Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

2 hours ago, Casus Secundus said:

 

Twarde dane na pewno są najbardziej przekonujące. 

Nie uzyskasz ich. 

 

Zasadniczo deal jest taki, że każdy powinien sprzedać wszystko co ma i wypierdalać do Italli, czy innego Paragwaju, żeby siedzieć w lepiance i Niemcom się za 20 ojro na godzinę od czasu do czasu wysługiwać. Ewentualnie "kręcić biznes" nie mając ani kontaktów, ani zaplecza i będąc "obcym".  

 

Powodzenia. Deal życia i lepiej nie będzie. 

 

To tak jak z pewnym magikiem od tradingu. Dorobił się na sprzedaży firmy (a w zasadzie na ostrej eksloatacji jedwabnika), a teraz świruje z ciepłej wysepki, jaki to on zajebisty inwestor jest. 

 

Tak patrząc z boku, to dużo się to od sprzedaży garnków emerytom nie różni. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

Zasadniczo deal jest taki, że każdy powinien sprzedać wszystko co ma i wypierdalać do Italli, czy innego Paragwaju, żeby siedzieć w lepiance i Niemcom się za 20 ojro na godzinę od czasu do czasu wysługiwać. Ewentualnie "kręcić biznes" nie mając ani kontaktów, ani zaplecza i będąc "obcym".  

 

Taaa. I uprawiać sobie te swoje parę hektarów na tej swojej wsi. Po kobiety i tak, jak sam przyznał, musi jeździć do miasta. Już widzę ja ta Italianka będzie z nim wieść to proste codzienne życie w tej lepiance. 

 

Nie wątpię, że są ludzie, którzy się w czymś takim odnajdują, ale po co tutaj snuć te sny o potędze?...

Edytowane przez SamiecGamma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, SamiecGamma said:

 

Taaa. I uprawiać sobie te swoje parę hektarów na tej swojej wsi.

Żeby jeszcze hektary były. 

Quote

 

Nie wątpię, że są ludzie, którzy się w czymś takim odnajdują, ale po co tutaj snuć te sny o potędze?...

Bo trzeba być realistą. Marzenia są dobre jak się ma 20 lat i nic do stracenia. I tu zawsze będę powtarzał, pakuj wtedy worek i zasuwaj świat zdobywać. 

 

Jednak jak masz 30, czy 40, już się czegoś dorobiłeś i masz jakiś fach, to już nie pojedziesz nigdzie na wariata, bo ci to reklamują jako jedynie słuszne rozwiązanie. Perspektywa się zmienia i za dużo masz do stracenia działając pod wpływem hurraoptymizmu, a zasuwanie fizyczne za 20 ojro ma się nijak do zasuwania koncepcyjnego za przykładowo 70 ojro. Motywacja finansowa żadna, dlatego muszą być wtedy inne, np. lepszy klimat, inna mentalność, lżejsza praca za podobną stawkę, etc. 

 

Co to kurwa za osiągnięcie jechać za granicę, żeby tyrać na miejscu jak Mokebe z Murzynowa Górnego z podobnymi perspektywami? 

 

Druga sprawa, jak ktoś się decyduje na życie na uboczu cywilizacji, to powinien mieć świadomość z czym się to wiąże. A wiąże się m. in. z tym, że witaminki się w kolejce ustawiać nie będą. 

 

Mam takich znajomych, prawie 700ha na Warmii. 10km od miasta powiatowego, 50km od wojewódzkiego Olsztyna. Bogaci. Ich syn ma duży problem ze znalezieniem laski, bo dziewczyny nie chcą na wieś, tymczasem u nich jeden ciągnik, to jest kurwa milion złotych. 

 

I podobnie jest w Italii, na Syberii, czy w Paragwaju, cudów nie ma. 

 

Chcesz haj-lajf, to hajsy i duże ośrodki miejskie. A jak chcesz siedzieć w dziupli, to miej świadomość, że nie ze wszystkim będzie łatwo. Już nawet nie chcę wracać do przykładu jak mi pani nosem kręciła, że 30km od skrzyżowania Marszałkowskiej z Al. Jerozolimskimi, to zadupie. Potem jeszcze dwie podobne miałem. 

 

Mam wrażenie, że nasz kolega jest trochę sfrustrowany swoimi wyborami i nie cieszy się tym co ma, tylko to co ma podporządkowuje pod konieczność znalezienia dupy na gwałt. 😁  A tu dup coś nie ma. 

 

Jest wiele alternatyw do lepianki na wsi. Można postawić ranczo i hodować konie, można zrobić szkółkę windsurfingową i całe dnie leżeć na ciepłej plaży, a witaminki same będą przychodzić. Itp. itd. Akurat kraje z ciepłym klimatem mają pierdyliard możliwości. Kolega się moto chwali, to mógłby dobrze prosperować chociażby organizując motowycieczki po Italii - znam gościa, który rezyduje w Hiszpanii i świetnie z tego żyje. Naprawdę nie trzeba dymać u Niemca za 20 ojro i potem narzekać, że plecy bolą. 

 

Najgorsza opcja, to odizolować się w quasi pustelni, nie będąc mentalnie gotowym na życie pustelnika. 

 

No ale wiadomo, nie słuchać mnie, bo jestem malkontentem. 😁

Edytowane przez maroon
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i widzicie, prawda boli, jak człowiek się boi.

 

Ciężko jest wyjść ze strefy komfortu i ja to wiem, bo wiele razy wychodziłem takoż jak i byłem z niej wyrzucany. 

 

Lecz przestańcie robić krecią robotę na tym forum i wzbudzać stany lękowe i depresyjne u młodszych i mniej doświadczonych forumowiczów, przed przecięciem pępowiny jakimiś strachami z dupy, że na pewno wszystko stracą, bo 'nic się nie da', 'wszystko już upadło' w Europie, nie ma sensu, bo są 'za młodzi', 'za starzy', 'za nie tacy, jak trzeba', 'NIEWYSTARCZAJĄCY'.

Jasne, że część stracą, bo zawsze tak jest, zamieniasz zasoby na możliwości i odwrotnie.

 

Gdybyś nic nigdy w życiu nie stracił, nawet zegarka w ciemnej uliczce w dzieciństwie, przy każdym kolejnym posunięciu, czy zwielokrotnieniu stawki w grze, szczególnie z kobietą - paraliżowałby cię przed działaniem strach i to właśnie obserwuję powszechnie na tym forum. 

 

Raz jesteś z zasobami, a raz z możliwościami. Nie zauważyłeś tego @Casus Secundus ? Zadajesz, cwane wydawałoby się pytanie, na które zresztą już niejednokroć odpowiedziałem, tylko tobie się nie chce odgrzebać starego wątku, najdalej przedwczoraj, w klubie naszym wylistowałem wszystkie swoje pojazdy, nie jest to zresztą żadna tajemnica, że mam dwa motocykle, LRa i flotę Tico. Nawet na moim kanale jest film, który nosi tytuł 'przedwojenne czasy', gdzie to wszystko jest, gdzie są moje kobiety (nie wszystkie z tego filmu, ale mniej więcej połowa to moje z różnych lat, w tym dwie byłe żony w sukniach ślubnych) każdy może sobie oszacować, ile mu jeszcze brakuje i na jakich pozycjach się znajduję, czy może uważa, że jest szczęśliwy z tym, co ma i na więcej nie ma apetytu.

 

A do Tradera, kolego @maroon to większość tych cwaniaczków z jutuba się nie umywa, bo nie mają nawet połowy tej klasy, ogłady wypowiadania się, czy ogólnej prezencji. I nigdy nie będą mieć, bo tego się nie da emulować, bo im słoma z butów wychodzi i jest wewnętrzny konflikt, bo okazało się, że nawet jak mają pękate konta, to dalej są to tylko cebule i ich woń dookoła...

 

Z Traderem na oko widać, że normalni ludzie na świecie zrobiliby deal, nawet jeżeli chodziłoby tylko o jedwabnika, zaś tamtych omijają w portach z ich wielkimi jachtami, bo budzą tylko zażenowanie jak ruski oligarcha ze swoją krypą za miliony dularów i plastikową ruską lalą bez wdzięku i życia.  I to jest to zamienienie kasy na możliwości.

 

I tu doszliśmy do kolejnej śmierdzącej kwestii, @Casus Secundus przemilczanej na tym forum, podobno pierwszym w manosferze! Definiowania sukcesu mężczyzny przez stan konta (lub w opcji: ilość złotych sztabek w sienniku, czy kawalerek), a nie to kim on jest całościowo i jakie sobie możliwości otworzył. Kaska jest wirtualna, właśnie doświadczamy rozkręcającej się inflacji, a nawet jak ktoś zapakował w nierucha to zaraz może się ostro przekręcić. Polska już po cichu w sojuszu z brytolami i krainą U, dostarczyć mięso armatnie. Ale nie straszmy, bo jak wspomniałem strach to jest zły doradca, podobnie jak brawura.

 

Natomiast są pewne milestony w życiu, które mężczyzna osiąga i nikt mu już ich nie zabierze i te pozwalają właśnie takiemu Traderowi siedzieć sobie na Majorce i dobrze czuć się tam z ludźmi, nieważne, czy idzie do fryzjera, czy orze sobie traktorem, czy siedzi w lokalnym barze. Dlatego, kolego @SamiecGamma nie histeryzuj z tym rolnictwem, bo ja doskonale wiem, że ani się do niego nadałbyś, ani jak większość ludzi niestety nie jest uniwersalna i wszechstronna i faktycznie zostaje im taki los pchania swoich taczek obłędu w swojej wąskiej działeczce i odkładanie tych pięniędzy, a potem zamienienie ich na coś większego.

 

Lecz w tym poście chodziło mi o to, byście spojrzeli (szczególnie ci, którzy tu nabili trochę na tych epoletach, dużo więcej czasem niż ja) krytycznie na ogólny kierunek, w którym to forum zmierza, bo zamiast sprawdzać karty moje, które są dawno odkryte, ja sprawdzając karty ludzi tutaj (i nie tylko ja) widzę, że niestety, ale jest tu grupa ludzi, którzy się nawzajem po plecach poklepują i szukają tzw. akceptacji, ale gdyby w nich uderzyć, czy potrzeba by naprawdę było pomocy to licho by to wypadło, oj licho! I skąd ta pewność moja? 

 

To znowu jest dość prosta statystyka, ja prezentuję dość podobną figurę retoryczną na wielu kanałach swoich, na yt, fb i tym koncie tutaj, czyli można powiedzieć, że jest to figura stała, lecz tylko z niektórych kręgów ona generuje realne działania i nie są to kręgi BSów. Przynajmniej raz w miesiącu mam jakiegoś białego orła, który przelatując z jakiejś Irlandii, czy innego rajchu zajedzie do mnie na obiad i winko, czy nawet kilka dni i dokona obopólnego wzrostu gospodarczego, zaś z BSów marnie, oj marnie... Tylko właśnie GADANIE, niekończące się analizy, które na końcu prowadzą do wniosku 'a lepiej nic nie róbmy, nie ryzykujmy, by się nie wypierdolić na pysk, tak, nic nie róbmy na wszelki wypadek, bo niewiadomo jak bedzie'.

 

Czy to znaczy, że gdzie indziej jest lepiej? Ano jest, bo choć nikt nie mówi o jakimś pakowaniu się w nieruchomość w Italii, to jest w ogóle dla wybranych, ze specyficznym mindsetem, trzeba po prostu lubić ten kraj, lecz tak samo jest z innymi krajami, wyjazdem do Niemiec, nawet z wysupłaniem 500€ na jakiś prosty i pewny projekt, który miałby wartość dodaną dla wszystkich, a co dopiero jakiś wyjazd do Paragwaju! W tym samym czasie rząd niemiec zaczął się martwić, bo tak wielu młodych Niemców wyjechało do Paragwaju. Ludzie po 28 lat, jednego mam w znajomych na fb, tak samo spakował swoje klamoty i wypierdolił za ocean. A Polak albo żydzi, albo ma ten strach. Dlatego nie może podłapać możliwości! Bo zawsze trzeba coś zaryzykować. Nawet na głupiej randce. Niestety wyłazi straszne skąpstwo i ograniczenie umysłowe. Toteż często jakiś gołodupiec globtroter zgarnia im najlepsze mewki (wiem, bo tacy też tu bywają i widzę te ich dziewczyny soczyste), a im zostają tylko golddiggerki, bo przecież oni tylko swoją kasę i status akcentują!   

 

Mówiłem wam już, że kobiety takiej postawy prokrastynacyjnej i zachowawczej nienawidzą i zresztą mi to ustami jednej młodej rezerwatki tutaj wyznały, że 'nie ma w czym wybierać'. No i coś w tym jest, bo faktycznie nie ma. Niestety z kobietą zazwyczaj się finansowo traci, więc trzeba umieć tracić, tak, tracić też trzeba umieć!!! Wiedzieć ile można stracić. Jest ciągle dużo ludzi na innych kanałach, o krajach nie wspominając, którzy wypadają we wspólnym działaniu i projektach o wiele lepiej, nawet młodzi, lub bardzo młodzi (oczywiście każdy na swoje możliwości i swój wiek). Dlatego, że strata w myśl prawa życia jest czasem (jeżeli nie jest rozroszeniem) zamianą możliwości jednych na inne, lepsze, bardziej perspektywiczne, lub trudniejsze do zayebania przez fiskusa. I dlatego warto nauczyć się dobrze tracić, czyli zręcznie przeskakiwać.

 

Kolejna bolączka (jak już lecimy głębokim tematem), to myślenie, że ja już jestem wielkim ynwestorem i to sępienie na wszystko nawet jakiś śmiesznych kilku złotych. Myślenie, że ja teraz będę miał pasywny dochód, jak ten as od kawalerek, a po prawdzie jestem w wieku, gdzie powienienem ciągle pracować i brudzić ręce, a nie chodzić w nieskazitelnym gajerze i zadzierać nosa. Tu przyjdzie weryfikacja ze strony kobiet, lub jakości tych kobiet. Koleś nie sprawdził się nigdy w poważnym działaniu, nie przetestował wielu granic jakie pokazuje życie, ani na ziemi, ani w domu, ani w rodzinie, ani w grupie, ani nawet w kobietach jako takich, a już uważa, że ponieważ teraz mu w excelu 'sztymuje', to on już do końca życia będzie żył z kapitałów swoich i pasywnego dochodu, a tyrka to jest dla jedwabników.

 

Srodze się przjedzie, a szczególnie kobiety go dojadą.

 

Bo kobiety lubią testować granice, a on ma je nieprzetestowane i to widać, słychać i czuć i nie tylko ja to widzę. To jest chęć skrócenia sobie bezprawnie drogi poprzez pychę i buractwo. Dlatego nie idźcie tą drogą, jeżeli ktoś o tym myśli bo przyoszczędził jakiś kapitał rzędu 100k, czy nawet 100k$. Na zarabianie hajsu i inwestowanie będziecie mieli jeszcze czas, na wyczekiwanie spokojne, jak już wam za przeproszeniem p.... nie bedzie stawał, zaś na młode sikorki już wtedy będzie za późno, bo młode sikorki cenią młodych duchem, a nie tylko grzywą, wy zaś nie będziecie mieli już ani jednego, ani drugiego, tylko swojego excela.  Excela, którego zaznaczam, jeszcze byłby czas skonstruować, kiedy byłaby rodzinna nuda.

 

Reasumując panowie, ja tu widzę lęk przed działaniem, niechęć do podejmowania prób, by się nie wypierdolić, a tak to się nawet nikt na rowerze nie nauczył jeździć.          

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, absolutarianin napisał:

I tu doszliśmy do kolejnej śmierdzącej kwestii, @Casus Secundus przemilczanej na tym forum, podobno pierwszym w manosferze! Definiowania sukcesu mężczyzny przez stan konta (lub w opcji: ilość złotych sztabek w sienniku, czy kawalerek), a nie to kim on jest całościowo i jakie sobie możliwości otworzył

Ale, ale. Kolego. To nie ja pisałem o tym, że "pojawią się pieniądze" tylko Ty.... 

 

39 minut temu, absolutarianin napisał:

Lecz przestańcie robić krecią robotę na tym forum i wzbudzać stany lękowe i depresyjne u młodszych i mniej doświadczonych forumowiczów,

Pytałem się tylko o konkretne dane, jak tam u Kolegi z pieniędzmi, kobietami i możliwościami, które to wartości miały radykalnie (według Kolegi postów) zwyżkować proporcjonalnie do uprawy roli. Nieśmiało zaznaczam, że wysmażyłeś tutaj imponującą epistołę, ale żadnych danych (w domyśle: liczb, kwantyfikowalnych i zmierzalnych wartości) nie widzę.

42 minuty temu, absolutarianin napisał:

najdalej przedwczoraj, w klubie naszym wylistowałem wszystkie swoje pojazdy, nie jest to zresztą żadna tajemnica, że mam dwa motocykle, LRa i flotę Tico

Nie mam przyjemności należeć do tego klubu, więc nie wiedziałem o flocie Tico tudzież pozostałych emanacjach sukcesu materialnego. 

 

A nie prościej i łatwiej po prostu napisać coś według schematu:

"Przyjechałem tutaj w  XX roku. Na star miałem XX euro, kupiłem XX. Obecnie moje dochody z XX wynoszą XX. Zajmuję się XX. W międzyczasie przez moje łoże przewinęły się: XX (lat XX), ....".

Wydaje mi się, że takie jasne sprawozdanie zdecydowanie szybciej przekonałoby przyszłych parów Księstwa Wichrowych Wzgórz do przybycia..

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Casus Secundus said:

 zdecydowanie szybciej przekonałoby przyszłych parów Księstwa Wichrowych Wzgórz do przybycia..

Nadmierna złośliwość nie sprzyja pożyciu. 

 

Wolałbym tytuł Barona. Męsko brzmi. 

 

Baron na Wichrowych Wzgórzach. 

 

Par jakiś taki pedalski. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już rozmawiamy o emigracji, to warto zauważyć, że są zawody, które pozwalają na komfortową pracę na całym świecie (programista oczywiście, ale też lekarz np). Są natomiast takie, które w zasadzie są przyspawane do danego kraju, np. jeśli świetnie znasz prawo polskie, to na rynku amerykańskim nic nie potrafisz i vice versa. Są również i takie jak moja, gdzie owszem, specjaliści są pożądani - ale w konkretnych krajach i wymagany jest tam język. W telekomunikacji gigantem są Niemcy, daleko przed wszystkimi. W DE możesz pracować i zarabiać kwoty, które przyprawią programistę15k o rumieniec zazdrości, ale jest takie ALE, że niemiecki perfekt + praca na miejscu. Kropka. A to oznacza, że trzeba rzucać wszystko i jechać np. do Monachium, gdzie nieruch nie kosztuje 10000 PLN z metra jak w Warszawie, tylko 50000 PLN z metra. I finalnie i tak wyjdziemy na to samo.

 

Wyjście ze strefy komfortu tj. gwałtowna zmiana branży jest oczywiście możliwa, ale to oznacza, że rywalizujemy o stanowisko będąc np. 35-letnim facetem bez doświadczenia, z 25-letnimi facetami o kierunkowym wykształceniu i stażu. Sorry - kto wybierze 35-latka w tej sytuacji, skoro potrafi on tyle, co młody po studiach, tylko ma większe oczekiwania finansowe? A tyrać na półdarmowym stażu w wynajętym mieszkaniu jak 25-latek też raczej nikt nie będzie. Wyjście ze strefy komfortu to jedno, dramatyczne pogorszenie standardu życia to drugie.

 

Weźmy mnie np. W mojej branży w POLSCE sufit to 10k netto. Praca max hybrydowa, o pracy dla jankesa zdalnie mogę zapomnieć. Mogę oczywiście próbować zacząć klepać kod, ale to oznacza, że muszę zejść do poziomu juniora (a juniorzy w IT z racji potwornego boomu na branżę mają naprawdę pod górkę, minęly czasy 5k netto za hello world i "my wszystkiego pana nauczymy"). 1-2 lata nauki, by w ogóle mieć wiedzę potrzebną na stanowisko juniorskie (kto mi za ten czas zapłaci?) + 1-2 lata dymania za okolice 3k netto. W najgorszym przypadku 4 lata, podczas których zarabiam gównopieniądze albo wcale - na co zwyczajnie nie mogę sobie pozwolić (koszty życia są już za wysokie) - nim dojdę mniej więcej do poziomu moich zarobków. Jako prawie 40-letni facet. Śmiechu warte.

 

Tak więc przebranżowienie to nie zawsze lek na całe zło i nie ma wiele wspólnego ze strefą komfortu, a bardziej z faktem, że zaczynamy gdzieś od zera i konkurujemy z dzieciakami o blisko zerowym koszcie życia i o wiele większej wydolności fizycznej.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Casus Secundus said:

Nie mam przyjemności należeć do tego klubu, więc nie wiedziałem o flocie Tico tudzież pozostałych emanacjach sukcesu materialnego. 

 

Wysłałem ci zaproszenie, byś się nie czuł pokrzywdzony i mógł narkotyzować się do woli wonią naszego sukcesu materialnego razem z innymi klubowiczami :D  

 

A tak serio... to te wszystkie XX to przyciągnęły by tylko właśnie takich tchórzliwych centusiów, a z nimi nie dałoby się pojechać na żaden podryw i cieszyć życiem. I do dyskwalifikuje to podejście, bo status tu nie przyciąga powodzenia wśród młodych sikorek, czego żywym przykładem jest nasz hipis. Kaskę trzeba mieć na później, na utrzymanie status quo. Zresztą, kolekcjonowanie 'zaliczeń' to jest dobre dla studenta na uniwersytecie, a mężczyźnie moim zdaniem nie przystoi. Mężczyzna poluje na rzadką zwierzynę.

 

I ja biorąc takich ludzi, nie miałbym z kim polować. Przeciwnie, obniżaliby energię swoim malkontenctwem, bo już tu tak raz było. Dlatego nie akcentuję tego, nie jest to na tym etapie potrzebne. Już prędzej potrzebna byłaby ułańska fantazja i otwartość na kontakty międzyludzkie. A nade wszystko języki.

 

 Dlatego jest mi to do niczego niepotrzebne, te wyliczenia. Każdy sam sobie wyliczy to, co mu się spodoba na miejscu. Kapitał startowy, z którym się przeprowadzałem, by móc tu trzymać rękę na pulsie, to około 40-50 tys. €, czyli nawet nie kawalerka w dobrej lokalizacji, nagrałem o tym zresztą film:

 

 

Nie trzeba się zresztą przeprowadzać, tylko tak jest po prostu taniej, coś mieć do spania, by nie nabijać kosztów na podróżach i hotelach. A by coś podłapać, to trzeba tu nie tylko bywać, ale być. 

 

Nie na tym polega mój pomysł, że to jakieś rolnictwo i ile potrzeba na traktor. To jest dużo szerszy pomysł, by w niego mogli się wpasować osobnicy o różnych talentach i predyspozycjach. Starych dziadów z pieniędzmi to ja tu mam dość z Bundesrepublik i na razie wystarczy.   

 

I nie przekręcaj nazwy KWMu na jakieś wzgórki łonowe, per favore.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon

Dostałeś dobre wskazówki. Zamiast korzystać, rzucasz się na rozmówcę próbując mu umniejszyć.
Przecież on Ci nie każe żyć jego trybem. Zwrócił uwagę na Twoją postawę, która dosyć mocno przebija przez wizerunek jaki próbujesz stworzyć.

Wszystko wokół Ciebie jest nie tak. Słabi mężczyźni, kiepskie kobiety, wszędzie pod górkę. Kiedy ktoś próbuje się przebić z innym spojrzeniem, jesteś pierwszy żeby wykpić.
Jednocześnie sam jesteś takim promyczkiem, latarnią w tym morzu beznadziei.
Wszystko na tip- top, żadnych wad. To zawsze inni je mają;)

Kiedy to zestawić z tym że zdarza Ci się 'pomylić' zabierając głos w różnych tematach, że siedzisz tutaj niemal non stop, wygląda to tak jak wygląda.

Apel @absolutarianin jest słuszny, Twoja postawa to odbieranie innym energii.
Ludzie, którzy zachowują się tak w realu to skrajne toksyki i trzeba od nich uciekać bo cholernie ściągają w dół.

Może taki nie jesteś, ale tutaj Tak to wygląda.

Nie piszę tego złośliwie, to nie jest atak. Chcesz, to weźmiesz coś z tego i będziesz miał pożytek
Nie chcesz, atakuj sobie.
Mnie tam zajedno.

@absolutarianin
Zaskoczyłeś, bo jakieś dziwne odwrócenie ról tu nastąpiło. To Ty swego czasu robiłeś tu za malkontenta, psiocząc na ludzi którzy się odnajdują tam, skąd Ty uciekłeś.
Jeśli nastąpiła realna zmiana postawy, pozostaje tylko pogratulować.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, Januszek852 said:

 

Tak więc przebranżowienie to nie zawsze lek na całe zło i nie ma wiele wspólnego ze strefą komfortu, a bardziej z faktem, że zaczynamy gdzieś od zera i konkurujemy z dzieciakami o blisko zerowym koszcie życia i o wiele większej wydolności fizycznej.

Zasadniczo masz rację, ake podałeś najbardziej ekstremalny przykład. 

 

Portfolio i umiejętności można budować bez konieczności tyrki i staży. Oczywiście wymaga to poświęcenia dużej ilości swojego wolnego czasu. 

 

Będą tacy, którzy ci powiedzą, że jak nie masz zawodu ponad granicami, to wujowo wybrałeś. 😁 I oto odpowiedź na wszystkie problemy. 

 

Dla mnie totalną głupotą jest wrzucanie wszystkich do jednego worka i prezentowanie jednej idealnej recepty na życie. 

 

A i tak, jak tu czytamy, niektórym wszystko się wokół polowania na dupy kręci. I może też dlatego zwierzyna się chowa, bo nagonka zbyt intensywna. 😁

3 minutes ago, Yolo said:

@maroon

Dostałeś dobre wskazówki. Zamiast korzystać, rzucasz się na rozmówcę próbując mu umniejszyć.
Przecież on Ci nie każe żyć jego trybem. Zwrócił uwagę na Twoją postawę, która dosyć mocno przebija przez wizerunek jaki próbujesz stworzyć.

Zna kolega powiedzenie "nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu"? 

 

Niektórzy tu są ekspertami w kreowaniu jedynie słusznych dróg do szczęścia, pomijając milczeniem niebezpieczeństwa tych dróg. 

 

Ja niestety znam takich ludzi z "reala". Jak ci nie wyjdzie życie według ich wzniosłych wizji, to cię poklepią po plecach i powiedzą z uśmiechem "no sorry stary, po prostu chujowy jesteś". Nie staraleś się wystarczająco, nie byłeś kowalem własnego losu, nie wykorzystałeś okazji, itp. 

 

Dodatkowo często też wali hipokryzją i pod nawałą marketingu i wzniosłych odezw czai się prosta pogoń za dupą i hajsem. 

 

Każdy robi co uważa. Jak ktoś chce garnki kupić, to kupi. Tylko potem bez płaczu, że jajecznica się przypaliła. 

 

Ps. Zazdrościsz, że mam czas żeby tu siedzieć? Jest zima, guzik można robić w zakresie moich typowych aktywności (i dla mnie to np. silny motywator do zmiany klimatu). A pracuję maks. 4h dziennie i nie muszę Niemcowi opału do garażu na plecach nosić. 

 

Cheers! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Januszek852 said:

Sorry - kto wybierze 35-latka w tej sytuacji, skoro potrafi on tyle, co młody po studiach, tylko ma większe oczekiwania finansowe?

Podpowiem - dwuklasowość. Znajdujesz takie kombo, że nowy zawód może korzystać z doświadczenia i wiedzy drugiego zawodu. Wtedy sufit nowego zawodu nie obowiązuje. Znajomy z USA, mając kilkanaście lat doświadczenia w branży i czwarty krzyżyk na karku, poszedł na prawo. I dziś jako prawnik od patentów, potrafiący przeczytać i zrozumieć dokumentację techniczną, zarabia tyle, co w żadnym z zawodów nie zarobiłby pojedyńczo.

 

https://www.expander.pl/raport-expandera-i-rentier-io-ceny-mieszkan-iv-kw-2021/

Cytując artykuł, "nadchodzą dziwne czasy na rynku nieruchomości".

 

https://www.expander.pl/raport-expandera-i-rentier-io-najem-mieszkan-grudzien-2021/

Wynajem mieszkań. Ciekawy punkt, koszty raty przekraczające zysk z wynajmu, pokazują właśnie na grupę która "zachowała oszczędności" jako wkład własny i dalej jest na plusie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z samej RPP płyną głęboko sprzeczne sygnały co do stóp procentowych.

 

Ancyparowicz, Żyżyński (ustępują w lutym-marcu 2022):

 

Cytat

Cały czas mieliśmy dane, że popyt na kredyt jest słaby, przedsiębiorstwa oddłużają się, rosną oszczędności, a nawet wzrost kredytów mieszkaniowych jest mizerny, w efekcie banki mają nadpłynność i nie uaktywniają w pełni swych pasywów nadmiernie rozdmuchanym kredytem, który można by uznać za przyczynę kryzysu.

Mieliśmy nadzieję, że kolegom ułatwi zrozumienie problemu metafora, jakiej kiedyś użyliśmy: pieniądz jest jak mąka dla producentów pieczywa i ciastek. Może się zdarzyć, że ceny wypieków rosną, ale dostawca mąki nie będzie automatycznie zwiększać jej ceny, jeśli nie ma na nią popytu, bo piekarze korzystają z własnych nagromadzonych jej zapasów albo zaopatrują się za granicą. Jaki byłby wtedy sens podwyższania ceny mąki?

Podobnie nie ma sensu podwyższanie stóp procentowych, gdy przy rosnącej inflacji brak popytu na kredyt. Jedynym efektem byłoby pogorszenie sytuacji podmiotów od kredytu uzależnionych. Nasza gospodarka stoi małymi i średnimi firmami, dobijanie ich wysokimi kosztami kredytu nie zdusiłoby inflacji, mielibyśmy bankructwa i gospodarczą stagnację. Postępowanie według sugestii szanownych kolegów skończyłoby się trudną do opanowania stagflacją. Co więcej, na krótką metę wzrost stopy procentowej banku centralnego to impuls proinflacyjny, bo jeśli banki komercyjne podnoszą klientom koszty pozyskania pieniądza w warunkach niezrównoważonego rynku (gdy popyt przewyższa podaż), dodatkowy koszt jest przenoszony na ceny producentów.

Szanowni koledzy, ale trzeba przyznać, że nie tylko oni, nie zrozumieli szczególnego charakteru inflacji w epoce pieniądza papierowego, inflacji pchanej przez rosnące koszty. Jest ona korektą poziomu i struktury cen zależnie od tego, jak produkty i usługi są uzależnione od tych elementów kosztów, których ceny wzrosły. I ma charakter krótkookresowy.

Trzeba więc rozumieć, jakie znaczenie ma sposób pomiaru inflacji. Jeśli używamy wskaźnika r./r., to gdy następuje korekta cen, wskaźnik krótkookresowo, w jednym, dwóch miesiącach, rośnie np. ze 100 do 107, bo wartość koszyka dóbr wzrosła np. z 1000 do 1070. Ale po korekcie ceny stabilizują się i w kolejnych miesiącach wartość koszyka utrzymuje się na poziomie 1070. Gdyby zatem po jednorazowym wzroście cen wartość koszyka nie zmieniała się, znaczyłoby to, że nie ma inflacji, bo przecież inflacja to proces wzrostu cen. Jednak wskaźnik r./r. będzie się utrzymywał na poziomie 107 przez następne miesiące i publiczność będzie z tego błędnie wnioskowała, że cały czas mamy inflację. To się nazywa „efektem bazy" – jedyną przyczyną obserwowanej wskaźnikiem r./r. inflacji jest poziom cen w roku bazowym. Jakież byłoby wtedy uzasadnienie dla zacieśniania warunków kredytowania, dlaczego kredytobiorcy mieliby płacić dużo wyższe odsetki za kredyty?

Zawsze z ostrożnością i uwagą powinno się podchodzić do wpływu stóp procentowych na działalność gospodarczą. Trzeba pamiętać, że wartość pieniądza określa głównie stan gospodarki, jej dynamika i stabilność podstawowych parametrów makroekonomicznych. Pochopne zacieśnianie polityki pieniężnej może skruszyć równowagę, która pozwoliła naszej gospodarce utrzymać niezłe tempo wzrostu i względną stabilność finansów publicznych.

 

Kandydatka do RPP nie widzi wysokich wzrostów stóp:

 

https://forsal.pl/gospodarka/inwestycje/artykuly/8347432,maslowska-nie-wyklucza-podwyzki-stopy-procentowe-wzrost-inflacji.html

 

 

Po wypowiedzi Glapy nt. wzrostu powyżej oczekiwań prognozy wyjebały na księżyc, natomiast czy analitycy naprawdę powinni sugerować się jego słowami?

 

Ten sam człowiek mówił następujące rzeczy:

 

1. Do końca jego kadencji nie wzrosną stopy (kłamstwo)

2. Podnoszenie stóp to szkolny błąd (podniósł miesiąc później)

3. Po pierwszej podwyżce stóp procentowych - Nie musi wcale być to cykl podwyżek (był to początek cyklu podwyżek)

4. Końcówka roku 2021 - obecne podwyżki stopy procentowej na razie wystarczą (nie wystarczyły)

5. OBECNIE - "Stopy powinny wzrosnąć ponad oczekiwania rynku".

 

Dlaczego analitycy pomijają kłamstwa/nietrafione prognozy pana Glapy z punktów 1-4, a wierzą bezgranicznie w prognozę z punktu 5, hm?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie Panowie coś naprawdę złego dzieje się z cenami mieszkań.

 

Nie wiem jak jest u Was ale w 3mieście normalnie tak wypierdalają w górę, że łapię się za głowę 😮

 

W Grudniu obstawiałem, że w 2022r będą 5-6% wzrosty ale jak tak dalej pójdzie to zaraz pękną dwucyfrowe.

 

Ciekawe co będzie w 2023-2026? Pewnie wzrosty będą już powyżej 100% :D:D Nie no w sumie mało prawdopodobne.

 

A tak na poważnie to w Gdańsku średnia cena ofertowa za kawalerkę niedługo przebije 16 000 PLN / m2 🤣

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomek9494 czemu się dziwisz? W końcu świat zaczyna odkrywać, że Polska jest najlepszym miejscem do życia przynajmniej na naszym kontynencie. W miarę postępu ocieplenia przybywa również amatorów moczenia nóg w zimnym Bałtyku, wystawiania się na brak słońca i szczękania zębami z przyjemnego chłodu niemal cały rok. Jak do tego dodasz niskie podatki, wsparcie dla przedsiębiorczości, takie, że sam premier do serca przytula, świetny system dróg, ochronę zdrowia niespotykaną gdzie indziej, najtańsze paliwa, silna armię... Pardon, obejrzałem "wiadomości".

  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tomek9494 napisał:

A tak na poważnie to w Gdańsku średnia cena ofertowa za kawalerkę niedługo przebije 16 000 PLN / m2 🤣

 

Ja kupowałem w Warszawie na górce w 2007. W ciągu następnych kilku lat był lekki spadek, a gdzieś od 2016 systematyczny wzrost. Ceny w mojej lokalizacji wzrosły przez ten czas prawie dwukrotnie 😮 Chociaż do 16 000 PLN / m2 jeszcze trochę brakuje. 

 

Cytat

Ciekawe co będzie w 2023-2026? Pewnie wzrosty będą już powyżej 100% :D:D Nie no w sumie mało prawdopodobne.

 

Ludzi nie będzie stać i będą wynajmować. Jak Niemcy w bogatszych miastach (Monachium itd.) i Szwajcarzy. Ot co. 

 

Obstawiam, że będą dalej rosły, ale wzrost wyhamuje. Spadków bym się nie spodziewał, ale któż to może wiedzieć...

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba patrzeć na transakcyjne i wolumen, a nie ofertowe. 

 

Na grupach nieruchowych fb często jak ktoś wrzuca ofertę, to ludzie komentują ile by maks dali. Bywają rozjazdy po 50%.

 

Poza tym może być też tak, że kto może to się wysrzedaje z nieruchów i chce wyrwać jak najlepszą cenę, co napędza wzrosty. 

 

Zwała rynku nie jest niemożliwa. Nawet w Chinach ostro dupnęło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Tomek9494 said:

w Gdańsku średnia cena ofertowa

Gdańsk jest specyficzny - np. wystarczy że wejdą oferty na jeden większy budynek na Starówce, a "średnia" zaczyna wariować. No i oczywiście od oferty do transakcji droga daleka, a i cyferki się mogą pozmieniać. Zależy wtórny, pierwotny, lokalizacja - i szczególnie ostatnio specyficzne lokalizacje idą w pracowników IT z zagranicy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, maroon said:

Co sądzicie o takich inwestycjach?

Prywatyzacja zysków, uspołecznianie kosztów, obiecywanie gruszek na wierzbie w celu złapania "klienta".

 

Pierwszy z brzegu przykład - PGNiG powie, że nie doprowadzi gazu. Co wtedy zrobi taki pośrednik?

Bo obstawiam, że będzie pośredniczył w przekazaniu odmowy, należy się tysiączek za fatygę.

Tego typu usługi zazwyczaj wchodzą w zakres działania dobrego generalnego wykonawcy, tak na marginesie.

 

A pod siebie - wydzielone osiedla, z wysokim potencjałem na "kłopotliwych" sąsiadów w przyszłości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Kespert said:

 

A pod siebie - wydzielone osiedla, z wysokim potencjałem na "kłopotliwych" sąsiadów w przyszłości.

Tak. Fakt. Gdziekolwiek chcesz coś kupić w atrakcyjnym turystycznie regionie, to masz 90% szans, że obok pojawią się "wakacyjne apartamenty pod wynajem" i bydło. 

 

Kumpel się tak w Pucku załadował. Kupił ładną działkę nad Zatoką z myślą o stałym zamieszkaniu. Obok jakaś firma wybudowała całoroczne domki letniskowe AirBnB. Co tam się w sezonie działo i poza, to pojęcie przechodzilo. Ogólnie ryki pijanych januszy i gowniaków non stop, po sezonie pijackie wyjazdy służbowe i wieczory kawalersko-panieńskie. Działkę ostatecznie sprzedał, a naprawdę piękna lokalizacja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, maroon said:

Obok jakaś firma wybudowała

Cóż, spokój kosztuje. Znam taką lokalizację, jeziorko, letnisko, nas.... nabudowane dom przy domu, jak największych, często z odległościami poniżej 8m, i jedna, jedyna nieruchomość, malutki biały domek mający po >100m trawnika w każdą stronę ;) Wygląda to nieziemsko, bo na oko z 40-50 działek by się tam dało wydzielić... a i tak byłyby to największe działki w okolicy. Fajny plan awaryjno/emerytalny, muszę przyznać.

 

Stąd warto szukać siedlisk, okolic parków narodowych, starych folwarków itd - ale często takie zamieszkanie to już sport ekstremalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma cudów. Albo zadupie, albo ryzyko turystyczne, albo drożyzna.

 

Ostatecznie chyba wolałbym drożyznę, gdyby mnie było na nią stać OFC. Życie mamy jedno, krótkie, i gnieżdżenie się przez większość życia w jakimś gównomiejscu wydaje mi się bez sensu. Generalnie oszczędzanie i optymalizacja cenowa za wszelką cenę byłoby zasadne, gdyby nasze życie trwało chociaż 2-3 razy dłużej, a tak...

 

Niestety, to już nie lata 70. Statystyczny człowiek nie da nawet rady zarobić w ciągu całego życia na willę na ładnym, leśnym osiedlu pod miastem wojewódzkim/stolicą. Dla odmiany kredyt w PL to dzicz afrykańska - 99% ludzi na zmiennej i właśnie zaczęło się strzyżenie. Na USA się narzeka, ale tam można brać na 30 lat na stałej stopie + "klucze za dług" czyli w razie czego oddajemy wierzycielowi klucz i jesteśmy czyści. A i tak ludzie potrafią zbankrutować. U nas bierzesz kredyt i jakiś kłamliwy dziadzia z RPP ci mówi, że od dziś masz 2x wyższe raty :D A Ty potulnie musisz płacić. Kek.

 

Naprawdę, wydaje mi się, że najlepszą opcją jest emigracja. Szkoda, że nie wiedziałem/nie widziałem tego w wieku 18-25. No, ale już nie będę się użalał. Popełniłem w życiu wiele błędów i niewiele na to mogę już poradzić. Na ten moment chcę się pozbyć kredyciku w kilka lat max. W sumie wszystko zależy od tego, czy wejdę w tę posadę, którą mam obgadaną z pewną firmą. W środę mam coś wiedzieć. Gdyby się udało, to mam cel - w 5 lat spłacić kredyt i opanować niemiecki na poziomie zaawansowanym. Wtedy jeszcze przed czterdziechą mógłbym już jako wolny człowiek znaleźć pracę zdalną dla Niemca (pracuję w bogatej branży, tylko nie w Polsce... DE ma cały rynek w garści), sprzedać dom i ewakuować się do jakiegoś ciepłego kraju. Może Włochy, może Grecja, może Chorwacja, może południe Bułgarii... jeszcze nie wiem. Poza EU raczej się nie wybieram.

 

A co do nieruchów w PL to jak Putin najedzie Ukrainę to będzie taki napływ imigrantów, że nieruchy wystrzelą w kosmos.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.