Skocz do zawartości

Żona namawia mnie na kredyt. Robię uniki niczym bokser.


Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, RealLife napisał:

Branie kredytu razem z kobietą to jakby wycelować sobie pistolet w głowę i samemu nacisnąć spust. Wiem bo wziąłem. 315 tysi. Teraz chce się rozwieść, i urwa problem jak cholera. Żona już powiedziala, że po rozwodzie żadnego kredytu spłacac nie będzie a mieszkanie sprzedać nie pozwoli. 

Ja mam podobnie jak @RealLife. Nie polecam wspólnego kredytu.

 

Na szczęście nie mamy ślubu ale mimo wszystko kilka lat "emocjonalnych dyskusji o wspolnym przedsięwzięciu finansowym oraz odrębnych jego wizjach" to ogromna strata energii życiowej i czasu.

 

Dobra powiem wprost: awantury i bijatyki "bo masz na to centralnie wyjebane, bo tylko płacisz te raty, czynsz, rachunki, spłacasz dodatkowe kredyty i nic Cię kretynie nie interesuje że odcienie plytek za wanną się nie zgadzają!!! Debilu."

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Bonzo napisał:

"jeszcze przez dwa lata będziemy razem"

Haha dobre hasło do zastosowania wobec partnerki. Tylko parametr czasowy zmodyfikować.

1 minutę temu, brama85 napisał:

jej tato może nam pomóc i odpalić 

No spoko i nie dość że już jesteś jej własnością, to część głosów akcjonariuszy na walnym zgromadzeniu dostanie tatuś.

 

"Walnym" - hm, słowo takie poetyckie, takie niosące znaczenie głębokie. Walne takie.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Imbryk napisał:

bo masz na to centralnie wyjebane, bo tylko płacisz te raty, czynsz, rachunki, spłacasz dodatkowe kredyty i nic Cię kretynie nie interesuje że odcienie plytek za wanną się nie zgadzają!!! Debilu."

Gdybys Ty, miła damo płaciła te raty, regulowała rachunki i spłacała dodatkowe rachunki - to nie tylko na odcień glazury za wanną ale nawet na fakt czy w ogóle w łazience jest jakaś glazura - miałabys wyjebane jednocześnie i centralnie i mimośrodowo.

 

Przypominam Ci, że zgodnie z definicją z fizyki miła damo mimośród jest to tarcza, której środek nie leży na osi obrotu.

 

I nie mów mi, że tu są przekrety jakieś. Choć jestem Cię w stanie nawet zrozumieć - z tymi płytkami za wanną.

Po obaleniu Gierka bowiem - ekipa generała Jaruzelskiego postanowiła zrobić pokazówki ekipie Gierka za przekręty.

Wsadzono do pierdla ministra budownictwa w rządzie Piotra Jaroszewicza. Za to, że za pieniądze ministerstwa gość w swej willi położył eleganckie kafelki w łazience.

Zarzut wynikał wprost z nazwiska tego ministra. Bo gość się nazywał Adam Glazur.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Glazur

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, brama85 said:

Żona jeszcze wspomina, że jej tato może nam pomóc i odpalić małe co nie co, żebyśmy mieli większy wkład własny. I co teraz? Jak takie coś ona rozważa.

Ciężki przypadek, a mówiła na kogo ten kredyt? Dodam, że ja kiedyś miałem laskę, która też bardzo chciała kredyt już po ślubie i mi to nie do końca pasowało pomimo że byłem wtedy jeszcze młody, głupi i zakochany. Ostatecznie wszystko się rozleciało również i z innych powodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie, więc mieszkasz w mieście, więc statystycznie masz 40% szans na rozwód...

 

Ja wiem, że na tym forum nie siedzą ludzie, którzy nie mieli perturbacji z kobietami i czasami zabarwienie różnych wypowiedzi jest bardzo anty kobiece. Do mnie jednak przemawia jeden argument. 40% - to nie bierze się z nikąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, salamanca napisał:

możesz wybudować małą gorzelnię, możesz zrobić sobie bilard w piwnicy, kręgielnie, jesteś panem na włościach. Ba, niektórzy budowali dźwiękoszczelne

O warsztacie na stalowego Rumaka tuż za salonem nie wspomnę!

 

 

Piwnica to znakomite miejsce na basen!

 

Bilard  natomiast stawiasz jako stół i to OSB nakrywasz w przypadku gości ?

(niezapowiedzianych)

 

 

Dźwiękoszczelne?

Cisza nocna jest do 50 m od budynku.

 

CURŁŁA sa sa

Jednak mam dobrze.

Wziąłem kredyt z małżą.( na kawalerkę)

 

Wyprowadziła się.( sama)[ trochę mebelki powozilem]

Teraz spłaca kredyt (sama) bo na nią wzięty A współwłasność jest.

 

Jaki człowiek głópi był jak ją ostrzegał przed wyprowadzką.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, brama85 napisał:

Żona jeszcze wspomina, że jej tato może nam pomóc i odpalić małe co nie co, żebyśmy mieli większy wkład własny. I co teraz? Jak takie coś ona rozważa.

Znam takie przypadki, często kończy się to tym, że teściowie po prostu pchają się buciorami do życia rodziny (wiadomo kogo będą popierać rodzice żony), a jak są jakieś protesty to będzie wypominanie "bo my na mieszkanie wam daliśmy". Mój kolega z żoną był zadłużony u teściów, to teściowa przejęła pałeczkę wwychowaniu dziecka, w tym np. kazała mu dawać czerwone wstążeczki na kołyskę i wózek, by ktoś dziecka nie zauroczył, bo w to wierzyła, i zaczęła się ogólnie mówiąc rządzić w jego domu i życiu. Nienawidził tego, ale co mógł zrobić? Takie coś to opieranie elementarnej potrzeby dachu nad głową na innych ludziach, którzy nie koniecznie zachowają się honorowo i nie wiadomo jak tą zależność wykorzystają. Prawda jest taka, że żadna umowa nie zagwarantuje ci tego, że w razie rozwodu dostaniesz z powrotem swój wkład w mieszkanie. Opcja: mieszkanie będzie na żonę, kredyt na żonę, a ty na piśmie udzielisz żonie pożyczki też odpada, bo z tego co się orientuję, pożyczki bezterminowe (nie na działalność gospodarczą) mogą zostać uznane za przedawnione po 10 latach i kilku tygodniach, choć prawnikiem nie jestem i to należało skonsultować z kimś, kto się lepiej zna. 

Edytowane przez Beckenbauer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, brama85 napisał:

No wspólny.

Jak już byś strasznie chciał go wziąć to weź chociaż taką kwotę, aby rata nie zabiła Cię np za 10 lat. Plus w razie rozstania i dzielenia kredytu, żeby było stac na ratę tylko jedną stronę a nie że musicie oboje zarabiać i mieszkać razem jeszcze 20 lat bo rata ogromna.

 

"Jestem Mini Ratka" jak to kiedyś reklamował jeden jajcarz.

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.12.2018 o 15:34, brama85 napisał:

Od czasu do czasu żonka zaczyna swoją gadkę o kredyciku a ja niewzruszony sobie słucham.

Skoro jest tak jak piszesz to krótka piłka. Podejmij decyzje i żonę o niej poinformuj.

 

Chyba że sam się chcesz wpieprzyć w kredyt z kobietą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, trop napisał:

Skoro jest tak jak piszesz to krótka piłka. Podejmij decyzje i żonę o niej poinformuj.

Na razie omijam banki szerokim łukiem, Czekam na korzystniejsze ceny. Zbieram kasę. Ale czy uda mi się uciszyć żonę. Wątpię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Mały Off top, muszę się pochwalić.

W tym m-cu spłaciłem ostatnią ratę za dom! W 05r wzięliśmy 85k we frankach (tfu) na dokończenie domu 

o pow. 90m2, typu bungalow. Wcześniej w złym czasie sprzedałem mieszkanie 40m2, dlatego zabrakło na dom, no nic.

Pierwsze wpłaty po 600pln, później razem z moją podbiliśmy raty tak że od 10 lat ja płaciłem 1,5k za m-c, + bieżące opłaty związane

z utrzymaniem rodziny. Odkąd poznałem forum, od 4 lat płaciłem już tylko raty, dom, opłaty, wyżywienie mnie nie interesowało.

Był ból dupy, no bo jak, ano tak. W końcu poszła ostatnia rata, nie wiem jaki był koszt kredytu, wolę nie wiedzieć, chata spłacona.

Teraz negocjuję z kobietą ile mam płacić z rachunkami, żeby było na pól. Coś ciężko jej idzie z wyliczeniem kosztów opłat i innych,

pewnie chce mnie zrobić w bambuko. Moja propozycja niezmienna, pińcet i koniec, ból dupy niesamowity, beka jest niezła.?

 

   Teraz o wyższości domu nad mieszkaniem, lub odwrotnie.

W życiu nie wrócił bym do bloku, ta wolność, swoboda, intymność, brak bezpośrednich sąsiadów, większa życzliwość sąsiadów, nie blokersów.

Mieszkanie w bloku to chów klatkowy, nie dziwię się blokersom że muszą jeździć na wycieczki, brak swobody, balkon to jedyna przestrzeń.

Co do kosztów. Dom jest dużo droższy w utrzymaniu niż mieszkanie. Minęło 13 lat od zasiedlenia, wszystko powoli się sypie, wymaga remontu

lub wymiany, w bloku dach, rynny, kostka, ogrodzenie czy inne duperele nie interesują mieszkańca, a w domu wszystko sam.

Ale nie zamienił bym się na chów klatkowy.

 

   Jeszcze co do kolegi @brama85, wiem że własność jest lepsza od wynajmowania. Jeżeli jesteś pewien baby, to bierz ten kredyt,

ale licz się z tym że najbliższe 20 lat masz wyjęte z życiorysu. Będziesz myślał tylko że rata, że kredyt, zostaniesz niewolnikiem.

Pieniędzy będzie brakowało na wszystko, to wiąże się z kłótniami, wyzwiskami, wzajemną nienawiścią i obwinianiem o zaistniałą sytuacją.

Jak jesteś mocny, to bierz zobowiązania, ale pamiętaj że to i tak będzie Twoja wina, a jak przyjdzie co do czego to nie licz na jej poczucie sprawiedliwości

i solidarności w spłacie zobowiązania. Jeżeli zdecydujesz się brać kredyt, to przede wszystkim rozdzielność majątkowa, oddzielne konta, nie ma wspólnej kasy.

Dokręcenie śruby na maxsa, nie ma duperelków, bucików, wycieczek, każda złotówa się liczy. Lekko Ci nie będzie, przez najbliższe 20 lat. Czy Twoja kobieta

da w tej kwestii radę? Zastanów się.

 

Pozdro.

 

Edytowane przez Adolf
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Adolf napisał:

Dom jest dużo droższy w utrzymaniu niż mieszkanie. Minęło 13 lat od zasiedlenia, wszystko powoli się sypie, wymaga remontu

lub wymiany, w bloku dach, rynny, kostka, ogrodzenie czy inne duperele nie interesują mieszkańca, a w domu wszystko sam.

Nie jest. Nie wziąłeś pod uwagę, że przez te 13 lat wszystko było ok, w bloku natomiast czy byłoby ok, czy nie, musiałbyś płacić 350 zł co miesiąc przez te 13 lat. Policz sobie - łącznie to 55 tys. zł.  W domu natomiast póki było wszystko ok, co tak naprawdę płaciłeś? Media (które płacisz oprócz czynszu także i w bloku) no i ogrzewanie. 

Na mieszkanie wydajesz jakieś 600 zł (350+250 media). Ja pamiętam, że dochodziła do tego też zawsze ta nadwyżka za ogrzewanie - to co wliczone w czynsz zwykle okazywało się za mało i trzeba było jeszcze dopłacać 800 zł w skali roku, czyli razem 667 zł miesięcznie. Na dom: koszt roczny ogrzania to ok 2500 zł (208 zł miesięcznie), do tego prąd, woda i media - będzie jakieś 200 zł miesięcznie. Razem 400 zł, czasem wyjdzie 450 - norma. Tak czy siak jakieś 200-250 zł jesteś do przodu co roku. To da praktycznie 40 tys. zł po tych 13 latach. Nie zrobisz za to remontu? Zrobisz, o ile nie masz wszystkiego do wymiany.

 

Inna sprawa, że Ty ciągniesz o ile wiem z naszych podatków dłuższy czas (emerytura policyjna), więc trochę łatwiej było Ci siedzieć w domu, pracować i dojeżdżać do miasta nie musiałeś, dlatego Twoje zdanie jest trochę mało wartościowe w tym temacie. Z drugiej jednak strony, jeśli dom jest blisko miasta - można zajebiście wynajmować, podzielić dom na kilka mieszkań i pompować zajebistą kasę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kolegę, który jest od kilku lat z laską bez ślubu. Ona wzięła kredyt w banku na siebie, mieszkają razem i on spłaca jej połowę tych rat kredytowych. Raczej wątpię, że mają jakąś umowę między sobą. Co w sytuacji jak ona się nagle wypnie na niego. Kumacie taką akcję :>

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minutes ago, misUszatek said:

mieszka to płaci, inaczej płaciłby za wynajem gdzie indziej, dla mnie fair

 

To zależy jaką mieli umowę między sobą. Bo jeśli jemu było lepiej płacić ratę za jej mieszkanie, niż płacić to samo za wynajem, to ok. Gorzej jak ona sobie wymyśliła, że jeleń będzie płacił jej raty za mieszkanie, i tylko po to jej jest potrzebny. 

Ja miałem sytuację, gdzie laska mnie namówiła wręcz, żeby u niej zamieszkać, na warunkach opłaty dzielone na pół, na co się zgodziłem, po czym po 3 miesiącach zażądała żebym płacił więcej o kilka stów, bo niby podniosły jej sie koszty mieszkania, kiedy ja tam zamieszkałem. 
Od słowa do słowa, i wreszcie wybuchła, że jej mąż ( w trakcie rozwodu) przestał płacić raty, więc ja mam wyrównywać, bo ona sama nie da rady spłacać rat. Zareagowałem tak: hahahahahahahahah i wziąłem walizkę.

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, misUszatek napisał:

do końca życia nie będziesz wynajmował

Czemu?

2 godziny temu, doler napisał:

mieszkają razem i on spłaca jej połowę tych rat kredytowych. Raczej wątpię, że mają jakąś umowę między sobą. Co w sytuacji jak ona się nagle wypnie na niego

Czyli płaci za siebie jakby wynajmował mieszkanie od niej. Jak.

 się baba wypnie, on się wyprowadza, ona placi całość rat. Czysto. To co zapłacił, płaciłby również wynajmując.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.