnego powodu aby oddawać pańci mieszkanie na które sam zarobiłem, bo ona musi gdzieś mieszkać z dziećmi.  Odpowiedź na to jest jasna i oczywista - nie ma przymusu aby pańcia brała dzieci na poniewierkę i dzieci zawsze mają gdzie mieszkać przy ojcu. A skoro ich praca w domu tyle warta jak 2 albo 3 etaty to nic nie szkodzi na przeszkodzie aby np się zwolniły z aktualnej pracy i poszły na 8 godzin sprzątać prać i gotować i opiekować się dziećmi gospodarzy czyli za gosposię w jakimś domu u bogatych państwa i ciekawe jak ta ich praca zostanie wyceniona czy rzeczywiście na te 3 etaty licząc jako minimalną krajową 2600 zł razy 3 to daje kwotę  niemalże 8 tys zł. widział ktoś aby praczka/sprzataczka/gosposia zarabiała 8 tys?

 

I ostatni gwóźdź do trumny. Przykładowo ON zarabia netto 10 tys zł.  ona po wyższej szkole gotowania na gazie niech ma np 3 tys netto albo nawet niech ma 5 tys netto.  i mamy różnicę pomiedzy wkładem mężczyzny a kobiety czy też męża i żony - we wspólny majątek. A według prawa majatek wspólny małżeński jest dzielony 50/50 - to należy zatem bezczelnie dopilnować aby wkład był równy czyli pańcia tą różnicę może nadrobić właśnie sprzątając, piorąc, gotują i opiekując się dziećmi a jeżeli nie chce tego robić to niech finansowo kombinuje aby było po równo wkładu we wspólny majatek.

 

Inaczej nie ma się co patyczkować tylko intercyza albo jeszcze lepiej żadnych ślubów.

 

Widzę co się dzieje wokoło jak zachowują się pańcie czyli identycznie jak w temacie głównym. Kiedyś już tu było pisane - że pańcie z kończącego się układu zawsze  się starają wyciagnąć/ukraść dla siebie jak najwięcej bo to jest ich jedyna okazja aby się w życiu obłowić/nakraść bezkarnie w świetle jupiterów.

 

I na koniec historia z życia wzięta - kolega z pracy żyje z pańcią bez ślubu, dwójka dzieci. Mieszkanie ogarnął sam sprzedając kawalerkę i biorąc kredyt na siebie. Kiedy to zrobił i pominął pańcię w układzie to pańcia rzekła - "to ja już w żuciu nic nie będę miała?"  opowiedział nam to jak wcześniej go ostrzegaliśmy aby nie brał "wspólnego" kredytu i nie kupował wspólnie "mieszkania"

 

No i tekst z ostatnich dni opowiedziany przez kobietę - jej koleżanka ma męża pracującego za granicą - ponoć wierna jak pies, w sumie nie musi pracować ale pracuje bo chce mieć UWAGA!!!  "SWOJE PIENIĄDZE" - no tak facet zapierdziela i to co zarobi jest wspólne, a kasa z pracy pańcie jest jej kasą "SWOJĄ"  - i tu macie ich pojecie o wspólnocie majątkowej. Jego zarobki zawsze są wspólne a jej zarobki są jej. Z tym należy walczyć bezwzględnie.

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2 zapomniałeś jeszcze o przypadkach gdy pani jest sponsorowana przez rodziców tj. najczęściej ojca wtedy też często ma 'swoje' mieszkanie. Oczywiście niewielu jest ludzi, którzy mogą swojej perełce kupić mieszkanko za gotówkę.

 

Znam sporo pań, które miały mieszkania na kredyt, tyle że lwią część tego kredytu (albo całość) spłacali rodzice, często i dziadkowie się dokładali, jasne ich kasa ich wybór, nie ma nic w tym złego każdy chce pomóc dzieciom, wnukom. Tylko ....... często te panie pociskają kity że same się dorobiły, bo jak powiedzą tato spłaca raty, czy dziadek się dokłada to już nie licuje z wizerunkiem samodzielnej i nowoczesnej kobiety ;)  

 

Najlepsze są motywy jak rodzic spłaca, ale go nagle zabraknie, wtedy zaczyna się paniczne szukanie 'męża/ bankomatu' albo szukanie kogoś kto kupi mieszkanie i przejmie kredyt.

 

Widziałem takie akcje kilka razy, tatuś spłacał, tatusiowi się zmarło, desperacja level hard i nagła chęć 'ustatkowania', a jak nie wyszło, sprzedać za bezcen, niech ktoś przejmie kredyt, a samodzielna kobieta zawija się do domu rodzinnego 'pomagać mamie po śmierci taty'.

 

Zawsze jak słyszę o samodzielności pań i dorobieniu się zapala mi się czerwona lampka i zaczynam wnikać i wtedy wychodzi, że w sumie to dom/ mieszkanie po pierwszym mężu, tym złym co ją zostawił, albo bił, albo nie kochał jak powinien bla bla bla ....

 

Najzabawniej gdy wiem ile pani +/- zarabia, i mma o niej trochę informacji, wtedy jak zaczyna temat, co ona ma, jaka jest samodzielna finansowo, zaczynam się nieźle bawić. Pytam skąd miała pieniążki na mieszkanie, a może na raty wzięła, bo pracuje zawodowo 3 lata, a zarabia 2500 na rękę, to tak raczej nie bardzo ją stać na zakup, a i na kredyt też nie bardzo. Jakby spłacała kredyt, to nie było by na ajfona i ciuszki, więc się dopytuję skąd te pieniążki się wzięły, oczywiście nie bezpośrednio ? I tak sobie liczę na głos, ratka tyle, czynsz tyle, wypady do klubu tyle, abonament za telefon i  internecik tyle, to tyle, tamto tyle. 

 

Na koniec patrzę z przerażeniem w oczach i mówię, przecież jak wszystko opłacisz to zostaje ci stówka do pierwszego, co ty na szczawiu i mirabelkach żyjesz?

 

Jak się tą ich 'samodzielność' rozłoży na czynniki pierwsze ... strasznie się wtedy wkurwiają, jak się je pomalutku w kozi róg zapędzi, albo jest foch albo wychodzi, że dziadek kupił, albo tata spłaca kredy. 

 

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, mac napisał:

może faktycznie lepiej wycenić wszystko, zapłacić i mieć jasne od samego początku, o co w tym chodzi.

rodzina, jako kolejna tymczasowa usługa, na abonament. 

Czyli wszystko wróciłoby do normy. Tak, rodzina to spółka gospodarcza, tyle że w obecnych czasach ludzie coraz częściej o tym zapominają i dziwią się, czemu po dwóch latach już nie czują motylków w brzuchu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, Mosze Red said:

@rarek2 zapomniałeś jeszcze o przypadkach gdy pani jest sponsorowana przez rodziców tj. najczęściej ojca wtedy też często ma 'swoje' mieszkanie. Oczywiście niewielu jest ludzi, którzy mogą swojej perełce kupić mieszkanko za gotówkę.

 

Znam sporo pań, które miały mieszkania na kredyt, tyle że lwią część tego kredytu (albo całość) spłacali rodzice, często i dziadkowie się dokładali, jasne ich kasa ich wybór, nie ma nic w tym złego każdy chce pomóc dzieciom, wnukom. Tylko ....... często te panie pociskają kity że same się dorobiły, bo jak powiedzą tato spłaca raty, czy dziadek się dokłada to już nie licuje z wizerunkiem samodzielnej i nowoczesnej kobiety ;)  

 

Najlepsze są motywy jak rodzic spłaca, ale go nagle zabraknie, wtedy zaczyna się paniczne szukanie 'męża/ bankomatu' albo szukanie kogoś kto kupi mieszkanie i przejmie kredyt.

 

Widziałem takie akcje kilka razy, tatuś spłacał, tatusiowi się zmarło, desperacja level hard i nagła chęć 'ustatkowania', a jak nie wyszło, sprzedać za bezcen, niech ktoś przejmie kredyt, a samodzielna kobieta zawija się do domu rodzinnego 'pomagać mamie po śmierci taty'.

 

Zawsze jak słyszę o samodzielności pań i dorobieniu się zapala mi się czerwona lampka i zaczynam wnikać i wtedy wychodzi, że w sumie to dom/ mieszkanie po pierwszym mężu, tym złym co ją zostawił, albo bił, albo nie kochał jak powinien bla bla bla ....

 

Najzabawniej gdy wiem ile pani +/- zarabia, i mma o niej trochę informacji, wtedy jak zaczyna temat, co ona ma, jaka jest samodzielna finansowo, zaczynam się nieźle bawić. Pytam skąd miała pieniążki na mieszkanie, a może na raty wzięła, bo pracuje zawodowo 3 lata, a zarabia 2500 na rękę, to tak raczej nie bardzo ją stać na zakup, a i na kredyt też nie bardzo. Jakby spłacała kredyt, to nie było by na ajfona i ciuszki, więc się dopytuję skąd te pieniążki się wzięły, oczywiście nie bezpośrednio ? I tak sobie liczę na głos, ratka tyle, czynsz tyle, wypady do klubu tyle, abonament za telefon i  internecik tyle, to tyle, tamto tyle. 

 

Na koniec patrzę z przerażeniem w oczach i mówię, przecież jak wszystko opłacisz to zostaje ci stówka do pierwszego, co ty na szczawiu i mirabelkach żyjesz?

 

Jak się tą ich 'samodzielność' rozłoży na czynniki pierwsze ... strasznie się wtedy wkurwiają, jak się je pomalutku w kozi róg zapędzi, albo jest foch albo wychodzi, że dziadek kupił, albo tata spłaca kredy. 

 

Następnym razem uważaj, szczur zagoniony w kąt, kąsa wszystkich dookoła ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Mosze Red napisał:

Jak się tą ich 'samodzielność' rozłoży na czynniki pierwsze ... strasznie się wtedy wkurwiają, jak się je pomalutku w kozi róg zapędzi, albo jest foch albo wychodzi, że dziadek kupił, albo tata spłaca kredy.

Zapłaciłbym, żeby zobaczyć, jak tak dyskutujesz z kobietą ? A po wszystkim zapaliłbym, chociaż nie palę, bo to by było zbyt mocne, aby nie zapalić ?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.