Skocz do zawartości

Pretensje nowej żonki czyli daj palec to wezmę całą rękę.


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, Mosze Red napisał:

I teraz wróćmy do standardu w kobiecym zachowaniu i rozumowaniu:

 

1 Dla kobiety dziecko jest zawsze najważniejsze!

 

Ja bym to inaczej ujął.

Dla kobiety ważna jest własna dupa. I jej potrzeby.

Kropka. Jeżeli w ramach onych potrzeb pojawi się skowyt macicy, a wraz z nim przychówek, to automatycznie zostaje on ujęty w potrzebach dupy.

Jeżeli dziecko przestanie być potrzebne - siekiera i nara.

U kobiety potomstwo nie jest celem samym w sobie, tylko środkiem realizacji egoistycznych potrzeb. Głównie potrzeby rozmnożenia się.

 

To, że w ramach socjalizacji pojawiła się narracja p.t. 'dobro dziecka', 'cud narodzin' itp pierdolenie mające na celu przykrycie przykrej i zupełnie nie sexy natury ludzkiej nie zmienia faktu, że dziecko powstaje i żyje sobie dalej z matką wyłącznie z jej pobudek egoistycznych - "mam potrzebę posiadania dziecka i ją zaspokajam". To potrzeba najniższego poziomu - na równi z jedzeniem, piciem, oddychaniem, sraniem itd...

 

Także... No nie zgadzam się, że "dla kombiemtki dzieciomtko jezd najwarzniejsze".

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

U kobiety potomstwo nie jest celem samym w sobie, tylko środkiem realizacji egoistycznych potrzeb. Głównie potrzeby rozmnożenia się.

Jest też nośnikiem niespełnionych marzeń, pretensji, zaburzeń i deficytów.

"Chcę wreszcie mieć cel w życiu"

"Moje życie w KOŃCU będzie miało sens"

"Chce zostawić coś po sobie"

"Ktoś wreszcie będzie mnie NAPRAWDĘ kochał"

"Będzie tym kim zawsze chciałam być"

"Będę w końcu MATKĄ " - to najciekawsze, istnieje realna stygmatyzacja ze strony "madek"

...

Oczywiście beta-bankomat usłyszy "urodziłam CI dziecko".

 

I potem widzimy na ulicy turbo Dżesikę  z TV Julką drące ryja w przeświadczeniu że są osią wszechświata...

 

 

 

 

Edytowane przez ntech
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, spitfire napisał:

A ja w ten sposób sprawdzam nowe kobiety bo już miałem kiedyś podobną sytuację gdy kupowałem laptopa na komunię. Reakcja często powie Ci z kim masz do czynienia 

Jaka reakcja? Bo przykładowo ja też bym się ucieszył, gdyby mi ktoś laptopa kupił.

Tak ma każdy normalny człowiek.

 

Chyba, że mówisz o takiej reakcji, że zaraz po otrzymaniu tego prezentu Ci go zwróci.

Tak to może ma z 3 % społeczeństwa, reszta podziękuje i przyjmie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Wolumen napisał:

Jaka reakcja? Bo przykładowo ja też bym się ucieszył, gdyby mi ktoś laptopa kupił.

Tak ma każdy normalny człowiek.

Chyba się źle rozumiemy. 

Chodzi o reakcje twojej partnerki na to gry kupujesz nowy prezent swojemu dziecku (najlepiej drogi), mówisz że masz budżet np 2500 zł , Wręcz pytasz o poradę który kupić  ?

i wtedy słuchasz co mówi 

Jeśli jest
-nie kupuj takiego drogiego

-Po co jej taki drogi 

- Itp itd

to masz już odpowiedź :) kto jest kim 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.12.2020 o 22:09, jaro670 napisał:

 

Według mnie to historyjka z tzw. dupy (tzn. wymyślona, na potrzeby zobrazowania tematu, nie zaś wyznanie rzeczywistej osoby).

Jak pięknie napisany artykuł. Tak nie po polsku:

"Chociaż pracowaliśmy razem, w firmie wszyscy wiedzieli, że mamy romans."

Słowo "chociaż" powinno sugerować coś nie wynikającego z poprzedniej części wypowiedzi, zakakujacego ("Chociaż bardzo uważaliśmy, i tak w trakcie posuwania na biurku zrzuciliśmy kubek firmowy i zdjecie rodziny w ramce"). Zdanie "Chociaż pracowaliśmy razem, w firmie wszyscy wiedzieli, że mamy romans." nie ma żadnego sensu. Pismactwo.

To tak tylko na marginesie, z jakim badziewiem językowym teraz mamy do czynienia. Przed wojną była podobnież grafomańska literatura dla kucharek, bez wysokich oczekiwań.T\eraz jest już chyba takie wszystko. mam wrażenie, że należę do ostatniego pokolenia (póki co) które dba jeszcze o poprawne formułowanie myśli na piśmie i w mowie.

Dobra, dosyć biadolenia.

 

W dniu 20.12.2020 o 22:46, Yolo napisał:

Gość rozwalił rodzinę wdając się w romans i chyba poczucie winy mocno nim powoduje, a haj się powoli kończy.

Laska rozwaliła rodzinę romansując z żonatym i dzieciatym, a teraz zdziwienie że nie wszystko idzie po jej myśli.

 

Oboje są siebie warci. 

 

@Yolo, Yolo. Czy Ty stawiasz znak równości między "wdaniem się w romans" a "rozwaleniem rodziny"? Rozwalenie rodziny to według mnie rozejście się rodziców (wskutek takiego zachowania, że wytrzymać już nie idzie) i zarazem z uszczerbkiem dla "dobrostanu" tejże rodziny.

A może to jego żona "rozwaliła" tę rodzinę? Bo czasem odejście to już po prostu ostatni akt dramatu, który się rozegrał o wiele wcześniej - prawda?

A romanse?  Były, są i będą.

Na bazie tej gazetkowej historyjki można wytknąć tylko temu bohaterowi, że:

- brak dyskrecji i debilne kręcenie własnym fiutem bata na dupę (akrobatyka wyszła :) )

- związek z nieodpowiednią kobietą/kobietami,

- spędzanie czasu z byłą żoną (z dziećmi to oczywiste... ale z byłą? masochista? debil?)

no i creme de la creme:

-"Chociaż rok temu wzięliśmy ślub". Drugi związek zajebista sprawa ale drugie małżeństwo.... to jest już debilizm wyjątkowy: mając dzieci z poprzedniego związku, z kobietą która pokazała (w romansie) że romansować potrafi.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@spitfire to nie tylko przy dziecku działa, ale ogólna zasada. Kupujesz pani np. prezent za 1k pln. Potem coś sobie za 500 i słyszysz "Strasznie dużo na te hobby wydajesz, a mnie to nic nie kupujesz". I też już wszystko wiadomo. Dlatego uważam, o ile facet nie przepuszcza całej kasy na używki, hazard, kurwy, itp., że pani nie ma prawa się interesować na co wydaje swoje pieniądze, nawet w LTR czy małżeństwie. 

 

Przykład z życia. Z racji hobby "droniarskiego" jestem na paru forch modelarskich. Bardzo często pojawiają się posty "Patrzcie, kupiłem to i to ZA ZGODĄ żony". Ręce opadają. 

Edytowane przez maroon
  • Like 5
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Gościu napisał:

Samotna matka to patologia a nie żadna rodzina, dzieci nie mają u takiej żadnych szans na zdrowy rozwój.

A to ciekawa reguła.

 

Moja matka była wspaniałą, piękną kobietą która mnie wychowała, wpoiła szereg zasad, dysplinowała w nauce. 

Nic z tych rzeczy nie dostałem za to od starego, który jesli się zjawiał akurat w domu, to robił awantury połączone z rękoczynami.

 

13 minut temu, maroon napisał:

pani nie ma prawa się interesować na co wydaje swoje pieniądze, nawet w LTR czy małżeństwie.

Ja powiem więcej - pani to nie powinna nawet znać za dużo szczegółów. Tak w zakresie dochodów miesięcznych jak i ilości środków zgromadzonych, rodzaju aktywów. Jak pani za dużo wie, to ma zawsze pomysły, jak by to (głupio zazwyczaj) wydać.

Nie zrozumcie żle - pieniądze są do wydawania. Sam nimi funduję swoje (i dzieci) przyjemności i marzenia. Ale trzeba znać proporcyją mocium panie.

 

Taka szeroka wiedza pani przy rozwodzie/podziale majątku to już się mści ogromnie.

 

Zauważyłem, że dla kobiety liczy się tylko korzyść natychmiastowa. Kupić teraz, jechać teraz, bawić się teraz. Après nous, le déluge.

 

Zdarza się, że spotykam się z goryczą pań, narzekajacych, że nie wiedzą, ile zarabia mąż, ile i gdzie jest trzymane itd. 

 

Naszą słabością jest moc popędu, ale słabością pań jest ich uzależnienie od emocji,. które zaciemnia im (zazwyczaj) zdolnośc kalkulacji. Jeśli pani ma emocje (i widzi przez to pozytyw w partnerze, uważa, że warto w takiej relacji nadal być), to bardzo rzadko równolegle kmini i prześwietla stan majątkowy. Jeśli do tego dodać kobiecą nikłą zazwyczaj ogólną wiedzę ekonomiczną (inflacja, formy oszczędzania, inwestycji, gromadzenia majątku) - to stan względnej dyskrecji jest naprawdę możliwy do osiągnięcia.

A rozdzielność obecnie to must have

Edytowane przez Kpt. Skok
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Kpt. Skok napisał:

A to ciekawa reguła.

 

Moja matka była wspaniałą, piękną kobietą która mnie wychowała, wpoiła szereg zasad, dysplinowała w nauce. 

Nic z tych rzeczy nie dostałem za to od starego, który jesli się zjawiał akurat w domu, to robił awantury połączone z rękoczynami.

Czy znasz dokładnie swoją historię, widziałeś akta sądowe, rozmawiałeś z ojcem?

Pytam bo do takich skutków wystarczy trochę zdrady, oszczerstw, alienacji, itp.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Kpt. Skok napisał:

Zauważyłem, że dla kobiety liczy się tylko korzyść natychmiastowa. Kupić teraz, jechać teraz, bawić się teraz. Après nous, le déluge.

Święta prawda. Moją żonę też musiałem nauczyć oszczędzania, bo za każdym razem, gdy wpadała nam jakaś nieprzewidziana kasa od razu kminiła co tu jeszcze można byłoby kupić.

Myślenie w stylu "odłożymy trochę gotówki i kupimy mieszkanie pod wynajem" albo wręcz "dobrze jest mieć jakieś oszczędności na czarną godzinę" jest kobietom obce - trzeba ich tego nauczyć, wpoić im to. Zaręczam - da się, aczkolwiek raz na jakiś czas trzeba stanowczo torpedować różne pomysły :)

No i trzymać nad kasą pieczę, bo dając kobiecie dostęp do oszczędności i wolną rękę w ich wydawaniu momentalnie je tracisz.

 

39 minut temu, Kpt. Skok napisał:

A może to jego żona "rozwaliła" tę rodzinę? Bo czasem odejście to już po prostu ostatni akt dramatu, który się rozegrał o wiele wcześniej - prawda?

Z moich obserwacji faceci rzadko wdają się w romanse tak całkowicie sami z siebie (chociaż i takie ancymony się zdarzają) - romans to zazwyczaj skutek, a nie przyczyna rozpadu związku.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Gościu napisał:

Czy znasz dokładnie swoją historię, widziałeś akta sądowe, rozmawiałeś z ojcem?

Pytam bo do takich skutków wystarczy trochę zdrady, oszczerstw, alienacji, itp.

Dokładnie tak.

Akt sprawy rozwodowej nie widziałem (ale swoją drogą niezły pomysł. Musze tylko zobaczyć, jakie sa możliwości. Stroną nie jestem. Od biedy mógłbym wziąć pełnomocnictwo od tego z rodziców, które jeszcze żyje, ale to odpada. Musze popatrzyć w Kodeksie postępowania cywilnego i Prawie o ustroju sądów powszeszchnych/rozporządzeniu do niego, jakie są obecnie możliwości).

Widziałem za to postanowienia prokuratora w sprawie o znęcanie się.

Widziałem listy, w których matka prosi o jakieś alimenty na mnie. Rzeczowo, z taktem i uzasadnieniem. Widocznie trzeba się było prosić.

Jako dorosły człowiek spędziłem trochę czasu z ojcem i ... to jest ciężki typ charakterologicznie.

Czy były zdrady? Ze strony matki nie wiem, ojciec miał przygody. Pytanie oczywiście, na jakim etapie - czy za czasów szczęścliwości, czy jak już się posypało.

Przemoc fizyczna i pijaństwo są zawsze niedopuszczalne. A tylko u ojca je widziałem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, jaro670 napisał:
1 godzinę temu, Kpt. Skok napisał:

(wskutek takiego zachowania, że wytrzymać już nie idzie)

 

Co prawda to prawda

 Tu mnie zaintrygowałeś. Mógłbyś rozwinąć? Czy chodzi o to, że "nie idzie" jest formą niepoprawną? Że to kolokwializm - to oczywiste. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Kpt. Skok napisał:

 Tu mnie zaintrygowałeś. Mógłbyś rozwinąć? Czy chodzi o to, że "nie idzie" jest formą niepoprawną? Że to kolokwializm - to oczywiste. 

No raczej się tego nie używa chyba że w mowie potocznej. Lepiej użyć sformułowania " nie da się ".  

Wybacz że się czepiam ale jakiś czas pracowałem ze słowem i jeszcze mi zostało.  

 

A wracając do tematu to kwestia podejścia kobiet do pieniędzy i oszczędnego nimi gospodarowania różni się trochę w zależności od przypadku.

Moja matka pochodząca ze skromnego, robotniczego domu zawsze była dosyć oszczędna i wszelkie nadwyżki odkładała. Nigdy nie braliśmy kredytu.

Dla jej córki czyli mojej siostry nie ma kwoty której  by nie wydała na głupoty. Jeszcze nie ma pieniędzy ale już je ma wydane i do tego ciągle na kredycie.

Niby podobne osoby bo z jednej rodziny a podejście diametralnie inne.

Edytowane przez jaro670
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, jaro670 napisał:

No raczej się tego nie używa chyba że w mowie potocznej. Lepiej użyć sformułowania " nie da się ".  

Wybacz że się czepiam ale jakiś czas pracowałem ze słowem i jeszcze mi zostało.  

Nie ma co wybaczać - tylko dziękować!

 

14 minut temu, jaro670 napisał:

Moja matka pochodząca ze skromnego, robotniczego domu zawsze była dosyć oszczędna i wszelkie nadwyżki odkładała.

 

Moja prababcia przed wojną zarabiała ... lepiej od męża (ona w prywatnym przedsiębiorstwie a on na ważnej państwowej posadzie) i po zamążpójściu walnie przyczyniała się do utrzymania rodziny (mieli też zresztą służącą, a koszt takich usług był znikomy, dochodził wikt i opierunek).

Jej siostra nigdy nie była zamężna i odłożyła przed wojną pieniądze na Fiata (tysiace złotych) co było naprawdę bardzo bardzo pokaźną sumą.

Więc faktycznie coś w tym jest. 

Może obecnie nasze panie są przebodźcowane - za dużo pożądliwych dla nich artykułów widzą i naoglądają się tzw. lifestyle. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kpt. Skok napisał:

Zdarza się, że spotykam się z goryczą pań, narzekajacych, że nie wiedzą, ile zarabia mąż, ile i gdzie jest trzymane itd. 

I to jest bardzo dobra taktyka :)  

1 godzinę temu, Kpt. Skok napisał:

Jeśli pani ma emocje (i widzi przez to pozytyw w partnerze, uważa, że warto w takiej relacji nadal być), to bardzo rzadko równolegle kmini i prześwietla stan majątkowy. Jeśli do tego dodać kobiecą nikłą zazwyczaj ogólną wiedzę ekonomiczną (inflacja, formy oszczędzania, inwestycji, gromadzenia majątku) - to stan względnej dyskrecji jest naprawdę możliwy do osiągnięcia.

Dodałbym że jeśli Pani widzi potencjał i ma emocje to pójdzie za tobą w ogień, jeśli powinie Ci się noga szybko zobaczysz kto jest kim (miałem tak podczas problemów w firmie dwa lata temu - w domu zaczęły się dymy) 

Nie mówię ile mam pieniędzy, ile zarabiam, tutaj zawsze zmiana tematu ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.12.2020 o 13:58, Gościu napisał:

Zgoda, ale rodzina ma mieć pewne funkcje, m.in. prokreacyjną, wychowawczą i gospodarczą, w tym przypadku zaryzykuję stwierdzenie że żadna nie jest spełniona...

 

OK  rozłóżmy to na poszczególne elementy. Funkcja prokreacyjna: spełniona. Wychowawcza - jesli rodzice się non stop kłócą to urwanie relacji i mieszkanie obok siebie jak najbardziej spełnia ten wymóg. Trzy, cel gospodarczy? rodzice rozwiedzeni alimenty przyznane do tego dziecko ma to co chce dodatkowo. 
Piszę o sobie uważam, że wszystkie funcje spełnione. Do tego brak stałych związków i relacje fwb obojga rodziców. Spokojne święta, spokojne weekendy , spokojne wyjazdy wakacyjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Personal Best napisał:

OK  rozłóżmy to na poszczególne elementy. Funkcja prokreacyjna: spełniona. Wychowawcza - jesli rodzice się non stop kłócą to urwanie relacji i mieszkanie obok siebie jak najbardziej spełnia ten wymóg. Trzy, cel gospodarczy? rodzice rozwiedzeni alimenty przyznane do tego dziecko ma to co chce dodatkowo. 
Piszę o sobie uważam, że wszystkie funcje spełnione. Do tego brak stałych związków i relacje fwb obojga rodziców. Spokojne święta, spokojne weekendy , spokojne wyjazdy wakacyjne.

Zależy jak liczyć:

- do łóżka raczej nie pójdziecie

- wychowanie dzieci, weźmy przykładowo 8h w miesiącu, ale nawet 50% to trochę słabo

- wspólnego gospodarstwa brak, z definicji rozwodu

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

 

Ja bym to inaczej ujął.

Dla kobiety ważna jest własna dupa. I jej potrzeby.

Kropka. Jeżeli w ramach onych potrzeb pojawi się skowyt macicy, a wraz z nim przychówek, to automatycznie zostaje on ujęty w potrzebach dupy.

Jeżeli dziecko przestanie być potrzebne - siekiera i nara.

U kobiety potomstwo nie jest celem samym w sobie, tylko środkiem realizacji egoistycznych potrzeb. Głównie potrzeby rozmnożenia się.

 

To, że w ramach socjalizacji pojawiła się narracja p.t. 'dobro dziecka', 'cud narodzin' itp pierdolenie mające na celu przykrycie przykrej i zupełnie nie sexy natury ludzkiej nie zmienia faktu, że dziecko powstaje i żyje sobie dalej z matką wyłącznie z jej pobudek egoistycznych - "mam potrzebę posiadania dziecka i ją zaspokajam". To potrzeba najniższego poziomu - na równi z jedzeniem, piciem, oddychaniem, sraniem itd...

 

Także... No nie zgadzam się, że "dla kombiemtki dzieciomtko jezd najwarzniejsze".

Dokładnie k..........a TAK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, ntech napisał:

Jest też nośnikiem niespełnionych marzeń, pretensji, zaburzeń i deficytów.

Ja bym raczej to nazywał "poszukiwaniem pomysłu na siebie". Gorzej, jak się okaże, że "cel" to jednak dalej "MAO" i "nie spełni pokładanych oczekiwań". Wtedy taki dzieciak wraz ze "sprawcą" stają się WINNYMI wszelkich nieszczęść w życiu kombiemtki. Zmarnowali jej życie. Ten skurwysyn i jego bachor.

 

22 godziny temu, ntech napisał:

Oczywiście beta-bankomat usłyszy "urodziłam CI dziecko".

Nie.

Usłyszy, że "Wrobiłeś mnie w dziecko!!!". I "To przez ciebie!"

 

9 godzin temu, Wolumen napisał:

Bo przykładowo ja też bym się ucieszył, gdyby mi ktoś laptopa kupił.

Tak ma każdy normalny człowiek.

Bo dla Ciebie to jest PREZENT.

Wyraz troski/szacunku/whatever.

 

A kombiemtce on się - kurwa - NALEŻY. I nie taki chujowy, biedacki, jakiego żeś kupił, tylko mekbuk er za 20 koła. W złotej oprawce.

Kryśce to ten jej facet takiego kupił. A mnie się taki nieudacznik trafił i muszę paznokietki łamać na jakimś "dylu", jak plebs.

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.