Skocz do zawartości

Co jest ciekawego w odbijaniu komuś partnera?


Rekomendowane odpowiedzi

23 godziny temu, Amperka napisał:

 

Uważam, że dlatego teraz tyle związków się rozpada - przez media społecznościowe

To zaiste rewolucyjny pogląd. Jeśli jakiś związek się rozpada z tak błahego powodu jak ww. media, to należy się z tego tylko cieszyć, że przestajemy się zadawać z osobą dziecinną i "niewłaściwą".

Podobnie jest z "odbijaniem" partnera. Wartościowego partnera nie da się odbić. To odbijanie, to domena panienek przeskakujących z gałęzi na gałąż.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mam bardzo dużo znajomych w związkach.  Z mężami/chłopakami najbliższych przyjaciółek mam kontakt jak z braćmi. 

 

Nie przeszkadza mi ich towarzystwo, przywykłam, i jestem przy nich całkowicie nieskrępowana. 

Nie odczuwam do nich pociągu seksualnego, ani też nie staram się im niczym zaimponować. 

Czasami mam z nimi lepszy kontakt (bo regularny), niż z ich dziewczynami.  

Sama do końca nie jestem w stanie wyjaśnić czemu tak szybko i z taką łatwością nawiązuję z nimi porozumienie. 

 

Nigdy nie myślałam o tym, żeby z nimi o coś rywalizować. 

 

Gdybym miała jakiegoś "odbitego" faceta, to nie byłabym mu w stanie zaufać.  

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Androgeniczna napisał:

Absolutnie. Powinno się olać jeśli tylko wyjdzie ze ktos jest zajęty. Nie musi ta osoba odcinać kontaktu. 

Sam powinieneś być honorowy i jeśli słyszysz zajęte mieć zakodowane w głowie aha czyli nic z tego. Inaczej robisz syf innemu samcowi. To chyba jasne. 

Ja jak słyszałam że jakiś jest zajęty to traktowałam go wyłącznie jak kolegę nawet jeśli mnie podrywał to przypomniałam że jest zajęty itp. 

Bzdura.

Kombinujesz jak typowa kobieta - wiesz, że facet jest zainteresowany, więc trzymasz go w orbicie - bo łatwiej takiego wykorzystywać do "przysług".

Honorowe to jest odcięcie kontaktu.

Ale nie - niech podbija ego swoimi propozycjami, niech się męczy nadzieją.

 

Obrzydliwe kombinatorstwo z twojej strony.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.07.2020 o 11:39, _oliv2407 napisał:

Słyszę jakieś głupie teksty, że facet nie ściana. Przecież jest tyle singli, po kij brać się za rozbijanie związków.

Też to słyszałam. Mnie tez zastanawia czy mężczyźni również chętnie rozbijają małżeństwa innych. Bo ja się spotkałam, że kobiecie jest wszystko jedno czy facet jest w związku czy w małżeństwie, ciekawe czy tak samo postępują mężczyźni? 

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/23/2020 at 2:52 PM, Colemanka said:

Piszesz niestety. A co się stało dalej (pokrótce opowiesz? w sumie może nie chcesz się podzielić, a może już pisałeś, sam zdecyduj)

 

On 7/23/2020 at 6:55 PM, lync said:

To brzmi jakby odbicie nie wyszło Tobie na dobre.

Wrąbałem się w prawie 10 lat (bez 10 dni) w małżeństwo z toksyczną choleryczką, DDA, pół sierotą (jej matka zmarła jak przyszła exż miała 16 lat, ojciec pił, młoda została z domem na głowie i zero autorytetów, stąd turbo samodzielność do granic patologii i zaufanie wyłącznie we własną opinię i np. wyłączność na zrobienie czegokolwiek we właściwy sposób). Była od 7 lat z jakimś oschłym typem, a mnie oczywiście ciągnie do dominujących i turboasertywnych kobiet. No i cóż, I did my best , odbiłem ją, a że chciałem mieć rodzinę (ona tez - dobijała trzydziestki), to ślub, potem corka (jedyne co z tego dobre to ona). Z czasem, jako uległy DDRR wychowany przez matkę (niska samoocena, zero granic, wszystko dla ukochanej) dałem się zdominować i zeszmacić, niedocenianie moich prac domowych, a robilem większośc poza sprzątaniem, potem wyzwiska (już 3 lata po slubie, córka miala wtedy roczek). Na nic namawianie na terapię, moja samoocena w Rowie Mariańskim, odcinka od przyjaciół, z czasem tez izolacja od mojej rodziny (exż jej nie znosiła, każda nawet telefoniczna interakcja kończyła się wkurwem/fochem). 2017-18 ataki paniki, mdlości przed powrotem do domu, regularne myśli samobójcze bo zmarnowałem życie żonie którą kocham itp. Ciągłe awantury, 3-4 w tygodniu, o wszystko co zrobiłem bądź nie zrobiłem. Wielodniowe ciągi milczenia bądź odpowiedzi wyłącznie "Spier... na drzewo". Od 2016 zyłem tylko po to żeby chronić córkę przed awanturami (kochała matkę ale sie jej bała jednocześnie). Ostatecznie żona jesienią 2018 zamarkowała wyprowadzkę, spakowala się, pożegnala mlodą (mamusi juz nie masz, wyprowadza się) i zostawiła mnie z corką i kotem. Wrocila po 10 godzinach, skruszona, ale na zrozumialem w tym czasie że mam dość. W toku 2-3 miesięcznej batalii ustąpiłem w kwestii opieki nad córką (było to cholernie ryzykowne, ale alternatywą było piekło dziecka na 2-3 lata, a ja wiedziałem, że to co dostaje się młodej w awanturach to głównie rykoszety wycelowane we mnie, zresztą jak pisałem - kochały się mimo wszystko). Ostatecznie wywalczylem niemal nieograniczone kontakty. Obecnie od ponad roku od rozwodu już się mniej więcej ułożyły nasze relacje (exż znormalniała bez "płachty na byka" w mojej osobie więc nawet Mloda uważa że dobrze się stalo), traktujemy się chłodno ale rzeczowo. Wokół młodej nie ma większych spięć, jesteśmy razem średnio ze 3 doby w tygodniu.

 

Ja przeżylem jeszcze potem krótki ale intensywny związek ktory zagłaskalem na śmierć ku wlasnej rozpaczy (na tej akurat niebywale mi zależało, ale też porypana bo borderline i gdyby nie poszla na inną gałąź, miałbym to samo co w malżeństwie - tyle ze to moja miłość z młodości, a ja powieliłem życiorys matki oglądając się za siebie cale dekady, więc full sentymentu mam do niej).

 

Obecnie pracuję na wielu frontach nad autoterapią, samooceną, asertywnością, nawykami, dynamiką relacji d-m, no nad wszystkim. Np. wdrażam "autoterapię ustawień" w głębokiej medytacji i w interakcjach z wewnętrznym dzieckiem, chyba pioniersko bo sam na to wpadłem, w ten sposób koryguję imprinty z dzieciństwa. I to pomaga, kroczek po kroczku się klaruje ten burdel ktory mam w głowie. Plus oczywiście kondycja fizyczna, pierwszy raz od 15 lat wziąłem się konsekwentnie za temat.

 

Za nic w świecie nie chcę powtorzyć błędów, zarowno w doborze partnerki (mam cholerny radar na borderki i dwubiegunówki, w sekundę rozpoznam i mi wpadnie w oko, jak magnes, masakra) jak i w prowadzeniu relacji. Never again.

 

Dodam tylko że z exż pracujemy w jednej instytucji. I mam 43 lata. 

 

Jak o tym piszę to mam dreszcze, nie wracam do tamtego czasu. Wybaczcie chaos tej relacji.

Edytowane przez Feniks77
  • Dzięki 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Stefan Batory napisał:

To zaiste rewolucyjny pogląd. Jeśli jakiś związek się rozpada z tak błahego powodu jak ww. media, to należy się z tego tylko cieszyć, że przestajemy się zadawać z osobą dziecinną i "niewłaściwą".

Podobnie jest z "odbijaniem" partnera. Wartościowego partnera nie da się odbić. To odbijanie, to domena panienek przeskakujących z gałęzi na gałąż.

Tak, trzeba się wtedy cieszyć, że się z taką "niewłaściwą" osobą rozstajemy - tylko szkoda dzieciaków, które najczęściej są. I ten przykład, który podałam miałam po sąsiedzku, jak jeszcze mieszkałam z rodzicami. Dawna miłość z "naszej klasy" wystarczyła, żeby pan zostawił wszystko i żeby z fajnych, energicznych dzieciaków, zrobiły się fajne, zlęknione, smutne dzieci. Pan tato został "zwabiony"... a zaczęło się od niewinnego komcia pod zdjęciem "mmm... dalej dobrze wyglądasz przystojniaczku". 

Sory, ale gdyby nie to, to prawdopodobnie pani "dawna" nie przyjechałaby pod dom, żeby sobie obczaić chłopaka sprzed lat. I wiem, że to byłaby kwestia czasu, że w końcu znalazłby inną okazję... ale może o te kilka lat później, może dzieciaki by tego tak nie przeżywały, nie płakały po kątach, nie przychodziły z czerwonymi oczami na cały dzień do moich rodziców się bawić, bo w domu piekło.

I też jestem zdania, że osoba właściwa nie da się odbić. Nie chcę myśleć, że mąż jest ze mną tylko dlatego, że łaskawie jakieś dziesiątki akurat nim wzgardziły i każdej chwili może im się odwidzieć. Tak nie jest.

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Feniks77 napisał:

 

Za nic w świecie nie chcę powtorzyć błędów, zarowno w doborze partnerki (mam cholerny radar na borderki i dwubiegunówki, w sekundę rozpoznam i mi wpadnie w oko, jak magnes, masakra) jak i w prowadzeniu relacji. Never again

Czy twoja partnerka nie chciała/ nie była na terapii? 
Niektóre rzeczy wydają mi się takie typowe np. że dziecko obrywa w czasie kłótni/ awantur. To że wróciła, świadczy o tym że jeśli możliwe ze sobie z czymś nie radzi sama i potrzebowała pomocy. 
To co robiła to tez szantaż emocjonalny. 
 

Drugie pytanie to czy masz może np objawy stresu pourazowego? Czy jakoś „lekko” to przeszedłeś? Niektórzy ludzie mają. 
 

Trzecie to czy nie jest tak że możesz się czasami pomylić w ocenie czy ktoś ma borderline albo chorobę dwubiegunową? Przez załóżmy traumę z maleństwa?  Możesz być przewrażliwiony. 
 

Z góry zaznaczam, że to tylko pytania. Nie maja za zadanie ci czegoś narzucać czy sugerować, że tak czy inaczej jest. Dopytuje z ciekawości ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie. 

W tamtym wątku autor, rzekomo przystojny 50/10 znudzony jednorazowymi przygodami, szuka dłuższej relacji stąd krok w stronę chętniej, ale zajętej. 

 Ona natychmiastowo ląduje w jego łóżku i chce, aby o tym nic nie mówił, bo chciała tylko zobaczyć jak to jest z innym tuż przed planowanym ślubem (???) . 

 Czy on dostał kosza i został wykorzystany? Czy zyskał kolejne trofeum? A może oboje zyskali, bo on ma co wspominać, a ona nie będzie szła przez życie żałując, że nie wie jak smakuje inny facet niż ten, który ją rozdziewiczył?

 

Edytowane przez Halinka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

Tak, trzeba się wtedy cieszyć, że się z taką "niewłaściwą" osobą rozstajemy - tylko szkoda dzieciaków, które najczęściej są. I ten przykład, który podałam miałam po sąsiedzku, jak jeszcze mieszkałam z rodzicami. Dawna miłość z "naszej klasy" wystarczyła, żeby pan zostawił wszystko i żeby z fajnych, energicznych dzieciaków, zrobiły się fajne, zlęknione, smutne dzieci. Pan tato został "zwabiony"... a zaczęło się od niewinnego komcia pod zdjęciem "mmm... dalej dobrze wyglądasz przystojniaczku". 

Sory, ale gdyby nie to, to prawdopodobnie pani "dawna" nie przyjechałaby pod dom, żeby sobie obczaić chłopaka sprzed lat. I wiem, że to byłaby kwestia czasu, że w końcu znalazłby inną okazję... ale może o te kilka lat później, może dzieciaki by tego tak nie przeżywały, nie płakały po kątach, nie przychodziły z czerwonymi oczami na cały dzień do moich rodziców się bawić, bo w domu piekło

Czymś innym jest rozstanie się pary nie związanej dziećmi i małżeństwem, a czymś zupełnie innym historia którą lakonicznie opisujesz.  Dawna miłość z "naszej klasy" czy skądkolwiek indziej to trochę mało na taką akcję. Jeśli w domu jest ok, to mało kto będzie szukał przygód na zewnątrz. Bywa też, że facet miał jakiś problem z garem. Sam znałem takiego. Był trzykrotnie żonaty. Ma troje dzieci, każde z inną kobietą. Oczywiście, że szkoda dzieci.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Lalkaa said:

Czy twoja partnerka nie chciała/ nie była na terapii? 
Niektóre rzeczy wydają mi się takie typowe np. że dziecko obrywa w czasie kłótni/ awantur. To że wróciła, świadczy o tym że jeśli możliwe ze sobie z czymś nie radzi sama i potrzebowała pomocy. 
To co robiła to tez szantaż emocjonalny. 
 

Drugie pytanie to czy masz może np objawy stresu pourazowego? Czy jakoś „lekko” to przeszedłeś? Niektórzy ludzie mają. 
 

Trzecie to czy nie jest tak że możesz się czasami pomylić w ocenie czy ktoś ma borderline albo chorobę dwubiegunową? Przez załóżmy traumę z maleństwa?  Możesz być przewrażliwiony. 
 

Z góry zaznaczam, że to tylko pytania. Nie maja za zadanie ci czegoś narzucać czy sugerować, że tak czy inaczej jest. Dopytuje z ciekawości ?

1. Terapii ani exżona ani expartnerka nie chciały. Ta druga ma psycholog zakładową i ona jej podpowiadała konsultację pod kątem border, ale exgf nie chce o tym slyszeć, w d... ma psychologów. A exżona szkoda gadać, agresywne reakcje na samą wzmiankę, kilka lat próbowałem.

2. Exżona miała 9 i pół roku na to żeby się zastanowić z czym sobie nie radzi. Byłem otwarty na wszelkie pomysły od wyjazdu we dwoje począwszy na terapii skończywszy. Zamiast tego wolała wyzywać mnie od gowna, dna i wodorostów. 

3. Stres pourazowy - nie wiem. Ten drugi związek mnie trochę zamortyzował, skóczyło się tak jak musiało ale dostałem furę oczyszczających rozmów (exgf też wychodziła z toksycznego małżeństwa - podobno, bo znam tylko jej wersję) i najlepszy seks jaki miałem w życiu. Trochę boję się głębiej wiązać, te lęki wrociły teraz kiedy mam na oku taką jedną kobietę, ale ogarniam je w sumie.

4. Po małżeństwie byłem tylko z tą borderką i diagnoza/hipoteza nie pochodzi ode mnie (patrz wyzej), chociaz pasuje do tego co widziałem i słyszałem. Mój radar działał juz grubo przed malżeństwem. U mojej licealnej dziewczyny stwiwrdzono border i dwubiegunówkę 10 lat po naszym rozstaniu, na tle molestowania z wczesnego dzieciństwa. Jak bylem z nią nikt nie miał pojecia że cos jest z nią nie tak (miala 15 lat, ja 19), a jednak coś mnie do niej przyciągnęło. Potem tez trzy kolejne moje partnerki zdradzały objawy border. To nie wszystkie, ale wlaśnie te do których szybciej biło mi serce dzwonu (między nogami?). Ja tego wtedy nie wiedziałem, ale po rozwodzie doczytałem to i owo i okazalo się że to typowy pociąg dla DDRR, a  zwłaszcza "parentified child", a jestem i tym i tym.

Zaznaczam, że moje obserwacje to nie medyczne diagnozy.

Edytowane przez Feniks77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Czymś innym jest rozstanie się pary nie związanej dziećmi i małżeństwem, a czymś zupełnie innym historia którą lakonicznie opisujesz.  Dawna miłość z "naszej klasy" czy skądkolwiek indziej to trochę mało na taką akcję. Jeśli w domu jest ok, to mało kto będzie szukał przygód na zewnątrz. Bywa też, że facet miał jakiś problem z garem. Sam znałem takiego. Był trzykrotnie żonaty. Ma troje dzieci, każde z inną kobietą. Oczywiście, że szkoda dzieci.

Spoko, pewnie masz rację. Oczywiście, że pisząc o związkach nie myślałam o "chodzeniu ze sobą" na studiach. Ja nawet uważam, że dorośli ludzie mogą robić co chcą i pomimo faktu, że odbijanie kogoś uważam za coś słabego, to odpowiedzialnością obarczam "odbijanego" - to on kogoś krzywdzi (co napisałam w pierwszym poście).

Pisząc myślałam o poważnych związkach, wieloletnich, często z dziećmi, bo ja niepoważnych nie uznaję za związki, tylko nachalniejsze koleżeństwo. I chyba się nie pomyliłam, że te poważne związki - tj. małżeństwa z dziećmi obecnie częściej się rozpadają. I tak, znam chyba z 5 przypadków małżeństw, gdzie romans wyniknął z poznania kogoś przez internet, czy odświeżenia znajomości przez internet, czy podtrzymywanie jakiejś przelotnej znajomości poprzez komunikatory, czy poznanie kogoś przez forum itd. Tak, za wiele nieprzyjemnych spraw obwiniam cyberprzestrzeń, np. za brutalizację przekazu i języka.

I taka jest moja opinia. Nawet ja już Tobie tutaj odpisując przelewam jakiś swój czas i emocje na Ciebie, a w dawnych czasach przelałabym na męża, dzieci, ogródek, obiad, książkę itd.

Nie uważam, że jestem "ponadto". Dlatego jak zaczynam zauważać, że coś mnie przesadnie angażuje (jakaś znajomość, praca, forum, używki, hobby), co wiem, że na dłuższą metę może zaszkodzić mojej rodzinie, małżeństwu - ograniczam to.

Jeżeli uważasz, że wirtualny świat, (w tym dostęp do pornografii),  portale randkowe, portale społecznościowe nie mają wpływu na trwałość dzisiejszych związków, nawet tych które kiedyś mogłyby przetrwać, to ok - ja sądzę inaczej.

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to wygląda w wątku @Chadeusz:

 

  • Laska będąca w związku wysyła wygnały zainteresowania innemu, a ten podejmuje grę.
  • Laska zgadza się z nim spotkać na kawę.
  • Laska zgadza się pójść do niego na chatę.
  • Laska na chacie daje mu dupy.
  • Laska prosi aby nikomu nie mówił o ich spotkaniu.

 

Jeśli nie zauważyliście części wspólnej powyżej to ją wytłuszczyłem. Teraz wjeżdża na białym koniu kobieca logika: winny jest facet. To on ją zbałamucił. Winą jego jest to że podjął grę, którą ona rozpoczęła, bo przecież mógł się domyślić, że jest w związku i jest zaręczona, a to, że ona chciała sprawdzić przed ślubem jak to jest z innym nie ma już żdanego znaczenia. O jaka ona biedna.

 

Serio? Ten wątek to trzeba oznaczyć i gdzieś powiesić w widocznym miejscu, aby wszyscy czytający, a w szczególności nowi Bracia, widzieli ja działa kobieca logika,

 

Winny zdrady jest zawsze zdradzający. 

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Halinka Jak ja uwielbiam jak Ty od czasu do czasu walniesz tak coś z zaskoczenia i tak błyśniesz w Rezerwacie swoim "yntelektem";) Normalnie można się "zalofciać". Istota emocjonalna pisze tu o rozumie - paradoks. A to nie można było się domyśleć, że to pójdzie w taką a nie inną stronę? Przecież umiejętność domyślania się jest bardzo prosta, przecież myśli kobiet do nas wszystkich dolatują, no nie;) A historia jest dość schematyczna. Jak kobieta wysyła sygnały i zaczyna flirtować z innym, to decyzja już zapadła. Jeśli nie ten, to kto inny.

 

 

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.07.2020 o 09:59, sargon napisał:

Nie żadne lewe wymówki "doświadczony gracz/graczka jest w stanie zrobić takie psychologiczne show gadziemu ofiary". To jest lewa wymówka.

Żaden gracz nic nie zagra, jak nie ma instrumentu.

Do tanga trzeba dwojga - pozostawianie się "pod wpływem show" to też jest decyzja.

Tylko gówniarsko zamaskowana "ach ja nic nie mogłam, uwiódł mię i ani się spostrzegłam, o ja biedna ! " Ta, jasne...nic nie mogłaś.

To nie jest wymówka, tylko opis jak to działa. A prawie nikt nie wie, że tak to działa. Każdy zajebiście wierzy w swój rozum i nie docenia małpy w środku, a szczególnie inteligentni ludzie - oni mają przerąbane, bo w 100% wierzą, że ich działania są  racjonalne i przemyślane. Przecież ich analityczny umysł nigdy ich nie zawiódł. Nawet nie przypuszczają, że ich wewnętrzna małpa może ich zrobić jak chłopca. Aha i żebyśmy się zrozumieli, to tak działa w przypadku obu płci.

 

Jeśli jesteś porządnym facetem w związku, ale nagle pojawi się chętna, sprytna sarenka i Twoja wewnętrzna małpa będzie chciała baaaardzo pociupciać, co się stanie? Małpa głupia nie jest i wie, że ty z tych niezdradzających, więc uderzy od drugiej strony. Będzie Ci obrzydzać związek i rodzinne życie. Będzie Ci się wydawało, że jest naprawdę słabo i jedyną opcją jest rozstanie. I pyk, rozwody po 15 latach bo „różnica charakteru”. Przez 15 lat jakoś charakter nie przeszkadzał.

 

Większość ludzi tego po prostu nie wie. Nie wie, że prawdziwy drapieżnik siedzi w nich samych. Sztuka życia wygląda tak: przeżyć bardzo fajne życie, poznawać ludzi, cieszyć się tym wszystkim przy jednoczesnej stałej kontroli małpy i swoich emocji. 

Edytowane przez sol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Krugerrand napisał:

Istota emocjonalna pisze tu o rozumie - paradoks.

Mężczyźni, istoty rzekomo logiczne wpadają w wir emocji (inaczej by tego forum nie było). 

44 minuty temu, Krugerrand napisał:

Jak kobieta wysyła sygnały i zaczyna flirtować z innym, to decyzja już zapadła.

Oczywiście, ale nie było napisane co to za sygnały, więc nie było wiadomo czy nie urojone. Niektórzy uprzejmość odbierają jako zachętę. Dopiero w dalszym wpisie wyszło, że ona to zaplanowała. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Halinka napisał:

 

  Godzinę temu, Krugerrand napisał:

Istota emocjonalna pisze tu o rozumie - paradoks.

Mężczyźni, istoty rzekomo logiczne wpadają w wir emocji (inaczej by tego forum nie było). 

 

W końcu trzeba kobiecie dogryzać. Zauważyłam, że ten użytkownik to bardzo lubi. :)

 

Co do tematu, wina jest głównie tego, co jest w związku i daje sygnały innej osobie. Ta dziewczyna pewnie szuka jakiejś tzw. nowej gałęzi. Ewentualnie jednorazowej przygody. Też może być tak, że obecny partner jej się znudził. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Krugerrand napisał:

Jak to wygląda w wątku @Chadeusz:

 

  • Laska będąca w związku wysyła wygnały zainteresowania innemu, a ten podejmuje grę.
  • Laska zgadza się z nim spotkać na kawę.
  • Laska zgadza się pójść do niego na chatę.
  • Laska na chacie daje mu dupy.
  • Laska prosi aby nikomu nie mówił o ich spotkaniu.

 

Jeśli nie zauważyliście części wspólnej powyżej to ją wytłuszczyłem. Teraz wjeżdża na białym koniu kobieca logika: winny jest facet. To on ją zbałamucił. Winą jego jest to że podjął grę, którą ona rozpoczęła, bo przecież mógł się domyślić, że jest w związku i jest zaręczona, a to, że ona chciała sprawdzić przed ślubem jak to jest z innym nie ma już żdanego znaczenia. O jaka ona biedna.

 

Serio? Ten wątek to trzeba oznaczyć i gdzieś powiesić w widocznym miejscu, aby wszyscy czytający, a w szczególności nowi Bracia, widzieli ja działa kobieca logika,

 

Winny zdrady jest zawsze zdradzający. 

Ale z drugiej strony ktoś kto robi coś takiego ma nierówno pod kopułą, jak by ta laska była najcudowniejsza oh i ah to bym jej powiedział źle ci z twoim rozstań się i potem się dopiero spotkamy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, Halinka said:

W tamtym wątku autor, rzekomo przystojny 50/10 znudzony jednorazowymi przygodami, szuka dłuższej relacji stąd krok w stronę chętniej, ale zajętej. 

 Ona natychmiastowo ląduje w jego łóżku i chce, aby o tym nic nie mówił, bo chciała tylko zobaczyć jak to jest z innym tuż przed planowanym ślubem (???) . 

 Czy on dostał kosza i został wykorzystany? Czy zyskał kolejne trofeum? A może oboje zyskali, bo on ma co wspominać, a ona nie będzie szła przez życie żałując, że nie wie jak smakuje inny facet niż ten, który ją rozdziewiczył

 

50/10 ?

Przede wszystkim to upadł mit, że jak babka ma mały przebieg to jest ‘bezpieczna’ (nie zdradzi).

Facet zawsze jest wygrany, bo umoczył, a babka zawsze jest przegrana, bo się skurwiła -> nabiła przebieg. Nie symetrii, a powinna być, moim zdaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Colemanka napisał:

Przede wszystkim to upadł mit, że jak babka ma mały przebieg to jest ‘bezpieczna’ (nie zdradzi).

 

 

Chciałbym zaznaczyć, że użytkownik @Chadeusz dostał bana ponoć za sianie bajek ;) 

Więc mit nie upadł za jego przykładem, mit upadł już dawno - ja kobiecie nie wierze i bynajmniej Pan Chadeusz się do tego nie przyczynił.

 

Tak naprawdę to dwie strony mają winę, według mnie ale druga strona sobie racjonalizuje - podam przykład:

 

Jeśli kobieta uderza do faceta a ten facet wie, że ona jest w związku (tym bardziej małżeńskim), to na nic żadne tłumaczenia - przykłada rączkę do dziadostwa i rozbicia związku, gdy ten być może się chwieje. Miałem sytuację jak @Chadeusz prawie identyczną ale jej nie wykorzystałem, bo wiedziałem, że babka ma dziecko i jest w związku małżeńskim, chociaż gdy widziałem ją ubraną w ubrania normalne a nie robocze gdy kończyliśmy zmianę, to naprawdę miałem problem by na nią nie patrzeć, później i tak chyba go zdradziła - tego męża ale nie jestem pewien, widziałem tylko jak trzymała się za rękę z innym pracownikiem chwilkę - resztę można sobie dopowiedzieć.

Ja śpię spokojnie, koleś który prawdopodobnie z nią uprawiał seks, to no nie wiem. Jeśli się zakochał to będzie miał do czynienia z mężem, który nie wyglądał na to, że będzie pieprzył się w tańcu no i dzieckiem ;) 

 

Z perspektywy czasu widzę, że dobrze zrobiłem choć pokusa była okrutna, szczególnie gdy widziałem ją na pracowniczej kolacji jak się odsztyftowała, piersi uwydatniła itd to po prostu nie mogłem przestać patrzeć tak mi się podobała ale wiedziałem, że kogoś ma więc dla mnie - blok i dobrze postąpiłem choć czasem mam wątpliwości gdy widzę jakie kobiety potrafią być, bo zdaje się że to norma takie zdrady i ukrywanie się, może też tak powininen robić, skoro tak większość robi ;) 

No ale kobieta podejrzewam, była jak ta od Chadeusza (podejrzewam, bo 100% pewności nie mam, nawet względem mnie czy coś chciała ale na to wyglądało) szukała po prostu okazji a znając życie, mąż był jej pierwszym pewno, chyba miała 8 letnie dziecko, także całkiem możliwa taka wersja się rysuje no i prawdopodobne, że małżeństwo jej się sypało - nie wiem. Ale póki jest z kimś laska to mnie nie interesuje, jest pełno wolnych kobiety, nie wiem po co mam się brać za zajęte. 

 

Spokój umysłu jest znacznie ważniejszy długoterminowo i zachowana moralność niż podleganie popędowi i patrzeniu za plecy czy zdradzony mąż, nie będzie polował na mnie z pałą, tym bardziej że odbierał ją z pracy wiec raz po raz go widziałem. 

23 minuty temu, Colemanka napisał:

a babka zawsze jest przegrana, bo się skurwiła -> nabiła przebieg

Kobieta jest wygrana również ale nie bo zaliczyła o co innego chodzi i panie wiedzą ale się nie przyznają bo nie wypada ;) 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Halinka napisał:

Mężczyźni, istoty rzekomo logiczne wpadają w wir emocji (inaczej by tego forum nie było). 

Owszem, nie twierdzę, że jest inaczej. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

Dokładnie tak samo jako kobiety - istoty emocjonalne - napiszą coś logicznego, co Twoje niektóre Siostry z Rezerwatu dość często robią.

 

46 minut temu, Halinka napisał:

ale nie było napisane co to za sygnały, więc nie było wiadomo czy nie urojone.

Nie wiedziałem, że to trzeba napisać wprost co to za sygnały;) A kobieca, sławetna intuicja to gdzie?;)

 

Osobiście stawiam, że były to sygnały w stylu: nie podchodź do mnie podły zboczeńcu, bo #metoo. Ja jestem zajęta i wcale nie szukam na boku gościa, co to mnie przeleci, abym przed ślubem miała porównanie. Co to, to nie. Też były urojone, co widać było od razu w pierwszym wpisie w tamtym wątku. Ona jest przecież porządna i inna niż wszystkie.

 

46 minut temu, Halinka napisał:

Dopiero w dalszym wpisie wyszło, że ona to zaplanowała. 

Ojej. Ona przecież nie wiedziała co robi wysyłając sygnały i podejmując flirt w odpowiedzi na odpowiednią reakcję. No przecież pisałem, że ją podły samiec zbałamucił.

Ona taka niewinna.

 

32 minuty temu, Zielonooka napisał:

że ten użytkownik to bardzo lubi.

Straszne. To się w mojej zielonokiej główce nie mieści jak "wgle" można na samczym forum o naturze i postępowaniu kobiet im dogryzać. I to jeszcze bez powodu. No jak to wygląda na tle mojego całego, dotychczasowego życia, gdzie biali rycerze padają do moich stupek i je non stop całują, komplementują mnie cały czas, nawet wtedy gdy się nie uczesałam. Wtedy to dają mi największą antencję. Mówią mi cały czas jaka ja jestem mądra, nawet wtedy gdy się wymądrzam na tematy, o których nie mam pojęcia i twierdzę, że kółko nie jest okrągłe.

 

Ale chwila, moment: kurczę, ile emocji. No posiedzę jeszcze na tym forum. Może jeszcze ktoś mi podogryza, będzie więcej emocji.

 

Priceless:D

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faceci to desperaci, w większości przypadków dadzą się upodlić  ładnej kobiecie za seks.

Wielokrotnie przebywając z różnymi  ładnymi kobietami widywałem spojrzenia innych gości - szczerą nienawiść do mojej osoby, która mnie  zawsze niezmiernie bawi.

 

Dziewczyna z którą spaceruje potrafi dostać smsa od jakiegoś napalonego samca w stylu : „ Ze mną będzie Ci lepiej, to jest łajdak, pomasuje Ci stopy, zbuduję zamek, twoje oblicze przypomina oblicze bogini itd. itp „ 
 

Ona mi pokazuje tą wiadomość i pyta co odpisać, robimy sobie jaja i bawimy podnieceniem desperata.
 

Osobiście mam wyjebane  bo relacja z kobietą nigdy nie miała i nie będzie miała  dla mnie wysokiej wartości, po jakimś czasie zawsze pojawia się ten sam teatrzyk- zlej się we mnie bez gumy, zamieszkajmy razem, weźmy ślub.

 

 Ona odejdzie do innego, to super, wszystkiego najlepszego, nie pierwszy raz.

 

 

Natomiast Ci goście nie rozumieją jakimi prawami kieruje się rynek matrymonialny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach i np. Taka laska zajmująca się modelingiem czy hostessa czyli atrakcyjna kobieta  ma w roku kilka fujarek co najmniej do obrobienia,  szuka wrażeń,  najlepszego możliwego samca i prędzej czy później przeskoczy na inną gałąź, wielokrotnie chcąc wrócić  po czasie na poprzednią.
 

To jest pojebane, ale później taki odbijacz potrafi straszyć taką lachę, że się zabije jak do niego nie wróci, to jest niesamowite, bo parę miechów wcześniej zrobił to samo, odbił i laska jakimś cudem poszła za nim, mimo że słabiak był.


 

Dla mnie osobiście to jest turn off jak laska mi mówi że ma chłopa, a mimo tego chce się spotykać- ruchać.
 

Podam jednak teraz prawdę objawioną- Zazwyczaj kobieta NIE MÓWI podrywaczowi, że jest w relacji, jeśli ten podrywacz jej się bardzo podoba.

 

Kochane kobietki  ?

 

Ewolucja.

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.