Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

 

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Do pań:

A do pań, w jaki sposób testujecie mężczyzn, macie jakieś swoje ulubione teksty, czy robicie to nieświadomie?

I jak sadzicie skąd w was te wieczne testowanie mężczyzn?

 

Nieświadomie.

Skąd? Bo jesteście dla nas mniej atrakcyjną płcią niż my dla Was.

 

Ja mam zupełnie inny pogląd na męskość/kobiecość, te cechy wskazują na przeciętność. Każdy ze średniej półki, mający problemy z fizycznością chce rekompensować lub rekompensuje swoje braki poprzez zestaw pewnych cech, wyraźnie widać to w temacie o niepełnosprawności.

 

Dlatego właśnie mężczyźni nie testują, bo Wam i tak podoba się większość kobiet (60-80% w zależności od opinii).

 

Feministki zostały zrobione w wała, że kobiecość / męskość to i siamto, bo są niżej w skali smv, tak samo mniej atrakcyjni faceci nabierają się na 'prawdziwy mężczyzna'. Jedni walczą przeciwko, a inni walczą by to mieć, testy zdają Ci co olewają temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Bruxa napisał:

Skąd? Bo jesteście dla nas mniej atrakcyjną płcią niż my dla Was.

Może w tej szerokosci geograficznej, bo faceci zaczeli łykać to co im matki i media wciskają, stali się zniewiesciali...

45 minut temu, Bruxa napisał:

 

Dlatego właśnie mężczyźni nie testują, bo Wam i tak podoba się większość kobiet (60-80% w zależności od opinii).

Żeby bzyknąć, ale żeby być w stanie stworzyć jakieś relacje, to odpowiadałoby nam realnie jakieś 20%, To, że jest tyle "związków" to kwestia podejścia, że lepiej taka, niż żadna, lub tekstów "kto wybrzydza, ten nie rucha", lub ogólnej presji wśród znajomych, że facet, który "ma" kobietę jest bardziej wartościowy, a tego co nie ma, dojeżdżają.... Jak tak stanę z boku, to widzę, że dojeżdżają, bo czują się lepiej, jeśli wiedzą, że ktoś też się użera z kimś, kogo tak na prawdę nie chce, bo sami mają takie życie... Strach przed byciem szykanowanym, ocenianym, obgadywanym... I potem siedzą w takich gównianych relacjach z amatorkami malowania paznokci i netflixa... BO TRZEBA MIEĆ KOBIETĘ.

 

Gdyby te pajace sciągneły cipkę z piedestału, to role by się odwróciły moja droga... dziś nawet jakieś 5/10 nic nie musi, jest odrealniona, a kretyni stają na głowie, prowadzą wielogodzinne dyskusje na temat tego, czego pragnie jakaś do bólu przeciętna kobieta...

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Amperka napisał:

Inna sprawa - mówisz, że o 13.00 przyjedzie do Ciebie kolega, którego dawno nie widziałeś i pewnie będzie wracał z podróży.

I pytasz dziewczynę, czy mogłaby coś tam przyszykować (takie ułatwienie, żeby to już nie był jakiś czerwony szlak dla zawodowców ;))

Jeżeli dziewczynie na Tobie zależy na pewno powinna przygotować coś do jedzenia, upiec jakieś szybkie ciacho, cokolwiek. Może przypalić, może nie dogotować, ale powinna chociaż się postarać.

A co jeśli nie lubi gotować? I zamiast tego dba o rożne inne rzeczy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Zielonooka napisał:

A co jeśli nie lubi gotować? I zamiast tego dba o rożne inne rzeczy.

Hmmm.... myślę, że nie jest skreślona ;)

Ale to już trochę o niej świadczy. Co mam dziecku powiedzieć, jak się zrąbie w pampersa? Nie lubię zmieniać kup, to nie jest moja pasja

- ale robię to, bo mam poczucie obowiązku, bo kocham, bo nie chcę żeby tyłek się odparzył. I każda babka to robi, mimo że wokół nie pachnie lawendą.

A już wobec osoby, którą dobrowolnie wybraliśmy i rzekomo kochamy, nie stać nas na poświęcenie przyszykowania czegoś na szczególną okoliczność. W moim odczuciu nie powinno tak być.

 

No tak, bo dziecko samo nie umie. Ale nawet jak już potrafi, to mama dogadza, to dba, przynosi czyste ubranka. Teoretycznie jeszcze bardziej to powinno przejawiać się w relacji z partnerem/mężem. A tu już zaczyna się licytacja.

Mój mąż w ogóle nie jest wymagający. I są dni, że jemy odgrzewane danie, albo kanapki. Ale jakby przyjechał do niego jakiś przyjaciel z podróży, czy ktokolwiek kogo chce ugościć - to nie wyobrażam sobie wtedy (nie mając gorączki/wirusa/świnki) żebym nie przyszykowała obiadu.

Tak jakby mój mąż nie wyjechał po moją mamę jakby przyjechała busem do nas i nie pomógł jej wnieść walizki - dla mnie kosmos.

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Amperka napisał:

Hmmm.... myślę, że nie jest skreślona ;)

Ale to już trochę o niej świadczy. Co mam dziecku powiedzieć, jak się zrąbie w pampersa? Nie lubię zmieniać kup, to nie jest moja pasja.

- ale robię to, bo mam poczucie obowiązku, bo kochamy, bo nie chcemy żeby tyłek się odparzył. I każda babka to robi, mimo że wokół nie pachnie lawendą.

A już wobec osoby, którą dobrowolnie wybraliśmy i rzekomo kochamy, nie stać nas na poświęcenie przyszykowania czegoś na szczególną okoliczność. W moim odczuciu nie powinno tak być.

 

No tak, tylko, że to są dwie rożne rzeczy tak naprawdę. 

To jest małe dziecko. Nie dorosły człowiek. Zawsze mogą to robić na zmianę. W tych czasach mężczyźni nie chcą być tzw. bankomatami, a kobieta np. nie chce być gosposią. Co jeśli gdy oboje pracują? Facet przecież nie ma dwóch lewych rąk. I z tego wszystkiego by wychodziło to, że mimo oboje pracują to kobieta ma więcej obowiązków bo jeszcze dom. A dbanie o sprzęty AGD i RTV to trochę co innego. Nie psują się co tydzień. ? 

11 minut temu, Amperka napisał:

nie stać nas na poświęcenie przyszykowania czegoś na szczególną okoliczność. W moim odczuciu nie powinno tak być.

Zawsze można razem coś zrobić. :) Jeśli nie lubi to nie znaczy, że nigdy tego nie robi. 

Przecież nawet mężczyźni są lepszymi kucharzami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może płeć faceci jest mniej atrakcyjna, ale płeć mężczyźni już z pewnością nie. Facet weźmie każdą z 60-70% kobiet, tak jak kobieta 20% facetów. Natomiast mężczyzna to sobie weźmie 1% kobiet, bo może na tyle zwróci uwagę, bo ma taki wybór!

 

Rozglądnijcie się po ulicach, ile tam biega ładnych młodych mewek z 8-9-10 SMV, szczególnie we wakacje, nie wiem, jak u Was, ale ja tu w Sanremo widzę zatrzęsienie i tylko max 2/10 są damaged, przynajmniej z wyglądu.

 

A teraz ilu mijacie na ulicy mężczyzn, którzy są grounded, słowami Mata Crossa? Ilu widzicie mężczyzn, którzy coś mogą, coś sobą reprezentują, dobrze wyglądają i nie są zajęci? No właśnie... No właśnie.   

 

Dlatego, bo ciężko by taki facet się długo uchował, więc przeważnie ma już trzy kobiety przypadające na siebie: żonę po rozwodzie, która ciągnie alimenty, nową partnerkę, z którą na codzień sypia i sekretarkę, lub kelnerkę, która mu robi już zabaione w delegacji, bo chce wskoczyć na tę trzecią.  Oczywiście mówimy tu o facetach typu @Chadeusz, kolego bez obrazy, lub o personie, którą sam wirtualnie wykreowałeś, bo nie wiem, kim naprawdę jesteś, a gdzie tam dopiero do mężczyzn z honorem i zasadami? Tych jest jeszcze trudniej ustrzelić, bo by dorobić się, czy uzyskać znaczenie honorowo to trzeba być dopiero niezapominajką za syberyjskim widnokręgiem.

 

Także dziewczyny, kobiety, czytające to forum anonimowo lub nie, weźcie sobie dobrze do serca to, co napisała @Amperka bo ja waszą przyszłość inaczej słabo widzę. Idą ciężkie czasy, będą bankrutować państwa, kończyć się socjale, posady, ale przede wszystkim resetu pojęciowego, gdzie ludzie otrzeźwieją z tego marszu zombie, przynajmniej ci, dla których jest jeszcze genetyczna szansa i wtedy sznur adoratorów do każdej laski za to, że tylko jest rozwieje się jak poranna mgiełka kiedy wyjrzy słońce po nocy wartości.

 

Do wyboru będzie bycie numerem w chińskim systemie kontroli bydła i zasilanie strzykawką, albo w mocnym klanie na jego obrzeżach. I tym paniom, które się do takiego klanu załapią, na którego czele stoi silny mężczyzna, będzie się dobrze wiodło, a z nieco słabszymi w ogóle przeżyją. To już widać w Europie Zachodniej jak zaczynają się organizować ludzie, którzy myślą wiele lat do przodu, a nie do następnych wyborów, czy do 1szego, albo do najbliższych wakacji. 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Zielonooka napisał:

Zawsze można razem coś zrobić. :) Jeśli nie lubi to nie znaczy, że nigdy tego nie robi. 

Przecież nawet mężczyźni są lepszymi kucharzami. 

Zgadzam się, jak się tak para dobierze to ok.

Ale już zaczyna się... a czemu sam nie zrobi, a przecież może pomóc, a niech najpierw on pokaże, że mu zależy, ja się narobię i co z tego będę miała?

A dlaczego po prostu nie zrobić tego obiadu, najlepiej jak się potrafi? Tak jak się robi dla dziecka na urodziny.

 

Bo boisz się, że okażesz się frajerką, która zrobiła obiad, nadstawiła tyłka, którą zostawiono i nikt tego nie docenił. Bo wmówiono nam, że ten który zjadł i poruchał to sprytny, a Ty głupia. A ja staram się zachowywać honorowo i robię co do mnie należy i rosnę w swoich oczach, a jak ktoś to zhańbi i wykorzysta, to już nie moja rzecz. Ale jakoś dziwnie nikt tak jeszcze nie postąpił - bo tak się nie dzieje, jak się otaczasz dobrymi ludźmi (nie musi ich być wielu).

 

Hahaha, mój mąż zawsze mówi, że w wojsku byłabym dowódcą artylerii, bo z głupiego tematu potrafię takie działa wytoczyć i taką wzniosłą dyskusję zapoczątkować. Bo przecież zaczęło się od obiadu o 13.00 a ja tu coś o honorze :D

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Amperka napisał:

Bo wmówiono nam, że ten który zjadł i poruchał to sprytny, a Ty głupia. A ja staram się zachowywać honorowo i robię co do mnie należy i rosnę w swoich oczach, a jak ktoś to zhańbi i wykorzysta, to już nie moja rzecz

Po prostu bardzo przykro mi by było jakby ktoś mnie zhańbił. Nie mam psychiki ze stali. Może Ty masz. To fajnie, też bym chciała. 

25 minut temu, Amperka napisał:

Ale już zaczyna się... a czemu sam nie zrobi, a przecież może pomóc, a niech najpierw on pokaże, że mu zależy, ja się narobię i co z tego będę miała?

A dlaczego po prostu nie zrobić tego obiadu, najlepiej jak się potrafi? Tak jak się robi dla dziecka na urodziny.

Bo zobacz. Oboje pracują to większość obowiązków ma i tak kobieta. Pracują mniej więcej tyle samo. W sumie zazdroszczę. 

Oczywiście powinno dbać się o drugą osobę. Nie chce nikogo wykorzystywać. Ale również ja sama nie chce być wykorzystana. I tyle. :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po cóż marnować energię oraz nerwy na jakiekolwiek testowanie? Jasne, wchodząc w relację nie poznajemy dobrze drugiej osoby, do tego potrzebne są lata, trudniejsze i łatwiejsze próby. Osobiście jednak nie widzę sensu celowego doprowadzania do sytuacji testowych, a obserwowanie tych naturalnie powstałych, ale też bez radykalizmu. Sądzę jednak, że nie można traktować zero-jedynkowo, czasem noga się może powinąć w nawet najbardziej banalnym momencie, czego skutkiem może być przekreślenie człowieka. Nie jestem za sprawdzaniem czy ktoś jest wystarczająco mężczyzną, bo jest odpowiedzialny/zdecydowany/energiczny lub wystarczającą kobietą, bo ugotuje obiad jak przychodzi kolega. Dobierajmy sobie ludzi, nie maszynki do zdawania testów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, absolutarianin napisał:

Dlatego pytam się - po co? Po co pracujesz? (poza domem, zawodowo)

To ciekawe pytanie, szczególnie w sytuacji, gdy kobieta pracuje zawodowo gdy już wcale nie musi. Jak moja żona. Ale to się z domu wynosi moim zdaniem. Ogromny szacunek do pracy i kwestii niezależności finansowej, własnych pieniędzy. Nikt inny żonie tego nie wpoił, niż jej własny ojciec. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spore uproszczenia z tymi "alternatywkami" sam miałem do czynienia z wydziarganymi kobietami w stylu mocno alternatywnym które były - architektką, tłumaczką z japońskiego po uniwersytecie w Tokyo (a nawet rozpoczętym doktoracie tamże), UX designerem, nauczycielką akademicka (neurobiologia),  aktuariuszem w towarzystwie ubezpieczeniowym. No powiedzmy, że są to znajomości z kategorii  koncertowych i już trochę a nawet bardzo po 30 stce . Do tego każda samodzielna i rzecz jasna rozgarnięta. No ale pewnie też każda to lewaczka, wiec tak czy owak  do niczego dla tutejszych alvaro, chadów czy dobrych chlopaczyn. 
Zalecam  jednak  chociaż trochę mniej czepiania i czerpania wiedzy z you tubowych mądrości. Nie, nie podoba mi się taka stylówka u kobiet ale już u moich 50 letnich kumpli - tak .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Zielonooka napisał:

Po prostu bardzo przykro mi by było jakby ktoś mnie zhańbił. Nie mam psychiki ze stali. Może Ty masz. To fajnie, też bym chciała.

Ja też nie mam, jestem wrażliwa. I miałam kilka takich sytuacji, że dla kogoś bardzo dużo zrobiłam i dostałam po pysku. Taka byłam zła na siebie, że swoją postawą utuczyłam takiego oszusta. Czasami mnie to tak wkurza, że są na świecie osoby, które tak tanecznym krokiem na czyjejś krzywdzie przejadą życie, że jakbym była arcybogatą babką, to bym chyba zatrudniła wszystkich rosłych Ukraińców, żeby troszeczkę takim jegomościom przywrócili pokorę. 

Ale tak jestem z domu nauczona - rób, co do Ciebie należy, nie patrz na innych i odróżniaj dobroć od naiwności. I trzeba to połączyć.

Dla mnie jakieś obowiązki domowe, to żadna męczarnia, o ile się dobrze czuję. Moja mama chciała mi poplewić mój mały ogródek (bo przyjechała moja rodzina na tydzień) - nie pozwoliłam. Bo jak skończę pisać zlecenia, to chcę sobie poplewić w letni wieczór popijając cydr.

Na przykład o wnoszenie ciężkich rzeczy proszę męża zawsze, albo o pomoc w sprawach technicznych - i bezwzględnie oczekuję tej pomocy. Ale coś co nie sprawia mi problemu - to robię ja i nie kwituję. Natomiast jak mam migrenę (a mam czasami bardzo silne) to ma mnie nikt nie zaczepiać  i mąż robi kanapki, czy jajecznicę. I potrafię pół dnia przeleżeć patrząc w sufit, a mój mąż bierze dzieci. Ale on wie, że na co dzień może na mnie liczyć, a są dni, że z przyczyn ode mnie niezależnych nie mogę nawet ruszyć głową.

I w takiej relacji ja nie czuję się wydymana. Ale skrajnych emocji i fajerwerków nie ma - tylko wsparcie, zaufanie, przewidywalność, rutyna - nie każdy to lubi, ja lubię.

 

I widzisz, taki mój porządny brat jest sam i wiem, że jakby trafił na dobrą dziewczynę, to on by zrobił dla niej bardzo wiele bezrefleksyjnie. Ale jak druga strona zacznie od podziału obowiązków, to zacznie się ograniczać ze swoim zaangażowaniem.

To tak jak facet dobrowolnie daje bardzo dużo na dziecko: kupuje prezenty, wpłaca wysokie sumy i zabiera na wakacje, ale kobita chce ustanowić alimenty mimo wszystko. Wtedy już sfrustrowany mężczyzna płaci tylko tyle ile sąd nakazał i ani grosza więcej - bo czuje, że to jego psi obowiązek.

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Dlatego pytam się - po co? Po co pracujesz? (poza domem, zawodowo)

Ja to za bardzo z pracką doświadczenia nie mam, jedynie dorywczą, gdyż niestety czas mego uwolnienia się od nauki i w końcu możliwości własnego zarobku przypadł na podupadającą branżę turystyczno-gastronomiczno-hotelarską, w której przed rozpoczęciem studiów chciałam sobie dorobić.

 

Ale ale. Mimo iż mam na rodzinkę dość 'tradycyjne poglądy', to jednak nie wyobrażam sobie będąc partnerką nawet i dobrze zarabiającego człowieka nie mieć własnego zarobku. Osobiste pieniądze to odpowiedzialność, dodatkowa cegiełka finansowa dla rodziny oraz możliwość spełniania swych marzeń. Nie wyobrażam sobie prosić mężczyzny o pieniądze na jakiś wyjazd na wystawę tymczasową w muzeum oddalonym 700km. Nie dlatego, że czułabym, iż to jakieś 'tracenie godności', ale po prostu proszenie o zbyt wiele. Sądzę też, że dodatkowe pieniądze w rodzinie to po prostu bezpieczeństwo w razie gorszej sytuacji finansowej partnera/wypadku. Tak w kompletnym skrócie. 

 

Jednak jeśli już rodzinę się ma, to powinna być ona priorytetem, a nie że matki nie ma 9-17, a potem zbyt zmęczona po pracy, aby z dzieckiem poczytać lub partnerem porozmawiać. Szukajmy aurea mediocritas, takiego własnego, ale i dogadanego z bliskimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minutes ago, Hatmehit said:

A po cóż marnować energię oraz nerwy na jakiekolwiek testowanie?

A wyruszysz niesprawdzonym motocyklem w podróż dookoła świata, żeby po 500 km odpadło ci koło, a po 1500 zatarł się silnik? Pytanie jest oczywiście retoryczne, skierowane do mężczyzn, bo kobieta oczywiście wyruszy i nawet jak to koło odpadnie, to z doskoku znajdzie całą ekipę białych rycerzy, którzy jej za free to koło czy nawet silnik naprawią. Ale my, mężczyźni, bedziemy musieli się prosić o pomoc, a najcześciej przyjdzie nam samym to strugać w jakimś rowie, albo w skandalicznych warunkach.

 

Motocykl, który stoi na moim podjeździe, jest ostatnim, który w niemieckiej fabryce był poddawany długotrwałym testom obciążeniowym. Potem przyjęto metodykę - się spierdoli, się zholuje. Bo taniej wyjdzie ściągnąć do Niemiec paru konkwistadorów, co się w drodze do Chin w jakimś *istanie rozkraczyli, nawet z motocyklem, niż płacić za kosztowne testy przed wypuszczeniem modelu na rynek. Czasem baaardzo kosztowne, rozmawiasz z inżynierem testu, który na tym zarobił okrągłą sumkę, właśnie w Niemczech, gdzie są przywiązani do jakości. Nawet ten konkretny egzemplarz, mój przyjaciel mechanik rozebrał w drobny mak i po złożeniu kursował długo po Wrocławiu nasłuchując wszystkich niepokojących dźwięków, zanim dał mi go do Italii. Efekt? Cały świat po forach dziś pyta: do którego roku Niemcy testowali BMW? Widzę Italiańca w Sanremo, na takim samym, siwe włosy, wymieniamy porozumiewawcze spojrzenia - poco electronica - mówi on i od razu wiadomo, o co chodzi, widzę CRP na yt, taki sam. Ceny starszych modeli, bez elektroniki, wyższe niż nowych, pieknie wyglądających. Bo można bez strachu jechać. A to przecież tylko motocykl!

 

Za darmo najczęściej dostaje się tandetę. 

 

Jak więc myślisz, koleżanko, czy opłaca się zainwestować w testy kobiety, z którą mamy spędzić kolejne 20 lat i której często prawnie nie można zmienić lub jest to bardzo kosztowne? Pytanie jest również retoryczne. Ja wiem, ja wiem... przedmiotowe traktowanie kobiet, szowinizm. Ale w pewnych kręgach, gdzie w grę wchodzą duże zasoby, ludzie się nie wygłupiają. Na każdą akcję jest reakcja. Nic nie uchodzi w życiu bezkarnie, tylko czas powrotu karmy może zatrzeć nieco obraz u młodych mewek, nad czym tu ubolewamy. Dlatego istnieją testrzy kobiet, płacisz gruby hajs i taki ziomek jak zbanowany tutaj podobno @Chadeusz ze swoją ułańską fantazją, garniturem bieluśkich zębów i mieszkaniem 'do oglądnięcia w tej samej dzielnicy' wkracza do akcji. Tyle, że z pominięciem finału. Finał jest w raporcie dla klienta.

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, absolutarianin napisał:

Do wyboru będzie bycie numerem w chińskim systemie kontroli bydła i zasilanie strzykawką, albo w mocnym klanie na jego obrzeżach.

Kiedy będzie trzeba dokońać tego wyboru? 

 

2 godziny temu, absolutarianin napisał:

Także dziewczyny, kobiety, czytające to forum anonimowo lub nie, weźcie sobie dobrze do serca to, co napisała @Amperka bo ja waszą przyszłość inaczej słabo widzę. Idą ciężkie czasy, będą bankrutować państwa, kończyć się socjale, posady, ale przede wszystkim resetu pojęciowego, gdzie ludzie otrzeźwieją z tego marszu zombie,

Kiedy to wszystko się będzie działo wg Ciebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Hatmehit napisał:

Nie jestem za sprawdzaniem czy ktoś jest wystarczająco mężczyzną, bo jest odpowiedzialny/zdecydowany/energiczny lub wystarczającą kobietą, bo ugotuje obiad jak przychodzi kolega.

Dla mnie to byłoby ważne. Na przykład wychodzi moja mama z pociągu z ciężkimi walizkami i mówię do męża "pomóż mojej mamie proszę", a on odpowie "wiem, że Ci na tym zależy, ale ja nie lubię dźwigać, pomogę Ci w obiedzie jak wrócimy". Przecież to właśnie symetryczna sytuacja.

Ale niech każdy robi jak chce. Dla mnie to nie problem zrobić cokolwiek, co jest w zasięgu moich możliwości (i zgodne z prawem RP - jakby mnie jakieś służby infiltrowały ;)) gdyby mnie mąż o to poprosił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

No widzę. Dlatego pytam się - po co? Po co pracujesz? (poza domem, zawodowo)

Zarobione pieniądze przydadzą mi się na czarną godzinę. :)

Z bardziej prozaicznych powodów: pieniądze na kosmetyki, rzadziej fryzjera, na jakieś jedzenie i takie tam. Czasem coś się zepsuje, to trzeba płacić za naprawy itp. Wiesz o co chodzi. Za to mi facet płacić nie musi. :D 

Po za tym przez bycie ciagle w domu popadam w marazm. (Seriale z netflixa nie zbyt mi podchodzą :D) 

15 minut temu, Amperka napisał:

Ja też nie mam, jestem wrażliwa. I miałam kilka takich sytuacji, że dla kogoś bardzo dużo zrobiłam i dostałam po pysku. Taka byłam zła na siebie, że swoją postawą utuczyłam takiego oszusta

:(

16 minut temu, Amperka napisał:

Na przykład o wnoszenie ciężkich rzeczy proszę męża zawsze, albo o pomoc w sprawach technicznych - i bezwzględnie oczekuję tej pomocy. Ale coś co nie sprawia mi problemu - to robię ja i nie kwituję. Natomiast jak mam migrenę (a mam czasami bardzo silne) to ma mnie nikt nie zaczepiać  i mąż robi kanapki, czy jajecznicę. I potrafię pół dnia przeleżeć patrząc w sufit, a mój mąż bierze dzieci. Ale on wie, że na co dzień może na mnie liczyć, a są dni, że z przyczyn ode mnie niezależnych nie mogę nawet ruszyć głową.

To dobrze, to też jest podział obowiązków. Chodziło mi o to, aby jedna strona nie wykorzystywała drugiej. Analogicznie, też rosną w tych czasach księżniczki, co nic nie zrobią. Nie popieram takiego czegoś. 

Na migreny możesz jakieś zioła pić albo skorzystać z naturalnej medycyny. Polecam. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, absolutarianin napisał:

Ja wiem, ja wiem... przedmiotowe traktowanie kobiet, szowinizm

Gdzieś to zasugerowałam? Nie. Po prostu widzisz- ja mam takie podejście, że nie zamierzam osoby, na której mi zależy, której wady dostrzegam, specjalnie sprawadzać. Może to póki co kwestia mojego wieku- nie rozmyślam jeszcze o tym 'jaki będzie ojciec moich dzieci', zwyczajnie nie mam oczekiwań i liczę na to, że wybiorę odpowiednią osobę, w związku z którą we dwoje będziemy się poznawać i starać. Głupie, oj głupie, przejadę się pewnie na swojej naiwności. 

8 minut temu, Amperka napisał:

Dla mnie to nie problem zrobić cokolwiek, co jest w zasięgu moich możliwości

Ależ dla mnie też nie. Jak już takie przykłady, to fakt, że ja ugotuję obiad, a partner przeniesie walizki jest dość oczywisty i dla mnie logiczny. Jednak nie muszę sprawdzać, liczę na własną chęć i inwencję drugiej osoby. Napisałaś o szczerym zaangażowaniu i ja to popieram, nie chcę doprowadzać do celowych sytuacji testu. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Hatmehit napisał:

Osobiste pieniądze to odpowiedzialność, dodatkowa cegiełka finansowa dla rodziny oraz możliwość spełniania swych marzeń. Nie wyobrażam sobie prosić mężczyzny o pieniądze na jakiś wyjazd na wystawę tymczasową w muzeum oddalonym 700km. Nie dlatego, że czułabym, iż to jakieś 'tracenie godności', ale po prostu proszenie o zbyt wiele. Sądzę też, że dodatkowe pieniądze w rodzinie to po prostu bezpieczeństwo w razie gorszej sytuacji finansowej partnera/wypadku.

Tak! Dokładnie o to chodzi. :)

45 minut temu, Hatmehit napisał:

Jednak jeśli już rodzinę się ma, to powinna być ona priorytetem, a nie że matki nie ma 9-17, a potem zbyt zmęczona po pracy, aby z dzieckiem poczytać lub partnerem porozmawiać.

Tak, takich skrajności należy również unikać. Zawsze można pracować zdalnie lub poczekać jak dzieciaki podrosną i staną się samodzielne. A ja nie to 500+ ?

30 minut temu, Amperka napisał:

Na przykład wychodzi moja mama z pociągu z ciężkimi walizkami i mówię do męża "pomóż mojej mamie proszę", a on odpowie "wiem, że Ci na tym zależy, ale ja nie lubię dźwigać, pomogę Ci w obiedzie jak wrócimy". Przecież to właśnie symetryczna sytuacja.

Rozumiem. Jednak Twoja mama ma ograniczoną siłę fizyczną, a w przypadku zrobienia czegoś do jedzenia to nie ma takich ograniczeń. Z reguły gotuje się codziennie, a nosi się coś ciężkiego nie...

I nie, nie zamierzam się licytować, nie będę mierzyć go na każdym kroku ile zrobił.

Edytowane przez Zielonooka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

A po cóż marnować energię oraz nerwy na jakiekolwiek testowanie?

Niestety @Hatmehit zapytaj jakiegokolwiek faceta czy nie był testowany przez kobietę, jak to mawiał człowiek, który obalił samotnie imperium komunistyczne - nie chcem ale muszem, który mawiał, że mamy połączyć się z Niemcami.

To trochę jak ktoś Cię atakuję, to Ty wyciągasz tarczę i odbijasz ten szajs, dlatego tak pytałem o sprawdzanie kobiecości w kobiecie bo z tym naprawdę jest problem dzisiaj, piszę to bez żartów. 

A takie teksty czy testy chciałbym znać i używać ich tylko i wyłącznie jak na mnie zaczną się testy @Hatmehit ja nie mam potrzeby jak przeciętna kobieta wypytywać jak KGB o wszystko i atakować teścikami. Byś nie uwierzyła jak kobiety testują...

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

Osobiście jednak nie widzę sensu celowego doprowadzania do sytuacji testowych, a obserwowanie tych naturalnie powstałych, ale też bez radykalizmu

Poobserwuj koleżanki jak testują wasze roczniki :) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.