Skocz do zawartości

Duchowa i zmysłowa... ściema .


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia. 

Dawno nie zakładałem wątku matrymonialnego, bo od ostatniego związku minęło już chyba z 2 lata (?), a przez ostatnie miesiące nie działo się u mnie nic ciekawego w tym temacie. Od tego czasu przerobiłem red pill rage, a potem właściwie mało czasu na związki... dużo pracy, od czasu do czasu coś tinderowego, ale i tak... albo brak chemii, albo coś tam się nie kleiło i bez sensu. 

No dobra, to tyle wstępu żeby było rozeznanie w temacie mojego jakże barwnego życia. ;)
Dodam jeszcze tylko, że jakieś 2 miechy temu randkowałem z pewną dziewczyną - powiedzmy, że 6 albo 7 na 10. 
Super się rozmawiało, czułem przy niej jakiś tam spokój i w zasadzie gdybym chciał, to bym miał dziewczynę, ale... 
Jak doszło do pocałunku, wycofałem się bo zwyczajnie nic nie poczułem. 
Nie wiem czy też tak macie, ale całując kogoś może być albo super, albo neutralnie, albo co najwyżej średnio... no to niestety jakoś tak tym razem było mocno średnio. 

Mówię o tym, bo tak sobie rozkminiałem czy ja przypadkiem nie popełniam w tym momencie błędu, że zamiast stworzyć coś wartościowego z kimś, z kim byłby prawdopodobnie potencjał i bezpieczeństwo, ja się wycofałem bo brak chemii... Wiem, że ona nie dość że niedoświadczona to jeszcze chętna na relacje ze mną... Tak czy siak, nie poczułem nic, to się wycofałem po trzech randkach. 

To teraz przechodzimy do tematu głównego, czyli o mojej ostatniej przyszłej niedoszłej... 
Kiepski poranek, powrót do domu i spojrzenie w telefon - match na tinderze. Zazwyczaj podchodzę na zasadzie spojrzę i oleję, ale tu było takie... "o kurdę, mój typ, w moim mieście..." Napiszę. Od razu odzew, gadka się klei, są emotki, jest przyjemnie. Ja 31, ona 33. W zasadzie dzis jest ladna pogoda, to przecież można się spotkać? No to się spotkaliśmy. 

Pierwsze spojrzenie... no wygląda trochę inaczej niż na zdjęciach. Ale spacerujemy, rozmawiamy. Jest neutralnie, ale jest zrozumienie. Miło. 
Siadamy na ławce w parku , głębokie tematy o życiu. Dobrze mi się tu siedzi... Spoglądam na nią kątem oka... podoba mi się. Jest coś takiego w niej co lubię... 
Wracamy, odprowadzam ją... Taki trochę typ kobiety, że czuć że trzyma gardę. Prawdopodobnie ma jakieś głębokie rany z dzieciństwa i pozniejsze, do czego się z resztą przyznaje. Bardzo szybki całus na pożegnanie, jak gdyby chciała szybko uciekać i uniknąć jakichś niezręcznych momentów... ale, spędziliśmy razem kilka godzin, gdyby chciała się ulotnić wcześniej to by to zrobiła. Wracając, myślę o jej zapachu - jak dla mnie jest to spory wyznacznik dobrej chemii, a tu ewidentnie mi się spodobał. Piszę jej w drodzę do domu, że spotkanie udane, że lubię jej zapach i chcę więcej. Ona odwzajemnia. 

Dalej pisanie... Wydaje się twarda, otwarta zawodniczka, ponoć nie boi się tematów tabu. Sama po przejściach, no to mówię sprawdzam. Pakujemy się w poważne tematy, w niej nagle uruchamiają się jakieś mechanizmy obronne, bo powiedziałem że mam doświadczenia z osobami narcystycznymi, okazało się że ona też. Już myślałem, że to wszystko zaprzepaszczone przez te niepotrzebne tematy, ale jakimś takim uporem udaje mi się uratować to i nie pozwolić jej na "ucieczkę". Spotykamy się poraz drugi. 

Znowu spacery, bajery. Rozmowy. O dzieciach, o życiu, o ładnym domku, o relacjach, o duchowości. Działam coś w kwestii eskalacji dotyku, ale tak na razie badawczo, słyszę "a gdzie ta ręka". Potem znowu wracamy na ławkę, proponuję lekki masaż pleców, nie opiera się. Sama przyznaje, że jest zmysłową osobą. Dużo rozmawiamy o "duchowości", psychologii... Poszedłbym z eskalacją dalej, ale czuję że ona z tych, co ją trzeba zdobywać. I dobrze. Czuję, że jeden głupi błąd, tekst czy coś w ten deseń i mnie nie ma... Z jednej strony, jest to red alert, z drugiej podprogowo myślę sobie, że ma standardy. Zadaje jakieś głupie pytania w stylu, czy ona mnie odrzuca, ona że pozwala sobie na "nie wiem" i "sprawdzam". 

Piszemy codziennie.. dzień dobry, dobranoc... Wysyłamy życiowe cytaty pokazujące, że podchodzimy do tematu poważnie. 
"Lubię Cię", "Ja Ciebie też". Tysiące emotek i reakcji w stylu: ❤️ 🥰 😘 
Jest dobrze. 

Trzecią randkę zaproponowała ona. Kolejny spacer, tym razem z przygodami bo wziąłem psiaka ze sobą, więc było trochę wesołych momentów z tym związanych. Musiałem ogarnąć kryzysowe sytuacje, które mój psiak wywołał, myślałem że totalnie popsuł tą randkę, ale obserwując jej reakcje zmieniłem zdanie... Śmiała się. Spodobał mi się luz, z jakim podeszła do tego wszystkiego. Wracaliśmy razem autem, podwoziłem ja... Na pożegnanie całus w usta - taki szybki, zwykły, ale jednak symboliczny... z jej inicjatywy. Informacja zwrotna, że było wesoło i bardzo jej się podobało.

Rozmowy trwają dalej... plany na przyszłość, już planujemy rodzinę, dzieci. Tak wiem, blue pill się załączył, ale...
Jak randkujesz x razy i nie czujesz nic i nagle coś jednak trybi, to ciężko sobie na to nie pozwolić... 
Chodzę codziennie i rozkminiam jak być najlepszą wersją siebie. Jak wyciągnąć lekcje ze wszystkich poprzednij błędów i być facetem, którego ona pragnie, przy którym czuje się bezpiecznie etc. Czując w sobie to wszystko czego dawno nie czułem mówie sobie, że to musi być coś prawdziwego... 

Kolejne spotkanie było takie, że mieliśmy się spotkać tego dnia, ale że akurat miałem zawalony dzień, to nawet nie bardzo sięgałem po telefon... Ona miała gorszy dzień, źle się czuła. W pewnym momencie sama do mnie napisała z pytaniem czy się dziś widzimy, że jest jej smutno i że nie lubi niejasnej komunikacji... Odpisałem jej jakiś czas potem jak miałem chwilę, że już jestem wolny, że ma mi meldować jak się czuję i jakie ma potrzeby. Poprosiła, bym podjechał po tabletki na ból głowy, więc ja zadowolony z przydzielonego mi zadania "na białym koniu" pobiegłem do sklepu po tabletki, wodę i jeszcze coś na osłodę, żeby jej było miło. To były "jej dni", a przynajmniej kilka dni przed, więc ostrzegała, że będzie marudna... Nie przestraszyłem się tego, podjechałem... każde jej gierki i marudzenia obracałem w żart... mimo wysokiej u mnie samokrytyki uznaję, że wzorcowo rozegrałem z tym temat. 
Na tej randce leżeliśmy w parku. Spoglądaliśmy w chmury. Jako że nie mieliśmy większego koca a trawa kułą ją w nogi, zaproponowałem, żeby położyła je na mnie i oparła się o mnie. Jest bliskość, są fajne rozmowy, jest śmiesznie. Próbuje obalić teorię horoskopów, no ale cóż... wiecie jak się rozmawia z zodiakarami. Wracamy z parku, ona coś opowiada i gestukuluje rękoma... Wykonuje ruch i zwinnie łapię ją za rękę, gdy ona ma je przed sobą... Widzę rumieniec na jej twarzy, nie opiera się... Jest dobrze, czuje to. Zabieram ją na pyszne jedzenie...potem znów spacer... 
Odprowadzam do domu... myślę sobie... chcę ją pocałować, choć nie wiem czy jest na to moment. Ona przy drzwiach tradycyjnie chce się szybko zwijać, ja wykonuje ruch... Tym razem pocałunek jest (moim zdaniem) jednym z tych które chce się pamiętać. To są te usta które chcę całować. Nie chce przeginać, więc dziekuję jej za kolejny wspaniały dzień i wracam do siebie. 

Ona w wiadomościach daje mi znać, że bardzo dobrze zrobiło jej to spotkanie ze mną. Mam podstawy by myśleć, że jest dobrze, że może w końcu coś fajnego. 
Piszemy dalej, na poważnie, flirtujemy... delikatne podteksty. Kminię co dalej z następnym spotkaniem. 

Tutaj wkracza moja rodzina, która w najbliższym czasie organizuje urodzinową kawę na świeżym powietrzu i bez presji ale wysuwa do mnie propozycję, że mogę przyjść z osobą towarzyszącą. Wiem, że wcześnie, dużo za wcześnie, ale z drugiej strony... Pozostawiam temat otwarty. Mówię jej o tym, bez presji. Mówię, że cokolwiek postanowi, nikt nie będzie miał jej za złe, ona mi za to bardzo dziękuje i cieszy się, że mówię wcześniej to będzie czas do namysłu jeszcze.

No i tu dochodzimy do niespodziewanego obrotu sytuacji. Jakieś dwa dni później, gdy kminie, czy spotkamy się następnego dnia na kolejną randkę, nagle otrzymuję informację zwrotną - "tego dnia mam już randkę". Myślę sobie ok, taki żart że pewnie spotyka się ze znajomym, z resztą już wcześniej sobie trochę w ten sposób żartowaliśmy. No ale... zahaczyliśmy o randki, to mówię, że w zasadzie fajnie by było tego tindera usunąć, bo mi powiadomienia co chwile wyskakują a chyba zdrowiej by było tego syfu zainstalowanego nie mieć... I na to odpowiedz. "Też bym chciała, ale wciąż mam spore wątpliwości co do nas i rozjezdzamy się w wielu tematach". Przecieram oczy ze zdumienia. 
Cztery udane randki, chemia, wspólne ciepłe słowa, planowanie przyszłości, naprawdę głębokie nurkowanie w serio poważnych tematach, w dodatku żarty w ciągu dnia, dzielenie się drobnostkami i nagle z dnia na dzień taki strzał w pysk bez ostrzeżenia? 
Chciałem sprostować temat tej jej randki, ale nawet nie zaprzeczyła że to naprawdę jest randka. Jeszcze pytanie "a co się tak interesuje"? 
Zaraz potem elaborat z jej strony, który ja już czytałem jako swego rodzaju jej racjonalizację i wybielanie , odwracanie kota ogonem. 
Dowiedziałem się nagle, że złapanie za ręke i pocałunek były niezreczne. Że ona od samego początku nic nie czuła. Że serca to ona nawet ludziom z pracy wysyła. 

Myślę sobie... ix de. 

Dla mnie sprawa jest jasna... ktoś był, albo się w którymś momencie pojawił. Oczywiście klasycznie, zamiast z godnością przyznać mi to w twarz, że ktoś inny ją zakrecił, to trzeba to tak przedstawić, że to ja zawaliłem. :)) 

Dlaczego w temacie o duchowości? 
Bo już kiedyś ktoś o tym tutaj wspominał... że ta nowoczesna "duchowość" to dla kobiet pułapka i kolejne narzędzie racjonalizacji. 

Co widzi facet... jest dziewczyna, inna niż na zdjęciach ale wciąż mu się podoba. Jest starsza, więc wgle łamie swoje zasady, że powinna być młodsza. Tak właściwie to ja w tym układzie jestem nagrodą, bo wychodzę z otwartym sercem i nadzieją na założenie rodziny. Nie bawię się jej uczuciami, jestem szczery od samego początku. Blue Pill z domieszką pokazania się z tej lepszej strony, a nie całkiem Nice Guy. 

Co widzi "uduchowiona" kobieta? 
Ona "czuje energię", "vibe", "przepływ". Horoskopy jej się nie sklejają, a ona bardzo w nie wierzy. 
Mówi, że "energia" nigdy ją nie zawiodła... myśle sobie, jak nie zawiodła, skoro masz za sobie X mega toksycznych związków? 

Kolejna lekcja, że jak są grube doświadczenia z dzieciństwa plus doświadczenia z toksycznymi ex, to choćby się opakować w mega duchowy content i lifestyle, to finalne i tak prawdopodobnie wpadnie w ramiona jakiegoś toksyka, który znów ja zrani i pewnie za jakiś czas spotkamy się znów na tinderach. 
Ciekawe co wtedy na to jej "energia". 

Możliwe, że red flagiem na który powinienem zwrócić większą uwagę jest jej nadmierne dbanie o prywatność - uznałem to za zaletę, że ma garstkę ludzi którzy ją obserwują i 300 razy więcej obserwowanych "duchowych" przewodników, w dodatku na wszystkich komunikatorach nie widać nawet kiedy jest dostępna. 
Przez krotki czas byłem w tej garstce która miała dostęp do jej prywatnego konta... wystarczył jeden dzień, by odcięła mnie całkowicie. 

Co myślicie?

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):

Piszę jej w drodzę do domu, że spotkanie udane, że lubię jej zapach i chcę więcej

To pierwszy błąd. Ale potem było już tylko gorzej. Dawno nie czytałem historii z tak wieloma wtopami patrząc z perspektywy Red pilla. Cumplu, jesteś 3 lata na forum i jak krew w piach...

 

To jest fajna historia jako scenariusz do romansidła, nawet dużo rzeczy było bliskich tego co ja kiedyś robiłem. Wiem co czułeś i co sobie wyobrażałeś, ale... to jeden wielki blue pillowy błąd. 

 

Według mnie pokazałeś że ci zależy, za szybko się zaangażowałeś, ona była Ciebie pewna, a zapewne szuka dalej emocji i jakiejś niepewności. Może Cię shittestowała z tym:

31 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

"tego dnia mam już randkę"

Ja bym jej odpisał coś w stylu: "ja też miałem zaplanowaną, ale odwołałem ją dla Ciebie, szkoda", a potem cisnąłbym temat w kierunku że też się z innymi spotykam.

 

Podsumowując - dobrze się stało że się zesrało, masz materiał do analizy, lepiej jak na początku laska odpula, wówczas nie zdążysz się zaangażować za głęboko, chociaż w twoim wypadku miało to miejsce.

 

Trzymam kciuki i życzę ci powodzenia, ale pewne rzeczy musisz poprawić, dzisiaj rynek lasek w wieku over 30 jest dosyć dziwny:

- albo desperatka która musi jebnąć bombelka, wówczas w wersji demo będzie po prostu 10/10 i na haju hormonalnym oddasz jej nerkę, cały majątek i zgodzisz się na otwarty związek za 3 lata jak już urodzi

- wymagająca, nie dająca od siebie zupełnie nic po za cipką, którą też nie będzie zawsze dawała, kiedy ty będziesz chciał, bo to ona będzie decydować 

- albo rasowe obciągary, tzw. wyzwolone które czerpią radość z życia tudzież litrów spermy na swoim ryju 

 

Ty masz być dla laski nagrodą, to ona ma latać za Tobą, ona musi mieć świadomość że masz inne opcje. Mają być emocje, a nie ciepłe kluchy. Amen, niepotrzebnie piłem kawę z rana ;)

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko kuźwa ze mną to właśnie tak jest, że jak mi nie zależy to mogę się bawić, chociaż nie chce ranić, nic nie poczuje i nie gram, a wtedy serio idzie, bo czują zlewkę. I ciul z tego. 

Jak mi zależy, to faktycznie biały rycerz, ciepełko i dobro ale kuźwa no nie wiem jak mam udawać że mi nie zależy. To już na start jest sztuczne i gmatwanie. Z jednej strony myślę sobie "zagram twardego, napiszę drugiego dnia", z drugiej słyszę głos "piszesz, wtedy kiedy chcesz, to ty masz to prowadzić" no i piszę. 

Wyciągnę z tego lekcję, na szczęście faktycznie nie wpadłem głębiej i już jakaś tam wiedza pomaga mi szybciej to przepracować, ale i tak... 
Chyba to znowu jakiś start to dalszej pracy nad charakterem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

spojrzenie w telefon - match na tinderze. Zazwyczaj podchodzę na zasadzie spojrzę i oleję, ale tu było takie... "o kurdę, mój typ, w moim mieście..." Napiszę. Od razu odzew, gadka się klei, są emotki, jest przyjemnie. Ja 31, ona 33.

+

55 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

Rozmowy trwają dalej... plany na przyszłość, już planujemy rodzinę, dzieci. Tak wiem, blue pill się załączył, ale...
Jak randkujesz x razy i nie czujesz nic i nagle coś jednak trybi, to ciężko sobie na to nie pozwolić... 

Tinderówka i poważne podejście do życia?🤔

 

 

57 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

Dodam jeszcze tylko, że jakieś 2 miechy temu randkowałem z pewną dziewczyną - powiedzmy, że 6 albo 7 na 10. 
Super się rozmawiało, czułem przy niej jakiś tam spokój i w zasadzie gdybym chciał, to bym miał dziewczynę, ale... 
Jak doszło do pocałunku, wycofałem się bo zwyczajnie nic nie poczułem. 
Nie wiem czy też tak macie, ale całując kogoś może być albo super, albo neutralnie, albo co najwyżej średnio... no to niestety jakoś tak tym razem było mocno średnio. 

Mówię o tym, bo tak sobie rozkminiałem czy ja przypadkiem nie popełniam w tym momencie błędu, że zamiast stworzyć coś wartościowego z kimś, z kim byłby prawdopodobnie potencjał i bezpieczeństwo, ja się wycofałem bo brak chemii... Wiem, że ona nie dość że niedoświadczona to jeszcze chętna na relacje ze mną... Tak czy siak, nie poczułem nic, to się wycofałem po trzech randkach. 

Skoro niedoświadczona to może nie umie w to grać?

Co chcesz poczuć?

A jak z zapachem ciała?

 

Spokój w związku ważniejszy niż rozchwiane emocje. Niestety tego nie doceniamy bo pożądanie, chęć na sex potrzebuje emocji.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Brat Jan said:

Skoro niedoświadczona to może nie umie w to grać?



Myślę, że właśnie u tej poprzedniej był ten za duży spokój. Na zasadzie złapałbym za ręke, kilka razy wycałował i bym ten związek "wychodził". 

 

Quote

Co chcesz poczuć?

 


Myślę, że właśnie coś co poczułem teraz... nie że miłość od pierwszego wejrzenia, ale im dłużej się spotykasz tym chcesz więcej i masz to wrażenie że klika. Jak całujesz, to żałujesz że musisz przestać a nie, że całujesz raz... kuźwa zle... całujesz drugi... eh coś nie tak. I zamiast cię ciągnąć do tej osoby to już szukasz drogi wyjścia. 
 

Quote

A jak z zapachem ciała?


Myślę, że zapach był neutralny u tej poprzedniej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Peter Quinn napisał(a):

Rozmowy trwają dalej... plany na przyszłość, już planujemy rodzinę, dzieci. Tak wiem, blue pill się załączył, ale...

Po trzeciej randce? Poważnie? ;)

 

Ja tam się za wiele nie znam, ale co do tego pocałunku - nie próbowałeś jej sam wcześniej skutecznie pocałować? Tzn. trochę to chyba długo, trzy spotkania ;) Tzn. ja bym spróbował wcześniej. To nie jest oczywiście zerojedynkowe, ale osobiście uznawałem taką zasadę: gdy spotkanie było udane (i było miło) - koniec pierwszego spotkania, żegnamy się, ja całuję kobietę w policzek na pożegnanie. I patrzę na jej reakcję i zachowanie. To pomaga zaprezentować kilka ważnych aspektów: Jesteś mężczyzną, więc Ty prowadzisz spotkanie i Ty je kończysz w miły sposób. Reakcja kobiety pokaże Ci wtedy naprawdę wiele. Również to, czy będzie potencjał na przyszłość (chociażby w teorii). Ale i pozwoli uniknąć straty własnego czasu, jak nie "pyknie".

 

Wtedy idziesz dalej.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):

jak mam udawać że mi nie zależy. To już na start jest sztuczne i gmatwanie.

Właśnie masz nie udawać, bo to bez sensu, laski prędzej czy później to wyczują jeśli będzie to nienaturalne. Te wszystkie zmiany związane z Red Pill powinny być spójne z Tobą, ja po roku z hakiem wiele rzeczy zrozumiałem (jeszcze długa droga przede mną) i wymusiło to na mnie automatyczne zmiany, dzięki czemu dzisiaj łatwiej mi się funkcjonuje na froncie. Może kiedyś opiszę (będzie się z czego pośmiać ze mnie) jak zabrałem się za spinning plates, ale z każdej takiej lekcji wyciągam wnioski. 

26 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

Jak mi zależy, to faktycznie biały rycerz, ciepełko i dobro

To w późniejszym etapie związku można praktykować, ale też z umiarem. Jeśli będziecie na podobnym SMV i będziesz ciepłą kluchą, to laska będzie szukała emocji gdzie indziej. Chyba, że weźmiesz jakąś  o 2-3 oczka niżej, to będzie się trzymała Ciebie jak Boga z nogi.

27 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

Chyba to znowu jakiś start to dalszej pracy nad charakterem

Jestem przekonany, że na dobre Ci wyjdzie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Obliteraror said:

Po trzeciej randce? Poważnie? ;)

 

Ja tam się za wiele nie znam, ale co do tego pocałunku - nie próbowałeś jej sam wcześniej skutecznie pocałować? Tzn. trochę to chyba długo, trzy spotkania ;) Tzn. ja bym spróbował wcześniej. To nie jest oczywiście zerojedynkowe, ale osobiście uznawałem taką zasadę: gdy spotkanie było udane (i było miło) - koniec pierwszego spotkania, żegnamy się, ja całuję kobietę w policzek na pożegnanie. I patrzę na jej reakcję i zachowanie. To pomaga zaprezentować kilka ważnych aspektów: Jesteś mężczyzną, więc Ty prowadzisz spotkanie i Ty je kończysz w miły sposób. Reakcja kobiety pokaże Ci wtedy naprawdę wiele. Również to, czy będzie potencjał na przyszłość (chociażby w teorii). Ale i pozwoli uniknąć straty własnego czasu, jak nie "pyknie".

 

Wtedy idziesz dalej.

 

Całus w polik to nie pocałunek. :)

Tego nawet nie liczę a było od pierwszego spotkania.

 

Jak dziewczyna trzyma gardę i ma zasady to też trochę inaczej... u mnie to zazwyczaj trzecia randka jest decydującą, ale akurat na trzeciej pies mocno utrudnił temat. 

 

A co do tematu o życiu... na starcie pokazujesz jakie masz intencje. Chcę w przyszlosci założyć rodzinę , nie chce się bawić z resztą już nie czas na to. Ona tak samo więc dlaczego o tym nie rozmawiać?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy, przenigdy nie będę traktował kobiet poznanych na Tinderze na poważnie. Przewinęło się ich multum, różny background, różny SMV. 

Laski które tam siedzą, przynajmniej te które miałem okazję poznać w realu i zaliczyć, to najgorszy z możliwych sort na LTR. Z resztą to samo tyczy się atrakcyjnych mężczyzn. Nie spotkałem normalnej (nie skrzywionej istotnie w jakimś stopniu) kobiety na Tinderze, a było ich naprawdę sporo.

 

Mając świadomość tak ogromnego wyboru, panie i panowie przebierają bez końca (czyt. ruchają się na potęgę):

a) łapiąc znieczulicę i traktując drugą stronę tylko przez pryzmat spełniania swoich potrzeb (ja obecnie, z tym że jasno komunikuję swoje podejście od samego początku), 

lub b) totalnie nie ogarniając łba bezrefleksyjnie dają się wciągnąć w ciągle to nowe scenariusze i manipulacje drugiej strony, doświadczając ciągłych zawodów będąc finalnie zmaltretowanym emocjonalnie. 

 

Kobieta z Tindera stanowi red flag wytatuowany na twarzy wykluczający wizję LTR bez wyjątku (wyjątki pewnie są, ale nieistotne statystycznie w przypadku atrakcyjnych osób 🤣).

Edytowane przez Anabol
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wrócił Ci redpill rage po czyms takim?

 

Chcac byc szczerym i grac w otwarte karty na dzien dobry (chce rodzine) z automatu jestes skreslony. Nawet u bab 35+ szukajacych bankomatu.

 

Zdanie po zdaniu mega przewidywalna historia. Niestety, poczules sie w jej towarzystwie milo i chciales normalnosci. Zapomnij czlowieku.

 

To, że Ci wysyła miłe serduszka i pisze ładne eseje to chyba też oczywiste że gówno znaczy? Mogla Ci milosc wyznac przy rodzinie a nastepnego dnia nie wiedziec co czuje, ale chyba to wiesz...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Alejandro Sosa said:

Nie wrócił Ci redpill rage po czyms takim?


Bałem się, że wróci ale nie... tzn. mam/miałem złość, zawód i sprowadzenie na ziemię, ale myślę że już nie wpadne w to co ostatnio, choć no nie oszukujmy się: 

comment_1613453047c7tflAwonSDuoKpm4cvPBp 

Notabene jestem jej troche wdzięczny za to, że nakierowała mnie na ciekawe rozwojowe tematy w kwestii męskiej energii etc. 
Troche mnie "obudziła" z takiego letargu, może to też było po coś. 
Mogę wpaść w rage, w mrok, mogę wyciągać z tego lekcje. 
Jakaś chyba dojrzałość i jakieś tam doświadczenie pozwalają mi już łatwiej iść tą drugą, lepszą drogą. 

A na forum dziele się z tym po to, by usłyszeć wasze cenne opinie i wskazówki i dołożyć do tych moich lekcji. :)

Ja nadal uważam że w tej całej układance to ja wyłożyłem najlepszą wersję siebie i ona ją odepchnęła. 
Ma trudny charakter... więc zadziałają na nią albo toksycy którzy znów zagrają na emocjach, a zwykłe chłopaki wątpie że znajdą cierpliwość. 
Nie życzę jej źle, ale jestem prawie pewny że ona wróci do punktu wyjścia. 

Edytowane przez Peter Quinn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Anabol napisał(a):

Kobieta z Tindera stanowi red flag wykluczający wizję LTR bez wyjątku (wiadomo, wyjątki pewnie są, ale warto trzymać się tej zasady i się niepotrzebnie nie łudzić).

 

Każda laska jest teraz na tinderze. Każda praktycznie. Albo była, albo będzie. Na instagramie jest KAŻDA (instagram to też taki tinder nie czarujmy się).

Kobiety na dobry LTR generalnie już nie istnieją. Nie łudź się kolego, że poznasz inną niż wszystkie.

  • Like 6
  • Dzięki 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Anabol napisał(a):

Nigdy, przenigdy nie będę traktował kobiet poznanych na Tinderze na poważnie. Przewinęło się ich multum, różny background, różny SMV. 

Laski które tam siedzą, przynajmniej te które miałem okazję poznać w realu i zaliczyć, to najgorszy z możliwych sort na LTR. Z resztą to samo tyczy się atrakcyjnych mężczyzn. Nie spotkałem normalnej (nie skrzywionej istotnie w jakimś stopniu) kobiety na Tinderze, a było ich naprawdę sporo.

Jakies przyklady ? To bardzo ciekawe co mowisz, bo z kolei w Irlandii, tu gdzie mieszkam, Tinder jest jeszcze traktowany jako aplikacja matrymonialna a nie tylko do szybkiego *eksu.

 

36 minut temu, Anabol napisał(a):

 

 

30 minut temu, Peter Quinn napisał(a):


Bałem się, że wróci ale nie... tzn. mam/miałem złość, zawód i sprowadzenie na ziemię, ale myślę że już nie wpadne w to co ostatnio, choć no nie oszukujmy się: 

comment_1613453047c7tflAwonSDuoKpm4cvPBp 

Notabene jestem jej troche wdzięczny za to, że nakierowała mnie na ciekawe rozwojowe tematy w kwestii męskiej energii etc. 
Troche mnie "obudziła" z takiego letargu, może to też było po coś. 
Mogę wpaść w rage, w mrok, mogę wyciągać z tego lekcje. 
Jakaś chyba dojrzałość i jakieś tam doświadczenie pozwalają mi już łatwiej iść tą drugą, lepszą drogą. 

A na forum dziele się z tym po to, by usłyszeć wasze cenne opinie i wskazówki i dołożyć do tych moich lekcji. :)

Ja nadal uważam że w tej całej układance to ja wyłożyłem najlepszą wersję siebie i ona ją odepchnęła. 
Ma trudny charakter... więc zadziałają na nią albo toksycy którzy znów zagrają na emocjach, a zwykłe chłopaki wątpie że znajdą cierpliwość. 
Nie życzę jej źle, ale jestem prawie pewny że ona wróci do punktu wyjścia. 

 

Ale pobzykales chociaz?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):


Nie, to był mój (haha wiem śmieszne) target na LTR. 
Więc seks to był jakiś tam etap za x randek. 

wcale nie smieszne. taki targe zalozyles i chciales go zrealizowac.

wiec traktuj to jako doswiadczenie jesli chodzi o relacje damsko-meskie.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Siadamy na ławce w parku , głębokie tematy o życiu. Dobrze mi się tu siedzi... Spoglądam na nią kątem oka... podoba mi się. Jest coś takiego w niej co lubię... 
Wracamy, odprowadzam ją... Taki trochę typ kobiety, że czuć że trzyma gardę.

 

Jesteś wrażliwym facetem, takie odnoszę wrażenie. Na pierwszych spotkaniach odpuść "głębokie" rozmowy, tym bardziej nie poruszaj tematów o założeniu rodziny. 

Trzymam się tego i dobrze na tym wychodzę, kobieta musi mieć niedopowiedzenia, a Ty się wyłożyłeś ze wszystkim jak na tacy, o takich tematach to możesz z kumplem przy flaszce pogadać. Kobieta musi mieć tę nutkę niepewności/tajemnicy, niepewności Ciebie, Twoich planów, czy aby ona Ci się podoba.

Skomplementowałeś jej zapach, ok, ale mogłeś rzucić coś w stylu: "ładny zapach, ale... aaa nie ważne i uśmiech" ;) To jest ta mała gra, w którą one lubią grać, masz jej mieszać w głowie, ma myśleć o tych małych niedopowiedzeniach a tym samym o Tobie - tak to działa, to czysta inwestycja z jej strony, inwestycja czasu na myślenie o Tobie.

Pomijam fakt, że zodiakary czy inne tego typu są dla mnie nawiedzone, jakby mi zaczęła gadać o takich pierdołach to bym powiedział, że ma przestać bo ja w takie rzeczy nie wierzę. Tym samym pokazuję, że interesuję mnie tylko realny świat i twardo stąpam po ziemi.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):

Ja nadal uważam że w tej całej układance to ja wyłożyłem najlepszą wersję siebie i ona ją odepchnęła. 

Zdecydowanie nie, pokazałeś tylko małego chłopca w różowych okularach, który popełnia w dodatku błąd za błędem myśląc że zbliża się do mety. A trzeba przyznać że majstrowa ładnie Cię rozegrała.

 

Ale niech rzuci kamieniem ten ;)

 

Byłeś przykładnym Nice Guyem, więc inaczej nie mogło się to skończyć. Już nie mówiąc że z Twojego tekstu wylewa się OGROMNA nadzieja i oczekiwania że to wszystko będzie wyglądać jak sobie wymarzyłeś - tak może być, ale z rzeczami za które sam będziesz odpowiedzialny, a tutaj masz jeszcze tinderówkę na doczepkę. Oczekiwania to zabójca w dążeniu do celu, szczególnie jeśli chodzi o relacje DM.

 

Jest to sytuacja która może Ciebie dużo nauczyć, mam jedynie nadzieję że nie Rage Pilla ;) Pamiętaj aby we wszystkim stawiać siebie najpierw, nie uzależniając tego od drugiej osoby (ale też nie krzywdząc). A wyczytać u Ciebie możemy że w tej sytuacji wszystko przedkładałeś ponad siebie, nie dałeś jej poczuć że to Ty jesteś nagrodą dla niej, więc jak widzisz, wybrała nagrodę gdzie indziej. Całym sobą jej mówiłeś że ma patrzeć gdzie indziej.

 

Inna sprawa, że to wątpliwy materiał na dłuższą metę, ale tak jak @Anabol pisał, na pewno są gdzieś wyjątki ;) 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niech mi ktoś powie, że jest jakaś sztuka trudniejsza od relacji DM... 

Przez lata pościsz, nic Cie nie rusza, a jak ruszy to masz nagle grać. Nie pyknie, znów lekcja, wracasz do mroku by kuć dalej... 
Byle nie za długo bo potem znów ze skrajności w skrajność. 

Jednak trzeba być chyba w rytmie na to wszystko, może znów trzeba sobie zrobić większą przestrzeń na to. 

Wtedy faktycznie nie będzie pułapki różowych okularów... 

Choć z logicznego punktu widzenia, to ta gra nieźle powalona jest. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki film jest „One” z angielska tytuł. 
 

@Peter Quinn uszy do góry, dzisiaj są takie lafiryndy i już. 
 

Mój koleżka, który jest trochę „człowiekim z miasta”, masę problemów z kobietami, kuma jakoś to wszytko na swój sposób, powiedział jedna ważną rzecz: 

 

- dziś z kobietami (nie ważne jaki to związek) jest tak, że dziś jest, a jutro jej nie ma.  Zinterpretuj to w dwie strony. 
 

Uszy do góry, wojuj dalej. 
 

Mnie odjebala, typiara z dwójka dzieci - zemsta za to, że mąż ją zostawił. Biedna nic nie kumała… już jest stracona. Jeszcze sama o tym nie wie. 
 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.