Skocz do zawartości

Delikatne rozczarowanie sobą w nowej pracy


ogien94

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia, 

Wczoraj byłem pierwszy dzień w nowej robocie. Jest to praca przy naprawie urządzeń w firmie z jabłkiem w logo . 

Poszedłem tam mega optymistycznie nastawiony, trochę musiałem popytać znajomych, żeby móc się tam znaleźć. 

 

I wczoraj lekko mój entuzjazm opadł. Ilość informacji i umiejętności, które muszę nabyć jest tak duża, że lekko w siebie zwątpiłem. 

Wczoraj wróciłem do domu, położyłem się do łóżka i zasnąłem w ciuchach o godzinie 19:00 i obudziłem się o 8:00 😅

Fizycznie super, natomiast psychicznie zmęczony byłem niesamowicie. 

 

Wczoraj starałem się jak mogłem, ale trzęsły mi się łapy przy wkręcaniu, często musiałem pytać wielokrotnie o to samo. 

I teraz najważniejsze :

Wyszedłem stamtąd niesamowicie sobą rozczarowany. 

Wewnętrzny krytyk powrócił do mnie ze zdwojoną siłą. 

Wkręcałem sobie, że za wolno kumam, że nie są ze mnie zadowoleni. 

 

Praca sama w sobie jest bardzo ciekawa dla mnie, fajne godziny pracy, wąskie grono pracowników, kiedy nie chce to na siłę nie muszę rozmawiać, a dla mnie jako introwertyka jest to ogromny plus. 

Chciałbym tam zostać na dłużej, ale mam z tyłu poczucie, że się nie sprawdzę i nie nauczę się tego wszystkiego. 

 

I tu do Was pytanie :

Wierzycie, że będę w stanie to wszystko ogarnąć? Od małolata miałem wpajane do głowy, że mam 2 lewe ręce. 

Na pewno nie odpuszczę , ściska mnie trochę w żołądku, ale walczę ze sobą. 

 

ps : jeśli wyszło chaotycznie, to przepraszam. Piszę na telefonie i w pośpiechu, bo właśnie się szykuje na kolejny dzień pracy. Pozdrawiam Was wszystkich i z góry dzięki. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początki zawsze są dziwne/trudne popracuj trochę i zobaczysz że jeśli chcesz/lubisz ta robotę to bardzo szybko przestaniesz się stresować a z czasem i może będziesz najlepszy , sam pracuje w innej branży bo naprawiam samochody i kiedy dołączyłem do firmy byłem tylko samoukiem który naprawiał starsze samochody w swoim garażyku na wiosce a tu same "dobre" mechaniki z doświadczeniem i stażem przy zajebistych furach minęło trochę czasu żeby zobaczyć że naprawdę to umieją mało i mało uczą się nowych rzeczy a teraz to wyszło że bardziej skomplikowane przypadki dostaje Ja bo jestem z nich najlepszy w te klocki (oglądam sobie cały czas w internecie jakich lepszych od mnie mechaników którzy dzielą się wiedzą i dziwnymi przypadkami ) więc poczekaj może i u Ciebie się okaże że to Ty jesteś dobry a oni średni :)

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ogien94 napisał(a):

Wierzycie, że będę w stanie to wszystko ogarnąć? Od małolata miałem wpajane do głowy, że mam 2 lewe ręce.

Oczywiście, że jesteś w stanie tylko potrzebujesz czasu i jest to normalne. Za ładne oczy pracy nie dostałeś?

Ja po roku w pracy chodziłem zestresowany i miałem ochotę ją rzucić, bo sam sobie tworzyłem presję. Chciałem być za bardzo idealny i nie popełniać błędów, albo w ogóle nie dopuszczać do siebie myśli, że mam prawo czegoś nie wiedzieć. Pomogła mi terapia, a teraz po 6 latach w tej samej robocie, widzę jak bardzo się od tego czasu zmieniłem. Więc daj sobie czasu i przestrzeń, że możesz czegoś nie wiedzieć i możesz popełniać błędy.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ogien94 napisał(a):

Wierzycie, że będę w stanie to wszystko ogarnąć?

Nowe rzeczy zawsze na początku wydają się trudne. Daj sobie czas na wdrożenie i niczym się nie przejmuj, to normalne że potrzebujesz chwili żeby załapać odpowiednie umiejętności a później rytm.

 

Zresztą w twoim życiu przykładów podobnych pewnie było dużo, ogarnianie komputera, jazda samochodem, nauka języka, trudny przedmiot w szkole. Na początku mówisz "ku.. nie dam rady, za dużo tego". A po jakimś czasie z palcem w dupie to ogarniasz. 

 

Nie wrzucaj sobie sam presji, bo cię to zje i się pogrążasz tylko. Powodzenia, dasz radę!

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj sobie czas, dlatego pierwsza umowa nazywa się "okresem próbnym", nie tylko dla pracodawcy, ale też dla Ciebie.

Za bardzo się spinasz nad tym, czy firma będzie z Ciebie zadowolona, każdy kij ma dwa końce, Ty również masz prawo zastanowić się, czy firma i stanowisko jest dobre dla Ciebie.

Jeśli po okresie próbnym nie będziesz czuł względnej satysfakcji / nie będziesz umieć się dostosować - to dziękujesz za współpracę i baj baj,

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy jakoś zaczyna kolego. Zawsze jest stres i zniechęcenie, gdy idziesz do nowej pracy. Nowe zajęcie, ludzie, zwyczaje. 

 

Daj sobie na luz, zadawaj pytania, obserwuj, myśl, zadawaj pytania. Pozwoli ogarniesz, zadawaj pytania, jeśli czegoś nie wiesz, zadawaj pytania. 

 

Jeśli nie ogarniesz, trudno. Idziesz dalej.

Edytowane przez vodkas85
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ogien94 pierwsza sprawa to to że musisz przepracować co najmniej 3 miesiące żeby móc cokolwiek o pracy powiedzieć. Zobaczyć czy ludzie z którymi pracujesz to nie matoły (niezależnie od tego ile wiedzy mają), czy praca zgadza się z Twoim trybem życia/funkcjonowania. Wszystko ma znaczenie. Na początku nie staraj się złapać za dużo bo to się źle skończy (przeładujesz głowę i padniesz - ja mam to często a prace zmieniałem tak często że w końcu się nauczyłem żeby nie słuchać wszystkiego co się do mnie mówi i myśleć za siebie).

 

Jeśli wytrzymałeś kilka pierwszych dni to dobry znak. Spróbuj zaplanować sobie dzień pracy w taki sposób żeby nie przeciążać głowy. Pracuj na 30-50%. Jak przyzwyczaisz ludzi do tego że zapieprzac to cię zarzucą robotą (taki to mendowaty kraj i naród ta nasza Polska). Na spokojnie z głową i dasz sobie radę. To nie lot w kosmos. 

 

Wewn ętrznemu krytykowi powiedz "Stul dziób. Teraz ja działam" i rób swoje. Za 3 - 5 miesięcy podejmij decyzję czy zostajesz czy odchodzisz. Też ostatnio się motałem w nowej pracy bo ciągle coś a wywalczyłem sporo udogodnień że teraz pracuje 5-6 godzin dziennie i jest luz i już sobie po pracy dorabiam. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja naprawiam elektronikę albo masz smykałkę albo nie. 

Podejrzewam, że większość napraw to uszkodzenia fizyczne... Powinna być bułka z masłem... robiłeś coś takiego wcześniej? Reperowałeś telefony znajomym? Oglądasz branżowe filmiki z napraw? 

 

Za 4-6 miesięcy zobaczysz kim jesteś? 

25 minut temu, Król Jarosław I napisał(a):

Przychodź punktualnie,

Clue tematu. Ale @Król Jarosław I mnie uprzedził. 

 

Jak ogarniesz to zapamiętaj jedno. 

Rutyna Cię pogrąży - uważaj na nią to straszna. Kurwa. 

 

 

Papiery wypełniaj. Pilnuj podpisów i dat. 

 

Uszy do góry! Rozpierdol to jak domek z kart. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ogien94 napisał(a):

Na pewno nie odpuszczę , ściska mnie trochę w żołądku, ale walczę ze sobą. 

I to jest wszystko czego potrzebujesz.

 

Ścisk w żołądku jest naturalny. Jeden nazwie to stresem, inny tremą. Wewnętrzny krytyk karmi się baaaaardzo łatwo presją, jaką dasz sobie narzucić.

Zapisuj każdy najdrobniejszy sukces. Zbieraj doświadczenie. Jak poczujesz, że nie dasz rady, to spójrz na rzeczy, które już zrobiłeś i pomyśl sobie... kur... z tym sobie poradziłem, z tamtym... to tu nie dam rady?

 

Myślisz, że jak dziadek z dzidą szedł na mamuta to go nie ściskało w żołądku? I to jak... Ale szedł.

 

My faceci budujemy się poprzez doświadczenia, udowadniamy najpierw innym, potem sobie, że coś umiemy zrobić.

Ktoś Ci wcześniej krzywdę cholerną zrobił, że wpierał Ci, że nic nie umiesz. Ale na litość Boską... NIKT na początku nic nie umie.

KAŻDY zaczyna od zera. 

 

Jako dzieciak uczysz się chodzić... cmokają wszystkie ciocie/babcie że chodzi... że to czy tamto... 

A ile razy na dupę usiadłeś... dzieki, że pieluszka była, to tylko Ty wiesz... tylko nie pamiętasz.

Na szczęście byłeś za mały... żeby sobie w głowie wbić, że nie potrafię.

 

Wymądrzać się, jak się w bólu nauczyło coś robić, że ktoś inny nic nie umie to zgodnie z zasadą "zapomniał Wół, jak Cielęciem był".

 

Skoro masz na tyle umiejętności, żeby zaczepić się do zawodu elektrononikogrzebacza, to umiesz zrobić to, czego 98% zjadaczy chleba nie umie.

Chłopie. Ogarniasz to, co większość bierze w rękę i traktuje jak "CZARY"... Serio. Masz z czego być dumny.

 

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ogien94 napisał(a):

Witajcie Bracia, 

Wczoraj byłem pierwszy dzień w nowej robocie. Jest to praca przy naprawie urządzeń w firmie z jabłkiem w logo . 

Poszedłem tam mega optymistycznie nastawiony, trochę musiałem popytać znajomych, żeby móc się tam znaleźć. 

 

I wczoraj lekko mój entuzjazm opadł. Ilość informacji i umiejętności, które muszę nabyć jest tak duża, że lekko w siebie zwątpiłem. 

Wczoraj wróciłem do domu, położyłem się do łóżka i zasnąłem w ciuchach o godzinie 19:00 i obudziłem się o 8:00 😅

Fizycznie super, natomiast psychicznie zmęczony byłem niesamowicie. 

 

Wczoraj starałem się jak mogłem, ale trzęsły mi się łapy przy wkręcaniu, często musiałem pytać wielokrotnie o to samo. 

I teraz najważniejsze :

Wyszedłem stamtąd niesamowicie sobą rozczarowany. 

Wewnętrzny krytyk powrócił do mnie ze zdwojoną siłą. 

Wkręcałem sobie, że za wolno kumam, że nie są ze mnie zadowoleni. 

 

Praca sama w sobie jest bardzo ciekawa dla mnie, fajne godziny pracy, wąskie grono pracowników, kiedy nie chce to na siłę nie muszę rozmawiać, a dla mnie jako introwertyka jest to ogromny plus. 

Chciałbym tam zostać na dłużej, ale mam z tyłu poczucie, że się nie sprawdzę i nie nauczę się tego wszystkiego. 

 

I tu do Was pytanie :

Wierzycie, że będę w stanie to wszystko ogarnąć? Od małolata miałem wpajane do głowy, że mam 2 lewe ręce. 

Na pewno nie odpuszczę , ściska mnie trochę w żołądku, ale walczę ze sobą. 

 

ps : jeśli wyszło chaotycznie, to przepraszam. Piszę na telefonie i w pośpiechu, bo właśnie się szykuje na kolejny dzień pracy. Pozdrawiam Was wszystkich i z góry dzięki. 

 

Kolego, to pytanie jest źle postawione. Powinno brzmieć : Czy Ty wierzysz że to ogarniesz? Od tego trzeba zacząć.

Ps; oczywiście ze to ogarniesz. Za 3 miesiące czytając ten post będziesz się śmiał, że to co robiles  drżącymi rękami, teraz robisz jedną ręką pijąc jednocześnie kawę. :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ogien94 napisał(a):

Wierzycie, że będę w stanie to wszystko ogarnąć?

Wierzymy.😉

Ale z logicznego punktu widzenia - zza ekranu czy monitora nikt nie jest w stanie ocenić Twoich skillsòw, psychomotoryki, czy umiejętności uczenia się.

 

 

 

Od siebie dodam, że byłem/ jestem w podobnej sytuacji do Ciebie. U mnie dochodzi jeszcze fakt że zacząłem za granicą, gdzie angielskim nie każdy się posługuje i świadomość już podczas zdobywania uprawnień, że mój sufit jest lekko ponad podłogą kolegów po fachu (98% to faceci). Po prawie 2 MSC mam problem z czynnościami, które inni opanowują w 2 tygodnie.

Edytowane przez Kiroviets
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Kiroviets napisał(a):

Wierzymy.😉

Ale z logicznego punktu widzenia - zza ekranu czy monitora nikt nie jest w stanie ocenić Twoich skillsòw, psychomotoryki, czy umiejętności uczenia się.

 

Po prawie 2 MSC mam problem z czynnościami, które inni opanowują w 2 tygodnie.

 

We wszystkim istnieje próg wejścia. Wszystko zależy od tego co robiłeś wcześniej. Zwróć uwagę na to, co kto robił wcześniej.

 

Ja się zajmuję pewną specyficzną dziedziną z pogranicza elektrotechniki/elektroniki/informatyki mocno przydają się umiejętności manualne i typowo elektroniczny szacunek do prądu elektrycznego (tu nie zaiskrzy, bo to elektronika, tu pójdzie z dymem od wyładowania elektrostatycznego). Warto mieć z każdej tej dziedziny umiejętności "jakieś" wtedy jest łatwiej. Natomiast DA SIĘ jak się umie tylko w informatykę... Ale trwa to dłużej. I niejeden już powiedział, że "to jest za skomplikowane". I widziałem ludzi, którzy rezygnowali.

 

Po 15 latach robienia w tym konkretnie zakresie przestawić się na pokrewną dziedzinę byłoby prościutto. I teraz ktoś, kto patrzy z boku powie tak jak Ty o suficie i podłodze. Ale mało kto zwróci uwagę na to, jak kto i gdzie zaczynał.

 

Natomiast ile czasu poświęciłem na szkolenie się (w dużej mierze samodzielne) i laboratorium i poznawanie sprzętu, próby i eksperymenty to tylko ja wiem...

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Montella26 napisał(a):

No nie wiem, nikt chyba się odrazu wszystkiego nie nauczył? Nikt nie przyszedł i nie napierdal. Wszędzie trzeba się wdrożyć 

Miałem dyskusję na chacie na Youtube pod jakimś filmikiem. 

 

Laska zrobiła kurs wózkowego i płakała, że nikt jej do żadnego magazynu nie chce przyjąć na widłaka... Że "patriarchat bla bla bla"... się pytam

 

- A co robisz? Jak pracy szukasz? 

- CV wysyłam.

- A masz doświadczenie?

- Nie mam.

- To czego kur... płaczesz... Idź do konkretnego magazynu. Powiedz, że popracujesz "na przyuczeniu" chociaż kurs masz. Jak zobaczą, że umiesz, to dostaniesz pracę...

- Ja się prosić nie będę... Mam uprawnienia. Zdałam przecież kurs.

 

No i chu... z takim nastawieniem życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeważnie jest tak w nowym miejscu, nic nowego z czasem powinno być lepiej. Może nazbyt wiele się przejmujesz, w Polsce są ludzie co przychodzą do pracy i mają płacone za obecność i nawet nie rusza ich to że nic właściwie nie robią — ty natomiast coś tam robisz.

Nikt nie jest alfą i omegą jedni potrzebują tygodnia inni kilku, aby się wprawić w nowe zadania.

 

Najgorszą opcją w pracy jest nadmierny stres, gdyż w dłuższej perspektywie czasu daje objawy fizyczne i czujesz się gorzej jakbyś cegłówki przerzucał na budowie.

 

Popracuj trochę i oceń czy to co masz jest dla ciebie. 

 

 

4 minuty temu, Miszka napisał(a):

No i chu... z takim nastawieniem życzę powodzenia.

 

Laska może wybrzydzać one mają wszędzie taryfę ulgową, nawet jak pójdzie na magazyn to znajdą się kuki co za nią będą pracować.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, smerf napisał(a):

Laska może wybrzydzać one mają wszędzie taryfę ulgową, nawet jak pójdzie na magazyn to znajdą się kuki co za nią będą pracować.

 

Słuchaj. No już bez przesady. Czasem tak, ale to nie zawsze i nie wszędzie.

 

Magazyn sklepu Castorama. Babka ma sobie zdjąć paletę z regału. Ani ładna, ani brzydka, ani stara ani młoda. Słyszę

- "Maciek, zdejmiesz mi tę paletę?"

- "Nie mam czasu,"

- "Ale ja się boję, że bla bla bla... "

- "Towar wydaję, nie mam czasu, masz uprawnienia? To działaj!"

- "bo ten wózek... bla bla bla..."

- "To trzeba było uprawnień nie robić. Pamiętasz jak narzekałaś, że pójdziesz zrobić uprawnienia i sama będziesz sobie towar ściągać, bo na nas się nie możesz doczekać... no to ściągaj"...

 

Kurtyna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ogien94 wpierw postaraj się poznać jak działa system serwisu. Z tego co wiem to stacjonarnie w sklepie się przyjmuje naprawy i jeżeli jest serwis na zapleczu to odbiera się go po 3h, np wymiana baterii. Musisz! Poznać jak przyjmuje się u Ciebie sprzęt i to musisz mieć obcykane wpierw!!! Oni to powinni wiedzieć. Potem dopiero nauka napraw!!!!

 

Wyczuj najstarszego serwisanta i czy chętnie dzieli się wiedzą. Nie wszyscy chcą i się dzielą. Tam pytaj, nie zrażaj się jeżeli będziesz traktowany jak „młody na budowie” to instytucja i trzeba to przebrnąć. 

 

 

 

Z jakaś już praktyką, zobaczysz, że każde urządzenie ma swoje tzw common faults + uszkodzenia fizyczne. 

 

Ja jestem tak dobry jak dobre jest moje źródło części zamiennych i kontakty. W Chinach też. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, miałem tak samo. :) Człowiek idzie pełen entuzjazmu i wiary w swoje umiejętności - a na miejscu okazuje się, że to, co wie, to mały wycinek tego, co powinien wiedzieć.

 

Ale tak jest wszędzie, gdzie pójdzie człowiek z kwalifikacjami, ale bez doświadczenia. Normalna rzecz.

8 godzin temu, ogien94 napisał(a):

Od małolata miałem wpajane do głowy, że mam 2 lewe ręce. 

Największe skurwysyństwo, jakie można człowiekowi zrobić - to wbijać mu takie bzdury do łba (i to jeszcze od młodego).

 

Mi wpajano, że jestem humanistą, więc powinienem zająć się czymś "humanistycznym". Chętnie bym tych mądrali pozdrowił stąd, gdzie teraz jestem. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Obliteraror napisał(a):

Jak ktoś mi powie, że w młodym wieku nigdy nie był zagubiony w nowej pracy z refleksją "co ja tu kurwa robię?!" ;), to mu nie uwierzę. Albo nazwę mitomanem.

 

Normalna rzecz, nie przejmuj się na zapas, kolego @ogien94.

 

Ale wcześniej miało się kolegów... fizycznych, z którymi człowiek rozmawiał... jedna rozmowa w weekend przy piwku... i nagle się słyszało... Ty ja mam tak samo... Ty u mnie podobnie... Ty... to to nic.. posłuchaj co u mnie wyszło w tej pracy...

 

A teraz? Jak u tego gościa "Motobieda" na YT... kto słucha "Twojego głosu z Twojej piwnicy"?

 

1 godzinę temu, zychu napisał(a):

Największe skurwysyństwo, jakie można człowiekowi zrobić - to wbijać mu takie bzdury do łba (i to jeszcze od młodego).

- Widzisz, jakby Tatuś był to by Ci pomógł. Ale Ty lepiej nie rób sam, no ja Ci nie pomogę... No widzisz. Nie wyszło. Lepiej tego nie ruszaj, nie umiesz, nie nadajesz się. Gdyby tatuś nie odszedł to by...

- mamo ale to Ty się z nim rozwiodłaś.

- No bo on był wszystkiemu winien...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.