Skocz do zawartości

Co cię dziś wkurzyło? Kącik wyładowania negatywnej energii :)


Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, melody napisał:

To się pytamy jego czy pojedzie on na to, że nie bo nie może i dalej kontynuował zmienianie kanałów w tv

Bad Boy pełną gębą. Pewnie nie może opędzić się od kobiet;)

12 minut temu, melody napisał:

pojechał po chrzan i musztardę ...dla siebie

Golonka ma swoje prawa. Chrzan i musztarda to ich podstawa. 

13 minut temu, melody napisał:

Jest mi trochę przykro, bo w córce zawsze pozostaje nadzieja, że gdzieś tam kiedyś ojciec za nią stanie, będzie jej bohaterem itd.

A nie przyszło Ci do głowy by powiedzieć to jemu, nie nam? 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Yolo napisał:
19 minut temu, melody napisał:

Jest mi trochę przykro, bo w córce zawsze pozostaje nadzieja, że gdzieś tam kiedyś ojciec za nią stanie, będzie jej bohaterem itd.

A nie przyszło Ci do głowy by powiedzieć to jemu, nie nam? 

Nie przyszło Ci do głowy by dziewczynie nie dowalać jeszcze bardziej?

O czym ma rozmawiać z ojcem w ogromnych bólach, kiedy on siada sobie na full relaks i delektuje się cierpieniem córki? 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Przecież ja ojcu wielokrotnie mówiłam, nawet jeszcze jako dziecko o takich rzeczach. Przywykłam, że on ma mnie w dupie, więc co po w ogóle zaczynać rozmowę jak scenariusze są takie:

1. Nie będzie słuchał totalnie

2. Stwierdzi "Nie odzywaj się do mnie"

3. Zrobi kłótnie, w której będzie mnie wyzywał on gówniarzy, idiotek i zacznie rzucać talerzami, szklankami, bo nie panuje nad swoimi emocjami 

Jak miałam 7 czy tam 8 lat to po takiej akcji zrzucił mnie ze schodów (a wtedy jeszcze mówiłam słodkim głosikiem "tatuś czemu taki jesteś? nie pij, proszę".

 

Nawet terapeutka kazała mi nie wchodzić w rozmowy z nim. A strzępek nadziei zawsze pozostanie, bo jestem tylko człowiekiem i jego córką kurwa.

Edytowane przez melody
  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

Nie przyszło Ci do głowy by dziewczynie nie dowalać jeszcze bardziej?

 

Cóż.

Przepraszam. I dziękuję Ci że jesteś, zawsze zwarty i gotów.

 

A tak nawiasem, wskażesz miejsca gdzie jej dowaliłem? 

Godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

delektuje się cierpieniem córki? 

Jak doszedłeś do takich wniosków? 

 

@melody

Ok, wyjaśniłaś sytuację. W tym kontekście masz ode mnie mocnego przytulasa, puchar lodów waniliowych i ciepły koc na pocieszenie. Tym razem nie ironizuję.

 

Wcześniej wyglądało to niejednoznacznie i mogło wskazywać na brak empatii ojca, Twoją nadwrażliwość albo po prostu inne podejście do takich spraw. 

Mam inne spojrzenie na tego typu rzeczy, doświadczenia które mnie uodporniły na swój ale i cudzy ból. Może nawet za bardzo. 

 

To, że ojciec jest pierdolnięty nie przyszło mi do głowy.

Skoro jednak Ty to wiesz, powinnaś pogodzić się z pewnymi rzeczami i sobie to przerobić, bo zmienić to raczej nie zmienisz.

 

Inaczej będziesz w ciągłym deficycie emocjonalnym co się odbije na przyszłych relacjach, a potrafi się paskudnie odbić.

Efektem może być ogromne pragnienie bliskości i paniczny lęk przed nią. Widziałem coś takiego i naprawdę nie zazdroszczę tej kobiecie. Albo próba naprawy kogoś podobnego ojcu, jeszcze gorzej.

 

Trzymaj się, dziewczę! 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Yolo
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, melody napisał:

Jak mówiłam, żeby mnie uspokoił to on "nie wie jak"

Niektórzy po prostu nie potrafią pocieszać, niby nic złego, ale skoro pocieszac nie umie powinien zadziałać. W końcu facet=działanie.

Przykro mi, że nie masz wsparcia w tacie ?

1 godzinę temu, melody napisał:

Szybko poleciałam na sofę w salonie i zaczęły się dodatkowo skurcze 10/10

Sorry za pytanie, ale czy ty się badalaś na endometriozę?

I tylko dodam od siebie, bo doczytałam. Rozumiem, że z mamą jesteście współuzależnione i przeżywacie to co on robi. 

Może warto poszukać wsparcia i np grup samopomocowych dla rodzin osób uzależnionych? Mogę Cię pokierować jeśli będziesz chciała.

Jedno jest pewne - trzeba nauczyć się nie brać do siebie rzeczy na które ty nie masz bezpośrednio wpływu. I drugie - to jest w nim problem a nie w Tobie, bo możesz się obwiniać podświadomie nawet za jego reakcje. To częste u DDA. 

Współczuję bardzo. I ściskam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Yolo napisał:

 

@melody

Ok, wyjaśniłaś sytuację. W tym kontekście masz ode mnie mocnego przytulasa, puchar lodów waniliowych i ciepły koc na pocieszenie. Tym razem nie ironizuję.

 

Wcześniej wyglądało to niejednoznacznie i mogło wskazywać na brak empatii ojca, Twoją nadwrażliwość albo po prostu inne podejście do takich spraw. 

Mam inne spojrzenie na tego typu rzeczy, doświadczenia które mnie uodporniły na swój ale i cudzy ból. Może nawet za bardzo. 

 

To, że ojciec jest pierdolnięty nie przyszło mi do głowy.

Skoro jednak Ty to wiesz, powinnaś pogodzić się z pewnymi rzeczami i sobie to przerobić, bo zmienić to raczej nie zmienisz.

 

Inaczej będziesz w ciągłym deficycie emocjonalnym co się odbije na przyszłych relacjach, a potrafi się paskudnie odbić.

Efektem może być ogromne pragnienie bliskości i paniczny lęk przed nią. Widziałem coś takiego i naprawdę nie zazdroszczę tej kobiecie. Albo próba naprawy kogoś podobnego ojcu, jeszcze gorzej.

 

Trzymaj się, dziewczę! 

Rozumiem, tamtą wiadomość utrzymałam w dość lekkim tonie, bo oczywiście jest mi przykro, ale też sama kuriozalność sytuacji z tą musztardą i chrzanem mnie śmieszy. Ogólnie pogodziłam się z tym jakiego mam ojca, stąd nie wchodzę z nim w konfrontacje, ani nie robię większych nadziei na jego boską przemianę (mówię "ogólnie" i "większych", bo proces jeszcze trwa). 

Deficyt emocjonalny na pewno jest, ale nie mam panicznych lęków przed bliskością, zranieniem itd. Staram się zdrowo podchodzić do relacji i wybierać sobie do towarzystwa dobrych ludzi. Mam drobne problemy i terapię od tego by je naprawić, ale nie będę sobie niszczyła życia przez coś na co nie miałam wpływu.

 

A z tym delektowaniem się z cierpienia @SzatanKrieger ma racje. To jest człowiek bardzo narcystyczny i takie zachowania dają mu satysfakcje. Szczególnie lubi odreagowywać sobie na mnie krzykiem, wyzywaniem mnie, moich problemów, umniejszaniem sukcesów, nienawidzi jak matka ze mną rozmawia i poświęca mi czas. Wszystko strasznie się nasiliło jak zaczęłam osiągać sukcesy na polu naukowym i w życiu za co jeszcze bardziej mnie znienawidził. Ogólnie nienawidzi mnie, nie ma do mnie szacunku i gnojąc mnie rośnie we własnych oczach. 

 

Godzinę temu, MalVina napisał:

Niektórzy po prostu nie potrafią pocieszać, niby nic złego, ale skoro pocieszac nie umie powinien zadziałać. W końcu facet=działanie.

Przykro mi, że nie masz wsparcia w tacie ?

 

Wiem, dlatego dużo nie wymagam. Wystarczyłoby jakieś "Będę przy tobie, oddychaj spokojnie". No cokolwiek, doceniłabym.

Godzinę temu, MalVina napisał:

Sorry za pytanie, ale czy ty się badalaś na endometriozę?

Nie badałam. Ogólnie to mój 2 okres podczas którego mam takie jazdy i do bólu pasuje do "Zespołu bolesnego miesiączkowanie" (Z tym, że u mnie nie trwa to 12-24h tylko 1,5-2h i występuje o podobnej porze i dniu cyklu. Jest to horror, największy ból jaki kiedykolwiek w życiu miałam). Byłam łącznie prawie 7 lat pod opieką ginekologa i co kilka miesięcy USG. Dokładnie rok temu we wrześniu pierwszy raz zaczęłam mieć "normalny" okres bez żadnych wspomagaczy. Pewnie jak za miesiąc jeszcze raz się to powtórzy to pójdę się zbadać. Daję też sobie trochę czasu, bo mam nieuregulowany cykl po przebojach i co chwilę mnie czymś zaskakuje. Choć to co mam od dwóch miesięcy jest czymś jak do tej pory najgorszym.

Edytowane przez melody
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@melody głupio mi tak pisać na forum, ale mamy trochę punktów wspólnych :) . Powiem krótko- trzymaj się dziewczyno. Przyznam się szczerze, że ja akurat rozumiem wybór "lekkiego tonu", rozumiem ten dystans, jaki starasz się mieć, ten smutny kompromis w relacji z ojcem i tym samym- moim zdaniem- także z samą sobą. Ja nauczyłam się jednego:

 

54 minuty temu, melody napisał:

Wiem, dlatego dużo nie wymagam. Wystarczyłoby jakieś "Będę przy tobie, oddychaj spokojnie". No cokolwiek, doceniłabym.

Według mnie błąd. Coś mi mówi, że Ty w zasadzie nic od niego nie wymagasz. Za to od siebie pewnie od cholery.

Można być za dobrym dzieckiem dla swoich rodziców, jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi. 

 

2 godziny temu, Yolo napisał:
3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

delektuje się cierpieniem córki? 

Jak doszedłeś do takich wniosków? 

Normalnie. Jak ktoś jest wrażliwszy, to takie rzeczy "czuje intuicyjnie". :D   Wiem, że to żałośnie brzmi, ale tak jest.  Z resztą- przepraszam @melody- język dużo mówi o człowieku.  Tyle, więcej nie mówię, bo ani moim celem nie jest dowalanie się do kogoś ani tym bardziej rozgrzebywanie czyichś problemów.

Najprawdopodobniej Twój ojciec @melodyjest również ofiarą własnego domu, tego co z niego wyniósł. Najprawdopodobniej mentalnie jest dzieckiem tego domu- dalej z niego nie wyszedł. A nie można być równocześnie rodzicem i dzieckiem. Znowu to głupio zabrzmi, ale żeby z tego  wyjść trzeba być mądrym. A mądrość - z tego co widzę - zawsze idzie w parze z wrażliwością. 

 

 

Ot, tyle. Tak się udzieliłam, bo mam rodzinnie podobny problem. Ja wiem jedno- nie ucieknę. Nie, żebym nie chciała- tylko zwyczajnie nie ma dokąd :) 

Także, trzymam kciuki :) 

 

 

 

 

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Wielokropek napisał:

Normalnie. Jak ktoś jest wrażliwszy, to takie rzeczy "czuje intuicyjnie". :D   Wiem, że to żałośnie brzmi, ale tak jest

Z pierwszego postu nic takiego nie wynikało, dlatego chciałem odpowiedzi od autora tej tezy.

Można było pomysleć o niewrażliwym ojcu, nadwrażliwej córce, albo combo tych dwóch. 

 

To, co napisał @SzatanKrieger mogło wynikać z wiedzy spoza tego tematu, albo... no właśnie;)

 

Miałem  do czynienia z nieustannym użalaniem się nad sobą, kiedyś nawet dla uświadomienia podstawiłem pod nos listę z dolegliwościami z ostatniego miesiąca, na jakie eks się uskarżała. 

Niemal codziennie coś innego, byle zyskać uwagę. Takie hobby, zamierzchła historia ;)

 

@melody, nie piję do Ciebie, pokazuję że możemy mieć różne doświadczenia, które wpływają na naszą percepcję.

Ja mam ją nieco skrzywioną, ale też w stosunku do siebie. 

 

A jeśli chodzi o wrażliwość, tak. To jest składowa mądrosci. Ale wyolbrzymiona i nie podbudowana innymi cechami potrafi zrobić z faceta miękką pipę, użalającą się nad sobą i innymi.

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, MalVina napisał:

I tylko dodam od siebie, bo doczytałam. Rozumiem, że z mamą jesteście współuzależnione i przeżywacie to co on robi. 

Może warto poszukać wsparcia i np grup samopomocowych dla rodzin osób uzależnionych? Mogę Cię pokierować jeśli będziesz chciała.

Jedno jest pewne - trzeba nauczyć się nie brać do siebie rzeczy na które ty nie masz bezpośrednio wpływu. I drugie - to jest w nim problem a nie w Tobie, bo możesz się obwiniać podświadomie nawet za jego reakcje. To częste u DDA. 

Współczuję bardzo. I ściskam

Moja mama jest od niego uzależniona, ale właśnie nie widzi za bardzo, że to co on robi jest złe (miała jeszcze gorszego ojca więc jej mąż jest "mniejszym złem). Nigdy też mnie nie broniła. Ja traktuję siebie jako oddzielną jednostkę i często rezygnuję z nazywania go ojcem. Wiem, że jest osobą bezrefleksyjną, która się nie zmieni. Staram się dystansować, unikać kontaktu i zajmować się własnym życiem. Na pewno też się nie obwiniam za jego reakcje. Dobrze wiem dlaczego się na mnie wyżywa i jakie mechanizmy za to odpowiadają (czego on raczej świadomy nie jest). 

Nie mam też pewności czy jestem DDA i czy on jest alkoholikiem. Wiesz, jak to sprawdzić?

 

@Wielokropek Bardzo fajny komentarz i trafny. Odpiszę do Ciebie jutro prywatnie, bo będę mieć pytanie.

 

14 minut temu, Yolo napisał:

Z pierwszegi

postu nic takiego nie wynikało, dlatego chciałem odpowiedzi od autora tej tezy.

Można było pomysleć o niewrażliwym ojcu, nadwrażliwej córce, albo combo tych dwóch. 

 

Miałem  do czynienia z nieustannym użalaniem się nad sobą, kiedyś nawet dla uświadomienia podstawiłem pod nos listę z dolegliwościami z ostatniego miesiąca, na jakie eks się uskarżała. 

Niemal codziennie coś innego, byle zyskać uwagę. Takie hobby, zamierzchła historia ;)

 

@melody, nie piję do Ciebie, pokazuję że możemy mieć różne doświadczenia, które wpływają na naszą percepcję.

Ja mam ją nieco skrzywioną, ale też w stosunku do siebie. 

 

A jeśli chodzi o wrażliwość, tak. To jest składowa mądrosci. Ale wyolbrzymiona i nie podbudowana innymi cechami potrafi zrobić z faceta miękką pipę, użalającą się nad sobą i innymi.

Zgadzam się z tym komentarzem. Ani nie znamy się osobiście, ani tutaj na forum, więc po doświadczeniach własnych mogłeś to w taki, a nie inny sposób zinterpretować. Rozumiem, nie ma problemu :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, melody napisał:

Nie mam też pewności czy jestem DDA i czy on jest alkoholikiem

Istnieje taki termin jak DDD 

Jest tożsame z DDA ale nie musi wiązać się z alkoholem. Chodzi o  rodziny dysfunkcyjne, czasem nawet nie patologiczne. Takie, gdzie dziecko nie zostaje zaspokojone w sposób jaki potrzebuje, a to już kwestia indywidualna. 

Nie chodzi o bezstresowe wychowanie, a o to by sytuacje stresowe były rozładowywane.

Kiedy tak się nie dzieje, a dystresory się kumulują, dochodzi do blokad emocjonalnych, traum, itp. 

To może się odbić na psychice, ale też na zdrowiu fizycznym. 

 

@melody i osoby zainteresowane; wpiszcie sobie w Google 'Nocne Światła DDA'

to cykl świetnych audycji nt. tego jak funkcjonują osoby z tym syndromem i jak sobie radzić.

Sam kanał jest kopalnią wiedzy.

 

@prod1gybmx

Wampiryzm energetyczny to cholernie szerokie pojęcie. 

Mieszczą się w nim też osoby, które poprzez swoją bezradność i użalanie się nad sobą potrafią wysysać z energii, często nieświadomie.

To zresztą jest subiektywne, bo taka osoba dla jednego może być wampirem, dla innego nie.

 

Opisywany przypadek chyba nie był aż tak jednoznaczny, choć kiedy  patrzę z perspektywy czasu to nie jestem całkiem pewien. Dawne dzieje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kumulacje.

Jestem przemęczona, niewyspana, głodna, mam jak zwykle ogromne zaległości w obowiązkach, fasolot chce być tylko noszony i tylko mama mama, jestem pospinana.

Brakuje mi relaksu i czasu dla siebie.

Jutro idę na panieński, mam nadzieję, ze fasolot pojedzie do cioci z rana bo muszę mani i pedi sobie zrobić, i wyciszyć się trochę przed panieńskim, żebym nie była zbyt nerwowa bo nie chcę dymów. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tyle co wkurzyło jak po prostu... mam dziś podły nastrój od samego rana w pracy m.in z powodu kolegi z pracy ( a w zasadzie to nawet dwóch...) , iluzji w której ja żyję i pewnego faktu, który mnie jeszcze tylko dobił. 

Mocno się pokiełbasiło i nie wiem co robić. Z tej całej sytuacji z INFJ zrobiła się sroga telenowela... A ja jedna z głównych ról... Sic! Nie czuję się w takich rolach dobrze, naprawdę...

 

To smutne gdy żywi się do danej osoby silne uczucia... a ona tego nie jest w stanie odwzajemnić... kompletnie dystansuje się, zapodaje " chłodnik" a z drugiej strony jest ktoś, kto pała mocnymi uczuciami ale zaś Ty nic do niego nie czujesz i wiesz, że z tą osobą Ci nie po drodze, tylko serce Ci uparcie mówi, że z tą drugą. Czujesz zaś, że jakby coś się podziało to prędzej czy później tę osobę skrzywdzisz bo możesz zacząć dawać żmudne nadzieje jej na coś co nigdy może nie nastąpić, jeśli w to wejdziesz...

Mam z tyłu głowy niedawno zakończony 6 letni związek... 

 

Innymi słowy, teraz INFJot z pracy mnie trzyma mocno na dystans i zrobił się dość oschły, formalny w interakcji ze mną, praktycznie teraz nie gadamy tak jak wcześniej przed moim zaproszeniem na kawę, stopniowo coraz mniej... A teraz jak teraz wrócił z urlopu i jest jeszcze gorzej...

 

Zaś z drugiej strony jest lider zmiany, który przypomina charakterem byłego (waham się u niego między ISTP a  ESTJ) i ponoć jest we mnie mocno zadurzony (wyczuwałam to od niego jakiś czas temu, ale nie sądziłam, że jest aż tak mocno,,, dowiedziałam się tego od znajomej dziś, która specjalnie mnie zawołała by mi newsa sprzedać. ona zaś usłyszała od chłopaków z innego działu, że on często im o mnie opowiada i byłby w stanie zrobić dla mnie wszystko... :(  ...a ja nie chcę tego gościa krzywdzić... czuję w kościach, że to nie "ten" mimo, że go lubię  ale nie czuję po prostu żadnych romantycznych uczuć do niego :(.  Czuję się okropnie w tej sytuacji. :( Bo co bym nie zrobiła i tak go krzywdzę. I nie zdziwiłabym się jakby wyczuwał, że ja jednak czuje coś więcej do tego drugiego... on, żebym czuła się szczęśliwa zwykle daje mnie z INFJotem na jedną maszynę... ? 

 

Koleżanka nie zmyśla, bo sama jej się pytałam pewnego razu dlaczego jej mężu, który pracuje na tym drugim dziale w sobotę się tak do mnie podejrzanie uśmiechał i był jakby w skowronkach? Do tego znajomy Polak zaczął mnie bezpośrednio pytać, w ten sam dzień, co sądzę o kolegach z mojej zmiany, a później jeszcze dopytał, czy któryś mi się podoba...Ja by uciąć temat, skłamałam, że nie mieszam pracy z życiem prywatnym...Bo szczególnie nie lubie jak on wścibia nos w nie swoje sprawy...

Chłopaki z tokarek jak się okazuje, bardzo kibicują koledze liderowi w podbojach do mnie. 

Mąż znajomej w ogóle sobie w ogóle za cel obrał by mnie uszczęśliwić i mi znaleźć adoratora, w ogóle obydwoje z żonką mnie mile widują u siebie w domu,

Więc... jak znajomej się zapytałam co ten jej mężu taki  a ona jako, że lata po całej fabryce jako sprzątaczka i przez jej uszy przechodzi dużo informacji, doszło do niej info że chłopaki są świadkami tego jak ten mój lider im o mnie opowiada i mnie wychwala. Okazuje się, że często jestem tam na tapecie... ?

Tak wiem, brzmi jak Trudne sprawy Hippie... 

ale...

Niech się cholera ten rok już skończy!!! :( 

 

Teraz to tym bardziej potrzebuję samotności by sobie wszystko poukładać w głowie...

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Claudianne napisał:

Znowu obostrzenia, kiedy to się skończy? Powolutku wprowadzają coraz więcej kontroli. Kiedyś człowiek czytał Orwella '84 i nawet nie wpadłby na to, że podobnych czasów dożyje. Czasy normalności przeminęły bezpowrotnie. 

Te same przemyślenia. To już dobijające jest. 

 

Zamyśliłam się i wjechałam na skrzyżowanie będąc na podrzędnej. Zmartwiło mnie to. Nic się nie stało. Nikt nie jechał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.