Skocz do zawartości

Nie żyje Ravgor, wielka postać internetów


pytamowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Następny twardziel na forum. Jego depresja nie dotyczy.

 

Laski mają się lepiej choćby dlatego, że nie jadą po sobie od przegrywów. Człowiek różne ma koleje losu, z różnym kodem genetycznym się rodzi, w różnych rodzinach, różnych miejscach, różnych przyjaciół spotyka. Kto ma pewność, że w każdej z tych konfiguracji na pewno sobie poradzi jest idiotą. Gwoli ścisłości ja nigdy nie będę za popełnianiem samobójstwa, ale żebym miał pewność, że nigdy nie spotka mnie sytuacja, w której będę tego choćby bliski, to jest po prostu arogancja.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Patton zmienił(a) tytuł na Nie żyje Ravgor, wielka postać internetów
1 godzinę temu, Redbad napisał(a):

W czasach gdy facet musi mieć wzrosty, hajsy, tatuaże, najlepiej jeszcze fejm, być szalony, ale i romantyczny, wyróżniać się z tłumu instagramowych gwiazd, masz się zwierzać i otwierać ze łzami w oczach, że nie dajesz rady wstać z wyra 😂

 

Już widzę te rzeszę wyrozumiałych domowych "terapeutek", szykujących się do odbicia że spróchniałej gałązki (bo to nawet nie gałąź)

Hmm rzeczywiście patowa sytuacja, nie mniej jak z powiedzeniem: pracuj mądrze, nie ciężko.

 

Jeśli będziemy się żalić gojom to będziemy kopani po dupie. Goje wszak się kłócą o popis, goje zakładali potulnie maseczki i chcieli na innych przeprowadzać eksperymenty medyczne jak kolega kolegi. Kobiety wyśmieją, faceci zbagatelizują.

A motywacyjny kop w dupę jednemu pomoże innemu nie.

 

Pamiętam jak miałem malucha który się rozjebał, wszystko rozgrzebane, 0 siły i chęci przyszedł kumpel i mówi - chodź, ogarniesz, pomogę Ci z tym gównem i sobie pojeździmy. I zrobiliśmy. Pomogło "weź się w garść", ale przy prawdziwym problemie najprawdopodobniej nie pomoże ale też jw - alkoholik musi przyznać sam przed sobą: tak, mam problem. I wtedy można próbować pomóc, pamiętając że nie każdemu się da i nie każdy doceni.

 

Dlatego jw - w krytycznych sytuacjach potrzeba pomocy specjalistów, urwie rękę to podanie nawet najlepszych suplementów nie pomoże. 

Pomoże realna pomoc jak np to - chłop zapewnił schronienie i dobre słowo, ile miał tyle dał:

Pomaganie to wielka i trudna sztuka, są sytuacje że przypadkowy przechodzień przegada do samobójcy, a w innej sytuacji rodzina i przyjaciele oleją przyszłego debata, trudny i śliski temat. 

 

Nie mniej rzeczywiście taka jest tendencja społeczna, i poprę to takimi dowodami:

Były na Forum tematy o kobiecie która wyskoczyła z okna i o samobójcy który zabił siebie z psem wjeżdżając w drzewo.

Syt.1 - biedna, szkoda że nie żyje, nikt nie pomógł.

Syt.2 - idiota, kretyn, słaby, ojojoj szkoda drzewa, szkoda auta, szkoda pieska i ptaszków w na drzewie. 

Tak samo Anastazja z Grecji - jaka ona biedna. W międzyczasie zamordowano polskiego kierowcę na parkingu - kto o tym mówił?! 

 

EX zastrzelił narzeczonego - zabrać broń, psychopaci z bronią! Ciekawe na kogo głosowali!

Konkubina zamordowała nożem partnera i wplątała dzieci w mataczenie, inna rozjechała go autem - spoko bo kobieta. 

Więc nie rzucać pereł przed wieprze ale nie zostawać obojętnym, to bardzo trudna sztuka pomagać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, tony86 napisał(a):

Pojęć nie tworzy się po to by komuś pomóc, tylko by obiektywnie opisać rzeczywistość

Nie każdy obiektywny opis służy dobru. A warto pomagac ludziom w dołku. Kiedy twoja kobieta byłaby alkoholiczką i zapiła się na smierć zostawiwszy dwójkę waszych nastoletnich dzieci, to obiektywnie byłoby rzec: wasza matka to patuska, próbowałem jej pomóc, ale zachlała się na śmierć bo była życiowym przegrywem. 

 

Poza tym "przegryw" to nie pojęcie z zakresu psychologii, czy innej dyscypliny naukowej, to pogardliwe slangowe określenie, które stało się modne i już w samym wydźwięku zawstydza i może demotywować. Alkoholika też można zastąpić "jebany pijaczyna", prostytutka "kurwiszon" ale wątpię żeby byli terapeuci, którzy do ludzi z problemami zwracają się: słuchaj kurwiszonie z deprechą, która wynika z tego że się kurwisz... Obiektywne, ale niekoniecznie terapeutyczne. Chyba że jako terapia szokowa przyjaciela.

 

 

Edytowane przez Redbad
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Redbad napisał(a):

...

Poza tym "przegrywa" to nie pojęcie za zakresu psychologii, czy innej dyscypliny naukowej, to pogardliwe slangowe określenie, które stało się modne i już w samym wydźwięku zawstydza i może demotywować. Alkoholika też można zastąpić "jebany pijaczyna", prostytutka "kurwiszon" ale wątpię żeby byli terapeuci, którzy do ludzi z problemami zwracają się: słuchaj kurwiszonie z deprechą, która wynika z tego że się kurwisz... Obiektywne, ale niekoniecznie terapeutyczne. Chyba że jako terapia szokowa przyjaciela.

Można człowiekiem potrząsnąć, jeśli wiesz, że przyniesie to odpowiedni skutek, ale tutaj stosowanie słowa "przegryw" to zwyczajnie plucie na czyjś grób. Ja rozumiem, że całe to rozemocjonowanie i tyrańska empatia, którą widzimy dzisiaj w kulturze (patrz. body positivity) to przesada, ale jechanie po człowieku, który już nie żyje albo jest tak złamany, że się podnieść nie może, to głupie okrucieństwo.

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, I1ariusz napisał(a):

Laski mają się lepiej choćby dlatego, że nie jadą po sobie od przegrywów. Człowiek różne ma koleje losu, z różnym kodem genetycznym się rodzi, w różnych rodzinach, różnych miejscach, różnych przyjaciół spotyka. Kto ma pewność, że w każdej z tych konfiguracji na pewno sobie poradzi jest idiotą

Dokładnie. Określanie kogoś mianem przegrywa, utrwalanie wzroca przegrywa, do którego każdy kolejny internetowy napinacz dorzuci swoje cechy przegrywa, na pewno bardziej szkodzi ogółowi niż pomaga. Owszem, czasem terapia szokowa, czy wyjaśnienie w prostych wojskowych słowach odnosi skutek, ale tak jak napisałeś - trzeba brać czyjś życiowy kontekst pod uwagę, a tyle życiorysów dorastania ile ludzi na ziemi.

 

No ale teraz mamy taką kulturę - pogarda, hejt, agresja, wykluczenie to znak naszych czasów. Pokazuje to ulica, internet, czy nasze znajomości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tematu, Ravgor był bardzo popularny 10 lat temu- potem zniknął bo przestał nagrywać. 

 

Jego kanał YT był na drodze do 1mln subskrypcji. Lubiłem jego poczucie humoru, nie były to żadne "patologiczne" filmy, tylko normalny chłopak robił pranki, ale z wyczuciem. 

 

Wtedy, mając 20 lat i pracując za minimalną, myślałem o nim, że odniósł sukces. Wydawało mi się, że ma kase z YT i sponsorów i niczym nie musi się przejmować. 

 

Jednak pamiętam, chyba był to rok 2015, wrzucił film w którym mówił, że wyprowadza się na Teneryfe, bo w Polsce ludzie są spięci, nie mają poczucia humoru i są wrogo nastawieni do jego osoby. 

 

Więc jak dla mnie, jest to kolejny dobitny przykład, że nawet osoba która wygląda na szczęśliwą, która ma coś, czego inni mogą pozazdrościć, w głowie może przechodzić dramat. 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, spacemarine napisał(a):

Robin Williams też był wesoły i wiemy jak skończył, często komedianci mają dużą depresję, wręcz komedia to taka autoterapia dla nich,

Z Edziem Listonoszem, ze Świata według Kiepskich było chyba podobnie, jego syn popełnił samobójstwo.

 

12 godzin temu, tony86 napisał(a):

Kiedyś każdy dzieciak chciał być policjantem, żołnierzem, strażakiem, kosmonautą. Dziś każdy chce być infuencerem albo youtuberem. No to proszę - koleś skończył informatykę, po tylu latach byłby programistą 25k, chata wóz kobita dzieciaki wakacje pod palemką. Ale postanowił gonić za modą, i wyszedł na tym jak wyszedł. Ileż to już było takich gwiazdek na polskim YT, co zdobywali na parę lat popularność, a potem moda na trend który ich wzniósł przemijała, albo im kończyły się pomysły, albo z innych względów popadli w niełaskę. 

 

@tony86 ogólnie to z Twoim postem, którego fragment zacytowałem powyżej, nie zgadzam się, mam na myśli ten wydźwięk lekceważący depresję jako chorobę oraz darwinizm. Ale z powyżej zacytowanym fragmentem zgadzam się; dzieci powinno się nakierowywać, aby próbowaly różnych rzeczy, opowiadać o różnych zawodach, gdzie i jakie można mieć możliwości i drogi rozwoju. Bo inaczej, to wychodzą zagubieni nastolatkowie, którzy nie wiedzą na jaki profil do liceum iść, potem na jakie studia i do jakiej pracy, i w ogóle co ze sobą zrobić (albo jaki profil w technikum wybrać i w jakiej branży pracować).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, Redbad said:

Nie każdy obiektywny opis służy dobru.

 

Nie musi. Jestem przeciwnikiem popularnego obecnie na lewicy trendu do naginania języka i pojęć właśnie w imię rzekomego (bo opatrznie rozumianego) dobra. Nie mówmy gruba, mówmy plus size. Nie mówmy że coś jest prawdą, bo każdy może mieć swoją, i może go to urazić. Nie tędy droga. Rzeczy trzeba nazywać po imieniu.

 

16 minutes ago, Redbad said:

Poza tym "przegryw" to nie pojęcie z zakresu psychologii, czy innej dyscypliny naukowej, to pogardliwe slangowe określenie, które stało się modne i już w samym wydźwięku zawstydza i może demotywować. Alkoholika też można zastąpić "jebany pijaczyna", prostytutka "kurwiszon" ale wątpię żeby byli terapeuci, którzy do ludzi z problemami zwracają się: słuchaj kurwiszonie z deprechą, która wynika z tego że się kurwisz...

 

To chętnie usłyszę jaką masz dla tego słowa alternatywę. Nie trzeba mówić kurwiszon, bo mamy prostytutkę, mamy divę czy wreszcie profesjonalistkę. A przegrywa czym zastąpisz? Określenie frajer jest jeszcze bardziej negatywne, a przy tym mniej jednoznaczne, bo kojarzy się z wykorzystaniem, a tutaj nie o to chodzi. 

 

I jasne że to określenie jest zawstydzające, bo jego znaczenie takie jest, nie sam dźwięk słowa. Jakiego innego słowa byś nie wymyślił, ono będzie zawstydzające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, tony86 napisał(a):

Nie musi. Jestem przeciwnikiem popularnego obecnie na lewicy trendu do naginania języka i pojęć właśnie w imię rzekomego (bo opatrznie rozumianego) dobra

Też nie jestem za krucjatą lewicy mająca na celu wypaczać rzeczywistość, ale w drugą stronę rodzi się skrajność - czyli tworzenie pojęć z ładunkiem pogardy, wrogości, wykluczenia, za tym też nie jestem. Wolalbym uzdrawiać społeczeństwo niż poszerzać statystyki samobójstw, a stygmatyzacja mocnymi określeniami, nazwami chyba w tym nie pomaga.

 

14 minut temu, tony86 napisał(a):

A przegrywa czym zastąpisz? Określenie frajer jest jeszcze bardziej negatywne, a przy tym mniej jednoznaczne, bo kojarzy się z wykorzystaniem, a tutaj nie o to chodzi

Dobre porównanie - przegryw to nowy frajer, taki współczesny z cechami właściwymi erze socjal mediów. Nie mam pomysłu na jedno określenie w tej chwili, i nawet nie chodzi o to, że kogoś ranię, ale czy nie lepiej zamiast wmawiać komuś "przegrywa" starać się przekonać go jak stać się najlepszą wersją siebie? Przecież taka edukacja jest szkodliwa już na poziomie dziecka wmawiaj mu przez 18 lat: ty nieudaczniku, ty przgerywie, ty frajerzyno, masz być oganiaczem, a nie patologicznym przegrywem, wstydzę się takiego przegrywa. 1 na 10 wyciągnie z tego motywację, ale trauma i tak zostawi ślad. Reszta wyrośnie na ludzi uszkodzonych społecznie.

 

 

Edytowane przez Redbad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, krzy_siek napisał(a):

Z Edziem Listonoszem, ze Świata według Kiepskich było chyba podobnie, jego syn popełnił samobójstwo.

 

@tony86 ogólnie to z Twoim postem, którego fragment zacytowałem powyżej, nie zgadzam się, mam na myśli ten wydźwięk lekceważący depresję jako chorobę oraz darwinizm. Ale z powyżej zacytowanym fragmentem zgadzam się; dzieci powinno się nakierowywać, aby próbowaly różnych rzeczy, opowiadać o różnych zawodach, gdzie i jakie można mieć możliwości i drogi rozwoju. Bo inaczej, to wychodzą zagubieni nastolatkowie, którzy nie wiedzą na jaki profil do liceum iść, potem na jakie studia i do jakiej pracy, i w ogóle co ze sobą zrobić (albo jaki profil w technikum wybrać i w jakiej branży pracować).

 

Kolega akurat wspomniał ciekawą rzecz, moda na pranki szybko przeminęła i takie no nie oszukujmy się pajacowanie dawało dużo wyświetleń i można było nieźle zarobić ale jak google ubił zyski z reklam i moda przeminęła to nawet wielkie kanały przestały być zyskowne, inne sprawa że dzieciaki po prostu dorosły i jeśli ktoś nie zmienił treści na kanale to kanał po prostu upadał. Wiem że ator to ie jest dobry przykład ale gość zaczynał od gierek i stopniowo zmienił kanał na ogólny tematyczno polityczny, raz ż sam jest dziennikarzem to jego audiencja dorosła i byłą zainteresowana czymś innym niż tyko gierkami.

 

Ogólnie szkoda chłopa i przestroga dla osób szukających fejmu w necie

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Redbad niby nie podajesz, ale podajesz, tym słowem faktycznie może być nieudacznik, mniej trendy ale podobnie w punkt. I oczywiście również jest zawstydzające.

 

Ja nie mówię żeby chodzić i ludzi prosto w oczy nazywać nieudacznikami i przegrywami, do tego w ramach wyzwiska. Mówię tylko że to pojęcie ma sens, przenosi informację, dlatego jest użyteczne. Jak go stosować, jak ze wszystkimi słowami nacechowanymi emocjonalnie oczywiście z wyczuciem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, tony86 napisał(a):

Jak go stosować, jak ze wszystkimi słowami nacechowanymi emocjonalnie oczywiście z wyczuciem.

No tu jest sedno. Tylko kiedy jakieś slangowe słowo się upowszechnia to zaczyna definiować zjawisko, a ze zjawiskiem utożsamiają się ludzie, czasem błędnie. Bo kim jest przegryw? Pamiętam była tutaj na forum szeroka dyskusja nad definicją. Trudno było doprecyzować. A to może spowodować efekt "180cm". Ile to normalnych, fajnych chłopów nawet tutaj zaczęło sobie ujmować bo nie mają złoty osiemdziesiąt wzorstu. Czy inne utrwalane mity jak kwadratowa szczena bez której nie masz szans u kobiet.

 

 

Edytowane przez Redbad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź swą zacznę od przytoczenia pierwszego z brzegu linku opisującego depresję jako chorobę:

 

https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/psychiatria/depresja-przyczyny-objawy-rodzaje-i-leczenie-rozwiaz-test-i-sprawdz-czy-masz-depresje-aa-iMuT-DXS7-yzDs.html#co-to-jest-depresja

 

 

 

Możemy patrzeć, na to zjawisko według mnie wieloaspektowo:

 

1) Można patrzeć na ten problem, jako na brak produkowania odpowiednich hormonów w organizmie (dopamina) – wtedy zatrzymujemy się tylko i wyłącznie na aspekcie medycznym – idziemy do odpowiedniego specjalisty, dostajemy odpowiednie pigułki w zależności od diagnozy jak ciężka jest to przypadłość (np. popularny faxolet należący do leków typu SSRI (https://pl.wikipedia.org/wiki/Selektywne_inhibitory_zwrotnego_wychwytu_serotoniny ) które mają na celu nas od strony medycznej poskładać, i można by powiedzieć, że sprawa załatwiona dajemy radę funkcjonować na tym świecie.

 

2) Możemy zatrzymać się na bardzo popularnym aspekcie jak brak chęci do życia, apatia itp., itd. Wtedy duża część z nas będzie mówić / pisać do takiego kogoś ( jak w przypadku forum naszego chociażby ) i radzić takiej osobie :

 

a) Weź się w garść

 

b) Chłopaki nie płaczą

 

c) Nie bądź przegrywem

 

d) Nie zachowuj się jak ciota

 

I teoretycznie można by rzec, że trzeba czasami kimś wstrząsnąć aby ten ktoś się ogarnął. Okej jest to fakt, ale mówmy sobie szczerze nie na wszystkich to działa.

 

Wysyłamy takiego kogoś do lekarza, na terapię itp. Tylko w tym momencie trzeba zadać sobie pytanie – czy taki ktoś kwalifikuje się na terapię, albo czy tej terapii chce – czy też woli grać cały czas skrzywdzone dziecko nad którym każdy się będzie rozwodził i dawał takiemu komuś atencję.

 

Tak jak zauważyli bracia w poprzednich wypowiedziach, żeby coś zrobić z problemem, trzeba wpierw przyznać się do niego przed samym sobą i chcieć chociażby spróbować zmiany ( choć nie lubię używać tego stwierdzenia, bo zakłada ono możliwość rezygnacji jeśli coś nie będzie szło tak jak byśmy tego chcieli - ,,nie dam rady” , ,,to za trudne dla mnie” , ,, mi już nic / nikt nie może pomóc)

 

 

 

Ale zmierzając do puenty:

 

1) Czy zastanawialiście się skąd biorą się takie stany emocjonalne w człowieku?

 

I tu można podać różne przyczyny ( ile osób tyle teorii) ale wymienię kilka najpopularniejszych:

 

- Śmierć bliskiej osoby - Bohdan Smoleń chociażby

 

- Nieprzepracowane rozstanie z partnerem / partnerką - patrz Poznań i ostatnie wydarzenia.

 

- Brak pomysłu na siebie i na utrzymanie swojej osoby - według mnie ten właśnie bohater niniejszego wątku

 

- Zdrada partnera/partnerki – nieprzepracowana - tu ukłon w stronę naszych formowych ruchaczy (jak ktoś nie skapował to piszę to z sarkazmem)

 

2) I teraz najważniejsze - co my zrobiliśmy aby naszym znajomym w jakiś sposób pomóc przepracować te wydarzenia. Okej można powiedzieć, że poradziliśmy pójście do specjalisty itp. Ale ile czasu takiemu komuś poświęcamy w znajomości z daną osobą? Czy choć raz na jakiś spotykamy się by w męskim gronie wspólnie poprzebywać? Wypić to przysłowiowe piwo / pójść na mecz podrzeć gębę na stadionie/ wyjechać na ryby – tak po prostu bez zbędnego gadania i moralizatorstwa ? Ilu z nas zdobyło się na odwagę by załamanemu koledze powiedzieć – słuchaj ja nie dam rady ci pomóc bo mnie to przerasta – ale masz znalazłem ci tu numer do dobrego specjalisty pójdź z nim pogadaj, a ze mną zawsze możesz wyskoczyć na piwko / cokolwiek innego – tu trzeba być też rozważnym i nie pić z osobą która bierze leki bo może jej od tego jeszcze bardziej odwalić.

 

 

 

Tyle narzekamy, że kobiety mają pomoc, wsparcie itp. I przez to odsetek kobiet targających się na swoje życie w sposób skuteczny jest o wiele niższy niż u facetów. Ale sami jednocześnie gotujemy sobie ten los, wtłaczając w głowy młodych chłopaków te teksty o byciu samcem alfą , sigmą itp. ( okej są takie osoby ale w większości świat na betach stoi), zapominając, że nie trzeba być alfą i omegą we wszystkim, starczy byś był Zaj..sty w jednej konkretnej rzeczy i już w niej będziesz właśnie alfą. Jest ogrom filmów na youtubie, bazowanych na serialu Peaky Blinders - wałkowane niemal cały czas – bądź sigmą srigmą to jedyna droga itp. A potem jak taki młody chłopak się tym naćpa i przychodzi zderzenie z rzeczywistością to mamy wysyp młodocianych ciap, które nie wiedzą co z sobą zrobić, bo dziewczyna rzuciła/zdradziła, bo skończył studia i chciał od razu dostawać 15k na rękę, itp., a tu klops i zderzenie z rzeczywistością i garść tabletek do łykania czy krawat na szyję, bo nie jest tak kolorowo jak w mediach podają.  

 

 

 

Także Panowie pamiętajmy, że w jedności siła – nie w byciu jakąś sigmą, ale w posiadaniu własnej watahy/byciu częścią jakiejś watahy. Nasze brzoskwinki to wiedzą i się jakoś trzymają – a my bawimy się w alienację w bycie samowystarczalnymi, twardymi ( nie mówię ze nie powinniśmy tacy być ), boimy się poprosić o pomoc, zamykamy się w swoim świecie a potem wychodzi to co wychodzi.

 

 

 

Ps. Oczywiście moja wypowiedź nie wyczerpuje tematu, ale myśle że swoje zdanie jako tako wyraziłem.

 

 

 

Miłego dnia.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Gorączka napisał(a):

Wypowiedź swą zacznę od przytoczenia pierwszego z brzegu linku opisującego depresję jako chorobę:

 

https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/psychiatria/depresja-przyczyny-objawy-rodzaje-i-leczenie-rozwiaz-test-i-sprawdz-czy-masz-depresje-aa-iMuT-DXS7-yzDs.html#co-to-jest-depresja

 

 

 

Możemy patrzeć, na to zjawisko według mnie wieloaspektowo:

 

1) Można patrzeć na ten problem, jako na brak produkowania odpowiednich hormonów w organizmie (dopamina) – wtedy zatrzymujemy się tylko i wyłącznie na aspekcie medycznym – idziemy do odpowiedniego specjalisty, dostajemy odpowiednie pigułki w zależności od diagnozy jak ciężka jest to przypadłość (np. popularny faxolet należący do leków typu SSRI (https://pl.wikipedia.org/wiki/Selektywne_inhibitory_zwrotnego_wychwytu_serotoniny ) które mają na celu nas od strony medycznej poskładać, i można by powiedzieć, że sprawa załatwiona dajemy radę funkcjonować na tym świecie.

 

2) Możemy zatrzymać się na bardzo popularnym aspekcie jak brak chęci do życia, apatia itp., itd. Wtedy duża część z nas będzie mówić / pisać do takiego kogoś ( jak w przypadku forum naszego chociażby ) i radzić takiej osobie :

 

a) Weź się w garść

 

b) Chłopaki nie płaczą

 

c) Nie bądź przegrywem

 

d) Nie zachowuj się jak ciota

 

I teoretycznie można by rzec, że trzeba czasami kimś wstrząsnąć aby ten ktoś się ogarnął. Okej jest to fakt, ale mówmy sobie szczerze nie na wszystkich to działa.

 

Wysyłamy takiego kogoś do lekarza, na terapię itp. Tylko w tym momencie trzeba zadać sobie pytanie – czy taki ktoś kwalifikuje się na terapię, albo czy tej terapii chce – czy też woli grać cały czas skrzywdzone dziecko nad którym każdy się będzie rozwodził i dawał takiemu komuś atencję.

 

Tak jak zauważyli bracia w poprzednich wypowiedziach, żeby coś zrobić z problemem, trzeba wpierw przyznać się do niego przed samym sobą i chcieć chociażby spróbować zmiany ( choć nie lubię używać tego stwierdzenia, bo zakłada ono możliwość rezygnacji jeśli coś nie będzie szło tak jak byśmy tego chcieli - ,,nie dam rady” , ,,to za trudne dla mnie” , ,, mi już nic / nikt nie może pomóc)

 

 

 

Ale zmierzając do puenty:

 

1) Czy zastanawialiście się skąd biorą się takie stany emocjonalne w człowieku?

 

I tu można podać różne przyczyny ( ile osób tyle teorii) ale wymienię kilka najpopularniejszych:

 

- Śmierć bliskiej osoby - Bohdan Smoleń chociażby

 

- Nieprzepracowane rozstanie z partnerem / partnerką - patrz Poznań i ostatnie wydarzenia.

 

- Brak pomysłu na siebie i na utrzymanie swojej osoby - według mnie ten właśnie bohater niniejszego wątku

 

- Zdrada partnera/partnerki – nieprzepracowana - tu ukłon w stronę naszych formowych ruchaczy (jak ktoś nie skapował to piszę to z sarkazmem)

 

2) I teraz najważniejsze - co my zrobiliśmy aby naszym znajomym w jakiś sposób pomóc przepracować te wydarzenia. Okej można powiedzieć, że poradziliśmy pójście do specjalisty itp. Ale ile czasu takiemu komuś poświęcamy w znajomości z daną osobą? Czy choć raz na jakiś spotykamy się by w męskim gronie wspólnie poprzebywać? Wypić to przysłowiowe piwo / pójść na mecz podrzeć gębę na stadionie/ wyjechać na ryby – tak po prostu bez zbędnego gadania i moralizatorstwa ? Ilu z nas zdobyło się na odwagę by załamanemu koledze powiedzieć – słuchaj ja nie dam rady ci pomóc bo mnie to przerasta – ale masz znalazłem ci tu numer do dobrego specjalisty pójdź z nim pogadaj, a ze mną zawsze możesz wyskoczyć na piwko / cokolwiek innego – tu trzeba być też rozważnym i nie pić z osobą która bierze leki bo może jej od tego jeszcze bardziej odwalić.

 

 

 

Tyle narzekamy, że kobiety mają pomoc, wsparcie itp. I przez to odsetek kobiet targających się na swoje życie w sposób skuteczny jest o wiele niższy niż u facetów. Ale sami jednocześnie gotujemy sobie ten los, wtłaczając w głowy młodych chłopaków te teksty o byciu samcem alfą , sigmą itp. ( okej są takie osoby ale w większości świat na betach stoi), zapominając, że nie trzeba być alfą i omegą we wszystkim, starczy byś był Zaj..sty w jednej konkretnej rzeczy i już w niej będziesz właśnie alfą. Jest ogrom filmów na youtubie, bazowanych na serialu Peaky Blinders - wałkowane niemal cały czas – bądź sigmą srigmą to jedyna droga itp. A potem jak taki młody chłopak się tym naćpa i przychodzi zderzenie z rzeczywistością to mamy wysyp młodocianych ciap, które nie wiedzą co z sobą zrobić, bo dziewczyna rzuciła/zdradziła, bo skończył studia i chciał od razu dostawać 15k na rękę, itp., a tu klops i zderzenie z rzeczywistością i garść tabletek do łykania czy krawat na szyję, bo nie jest tak kolorowo jak w mediach podają.  

 

 

 

Także Panowie pamiętajmy, że w jedności siła – nie w byciu jakąś sigmą, ale w posiadaniu własnej watahy/byciu częścią jakiejś watahy. Nasze brzoskwinki to wiedzą i się jakoś trzymają – a my bawimy się w alienację w bycie samowystarczalnymi, twardymi ( nie mówię ze nie powinniśmy tacy być ), boimy się poprosić o pomoc, zamykamy się w swoim świecie a potem wychodzi to co wychodzi.

 

 

 

Ps. Oczywiście moja wypowiedź nie wyczerpuje tematu, ale myśle że swoje zdanie jako tako wyraziłem.

 

 

 

Miłego dnia.

Mądre rzeczy ale końcówka jest spłycona. Jakie tworzenie grup męskich? Każda znajomość męska kończy się kiedy w otoczeniu pojawia się dupa (co do zasady, z pewnymi wyjątkami, bardzo nielicznymi). Druga sprawa. Przyznasz się facetowi do słabości to on to wykorzysta. By wybić się na tobie. By na zdominowaniu Ciebie wyrwać pannę (efekt alfy). Kobiety mają w naturze zaprogramowane działanie razem (chyba że jest silny samiec to wtedy zaczyna się ogień) faceci mają z natury zaprogramowane aby ze sobą walczyć. Za dużo zdrad męskich wokół żeby tego nie dostrzegać. Chyba że chcesz pogłębiać problem przegrywizmu i będąc słabym szukać oparcia w koledze. Do czasu. Wyjątki są, ale bardzo nieliczne niestety. Należy pamiętać, że czyjąś słabość nieświadomych ludzi umacnia, sygnalizuje ego że są lepsi od nich. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, antyrefleks napisał(a):

Mądre rzeczy ale końcówka jest spłycona. Jakie tworzenie grup męskich? Każda znajomość męska kończy się kiedy w otoczeniu pojawia się dupa (co do zasady, z pewnymi wyjątkami, bardzo nielicznymi). Druga sprawa. Przyznasz się facetowi do słabości to on to wykorzysta. By wybić się na tobie. By na zdominowaniu Ciebie wyrwać pannę (efekt alfy). Kobiety mają w naturze zaprogramowane działanie razem (chyba że jest silny samiec to wtedy zaczyna się ogień) faceci mają z natury zaprogramowane aby ze sobą walczyć. Za dużo zdrad męskich wokół żeby tego nie dostrzegać. Chyba że chcesz pogłębiać problem przegrywizmu i będąc słabym szukać oparcia w koledze. Do czasu. Wyjątki są, ale bardzo nieliczne niestety. Należy pamiętać, że czyjąś słabość nieświadomych ludzi umacnia, sygnalizuje ego że są lepsi od nich. 

Zgadzam się ale nie do końca. Jestem ,,posiadaczem" 2 przyjaciół na których mogę liczyć o każdej porze dnia i nocy, i nie ma wśród nas wykorzystywania słabości drugiego. Każdemu z nich mogę powiedzieć co mnie boli i otrzymać radę z jego strony. Mamy też inne gusta odnośnie kobiet, także o to nigdy też spięć nie było. Ale faktem jest to co napisałeś, że wielu facetów nie miałoby oporu przylecieć koledze kobiety gdyby ta była otwarta na to. Co też potrafi smucić, no ale nie łudźmy się wielu z nas za młodu za dostęp do jaskini sprzedało by własne rodzeństwo. 

    Także do poprzedniej wypowiedzi można dodać - uważaj kogo wpuszczasz w swoje życie. Lepiej mieć 2 zaufanych niż 200 na papierze tylko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, tony86 napisał(a):

Koleś był wesołkiem, ale to było 10 lat temu - wtedy popularne były pranki, to był jego czas, i wtedy z żadną depresją problemów nie miał.

 

W roku 2013 był popularnym 25-letnim youtuberem. W roku 2023 był 35-letnim byłym youtuberem, bez dobrej roboty za to z długami, i niepoukładanym życiem. Czyli był przegrywem, obiektywnie patrząc. I to przegywem z pamięcią lat kiedy był wygrywem.

 

Ogólnie gadek o depresji zazwyczaj nie kupuję. Owszem, zdarzają się takie przypadki kliniczne, ludzie z uszkodzeniami mózgu albo po krytycznych traumach. Ale w większości przypadków chorzy na depresję chorują na leniwą dupę, nieogar, i przegryw, i często są sami sobie winni.

co ty za przeproszeniem *dolisz. 

Depresja istnieje i nie jest to żaden wytwór "lewactwa" czy innych elit.

To nie ma nic wspólnego z lenistwem. Osoby chore na depresje często cierpią na prokrastynację, która wynika z przytłoczenia emocjonalnego. Ci ludzie po prostu nie kontrolują emocji. Często leki na depresje tłumią/osłabiają emocje i dopiero wtedy te osoby są w stanie stanąć na nogi, zacząć wydajnie pracować i uczyć się kontrolowania emocji. Jedne osoby stają się bardziej odporne na wpływ emocjonalny i po zakończeniu terapii antydepresyjnej potrafią stanąć na nogi - a inni nie i dalej po odstawieniu chemii emocje będą nimi rządzić i przyćmiewać rozsądek.

Z lenistwem nie ma to nic wspólnego. Patrzysz ze swojego zbyt wąskiego, anegdotycznego punktu widzenia.

Uważam, że takie posty to jedna z najbardziej toksycznych męskości dla facetów. Nijak to nikomu nie pomoże tylko jeszcze bardziej pogłębi problemy osób chorych na depresję które siedzą na tym forum. Do osób zaburzonych nie da się dotrzeć "na chłopski rozum" w stylu "weź się urwa do roboty leniwcu" albo "poszedłbyś do wosjka to by zrobili z ciebie chłopa a tak to jesteś *izda w rurkach"

Chłop był pracowity teraz tak jak i kiedyś - po prostu SUKCES to nie jest kwestia lenistwa czy jego braku. Sukces raz jest, a raz go nie ma - zwłaszcza jeśli chodzi o takie branże jak bycie "youtuberem" gdzie sukces nie jest czymś stałym - raz o tobie gadają dobrze, kochają cię, zbierają autografy. Innego razu powiesz złe słowo, gest i nagle połowa internetu cię nienawdzi, hejtuje, obrzucają jajkami na żywo. Zarobki drastycznie spadną. Osoby które szybko osiągną sukces a potem tak samo szybko go stracą - przyzwyczajają się szybko do wysokiego stanu życia, a potem nagle nie potrafią odnaleźć się gdy gorzej im się powodzi. Stąd szybko pojawiają się długi i życie ponad stan. Wszystko przez tą sinusoidę - duża kasa bardzo kusi do wygodnego życia, ale w takich ryzykownych branżach trzeba umieć oszczędzać, inwestować i mieć po prostu silną wolę. Do tego dochodzi się LATAMI przez doświadczenie, dlatego często osoby które zaczynają od zarobków 2k -> 5k-> 10k -> 20k ->30k i tak dalej mają tą stabilność, bo ich poziom życia zwiększa się stopniowo.

Takie posty nie wnoszą nic pozytywnego tylko szkodzą i to bardziej niż feministyczne gadanie. Stop toksycznej męskości. Nie lekceważcie depresji. Lenistwo nie bierze się znikąd. Brak "sukcesu" życiowego to nie lenistwo tylko tak po prostu wygląda ten świat - wyścig szczurów. 1000 ludzi biegnie do tej samej mety to logiczne, że tylko garstka będzie na szczycie a reszta klasą średnią lub niżej. 
 

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Gorączka napisał(a):

Ale ile czasu takiemu komuś poświęcamy w znajomości z daną osobą? Czy choć raz na jakiś spotykamy się by w męskim gronie wspólnie poprzebywać? Wypić to przysłowiowe piwo / pójść na mecz podrzeć gębę na stadionie/ wyjechać na ryby – tak po prostu bez zbędnego gadania i moralizatorstwa ?

Mecz odpada. Taka osoba potrzebuja atencji. Piwo też. Piwo czy alkohol ogólnie to depresant. 

Zmniejsza aktywność mózgu. Daje pozorne ukojenie. Apotem pojawia się pokusa by wziąć kolejne, a potem małpeczka. I mamy miks depresji z alkoholizmem. 

A kulturowo alkohol to must have. 

Ryby to jest zarąbisty pomysł. Spławik, nie spinning, czas i rozmowa. 

9 godzin temu, Gorączka napisał(a):

Ilu z nas zdobyło się na odwagę by załamanemu koledze powiedzieć – słuchaj ja nie dam rady ci pomóc bo mnie to przerasta – ale masz znalazłem ci tu numer do dobrego specjalisty pójdź z nim pogadaj, a ze mną zawsze możesz wyskoczyć na piwko / cokolwiek innego – tu trzeba być też rozważnym i nie pić z osobą która bierze leki bo może jej od tego jeszcze bardziej odwalić

Załamany kolega często będzie to dusił w sobie bo chłopaki nie płaczą. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.