Skocz do zawartości

Jak przekonać partnera aby był cuckoldem


Rekomendowane odpowiedzi

Oto złoto kobiecego spierdolenia.

 

Oswajanie społeczeństwa z tym, że bycie cuckoldem to coś normalnego i... potrzebnego.

 

Miałaś bardzo wielu partnerów seksualnych?

Nie! Dlaczego tak myślisz?

Wyobrażam sobie, że dla osób, które się umawiają na otwarty związek, seks jest bardzo ważny i że są to osoby, które mają duże potrzeby seksualne.

Wystarczy, że mają inne potrzeby niż partner, a jednocześnie nie traktują seksu jako jedynego spoiwa miłości. Znam kilka otwartych związków i w ich przypadku bardzo często w grę wchodzi jeden pozazwiązkowy partner seksualny. To się nie wiąże z bieganiem po mieście i szukaniem na każdą noc kogoś innego. Po prostu ona lubi ostry seks, a on waniliowy…

Waniliowy?

Łagodny, dość klasyczny. I zamiast wyciskać z partnera coś, czego on nie lubi, idę i robię to sobie dwa razy w miesiącu z kimś innym. On mnie chłoszcze tak, jak sobie życzę, a potem wracam do domu i nasza intymność jest dalej słodka i miła.

Podstawową rzeczą, za sprawą której takie relacje są możliwe, wydaje mi się brak zazdrości.

Nigdy nie byłam i nie jestem zazdrosna. Ważne jest też to, że wychowała mnie wyzwolona mama. Wyzwolona nie w tym sensie, że miała na pęczki kochanków, ale że od dziecka rozmawiała ze mną o tym, że seks wcale nie musi się łączyć z miłością. Nie byłam karmiona mitem, że muszę czekać do ślubu, a jeśli seks, to tylko z tym jednym jedynym. Żadnych książąt na koniu i cnót niewieścich! Od zawsze miałam dwa różne systemy wartości: czym innym jest miłość, związek, przywiązanie, zaufanie, bezpieczeństwo, snucie planów i odkładanie na wspólne konto emerytalne, a czym innym przygoda seksualna. Oczywiście fajnie, jak to się nałoży, ale niestety przyroda tak działa, że z czasem dzika namiętność zamiera.

Seksuolodzy i psycholodzy stale powtarzają o tych magicznych dwóch latach, po których kończy się zakochanie.

I o ile większość osób pewnie wtedy zakopuje swoje potrzeby seksualne głęboko, kobiety udają orgazm, faceci zasłaniają się bólem głowy i razem tylko w poświęceniu wychowują dzieci, o tyle my postanowiliśmy wspólnie poszukać rozwiązania.

Wiele par tak robi, ale idąc do seksuologa, kupując seksowną bieliznę, zaopatrując się w seksgadżety.

A myśmy się poznali na portalu erotycznym i wiedzieliśmy, że jesteśmy otwarci. Wcale nie miałam bardzo bujnego życia seksualnego, ale wiedziałam jedno: że nie przeżyłam pewnie z 90 proc. możliwości, które świat zna.  

A byłaś ich ciekawa!

No tak! Więc kiedy namiętność w naszym związku zaczęła gasnąć, dość naturalnie to wyszło, że siedliśmy i padło pytanie – nawet nie pamiętam, kto je zadał - czy wciąż jesteśmy gotowi na otwarty związek. Stwierdziliśmy, że zdecydowanie tak. Że się kochamy i jesteśmy razem, mamy wspólny dom, ale wracamy na portal i szukamy dodatkowego partnera czy partnerki, którzy zaspokoją te potrzeby, o których już wiemy, że wzajemnie ich sobie nie zaspokoimy. Ja znalazłam dodatkowego partnera pierwsza.

Szykowałaś się na pierwszą randkę – wkładałaś pończochy, malowałaś usta – i partner doskonale wiedział, co się dzieje?

Oczywiście. Powiedziałam lubemu, że idę zobaczyć, czy zaiskrzy. I ustaliłam, czy gdyby zaiskrzyło, to może być coś więcej. Powiedział: "Baw się dobrze". Robisz wielkie oczy, bo tobie się to kojarzy z czymś, co byłoby przeciwko niemu. A ja przez cały czas miałam poczucie, że to jest nasz projekt. My wspólnie byliśmy tego ciekawi! Jak do niego do pracy przyszła nowa dziewczyna, to ja też podpytywałam, czy jest ładna i zgrabna. Jestem bardzo fizjologiczna, jeśli chodzi o seks. Uważam, że monogamia jest nienaturalna. Taki mam światopogląd.

Rozumiem, że otwarcie związku was podniecało.

I ustaliliśmy, że będzie uczciwie, jeśli naszym potencjalnym partnerom będziemy mówili, że jesteśmy w stałym związku i się kochamy. Jak coś zaiskrzy i będzie fajnie w łóżku, to proszę bardzo, ale nie przeniesiemy tego na grunt romantyczny. I to jest chyba największe ryzyko otwartych związków. Bo co, jak się ktoś zakocha? Ale powiedzmy sobie szczerze – i bez seksu się można zakochać w koleżance z pracy.

Można. Wróćmy do twojej pierwszej randki.

Było fajne uwodzenie. Pamiętam, jak przyszłam i z błyskiem w oku opowiadałam partnerowi, że to jest ciekawy facet i chciałabym go dalej sprawdzić. Wspólnie fantazjowaliśmy, na ile on będzie podobny, a na ile inny od mojego partnera. Na ile mnie zaspokoi, a na ile rozczaruje. Kiedy już doszło do seksu, to wróciłam i dość empatycznie starałam się powiedzieć: "Kochanie jesteście bardzo różni. Co innego dostaję w naszym seksie, co innego od niego". 

Po powrocie uprawiałaś seks z partnerem?

Na pewno nie. 

Czyli jednak tamten seks nie był czysto fizjologiczny!

Nie, nie o to chodzi. Po prostu kiedy ja wróciłam, potwornie zmęczona, z hotelu, w którym testowałam mój nowy nabytek do imentu, mój luby wychodził do pracy.

A czy wypytywał o szczegóły?

Nie. Natomiast opowiadaliśmy sobie, co przeżyliśmy, i dzieliliśmy się wrażeniami. Że fajnie podoświadczałam krępowania i wiązania i czy chcemy sprawdzić, czy u nas to też pyknie i czy włączymy to do repertuaru. Coś tam włączyliśmy, czegoś nie.

Twój partner szybko znalazł partnerkę?

Tak. Dostał przyspieszenia.

Czyli rewanż?

Nie. On po prostu w międzyczasie również szukał. 

Może jednak poczuł się w jakiś sposób zraniony? Umowa umową, ale póki nie sprawdzimy, nie będziemy wiedzieć, jakie się pojawią uczucia.

To prawda, dlatego ja bardzo uważnie obserwowałam, czy dalej będzie mnie zachęcał "idź i baw się dobrze". Albo czy nie dostanie gęsiej skórki, jak powiem, że ten gość się odzywa i zachęca do kolejnej randki. Pytałam: "Masz za tydzień nocną zmianę. Czy masz coś przeciwko, gdybym wtedy zniknęła? Co będę tutaj tak siedziała i się nudziła". To nie jest tak, że umowa obowiązuje bezwzględnie. Gdyby ktoś się sypał, to jesteśmy na tyle inteligentni, uważni i skierowani na siebie, że ci partnerzy, te partnerki dodatkowe poszliby w odstawkę natychmiast.

Czy twój dodatkowy partner też żył w otwartym związku?

Tak. Poznałam jego żonę w klubie swingersów i – pewnie cię zszokuję i przyznam, że dla mnie to też było zarówno fascynujące - byłam nawet u nich w domu. Zresztą nie tylko ja byłam tam zapraszana. Partnerzy jego żony również. Jednego z nich mój dodatkowy partner nie znosił. Nie dlatego, że jego żona się z nim bzykała. Po prostu nie trawił go jako człowieka. Powiedział jej: "Nie wiem, co w nim widzisz, i rób sobie z nim, co chcesz, tylko nie u nas w domu, bo wścieknę się, jeśli znów będę musiał z nim siedzieć i słuchać jego durnego śmiechu". 

Skoro z dodatkowym partnerem poszłaś do klubu swingersów, to chyba w tym momencie możemy ustalić, że potrzeby seksualne masz duże.

Mam dużą potrzebę sprawdzania i doświadczania. Między innymi to było powodem, dla którego mój mężczyzna powiedział: "Pas, ja nie we wszystko wchodzę". A dodatkowy partner niejedno seksualnie przeżył i kiedy usłyszał, że chcę poszukiwać i eksplorować, to się zachwycił: "To będzie część naszej seksualnej przygody". Właśnie on mnie wprowadził do klubu swingersów. Znam osoby, które jeżdżą do innego miasta lub nawet kraju - Holandii, Szwecji czy Niemiec - gdzie urządzają sobie sekswakacje, ponieważ obawiają się rozpoznania. A ja się z tego śmieję. No i co z tego, jeśli ktoś mnie rozpozna na mieście? Jak rozpozna, to tylko znaczy, że też w tym klubie był. 

W klubie, w którym chodzi się nago? Czy w bieliźnie?

Każdy klub ma swój regulamin. W tamtym u kobiet była dopuszczalna seksowna bielizna i buty, a mężczyźni chodzili w ręcznikach. Z szatni przechodziło się do sali zapoznawczej, w której piło się drinki, a w tle sączyła się muzyka. Pokoje były odpowiednio oznaczone: "chcemy być sami", "dopuszczamy obserwatorów" lub "można dołączyć". 

Do ciebie i twojego partnera inni mogli się dołączyć?

Czasem mogli, a czasem nie. Były specjalne pokoje mieszczące dwie–trzy pary, które ustaliły, że mają na siebie wyłączność, oraz sala do seksu grupowego. Pokoje z lustrami weneckimi i takie z szybami zamiast ścian. Różne rzeczy się tam dzieją.

Próbowałaś wszystkiego?

Absolutnie nie. Znam swoje granice. Dość często po prostu obserwowaliśmy inne pary uprawiające seks w najróżniejszych konfiguracjach, a on mi szeptał do ucha różne rzeczy, dotykał. To jak uczestniczenie w porno na żywo. Jesteś na planie, mimo że pewnych rzeczy nie robisz.

Opowiedz o spotkaniu z żoną.

Umówiliśmy się, że ona i jej partner też się tamtej nocy pojawią w klubie. Z mojej perspektywy fantastyczne było to, że kiedy się do nas dosiedli, ja ani na chwilę nie straciłam atencji partnera. Panowie się poznali, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, małżonkowie wymienili uwagi, kto tej nocy przyszedł do klubu, i oni pierwsi gdzieś zniknęli. Potem jeszcze w czwórkę siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy striptiz. Trochę popiszczałyśmy razem z jego żoną.

Nie porównywałaś się do niej? Czy jesteś ładniejsza, zgrabniejsza?

To ona była ode mnie ładniejsza! Powiedziałam partnerowi: "Twoja żona to niezła laska. Jest ode mnie szczuplejsza, ma piękniejszy biust i zgrabniejsze biodra". A on na to: "Zależy, co się komu podoba". Dzieci i dom ich wiązały, byli fajnymi rodzicami, natomiast on taksował ją dość obojętnie. 

Czyli byli sobą wręcz znudzeni.

Wiele lat wcześniej otworzyli swój związek i oboje mieli liczne doświadczenia. Tamtej nocy okazało się, że mamy z jego żoną bardzo podobne poczucie humoru. Zakumplowałyśmy się i to ona zaprosiła mnie do domu.

Na kolację czy wspólny seks?

Czasem po prostu we trójkę oglądaliśmy film, ale bywałam również u nich w domu na seksie. Jego żona zostawała w salonie i zdawała się w ogóle nie być zainteresowana tym, co jej mąż i ja robiliśmy w pokoju gościnnym.

Jakby on jej już w ogóle nie obchodził.

Nie wnikam. Ja mogę mówić, co się działo w moim związku.

Jasne. Przede wszystkim powiedz, co się działo wtedy w tobie.

Ja się czułam super. Jak bohaterka filmowa łamiąca konwenanse. Najbardziej irytowało mnie, że nie mogłam opowiadać wszystkim, co fascynującego przeżywam i że są inne style życia! 

A mama? Rozmawiałaś z nią o tym?

Wiedziała, że pojawił się jeszcze ktoś, że mój partner o tym wie i to akceptuje, ale o nic więcej nie pytała. W szczegóły nie chciała wnikać. Potrzebę nienoszenia tajemnicy mogłam realizować jedynie w rozmowach z moim przyjacielem, który również jest otwarty seksualnie. Powiedzmy sobie szczerze: ja jestem niepokorną duszą. To był projekt, który badał granice: Czy można? Czy wyjdzie z tego katastrofa?

Wyszła?

Zupełnie nie. Mnie to bardzo dobrze zrobiło. Wyleczyło wszystkie kompleksy i pomogło się pozbyć wstydu. Jestem nisko zawieszona, dupiasta i mam fałdy, ale klub swingersów, podobnie jak plaża nudystów czy sauna, pozwalają wejść w świat, w którym ludzie nie biegają z centymetrem. Miałam ogromne powodzenie! Mój erotyzm i otwartość powodowały, że raz było nawet trzeba wzywać ochronę, bo jeden z panów mnie uporczywie podrywał i nie chciał odpuścić. Całkiem przyjemne uczucie, nie ukrywam. 

Jak długo spotykałaś się z partnerem, na którym skupia się nasza rozmowa? 

Dwa lata. 

I w końcu ktoś się zakochał?

Ja się nie zakochuję w każdym męskim przyjacielu. Wycofałam się dlatego, że doszło do konfliktu małżeńskiego. Ona i on nie mogli się zdecydować, czy się rozwieść, czy zostać razem. Uznałam, że powinni to rozwiązać bez udziału osób trzecich. To była kwestia rozsądku i nie ukrywam, że zrobiłam to z pewną przykrością. W dodatku ich dzieci podrosły. Jak były małe i nie kumały, gdzie są rodzice, to nie było problemu, ale nagle okazało się, że ci, idąc na randki, musieli się ukrywać nie przed sobą, ale przed dziećmi. I zaczęło się robić nerwowo.

Tęskniłaś za nim?

No… trochę tak. Potem byłam jeszcze z jednym partnerem dodatkowym, ale niespecjalnie zaiskrzyło. Pan był narcyzem i w kółko opowiadał o sobie. W łóżku było nawet fajnie, natomiast jego osobowość na tyle mi nie odpowiadała, że skończyło się to szybko. Miałam więc w sumie dwóch partnerów dodatkowych w ciągu 10 lat. Mój ówczesny stały partner zdecydowanie częściej zmieniał kobiety.

A jak było wtedy między wami? 

Otwarty związek okazał się dla nas bardzo dobrym rozwiązaniem. Wyeliminował fantazjowanie, kombinowanie i ryzyko robienia czegokolwiek niejawnie i w skrytości. 

Czułaś się megaseksowna, że masz świat u stóp. Taką twój partner miał cię w domu. To go musiało nakręcać.

Nakręcaliśmy się też tą niestandardowością naszych żyć i przeżyć. Już nie było tak, że musimy się bzykać, bo wypada albo tylko po to, żeby rozładowywać napięcie seksualne. To był wyższy level. Wnieśliśmy w nasz związek nową energię. Pytałaś, czy po powrocie z seksrandek uprawialiśmy ze sobą seks. Po pierwszych razach nie, ale później się zdarzało, że lądowaliśmy w łóżku, bo była w nas jeszcze energia seksualna. Ale to nie było przenoszenie jeden do jednego, że tamtej zafundowałeś trzy orgazmy, to ja poproszę tyle samo, albo i cztery.

Jednak sama powiedziałaś, że otwarcie związku to ryzyko. Michalina Wisłocka żyła w trójkącie z mężem i przyjaciółką i wszyscy wyszli z tego poranieni.

To wymaga świadomości, że być może wprowadzenie kogoś do trójkąta albo otwarcie związku  stanie się jedynie rozwiązaniem na jakiś czas. Na tak długo, póki to cieszy, bawi, daje kopa i wszystkim odpowiada. A jak komukolwiek przestaje odpowiadać, trzeba to zakończyć.

Ostatecznie to twój stały związek się rozpadł. 

Dopadła nas przyziemność. Momentów fajnych, ekscytujących i intymnych zrobiło się dużo mniej niż codziennej obojętności i szarości. 

Czyli ostatecznie otwarcie związku nie uchroniło was przed prozą życia.

Ono w ogóle nie daje gwarancji na nic. To jest po prostu taki styl życia, że wychodzisz poza ramy i sięgasz po więcej. Jeśli partner spełnia moich 40, a może nawet 70 proc. potrzeb seksualnych, to dlaczego mam na tym poprzestać? I nie chodzi tylko o seks. W ogóle uważam, że wieszanie wszystkich potrzeb na partnerze to jest wielki błąd. Kobieta się zakochuje i nagle zaniedbuje pasje, przyjaciółki, rozwój osobisty i jest tylko on, który ma być i partnerem, i przyjaciółką, i matką, i powiernikiem – nikt tego nie udźwignie!

Upieram się przy tym, że zależy, ile kto ma potrzeb. Tak seksualnych, jak wszelkich innych. 

No oczywiście!

Jesteśmy różni. Nie trzeba szukać daleko - twój obecny partner nie podziela twojego światopoglądu. Jest zazdrosny i utożsamia miłość z seksem.

Zgadza się.

A ty tęsknisz za tamtym życiem?

Nie, ponieważ to u mojego partnera ciągle widzę błysk w oku i wcale się nie muszę karmić błyskami w oczach innych. Moje potrzeby się z czasem zmieniły i póki co wystarcza mi to, co mam, bez poczucia poświęcania się, bo niczego nie tracę. Ale nie mówię, że zawsze tak będzie. Mój partner zastanawia się nad skorzystaniem z mojego doświadczenia z klubu swingersów. Z zastrzeżeniem, że nikogo nie włączamy w nasze życie seksualne. Trochę się bałam, że moja historia będzie dla niego przytłaczająca, a okazała się podniecająca.    

Twoja samoświadomość to jest dla mnie coś fascynującego!

A to nie wszyscy tak mają? (śmiech) Wiem na pewno, że jedną z najważniejszych potrzeb w moim życiu jest potrzeba zmian. 

Które są poszukiwaniem szczęścia?

One są szczęściem. Najpiękniejszym zdaniem, jakie słyszę od mojego mężczyzny, jest: "Mam obawy, ale jeżeli ma cię to uszczęśliwić i zobaczę u ciebie błysk w oku, to próbuj, doświadczaj, kombinuj".

 

Źródło zła:

https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177333,28352091,to-byl-projekt-ktory-badal-granice-czy-mozna-czy-wyjdzie.html#s=BoxOpImg12

  • Haha 8
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec miesiąca. Więc trzeba coś zarobić na "wierszówce". Takie "wysrywy" to można wymyślić w pięć minut :).

 

Natomiast jeśli  chodzi o samo zjawisko. To znam osobiście parę która się w to bawi. Jeśli ich to kręci to czemu nie. Są dorosłymi ludźmi.

Edytowane przez Baca1980
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałem czytać po pytaniu czwartym : "On mnie chłoszcze tak, jak sobie życzę, a potem wracam do domu i nasza intymność jest dalej słodka i miła."

 

Życzy sobie czyli oczekuje, czyli komunikuje kochankowi swoje potrzeby? Wszystko inne jest racjonalizacją i nie ma znaczenia. Skoro względem kochanka ma życzenia, to dlaczego ich nie ma wobec swojego partnera. Chyba że komunikowała cuckowi swoje potrzeby i nie przystał na to. Z praktyki jednak wiem, że komunikacja ze strony kobiet wygląda tak że ma charakter racjonalizacji czyli gdy wyjdzie syf pojawi się: "Miś przecież mówiłam Ci jakie mam potrzeby", żeby nie było, że nie komunikowała :). Zwykła erystyka.

 

Ale chciałem coś zaznaczyć. Otwarty związek. Ok, jedna dziurka może się znudzić. Jeżeli ktoś jest atrakcyjny (facet), a koszty życia obciążają budżet po połowie, to proszę bardzo, dogadać się w kwestii otwartego związku. Choć ja uważam, że mało który facet na to pójdzie i się zgodzi ;) Ale jeżeli fwb jest takim otwartym związkiem to tak. bo czemu nie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko skończyłem lekturę, ponieważ mi się zrobiło niedobrze czytając to.

 

Nie trzeba przekonywać. Wystarczy, że kobiety przejęły cały proces edukacji, czyli wychowywania i kształtowania całego społeczeństwa na swoją modłę oraz widzi mi się. W dodatku większość mężów czy partnerów to niestety pantoflarze, więc brak odpowiedniego, męskiego wzorca w domu. To wszystko powoduje, że zamiast przekonywać, wystarczy stworzyć odpowiednie warunki, a takie osobniki będą same dorastały i wchodziły w relacje z kobietami. A im w to graj...

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

"Oto historia życia erotycznego 40-letniej Polki, która w otwartym związku żyła przez 10 lat. Mówi, że czuła się wtedy jak bohaterka filmu. Gdyby powstał, nikt by na nim nie zasnął."

 

Dlaczego więc się skończyło skoro to tak fajnie?

Bo po 40 oglądalność mniejsza już, a i widz już nie taki....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłe, niewinne, opowiastki w nimbie ciekawości, wolności, a tymczasem to obyczjowo-kulturowa agenda, ktora od wielu lat konsekwentnie się materializuje. Niepohamowana wolność seksualna przedstawiana jako postęp i najwyższa emanacja naturalnego prawa człowieka, coś wspaniałego, przeciwstawnego zaściankowości, wzór dla awangardowego neo homo-sapiens.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą uważam, że nie ma możliwości by pani która chce seksu z innymi bo mąż nie wystarcza była w stanie oddzielić seks z nowym samcem od swetry emocjonalnej. To jest tylko ruchanie się na boku z zachowaniem obecnego bankomatu i bezpiecznej przystani. Nie jest tak że tego meza kocha autentycznie, on jest bo jest dostarczycielem zasobów. Gdyby się zdarzyło tak, że jurny kochanek z odpowiednimi zasobami, który jest dla niej fizycznie podniecający by dał jej pierścionek, to mąż zniknie w ułamku sekundy....

  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu była spora propaganda medialna i w PL i na zachodzie promująca związki poli i bycie cuckoldem. Oczywiście te historie najczęściej są wymyślone ALE tak tworzy się rzeczywistość, normalizując pewne zachowania. Laska to przeczyta i pomyśli, że to normalne więc zacznie implementować.

Edytowane przez NoHope
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Redbad napisał:

Miłe, niewinne, opowiastki w nimbie ciekawości, wolności, a tymczasem to obyczjowo-kulturowa agenda,

 

Dokładnie tak, to jest agenda - obserwuję ostatnio coraz większy wysyp takich treści. To tylko artykuł, taaa. Tysiąc "takich" artykułów" powoduje wdrukowanie się w pamięć danej osobniczki.

 

Netflix to dosłownie agenda do sześcianu - cuckolandia i niszczenie obrazu mężczyzn.

 

7 minut temu, Mmario napisał:

To jest tylko ruchanie się na boku z zachowaniem obecnego bankomatu i bezpiecznej przystani.

 

Spełnienie marzeń hipergami. Kobieta ma jurnego kochasia a jeśli jest biedny, to ma dostarczyciela dóbr. Żyć i ruchać.

 

7 minut temu, NoHope napisał:

Oczywiście te historie najczęściej są wymyślone ALE tak tworzy się rzeczywistość, normalizując pewne zachowania. Laska to przeczyta i pomyśli, że to normalne więc zacznie implementować.

 

I to robią. W pracy często słyszę słowa takie jak - Widziałaś co zrobiła xxx? Zrób jak ona. Ta bohaterka jest inspiracją. W artykule pokazano w jaki sposób rozwiązać twój problem itp itp.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Martius777 napisał:

I to robią. W pracy często słyszę słowa takie jak - Widziałaś co zrobiła xxx? Zrób jak ona. Ta bohaterka jest inspiracją. W artykule pokazano w jaki sposób rozwiązać twój problem itp itp.

Jep i niestety te artykuły nie są kompletnie z dupy, w sensie że część kobiet głęboko w sobie ma tego typu pragnienia. Z resztą wystarczy pooglądać na przykład typowe babskie filmy bądź seriale jak zmierzch czy sex/life, one zawsze praktycznie opierają się na trójkącie miłosnym w którym szara myszka jest w centrum. Z jednej strony masz beciaka który jest dobrym betabankomatem ale też bezpieczną ostoją, z drugiej badboya który dostarcza emocje. Dlatego gadanie, że tylko zaburzone laski lecą na badboyów to bzdura, większość leci. Mają jednak wybór co dalej z tym zrobić.

 

Poli u kobiet to coś podobnego - mąż beciak a laska sypia z facetami którzy ją pociągają i dostarczają jej emocji. Żaden facet o silnej ramie się na to nie zgodzi bo "samiec alfa" też jest poli ale ma kobiety na wyłączność a beciak powiedzmy z godnością powie "dość".

 

Tu dochodzimy do brutalnego blackpilla - dla kobiet większość facetów jest nieatrakcyjna i wiążą się z nimi z innych powodów, ale przez to że są racjonalne i pragmatyczne czują niezadowolenie bo wiadomo każda kobieta chce chada albo badboya. Stąd jakieś poli, cuckoldy i tak dalej.

 

Końcówka sex life polega na tym, że laska ucieka jej mąż beciak ją szuka a ona leci do badboya się z nim przespać i mówi "i want all" xD

 

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Martius777 napisał:

Najpiękniejszym zdaniem, jakie słyszę od mojego mężczyzny, jest: "Mam obawy, ale jeżeli ma cię to uszczęśliwić i zobaczę u ciebie błysk w oku, to próbuj, doświadczaj, kombinuj".

 

Creme a creme.

 

Kobieta nie ponosi odpowiedzialności za swoje czyny. Nie wyjdzie z mężem? Dostanie alimenty i kop w dupę. Dostanie wręcz nagrodę za niewierność.

 

Pragnie mieć niewolnika co spełni każdą zachciankę jak w bajkach.

 

Te bajki i filmy wychowują kobiety w myśli - Jesteś tego warta, zasługujesz na to bo jesteś kobietą. Widać efekty. Roszczeniowość czasami przechodzi na kosmiczne poziomy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Martius777 napisał:

Dokładnie tak, to jest agenda - obserwuję ostatnio coraz większy wysyp takich treści. To tylko artykuł, taaa. Tysiąc "takich" artykułów" powoduje wdrukowanie się w pamięć danej osobniczki.

 

Netflix to dosłownie agenda do sześcianu - cuckolandia i niszczenie obrazu mężczyzn

Zgadza się - netflixy, nowe wyzwolone autorytety, lansowane życie gwiazd, dewaluowanie szeroko pojętej meskosci, i inne to nie tylko moda, jak dla mnie to agenda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ten proces wychowywania i socjalizacji chłopców na namiastki męskie zaczął się już w poprzednim wieku.

Po wojnach była mała liczba prawdziwych mężczyzn, którzy zginęli w większości na wojnach a ci co przetrwali raczej żenić się nie chcieli,

tym bardziej wychowywać dzieci więc kobiety musiały rozmnażać się ze słabymi samcami w okresie bumu demograficznego.

Z całym szacunkiem dla naszych ojców, ale ilu z was ma ojca prawdziwego Alfa? zapewne nieliczni, no właśnie.

Do tego system edukacji, kształcenia, wychowania jest przez kobiety co jest niestety bardzo szkodliwe w prawidłowym wychowaniu chłopca na mężczyznę.

Kobieta to istota emocjonalna, neurotyczna, nie wychylająca się przed szereg, nastawiona na poczucie bezpieczeństwa, spokojnego bytu bez problemów.

I niestety ten cały zbiór cech i zachowań przekazują na dojrzewających chłopców.

Efekt gigantyczna liczba mężczyzn niestabilnych emocjonalnie, z problemami, brakami, nie ryzykujących, bojaźliwych.

Do tego propaganda medialna, społeczeństwo powielające bzdury i jak w takim systemie mają tworzyć się mężczyźni.

To wszystko było skrupulatnie zaplanowane by kobiety tak wychowywać i socjalizować by odnosiły sukcesy natomiast chłopców uszkadzać by rośli na słabych.

Każdemu jest to na rękę bo państwo obecnie zastąpiło rolę mężczyzn oczywiście dalej ich karząc podatkami i daninami by mieć środki dla kobiet.

Kobiety mają darmową atencję, pomoc, wyręczanie, poświęcanie się mężczyzn dla nich by miały wygody i stabilne życie w dobrobycie.

Koncerny, korporacje zarabiają na naiwności, słabości i głupocie ludzkiej.

Dzisiaj prawdziwych mężczyzn nie potrzeba a te 5% topki będzie zapładniać a reszta zapierniczać na wszystko i wszystkich.

Gdzie nie spojrzysz narracja jak to dobrze być kukiem i spermiarzem a później płacz tych pseudo mężczyzn czemu kobiety ich nie chcą.

Kobiety też się boją o swój los i własny interes jakim jest małżeństwo, prawa, przywileje bo przyjdzie taki dzień, że w końcu mężczyźni powiedzą dość.

Dlatego panowie No more Mr. Nice Guy, wymagajcie, stawiajcie zasady, granice, nie usługujcie kobietom, nie czcijcie, nie stawiajcie na piedestał, nie pomagajcie za darmo,

olewajcie je jak wam coś się nie podoba. 

Trzeba pokazać kobietom, że ten cały świat, system przy ich pomocy jest tragicznym miejscem dla współczesnych mężczyzn, którzy nie mają praw, wolności, swobody.

Jeżeli coś chcemy zmienić na tym padole łez zacznijmy od siebie, organizujmy się, wspierajmy, bądźmy razem i nauczmy się odmawiać kobietom, które w zamian niewiele dają. 

Jak zaczniemy pilnować własnych interesów będziemy wygrywać.

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Martius777 said:
1 hour ago, Baca1980 said:

Koniec miesiąca. Więc trzeba coś zarobić na "wierszówce". Takie "wysrywy" to można wymyślić w pięć minut :).

 

Gorzej gdy Julki łykają to coś jako prawdę objawioną i wcielają w życie.

 

Po to to jest. To nie musi być prawda to ma brzmieć jak prawda a sam fakt pojawienia się na łamach poczytnej, a przynajmniej mainstreamowej gazety, nadaje temu status prawdy. A że objawionej? Nikt przecież o to nie pyta.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mmario napisał:

Swoją drogą uważam, że nie ma możliwości by pani która chce seksu z innymi bo mąż nie wystarcza była w stanie oddzielić seks z nowym samcem od swetry emocjonalnej. To jest tylko ruchanie się na boku z zachowaniem obecnego bankomatu i bezpiecznej przystani. Nie jest tak że tego meza kocha autentycznie, on jest bo jest dostarczycielem zasobów. Gdyby się zdarzyło tak, że jurny kochanek z odpowiednimi zasobami, który jest dla niej fizycznie podniecający by dał jej pierścionek, to mąż zniknie w ułamku sekundy....

Kochanek jest pożadany, bo jest niedostępny, wystarczy

 

2 godziny temu, NoHope napisał:

Jep i niestety te artykuły nie są kompletnie z dupy, w sensie że część kobiet głęboko w sobie ma tego typu pragnienia. Z resztą wystarczy pooglądać na przykład typowe babskie filmy bądź seriale jak zmierzch czy sex/life, one zawsze praktycznie opierają się na trójkącie miłosnym w którym szara myszka jest w centrum. Z jednej strony masz beciaka który jest dobrym betabankomatem ale też bezpieczną ostoją, z drugiej badboya który dostarcza emocje. Dlatego gadanie, że tylko zaburzone laski lecą na badboyów to bzdura, większość leci. Mają jednak wybór co dalej z tym zrobić.

 

Poli u kobiet to coś podobnego - mąż beciak a laska sypia z facetami którzy ją pociągają i dostarczają jej emocji. Żaden facet o silnej ramie się na to nie zgodzi bo "samiec alfa" też jest poli ale ma kobiety na wyłączność a beciak powiedzmy z godnością powie "dość".

 

Tu dochodzimy do brutalnego blackpilla - dla kobiet większość facetów jest nieatrakcyjna i wiążą się z nimi z innych powodów, ale przez to że są racjonalne i pragmatyczne czują niezadowolenie bo wiadomo każda kobieta chce chada albo badboya. Stąd jakieś poli, cuckoldy i tak dalej.

 

Końcówka sex life polega na tym, że laska ucieka jej mąż beciak ją szuka a ona leci do badboya się z nim przespać i mówi "i want all" xD

 

Zgadzam się. Z moich doswiadczen wynika że najbardziej agresywne kobiety to są te po wielu kutangach (oficjalnie się przyznają) lub ktore sa zmeczone zyciem z mało atrakcyjnymi misiami. To je rozsadza od środka, że muszą się męczyć kiedy świat oferuje innym kobietom życie u boku chada bad boya. "baba bez bolca dostaje pierdolca" chyba tak to lecialo. Bez odpowiedniego takze. 

 

W ogóle mam kumpla który jest skromny, ma zasady, jest uczciwy. Nie bałbym się z nim pięknej dziewczyny zostawić natomiast nie znam kobiety która w obecności chada czy bad boya zachowała by się jak przystało na człowieka tylko najchętniej zabrałaby numer telefonu i odpicowała mu berło jak tylko uwolni się na chwilę od swojego misia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, antyrefleks napisał:

Przestałem czytać po pytaniu czwartym

Ja nawet nie zacząłem czytać pierwszego.

4 godziny temu, Król Jarosław I napisał:

Dlaczego więc się skończyło skoro to tak fajnie?

Bo to są wszystko mity i miejskie legendy oraz bajki z mchu i paproci - rzeczywistość zawsze jest trywialna i banalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie czytałem do końca, bo wiem co to za toksyna jaką Brat przytoczył ku przestrodze i nie chcę się nakręcać. Jak słusznie zauważyliście, to programowanie na cucków, jak mawiał Goebbels, kłamstwo powtarzane odpowiednią ilość razy staje się prawdą. Związek otwarty, może zróbmy mieszkania otwarte albo otwarte samochody? Wy opłacacie czynsz, remontujecie, opłacacie OC i przegląd, i dajecie kluczyki do auta i mieszkania przypadkowym osobom, aby za darmo korzystali, w tym przypadku chędożyli. Zauważyłem, że są ludzie, którzy chcą się wymiksować z systemu - nie oglądają tv, płacą gotówką, usuwają konta na szajsbuku (ostatnio zauważyłem) itd. Zgroza w czym przyjdzie żyć waszym córkom i synom.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Iceman84PL napisał:

Niestety ten proces wychowywania i socjalizacji chłopców na namiastki męskie zaczął się już w poprzednim wieku.

Po wojnach była mała liczba prawdziwych mężczyzn, którzy zginęli w większości na wojnach a ci co przetrwali raczej żenić się nie chcieli,

tym bardziej wychowywać dzieci więc kobiety musiały rozmnażać się ze słabymi samcami w okresie bumu demograficznego.

Z całym szacunkiem dla naszych ojców, ale ilu z was ma ojca prawdziwego Alfa? zapewne nieliczni, no właśnie.

Do tego system edukacji, kształcenia, wychowania jest przez kobiety co jest niestety bardzo szkodliwe w prawidłowym wychowaniu chłopca na mężczyznę.

Kobieta to istota emocjonalna, neurotyczna, nie wychylająca się przed szereg, nastawiona na poczucie bezpieczeństwa, spokojnego bytu bez problemów.

I niestety ten cały zbiór cech i zachowań przekazują na dojrzewających chłopców.

Efekt gigantyczna liczba mężczyzn niestabilnych emocjonalnie, z problemami, brakami, nie ryzykujących, bojaźliwych.

Do tego propaganda medialna, społeczeństwo powielające bzdury i jak w takim systemie mają tworzyć się mężczyźni.

To wszystko było skrupulatnie zaplanowane by kobiety tak wychowywać i socjalizować by odnosiły sukcesy natomiast chłopców uszkadzać by rośli na słabych.

Każdemu jest to na rękę bo państwo obecnie zastąpiło rolę mężczyzn oczywiście dalej ich karząc podatkami i daninami by mieć środki dla kobiet.

Kobiety mają darmową atencję, pomoc, wyręczanie, poświęcanie się mężczyzn dla nich by miały wygody i stabilne życie w dobrobycie.

Koncerny, korporacje zarabiają na naiwności, słabości i głupocie ludzkiej.

Dzisiaj prawdziwych mężczyzn nie potrzeba a te 5% topki będzie zapładniać a reszta zapierniczać na wszystko i wszystkich.

Gdzie nie spojrzysz narracja jak to dobrze być kukiem i spermiarzem a później płacz tych pseudo mężczyzn czemu kobiety ich nie chcą.

Kobiety też się boją o swój los i własny interes jakim jest małżeństwo, prawa, przywileje bo przyjdzie taki dzień, że w końcu mężczyźni powiedzą dość.

Dlatego panowie No more Mr. Nice Guy, wymagajcie, stawiajcie zasady, granice, nie usługujcie kobietom, nie czcijcie, nie stawiajcie na piedestał, nie pomagajcie za darmo,

olewajcie je jak wam coś się nie podoba. 

Trzeba pokazać kobietom, że ten cały świat, system przy ich pomocy jest tragicznym miejscem dla współczesnych mężczyzn, którzy nie mają praw, wolności, swobody.

Jeżeli coś chcemy zmienić na tym padole łez zacznijmy od siebie, organizujmy się, wspierajmy, bądźmy razem i nauczmy się odmawiać kobietom, które w zamian niewiele dają. 

Jak zaczniemy pilnować własnych interesów będziemy wygrywać.

 

 

 

 

 

 

 

No lepiej się tego powiedzieć chyba nie da. Moim zdaniem zahaczone chyba wszystkie punkty dlaczego mamy to co jest. Widzę też to np. po sobie. Ojciec alkoholik, awanturnik, matka też za miła nie była, do tego w szkole nauczycielki, pamiętam jedną taką od matmy, szpile mi wbijała, w podstawówce byłem wtedy, oczywiście programowanie ze wszystkich stron no i dobre rady babć, ciotek i tak dalej. Efekt taki, że wchodząc w dorosłość zawsze miałem jakiś problem w kontaktach miedzy ludzkich, głownie z dziewczynami i całkowicie rozjebane życie seksualne, którego no cóż, praktycznie nie było. Ciągle się czaiłem, dużo błędów popełniałem, potem przez to było mi źle... dużo by gadać. Teraz czasem mam właśnie napady, czuje czasem żal, złość takie poczucie winy za przepieprzenie sobie młodości (no ten okres 16-26 powiedzmy), nie doświadczanie tego czego w tym wieku powinienem. Książek i nagrań pana Marka wtedy nie znałem, więc w sumie nie wiem jak mogłem tego uniknąć, teraz to gówno się z tym zrobi, trzeba iść dalej i właśnie starać się jak najbardziej wymiksować z tego sytemu, chroniąc przy tym przyszłe pokolenia, przynajmniej na tyle ile to możliwe.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.