Skocz do zawartości

Success story - jak nie dać się posadzić lasce na ławce rezerwowych


Rekomendowane odpowiedzi

Jezu, ale wasze życie się kręci wokół tzipy serio. Poczytałem trochę temat i aż oczy krwawią. Mam wrażenie, że "kobieta powinna być dodatkiem w życiu a nie jego priorytetem" to dla 90% mężczyzn nie osiągalny mental. Będzie to będzie nie ma nawet lepiej, bo nie trzeba iść na żadne kompromisy i można sobie robić co nam się podoba. Wiem, że jestem tylko normikiem z neta, ale aż musiałem to z siebie wylać, bo jak czytam ten temat to dla niektórych, to co myślą i czy interesują się nimi kobiety jest niepokojąco ważne. Jak to zmienicie, ale nie dla kobiet a dla swojej jakości życia, od razu będzie mieli więcej kobiet w życiu, czy tam zainteresowania. Niestety to trochę jak z ludźmi którzy mają mnóstwo kasy, żeby ją mieć trzeba zmienić swoje nawyki i myślenie o pieniądzu, a jak już je zmienisz to pieniądze tracą znaczenie :P

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.06.2022 o 09:39, VanBoxmeer napisał:

Teraz zapytajcie siebie drodzy użytkownicy - czy finał byłby taki sam, gdybyśmy SIMPOWALI do niej na początku znajomości, a potem próbowali utrzymać kontakt gdy jej się nagle odwidziało? Mam nadzieję, że ta krótka historia będzie miała dla kogoś wartość edukacyjną i będziemy mieć więcej takich success stories zamiast tematów typu 'czy ona da mi jeszcze szansę'.

Nie pocieszaj się.

Prawda jest taka, że to nie Ty merdasz Nią ale to Ona merda Tobą.

Takich jak Ty ma pewnie dziesięciu i każdemu się wydaje, że to On panuje nad sytuacją.

W dniu 5.06.2022 o 17:03, yrl napisał:

Czyli pani Cię olała a po jakimś czasie chciała sprawdzić czy nadal jesteś na orbicie i napisała. A ty jak piesek poleciałeś ją zadowalać. Obawiam się że to to nadal ona prowadzi tą znajomość. 

Dokładnie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Casus Secundus napisał:

Propozycja nie jest aż taka odjechana - w końcu użytkownicy, jeśli administracja zezwoli, mogą mieć wpływ na treści. 

Jak jest dużo smętów czy wykrętów, to niektórym się autentycznie może włączyć niechęć do wchodzenia na forum. Zwróć uwagę, że kierunek jest taki, że smęciarze i odjechańcy odstraszają tych bardziej zrównoważonych i osadzonych w życiu i jego rzeczywistości, niźli na odwrót. 

Trudniejszą sprawą, niczym z klasyki polskiej kinematografii, byłaby kwestia wyboru metody głosowania.

Bo kto ma i jak decydować? Zarządza się głosowanie i zwykła większość głosów innych uczestników wystarczy? 

Widać, że patrzysz bardzo krótkowzrocznie. W dłuższej perspektywie takie rozwiązania jak twoje (tzn. ograniczanie wolności w jakiejś społeczności) kończą się ZAWSZE tak samo - katastrofą. 

Prędzej czy później banda cwaniaków wykorzystuje sobie coś, co w pierwszej kolejności miało służyć ludziom, a w konsekwencji staje się ich największą zmorą. 

To definicja utopii. 

Polecam "Folwark Zwierzęcy" albo rozmowę z każdym 60 lat plus, o tym jakie dobre skutki przynoszą zwykłym ludziom tego rodzaju pomysły. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, la tormenta napisał:

Jezu, ale wasze życie się kręci wokół tzipy serio. Poczytałem trochę temat i aż oczy krwawią. Mam wrażenie, że "kobieta powinna być dodatkiem w życiu a nie jego priorytetem" to dla 90% mężczyzn nie osiągalny mental.

 

Relacje z ludźmi w tym popieprzonym świecie to dodatek do życia. Nie tylko z kobietami. Takie czasy, że "przyjaźnie" są również dynamiczne - rzadko można na kimś polegać. Uświadomienie sobie tego oraz pogodzenie się z tym to kamień milowy na drodze do oczyszczenia i ułożenia sobie życia "po nowemu" - konformistycznie - zgodnie z duchem nietrwałych czasów, w jakich żyjemy.

 

Cytat

Będzie to będzie nie ma nawet lepiej, bo nie trzeba iść na żadne kompromisy i można sobie robić co nam się podoba. Wiem, że jestem tylko normikiem z neta, ale aż musiałem to z siebie wylać, bo jak czytam ten temat to dla niektórych, to co myślą i czy interesują się nimi kobiety jest niepokojąco ważne.

 

Dokładnie. Właśnie zaraz wypełniam jeden ze swoich rytuałów: idę do ulubionej kawiarni na ciastko z kawą i posiedzieć sobie z laptopem nad jednym z hobbystycznych projektów. Jak sobie pomyślałem, że miałbym te godziny poświęcić na jakieś bezproduktywne obiadki z "teściową" czy koleżaneczkami mojej hipotetycznej partnerki w ramach tych "kompromisów" związkowych, to mi od razu mina zrzedła. Teraz w ogóle mam tak poustawiane życie, że na kobietę - nawet jako dodatek do niego - trudno byłoby mi znaleźć czas. Mnóstwo wyrzeczeń i kompromisów, a co w zamian? Dobry seks? (I to zakładając optymistycznie, że to byłaby relacja z GBD). Dziękuję, postoję. 

 

Dużo większą satysfakcję miałem ostatnio, dowiadując się pół roku po zmianie pracy (z ciężkimi negocjacjami, gdyż wyskoczyłem poza "widełki"), że już szykują podwyżkę, aby mnie zatrzymać. Nie chodzi o kasę, bo nawet nie dlatego zmieniłem pracę, ale ta satysfakcja, że tworzę soft, którego używa miliony ludzi na świecie, rozwiązując przy tym codziennie problemy, które 1 na 10 tys. osób jest w stanie ogarnąć... Dużo to cenniejsze niż nawet najlepsze seksy z byłą, z których nic już bym nie pamiętał, gdybym nie zachował kilku nagrań ;)

 

Cytat

Jak to zmienicie, ale nie dla kobiet a dla swojej jakości życia, od razu będzie mieli więcej kobiet w życiu, czy tam zainteresowania. Niestety to trochę jak z ludźmi którzy mają mnóstwo kasy, żeby ją mieć trzeba zmienić swoje nawyki i myślenie o pieniądzu, a jak już je zmienisz to pieniądze tracą znaczenie :P

 

Wydaje mi się, że aby to zrozumieć, trzeba przeżyć przynajmniej jedną relację z GBD, udanym seksem i tym całym "wpatrzeniem" panny w faceta. Zrozumiesz wtedy, że nic nie trwa wiecznie, prędzej czy później jednej ze stron się znudzi (mniejsza o to, której pierwszej), spowszednieje i dotrze do ciebie, że to była czysta biologia i tyle i że tak naprawdę byłeś po sznureczku prowadzony przez gadzi mózg.

 

I dokładnie tak jak piszesz: mając wyjebane, ale inwestując w siebie, masz dużo większe szanse na zainteresowanie z ich strony niż "starając się". Miałem ostatnio w swoim życiu okazję się o tym przekonać, jak musiałem poświęcić w sumie aż 2 tygodnie na to, żeby spuścić laskę na drzewo. A byle kim nie była: zadbana, trenująca, dobry zawód. W zasadzie tylko dwa problemy: niska (160 cm - wiem, że niektórzy faceci lubią, ja nie) i za stara (34 lata), ale poza tym to wielu, w tym lepiej wyglądających ode mnie, się interesowało jeszcze w tym roku...

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, LiptonGreen napisał:

Widać, że patrzysz bardzo krótkowzrocznie. W dłuższej perspektywie takie rozwiązania jak twoje (tzn.

Nie moje, lecz wskazywane przez mnie. 

2 godziny temu, LiptonGreen napisał:

(tzn. ograniczanie wolności w jakiejś społeczności)

Widzisz, na tym w ogólności polega właśnie prawo (które mam przyjemność zresztą od lat praktykować), a ściślej prawo pozytywne. Dana społeczność, lub nawet jednostka, ustala pewne zasady, mające służyć określonemu celowi. Złamanie tych zasad jest na ogół sankcjonowane,, gdyż lex imperfecta to zawsze słabe normy. Aby urzeczywistnić dany cel nakładane są ograniczenia w wolności jednostek, indywiduów.

 

2 godziny temu, LiptonGreen napisał:

Prędzej czy później banda cwaniaków wykorzystuje sobie coś, co w pierwszej kolejności miało służyć ludziom, a w konsekwencji staje się ich największą zmorą. 

Ależ spójrz. Chociażby rejestrując się tutaj zgodziłeś się na pewien regulamin - zabraniający między innymi niektórych zachowań  - za złamanie którego postawień grozi Ci między innymi wydalenie. Zasady te, jak i zakazy, służą właśnie społeczności - nam wszystkim. Za ich złamanie grozi sankcja, niezależnie od tego, czy, przykładowo, nazwiesz założyciela i moderatorów "bandą cwaniaków". 

Zakazy i nakazy to nie jest samo zło, podobnie jak i stanowienie zasad samoograniczjących. Na tym zresztą opiera się w w założeniach moneskiuszowski trójpodział władz., teorie Locke'a i cały oświeceniowy dorobek, który znalazł wyraz np. w konstytucji Stanów Zjednoczonych. 

2 godziny temu, LiptonGreen napisał:

Polecam "Folwark Zwierzęcy"

Uśmiechnąłem się, czytając ten post napisany z młodzieńczym przekonaniem mądrości (bardzo dobrze! nie naigrywam się) bo zachodzi wielkie prawdopodobieństwo, że Folwark Zwierzęcy miałem przeczytany w chwili, gdy Ty przymierzałeś się do wyboru swojej pierwszej kredki świecowej.

 

No, to tyle offtopu z mojej strony, reszta w kwestii uwzględnienia takich czy innych dezyderatów w zakresie sądów kapturowych czy innych pomysłów zależy od władz forum. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Brat Jan said:

No fakt, tutaj nie chwali się niczym.

 

Bo to jeszcze nie ten moment. Gdyby się teraz udało, to byłoby źle. To jak przedwczesne oderwanie samolotu od ziemi, przy za małej prędkości. Stąd się biorą śmiertelne wypadki.

 

Wracając do meritum, to jest w istocie jak parametry techniczne lotu, lub silnika. By odpalił musi być spełniony szereg warunków, podane paliwo (zasoby), zapłon (gra, attraction), szczelność i fazy silnika (wygląd i styl), kręcenie rozrusznika (życie towarzyskie, wyjścia, układy socjalne). Jeżeli rozrusznik nędzny lub aku słabe (niska energia), to możesz próbować pchać z górki, ale to są jednorazowe strzały, a potem laweta, jak w biznesie np. Jeżeli z czymś leżysz, to silnik nie odpali, lub odpali na krótko i rozładujesz tylko aku katując rozrusznik i smrodząc po okolicy. Większość z was właśnie ma zatankowane dosyć, bo do odpalenia to wiele nie trzeba, tylko aku i kable to macie śmietnik więc rzęzicie bez sensu, grzebiąc przy pompie wtryskowej i rozregulowując to, co było ok (to tak, jakbym ja wykonywał pracę zawodową, której nienawidzę tylko dlatego, że dobrze płatna, by zdobyć jakąś kobietę, czy utrzymać) i nawet ta komprecha słaba (szczęka, wzrost) nie jest aż takim problemem, choć to najkosztowniejsze do naprawy, bo auto ze słabą komprechą też odpali, tylko wolniej pojedzie, albo będzie brało olej. Tak samo jak nędzny związek, Subaru to nie będzie, ale pod Lidla was zawiezie po bułki ;) Najwyżej eksploatacja będzie droższa, a serwis częstszy.

 

Faza pierwsza to jest posiadanie zaplecza towarzyskiego, a to oznacza znajomość nie 10 funfli od gier komputerowych, czy jakiś przypadków z roboty, którzy by ci najchętniej nóż w plecy wbili, tylko tak ze 150 osób minimum, wśród których są nie tylko kobiety z twojego targetu w liczbie przynajmniej kilkunastu, ale i klienci i osoby starsze, które dają ci social proof. Jeżeli zdobycie takiej licznej grupy jest niemożliwe, to należy zmienić miejsce, lub kraj, gdzie twój target się znajduje i tu nie ma zmiłuj, choćby to było tysiące km od domu. Większość z was tego nie ma, żyjecie jako samotni napierdalacze, a to nawet w IT przestaje mieć u kobiet branie, bo ostatecznie ile masz na koncie to tego nie widać, a z pewnością nie widać tego w pierwszej fazie, która ma największe znaczenie. Ma to i tak co drugi z was, więc to już nie jest genuine desire jakie się ma do kogoś wyjątkowego. Możesz ostatecznie podjechać AMG, tylko wtedy przyciągniesz te, które lecą na to AMG, a nie na cb.  To wykuwanie sobie kajdan beta-providera, a nie skywalkera. 

 

Kiedy ja brałem swoją drugą żonę do LTRa (15 lat młodszą) to w tym samym czasie koło mnie było 5 innych kobiet, które były jej realną konkurencją i one siedziały na mojej chacie simultateously! To się nazywa właśnie social proof. Więc ona się musiała starać. Jak kobieta się nie musi starać, to już was dla niej nie ma.

 

Niestety ludzie nie potrafią jakoś docenić tego, na co nie stoi kolejka chętnych, przypomnij sobie jak sprzedawałeś, lub kupowałeś samochód i się targowałeś o cenę, a był tylko jeden klient.

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.06.2022 o 09:39, VanBoxmeer napisał:

bo to kwestia czasu zanim ona znowu zacznie kombinowac z kimś innym. Tylko po mnie znowu to spłynie bo na jej miejsce będę mieć kilka innych, które są przynajmniej tak samo atrakcyjne i młode co ona.

Zapytam za 'kolegę'.

Ile takich cykli planujesz ogarnąć?

Zanim 'załapiesz', że wlazłeś sam do tej samej rzeki?.....ona ciągle płynie i Multi tasking WYSYSA ENERGIĘ ŻYCIOWĄ.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Casus Secundus napisał:

Ależ spójrz. Chociażby rejestrując się tutaj zgodziłeś się na pewien regulamin - zabraniający między innymi niektórych zachowań  - za złamanie którego postawień grozi Ci między innymi wydalenie. Zasady te, jak i zakazy, służą właśnie społeczności - nam wszystkim. Za ich złamanie grozi sankcja, niezależnie od tego, czy, przykładowo, nazwiesz założyciela i moderatorów "bandą cwaniaków". 

Okej, nie sprecyzowałem. Faktycznie tak jest i zgadzam się, że jakieś prawo musi obowiązywać. 

Sedno sprawy jest takie, że rozwiązanie z którym się zgadzasz przekraczają barierę prawa, i (moim zdaniem) jest już jawną cenzurą. No bo jak inaczej nazwać zabranianie pisania ludziom depresyjnych treści, jak nie ograniczaniem wolności słowa? To jest podstawowe prawo w każdej rozwiniętej cywilizacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Social circle robić sobie latami, żeby poznać kobietę? O czym wy tu piszecie, boże... A do robienia kasy nie jest potrzebny jak jesteś specjalistą. Tylko specjalistą naprawdę wysokiej klasy - takim, o którego się biją nie tylko podczas bańki... Nie każdy jest ekstrawertykiem, żeby sobie ogarniać dziesiątki czy setki ludzi wokół siebie i - co najważniejsze: nie każdy ma na to ochotę. Mi np. szkoda byłoby czasu na to, nawet jakby to gwarantowało znalezienie kobiety 8.5/10 i nadającej się do związku. Tyle w tym czasie jest książek do przeczytania, tyle innych rzeczy do zrobienia... a życie wcale nie jest takie długie.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Ramaja Awantura napisał:

I taki typ nakręca tutaj innych i oni przestają wierzyć w swoje możliwości.. 

Mówię to co widzę, co mam kłamać? Mogę kłamać. Jak komuś chce się mnie sprawdzić to zobaczy, że ja klasycznym przegrywem nie jestem bo i chodzę na randki z tindera (statystyki mam dużo lepsze niż te forumowe ankiety), że chodzę do klubów, czasami nawet jakieś laski zagadam. Miałem dziewczyny i prawiczkiem nie jestem.

 

Jednak to co widzę niestety nie jest optymistyczne, może gdybym siedział tylko na forum i czytał jakieś książki o samorozwoju to rzucałbym jakimiś tekstami motywacyjnymi ale wiecie ja mam trochę w dupie czy się dobrze czujecie czytając moje posty. Nie jestem waszym zabawiaczem.

 

Jeśli macie dobre życie to moje negatywne posty powinny po was spłynąć.

 

Ale generalnie to samo robią laski na grupkach facebookowych - ciągle się okłamują żeby się lepiej czuć. Niestety życie nie działa w taki sposób, że na wszystko masz zawsze czas. Jakoś rozumiecie, że jak laska ma 35 lat i chce mieć dziecko to ma przesrane, ale ciężko zrozumieć, że facetowi wraz z wiekiem też jest coraz trudniej jeśli szuka LTRa.

 

Sam pisałem, że mnie zagadują jakieś milfy, w klubach czy barach. Jakbym chciał mieć seks z byle kim to bym miał. To nie jest problem.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie tu narzekają, że niby najgorszą rzeczą to gdy ma się te 30+ i brak możliwości poznania normalnej baby. Ja mam 2X i już raczej wiem, że czeka mnie taki sam los, ale o dziwi nie napawa mnie to niepokojem, ani jakąś presją. Nie chce mi się ganiać za babami i zmieniać, przyzwyczaiłem się do kawalerskich nawyków, mimo iż wielu by powiedziało, że teraz to najlepszy czas na latanie za babą. Nie obchodzi mnie to.

Bardziej martwi mnie to, że w wieku 30+ praktycznie nie da się znaleźć sensownej "męskiej watahy". 99% facetów 100% wolnego czasu poświęca żonie, 3 dzieci i kredytom no i co tydzień zerowanie 0,5 - X litra wódki ze szwagrem i teściem...

Kobiety mają swoje przyjaciółki na lata, 30, 40, 50, zawsze te przyjaciółki są, wiele fałszywych, wiele się rozpada, ale są. Faceci są samotni, po 30 ile osób ma dobrych kumpli przyjaciół? Na wypad motocyklowy, góry, biwak, ryby...

To jest prawdziwy dramat. Męska przyjaźń praktycznie już nie istnieje, zwłaszcza w wieku 30+. Znajome twarze z pracy czy z siłowni to nie to samo

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Zbychu napisał:

Faceci są samotni, po 30 ile osób ma dobrych kumpli przyjaciół? Na wypad motocyklowy, góry, biwak, ryby...

Z takich kontaktowych chłopów to szczerze mówiąc kojarzę ćpunów albo imprezowiczów. U mnie w IT ludzie tak nie chcieli się ze sobą spotykać, że czasami odwoływali imprezy xD Sam olewam te towarzystwo i każde inne sztywne. A goście z rodziną to najgorszy rodzaj kumpla właśnie. Albo studenciaki albo single. Tyle. Brutalne ale tak jest.

 

Jeszcze polecam obcokrajowców bo im się chce bo są obcy. Najlepszy kumpel mój to nie polak a białorusin.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, NoHope napisał:

ćpunów albo imprezowiczów.

Nie nie nie, ćpuny imprezowicze to właśnie nie jest przykład dobrej, tylko toksycznej watahy. Zresztą takie środowisko nie interesuje męski, trzeźwy wypad w góry, morze, bush craft, czy na sportowo. Ich interesują puste ćpuńskie imprezy typu rave, gdzie jak wiadomo, główny cel takiej imprezy to wyruchanie jakiejś naćpanej cichodajki i ogólnie chlanie, rozpusta, sodoma i gomora - wypalanie duszy.


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Zbychu napisał:

Nie nie nie, ćpuny imprezowicze to właśnie nie jest przykład dobrej, tylko toksycznej watahy.

Też tak myślałem ale to prawda i nieprawda. Ostatnio byłem na ćpuńskiej imprezie to poznałem fizjoterapeutę który chciał otworzyć własny gabinet i laskę z HRu xD

 

Zresztą ćpanie, przynajmniej, w stolicy to nie jest tania zabawa.

 

Nie mówię, że pochwalam, ale na woodstockach, i na takich imprezach poznawałem najciekawszych ludzi z różnych środowisk.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, NoHope napisał:

Też tak myślałem ale to prawda i nieprawda. Ostatnio byłem na ćpuńskiej imprezie to poznałem fizjoterapeutę która chciał otworzyć własny gabinet i laskę z HRu xD

 

Zresztą ćpanie, przynajmniej, w stolicy to nie jest tania zabawa.

 

Nie mówię, że pochwalam, ale na woodstockach, i na takich imprezach poznawałem najciekawszych ludzi z różnych środowisk.

To może były osoby, które odreagowały stres dnia codziennego imprezą typu woodstock - raz na pół roku/rok. Okazjonalnie to i ja zapale zioło raz na ruski rok jak ktoś poczęstuje, chociaż nie pochwalam nawet zioła mimo rzekomo niewielu skutków ubocznych

 Ja mówie o osobach, które imprezują co tydzien/dwa

Edytowane przez Zbychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Zbychu napisał:

 Ja mówie o osobach, które imprezują co tydzien/dwa

Wiesz co żeby brać narkotyki co tydzień dwa to trzeba być albo bogatym albo mieć bogatych starych. Jeden piks (mdma) 50 zł, kokaina 300 zł i tak dalej. Jak byłem na takiej imprie to nie masz ćpunów którzy walą jakąś heroinę tylko właśnie drony, kokaina i mdma.

 

Mówię ja tego nie pochwalam, ale to nie jest tania zabawa. Jeden znajomy śmiał się, że może spotkam tu swojego szefa xD No bez beki.

 

Na woodstocku tak samo poznaliśmy typa z IT, przedsiębiorcę, który mówił, że większość deali robił właśnie będąc na pijackich imprezach.

 

Generalnie moim zdaniem harda warszawka to ćpuny i alkocholicy i nie tylko warszawka, a w każdym większym mieście. Managerowie, przedsiębiorcy. I tak dalej jakaś część z nich to ćpuny i alkocholicy. Ćpanie jest w chuj drogie po prostu. 

Z resztą taco w chuj dobrze opisał warszawkę i ludzi tutaj 

 

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, NoHope napisał:

Generalnie moim zdaniem harda warszawka to ćpuny i alkocholicy i nie tylko warszawka, a w każdym większym mieście. Managerowie, przedsiębiorcy. I tak dalej jakaś część z nich to ćpuny i alkocholicy. Ćpanie jest w chuj drogie po prostu.

 

Alkoholicy... błagam... 🤦‍♂️

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, SamiecGamma napisał:

Social circle robić sobie latami, żeby poznać kobietę? O czym wy tu piszecie, boże... A do robienia kasy nie jest potrzebny jak jesteś specjalistą. Tylko specjalistą naprawdę wysokiej klasy - takim, o którego się biją nie tylko podczas bańki... Nie każdy jest ekstrawertykiem, żeby sobie ogarniać dziesiątki czy setki ludzi wokół siebie i - co najważniejsze: nie każdy ma na to ochotę. Mi np. szkoda byłoby czasu na to, nawet jakby to gwarantowało znalezienie kobiety 8.5/10 i nadającej się do związku. Tyle w tym czasie jest książek do przeczytania, tyle innych rzeczy do zrobienia... a życie wcale nie jest takie długie.

Kwestia priorytetów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, NoHope napisał:

Wiesz co żeby brać narkotyki co tydzień dwa to trzeba być albo bogatym albo mieć bogatych starych.

Eee, że co? Oprócz koksu każde inne narkotyki są śmiesznie tanie. Ludzie się zajadają pigułami, klonami, kryształem, pija kodę (z apteki, nie prawdziwy lean) - to wszystko wydatek +/- 50zł za całą noc na bombie. Na to stać praktycznie każdego. Dzieci bogatych ludzi wydają dużo na narkotyki, bo chodzą non-stop naćpane ze słoikami xnanaxu, ale sama w sobie substancja jest bardzo tania. 

 

Mówię jeśli nie brać pod uwagę kokainy to chyba nawet taniej jest ćpać, niż pić jakieś nieco lepsze alko. Towarzystwo może faktycznie bardziej wysublimowane wśród ludzi biorących narkotyki, bo alko to często najprostszy plebs, ale to nie kwestia kosztów moim zdaniem, a mentalu w ogóle. Prostym ludziom wystarczy wóda co piątek i życie jest dobre, a bogatsi (=mądrzejsi = smutniejsi) szukają szczęścia w mocniejszych doznaniach.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, LiptonGreen napisał:

Ludzie się zajadają pigułami, klonami, kryształem, pija kodę (z apteki, nie prawdziwy lean) - to wszystko wydatek +/- 50zł za całą noc na bombie.

Spoko ale to nie moje środowisko, w sensie jakiś studenciaków co ćpają akodin albo xanaxy. Ale pewnie masz rację.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Zbychu said:

Bardziej martwi mnie to, że w wieku 30+ praktycznie nie da się znaleźć sensownej "męskiej watahy". 99% facetów 100% wolnego czasu poświęca żonie, 3 dzieci i kredytom no i co tydzień zerowanie 0,5 - X litra wódki ze szwagrem i teściem...

Kobiety mają swoje przyjaciółki na lata, 30, 40, 50, zawsze te przyjaciółki są, wiele fałszywych, wiele się rozpada, ale są. Faceci są samotni, po 30 ile osób ma dobrych kumpli przyjaciół? Na wypad motocyklowy, góry, biwak, ryby...

To jest prawdziwy dramat. Męska przyjaźń praktycznie już nie istnieje, zwłaszcza w wieku 30+. Znajome twarze z pracy czy z siłowni to nie to samo

Wiecie co było największym cudem Jezusa? Że miał 12 kumpli po trzydziestce...

 

Zgadzam się z powyższym postem, trudniej znaleźć męskich przyjaciół na lata w takim wieku niż ogarnąć sobie laskę do LTRa.

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, LiptonGreen napisał:

Zajebisty pomysł stary. 

Przypomnę ci o nim jak następnym razem będziesz pisał o myślach samobójczych :) 

 

Mnie też denerwuje, jak niektórzy tutaj wylewają cysternę żali, ale jeszcze gorsze od tego są jakieś pojebane radykalizmy w stylu twojego "pomysłu dla włodarza forum". 

To było pół żartem pół serio.

Po drugie nie zatruwam tu ludzi, że nie da się, nie można etc. a są tutaj osoby, które jedyny przekaz jaki mają dla świata to oglądanie go w czarnych barwach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.