Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Mam dziwny niepokój w sobie. 

Mniejsza, że w moim biosie czarnowidztwo to podstawowa procedura. 

Do utworzenia tego wątku zmotywował mnie :

wuja Rnext, który to rzucił w ostatnim wątku "że nie długo to trzeba samemu uprawiać buraka cukrowego, zboża i rzepak!"

i

znajomy dziwak, który na temat warzyw, owoców, ziół ma ogromną wiedzę; zbiera nasiona z czego tylko się da.

Zadzwonił do mnie z zapytaniem :

"Maggie, czy nadal z ojcem zostawiacie sobie testowo nasiona?! Tak?! Tak. To dobrze. Teraz po prostu zbierajcie nasiona, ile się da!"

I tu zaczął mi czytać gatunki roślin, które UE zakazuje pod względem uprawy?, przede wszystkim pod kątem handlu, przewozu do i z terenów UE.

Od roku (wspomniałam o tym rok temu), ta lista wydłużyła się trzykrotnie. 

Czekam na info, jakie to są rozporządzenia i dyrektywy, by aż tak płochą sarenką nie być.

Apokalipsa nie nastąpi, raczej będziemy cyfrowymi niewolnikami wiecznych subskrypcji (termin, który zarzucił @Obliteraror).

A kto powiedział, że Internet nie ograniczy ludziom chleba, ubrań i leków? 😎

 

Do brzegu.

 

Na ten rok stawiam sobie cel:

wykopanie kolejnej studni lub postawienie ziemianki lub zmodernizowanie pomieszczenia gospodarczego pod latosiową kuchnię (naprawdę dużą kuchnię). 

Jeśli finanse pozowolą, to słowo "lub" zamienię na "i". 

Na ten moment muszę zadecydować, co przyda się wpierw Nam, czyli mnie i mojej rodzinie. 

Niby szkoda, że rok temu odpuściliśmy temat ziemianki "a bo bajoro zrobiło się na ogrodzie, jak dźwigiem by wjechał?!", ale w sumie dobrze, bo na ranczo trzeba znaleźć dobre miejsce pod to.

 

W sezonie letnim każde źródło (i niezależnej) wody jest dobre.

Obecny "bunkier" nie wystarcza na tworzenie konkretnych zapasów.

W moim domu rodzinnym i z racji tego, że moja mama jest z licznej rodziny (fajna zasada "My Wam, Wy Nam") zwykła kuchnia nie wystarcza na okres przetwórstwa. 

 

Na liście zakupowej na ten sezon na razie mam:

 

- słoje o każdej pojemności, pozostaje mi przeliczyć, ile zeszło na razie wekowych zapasów i to podwoić;

- wszystko, co przyda się w domowej, sensownej apteczce. I tu muszę w toku zakupów doprecyzować, co jest przydatne;

 

Coś o zapasach żywnościowych:

Tyndalizacja:

 

 

cdn.

Chciałabym ten wątek prowadzi podobnie, co wątek o sprzątaniu domu. 

Czekam przede wszystkim - czekam na wpisy mądrzejszych ode mnie.

Edytowane przez meghan
  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotowanie zalezy od przewidywanego zagrozenia. Na cyfrowy gulag nic nie poradzimy-chyba ze kraje 3 swiata i liczenie juz od razu na siebie. Na nagle zalamanie najlepiej robić zapasy czegoś takiego jak lyofood. Nawet dobre, lekkie i praktycznie się nie psuje. Mol nie wlizie. Filtr z odwrócona osmoza do wody i kellykittle. To gwarantuje mobilnosc. Studni i sloikow nie zabierzesz ze soba. Zapas takiego jedzenia na kilka m-cy i filtr to pewnie kilka tys zł. I tak się kiedyś skończy. Ale moim zdaniem w naszej szerokości nie da się przetrwać zbyt dlugo tak czy inaczej-w sumie kto by chcial. Latem robactwo, kazdy kleszcz w lesie z borelioza, komary, strzyzaki a zima syf jak kazdy widzi blota od gowna nie idzie odroznic albo odmrozenia (brzmi jak relacja z dombasu). To nie wyspy pacyfiku z żółtkami ukrywającymi się tam przed jankesami po 60 lat. Nie wiem czy warto trwać za wszelką cenę bo niby po co jak się nad tym dobrze zastanowić. Jeśli chodzi o przekazanie genów to polecam już teraz strategie typu "r".

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na aktualną politykę energetyczną (tą zieloną) to w każdym domu powinien być kominek lub koza jako awaryjne źródło ciepła (chyba, że ktoś ma jako główne).

 

Jakiś mały system ogniw słonecznych z akumulatorem, żeby w razie braku dostaw prądu móc zapalić żarówkę ledową, naładować smartfon czy laptopa.

 

Zapasy jedzenia zawsze mile widziane, tak samo jak własne ujęcie wody pitnej.

 

Coś awaryjnego do grzania posiłków, może być butla turystyczna, może być grill i zapas węgla drzewnego, może być koza z opcją kuchenki.

 

Zapas leków pierwszej potrzeby + medykamenty, które biorą regularnie domownicy.

 

A jak trzeba s....ć to paszport innego kraju, konto bankowe w innych krajach, plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami, wypchany portfel i pełen bak w aucie.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patton

Chodzi Ci o filtr do pompy?

Tak, mamy, z wkładem sznurkowym, choć myślę o podpicowaniu instalacji.

Jak dojdzie kolejna studnia, to będzie okazja, czy wręcz mus.

Chciałabym, aby kotłownia (w której jest m.in.pompa) wyglądała w miarę schludnie, więc taki reprezentatywny uzdatniacz? :

https://sklep.technikawody.pl/produkt/uzdatniacz-wody-na-studnie-hydreco-multi-25-zestaw/?utm_source=Google Shopping&utm_campaign=Feed Klaudia&utm_medium=cpc&utm_term=3176&gad_source=1&gclid=CjwKCAiAkp6tBhB5EiwANTCx1N3oCC3Y1OTn0yLCb8i4-BV0r2_Av8B4XY0TGfEe8c6elvL1HYxjrBoCpysQAvD_BwE

 

pytanie, czy ww sprzęt tylko ładnie wygląda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną.

Dopiero gdy dany kraj zauważy, że plony jego uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i tę wojnę przegrał". F.J.Curie.

To co? Jest wojna patrząc "po owocach"?

 

On 1/16/2024 at 8:09 PM, Libertyn said:

Człowiek sam nie przetrwa. Społeczność przetrwa. 

Trzeba uważać czy w takim zręcznym kłamstwie o pozorach prawdy i do tego zręcznie brzmiącym, nie kryje się największa złuda. Społeczność nie przetrwa, jeśli członkowie społeczności nie będą mieli niczego, kopalń, przemysłu, zapasów (choćby na wymianę), umiejętności, inwentarza, upraw, leków etc. To nie "Ziemia Obiecana" gdzie "ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic więc razem mamy tyle, żeby wybudować fabrykę". 

 

@meghan, no popatrz, przed godzinką p. Robert takie coś wrzucił na temat:

 

W podcaście p. Roberta ważny wątek się pojawia - umiejętności i zapobiegliwości. Akurat w powyższym przypadku, na przykładzie zrobienia salcesonu. Ale nie tylko o takie chodzi, choć na marginesie, trwogą napawa, że u "współczesnej, silnej i niezależnej", ulubionym daniem jest danie dupy. Pewnie same nie wiedzą, czym jest kobieca siła i niezależność, bo w ramach przegrywanej wojny elYt z jedwabnikiem, uznają że sprowadza się to do odebrania pensji z korpo. Cóż, z tej perspektywy patrząc, większość pań, mało że będzie bezużyteczna, to dodatkowo będzie stanowić krytyczne obciążenie. Ale wiele lepiej też nie u chłopów bywa. Bo dziś szlifierzy umysłów przekonali ludzi, że dawne cnoty to frajerstwo i szuria w "nowoczesnym świecie". 

 

On 1/15/2024 at 9:23 AM, Patton said:

A myślałaś o jakimś konkretnym filtrze do uzdatniania wody ?

Wszystko zależy od potrzeb - ile wody, skąd brana, do jakich celów itd. Mnie wystarcza z nawiązką domowy/kuchenny system RO podpinany pod instalację wodociągową. Mam do celów spożywczych czystą chemicznie i mikrobiologicznie, mineralizowaną wodę. Do tego leży zapas wkładów filtracyjnych. A jak będzie potrzeba, to bez problemu zbuduję zestaw filtrów sedymentacyjne+węgiel aktywny większego kalibru. Mniejsze wersje budowałem już w dzieciństwie na potrzeby hobby akwarystycznego. Ale ogólnie rozwiązań jest sporo. Na upartego możesz nawet zrobić elektrolizę byle-jakiej wody dzięki panelom słonecznym, żeby uzyskać wodór a z jego spalania - parę wodną ;) I masz gotową "destylowaną". Tyle że ilości nie będą zaporowe. 

 

On 1/15/2024 at 10:36 AM, Mosze Red said:

Patrząc na aktualną politykę energetyczną (tą zieloną)

...no i co? Nie trwa wojna z nami? Jeszcze się dobrze nie rozkręciła a już jesteśmy pod okupacją (cudzej woli). Ktoś jeszcze nie wierzy?

 

On 1/15/2024 at 10:36 AM, Mosze Red said:

to w każdym domu powinien być kominek lub koza jako awaryjne źródło ciepła (chyba, że ktoś ma jako główne).

Zdecydowanie! Nasz kraj niestety opiera się ideologii "ocieplenia", choć chętnie ulega ideologię "ocipienia". Za dużo tutaj mamy zimy jak na mój gust.

Ja mam CO gaz, kominek na drewno i piecyk naftowy. Wystarczy.

 

ps. @meghan no tośmy się z podcastem zsynchronizowali :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Rnext napisał(a):

Trzeba uważać czy w takim zręcznym kłamstwie o pozorach prawdy i do tego zręcznie brzmiącym, nie kryje się największa złuda. Społeczność nie przetrwa, jeśli członkowie społeczności nie będą mieli niczego, kopalń, przemysłu, zapasów (choćby na wymianę), umiejętności, inwentarza, upraw, leków etc.

A jednak. Więcej ludzi to większa wydajność wynikająca z podziału obowiązków. Społeczność przetrwa. Pytanie tylko jak bardzo się cofnie w rozwoju. 

39 minut temu, Rnext napisał(a):

To nie "Ziemia Obiecana" gdzie "ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic więc razem mamy tyle, żeby wybudować fabrykę". 

Owszem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext okupacja jeszcze niedomknięta ;)

 

Po pierwsze, możesz się przemieszczać wewnątrz danego naczynia połączonego np. przeprowadzić się z metropolii do małego miasta lub na wieś, aczkolwiek są prace żeby to utrudnić.

 

Po drugie, możesz się przemieszczać między naczyniami połączonymi, czyli w obrębie UE możesz się osiedlić gdzie indziej.

 

Po trzecie, możesz się przemieszczać między systemami, z różnymi systemami wartości, zmienić kontynent na taki gdzie system jest inny, aczkolwiek już w niektórych systemach za wypisanie się musisz zapłacić 15% frycowego. 

 

Po czwarte, system kontroli cyfrowej niedokończony.

 

Po piąte, idea państwa narodowego nadal w wielu lokacjach ma się dobrze.

 

Po szóste, nadal istnieją kraje "białego człowieka" z europejskim stylem życia (regułami jakie obowiązywały kilka dekad temu, a standardem życia dzisiejszym).

 

Po siódme, możemy sobie o tym wszystkim nadal swobodnie dyskutować, ani cyfrowa cenzura, ani co gorsze wewnętrzny cenzor jeszcze nas nie ogranicza. 

 

 

Nowe okowy będą ekonomiczne, im mniej będziesz miał środków tym bardziej będziesz zniewolony i będziesz miał mniej opcji, w sumie tak było zawsze, to tylko XIX i XX wiek odpłynął od feudalnego wzorca społecznego (nie wszędzie). a teraz wracamy do wzorca pierwotnie naturalnego czy nam się podoba czy nie, tylko narzędzia kontroli będą inne.

 

Zresztą, nawet nowocześni lewicowi globaliści wiedzą, że nowego edenu ich pomysłu nie da się wprowadzić wszędzie. Jest mocna dyskusja nad tym, że będą obszary na świecie konserwatywne i "nowoczesne", ba nawet w obrębie jednego państwa związkowego jak USA najprawdopodobniej tak będzie.

 

Będzie oferta dla tych co chcą mieć tatę państwo i mamę korporację i dla tych, którzy chcą być kowalami własnego losu.

 

To jest logiczne nawet z korpo - technokratycznego punktu widzenia, trzeba zaspokoić możliwie jak najwięcej grup konsumenckich, o różnych upodobaniach i potrzebach.

 

Tak więc puenta jest taka.

 

Geld macht frei ;)

 

Wtedy możesz skakać między systemami lub partycypować w kilku systemach (kilka paszportów), stać cię na przemieszczanie itp.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Rnext said:

Zdecydowanie! Nasz kraj niestety opiera się ideologii "ocieplenia", choć chętnie ulega ideologię "ocipienia". Za dużo tutaj mamy zimy jak na mój gust.

Ja mam CO gaz, kominek na drewno i piecyk naftowy. Wystarczy.

Że tak sam siebie zacytuję, bo Szczecin przymarza. Padła elektrociepłownia na Pomorzanach. Powrót do pełnej sprawności za... 5 dni. 

Warto być zapobiegliwym, nawet gdy to się ma nigdy nie przydać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał(a):

Trzeba uważać czy w takim zręcznym kłamstwie o pozorach prawdy i do tego zręcznie brzmiącym, nie kryje się największa złuda. Społeczność nie przetrwa, jeśli członkowie społeczności nie będą mieli niczego, kopalń, przemysłu, zapasów (choćby na wymianę), umiejętności, inwentarza, upraw, leków etc. To nie "Ziemia Obiecana" gdzie "ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic więc razem mamy tyle, żeby wybudować fabrykę". 

To raz.

A dwa - kiedy wszystkiego brak, instynkty biorą górę.

Wtedy banda tych, którzy nic nie mają i nic nie potrafią, może w głupi sposób wyeliminować tych, którzy coś mają lub/i coś potrafią w ramach przetrwania, a tym samym przy okazji - wyeliminują samych siebie w powolny sposób.

 

Wracając do konkretnych rad Pana Roberta - czas kompletować sensowne akumulatory, ładowarki, baterie, sprzęty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, meghan napisał(a):

Wracając do konkretnych rad Pana Roberta - czas kompletować sensowne akumulatory, ładowarki, baterie, sprzęty.

Gdy klęknie nasza elektryczna cywilizacja to po co ci będzie prad? Żeby tv oglądać? Komórkę ładować? W sumie nie zaszkodzi mieć ale lepiej kup naftę, knoty i lampy. Jeśli masz gaz ziemny to na pewno miej butle lub kilka 11kg (do tego palnik). Studnia to na pewno abisynka. Jeśli się to mocno wywróci to myślę że szybko ustali się nowy pozadek i prawo silniejszego czyli warto mieć albo jakiś oręż palny i/lub na pewno CP. Jeśli będzie upadek kontrolowany to prad i tv będzie bo to narzędzie kontroli i o to się akurat nie trzeba martwić.

Edytowane przez Brat Przemysław
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan o ekstremalnej sytuacji (oby nigdy nie nastała) pisałem przytaczając wspomnienia pewnego Serba z ostatniej wojny na Bałkanach. Może się przydać, ale oby nie. Post sprzed paru lat, ale czy ktoś pomyślał wówczas że będziemy mieli wojnę przy naszej granicy albo czy będą na nas spadały (przypadkowe póki co) rakiety?

20 minutes ago, Brat Przemysław said:

Gdy klęknie nasza elektryczna cywilizacja to po co ci będzie prad? Żeby tv oglądać? Komórkę ładować?

Prąd się przydaje do różnych rzeczy. Jak ktoś ma radio bo jest krótkofalowcem? Możesz localsom we wsi zapewnić kontakt ze światem i rodziną np. w zamian za gęś, jajka czy kurę. Podtrzymać zamrażarkę choćby do czasu zużycia jej zawartości. A nawet zasilić reflektor przed chałupą, żeby po ciemku nie celować z sąsiadami do bandziorów. 

 

20 minutes ago, Brat Przemysław said:

W sumie nie zaszkodzi mieć ale lepiej kup naftę, knoty i lampy.

Też. Tym bardziej, że naftą można też napędzać kuchenkę a'la prymus i ogarnąć sobie kuchnię. 

 

39 minutes ago, meghan said:

Wtedy banda tych, którzy nic nie mają i nic nie potrafią, może w głupi sposób wyeliminować tych, którzy coś mają lub/i coś potrafią w ramach przetrwania, a tym samym przy okazji - wyeliminują samych siebie w powolny sposób.

Zawsze można opracować jakiś mechanizm automatycznego skażenia zapasów. Rabusie nawet nie będą wiedzieli od czego konają w męczarniach a uprzednio rozpropagowana wiedza o takim "bezpieczniku" może nawet zniechęcić do ataku na nieprzydatny w takiej sytuacji spichlerz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się po tygodniu poza lodówka nie popsują to będą już raczej stały. Dla hardkorow są maszynki do puszkowania i puszki i taka konserwę można w większej temperaturze "pateryzowac" (oczywiscie kilka razy).

Zawsze takie mięso lepsze niż gotowe konserwy z trucizna. Ale pochodzenie mięsa też ma znaczenie - niestety handlują syfem.  Widać różnicę choćby przy wytapianiu smalcu gdzie przy obecnym boczku/słoninie unosi się smród a na przykład z dzika pięknie pachnie. Już nawet nie wspominając o gotowym smalcu który wytapiany jest podobno jakąś para wodna pod ciśnieniem ze wszystkich resztek.

 

Edytowane przez Brat Przemysław
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Skubanie ptactwa. 

Za pomocą skubarki można dość szybko obskubać drób, ale jak sobie poradzić z martwą ptaszyną, kiedy głód i brak technologii są Ci za rogiem? 

W pierwszej kolejności należy przygotować gorącą wodę (nie wrzątek, bo to sparza skórę, więc zamknie pory, w których umiejscowione są pióra). 
Ptaszynę maczamy - nie trzymamy długo w wodzie - ja zaczynam od namaczania trzymając za grabki. Grabki maczam na końcu trzymając za szyję. Jak pióra schodzą ciężko, to znaczy, że woda za gorąca lub za zimna, więc należy dolać wody o odpowiedniej temperaturze i znów namaczać. 
Ptaszynę skubie się od szyi. Grabki oczyszczam na koniec. 
Po obskubaniu, opalam delikatnie skórę palnikiem. Tzw. "pipki" (ułamany trzon? lotki u ptaka) wyciągam małym nożykiem

Pan Tomasz, którego u mnie w domu bardzo lubimy, niestety guzdrze się z kurą, bo pierze trzyma w jednej misce ze skubaną kurą. Coś zdjął, to z powrotem się lepi!
A tym bardziej rzekomo oblewa wrzątkiem. 
 

 

Edytowane przez meghan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.