Skocz do zawartości

Polacy i narzekanie


Rekomendowane odpowiedzi

Osobiście na swoje życie nie narzekam. Jak się mnie znajomi pytają standardowo co u mnie słychać, to zawsze odpowiem coś w stylu: ok, dobrze, nie narzekam, nie najgorzej. Na pytanie o to czy wszystko u mnie w porządku odpowiadam, że w jak najlepszym. Po co komuś truć dupę swoimi problemami, wysrywać się itp? Lepiej od razu przejść do gadki-szmatki czy powiażniejszej rozmowy. Wychodzę z żałożenia, że ja sam sobie poradzę najlepiej ze swoimi problemami, a jeśli będę chciał pomocy, to się zapytam albo pójdę prosto do jakiegoś specjalisty.

 

Mieszkałem w USA przez jakiś czas. Mam tam rodzinę. Bywam tam od czasu do czasu. Oni, czyli Amerykanie, po prostu tacy są. Na początku myślałem, że oni to robią na pokaz, że jest to sztuczne, ale z czasem zacząłem zmieniać zdanie i utwierdziłem się w nim. Amerykanin niezależnie od pozycji społecznej, stanu posiadania, sytuacji osobistej zawsze powie, że u niego jest ok. Życie ma się tylko jedno i trzeba isć z optymizmem naprzód niezależnie od wszystkiego. To zdaje się być ich założenie, czy mentalność. Możliwe, że to złapałem od nich i się tym zaraziłem.😉

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam za sobą prawie 30 życia w Kanadzie.  W Polsce mieszkałem do 21 roku życia.  Mogę porównać cechy charakterów ludzi tu i tam.

Dlaczego narzekamy?  Otóż taka jest nasza natura.  Zawiść, niechęć do innych, niska tolerancja oraz brak zrozumienia.  Tak wychowuje nas szkoła i rodzina.
Nie lubimy “innych”.  Ktoś ma więcej niż my, to powód aby ich obgadywać.  Nawet gdy ktoś nas wyprzedza, nie dajemy się.  Bo my uważamy się za lepszych, a inni są gorsi.  To ci inni kradną, my jesteśmy uczciwi.  Będąc w Polsce, kilka razy wdałem się w rozmowę w autobusie lub pociągu.  Po kilku minutach rozmowa schodziła na politykę i dokładania tym co rządzą, tym kolorowym, tym kochającym inaczej.  W Kanadzie naprawdę rzadko rozmawiam z miejscowymi o polityce.  Koronne tematy: pogoda, urlop, miejsowa drużyna sportowa (hokej, futbol, piłka nożna), itp.  Polacy mieszkający tutaj raczej się nie zmieniają.  Smutnym przykładem jest moja mama, która miała problemy aby zaakceptować moje partnerki (nie zawsze były białe i nigdy Polki).  
Smutne to, że minęło praktycznie całe pokolenie, a w tym względzie nic się nie zmieniło od lat 80tych.
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Krugerrand napisał:

Osobiście na swoje życie nie narzekam. Jak się mnie znajomi pytają standardowo co u mnie słychać, to zawsze odpowiem coś w stylu: ok, dobrze, nie narzekam, nie najgorzej. Na pytanie o to czy wszystko u mnie w porządku odpowiadam, że w jak najlepszym. Po co komuś truć dupę swoimi problemami, wysrywać się itp? Lepiej od razu przejść do gadki-szmatki czy powiażniejszej rozmowy. Wychodzę z żałożenia, że ja sam sobie poradzę najlepiej ze swoimi problemami, a jeśli będę chciał pomocy, to się zapytam albo pójdę prosto do jakiegoś specjalisty.

Szanuje podejście, wiadomo że w luźnym small talku nie będziemy poruszać ciężkich tematów. Jednak mnie na dłuższą metę zajebiście męczy robienie dobrej miny do złej gry i jak coś jest nie okej. Nie chodzi mi teraz o narzekanie na ceny paliwa, co jednak nie wpływa na nasze życie tak znacząco jak np odkrycie jakiejś bolesnej prawdy o sobie. Miałem w tamtym roku epizod, zresztą pisałem o nim na forum, że przez dwa tygodnie byłem rozjebany na skutek takiego odkrycia i jak dobry znajomy pytał mnie co tam w czasie krótkiego spaceru to mówiłem wprost. 

Niemniej szanuje twoją postawę, na pewno twoim znajomym przyjemniej jest słyszeć o dobrych rzeczach, ale ja bym tak nie potrafił. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, LiptonGreen napisał:

Niemniej szanuje twoją postawę, na pewno twoim znajomym przyjemniej jest słyszeć o dobrych rzeczach, ale ja bym tak nie potrafił.

Czyli wpisujesz się w w obraz typowego Polaka-zrzędy:P

 

U mnie nie chodzi o robienie dobrej miny do złej gry. Ja naprawdę cieszę się z tego co w życiu mam, co w nim osiągnąłem, z tego jak sobie radzę. Nie obchodzi mnie zupełnie sytuacja materialna moich znajomych. To ich sprawa, nie moja. Cieszą mnie prozaiczne, zwykłe codzienne sprawy. A to posprzątałem mieszkanie - super jest czysto. Zrobiłem pranie - też super, bo mi się kosz na pranie przepełniał, a będę miał też w czym chodzić, w dodatku czystym. Pobawiłem się z kotem - obydwaj zadowoleni, on w szczególności. Przeczytałem kawałek książki - też dobrze, czegoś nowego się dowiedziałem. Poćwiczyłem nieco - lepsza kondycja odporność, czuję się lepiej. Każdego dnia dziękuję i cieszę się z małych rzeczy, ale tez takich, że jestem zdrowy, nic mi nie dolega i mogę nadal w miarę swobodnie oraz po swojemu żyć.

 

Przeczytaj książki Marka, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, być może też wytrenujesz w sobie nawyk szczęścia. Bo to wszystko jest nawykiem. Widzę też, że moi znajomi jakoś tacy bardziej zadowoleni, jak można pogadać o czymś neutralnym czy pozytywnym, a nie ponarzekać na świat dookoła.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekanie narzekaniem, nie bardzo wiem, z czego jest się cieszyć mieszkając w polin jak to Juda określił.

 

Natomiast ja znam strasznie zepsutego człowieka, nie znam sytuacji chyba w której by nie narzekał. Narzeka bo ktoś coś sobie kupił bo wydaje pieniądze. Narzeka bo ktoś kupił coś takiego a "łun mo leprze", narzeka nawet że paralotniarz lata a to nie jest tanie hobby. 

Z etatowymi narzekaczami nie ma co dyskutować. 

 

Z jednej strony narzekanie jako zauważenie nieprawidłowości jest ok, ale powinno iść za tym działanie

 

Jak komuś jest źle w robocie, to powinien pierdolnąć pięścią w stół i powiedzieć że tak i tak, albo ja odchodzę. I odejść jak się nie poprawi. 

 

Albo widząc co się dzieje w polin albo stworzyć autonomiczne spokojne warunki do życia, albo pierdolnąć wszystko i uciekać z polinu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Angole wcale Polakom w narzekaniu nie ustępują, a mają przecież lepsze zarobki i wyższy poziom życia. Przypisywanie tego tylko i wyłącznie naszemu narodowi byłoby niesprawiedliwe.

Ja się wcale nie dziwię, powodów do narzekań jest naprawdę dużo i codziennie przybywa.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, LiptonGreen napisał:

Po przeczytaniu wpisu na temat cen paliwa, szczególnie jednego ze zdań naszła mnie rozkmina - czy jako Polacy malkontenctwo mamy we krwi?

 

Pytam serio. Jestem młody a to dość ciekawe zagadnienie socjologiczne. Na wycieczkach za granicą byłem niewielu i tylko na wakacje, więc chętnie posłucham opinii braci, którzy zwiedzili trochę globu. Z mojego doświadczenia narzeka się bardzo dużo, sam jestem tego przykładem, ale u mnie to chyba nie kwestia pochodzenia. Większość small talków, szczególnie z ludźmi starszymi ode mnie kończy się na... narzekaniu, zwykle na postawę innych ludzi; na drodze, w sklepie, na chodniku, kurwa w kiblu nawet i tak dalej i tak bliżej. 

 

Kiedyś w rozmowie ze znajomymi doszliśmy do wniosku, że w Ameryce ludzie są o wiele bardziej otwarci i uśmiechnięci, ze względu na to, że to wielonarodowościowy kraj. Że u nas jest jednolicie, więc każdy trzyma się w swoim stadzie, a stada obce są wrogie (z perspektywy ewolucji) i ich unikamy, a tamtym stada się już "pojebały", więc nie mają takiej silnej więzi ze "swoimi" i łatwiej im gadać z "obcymi". Może coś jest na rzeczy, chociaż sam nie wiem.

 

PS. Zdaje sobie sprawę, że zabory, że wojny, że PRL, że PO, że PIS, ale są miejsca na świecie, gdzie też przez ostatnie kilkaset lat nie było lekko, a nikt nie zakłada z tego powodu codziennie cierniowej korony. 

Polacy sa po prostu głupim narodem. Nie poznałem dotąd żadnej osoby, która potrafi dostrzec nieprawidłowości w swoim zachowaniu, a narzeka na nie u innych. Państwo polskie jest opiekuńcze i załatwia za ludzi wszystko. Takim narzekaniem ludzie myślą, że ktoś coś za nich załatwi. Jak mają sami pomyśleć to bardzo ich to boli.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekanie nie jest ani dobre ani złe, moim zdaniem to najczęściej taka gra społeczna w kto ma gorzej, nawet w poczekalni do lekarza to widać. Jedziemy na tym samym wózku ale każdy chce siedzieć koło kierowcy.


Warto jednak jak zawsze mieć świadomość swoich mechanizmów bo wtedy mamy większy kontakt z „rzeczywistością”, analogicznie jak świadomość relacji tylko rozciągnięta do całokształtu ludzkiej natury.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.03.2022 o 10:09, LiptonGreen napisał:

czy jako Polacy malkontenctwo mamy we krwi?

Narzekanie to tylko efekt zgorzknienia. Problem jest w tym, że polska to toksyczny kraj i większość polaków doświadcza negatywnego wpływu przez środowisko. Wizyta w urzędzie, przebywanie z polkami, jak polacy się traktują w ogóle na codzień, nieufność, chamstwo, często pogarda dla innych. Kilkadziesiąt lat w takim otoczeniu i robisz się zgorzkniały a później masz właśnie narzekanie bo narzekanie to właśnie objaw frustracji.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekanie to jedno Panowie ,większy problem jest taki- moim zdaniem- ,że spora część ludzi sama robi sobie kuku i potem narzeka na rezultaty. Ból i problemy zdrowotne to chyba najlepszy przykład. 
Mój znajomy ma babcie, która bierze statyny mając cholesterol 120, leki na nadciśnienie mając ciśnienie 70/40, dała sobie wcisnąć inhibitory pompy protonowej, oczywiście znany i lubiany Acard "na serce ;) " . No i oczywiście ciągle narzeka na zdrowie robiąc sobie sama krzywdę. 

 

Niedługo zacznie się narzekanie na braki jedzenia. Winny PIS! Oczywiście ,ze nie. W poison-markecie coraz mniej produktów. Zamiast narzekać czas się wziąć za swoje środowisko i działać. Ale sporo ludzi tego nie chce robić, woli marudzić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, TruthInPlainSight napisał:

Niedługo zacznie się narzekanie na braki jedzenia.

Mnie najbardziej rozwaliło, że całkiem spora liczba polaków jest za zamrożeniem cen jedzenia. Wtedy przychodzi smutna refleksja na jakiś poziomie intelektualnym jest "przeciętny" polak. No, ale narzekam. Najgorsze jest to, że ponosisz odpowiedzialność za głupotę innych bo tak działa w skrócie państwo jako takie. I cyk wysokie podatki, inflacja, problemy społeczne i tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wina religii. Nie ma zadowolonych katolików. Protestanci to i owszem.

 

Katolicy nie są bo od małego słyszysz jak ksiądz ci mówi że jesteś paprochem, gówno wartym prochem zdanym na łaskę Boga. Jak on smarknie to ty umrzesz. Na dodatek musisz się biczować nawet za to że się urodziłeś i ciągle na kolanach przepraszać za grzechy, które masz napewno. Śmiać ci się nie wolno bo to nie wypada bo Jezus cierpiał na krzyżu a ty się teraz śmiejesz i jesteś zadowolony. Nie wolno. 

 

 

Tak więc katolicyzm nas zniszczył. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska to kraj skrzywdzony przez lata komuny - bo dopiero od lat 90 wyzbyliśmy się tego strasznego ustroju, w których wszyscy mieli tyle samo, czyli nic. 

 

Jesteśmy krajem skrajnie katolickim, który żył w kłamstwie i obłudzie. Wszyscy kreowali się na zagorzałych chrześcijan - tylko jak Jezus (Allah) nie patrzył to walił dyktę na melinach, bił kobiety. Zachowania cebulackie widzimy do dziś. Bardziej krzywdzące są tylko działania LGBT, te śmieszne kreowanie o tolerancji. 

 

Z racji swojego zawodu mam bardzo sporo kontaktu z ludźmi, naruszając ich strefę prywatności. I co widzę? 

 

Mnóstwo ludzi kreujących się na normalnych są odklejeni albo patologiczni. Socjal powoduje, że mamy ludzi bez ikry i sensu w życiu. Robią dzieci, cisną z socjala ile się da i wegetują - a wegetacja ta zapijana jest sporą ilością alkoholu. 

 

Sześć miesięcy żyłem w Holandii. Kraj o wiele bardziej życzliwy (mówię o prawdziwych Holendrach, nie marokańskim zaciągu) - i jakiś zyczliwszy. 

 

PS. Co do USA i inteligencji, to nie jest tak. Tam są z reguły ludzie idioci. Dlatego bardzo dawno temu już USA zainwestowało mnóstwo pieniędzy w ściąganiu z innych krajów tzw. "młodych geniuszy". System stypendialny dla najlepszych zaowocował tym, że najlepsi z najlepszych przybywali do Ameryki. Zwróciło im się to w technologii oraz badaniach, które wymyślili. Dziś nie mają podjazdu do nikogo. Bo jeśli w takiej Polsce trafi się jakiś geniusz szukający pieniędzy do inwestycji w jego projekt - to USA czy Niemcy wyciągają czek i pytają ile jest potrzebne. 

Edytowane przez Zgredek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam przeczytać "Myśli nowoczesnego Polaka" R. Dmowskiego. Podpowiem - niewiele się zmieniło. Broszura sprzed prawie 120 lat, która bardzo przyjemnym językiem opisuje cechy narodowe polaka-robaka. Tam są odpowiedzi, a Wy tu wyskakujecie z jakimś PRL-em czy Powstaniem Warszawskim. To były tylko konsekwencje posiadania tejże narodowości.

 

Z moich obserwacji narzekanie jest po prostu mianownikiem rozmowy. Polacy nie potrafią rozmawiać na tematy dla nich abstrakcyjne. Na ogół nie potrafią konfrontować się słownie, więc najlepiej wychodzi znalezienie łącznika. Narzekanie na szefa, narzekanie na rzeczy w TV, narzekanie na innych im podobnych - to są najkrótsze drogi do przełamania lodów w rozmowach z nieznajomymi, a także z innymi w relacji bardzo powierzchownej.

 

Żeby nie było - sam byłem kiedyś taką jednostką - tematem nr 1 w pracy były perypetie szefostwa. Ale sprowadzało się to do jednego - z moich ust jak zwykle płynęły niepodparte działaniami plany na ratowanie świata.

 

Oduczyłem się tego przez zmianę otoczenia i niejako pracę nad sobą. Obecnie ignoruję osoby, które zaczynają swoje bezpodstawne narzekactwo.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.03.2022 o 02:23, NoHope napisał:

Narzekanie to tylko efekt zgorzknienia. Problem jest w tym, że polska to toksyczny kraj i większość polaków doświadcza negatywnego wpływu przez środowisko. Wizyta w urzędzie, przebywanie z polkami, jak polacy się traktują w ogóle na codzień, nieufność, chamstwo, często pogarda dla innych. Kilkadziesiąt lat w takim otoczeniu i robisz się zgorzkniały a później masz właśnie narzekanie bo narzekanie to właśnie objaw frustracji.

Swojej powiedzialem, ze nie chce zostac starym zgorzknialym zgredem jak ja informowalem, ze chce sie rozwiesc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

W USA jest takie podejście, które sankcjonuje manie w dupie innych ludzi.

Tam jest normalne przeprowadzać się, jeździć za pracą, bywać w różnych kręgach społecznych, oraz być samowystarczalnym, zaradnym, bezproblemowym.

 

Mówienie szczerze, jak jest, jest dla amerykanów nieprzyjemne.

Możesz takiemu popsuć humor.

Możesz wywołać jakieś poczucie winy, że może trzeba ci pomóc - a to dla amerykanina koszt - czas, pieniądze, samopoczucie.

Możesz sprawić wrażenie, że masz problemy, czy sobie nie radzisz.

 

Dlatego jest ten fałszywy smalltalk - chodzi z jednej strony o uniknięcie prawdziwej interakcji, która może pociągnąć jakiś koszt lub wywołać u drugiej strony nieprzyjemne uczucia.

Z drugiej - nie wypada mówić, że są problemy (są wyzwania), czy ze coś nie idzie (chwilowa zmiana planów) - czy ogólnie przyznawać się do słabości.

 

Zauważcie, że nawet ze słabości (alkoholizm, hazard, itp) oni potrafią zrobić takie tandetne i ckliwe show, także ucieka się od clou problemu i robi z tego jakieś akty heroizmu (walka z..)

 

Narzekanie to przyznanie się do realistycznego odbioru rzeczywistości, a to jest całkowicie anty-amerykańskie.

Trzeba śnić, nawet na zarzyganym materacu w ćpuńskiej melinie, jest "ok".

Fake it till you make it.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.