Skocz do zawartości

Biblia przegrywu


Rekomendowane odpowiedzi

19 godzin temu, RENGERS napisał:

A ja jestem wygryw, a jestem, bo od maleńkości afirmuje sobie pozytywy, niepoprawny optymizm zawsze i wszędzie był moim towarzyszem.

Nawet jak czegoś nie umiem, to  próbuję zrobić, wkładam energię, staram się, próbuje zrozumieć, podchodzę na zimno.

Dzięki temu, mogę osiągnąć w życiu praktycznie wszystko, to tylko kwestia czasu i chęci.

Każdy może mieć taki mindset.

Porażek przeżyłem dziesiątki, nie są takie złe, również dzięki pozytywnemu nastawieniu, są też niezbędne.

Dziękujemy za pochwalenie się.

Cóż byśmy nieboraki sami na forum zrobili bez porad takiego supermena jak Ty. :D

 

20 godzin temu, Libertyn napisał:

A tak serio to takich wielu nie ma. Masz płytkarzy i płytkarzy ze zmysłem estetycznym. Jak wszędzie. Masz kilku wybitnych i masy średniaków. Masz ogrodników co koszą i tych co rzeźbią zwierzęta w roślinach. 

Masz stolarzy co robią minimalistyczne meble ala agata meble i takich co krzesło robią miesiąc i jak kończą to nie chcesz  nawet usiąść by nie uszkodzić rzeźbień. 

Oj, nie mam na myśli jakichś wybitnych artystów płytek wyceniających swoją pracę wysoko.

Po prostu zwykły fachowiec jakich wielu z normalną typową rodziną. 

Nie wiem ile zarabia, ale skoro żona nie pracuje to podejrzewam, że sporo pow średniej krajowej.,

Ma stabilizację, ale b. małe szanse na zwiększenie dochodów.

 

Takie podejście do życia nie jest promowane na forum bo nie ma szansy na "sukces", na "rozwój". Promowane jest użeranie się ze współpracownikami, lizanie tyłka szefostwu w korporacji ba daje szanse na rozwój, awans i dzięki temu zwiększenie dochodów.

Ciągłe zwiększanie dochodów jest jednym z najważniejszych celów promowanych na forum.

 

 

 

18 godzin temu, Diabeł_Rokita napisał:

Co to niby za życie blisko 50-ki?

Wypraszam sobie takie oskarżenia!??

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Brat Jan napisał:

Takie podejście do życia nie jest promowane na forum bo nie ma szansy na "sukces", na "rozwój". Promowane jest użeranie się ze współpracownikami, lizanie tyłka szefostwu w korporacji ba daje szanse na rozwój, awans i dzięki temu zwiększenie dochodów.

Ciągłe zwiększanie dochodów jest jednym z najważniejszych celów promowanych na forum.

 

Nie tylko Ty to widzisz. Ale to jest spowodowane tym, że kapitalizm potrzebuje szczurów w kołowrotku aby trwać. Konsumpcja, konsumpcja i jeszcze raz konsumpcja, zjadanie własnego ogona. Ja mam prawicowe poglądy ale tylko idiota nie widzi, że to co jest teraz to wyżymaczka. Masz być zawsze piękny, młody i gotowy do pracy. To nie jest choroba tylko tego forum ale ogólna, naszych czasów. Utożsamianie sukcesu życiowego z sukcesem finansowym.

 

Capitalism-Meme-1-3.jpg

 

Dlatego w życiu możesz (jeszcze) wybrać czy zapieprzasz na czyjeś szczęście czy się odłączasz i pracujesz na swoje. Cenię ludzi, którzy robią to drugie, w jakikolwiek sposób uważają za słuszne.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Libertyn napisał:

Facet na dzielni ma 26 lat, sztuczne oko i poparzoną twarz do tego stopnia że milknie zbiorkom do którego wsiada a ludzie patrzą się za okno. Zbiera puszki. 

Kurła, a mój znajomy co prawda ma 2 swoje oka oraz tylko 1 stronę twarzy zmasakrowaną poparzeniem, ale aż sam się zdziwiłem pracuje jako sprzedawca w markecie budowlanym.

19 godzin temu, Libertyn napisał:

W ilu firmach widziałeś osoby na wózkach?

2

1 prowadzi biuro księgowe.

2 kilka lat temu miał sklep z glazurą i jeździł po sklepie na wózku.

 

13 godzin temu, Mosze Red napisał:

Problem polega na tym, że dostali wędkę tylko później zamienili ją na kij ze sznurkiem. 

Dodałbym, że nawet kijem dałoby się coś złowić, ale oni tym sznurkiem związali sobie ręce.

 

Czasem człowiek dozna w jakiejś dziedzinie porażki, ale to nie powód aby rezygnować ze wszystkich celów.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z góry proszę o wybaczenie ale to są takie pierdy usprawiedliwiające wszelkie lenistwa, mazganie się o każde niepowodzenie, że mdłości dostaje.

Najlepsze rozwiązanie to usiąść, użalać się i pogodzić z porażką. Masakra.

 

 

Kilka dni temu, ten gość odebrał nagrodę za najlepszego piłkarza świata w 2020 r. Dla przypomnienia, kilka lat wcześniej Niemcy stworzyli takie oto ,,dzieło” nabijając się z gościa niemiłosiernie i nazywając go LewanDOOFskim (doof oznacza głupek).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, ManOfGod napisał:

Co to była za akcja promocyjna na coaching ??

 

To nie jest żadna akcja promocyjna na coaching, bo nigdy nikogo nie "kołczingowałem' tylko udzielałem wsparcia w zakresie prawa i dzieliłem się wiedzą na tematy życiowe/ ekonomiczne itp.

 

Nigdy też nie brałem pieniędzy za udzieloną pomoc czy radę.

 

Poczułem się właśnie urażony.

 

32 minuty temu, ManOfGod napisał:

Skąd ten pomysł ? Chłopaki byli z forum ?

 

Tak z forum.

 

Jak ktoś prosi o pomoc, a uważam że wniósł coś do społeczności, wart jest mojego czasu i pomocy to pomagam. 

 

Chociaż teraz po wymienionych wyżej przykrych doświadczeniach mniej chętnie niż dawniej, nie lubię patrzeć jak poświęcony czas idzie na zmarnowanie. 

 

 

 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mosze Red napisał:

 

To nie jest żadna akcja promocyjna na coaching, bo nigdy nikogo nie "kołczingowałem' tylko udzielałem wsparcia w zakresie prawa i dzieliłem się wiedzą na tematy życiowe/ ekonomiczne itp.

 

Nigdy też nie brałem pieniędzy za udzieloną pomoc czy radę.

 

Poczułem się właśnie urażony.

 

 

Tak z forum.

 

Jak ktoś prosi o pomoc, a uważam że wniósł coś do społeczności, wart jest mojego czasu i pomocy to pomagam. 

 

Chociaż teraz po wymienionych wyżej przykrych doświadczeniach mniej chętnie niż dawniej, nie lubię patrzeć jak poświęcony czas idzie na zmarnowanie. 

 

 

 


Super, że pomagasz ludziom na forum do tego bezinteresownie. Napisałem to żartobliwe więc jak poczułeś się urażony to przepraszam. Fajnie, że ludzie tutaj sobie pomagają mimo tego, że nie zawsze każdy potrafi to docenić i wykorzystać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Legionista napisał:

Bardzo złe....  podejście do  życia.

Po pracy ucz się nowych języków obcych albo jeżyków programowania, bo musisz podwyższać kwalifikację cały czas.

Chcesz poznać nowych fajnych Ludzi- zapisujesz się do klubu zainteresowań albo do stowarzyszenia albo

partii  politycznej. Szukaj nowych znajomości, a stare odnów. 

Musisz nauczyć się myśleć jak Facet z jajami skutecznie, pozytywnie, do przodu

ucinać negatywne myśli, zastępować je pozytywnymi myślami. 

Nie narzekać tylko nauczyć swoje neurony w mózgu szukania rozwiązań.

Czytać Biografię wielkich wodzów wojskowych, polityków, naukowców.

Nie oglądać programów publicystycznych w TV o biedzie, niezaradności i trudnościach życiowych,

bo to przyciągniesz. 

Też miałem takie nastawienie jak Ty Bracie ale Pani Psycholog mnie przeprogramowała.

Trafiłem na zajebi... Babkę po 40, która ustawiła mnie do pionu.

Tak, Kobieta mnie pomogła w Uczelnianej poradni.

Mam na liczniku już wiele sukcesów i nie jestem typowym szarym kowalskim.

min: dlatego jestem tutaj Na Forum Szefa Marka.

Każdy kreuje swój los, jest kowalem swojego losu ale nie

każdy ma wiedzę tj: narzędzia psychologiczne- jak to robić. ?

 

Dzięki, ale nie prosiłem o rady.

Będę robił co chcę i nikomu z Was nic do tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Brat Jan napisał:

Dziękujemy za pochwalenie się.

Cóż byśmy nieboraki sami na forum zrobili bez porad takiego supermena jak Ty. :D


Jeżeli w ten sposób traktujesz zdanie, które napisałem, to zazdrośnik z Ciebie.

Nie mam potrzeby się chwalić, napisałem to, by pomóc innym, uświadomić, jaką moc ma pozytywny słowotok osobisty, kierowany do siebie samego.

 

Większość ludzi powtarza sobie w głowie nieustannie, że są gównem, potem życie wygląda, jak wygląda, nic nie jest dziełem przypadku.

 

Ile to ja już razy słyszałem w życiu, ależ z Ciebie farciarz !

 

Nie istnieje coś takiego jak fart, fart wynika z ciężkiej pracy i przyciągania pozytywnych rzeczy swoim myśleniem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem do końca.

 

Wyobraź sobie, że jesteś rozbitkiem po katastrofie statku i jako jedyny ocalałeś. Dopływasz na tratwie do brzegu bezludnej wyspy. Moje pytanie brzmi: czy jest jakaś optymalna droga, którą trzeba obrać żeby przeżyć? Najpierw przeżyć, a potem uszczęśliwiać coraz bardziej swoją egzystencję na tej wyspie. Trzeba najpierw szukać pożywienia, zbudować jakiś szałas z gałązek i liści, a może trzeba przez kilka dni drzeć ryja, by ktoś nas może gdzieś usłyszał? A może trzeba zbadać czy są jakieś zwierzęta, które bezpośrednio zagrażają życiu, bo jak zdobędziesz pokarm, to zwierzę ukąsi i będzie po zawodach? Która droga przyniesie przeżycie i szczęście? Która droga to bycie przegrywem, a która wygrywem? Czy w ogóle jest jedna taka optymalna droga, a może jest kilka, które doprowadzą do podobnego położenia? A może nie ma większego znaczenia od czego zaczniesz?

 

Załóżmy, że jesteś na miejscu tego rozbitka i obrałeś jakąś drogę. Czy bez tego doświadczenia cofając się do tego wydarzenia wybrałbyś dokładnie taką samą? Robiłbyś dokładnie to samo, w takim sam sposób i w takiej samej kolejności? I czy te działania zaowocowałyby dokładnie takimi samymi skutkami?

 

Czy jeżeli przeprowadzimy ten sam eksperyment na 100 rozbitkach, to czy każdy z nich będzie działał tak samo? Czy każdy z nich po kilku latach takiego eksperymentu będzie w takim samym położeniu i radził sobie dokładnie tak samo? Jeżeli nie, to czy można stwierdzić, że któryś z nich radzi sobie lepiej, a inny gorzej? Czy ten, który radzi sobie gorzej jest winny tej sytuacji i czy mógł pokierować swoim życiem tak, by radzić sobie równie dobrze? Jeśli tak, to dlaczego tego nie zrobił? Przecież mógł i nic w sumie nie stało na przeszkodzie. Jak długo zajmie gorzej radzącemu sobie rozbitkowi zrozumienie swojej nienajlepszej sytuacji i zmiany strategii? Dlaczego trwa to tak długo? Czy każdy gorzej radzący sobie rozbitek jeśli od dzisiaj zacznie zmianę, to czy każdemu z nich się uda zmienić swoje życie? I czy każdemu z nich przyjdzie to tak samo łatwo? Czy każdy z tych rozbitków będzie robił wszystko co w ich mocy, by poprawić swój byt? Jak stwierdzić, że zrobiło się wszystko? A może mogli zrobić więcej? A jeśli tak, to dlaczego tego nie zrobili? Takich pytań można zadawać wiele. 

 

Życie wygląda dokładnie tak samo tylko jest bardziej zorganizowane i usystematyzowane, no i rozgrywa się pośród innych ludzi. 

 

I ostatnia rzecz: czy da się pobiec na 100 metrów poniżej 10 sekund? Da się, ale większość ludzi na tej planecie nawet jakby całą swoją energię poświęciła na treningi, to nawet nie zbliży się do tej granicy. 

 

Z wyjściem z przegrywu jest dokładnie tak samo. Da się wyjść, ale nie każdy wyjdzie. I niekoniecznie dlatego, że siedział na dupie i nic nie robił. Mógł robić wszystko co w swojej mocy, ale dalej nie wyszedł. Tak po prostu już jest. To, że jakiś wielki przegryw odmienił swoje życie, nie znaczy, że każdy jest w stanie zrobić tak samo. Tej reguły nie można ekstrapolować na każdą jednostkę. To nawet nie jest reguła natury ogólnej. Panowie, to jest oczywiste. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Z wyjściem z przegrywu jest dokładnie tak samo. Da się wyjść, ale nie każdy wyjdzie. I niekoniecznie dlatego, że siedział na dupie i nic nie robił. Mógł robić wszystko co w swojej mocy, ale dalej nie wyszedł. Tak po prostu już jest. To, że jakiś wielki przegryw odmienił swoje życie, nie znaczy, że każdy jest w stanie zrobić tak samo. Tej reguły nie można ekstrapolować na każdą jednostkę. To nawet nie jest reguła natury ogólnej. Panowie, to jest oczywiste.

No i co z tego. Poza tym najprostsza statystyka wykaże że jakaś cześć z tych co próbowali  wyszła z tego mitycznego "przegrywu", zaś z tych co nie próbowali nie wyszedł żaden, lub prawie żaden w końcu jest zawsze szansa na wygraną w lotto :) Jak powiedział 50cent "Get Rich or Die Tryin'". 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem te wypociny do końca. Żałuję bo straciłem kilkanaście minut. Ponieważ już przeczytałem to się wypowiem. Autor tego tekstu znajduje problem na każde rozwiązanie. Potrafi świetnie uargumentować każdy powód dla, którego nic nie może zrobić w celu polepszenia własnego życia. Gdyby chociaż 10% energii, którą włożył w tworzenie takich kocopołów włożył w coś pozytywnego to by przyłożył się do poprawy swojego losu.
 

Z większym narzekactwem się nie spotkałem. To gdzie się znajdujesz w znakomitej większości przypadków zależy od twojego działania lub zaniechania (wyłączam z tego skrajne przypadki losowe jak ciężka choroba czy inna życiowa tragedia, której sam zainteresowany na siebie nie sprowadził).

 

Autorowi pierwotnego tekstu najbardziej by pasowało aby jego życie zostało przez kogoś przygotowane a on tylko tam by sobie wskoczył na gotowe bo mu się należy z samego tylko powodu, że się kiedyś był urodził. Jak dla mnie postawa osobnika skrajnie leniwego i roszczeniowego - typowego wyborcy lewicy.

Pasuje tutaj cytat z piosenki Sokoła "Pieniądze nie śmierdzą" - szło to mniej więcej tak: "Zamiast starać się mieć więcej, on żebyś stracił dałby se odrąbać rękę"

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Messer napisał:


Wydaje mi się, że ta dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Ludzie najczęściej zmieniają zdanie jeżeli sami tak zdecydują.

 

Dokładnie tak, chociaż z drugiej strony cieszę się, że ten temat powstał. Tyle wartościowych, przydatnych i motywujących treści zawartych na kilku stronach może się przydać w gorszych chwilach. Aż wrzucę to sobie w zakładki. Wielkie dzięki chłopaki za kawał dobrej roboty.

 

Ps. lajki mi się już dawno skończyły.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

22 godziny temu, Mosze Red napisał:

 

Wiesz co jest najgorsze, że niektórzy mają tendencję aby wracać do przegrywu. 

 

Miałem tutaj na forum pięciu dobrze rokujących padawanów w młodym wieku. 

 

Dwóch sie faktycznie ogarnęło, jeden się stara, a dwóch się ogarnęło i dało dupy kończąc w głębszym szambie niż to, z którego wyszli. 

 

Ledwo wyszli z szamba i wskoczyli do nowego większego.

No ale wiesz, nie przeżyjesz życia za kogoś. Wyciągnąłeś kogoś na prostą dłoń, dałeś narzędzia, wskazówki, niezbędną wiedzę do zmiany. Więc nie możesz mieć sobie nic do zarzucenia. Niektórzy po prostu są stworzeni do autodestrukcji i tyle. Ale to nie znaczy, że powinnyśmy się odwracać plecami. Jednemu pomożesz, inny się wypnie na rady, ale ten twój podopieczny przynajmniej zrobił jakiś progres i nie narzekał, że się nie da, bo rodzice, geny itd. Nie był zaszczepiony toksycznym pesymizmem i nie zarażał nim.

Więc jak dojrzeje do tego, że pani z bombelkami go zrobiła w bambuko i kopnie ją w 4 litery to być może będzie w stanie podobnie wstać na nogi, tym razem samodzielnie. Bo przynajmniej będzie wiedział nad czym może popracować i jak to zrobić.

My tutaj dajemy rady bo w wielu przypadkach sami dostaliśmy w dupe i byliśmy naiwni z paniami. No nie oszukujmy się - nikt nie zdobyłby takiej wiedzy jak bronić się przed kobietami jeżeli nie zostałby zgnojony przez nie wiele razy. I tak się zastanawiam czy czasami ten proces od przejścia z bycia gnojonym do szynowego powszechnie faceta nie jest cenniejszy niż sucha teoria.  

Tymczasem po drugiej stronie monitora może być osoba, która ma czystą kartę z kobietami i nigdy nie doświadczyła od nich nic złego. Załóżmy, że taka osoba będzie regularnie przyswajać wiedzę z forum przez 2-3 lata i z każdej sytuacji będzie potrafiła znaleźć wyjście. Ale pytanie czy to zahartuje jego charakter? Ciężko powiedzieć, to jest trochę jak gra na kodach. Możliwe, że ten brak doświadczenia bycia zgnojonym nie wpływie i życie z kobietami bez napotkania trudności z ich strony spowoduje, że ten charakter finalnie będzie taki nijaki, bo nie będzie zahartowany w boju. Nie wiem czy to ma sens.

 

 

10 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

 

Nie tylko Ty to widzisz. Ale to jest spowodowane tym, że kapitalizm potrzebuje szczurów w kołowrotku aby trwać. Konsumpcja, konsumpcja i jeszcze raz konsumpcja, zjadanie własnego ogona. Ja mam prawicowe poglądy ale tylko idiota nie widzi, że to co jest teraz to wyżymaczka. Masz być zawsze piękny, młody i gotowy do pracy. To nie jest choroba tylko tego forum ale ogólna, naszych czasów. Utożsamianie sukcesu życiowego z sukcesem finansowym.

Dlatego w życiu możesz (jeszcze) wybrać czy zapieprzasz na czyjeś szczęście czy się odłączasz i pracujesz na swoje. Cenię ludzi, którzy robią to drugie, w jakikolwiek sposób uważają za słuszne.


No fakt, kapitalizm nie jest idealny, ale tak chętnie promowany przez wszelkiego rodzaju "Juleczki z twittera" komunizm będzie jeszcze gorszy. Nie ma systemu idealnego - zawsze będzie ten lepszy i gorszy. Są potrzebne osoby zarówno pracujące fizycznie i intelektualnie. Tylko tutaj problem jest inny. Większość ludzi pracuje w chujowych pracach, bo jest im tak wygodnie. Nie oszukujmy się - nie masz mieszkania w spadku, nie masz bogatych rodziców - to musisz pracować żeby przeżyć. Tych 8 godzin dziennie na pracę nie da się uniknąć. Jak ktoś umie kombinować to będzie pracował 4 godziny zamiast 8, ale dalej musi pracować. No i teraz tylko od nas zależy wybór - czy skoro i tak muszę jebać te 4 godziny dziennie czy tam 8 godzin - to czy chcę dostać ochłapy 3000 zł netto, z czego nic mi nie zostanie? Czy może 10.000 netto, gdzie tez nie jest to jakieś oszałamiające bogactwo, ani nawet klasa średnia. Ale mając tą drugą pensje stać cię na to, aby jakoś spłacić ten kredyt, kupić dom, samochód, oszczędzić na emeryturę i jeszcze zapewnić dzieciom dobre dzieciństwo.

Dlatego mi nie przeszkadza praca na etacie w korpo za 5 cyfrową stawkę na cudze szczęście, jeżeli
- nie ma mobbingu/przemocy psychicznej
- pracuje te 8 godzin i "obowiązkowe" nadgodziny mam raz na kilka miesięcy i to max do 200 godzin miesięcznie, a nie co miesiąc do 250 godzin. Oczywiście nadgodziny płatne. A najlepiej jakbym w ogóle nie miał nadgodzin.
- mam stabilność i pewność zatrudnienia, wypłatę w terminie, normalne urlopy, odprawy itd.
- nie grozi mi wypalenie zawodowe

Z drugiej strony mogę otworzyć własny biznes i nie robić na kogoś, ale:

- wszystko zależy od klienta i klient może mi zalegać z fakturami z pół roku

- z drugiej strony może atakować mnie rząd i ZUS, który rzadnych spóźnień z podatkowych nie uznaje
- użeranie się z prawem polskim, które jest jedne z najbardziej skomplikowanych na świecie (jedna pomyłka w dokumentach i urzędnik może dopierdolić ci karę za kilkaset tysięcy)
- konkurencja ze strony dużych firm

Ja mimo wszystko cenię i podziwiam ludzi, którzy wybrali drugą opcję, no ale widać, że w dobie takiej pandemii ludzie potracili oszczędności życia. I to nawet nie przez brak klientów, tylko brak możliwości pracy i bezsensowne "zakazy" od rządu. Tymczasem wiele osób w korpo dalej wygodnie grzeje stołki.

A co do tego czy CEO pracuje cięzej czy lżej niż inni pracownicy - no może i lżej, ale jak zwykły pracownik popełni błąd to mała szansa, żeby pociągnąć firmę na dno. Jeżeli CEO powinie się noga, to firma może stracić kilka milionów lub miliardów.

@Wielki Mistrz Zakonu - tylko tutaj sytuacja jest inna. Jeżeli rozbitek trafi na bezludną opcję i ma setki opcji do wyboru co robić - nie ważne co będzie robił, ale jeżeli będzie próbował pójść do przodu i jakoś sobie ułatwić życie - to to zrobi. Oczywiście, może być taka sytuacja, że nie ważne co będzie robił albo nawet będzie zapierdzielał po 20 godzin dziennie przez 5 lat i mimo wszystko nic tym nie osiągnie - może się tak zdarzyć. Ale po pierwsze - mimo wszystko jeżeli będzie zapierdalał, nie ważne jaką drogą, to jestem przekonany, że zdecydowanej większości uda się coś zmienić. A po drugie zastanówmy się co jest rozsądne w jego sytuacji? Siedzieć na dupie i się poddać? To przecież nic nie da.

Z przegrywami i normikami to jest tak - przykładowo. Jeżeli przykładowo ten normik czy tam chad rozbija się na bezludnej wyspie to rozbija się z zestawem zajebistych narzędzi - łopat, maczet, siekier itd. W analogicznej sytuacji przegryw to osoba, która rozbija się bez niczego
Ale teraz tak - czy samo posiadanie tych narzędzi sprawi, że normik wydostanie się lub przeżyje na bezludnej wyspie? Nie.
Czy samo posiadanie tych narzędzi spowoduje, że normikowi szałas zbuduje się sam, pożywienie samo się złowi i wrogie zwierzęta zostaną przepędzone/zabite? No nie. Więc mimo wszystko normik będzie musiał i tak nauczyć się obsługiwać poprawnie te wszystkie narzędzia, zbudować szałas, zdobyć pożywienie, obronić swoje życie. A jego narzędzia zawsze mogą zostać ukradzione i może finalnie startować z tego samego punktu, co przegryw. Mimo wszystko samo się za niego nie zrobi. Czy będzie miał łatwiej? No tak, ale nikt nie mówił, że życie jest i będzie sprawiedliwe.

W tej samej sytuacji przegryw ma trochę gorzej, bo będzie musiał sam sobie stworzyć jakieś prymitywne narzędzia, a potem za ich pomocą zbudować szałas, zdobyć pożywienie i obronić swoje życie. Będzie musiał wykonać trochę większą pracę, zajmie mu to więcej czasu - to prawda. Ale finalnie może się udać tak samo normikowi jak i przegrywowi. Z góry los nie jest przesądzony.

Tymczasem co robi przegryw po rozbiciu się na bezludną wyspę? Nic, siedzi i czeka na pomoc, liczy na to, że szałas sam się zbuduje, pożywienie samo się znajdzie i zagrożenia same się wyelimunują - bez wysiłku. Jednocześnie popatrzą na social media innych rozbitków np: social media rozbitka normika i zobaczą tam, że normik rozbitek żyje w wypasionym szałasie, ma obok setki zlowionych ryb i duże kosze zebranych owoców i nic mu nie zagraża, bo zbudował sobie dookoła mur. Tylko co robi przegryw? Przegryw nie widzi tego, że ten normik sam własnoręcznie wykonał pracę, a nie samo się zrobiło za niego. Będzie bagatelizował wysiłek normika włożony w rozwój i będzie przekonywał wszystkich, że normik ma taki szałas i tyle pożywienia bo:
- szałas sam mu się zbudował bo ma tak dobre geny
- jedzenie mu spadło z nieba bo urodził się w bogatej rodzinie
- normik w ogóle nie pracował, on wszystko dostał i to nieuczciwe
Jednocześnie stwierdzi, że on już przegrał i nigdy takiego szałasu nie zbuduje, a w ogóle to on jako przegryw nie będzie nic budował, bo powinno mu to spaść z nieba tak jak normikowi (bo on patrzy tylko na ten efekt końcowi, ale nie patrzy już na to co robił normik przez ostatnie kilka lat i ile wysiłku włożył w swoje osiągniecia, kiedy on nie robił nic tylko narzekał), on będzie czekał na pomoc i się obijał całymi dniami narzekając, że dalej nic się nie zmienia, jedzenia nie przybywa, a szałas się nie buduje.

Jest jeszcze jedna opcja - przegryw nie będzie robił nic i jakims cudem ludzie go znajdą (kobieta go sama znajdzie, poderwie, wyrucha i naprawi jego życie za niego - tylko nie ma gwarancji, że ta kobieta ma dobre intencje i finalnie nie przyniesie mu jeszcze większej zguby)


 



    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, JanKowalski223 napisał:

Dzięki, ale nie prosiłem o rady.

Będę robił co chcę i nikomu z Was nic do tego.

W takim razie po co zamieszczasz płaczliwego posta na forum o swoim  życiu. ?

Chciałeś sobie popłakać naszym kosztem. ?

Jasne, że Nam nic do twojego życia. 

7 godzin temu, RENGERS napisał:

Większość ludzi powtarza sobie w głowie nieustannie, że są gównem, potem życie wygląda, jak wygląda, nic nie jest dziełem przypadku.

 

Prawda, trzeba zmienić myślenie o sobie  i ciężko pracować na swoimi celami w życiu. 

7 godzin temu, RENGERS napisał:

Nie istnieje coś takiego jak fart, fart wynika z ciężkiej pracy i przyciągania pozytywnych rzeczy swoim myśleniem.

Zgadzam się, uzupełnię tylko, że trzeba mieć konkretny cel w życiu i twardo do niego dążyć.

Edytowane przez Legionista
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Legionista napisał:

Chciałeś sobie popłakać naszym kosztem. ?

 

W żadnym miejscu nie narzekałem na swoją sytuację.

Wręcz proponuję ją wszystkim zmęczonym osobom.

 

Nie stawiamy spacji przed znakiem interpunkcyjnym.

Edytowane przez JanKowalski223
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, JanKowalski223 napisał:

Nie stawiamy spacji przed znakiem interpunkcyjnym.

Zróbmy deal-a. Ja nauczę się zasad ortografii i interpunkcji j. Polskiego,

a ty Bracie zmień myślenie o sobie, najlepiej skorzystaj z pomocy wykwalifikowanego

specjalisty.

Jeżeli skończysz terapię, to wróć do Nas po psychicznym liftingu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

Witajcie. Aż dziw że wcześniej na ten temat nie trafiłem. W mojej ocenie jest bardzo trafny, swoją wypowiedź poprę dowodami oraz faktami z mojego życia i ogólnie. 

 

Fakty są takie, iż:

Nie mamy do końca wpływu na nasz wygląd, zdrowie, otocznie, miejsce zamieszkania.

Jednocześnie faktem jest, iż:

Mamy duży wpływ na nasz wygląd, zdrowie, otoczenie, miejsce zamieszkania.

Nie wszystko od nas zależy, ale na ogromną część mamy wpływ.

 

Należy też bezwzględnie pamiętać, iż kształtowanie od małego w znacznej części definiuje nasz sukces lub porażkę w przyszłości. 

Oczywiście można przekuć trudne dzieciństwo w sukces, ale... Nie każdy zostanie koszykarzem czy astronautą, a jeśli zostanie będzie miał dużo trudniej.

 

O sobie:

Sam urodziłem się w ubogiej poPGRowskiej rodzinie. Wszystko było dzielone na czwórkę dzieci, czas, uwaga, pieniądze. 

 

Większość ludzi miała lepszą opiekę oraz lepszy start. Jakie są konsekwencje urodzenia w takiej rodzinie dla mnie?

Jakiś czas temu jedna z pań pisała mi, że ona zainwestowała ileś w wkład w mieszkanie jak ja jej napisałem że kilkanaście tysi zainwestowałem w siebie, eh... 

Ona miała lepszy start. Ona nie musiała wydać tego na leczenie wady zgryzu i krzywe zęby. Ona nie musiała wydać dużo kasy na usunięcie blizn z młodości. Pewnie prawo jazdy i auto też zasponsorował tato.

 

Łatwo jest mówić bogatym ludziom w co zainwestować, co zrobić, tylko że... Biedny myśli w co się ubrać, skąd odłożyć na opony i OC do gruchota... To są dwie zupełnie inne ligi.

 

Ja nie palę i nie paliłem, ale wiem iż gadanie w stylu "rzuć palenie" gówno daje, gdyż nie rozum chce palić ale PODŚWIADOMOŚĆ. 

 

Nawyk, nałóg tworzony la ta mi nie znikie od pstryknięcia palcem!

 

Jak ktoś był biedny, miał patologiczne otoczenie, niską samoocenę i pewność siebie to tak, może osiągnąć (a nawet powinien!) poziom normika, ale będzie to trudne i okupione krwią, potem i łzami. 

 

Pieniądze. Gdybym miał pieniądze, to bym zrobił prawko w wieku 18 lat a nie dwudziestu paru. 

 

Konsekwencje: zaniżona samoocena, to upokarzające odpowiadać setny raz kiedy zrobię prawko i dlaczego nie prędko...

Ominęło mnie wiele przygód z przyjaciółmi, wypadów na imprezę, nad wodę.

Zaprzepaściłem wiele szans na związek, tak tak kiedyś było duuużo łatwiej, ale co ja mogłem zrobić, jechać 20 km rowerem i odwieźć pannę na bagażniku?

Wiele trudności życiowych, coś załatwić, gdzieś jechać, nawet podjąć pracę, zrobić zakupy było ciężko. 

 

Nie każdy mieszka w Krakowie czy Warszawie, u nas ani nie było pracy, ani szkoły, busy kursowały do 17 a co późnej? A piechotka kurwa albo stać w deszczu łapać stopa. 

 

Zawsze miałem pod górkę, nigdy nie miałem tego co inne dzieci, nigdy nie jeździłem na kolonie itd, ba! Musiałem ciężko pracować w gospodarstwie na równi z dorosłymi, a że byłem najmłodszy i najsłabszy to często płakałem, często wyłem z bólu, posyłali mnie w upał 30 parę stopni do plewienia na roli, a gdy płakałem, bo mnie kręgosłup bolał od zginania to się śmiali że za młody jestem. Jak miałem oparzenia słoneczne to się śmiali, że się odpaliłem. Byłem wyśmiewany z powodu krzywych jedynek bo rodzice nie dopilnowali tego w młodości. Ojciec miał pracę i gospodarstwo, mama nas czworo, chorą babcię i gospodarstwo. Gdybym chciał pisać szczegóły to nie jednemu by się łza w oku zakręciła.

 

Znajomi? Tak, byli. Ale co ja im mogłem zaoferować? Nigdzie nie pojedzie bo bidny, do domu nie zaprosi bo warunków nie ma, nad wodę nie pójdzie bo w pole... Ciężko było z rówieśnikami. 

 

Czy można to zmienić? Tak! Ale trzeba poświęcić dużo więcej czasu niż dla przeciętnej osoby. 

Obecnie moja skala szczęścia to 7.5-8/10 a było 2-3/10. Zrobiłem ogromne postępy, jestem przykładem że można coś zrobić, można coś zmienić ale jest to trudne. 

 

W temacie pt przełomowe momenty które wybiły mnie z matriksa wpisałem 3 pozycje:

Forum - kopalnia wiedzy i prze wspaniała rzecz. 

Zacząłem czytać książki Marka, poznałem prze cudowną rzecz (i tak za mało wiem ale wiem więcej niż 90 procent społeczeństwa) - PODŚWIADOMOŚĆ. Poznałem relacje damsko męskie, i że należy dbać, kochać i szanować siebie.

 

Marketing sieciowy - nie będę zdradzał czy suple czy kosmetyki, summa summarum nie stałem się milionerem, trochę przyznaję że się zbłaźniłem parę razy mówiąc o produktach znajomym, że jak polecisz iluś osobom to będzie bogactwo ale wyszło mi to na ogromny plus. Nauczyłem się telefonować do ludzi. Ćwiczyłem jak efektywnie wyznaczać cele i je realizować, jak się odblokować, wyprali mi łeb ale pozytywnie, nabrałem zdolności handlowych co mi ogromie w życiu pomogło. Występowałem publicznie kilka razy przed ponad 300tu osobową publicznością co dało ogromny wzrost samooceny i pewności siebie, byłem bardzo dobrze odebrany przez publiczność.

 

Ostatni punkt z przełomowych momentów to nauki z filmu Sekret oraz Briana Tracy - i znów wracamy gdzie? Do podświadomości oczywiście!

Pozytywne modlitwa, cele i ich wyznaczanie... Mam już trzeci zjechany notatnik zapisami i wyszło mi to bardzo na dobre, tak bardzo na dobrze że nawet założyłem kiedyś na SamiecWeb peel i tu temat i tym.

 

 

Większość ludzi nie wie że coś takiego istnieje, a skoro nie zna się reguł gry, jakie się ma szanse żeby wygrać? 

 

Tak jak kobieta nie zna związków z perspektywy mężczyzny tak osoby z dobrych domów nie znają od kuchni życia robaka biedaka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.