Skocz do zawartości

Rzekomy "wyjazd do Szwajcarii" z nowym


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 3.10.2018 o 21:40, billyjakuck napisał:

Wybaczcie bracia, ale mam wrażenie, że

Niestety mylne blebleble....

Szkoda pixeli w tym małym pudełeczku na spory.

 

ZATEM.

Istnieją różne rodzaje kryptografii,

ale mnie zawsze interesowały tak zwane szumy tła.

REASUMUJĄC.

Z TWOJEGO awatara jasno wynika IŹ pragniesz/masz świat w pastelowych rozmytych filtrach.

Dodatkowo postać męska na froncie i styłu cień kobiecego jestestwa.

Tło w kolorach przemijającej nadziei bez ostrych zarysowań, co świadczy o nie dopuszczaniu świata zewnętrznego w relacje.

 

 

Ble ble .....tak po krótce....

Edytowane przez Tornado
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.10.2018 o 20:40, billyjakuck napisał:

Powiedziałbym nawet, że jak ten pierwszy poważniejszy dłuższy związek się nie powiedzie, to wszystkie inne są już tylko jakimiś układami, czymś sztucznym, jak to Hłasko powiedział - szukaniem w każdej kolejnej osobie tej pierwszej miłości.

A tam pier... ??

 

Hehehe dawno się tak nie uśmiałem ??  

Dnia 3.10.2018 o 20:40, billyjakuck napisał:

Mnie boli całe to rozstanie właśnie dlatego - mam przeczucie, że nigdy już nie poznam drugiej takiej miłości, to nigdy już nie będzie to samo - to był poważny, dłuższy 5 letni związek, a nie nastoletnia 'miłość'. Takie związki w większości przypadków u moich znajomych kończyły się już dziećmi, ślubem, itp.

Kuniec świata ??? no nic pozostaje Ci tylko zostać kawalerem.

Witaj w klubie ? 

Nie martw się, będziemy się wspierać wzajemnie ?? wspólne wypady, grille, może do Szawjcarii wszyscy razem pojedziemy. 

Dnia 2.10.2018 o 23:08, billyjakuck napisał:

Byłem jej pierwszym, dziewica, 5 lat związku. 

Jeśli chodzi o dziewice to mamy eksperta od nich, wiec nie wychylam się przed szereg @Ksanti Ci wszystko wyjaśni.

  • Like 2
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.10.2018 o 09:16, AdwokatDiabła89 napisał:

bywam wrażliwy i sentymentalny :D:D.

Jak chyba większość mężczyzn.
Tylko nasze panie nie wiedzą co to sentyment :D 
Choć znam taką jedną, co ciągle gadała o byłych.
Strasznie specyficzna osoba, zwłaszcza, że sobie uroiła, że się w niej zabujałem ?

 

 

Dnia 3.10.2018 o 21:40, billyjakuck napisał:

Wybaczcie bracia, ale mam wrażenie, że nie widzicie pewnego życiowego wzoru. Z moich obserwacji jest bardzo wiele par, które były dla siebie tymi pierwszymi poważnymi (wcześniej ewentualnie jakieś szczenięce przygody nastoletnie) - i zwykle kończyło się to ślubem, itd. często długoletnim związkiem, czasem na całe życie.

Ano moi rodzice są takim przykładem.
No, mój tata przed mamą miał inne, ale wiadomo o co chodzi.

Niestety chłopie te czasy to już przeszłość, to już nigdy nie wróci.
Dzisiaj żyjemy w innym świecie i takie śmieszne szczenięce przygody, prawie zawsze kończą się rozwodami w życiu dorosłym. ----> o tym mówił Tom Leykis w swoich audycjach!!!
To wszystko ma miejsce na zachodzie już od dawna, a że my idziemy w tę stronę, to u nas będzie tylko gorzej ;) 
Chłopie najpierw hajs, samorealizacja na wszelakich polach(w tym także z kobietami - liczne romanse są wskazane) i dopiero później ewentualnie myśleć o jakiś związkach.

Nie zakładaj również, że będziesz w związku z jedną osobą całe życie.
Ludzie się zmieniają, a w tym ich potrzeby, cele i interesy.
A kobieta nie ma sentymentów by cię zlikwidować jeśli stoisz w opozycji do jej interesów ;) 

 

 

Dnia 4.10.2018 o 13:52, Łabędź napisał:

Co Cię tak ta Szwajcaria zabolała. Czyżby dla tego że sam nie dawałeś jej takich atrakcji jak byliście w związku i teraz rozkminiasz że jak by może sztuacja potoczyła się inaczej to pańcia dalej była by z tobą.

 

Dnia 4.10.2018 o 13:52, Łabędź napisał:

W twojej głowie urodziło się coś w rodzaju poczucia winy że ty jej nie dawałeś takich emocji. Pracuj nad tym żeby wyrzucić to z głowy.

True story
Been there, done that and seen that.
Przenajświętsza prawda.

Jest to nie tylko programowanie społeczne, ale także biologiczne.
Mężczyzna jest zaprogramowany przez naturę tak, by walczył o "swoją" księżniczkę.
Masz dostarczać księżniczce karuzelę emocji i atencji, inwestując przy tym czas, pieniądze, energię i nie mając oczywiście przy tym żadnych gwarancji :) 
Autor przegrał tę bitwę, co jest powodem do stanu "zgorszenia".
Skądś to znam, jednak ja już troszeczkę nad tym pracuję by się tego wyzbyć z głowy.

Przede wszystkim "oświecony" mężczyzna musi zrozumieć, że brzoskwinka to jest tylko brzoskwinka.
Towar na rynku matrymonialno-seksualnym(którego jest P E Ł N O) na który jest popyt, a cena jest bezpodstawnie zawyżana i nijak ma się w stosunku do jakości.

Druga kwestia, która pomaga całkowicie się "wyleczyć" jest oczywiście siła społeczna, pozycja społeczna. hajs, hobby, pasje, własne osiągnięcia = kreowanie własnego wizerunku, tworzenie swojego ja.
Dzięki temu nabywasz pewności siebie, czujesz, że przynosisz mega wartość do stołu.
A co robi wartościowa osoba? Może inaczej - czego nie robi?
Ano nie marnuje swojego czasu na głupoty ;) 
Między innymi nie ugania się za przecenianym towarem średniej jakości :) 
Warto nadmienić, że to on wtedy staje się gorącym towarem na rynku i to na niego jest ogromny popyt :) 

Ewentualnie masz tak mocną psyche, że bez pieniędzy, bez osiągnięć, bez wiedzy, bez kształcenia się, czujesz się jak Bóg oraz masz jaja ze stali.
Niestety muszę cię zawieść... to są ci mityczni samcy alfa.
Ci ludzie działają jak magnez(magnes?) na kobiety, czasem nawet będąc totalnymi gołodupcami są utrzymywani przez kobiety.

Niestety, mało kto się rodzi alfą :) 
Większość z nas całe życie dąży do perfekcji :) 

Wnioski?
Nie warto ganiać za cipką, ponieważ:
1. Jest tego pełno na rynku
2. Jest to wysoce absurdalnie przeceniany towar na rynku już nie tylko seksualnym, ale że tak powiem... priorytetowym?
Po chłopsku - "oświecony" mężczyzna ma po prostu wyjebane jaja i robi swoje ;)) 
 

 

Dnia 3.10.2018 o 21:40, billyjakuck napisał:

Mnie boli całe to rozstanie właśnie dlatego - mam przeczucie, że nigdy już nie poznam drugiej takiej miłości, to nigdy już nie będzie to samo - to był poważny, dłuższy 5 letni związek, a nie nastoletnia 'miłość'. Takie związki w większości przypadków u moich znajomych kończyły się już dziećmi, ślubem, itp.

Z całym szacunkiem bracie, ale... czy ty wypuściłeś przypadkiem jakiegoś białorycerskiego bąka?
Bo śmierdzi białorycerstwem w całej Polsce...
Chłopie nie czytasz forum...

Ważne kwestie do zanotowania:
1. Mężczyzna ma czas, to kobieta posiada zegareczek biologiczny hehe
2. Jak wyżej wspomniałem - brzoskwinka to tylko brzoskwinka. Wywal z głowy mity o jednej jedynej, niepowtarzalnej, której nigdy nie spotkasz.
Jak to mawiał senior @Bonzo -----> "nie ma tak zajebistej kobiety byś wkrótce nie miał okazji poznać lepszej."
3. Buduj swoją "markę" - to jest dla mężczyzny najważniejsze.
4. Pilnuj swojego męskiego interesu ---> Ty jesteś dla siebie najważniejszy i twój interes. 
Wiem, że społeczeństwo i natura nas tak uwarunkowała, że mamy samobójcze skłonności do przekładania swojego interesu na rzecz innych(oczywiście chodzi głównie o kobiety hehe), jednakże jest to zgubna droga. "Oświecony" mężczyzna nigdy nie przekłada swojego interesu na rzecz interesu kobiety.
Jedynym wyjątkiem są tu dzieci i nikt więcej.

 

1 godzinę temu, billyjakuck napisał:

Moja też to robiła, nic wielkiego. Ciekawe czy Twoja by dojeżdżała do Ciebie tydzień w tydzień ponad godzinę w jedną stronę. Jakoś wątpię.

Gdy zbudujesz swoją markę na rynku matrymonialno seksualnym, to się zdziwisz ile kobieta jest w stanie poświęcić dla dobrej partii:) 

Ps. Bym zapomniał... Staaaay MGTOW ?✌️



 

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo dobrych myśli padło w tym temacie. Jeżeli mam coś dołożyć, to jest to apel o ogarnięcie swojego stanu emocjonalnego. No zobacz chłopie - tak dobrze żarło, a zdechło. Działało, działało, a się zesrało. Takie jest życie. Ale co się dzieje z Tobą? Nie twierdzę, że to co miałeś było nic nie warte. Zrozum jednak, że ona sama ustaliła swoją wartość w Twoim życiu poprzez odejście. Zrozum, że nie ważne jak się to wszystko zaczęło. Ludzie dorastają, ewoluują, zmieniają swoje postrzeganie świata.

 

Było fajnie i masz dobre wspomnienia - podziękuj w duchu za wspaniały czas, który mogłeś z nią przeżyć i idź dalej. Masz cenne doświadczenia, które pomogą Ci w przyszłości. Doceń to, co masz, zamiast ubolewać nad tym, co straciłeś. Ludzie przychodzą i odchodzą. Jedni będą tylko towarzyszem z przypadku, inni z wyboru, ale ZAWSZE możesz oczekiwać, że ktoś odejdzie. Ciesz się chwilą, którą masz z drugą osobą, miej gdzieś z tyłu głowy, że tak po prostu jest w życiu. Jeżeli przestajesz być dla kogoś priorytetem, to oznacza po prostu, że zmieniły się tej osobie priorytety. Pozwól odejść, patrz w przyszłość, bo jeszcze dużo się zdarzy.

 

Nie jest łatwo zapomnieć o ukochanej osobie, ale ona nigdy nie jest Twoja. Nawet nie chodzi o to, że aktualnie jest Twoja tura, tylko każdy z nas ma prawo wybrać to, czego chce dla siebie. Ona również.'

 

Jeżeli jest w Tobie tak dużo żalu, to spożytkuj go. Popłacz się, skitraj w majty, krzycz, a później po prostu po męsku się wkurw na sytuację i przysięgnij sobie, że od teraz stajesz się lepszym mężczyzną. Bardziej zaangażowanym w świat, który Cię otacza, sprawniejszym fizycznie, bardziej oczytanym, bardziej świadomym. Embrace it!!!

 

Ciężkie chwile mają Cię wzmocnić, za jakiś czas może dostrzeżesz ile zyskałeś na tym rozstaniu, jak bardzo Cię to w ostatecznym rozrachunku buduje jako faceta.

 

Będzie dobrze, ale walcz o siebie chłopie!

 

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.10.2018 o 11:40, Taboo napisał:

Mówisz że czytasz to forum od podszewki więc przykłady tutaj weź do swoich obserwacji, a szybko Ci się statystyka zmieni.

W wielu przypadkach właśnie ten pierwszy poważny związek prowadzi do ślubu, dzieci, itp. A to, że coraz częściej kończy się to rozwodem gdy oboje mają np. 35 lat? Tak, to prawda, tak samo jak prawdą jest to, że po rozwodzie, po rozpadzie takiego związku, każde kolejne związki to już rodzaj układu, takiej brzydkiej spierdoliny nie mającej w sobie za dużo z uczuć, lojalności - ot taki magiel, niczym w 'Dlaczego ja'. Jeśli to Ci odpowiada to ok, mi to nie odpowiada.

 

2 godziny temu, Ksanti napisał:

Z tego co mi wiadomo związki na odległość nigdy i w żadnym wypadku się nie udają.

Jasne, że się udają, jeśli zostaną sfinalizowane zamieszkaniem, itp. odpowiednio wcześniej, czyli nie ciągną się wiecznie na odległość.

 

1 godzinę temu, majkgodlajk napisał:

Zrozum, że nie ważne jak się to wszystko zaczęło. Ludzie dorastają, ewoluują, zmieniają swoje postrzeganie świata.

Nie dopisałeś - i ludzie często też żałują i popełniają błędy. I o tym właśnie piszę - to rozstanie, jako błąd. Bracia, ja czytałem jak wyglądały Wasze związki po rozstaniu z tą 'największą miłością' - jakkolwiek byście się teraz nie zaśmiali. Z reguły to już jakieś ruchanie mężatek, 'związki' z samotnymi matkami i ogólnie po prostu nieciekawie. No tak to wygląda, ja chciałem siebie uchronić przed skończeniem tak jak Wy.

1 godzinę temu, majkgodlajk napisał:

Ludzie przychodzą i odchodzą.

I znów jakieś dziwne porzekadła. Ludzie odchodzą, a czasem zostają na całe życie - znam dużo takich przypadków. Nie ma żadnej reguły którą w sprytny sposób próbujesz zainsynuować.

 

Ogólnie Twój post jest trochę jakby mądrzejszy, bez paranoi i dziwacznych uogólnień, że każda zdradzi, każda nad sobą nie panuje i inne takie paszkwile logiczne. Piszecie o gadzim mózgu, a niedawno koleżanka @deomi wspomniała, że podoba się jej 'nieśmiały' uśmiech u Marka. Jak widać więc, gusta są różnorodne, zakochać, poczuć coś można na dużo szerszym rozumieniu niż tylko podniecie jakimś bad boyem. Nie przeczę, że pewne 'gadzie' zachowania kobiety mają - mają i zgadzam się z tym, jednak uważam, że dużo więcej kobiet panuje nad tym dużo bardziej niż tu przedstawiacie.

 

U mojej byłej w ostatnich miesiącach 'gadzie' obrzydzenie mieszało się jednak z pewną roztropnością, że warto o to powalczyć, z pewnym uruchamianiem swojej kory nowej, a nie tylko prymitywnych odruchów. I tak naprawdę koniec końców ostatni krok o rozstaniu podjąłem ja, potem zmieniłem zdanie, ale było za późno. Przypuszczam, że już wtedy była gałąź, takie rzeczy się czuje i tak myślę. Nie mam pewności, bo nie śledzę jej od tamtego czasu i tak naprawdę nigdy ani na zdjęciu ani w inny sposób nie widziałem jej z innym facetem - i nie chcę tego widzieć. Nie dlatego, że mam gadzie myślenie, że jest 'moja', należy do mnie, itp. Raczej dlatego, że nasz związek, nasze wspomnienia i bliskość było dla mnie czymś zbyt dużym, żebym teraz widział jak ona to psuje. To trochę uczucie jak u architekta który ogląda, jak jego misterna konstrukcja właśnie jest rozwalana przez buldożery. Po prostu nie chcę na to patrzeć.

 

Dzięki za pomoc bracia, nie jest ze mną tak źle, a przynajmniej tak czuję.

 

Chcę tylko wytłumaczyć Wam jedną rzecz. Uogólniając tak jak to robicie, wychodząc z postawy takiej szydery i sarkazmu tak naprawdę ograniczacie swoje możliwości związkowe. Zamykacie się na haj hormonalny, na stworzenie jakiejś fajnej relacji, bo brak w tym wszystkim pewnej nadziei dla nowej kobiety, pewnej wiary, pewnego takiego pozytywnego białorycerzenia, nie mylić ze staniem się pantoflem. To nie o to chodzi, żeby każdy z Was stał się burakiem który olewa kobietę i udaje bad boya - to taki efekt krótkotrwały, nie wnosi nic dobrego. Trzeba trochę pobiałorycerzyć i pobawić się w 'miłość', inaczej sami sobie niszczycie drogi.

 

I ja jestem przykładem, że można to w miarę kontrolować - nigdy nie dałem się zrobić na kasę, ślubu chciałem tylko z intercyzą - nie trzeba się od razu zatracać maksymalnie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@billyjakuck po co Ty w ogóle założyłeś ten temat? Co by Ci Bracia nie napisali to i tak wiesz lepiej.

 

10 minut temu, billyjakuck napisał:

I ja jestem przykładem, że można to w miarę kontrolować - nigdy nie dałem się zrobić na kasę, ślubu chciałem tylko z intercyzą - nie trzeba się od razu zatracać maksymalnie.

Przykładem czego? Wieloletniego, świetnego i udanego związku zakończonego miłością do grobowej deski? Przecież ta twoja miłość jest z innym kolesiem teraz. Żyjesz w jakiejś swojej fantazji czy jak?

 

Albo jesteś trollem, albo ciężkim przypadkiem, albo chciałeś się trochę dowartościować i pokazać, że jesteś lepszy na co wskazuje poniższy Twój cytat:

 

13 minut temu, billyjakuck napisał:

No tak to wygląda, ja chciałem siebie uchronić przed skończeniem tak jak Wy.

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, billyjakuck said:

I znów jakieś dziwne porzekadła. Ludzie odchodzą, a czasem zostają na całe życie - znam dużo takich przypadków. Nie ma żadnej reguły którą w sprytny sposób próbujesz zainsynuować.

Jest.

 

Jedyną osobą, na którą możesz liczyć, że nigdy Cię nie zostawi jesteś Ty sam. Jakkolwiek śmieszne to się może wydawać i banalne, to jest jedną z niewielu pewnych rzeczy w życiu. Kochać siebie, rozwijać i być zadowolonym z drogi, którą pokonujesz. Nie twierdzę, że jesteśmy samotnikami, że nie warto być otwartym na innych ludzi i mieć defetyzm za motto życiowe: "Nie warto, bo i tak odejdzie". Wręcz przeciwnie, podkreślam jak bardzo ważne jest cały czas iść do przodu, akceptować przeszłość, wierzyć w przyszłość.

Tylko że fazy: zgorzknienia, zwątpienia, wściekłości zawsze będą po takich związkach. Trzeba to przepracować w sobie, zrozumieć sytuację z boku, postawić się na miejscu tej drugiej osoby, znaleźć w tym wszystkim jakąś korzyść dla siebie. Też miałem przez 4 lata dziewicę, którą kochałem jak żadną inną. Też mnie zostawiła, w dodatku w najgorszym okresie mojego życia. Niedługo później miała już innego. Ale wiesz ile mi to dało? Ile się nauczyłem o sobie samym, o kobietach, ludziach? 

 

Takie zdarzenia łamią człowieka na pół, wali się świat, który tak skrupulatnie budowałeś. Ale dalej masz siebie, tylko bogatszego w doświadczenie życiowe i mądrość, która pozwoli Ci zbudować jeszcze lepszy związek. Dojrzalszy, lepiej zaplanowany (myślę, że wiesz o czym mówię). I będziesz potrafił docenić i wycisnąć więcej z każdego dnia razem, niż wcześniej.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@billyjakuckIdealizujesz swoją byłą. Co jest normalne po roztaniu. Do tego dochodzi aspekt że o wiele lepiej byś się czuł jak by była samotna:). Działa to na tej samej zasadzie u kobiet. Nic tak ich nie boli jak szczęście byłego partnera. Marzysz o powrocie i szczęśliwym zakończeniu?. Załóżmy że dochodzi do takiej sytuacji i Twoja była wraca do Ciebie załóżmy po roku. Gdzie bawiła się i korzystała z życia. Jak wtedy spojrzysz na swoją "księżniczkę". Przeszło Ci to przez myśl.

Teraz jesteś na etapie dziecka co się obraziło na cały świat że nie wyszło. Zdaj sobie sprawę że każdy następny związek też się może tak skończyć. Życie to gra ustawiona na poziom Bardzo Trudny gdzie nie ma save'ów.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Pozytywny napisał:

Przecież ta twoja miłość jest z innym kolesiem teraz. Żyjesz w jakiejś swojej fantazji czy jak

Ile z nim jest, parę miesięcy? Kobieta to też człowiek i myślisz, że 'kocha' go? To Ty chyba żyjesz w fantazji

 

1 godzinę temu, Baca1980 napisał:

@billyjakuckIdealizujesz swoją byłą. Co jest normalne po roztaniu.

Nie idealizuję, to Wy deprecjonujecie. Podałem konkretne powody dla których moim zdaniem była 'lepsza' jako dziewczyna od innych. Poznaję obecnie kobiety i nawet nie muszę ich pytać - już po samym podejściu widzę, że o gotowaniu z miłą chęcią, ogarnianiu domu z natury, z radością, zgodzeniu się na intercyzę i dojazdach kilka lat co tydzień - o takim pakiecie mógłbym pomarzyć. To właśnie ja patrzę na to logicznie, a Wy próbujecie w nieudolny sposób ją zdeprecjonować. Nie była himalajką, jej niektóre zachowania pokazały, że ma ten 'gadzi' mózg jak każda inna, ale dawała z siebie więcej od większości Polek. To jest fakt, a nie opinia czy idealizowanie.

 

1 godzinę temu, Baca1980 napisał:

Nic tak ich nie boli jak szczęście byłego partnera.

Źle to nazywasz. Mnie nie boli jej szczęście, mnie boli to, co to oznacza - że tylko tyle dla niej to wszystko ze mną znaczyło. Ogólnie życzę jej szczęścia w życiu.

 

1 godzinę temu, Baca1980 napisał:

Załóżmy że dochodzi do takiej sytuacji i Twoja była wraca do Ciebie załóżmy po roku. Gdzie bawiła się i korzystała z życia. Jak wtedy spojrzysz na swoją "księżniczkę". Przeszło Ci to przez myśl.

Jasne, że tak. Jak pisałem, już raz do siebie wracaliśmy - to było właśnie po tym jak gadała z jakimś gachem rok czasu na fejsach. Kto wie, znając sytuacje opisywane na forum, może właśnie to z nim jest? Nie sprawdzam, nie zamierzam. W każdym razie jak do siebie wróciliśmy nie raz przechodziło mi przez głowę to, że mnie oszukała i nie raz sam jej podkreślałem, że zupełnie jej już nie ufam. Kłótnie były coraz częstsze, jednak przeplatane z powrotem pięknymi chwilami.

 

Nie wiem jak Wam to wytłumaczyć - dla mnie związek, tzw. miłość itd. to są rzeczy święte. Nie ma czegoś takiego jak rozstanie, bo związek i 'tę' kobietę traktuję już jak coś na zawsze. Gdybym tego tak nie odczuwał, to nie wchodziłbym w związek. Dla mnie związek to nie układ jak dla wielu z Was - w układy wchodzę tylko w życiu zawodowym.

 

Dlatego dla mnie to jest trochę jak odejście rodzonego dziecka od swojej matki - jak najbliższego członka rodziny.

 

Przecież przed jej poznaniem przemieliłem tabun kobiet i z żadną się poważniej nie dogadałem, nie wyszło nic poza maksymalnie chwilowym romansem. Może niektórzy z Was mają niski próg wejścia w związek i stąd mnie nie rozumiecie? Ja nie dogadam się z pierwszą lepszą, u mnie to musi być naprawdę odpowiednia dziewczyna - i ta była.

 

Co do tego, że mówi się trudno i żyje się dalej macie oczywiście rację. Mnie bardziej boli, że nie da się cofnąć czasu, że zrobiła to, co zrobiła. My do siebie naprawdę pasowaliśmy. Śmieszy mnie to jej wejście w nowy związek z facetem. Przecież związek to też kwestia dogadania się, wspólnego podobnego odczuwania rzeczywistości. Mam niby wierzyć, że ona nagle to z nim ma? Bez jaj. Po prostu to idiotyczne.

 

Musicie zrozumieć - bycie samemu i bycie w tym w miarę szczęśliwym jest możliwe tak długo, jak długo nie wiesz/nie rozumiesz, co tracisz. Bo jak się pojawia odpowiednia kobieta - to bycie z taką jest stokroć lepsze i to jest oczywiste. Po prostu Wam się dobrze egzystuje w takich swoich kapsułach oddzielających od większych możliwości.

Mi nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, billyjakuck napisał:

Mam niby wierzyć, że ona nagle to z nim ma? Bez jaj. Po prostu to idiotyczne.

Uwierz mi że kobiety tak mają. Dla nich odkochać się to jak dla faceta kichnąć.  Mnie osobiście pewna kobieta po prawie sześciu latach związku "rzuciła" przez telefon. To są dopiero jaja:).

Edytowane przez Baca1980
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiedz nam jeszcze jak to się poświęcała i dojeżdżała pociągiem do Ciebie.

Nie przemierzała gór, lasów, rzek i dołów...usadowiła swój kształtny kuperek w wygodnym przedziale, założyła nóżkę na nóżkę, jarała się spojrzeniami kolesi i odpalała fejsika, żeby zobaczyć co u orbiterów słychać. Tak jej miło mijała ta godzinka w pociągu.

 

46 minut temu, billyjakuck napisał:

Nie ma czegoś takiego jak rozstanie, bo związek i 'tę' kobietę traktuję już jak coś na zawsze. Gdybym tego tak nie odczuwał, to nie wchodziłbym w związek.

To już jest ciężki kaliber i materiał dla dobrego, zawodowego specjalisty.

 

 

 

46 minut temu, billyjakuck napisał:

Podałem konkretne powody dla których moim zdaniem była 'lepsza' jako dziewczyna od innych.

 

46 minut temu, billyjakuck napisał:

Może niektórzy z Was mają niski próg wejścia w związek i stąd mnie nie rozumiecie?

46 minut temu, billyjakuck napisał:

Po prostu Wam się dobrze egzystuje w takich swoich kapsułach oddzielających od większych możliwości.

Mi nie.

46 minut temu, billyjakuck napisał:

To właśnie ja patrzę na to logicznie, a Wy próbujecie w nieudolny sposób ją zdeprecjonować.

 

Poplułeś sobie na nas? Lepiej ci? 

Super! Masz w sobie zdolność do uczuć wyższych, jesteś na innym poziomie świadomości, nie to co my.

Chyba ci tu już nikt nie pomoże, za mali jesteśmy... :/ Za wysokie progi dla nas, na netkobietach coś prędzej zdziałają.

 

Masz rację, miałeś świetną dziewczynę i to zjebałeś. Teraz nawet zaczynam ją rozumieć. Ale nie czekaj...przecież dla ciebie nie ma czegoś takiego jak rozstanie, ty wciąż z nią jesteś.

Tylko chwilowo ujeżdża innego,a le to nic...to po prostu wyższa szkoła związku której my nie ogarniamy.

 

 

 

Edytowane przez Pozytywny
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Baca1980 napisał:

Uwierz mi że kobiety tak mają. Dla nich odkochać się to jak dla faceta kichnąć.  Mnie osobiście pewna kobieta po prawie sześciu latach związku "rzuciła" przez telefon. To są dopiero jaja:).

Też mam takie obserwacje i forum dodatkowo to potwierdza. I tutaj zawsze zastanawiam się - czy one są jakimiś psychopatkami, socjopatkami? Gadzi mózg nie może wszystkiego tłumaczyć, przecież to niby dorośli ludzie, myślący abstrakcyjnie, potrafiący rozwiązywać zadania matematyczne, uczyć się, wyciągać wnioski.

 

Dla mnie to jest nie do zrozumienia, jak można być z osobą 5 lat, być z nią w trudnościach i radościach, być z nią gdy ta ma kłopoty zdrowotne (miałem), gdy traci pracę, gdy potem się odbija, osiąga sukcesy, zarobki - i tak po prostu przeskoczyć po kilku miesiącach na nowego. Przeskok jeszcze mogę zrozumieć - danie się ponieść emocjom - ale normalny związek, z wypięciem się na osobę z którą się było 5 lat, ot tak? Dla mnie to jest nie do zrozumienia, a tak mają tylko chyba kobiety. Facet nawet jak zdradzi, to głównie cieleśnie, na zasadzie nieopanowania instynktów, ale kocha i ma sentyment tylko do tej jednej osoby. Kobiety zdają się jakby w ogóle nie miały uczuć wyższych - jak jakieś psychopatki/socjopatki, poważnie.

Zadziwiające istoty.

 

2 godziny temu, Pozytywny napisał:

Opowiedz nam jeszcze jak to się poświęcała i dojeżdżała pociągiem do Ciebie.

Nie przemierzała gór, lasów, rzek i dołów...usadowiła swój kształtny kuperek w wygodnym przedziale, założyła nóżkę na nóżkę, jarała się spojrzeniami kolesi i odpalała fejsika, żeby zobaczyć co u orbiterów słychać. Tak jej miło mijała ta godzinka w pociągu.

No widzisz i tu jest problem - takich tekstów do innych chłopaków się tu naczytałem mnóstwo i nawet w nie trochę wierzyłem, jednak teraz mnie nie satysfakcjonują - to takie głupie wypaczenie, generalizowanie.

 

2 godziny temu, Pozytywny napisał:

Poplułeś sobie na nas? Lepiej ci? 

Bez przesady, nie wtrącaj w to uczuć wyższych, nie jesteśmy ja z Wami jakimś związkiem czy komitywą emocjonalną, a ja Was tu jakoś ciężko nie obraziłem, nie wspominając, że pisałem szczerze, jak uważam, co do Was.

2 godziny temu, chudybyk napisał:

Przecież tego się czytać nie da. Po co ty tu przyszedłeś autorze tematu? Odpowiedz mi prosto i bez zbędnego pierdolenia

Bo liczyłem na pewną pomoc, jednak pomoc jaką mi zaserwowaliście, a jaką czytałem w wielu innych tematach, po prostu JUŻ MI NIE WYSTARCZA. Gdy przez 5 miesięcy po rozstaniu się budowałem na nowo dzięki temu forum, to jeszcze wystarczała, teraz natomiast już te teksty, że ona na pewno miała 10 orbiterów, na pewno i tak by prędzej czy później zdradziła, ma gadzi mózg więc podejmuje decyzje tylko jak zwierzę, nie myśli w ogóle na wyższym poziomie - taka pomoc do mnie już nie przemawia. Nie bierzecie pod uwagę w ogóle tego, że nie zawsze 'miś byłeś za dobry' to rozwiązanie problemu. Czasem może faktycznie to facet popełnił błędy? Czasem reakcja kobiety nie była taka jaka była z powodu pogardy poprzez gadzi mózg, ale z powodu np. zemsty za złe traktowanie jej przez swojego mężczyznę? W ogóle nie myślicie na głębszym poziomie, tylko wszystko sprowadzacie to jakiegoś zwierzęcego układu plemiennego/hierarchicznego.

 

Jakby ludźmi kierowały tylko gadzi mózg i instynkty, to nie otaczałyby nas piękne miasta, komputery, języki programowania, świat abstrakcji który także czasem tworzą kobiety - np. nasza noblistka, Maria Skłodowska Curie. 

 

To jest takie dobre na początek, tuż po rozstaniu, takie wzięcie faceta za fraki, ale potem te dziwne generalizacje i sprowadzanie wszystkiego do świata zwierząt to już zacofanie i nie prowadzi do niczego dobrego. Trochę pozytywnego białorycerzenia to właśnie PODSTAWA żeby stworzyć dobry związek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, billyjakuck napisał:

tu i większość chłopaków miała klasyczne harpie, albo trochę mniejsze harpie, ale ogólnie to oni byli dawcami. U mnie to ja byłem biorcą, a ona dawcą.

Rozjebało mi jelita???

Na początku myślałem że wrzucę popcorn do mikfofali i dobrze się ubawię, ale w miarę rozwijania wątku zrobiła się z tego jakaś tragikomedia z melodramatem. Ja pasuje.

 

Odniosę się jeszcze tylko do cytatu. Mówisz że byłeś biorcą (wyłączając podteksty) oznacza to że nie dawałeś z siebie tyle samo ile dawała twoja partnerka. Znaczy to tyle że byłeś pasożytem w związku. Nie dziwota że jak to zrozumiała to zwiała. No ale tobie tak było wygodnie stąd taki ścisk dupy teraz.

Tyle piszesz o wzajemnych uczuciach i zrozumieniu taaa... mowa trawa. 

W prawdziwym związku nie ma czegoś takiego jak dawca czy biorca (wyłączając podteksty sexualne). Jak związek ma być udany, szczęśliwy i oparty na partnerstwie to trzeba dawać od siebie po równo. Wtedy nawet jak się z jakiś powodów kończy to nie czujesz w sobie krzywdy ani żalu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, billyjakuck napisał:

Czasem może faktycznie to facet popełnił błędy? Czasem reakcja kobiety nie była taka jaka była z powodu pogardy poprzez gadzi mózg, ale z powodu np. zemsty za złe traktowanie jej przez swojego mężczyznę? W ogóle nie myślicie na głębszym poziomie, tylko wszystko sprowadzacie to jakiegoś zwierzęcego układu plemiennego/hierarchicznego.

Medal ma dwie strony.
Ja ostatnio trochę się złościłem na kobietę.

Jednakże szybko doszedłem do wniosku o co poszło.
Po prostu według niej jestem zbyt nudny, zbyt biedny, mam słabą wartość na rynku(bo nie mam pieniędzy i jestem zależny jeszcze od rodziców).
Wystarczyło, że pojawił się obok starszy kolega z samochodem :) 

Inna kwestia, że jak tak patrzę z perspektywy czasu, to ona sama była nudna, bez pasji, bez hobby(co sama przyznała) i właściwie nie było o czym z nią rozmawiać.
Po prostu nie było nam po drodzę.
Gadzimózg oczywiście także tutaj zadziałał, shittestów było od groma, ale to dlatego, że się jej bardzo podobałem wizualnie.
O ile na początku podobało się jej to moje sarkastyczne, pewne siebie podejście, o tyle pod ogromną presją shittestow wymiękłem z czasem.
Ona to zauważyła, poza tym pojawiła się partia obok i to już wystarczyło :) 

Z matrixowej perspektywy bym powiedział, że to szlauf co skacze po kutasach i leci tylko na samochód.
Na szczęście dzięki wiedzy z forum już wiem, że to nie jest do końca tak.
One zawsze szukały po prostu najlepszego samca, który zaoferuje jej dobre emocje i pieniądze.
No, a przejażdżka srebrnym mercedesem po całym województwie to nie lada emocje czyż nie?
Zabieranie na strzelnicę, restauracyjki ;) 
Jasne, że sam samochód nie starczy, liczy się to na ile potrafisz budować u kobiet emocje.
Trzeba uważać tylko, aby nie rozpieścić za bardzo księżniczki i nie zostać beta-frajero-providerem :) 
Hehe kolega z mercedesikiem chyba został orbiterem ;) 

Dla nich tylko to jest ważne, a nie tam żadne bajeczki o miłości.
Zapamiętaj:
"Miłość jest kobiecą bronią, polegającą na szantażu emocjonalnym na mężczyźnie, po to aby przedłożył interes kobiety nad swój męski interes."

Nie ma miłości, jest tylko rynek matrymonialno-seksualny.
Na rynku jest pełno ofert, które będą Tobie bardziej odpowiadały niż exia.
Nie zapominaj jednak, że każda jest taka sama(zauważ, że twoja ex po 5 latach wskoczyła na kutasa bez żadnego sumienia, takie przypadki na forum są omawiane w kółko, więc nie była inna).
Każda ma ten sam software.

55 minut temu, billyjakuck napisał:

- np. nasza noblistka, Maria Skłodowska Curie. 

Prawdopodobnie to jej mąż, mężczyzna odwalił większość brudnej roboty, ale ze względu na "miłość"(patrz wyżej co napisałem odnośnie miłości), oddał jej swoje zasługi :) 
Dla pewności powtórzę:
Miłość, jest to kobieca broń wymierzona w meżczyzn, szantaż emocjonalny mający na celu wywołać poczucie winy, po to aby mężczyzna przedłożył interes kobiety nad swój własny męski interes.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze, dostałeś tu tyle pomocy ile ja nie dostałem przez 30 lat życia, tylko ty chciałeś żeby się z tobą użalać, klepać cię po ramieniu i płakać z tobą w konciku, bo twoja myszka jest inna niż nasze. Dawno nie czytałem tak zabetonowanego w swoim myśleniu typa. Ja wysiadam, szkoda mojego czasu nawet na czytanie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat brzmi jak naprawdę dobry troll. I nie dlatego, że historia jest ciekawa i nietypowa, ale autor taki jest. Musisz się chłopie obudzić, bo po prostu sam robisz sobie krzywdę takim podejściem do sprawy. Dla Ciebie ona jest wyjątkowa, a dla niej Ty jesteś zwykły, przeciętny, normalny, jak każdy inny. Zrozum to wreszcie, ona Cię zostawiła.

 

O N A   C I Ę    Z O S T A W I Ł A ! ! !

 

A Ty dalej siedzisz i żałujesz tego, co straciłeś. Ona ma to w dupie dla odmiany i uważa, że inni nie są gorsi od Ciebie, ani mniej wyjątkowi, ani, że mniej zasługują na jej słodziutką brzoskwinkę. I chętnie sprawdza co może mieć, a czego nie dostawała od Ciebie. Siedzisz i rozpaczasz jaka to ona inna i wyjątkowa, a jak przyszło co do czego, to pokazała, kto w tym związku miał wyjebane jajca. Przestań się wreszcie łudzić, że trafiłeś na jednorożca. Poleciałeś w kibel tak samo jak i ja czy inni bracia. Tylko my bierzemy to na klatę, a Ty nie możesz się pogodzić z rzeczywistością.

 

Jeszcze raz Ci mówię, żebyś wreszcie zaczął patrzyć na to, co zrobiła na koniec, zamiast podniecać się fajnymi dojazdami w trakcie związku. Ostatecznie uznała, że nie jesteś już wart tych dojazdów. Teraz jeździ do innego.

 

Zajmij się sobą, zapomnij o niej całkowicie. Nie ma już żadnych szans, ani powrotu do przeszłości. Nigdy już jej nie zaufasz po tym, co zrobiła. Szukaj lepszych zajęć i lepszych kobiet, bo jest ich cała masa. Twoja była tylko kolejną, która sprawiała pozory, grała ładnie do czasu, aż jej się we łbie nie poprzestawiało.

 

Przestań być przysłowiowym kapitanem Save-A-Hoe.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna, nie inna. Bierze go do ust w Szwajcarii. Ktoś ma ból 4 liter. 

 

Jedna z moich pierwszych miłości mówiła i obiecywała, że ona nie, ona nigdy. Kiedy o tym wspomniałem odpowiedziała:

- ale to było wtedy i wzruszyła ramionami.

 

Inna się w mojej intencji modliła, abym się nawrócił... teraz klęka... podobno w Londynie.  

  • Like 5
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@trop no nie wiem czy by dotarło. Tamten ma tylko ciało. Autor natomiast opisuje ich związek jako związek dusz. Nawet jak z nią nie jest to i tak z nią jest, na zawsze!

On ma jej dusze a tamten koleś tylko jakieś ziemskie, zgrabne ciałko do obracania. 

My i tak tego nie zrozumiemy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Rzekomy "wyjazd do Szwajcarii" z nowym
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.