Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Naświetle wam moją sytuację z którą nie możemy dojść do porozumienia z partnerem. Tak na krótko - chodzi o pomoc fizyczną dla mojej mamy i babci podczas naszego urlopu w pl.

 

Więc od paru lat jesteśmy za granicą,  na urlopy przyjezdzamy do domu mojej babci, gdzie mieszka mama. Tak uzgodniliśmy na początku że tam będzie nam najlepiej przyjeżdżać. Tym bardziej że niedlugo planujemy wrócić i tam zamieszkać po zrobieniu remontu. One mieszkają same, na wsi, w starym domu, ze sporym ogrodem gdzie zawsze jest co robić,  coś co chwila się psuje itp. Więc wiadomo że potrzebują czasem fizycznej pomocy faceta do np skopania ogródka czy pocięcia drewna. I tu mamy problem bo partner uważa ze on przyjeżdża na urlop i nic nie musi robić.  A nie chodzi mi o zasuwanie od rana do nocy przy czymś, tylko czasem ogarnięcie jakiejś roboty. A nawet uważam że przyzwoitość nakazuje że jeżeli ktoś nas gości, to wypada się odwdzięczyć. Koniec kropka. 

 

I tu nie potrafię partnerowi tego tak przekazać by zrozumiał.  Tzn potrafię ale on jest uparty jak osioł. A tu chodzi do cholery o moją mamę do której przyjeżdżamy a on palcem nie chce kiwnąć. Jakbyśmy się zatrzymywali u jego rodziców to nie wyobrażam sobie bym miała tam nic nie pomóc np w kuchni. Cały czas zasłania się tym że on ma urlop. I że są inni wnuczkowie czy ktoś.  Są wnuczkowie ale daleko ( to my zawsze byliśmy najbliżej z babcią) a po drugie to my się podjęliśmy tego że tu chcemy mieszkać.  I to jest najwazniejszy argument za tym że powinniśmy się poczuwać do jakiegoś zainteresowania. Nie sądzę bym patrzyła się nie obiektywnie, więc jak mam to ugryźć by on to zrozumiał?  Jakich argumentów użyć. Czy może nic sie nie zrobić i trzeba z innej strony działać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w takich sytuacjach dosyć bezwzględna i mam nieco inne stanowisko niż Ty. Rozumiem Twojego partnera- przyjeżdża na urlop.

Sama jeszcze nigdy nie byłam na urlopie, w tym roku jadę pierwszy raz w życiu, a tak to ciągle zapieprzam.

Jadę do kumpeli, zaprosiła mnie. Jakbym miała u niej coś robić to bym nie robiła. Ja będę gościem, jak ona była gościem u mnie to miała wszystko pod nos podstawione.

Ty nie możesz wykonać tych prac skoro widzisz, że trzeba to zrobić?

 

Z drugiej strony, do czasu urlopu kto wykonuje te prace w domu? I czemu czekają one na Wasz przyjazd?

Zastanawia mnie jeszcze, Twój partner nie ma nic przeciwko temu by jeździć do Twojej mamy na urlop, cieszy się tak samo jak Ty?

 

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój partner to nie jest darmowa siła robocza czy Twój parobek. Weź szpadel i sama skop ten ogródek, a potem piła/siekiera w garść i bierz się za to drewno. Wtedy zrozumiesz może, jakiego 'drobiazgu' wymagasz od partnera. Ni cholery nie jest to tez sam kaliber, co 'pomóc w kuchni'.
Twoja rodzina to Twój problem, a nie jego. Nie jego dom, nie jego ogród - po jaką cholerę on ma za darmo poświęcać swój czas i energię na ogarnianie tego interesu?

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki nie będziecie małżeństwem to nie musi nic robić. Znane sa przypadki wykonania remontów za 60.000 a później kobieta dziękuje za współpracę. Jeśli jedziecie na 14 dni przykładowo do Polski na urlop to dziwisz się mu, że ma poświęcić swoje wolne na naprawianie problemów ? 

Najlepiej zrób tak, odkładaj pieniądze z nadgodzin itd, i najwyżej przesyłaj rodzinie by je wydatkowali na naprawy. Ja rozumiem twój dylemat ale teraz pozwól, że zamienimy stronę.

 

Facet bieszę Cię na urlop do swojej mamy a tam jest roboty na 6 dni a wy macie 10 dni urlopu. W tym urlopie musisz sprzątać, zmywać, pranie robić, szorować podłogi, opiekować się dajmy na to jeszcze dziećmi i wykonywać inne czynności. I jest szansa, że w przyszłości to wszystko będzie wasze.

Jesteś szczęśliwa już wrócić za rok w to miejsce ? Bo wiesz czeka Cię malowanie ścian, przekopanie ogródka, podlewanie, sprzątanie itd itp. Na pewno się cieszysz. A jak Ty się nie cieszysz to na pewno mama Twojego chłopaka będzie się cieszyć, no daj nie daj się prosić będzie fajnie na urlopie mówię Ci :D 

 

Piszesz się na to ? 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, dla Twojego faceta to kiepskie miejsce na urlop. Jest to przecież czas kiedy człowiek powinien realnie odpocząć od pracy, a nie dokładać sobie obowiazkow. 

 

Wnuczki są, ale daleko... A Wy to niby blisko jesteście? Owszem pomoc jest bardzo ważna, ale wszystko należy dawkować.

 

Czy Twój facet podziela entuzjazm co do miejsca wypoczynku ?Podejrzewam, że mimo wszystko trochę go do tego zmuszasz. 

 

Jeśli chodzi o mnie to podzielam jego opinię. Dopóki nie jesteście formalnie ze sobą połączeni, to on nic nie musi, a co najwyżej może. 

Edytowane przez Przemek1991
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam? Kompromis dla wielu kobiet to nie kompromis, tylko nakazanie facetowi co on ma zrobić, a jak jak nie robi to jest niedojrzałą emocjonalnie podłą, męską szowinistyczną świnią. Ma być tak jak ja chcę i koniec kropka.

 

Wątpię abyś kiedyś pracowała fizycznie, szczególnie w takie upały jak teraz, więc raczej nie masz pojęcia jakie ciężkie może być choćby, jak to nazywasz zwykłe przekopanie ogródka. Już sam taki upał potrafi wykończyć fizycznie.

 

Urlop to jest czas wypoczynku po pracy, czas na zregenerowanie się, na nabranie sił na pracę do momentu kolejnego urlopu, a nie fizyczna harówka, na dodatek w ogródku obcych ludzi. Tak obcych ludzi, dokładnie tak. Dlaczego Twój facet ma marnować swój cenny urlopowy czas na remonty, naprawy i kopanie ogródka w miejscu, które nie jest jego i nie w nim jak narazie żadnego udziału? Z tego co piszesz dopiero planujecie tam zamieszkać, dopiero planujecie zrobić tam remont. Jaką gość ma pewność, że za jakiś czas ten dom z ogrodem będzie również jego a nie tylko Twój? Ja go rozumiem. To jest to o czym Marek często wspomina w swoich audycjach, aby nie poświęcać swoich zasobów i pracy na coś nie twojego własnego, bo często w życiu tak jest, że potem się to traci, a czasu i pracy włożonej w to już też się nie odzyska. 

 

Gdyby ta posiadłość już należała do Was, a chłopu nie chciałoby się czegoś porobić przy okazji urlopu, pretensje mogłyby być jak najbardziej uzasadnione.

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tu jeszcze zapytał o formę przekazywania tych " prośb" o pomoc mamie i babci w ogrodzie.

 

Bo cos mi tu smierdzi " masz isc i zrobic!" po tym jak czytam ze on jest az tak przekorny.

 

Wacpanna nam tu calej prawdy nie pisze.

 

Ps dowiemy sie tez dlaczego nie chcesz na pol z nim kopac?

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, dzięki za opinnie. 

 

Lalka - tu nie chodzi zapraszanie. My tam przyjezdzamy jak na swoje a nie oficjalne czyjeś zaproszenie.  Gdybym koleżankę zaprosiła czy ja bym do niej przyjechała to też bym inaczej na to patrzyła. Jak mam nas odwiedza to też sama się do czegoś garnie, by zrobić a nie tylko leżeć.  Choć nie wymagam. Ale my mamy mieszkanie a nie dom, to mniej obowiązków.  

 

Lalka - mogę wykonywać te czynności ale wykonuje również te w domu czy w ogrodzie których akurat on nie wykona. Naturalny podział.

Te czynności nie czekają na nasz przyjazd. To jest dom w ktorym co chwile jest co robić a nie tylko na wiosne ogródek i na jesień drewno. Często przyjeżdża jeden syn babci a poza tym jeden brat cioteczny mojej mamy co chwile cos robi. Np ora ziemie, w tym roku założył rynny i zrobił kojec dla psa. A nie musiał.  

 

Tak, po 4 latach takich przyjazdów zaczyna wspominać że chcialby się zaszyć czasem na kilka dni. 

 

@SzatanKrieger - trochę za bardzo pofolgowałeś w tych zamianach. Ponieważ nikt nie wymaga by na 10 dni urlopu 6 poświęcił na pracę.  Ba. Na 14 dni urlopu poświęcić 1 dzień na pomoc to już jest ok. W końcu tam mieszkamy nie dokladamy się do rachunków.  Zwykła przyzwoitość.

 

Jak mówię - tu nie chodzi o charowanie całymi dniami, tylko poświęcenie kilku godzin czy 1 dnia w zamian za lokum do którego chcemy sie wprowadzić kiedyś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, aBIgail napisał:

a po drugie to my się podjęliśmy tego że tu chcemy mieszkać.

A zapisali już twojemu partnerowi dom z ogrodem? Bo to, że chcemy mieszkać to jeszcze nie znaczy, że to jest wasze a tym bardziej jego. Partner ma rację. Sam często robiłem w ogrodzie teściów a nawet dziękuję nie usłyszałem, już nie jestem taki głupi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samiec na obcym terenie, dwie obce kobiety.

Gdybyście ten urlop spędzali sami to wykonałby te prace bez problemu, między obiadem, sexem,spacerem, łowieniem ryb, itd dla zabicia czasu.

Samiec lubi się czuć panem na swoim.

Dla Ciebie jest to urlop ze swoimi, dla niego już nie.

 

 

Edytowane przez IgorWilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam odmienne stanowisko niż większość dyskutujących.

Bywam w dosyć analogicznej sytuacji, więc wypowiem się ze stanowiska osoby "z doświadczeniem osobistym" ;)

 

Jestem zdania, że kiedy do kogoś jadę "pomieszkać", to ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości wypada mi się jakoś odwdzięczyć.

Kiedy jadę "w gości", zawsze mam ze sobą jakiś drobiazg dla gospodarza - choćby kwiatek, jeśli wiem, że przypadnie do gustu, albo cokolwiek innego, w ramach wdzięczności za gościnę - tak mnie wychowano. Kiedy zaś jadę "pomieszkać", co się z tym więc wiąże - "konsumować" dobra gospodarza, czyli: korzystać z wody, prądu, krzątać się czasem w łazience kiedy domownicy śpią, zadeptywać dywany i trawę w ogródku ;) - po ludzku wypada mi w ramach jakiejś tam rekompensaty zrobić gospodarzowi (zwłaszcza jeśli to starsza, samotnie mieszkająca osoba) jakąś przysługę - przynieść zakupy, skosić trawę (tak, mam prawo jazdy na kosiarkę ;) ) czy nawet przygotować drewno do kominka o stosownej porze roku. Korona mi przez to z głowy nie spadnie.

 

Jeżeli JA planuję URLOP u rodziny, to z mojej perspektywy powinnam coś z siebie im dać. Jak jadę do hotelu, to płacę za pobyt - za użytkowanie pokoju i garażu, za korzystanie z mediów i wyposażenia hotelu. A przecież to samo robię u rodziny, dlaczego oni mają płacić ze swojej kieszeni (na przykład "ogromnej" polskiej emerytury) za moje wygody? Niezręcznie byłoby wyskoczyć z gotówką do "teściów" czy kogoś tam, dlatego "jak psu buda" moim skromnym zdaniem należy się pomóc gospodarzowi w podzięce za gościnę. Uwierzcie, korona z głowy od tego nie spada. I nie chodzi mi o to całodzienne "harowanie". Ale praca, która zajmie mi kwadrans czy pół godziny, a jeśli trzeba chwilę dłużej - czy to naprawdę aż taka fatyga, zrobić coś dla kogoś, kto nas "toleruje" przez ileś tam dni na swoim terenie?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aBIgail

 

Ja naprawdę rozumiem twój tok rozumowania ale nie odniosłaś się tak dokładnie do odwrotnej sytuacji, której przedstawiłem (zmywałabyś podłogi, czysciła toalety itd u jego mamy na urlopie? ) a wiadomo z życia iż nie ma tak, że jeden dzień robisz tylko non stop jest " Adaś a nie pomógł byś z tą ścianą bo się sypie albo Adaś a weź przekup ogródek to jak przyjedziecie to BĘDZIECIE mieć pomidorki"

My tutaj @aBIgail już jesteśmy uczuleni na takie teksty bab. Generalnie faktycznie jak tam przyjeżdżacie to może coś zrobić/pomóc ale nie dziw się jeśli nie chce się poświęcać czemuś nie pewnemu, na pewno pomoże jak będzie miał chęć ale nie naciskaj na niego.

 A po drugie fajnie odpowiedział @AR2DI2 pomóż mu też przy 35 stopniowym upale chociaż 10 min to zobaczysz o co chodzi z tymi "robótkami"

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urlop po roku czasu zpierdzielania za granicą u teściowej. Jakie to bialorycerskie u twojego misia. W życiu na to bym nie poszedł. Na urlopie można zwiedzać, grzać dupe na słońcu czy spędzać aktywnie w terenie. A tak machanie szpadlem??? Sory no ale to przecież mamusia.... Pracujesz na zachodzie i nie stać cię aby dać parę groszy dla jakiegoś młodego chłopaka czy pijaczka aby przekonać ogródek czy coś uporządkowal? Holiday służy do odpoczynku fizycznego(od teściowej) i psychicznego(od teściowej np.). A co do chałupy, przecież i tak ona będzie twoja nie jego. Więc nie dziwię się chłopowi, że nie chce angażować zbyt wiele w coś co nie będzie jego nigdy. 

Ps: Szukasz kompromisu na którym TY skorzystasz. To żaden kompromis tylko twoje widzi mi się! 

Edytowane przez Still
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Apocalypse said:

Jeżeli JA planuję URLOP u rodziny, to z mojej perspektywy powinnam coś z siebie im dać. 

Powoli powoli, bo ns razie to znamy jednostronną relację pt " mis jest leniwy i nie robi ci mu kazani".

 

Moze sie dowiemy czy faktycznie nic nie robił, czy moze chodzi o to ze mama chciala zeby JESZCZE TEZ przekopal ogrodek, a corcia egzekwuje rozkazy mamy.

 

Poczekajmy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, aBIgail said:

I tu mamy problem bo partner uważa ze on przyjeżdża na urlop i nic nie musi robić

W pełni popieram partnera. Masz prawdziwego alfa, nie spierdziel tego.

Edytowane przez EMKEJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze @Still, z takiej perspektywy patrząc można się zastanawiać czy facet został niejako przymuszony (lub robi to właśnie "po białorycersku" dla autorki tematu). Jeśli tak jest, to wyjazd rzeczywiście do bani dla niego i nie dziwię mu się, że "staje okoniem". Natomiast podtrzymuję zdanie, że planowanie u kogoś urlopu powinno wiązać się z jakimś "odwdzięczeniem się". 

 

W dniu 8.08.2018 o 11:16, AR2DI2 napisał:

Powoli powoli, bo ns razie to znamy jednostronną relację pt " mis jest leniwy i nie robi ci mu kazani".

 

Moze sie dowiemy czy faktycznie nic nie robił, czy moze chodzi o to ze mama chciala zeby JESZCZE TEZ przekopal ogrodek, a corcia egzekwuje rozkazy mamy.

No dobrze, poczekajmy więc ;) 

Ale z drugiej strony - powaga, chłopak spędza jedyny w roku (?) urlop u "teściowej", marząc jednocześnie o "rajskiej plaży"? Czy na sali jest lekarz? ;) 
Dobra, no to czekamy na szczegóły, @aBIgail.


Proszę Moderatora o połączenie postów.

 

Next time użyj opcji "zgłoś"

Rx

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Apocalypse napisał:

Natomiast podtrzymuję zdanie, że planowanie u kogoś urlopu powinno wiązać się z jakimś "odwdzięczeniem się". 

Czekoladki i po sprawie. Poza tym teściowa zobaczy zięcia i tu już jest nagroda;)

A tak poważnie, można zaprosić mamusię na uroczysta kolacje czy też obiad do restauracji aby nie musiala wtedy pichcic i dobrze zje zarazem. 

Jakie to typowo schematyczne, odwdzięczyć się? To co, mam kupić kwiaty dla Agatki Dudy i flaszkę dla Andrew Dudy i podziękować, że jestem Polakiem? 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Apocalypse said:

Ale z drugiej strony - powaga, chłopak spędza jedyny w roku (?) urlop u "teściowej", marząc jednocześnie o "rajskiej plaży"? Czy na sali jest lekarz? ;) 

Nie znam faceta ktory chce sam od siebie spedzac urlop z tesciową. Pewnie ona chciala tam jechac bo sie z matką wczesniej przez tel ugadaly ze " Paweł by mi ogrod przekopał itd".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Still napisał:

teściowa zobaczy zięcia i tu już jest nagroda

:D :D 
Nie wiadomo, może nagrodą jest gdy zięć opuszcza progi gospodarstwa :D 
 

3 minuty temu, Still napisał:

Jakie to typowo schematyczne, odwdzięczyć się? To co, mam kupić kwiaty dla Agatki Dudy i flaszkę dla Andrew Dudy i podziękować, że jestem Polakiem? 

To wcale nie jest schematyczne. To kultura osobista. :)

Andrzejostwo ;) Dudowie nijak się mają do tematu. Zresztą, czy to dzięki nim jesteś Polakiem, czy oni Cię "goszczą" w "swojej" Polsce? (nie, nie będę gadać o polityce :D )
 

4 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Nie znam faceta ktory chce sam od siebie spedzac urlop z tesciową. Pewnie ona chciala tam jechac bo sie z matką wczesniej przez tel ugadaly ze " Paweł by mi ogrod przekopał itd".

Jest tu logika. Takie coś faktycznie może być poniżej pasa, jeśli rzeczony Paweł jest zarypany w trupa i czeka na urlop jak kania na deszcz.
Dlatego jestem zdania, że takie rzeczy się ustala przed wyjazdem a nie w trakcie lub po rodzi się kłótnia z powodu rozbieżności oczekiwań.
Tak czy inacej wracamy jak dla mnie do sedna - jestem u kogoś, "wypada" mi się zrobić coś w rewanżu - z przyzwoitości. Ale może ja stara już jestem ;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aBIgail Zajebisty urlop sobie wybrał twój facet. No, ale mniejsza z tym. 

Uważam, że jeśli chodzi o małe rzeczy to mógłby coś zrobić. Faktycznie z czystej przyzwoitości a i takie rzeczy też odprężają. Ja pojechałem do znajomych na kilka dni w odwiedziny to im skosiłem cały ogród jebutny. Wyszedłem z założenia, że trochę się poruszam, napiję piwka i opalę bez koszulki. I gitara, tak było. 

Ciekawią mnie jednak rzeczy, o których nie wspominasz. Czyli relacje twojego partnera z twoją mamą, jego "entuzjazm" do urlopu u teściowej itp. W życiu bym urlopu u teściowej nie chciał spędzać jeśli to byłby jedyny mój urlop.

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, aBIgail napisał:

Czy może nic sie nie zrobić i trzeba z innej strony działać. 

;)

Jak zaczniesz grać dupą, to skieruj go tu na forum żeby było sprawiedliwie - chłopaki szybko gościa naprostują, tydzień czasu i Ci podziękuje za współpracę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Apocalypse Rzadko kiedy się z kimś spotykam, odwiedzam, widuję ale jeżeli ja kogoś gdzieś zapraszam to oznacza to, że chcę spędzić czas z tą osobą bezinteresownie, chcę z kimś pobyć. Nie oczekuję, że ta osoba będzie mi wdzięczna za gościnę i będzie poczuwała się, do zobowiązania. Jeżeli ja zapraszam, a oczekuje czegoś od tej osoby to jest to nie szczere i podyktowane jakimś zjebanyn charakterem, oszustwem. 

Jeżeli ktoś mnie zaprasza to cieszę się bo dla mnie to oznacza, że ktoś ceni sobie moje towarzystwo- mnie jako osobę, nie mój czas, moje ręce do pracy czy mój portfel. 

 

Często się spotyka takie sytuacje, gdy osobę traktuje się jako swoje wyręczenie. Trzeba się cieszyć, że ktoś poświęca nam czas i skupienie. To jest cenniejsze niż materialne/ fizyczne dobra.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca.

Kompromis może być także synonimem oportunizmu, jeżeli jest osiągany kosztem wartości lub celów nadrzędnych dla procesu osiągania porozumienia.

Inna definicja: Kompromis- obie strony niezadowolenie.

 

Taki pomysł - po przyjezdzie idziesz pod lokalny sklep, gdzie zapewne kwiat miejscowosci siedzi I naradza się co by tutaj obalic dzisiaj i za ile. Lokalne obszczymurki dokonywujące skomplikowanych kalkulacji ekonomicznych.

Proponujesz kilka flaszek (nic nie dajesz przed robotą) umawiasz się co mają zrobic I co dostaną - patrzysz na cud ktory dzieje sie przed Twoimi oczami. Praca sama się wykonuje.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.