Skocz do zawartości

Gdzie poznajecie kobiety,wasze przemyślenia


Pocztylion

Rekomendowane odpowiedzi

Nawet, jak panna na początku wyjdzie z inicjatywą, nadepnie przypadkowo, uśmiechnie się, zaprosi gdzieś, czy coś zasugeruje to i tak trzeba przejąć pałeczkę i to w przenośni i dosłownie. Lepiej prowadzić niż być prowadzonym. Kobiety boją się i to maksymalnie odrzucenia, bo to celuje w ego, ale również ogranicza ich samorozwój. Jeżeli coś jest trudne, bardzo trudne i rozwija, czyli właśnie podejście do kobiety, zagajenie rozmowy to warto to robić, właśnie z męskiej perspektywy. To siła, przełamywanie oporu, otrzymywanie ciosów, padanie i powstawanie. Proces nauki. Po co oddawać coś tak cennego kobietom? To jest cenne i nie chcemy tego stracić moim zdaniem.

 

Mówię, to lekkie nie jest, zagadać, ale teraz jest tyle materiałów, kursów, możliwości treningu w małych grupach, na luźnych szkoleniach, gdziekolwiek. My mężczyźni tak bardzo się nie doceniamy. Każda zlewa to jest nauka tego, jak się przyjmuje konkretne wydarzenia. A zlewy lecą wszędzie, nawet w jebanym sklepie, bo bułek zabrakło, jak się chciało. I co wtedy? Wkurwię się, czy wezmę coś innego? Starasz się o zlecenia, zlewa w 70%, 30% pyknie. Wszędzie ten sam schemat umysłowy. Im więcej ciosów przyjmiesz, tym lepiej, bo zmienisz w końcu podejście jeden z drugim. A wszystko stanie się rutyną. Mnie tyle kobiet zlało, że nie zliczę, a jednak niektórym się podobałem i to bardzo. Robiły, co chciałem i kiedy chciałem. Jedna taka akcja kasuje wszystkie negatywne przeżycia. A na początku drogi nikt nie był mistrzem.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wieeeeeeloletnich obserwacji własnych i z opowieści przyjaciół:

 

Są dwie kategorie mężczyzn, które w uproszczeniu "wojują" na rynku randkowym.

 

Pierwsza to miks "chadów" z naturalami i bad boyami (gagsterka, dilerk, szemrane środowiska nasycone przemocą).

Operatywni, pewni siebie do poziomu prawie chamstwa, przebojowi, "męscy".

Mało analizują i rozkminiają za to dużo działają.

Oni faktycznie kręcą babki i produkują im potoczny 'kisiel'.

Znam takich kilku przez wspólnych znajomych.

Zawsze mają baby i zmieniają je regularnie.

Jaki mają minus? LTRy i małżeństwa im nie wychodzą,

Dzieci z kilku związków, jakieś dramy, ciągnące się długi, alimenty, mieszkanie po pokojach raz tu raz tam etc.

Wymarzeni partnerzy w oczach fryzjerek, manikiżystek, sprzedawczyń etc.

Kandydaci na ONS i przelotnych kochanków dla kobiet 'z wyższej półki społeczno-zawodowej'.

 

 

Druga kategoria to goście, których ja określam ogarniętymi ex-beciakami.

Z reguły inteligentni, przewidujący.

Mają na odwrót jak pierwsza kategoria - więcej myślą i analizują, zdecydowanie rzadziej działają.

Z reguły przezroczyści dla kobiet w pierwszej młodości, później nadrabiają z nawiązką 'social proof'.

Social proof o którym pisał @Zbychu.

Do nich również ciągnie wianuszek chętnych.

Może nie są kisielo-generatorami ale zdecydowanie są traktowani jako 'atrakcyjna partia'.

A że są już ogarnięci z myślenia 'jak beta' to potrafią (w mniejszym lub większym wymiarze) trzymać ramę.

To oni z reguły mają 'lepsze od strony zawodowo-społecznej' stałe partnerki.

Lekarki, menadżerki, prawniczki etc.

Niekoniecznie w małżeństwie, ale najczęściej w seryjnym LTR monogamicznym.

Raczej nie osiągają sukcesów w seryjnych ONSach.

Nie ten mental.

 

Natomiast z pełną odpowiedzialnością powtórzę za @Zbychu:

Będziesz widziany jako gość z "TOP 10%".

To kobiety, w magiczny sposób, będą same się pojawiać.

Seryjnie.

 

TOP 10 = topowe LSMM  (looks + status + mental + money).

 

IMHO najgorszymi miejscami do podrywu i zapoznania.

Są głośne spędowiska.

Kluby w szczególności.

Tym bardziej, że tam od razu zderzamy się z ostrą konkurencją.

Więc jeśli nie mamy buźki Alvaro, ciała Adonisa, nie tańczymy jak Travolta, bezczelności Stonogi.

To mamy do tyłu już na starcie.

 

Najlepszy sposób na poznanie kobiet?

Codziennie trafiają się okazje, by zagadać w jakimś kontekście.

Odpalasz gadkę którą ja nazywam 'próbnym balonem' i czekasz na reakcję.

Czy kobieta chętna na zapoznanie się, czy odpowie zdawkowo i chłodno.

Tzw 'zimne podejście' ma marną skuteczność.

Zdecydowanie lepsze jest podejście 'z kontekstem sytuacyjnym'.

 

Warto też ogarniać siatkę znajomych koleżanek.

Bo one mają swoje koleżanki - i czasem można trafić w ten sposób na ciekawą perełkę.

Tu ważny jest social skill.

 

Jest jeszcze ostatnie zagadnienie.

Działa w przypadku kobiet, choć raczej na krótką metę.

Fake untill you make it.

 

Powodzenia.

 

 

 

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, BlacKnight napisał:

Mógłbyś rozwinąć jak sam widzisz takie myślenie?

Proszę Cię bardzo,

 

Myślenie "jak beta" to w szczególności.

 

1. stawiania potrzeb kobiety nad swoimi potrzebami.

2. uleganie kobiecie 'dla świętego spokoju'.

3. traktowanie obecności kobiety jako czegoś wyjątkowego, cennego i czego nie wolno stracić.

4. układanie swojego życia pod kobietę i jej oczekiwania.

5. postawa żebrającego, zabiegającego petenta w stosunku do kobiety.

6. źle rozumiane partnerstwo tj. zajmowanie się 'męskimi' obowiązkami w domu i jednoczesne wyręczanie kobiety z "kobiecych" obowiązków.

7. brak wyznaczenia ram związku i brak ich kontrolowania/reagowania na przekroczenie granic.

 

To telegraficzny skrót.

 

Ogranięci ex-beta mający social proof podchodzą tak:

 

1. to jest mój atrakcyjny dla innych świat, jeśli będziesz odpowiednią partnerką możesz do niego dołączyć.

2. jeśli nie będziesz odpowiednią partnerką - żegnam, na twoje miejsce są inne chętne.

3. dbanie o swoje zasoby i ich źródła przychodu, dbanie o wyłączność własności swojego majątku (nieruchomość na ten przykład).

4. odpowiedni mental i wynikająca z niego rama związku. Egzekwowanie ramy.

5. brak pozycjonowania partnerki jako najcenniejszego skarbu którego 'nie można stracić'.

 

Bardzo ważny jest punkt 2.

Nic nie działa tak stabilizująco na kobiece odpały jak poczucie braku stałości zakotwiczenia i oddech konkurentek.

I vice versa - ślub, wspólne mieszkanie we spólnej nieruchomości, wspólne konto, wspólne dzieci.

Recepta na problemy w dłuższym terminie.

Dlatego one tak prą na małżeństwo, wspólne mieszkanie i wspólne dzieciaczki.

Bo wówczas to one dyktują co ma być a czego nie.

Podświadomie wiedzą CO JEST DLA NIECH KORZYSTNE i NACISKAJĄ NA TO.

 

Na przykład:

Większość znanych mi rozwódek szybko zaciążyła z nowym partnerem.

Bo mieć argument przetargowy.

I zakotwiczyć partnera.

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Przecież coś takiego jak podryw nie istnieje

 

To co piszesz to od strony merytorycznej szambo, kał. Nie wstyd Ci tak bredzić? Masz świadomość tego, że Twoje bredzenie może przeczytać ktoś również nie mający o tym pojęcia i potraktować na poważnie?

 

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Nie poznajemy. Raczej staram się żyć tak, by spełnić swoje cele, samorealizować się i jakoś rykoszetem osobisty sukces odbiję sie tym, że kobiety pojawią się same i będą ustawić w kolejce.

 

I będą Cię postrzegać jako bankomat, frajera z kasą. Gratulacje.

 

One będą miały na koncie doświadczenia i ruchanie się z ogarniętymi, cwanymi kolesiami. Takich których niektórzy nazywają "Alfa" czy "Badboyami". Będą z nimi porównywać, a na ich tle będziesz wypadał na ofermę i frajera, podręcznikowego beciaka-bankomata. Super sprawa. Napisałeś coś o "męskiej godności"? ? Goście Twojego pokroju nie rozumieją, na jakich frajerów wypadają w oczach kobiet, właśnie przez takie porównywanie z "ogarniętymi" byłymi. Oczywiście jeżeli mówimy o atrakcyjnych kobietach, które zwracają na siebie uwagę "Alfa".

 

Wiesz jak fajnie jest sypiać z kobietą, która jest bardzo atrakcyjna i mogłaby z palcem w dupie mieć kogoś jednocześnie dużo przystojniejszego i bogatszego, ale woli Ciebie? Gdy widzisz jak odnosi się z chłodem, lekką pogardą do startujących do niej, przystojniejszych i bogatszych facetów, a do Ciebie odnosi się z widoczną życzliwością, szacunkiem, wręcz uwielbieniem?  Moim zdaniem nie wiesz jak to jest, bo gdybyś wiedział, to nie wypisywałbyś takich bredni.

 

Wiele kobiet z wypiekami na policzkach poszłoby do łóżka z swoimi idolami - muzykami. RedPillowe głupki, beciaki nie mające pojęcia o kobietach, tudzież pozbawione zdolności logicznego myślenia, myślą że w tym chodzi o sławę czy kasę. Nie, nie chodzi. Ci muzycy mają sławę i kasę, ale nie to jest sednem sprawy. Bardzo bogaty i znany w całym kraju czy na całym świecie polityk czy biznesmen nie będzie dla nich tak samo pociągający, niejedną dziewczynę bardziej pociąga średniej klasy muzyk, który trafia do niej ze swoim imagem i przekazem. Facet z tylko kasą i sławą może zostać potraktowany jako bankomat i "skok na kasę", podczas gdy fanka da swojemu idolowi-muzykowi dupy bezinteresownie i jeszcze będzie uważała to za zaszczyt dla niej. Dobre uwodzenie działa na podobnych, irracjonalnych mechanizmach. Jeżeli ktoś myśli, że kobiety są jedynie "kalkulatorami" obliczającymi SMV w postaci wyglądu i kasy, to jest debilem.

 

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Przeciętny facet może bawić się w klasyczny podryw czyli losowe zagadywanie, które przy X odrzuceniu siada na psychice i uderza w męską godność.

 

Chyba że wychodzi - wtedy ryje psychikę w bardzo pozytywny sposób.

 

8 godzin temu, Bullitt napisał:

Ciekawe jak wytłumaczysz naturali czyli ludzi, którzy mając akceptowalny wygląd (6/10, 7/10) wyrywają masę lasek zamiast siedzieć w domu i czekać aż one same ustawią się w kolejce.

 

Dokładnie.

 

8 godzin temu, Bullitt napisał:

Nikt nie twierdzi, że koleś wyglądający na 2/10 będzie mistrzem podrywu, ale Twoje porady są bardzo szkodliwe dla wielu Braci, bo zamiast pchać ich do działania i pracy nad sobą (wygląd, energia - tak, tak, sztuka uwodzenia, kasa, obycie towarzyskie itd.) słuchają bredzeń jak to kobiety zaraz ustawią się w kolejce, bo Tobie się tak wydaje.

 

Dokładnie. On się gówno zna, ale się wymądrza, bredzi - mając gdzieś to, że może komuś zaszkodzić.

 

3 minuty temu, Meg4tron napisał:

Sam będziesz raczej niedojdą bez social skilli, gdy będziesz czekał na ruch ze strony kobiet. 

 

Tak. A jeżeli mówimy o atrakcyjnych kobietach, to one będą go porównywać z "Alfa" którzy bzykali je wcześniej.

 

3 minuty temu, Meg4tron napisał:

Z kobietami często jest tak, że nie liczy się kto najlepszy ale kto pierwszy ten lepszy. 

 

Powiem od innej strony - wielu ludzi z PUA z całego świata zauważyło, że czasami wychodzą akcje, które "nie powinny się udać", bo przecież kobieta może mieć kogoś lepszego.

 

3 minuty temu, Meg4tron napisał:

Moim zdaniem istnieje i to bardzo wyraźnie.

Mam kolegę, średni wygląd, laski do niego nigdy nie zagadywały. 

Postanowił się zmienić, wygląd ogarnął tylko trochę ale uwodzenie i bajere bardzo poprawił plus zaczął zagadywać panny w różnych miejscach. 

Efekt jest taki, że rucha dosyć często i zmienia koleżanki. Dziewczyny stałej nie ma bo jest dziwkarzem xD

On nie wykazywał inicjatywy, kobiety też nie - zero ruchania.

Postanowił się ruszyć, ON zaczął działać i zaczął ruchać. 

 

Tak, ja znam wiele takich przypadków.

 

BTW W ramach rzetelności powiem, że niestety znam wiele "PUA porażek", gdy ludzie działali, ale im to nie wychodziło. To niestety nie jest tak, że działanie jest gwarancją sukcesów.

 

 

 

W dniu 22.09.2020 o 18:22, Pocztylion napisał:

Chciałbym w tym temacie zebrać różne porady i przemyślenia na temat miejsc gdzie łatwo poznać kobiety. No i oczywiście też takie  gdzie jest to trudne i szkoda marnować na to czas.Zaczne od moich doświadczeń.

Badoo/Tinder -Bardzo duża męska konkurencja.Kobiety bardzo rozkapryszone.Często bez powodu zrywają kontakt.Panie o bardzo dużym przekroju smv.W moim odczuciu zbyt dużo poświęcenia w porównaniu do zysku.Godziny na czatach z czego wyszło parę spotkań.Pare dłuższych znajomości skończonych po tym gdy okazało się ,że panie kłamią lub mają zaburzenia psychiczne.

Grupki tematyczne/strony do nauki języków-Panie raczej o wyższym smv.Często zajęte co wychodzi po dłuższej znajomości.Dużo introwertyczek.Wydaje mi się ,że panie mają tam dla mnie za duże smv.

Dyskoteki-Moim zdaniem miejsce kompletnie nie dostosowane do poznania kogokolwiek.Głośna muzyka przeszkadza w komunikacji.Parę razy udało mi się wyciągnąć numer,ale na drugi dzień panie nie były chętne do rozwijania znajomości.Do tego nie wiesz czy laska jest zajęta,można mieć problem gdy jej chłop Cię dopadnie.Moim zdaniem przereklamowane miejsce.

Praca -Aktualnie nie mam kobiet w pracy.Kiedyś pracowałem z kobietami i łatwo tam jakaś poznać.Łatwo też narobić sobie kwasu.Wydaje mi się ,że jak komuś zależy na pracy to średnia opcja.

Kluby sportowe-Fajna opcja,ale tak jak powyższe.Trzeba trochę uważać żeby sobie kwasu nie narobić.

Z mojej strony to tyle.

 

1. Badoo/Tinder - nie zajmuję się tym, ale zgadzam się z Tobą. Chora sprawa.

 

2. Grupy tematyczne - moim zdaniem robisz coś źle, to nie powinno być trudne.

 

3. Dyskoteki - są dobre jeżeli ktoś je ogarnia, jeżeli nie, to są pułapką.

 

4. Praca - łatwo jest sobie narobić kwasu.

 

5. Kluby sportowe - dobra sprawa, moim zdaniem kwas jest mniej poważny niż w przypadku pracy.

 

Dziwi mnie, że nie wymieniłeś ulicy i centrów handlowych. To może być dla wielu ludzi trudne, ale ma potężne zalety - kobieta często jest sama, w razie czego można od razu pójść na randkę do pobliskiej kawiarni i można robić to przy okazji, spontanicznie, np. wracając z pracy, jadąc na zakupy, etc. Zamiast szukać kobiet, można zagadywać do tego, co się akurat nawinie.

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Nie poznajemy. Raczej staram się żyć tak, by spełnić swoje cele, samorealizować się i jakoś rykoszetem osobisty sukces odbiję sie tym, że kobiety pojawią się same i będą ustawić w kolejce. Od lat było tak, że to kobiety uganiały się za wartościowym facetem, potem powstały filmy romantyczne Disneya, w których to faceci wypruwają sobie żyły dla kobiety i uznano to za "normalność". To jest to o czym puasi mówią "nie staraj się o nie to same przyjdą" - tylko za każdym razem zapominają dodać, że musisz mieć szansę wbić się do 10% topki i uchodzić za towar wartościowy (uchodzić, społecznie za takiego uchodzić a niekoniecznie nim być - kobiety lubią wierzyć w bajki). Przeciętny facet może bawić się w klasyczny podryw czyli losowe zagadywanie, które przy X odrzuceniu siada na psychice i uderza w męską godność.

Przecież coś takiego jak podryw nie istnieje - to zawsze kobieta wybiera faceta i do kobiety należy decyzja czy chce faceta na związek/seks. Facet jedyne co może zrobić to zagadać, ale jak się nie spodoba to nie istnieje taka siła, że nagle kobieta się "przekona" do niego. Miejsce gdzie zagadasz nie ma mniejszego znaczenia. Jak jesteś w topce możesz zagadać na pogrzebie i masz dużą szansę na sukces tzn. zostanie wybranym, a raczej dopuszczonym. Jak uchodzisz za przeciętnego to gdziekolwiek nie zagadasz - mała szansa na sukces. Dlatego "klasyczne podrywanie" ma tak małą skuteczność. No chyba że to będzie wyspa zamieszkiwana w 100% przez kobiety. Wtedy to ma sens.

Dlatego z punktu widzenia oszczędności czasu - lepiej rozwijać się w kierunku bycia uważanym za kogoś wartego do schwytania (social proof) i mieć wszędzie powodzenie niż szukania miejsca na podryw i prawie wszędzie być olewanym. 

Złota prawda chłopie. Podryw nigdy nie istniał, podryw to bzdura. Podryw to tylko wymysł stworzony po to, by doić biednych mężczyzn. Do dziś są puasy, które wmawiają ludziom, że wystarczy rok siłowni, zimny prysznic i nagle laski padną do stóp, a to tak nie działa. Trzeba być w tej topce bo to jest przymus, by się kobietom podobać, takie prawa natury. Dzisiaj każdy puas ma tych mitycznych "kolegów", który niby 1/10 a ruchają co chcą. Jest już chmara młodych mężczyzn. którzy dali się nabrać i kupili jakieś gówno-poradniki do uwodzenia, które wmawiają facetom, że kobieta może wybrać sobie brzydkiego i biednego, jak będzie miał gadkę. Osobowość i charakter liczą się dopiero, gdy konkurują ze sobą kandydaci o tym samym SMV, na zasadzie dwóch facetów 7/10 próbuje zdobyć kobietę, to z racji, że mają te same SMV, to dopiero wtedy będą się liczyć inne walory niż atrakcyjność fizyczna.

Edytowane przez DuchAnalityk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Przecież coś takiego jak podryw nie istnieje

To dlaczego, część kobiet, którą w życiu zagadałem, się ze mną przespała ?

 

Gdybym  nie zagadał, to po prostu byśmy się minęli w sklepie, ulicy i nigdy o sobie nic nie usłyszeli, ani nic sobie przyjemnego nie zrobili.

 

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Dlatego "klasyczne podrywanie" ma tak małą skuteczność.

Bo faceci z babami gadać nie umieją i wewnątrz siebie drżą ze strachu, waląc jakieś gotowe teksty.

 

Nie potrafią też przyjmować na klatę odrzucenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, RENGERS napisał:

To dlaczego, część kobiet, którą w życiu zagadałem, się ze mną przespała ?

 

Gdybym  nie zagadał, to po prostu byśmy się minęli w sklepie, ulicy i nigdy o sobie nic nie usłyszeli, ani nic sobie przyjemnego nie zrobili.

 

Bo faceci z babami gadać nie umieją i wewnątrz siebie drżą ze strachu, waląc jakieś gotowe teksty.

 

Nie potrafią też przyjmować na klatę odrzucenia.

Bo im się spodobałeś łosiu, jeśli naprawdę myślisz, że masz jakieś niesamowite gadki, czy jakąś boską aurę to zejdź na ziemię, jak byś się nie podobał fizycznie tym kobietom to gówno byś zaliczył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ramach uzupełnienia treści odcinka ?

 

Podryw tzw. randomowy, sytuacyjny, w sklepie, galerii, ulicy, rzadko prowadzi do czegokolwiek dłuższego. Rwiemy laskę o której nic nie wiemy, poza tym, że ma zgrabny tyłek. Szansa, że w praniu wyjdą jakieś solidniejsze punkty zaczepienia jest niewielka. Więc podryw randomowy z definicji oznacza krótki romans. Chyba, że poderwiemy laskę w sklepie specjalistycznym, np. trekkingowym, to wtedy szansa, że będzie choć jeden punkt zaczepienia - wspólne hobby. 

 

Najlepszy do szukania na LTR jest krąg znajomych i znajomych znajomych. Cokolwiek o drugiej osobie możemy się wtedy dowiedzieć wcześniej. Problem tu jednak może być, gdy znajomość się zakończy - ciężko będzie całkowicie się odseparować od kontaktu, czy "newsów" o eks. 

 

Także co kto lubi, 3,2,1... Do cipki! Start! ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, mac napisał:

Doradzałabym poznawać tam, gdzie się dobrze człowiek czuje. U mnie od kilku lat zero randek, zero kobiet ? Ostatnia samotna matka poznana w klubie ? Cyrk na kółkach. Łóżko przy dzieciaku centralnie, żadnych ograniczeń moralnych, tylko dupka wystawiona i ładuj przy dzieciaku, aż mi się niedobrze robi, jak o tym pomyślę. I to mnie już ostatecznie dobiło, po prostu nie dam rady, jakbym wyczerpał baterię.

U mnie ostatnia randka prawie rok temu z netu. Też się czuję jakby mi odcięło prąd. Wczoraj byłem na wydarzeniu, gdzie było kilka bardzo fajnych młodych dziewczyn (starsze też). I mi się tam siedzieć w ogóle nie chciało, chciałem się jak najszybciej urwać do domu.

 

Ja nie mam tylu doświadczeń co Ty, ale teraz mnie śmieszy ten cały ryk damsko-męski, zamiast chodzić na randki, na samą myśl o tym jestem zmęczony, wolę zostać w domu, czegoś się pouczyć, poczytać, obejrzeć tv. 

 

Nie wiem, czy w wieku 35 lat dobiłem do męskiej ściany, gdzie już nic się nie chce z kobietami? Teraz myślę, że rodzinę trzeba zakładać najpóźniej w okolicach 30-ki, bo później to już emerytura. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Przecież coś takiego jak podryw nie istnieje - to zawsze kobieta wybiera faceta i do kobiety należy decyzja czy chce faceta na związek/seks. Facet jedyne co może zrobić to zagadać, ale jak się nie spodoba to nie istnieje taka siła, że nagle kobieta się "przekona" do niego.

Oczywiście, że istnieje coś takiego jak podryw. Atrakcyjność faceta, to nie tylko kwadratowa szczęka i 2 m wzrostu. Z resztą z kobietami jest tak samo. Wiem po sobie. jeżeli ze względu na powiedzmy na nie nachalną urodę nie miałem żadnych szans u kobiet w klasycznym podrywie, gdzie wygląd to podstawa, to pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po rozpoczęciu studiów, to zapisałem się do jednego z licznych międzyuczelnianych klubów studenckich, gdzie przychodziło dużo fajnych panienek.

 

Kluby tego typu, to bogate życie towarzyskie (nie mylić ze zwykłym chlaniem), to poznawanie mnóstwa fajnych ludzi, w tym kobiet. To ogromna szansa na spotkanie "właściwej" osoby do LTR.  Przebywając  w trudnych warunkach przez dłuższy czas (np. spływy, żagle) wyłażą wszystkie wady i zalety charakteru uczestników i tam kwestia szeroko rozumianej urody nie jest tak bardzo ważna. Jednak tzw. wnętrze też ma wtedy coś do powiedzenia. Ktoś taki jak ja, z niskim SMV nie ma szans "nagle" przekonać kobiety, 

 

ale na powiedzmy dwutygodniowym spływie kajakowym sytuacja jest zupełnie inna niż np. w nocnym klubie. Poza tym samorozwój, najlepsza wersja siebie itd. to też działa. Który z facetów mający słabe branie u kobiet może powiedzieć o sobie to, co o sobie powiedziała w jednym z wywiadów Aleksandra Kobielak- była mistrzyni świata w fitness:

 

"Moje ciało jest dokładnie takie, jakie chcę, żeby było".

 

Zagadanie nie jest jedynym, co facet może zrobić. Warto popracować nad sobą i lubić spotykać się z ludżmi w warunkach zwiększających nasze szanse. Skutkiem ubocznym takiej postawy życiowej  jest przekonanie do siebie kobiet (kobiety). Tak mi mówi moje doświadczenie  brzydala.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

22 godziny temu, old song napisał:

O czym Ty gadasz, dawno nie widziałem takiej pary jak kobieta młodsza, który jest z facetem bo osiągnął sukces. Widuję młode kobiety z facetami w zbliżonym wieku, nie widzę, aby miało znaczenie czy osiągnął sukces. Poza tym jak nawet osiągniesz ten sukces, to skąd ta kobieta ma się o tym dowiedzieć, jeśli nie jest to w pracy?

 

Dziwne rady.

https://sport.se.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/73-letni-miliarder-jozef-wojciechowski-poderwal-goraca-25-latke-mamy-jej-odwazne-zdjecia-aa-Tg4E-4sBk-bjJg.html

Praktycznie każda 16 leci na studentów. Praktycznie każda studentka 1 roku leci na studenta 5 roku. Praktycznie każda absolwentka studiów jest bardziej zainteresowana panami bliżej 30. Według kobiet to kwestia "dojrzałości", a tak naprawdę chodzi o zasoby. Rówieśnik jest dla kobiety taki przeciętny, a starszy facet o 4-5 lat daje mase możliwości. Moim zdaniem taka różnica w wieku dla zwykłych osób, nie milionerów, miliarderów to jest właśnie tak z 4-5 lat różnicy na korzyść faceta. Zdarza się również masa związków gdzie facet jest starszy o te 6-10 lat. Związek 18 latki z 28 latkiem to nie jest coś powszechnego, ale związek 25 latki z 35 latkiem to przecież norma. Z wiekiem ta różnica może być coraz większa. 

 

19 godzin temu, Anonim84 napisał:

Doszedłem do takich samych wniosków, ale to raczej też nie jest cała prawda.

 

Super jeśli masz wysokie SMV, ale po pierwsze kobiety muszą o tym wiedzieć. Co z tego, że dajmy na to pomnażasz kasę na kompie, jak nikt o tym nie wie? Druga sprawa jak się zaczniesz reklamować, czego to nie masz, to możesz ściągnąć głównie patusiary lecące na kasę, z której będą chciały Cię ograbić. Trzecia sprawa to taka, że nawet jak osiągam sukcesy i kobiety o tym wiedzą też widzę, że się to niekoniecznie na sukces z nimi przekłada. Jest wielu bogatych gości, którzy przychodzą na kursy PUA itd. Jednak trzeba mieć sporo cech atrakcyjnych dla kobiet, żeby za Tobą latały, Sama kasa, sukces w jakiejś dziedzinie to ściągnie co najwyżej jakieś ostatnie materialistki, albo i to nie. Niektórzy faceci z kasą, sukcesami są i tak dla kobiet niewidoczni i obojętnie traktowani.


Po pierwsze jeżeli nie szukasz kobiet, nie podrywasz, nie latasz z wywieszonym jęzorem po klubach masz tygodniowo masę czasu. Masz czas na rozwój zawodowy, rozwój ciała/ducha i na spotkania z ludźmi, znajomymi. Dlaczego zakładasz, że sukces zawodowy przekłada się na samotność? Jest raczej odwrotnie. Osoby które coś dokonały są raczej rozpoznawalne w swojej branży. Do tego dochodzi ci grono znajomych i znajomi znajomych. Mając sukcesy w życiu zawodowym masz również większy szacunek u kumpli i podczas różnych spotkań panie raczej zastanawiają się "kim jest ten gość, że inni go podziwiają", "skoro inni coś w nim widzą to musi być dobry kąsek".

Jestem przekonany, że goście z kasą mają statystycznie lepsze efekty niż goście bez kasy. Pod warunkiem, że twoi znajomi cię szanują i budzisz respekt. Najlepiej jeżeli osiągnałeś coś co inni chcieliby osiągnąć, wtedy z automatu traktują cię lepiej. Bo jeżeli jesteś popychadłem wśród znajomych mimo sukcesów (zdarza się i tak) to wtedy racja, żadna raczej się nie zainteresuje. Wszystko rozbija się o tzw. Social Proof, to nie jest tylko sukces zawodowy, to jest bardziej szacunek wśród grupy, posiadanie cech lidera. Ciężko wyróżnić się na tle grupy bez charyzmy (na charyzmę nie ma się wpływu, rodzi się z nią) lub bez znacznych osiągnięć.

Mimo wszystko zgadzam się z tobą, że to nie jest idealne rozwiązanie. Zdarzają się materialistki itd, ale jeżeli zagada do ciebie (albo nawet nie zagada tylko będzie się uśmiechać, robić wszystko byś zagadał) 2 ładne i normalne dziewczyny i 8 materialistek to co cię one obchodzą? Po prostu olewasz i robisz selekcję. Mam wrażenie, ze trochę też źle patrzysz na sprawę, bo w gruncie rzeczy każda kobieta jest materialistką. Jedne po prostu są wyrachowane i się nie kryją (one najczęściej nazywane są materialistkami), a drugie (te nazywane normalnymi) do ślubu będą się z tobą składać nawet i 50:50, jak jesteś przystojny to może nawet i więcej ci stawiać i cię utrzymywać. Ale jak minie chemia, znudzisz się to nie przeszkodzi jej odebrać tobie połowy majątku.

 

16 godzin temu, Bullitt napisał:

Ciekawe jak wytłumaczysz naturali czyli ludzi, którzy mając akceptowalny wygląd (6/10, 7/10) wyrywają masę lasek zamiast siedzieć w domu i czekać aż one same ustawią się w kolejce. 

Ci sami naturale mają skuteczność na poziomie 10-20% max - oznacza to, że na 20 zagadanych kobiet jakieś 4-5 zgodzi się na randkę, z czego tylko 2 uda się ostatecznie zaliczyć lub utworzyć związek. Nawet taki natural musi marnować czas i latać po klubach, ulicach, galeriach i szukać kobiet do podrywu. W dodatku truć swoje ciało alkoholem i innymi używkami. 

Zrozum, że nie każdy ma chęci i czas co tydzień ruszać na balety czy spożywać alkohol. W dodatku taki natural nie wyrywa lasek bo podryw nie istnieje. Taki natural zarywa do każdej która mu się podoba, zagaduje, nadskakuje, pokazuje kobietom uległość, jak jest bardziej przebiegły to stosuje jakieś sztuczki pua, push pulle i inne sześciany. Takiemu naturalowi wychodzi i tak tylko z tymi kobietami, którym się spodoba.

 

Tak więc jaka jest różnica? Natural musi ciągle latać, ćwiczyć umiejętność podrywu, która nie istnieje. W dodatku marnuje czas, niszczy swoje zdrowie, poniża się i często jest olewany. Fakt, natural też odnosi sukcesy, tylko musi wykonać dużo wysiłku i zmarnować masę potencjału. Ale natural dalej gra w grę kobiet i na ich zasadach. Natural żeby pójść na 5 randek musi zagadać do 20 kobiet, co przekłada się na jakiś weekend zmarnowany w klubie lub na imprezach. Będzie musiał udowadniać swoją wartość, odprawiać męskie gody, stroszyć piórka by zachęcić samicę do kopulacji. Koleś z social proofem tez pójść na 5 randek, ale będzie musiał zagadać tylko 5 kobiet, które od razu są na wstępie zainteresowane, uśmiechają się, nie grają w durne gierki i nie udają niedostępnych. Jedyne co musisz zrobić to do takiej zagadać i pociągnąć konwersację. 

 

  

5 godzin temu, RENGERS napisał:

To dlaczego, część kobiet, którą w życiu zagadałem, się ze mną przespała ?

Gdybym  nie zagadał, to po prostu byśmy się minęli w sklepie, ulicy i nigdy o sobie nic nie usłyszeli, ani nic sobie przyjemnego nie zrobili.


Przyznaj się lepiej ile kobiet do których zagadałeś cię olała ciepłym moczem. Czego było więcej - sukcesów czy porażek? Ile czasu zmarnowane na nieudane randki, nic nie znaczące rozmowy?

Przecież to jest prosta statystyka. Jak zagadujesz jak PuA do losowych dziewczyn na 100 zagadanych od 5-20 z tobą pogada i połowa z tego pójdzie na randkę. Wielu puasów uważa, że 5% skuteczności (czyli 5 zaliczonych na 100) to bardzo dobry wynik. Czyli typowy puas ma jeszcze gorsze staty. Naturale mają lepszą skuteczność, 10-20%. Ale dalej czeka ich masa odrzuceń i masa straconego czasu i grania w kobiece gierki, którym niby się od początku podobasz, ale rzuca ci kłody pod nogi i udaje niedostępną, by potem i tak dać się wyruchać na 1wszej randce. Dla młodego człowieka może to i fajne, dla dorosłego nudne i daje poczucie straconego czasu.
 

5 godzin temu, RENGERS napisał:

Bo faceci z babami gadać nie umieją i wewnątrz siebie drżą ze strachu, waląc jakieś gotowe teksty.

Nie potrafią też przyjmować na klatę odrzucenia.

Zdradzę ci sekret - nie ma znaczenia co powiesz. Jeżeli zagadasz do kobiety, której się nie podobasz, możesz walić najlepsze teksty na świecie - i tak cię oleje. Jeżeli danej kobiecie bardzo się podobasz, patrzy się ciągle na ciebie, uśmiecha, wypina w twoim kierunku to wystarczy, że powiesz "Cześć" i ona już jest twoja. Tak wygląda ten cały podryw - ona wybiera. To nie jest kwestia twoich umiejętności tylko tego, czy się sobie spodobaliście.

Według definicji puasów podryw jest wtedy, gdy kobieta od początku cię olewa i nie jest zainteresowana, a puas magicznymi stuczkami przekonuje ją do siebie. Tylko że to nie jest tak. To jest tak, że taka pani od początku jest 50% na tak 50% na nie. Trochę się podobasz, ale nie jesteś w topce, więc pani sobie czeka i obserwuje. Nie spławia cię. Ty musisz zabrać ją na randkę, zabawiać, sprawić jakieś emocje. Prowadzisz ciekawą konwersację i pani nagle coraz bardziej się do ciebie przekonuje - wydaje ci się, że ona nie była zainteresowana i nagle je ci z ręki. Tylko że to nie prawda. Ona grała niedostępną od początku, ale trochę na ciebie leciała. W międzyczasie okazałeś się najlepszym orbiterem i stwierdziła, że skoro nie ma w kolejce lepszego faceta od ciebie a ty się tak starasz to po prostu opuszcza gardę i rozwija relację, bo nie chce jej się czekać na tego chada. Najwyżej wejdzie z tobą w związek, ale wymieni cię na lepszy model jak ten się pojawi. Ale to nie jest kwestia gadki tylko tego, że:

- a) chad się nie pojawił

- b) inni orbiterzy są gorsi od ciebie

- c) od początku się podobałeś, ale nie tak ostro, wiec pani grała niezainteresowaną i niedostępną, podczas gdy liczyła na to, że będziesz o nią "walczył" i się starał.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, mac said:

Pisałem już temat, chodzenie na imprezy z ogłoszeń. W jednym momencie to praktycznie cały rok, non stop odpowiadałem i występowałem w roli osoby towarzyszącej. Wszędzie, wesela, połowniki, studniówki, co chcesz. Non stop chlanie, przełamywanie kontaktu. Dziewczyny chciały się spotkać przed, pogadać i impreza. Najwięcej ruchałem, jak miałem czas, a nie hajs, tyle powiem. Teraz nie mam czasu nawet, żeby chodzić na randki i robić z siebie debila, a kobiety na trzeźwo? Nie do przyjęcia.

Ten sposób już przeminął niestety bo stał się zbyt popularny i dodatkowo jest dostępny tylko dla osób 180+ cm, sprawdzone osobiście. Ale z 5-6 lat temu dla osób w miarę wysokich był faktycznie dobry.

 

I niestety w ogromnej mierze zgadzam się ze @Zbychu. Wygląd to podstawa podstaw. Wiadomo, że lepsza bajera jest lepsza niż chujowa bajera i nudni kolesie z gównianym żartem są kiepscy i u mnie samego wywołują poczucie zażenowania jak walną żartem i śmieją się tylko oni. Dla mnie, jeśli ktoś nie ma wyglądu to na jakieś regularne ONSy nie ma żadnych szans. Zresztą napiszę raz jeszcze to co pisałem już dawniej, na forum faceci, którzy "ogarniają" kobiety są przy okazji atrakcyjni wizualnie. To przecież nie jest przypadek.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wyglądało to tak:

 

- Miejsca, w których coś ugrałem lub chociaż nabyłem doświadczenia

 

Do związku: Ta sama szkoła/uczelnia

Pomimo "gdzie się je, tam się nie sra" mnie jedzenie w toalecie nie brzydzi, jakoś potrafię odłączyć potrzebne zmysły i nieszczególnie mnie to obrzydza. Dwa razy wchodziłem w LTR (1.5 i 5 lat) z pańciami poznanymi na uczelni (ten sam kierunek) lub jeszcze za czasów licealnych z dziewczyną z tej samej szkoły. Oba przypadki były już jakiś czas temu, ale w obu przypadkach poszło sprawnie, bo jeszcze nie byliśmy skażeni codziennym życiem, czysta zabawa i seks.

 

Na jedną noc lub krótki seks-związek: Akademik, czyli w sumie też uczelnia.

Studia w akademiku potrafią nabrać pojebanego tempa. Poznawanie nowych ludzi jest w jakiś sposób "wpisane" w studiowanie - nowa grupa, zapisanie się na inny wykład, te same koło naukowe. Czasami przy tych relacjach była tak niesamowita chemia, że wyganiało się współlokatorów z pokoju i robiło swoje. Emocje, "studencka przygoda" i nastawienie do siebie studentów ułatwia sprawy. Podczas mieszkania w akademiku w ciągu roku spałem z 3-ma różnymi studentkami, z czego dwie mieszkały w tym samym pokoju. Żeby nie było pytań - nie byłem jakimś turbo imprezowiczem/przystojniakiem, na studiach byłem bardzo przeciętnym gościem, wybiórczym jeśli chodzi o kobiety. Obecnie mam prawie 30 lat, a wyglądam i czuję się ze sobą dużo lepiej niż na studiach.

 

Do niczego: Tinder/Badoo/Czaty online

Dziesiątki matchy czy "privów", które poza połechtaniem ego gówno dały. Stosunek poświęconego czasu na przeglądanie profili do odbytych spotkań były tak chujowe, że przestałem traktować te medium jako skuteczny środek do poznawania ludzi. Nie mam problemu z poznawaniem ludzi online, poznałem w ten sposób sporo ciekawych osób, ale to było kilkanaście lat temu jak szukało się dziewczyn w wyszukiwarce Gadu-Gadu i czasami nie było pojęcia jak wygląda osoba po drugiej stronie. Obecnie apki i całe social media są autostradą informacji, to ma być szybko, jednym kliknięciem, nie ten to następny. Pamięć tymczasowa rozgrzana do czerwoności. Zrobić - zapomnieć - zrobić.

 

-Niewypały, które nie nauczyły mnie niczego lub bardzo niewiele

 

Kluby (Dyskoteki)

Środek do celu niż cel sam w sobie. W moim przypadku pójście na tańce z pańcią dało lepszy efekt niż pójście w męskim towarzystwie i szukanie czegoś w klubie. Dobry weryfikator, bo jak z dobrej gadki przejdzie się jeszcze fajniej na zabawę z inicjowaniem dotyku - bomba; jak pójdzie w innym kierunku to wiesz, żeby już nie marnować cennego czasu u boku tej damy. Na studiach trafiłem kiedyś na pannę dla mnie 10/10. Typ urody, którego nigdy wcześniej nie widziałem, naturalna, taka trochę "skandynawska", wysoka. Poznałem kompletnie z dupy, bo jak stulejarz napisałem do niej na FB, gdy zobaczyłem, że jest zainteresowana czymś, co było też moim hobby. Udało mi się wyciągnąć ją na spotkanie, które miało trochę imprezowe zabarwienie. Okazało się, że laska lubi tańczyć, a ja akurat potrafię. To ten typ, z którą przetańczyłem całą noc bez alko, a bawiłem się niesamowicie. Temat nie wyszedł, ale też nie specjalnie próbowałem go pchnąć. Umarł naturalnie, ale klub był perfekcyjnym środkiem do celu.

 

Kluby (Puby/Bary)

Z dobrą aparycją można fajnie nawiązać znajomości bez większego wysiłku. Z miejsc publicznych chyba moje ulubione, gdzie można kogoś poznać. Grunt to iść w grupie i przyłączyć się do innej grupy, gdy obie są zainteresowane. W studenckim mieście jak najbardziej polecane miejsce na poznanie. Grunt to wiedzieć w co uderzyć, bo za czasów studenciaka trafiałem na 40 letnich stulejarzy podpierających ścianę i spijających najtańszego Specjala, okazjonalnie próbując otrzeć się o młodą, roztańczoną panienkę, która może by się zainteresowała starym capem. Owszem, są i takie, które się interesują takimi jegomościami, ale wszystko ma swoje miejsce w określonym czasie.

 

Siłownia

Imho jak dyskoteka, ale z tą różnicą, że nie ma alkoholu. Laski chodzą się prężyć. Faceci chodzą się prężyć. Laski celują w kilka oczek wyżej, a facetom ich atencja potrafi nieźle odjebać. Ostatnie miejsce, w które wybrałbym się na poszukiwania panny. Na siłownie chodziłem ćwiczyć, a nie poznawać ludzi. Trochę pustelnikowe podejście, ale co poradzić. Każde miejsce czemuś służy - nie chodzę się kąpać do restauracji, ani nie sram w sypialni.

 

Kawiarnie/Miejsca publiczne

Nie zdarzyło mi się nikogo w takim miejscu poznać. Była ku temu sposobność, ale byłem ze swoją kobietą. Sytuacja całkiem komiczna, ale taka, którą można by było zapoczątkować, być może, ciekawą znajomość. Byłem z kobietą na kawce oraz oboje korzystaliśmy z kawiarnianego Wi-Fi, w mieście przejazdem, a w domu brak internetu poza tym z komórki. Z racji, że oboje różnej narodowości, to rozmawialiśmy po angielsku. Jak wstałem od stolika i poszedłem do WC to zagadała do mnie jakaś pańcia, która siedziała sama. Jakąś tam urodę mam, ale nie taką, żeby obce kobiety same do mnie zagadywały, a tym bardziej jak byłem ze swoją w tym samym lokalu. Zagadała, bo miała w tym interes - podsłuchała, że rozmawiam po angielsku i pomyślała, że jestem nauczycielem tego języka. Nieznajoma pani bardzo sympatyczna, jeśli chodzi o wygląd to za niepolskie korzenie kilka oczek w górę według mojej skali. Takie miejsca mają potencjał, łatwo jest ten potencjał spierdolić, bo ludzie w takich miejscach są zajęci i nie mają czasu na gadki-szmatki.

 

To chyba tyle.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu to nie jest mój osobisty podjazd pod Ciebie, ale każdy człowiek uczy ze swojego poziomu, na jakim jest. Ty uczysz, niestety, z poziomu beciaka, co trafia do następnych beciaków, którym wydaje się, że są jakimiś alfami.

Pozwól, że wyjaśnię parę spraw.

Sam przyznałeś, że ktoś może mieć skuteczność 20%. Przecież to jest bardzo duża skuteczność, taką chyba ma @RENGERS. Co innego mam robić - umawiać się przez Tindera, przedzierając się przez setki stulejarzy? Bawić się z laską, która może z dnia na dzień przestać odpisywać? Litości, podchodzenie ma proste zalety:

- pokazuje gdzie jesteś w hierarchii i jaka jest twoja kolejność dziobania wśród innych ludzi. Bardzo prosty test - gdzie jesteś,

- pokazuje w jakim stanie psychicznym jesteś,

- rozwija psychikę i przełamuje blokady,

- uczysz się nie być ofiarą na pastwie losu.

 

Pomyśl. Mam 5 kobiet, podejdę do nich. 5 będę miał, z pozostałych 4. TO jest sukces, który dodatkowo mnie rozwija psychicznie! W jej kanony się wpisałem, być może bardziej się jej spodobałem, być może jakoś jej zaimponowałem. Z bezczynności nie ma NIC, napisał to @Bullitt który zbyt późno zrozumiał, że się w życiu czaił, zrozumiałem i ja, że kobiety do MNIE NIE PRZYJDĄ SAME, ja muszę po nie iść. I tyle, koniec kropka.

 

Co proponujesz w zamian? 10 lat pracy, żeby kobietę sobie kupić? :D Bo około tyle czasu może zająć robienie jakiegoś zawodu - 10 lat. Przecież to jest frajerstwo. To jest odmiana biologiczna osobników tzw. sneaky fuckers - https://dragonflyissuesinevolution13.wikia.org/wiki/Sneaky_F*uckers

Kim są sneaky fuckers? To są osobnicy zbyt słaby, że konkurować z lepszymi. Tego uczysz. Zdajesz sobie sprawę? Uczysz postawy bycia ofiarą i tego, żeby jak najbardziej uciekać od negatywnych emocji związanych z odrzuceniem. "Zrób pieniądze, kobiety same przyjdą". Tak, jasne. Może przyjdą, ale z intencjami oskubania frajera. Patrz co na ten temat napisała pewna urocza rezerwatka:
 

Cytat

 

My normalnie rozmawiamy o takich sprawach. Mówimy o "zaobrączkowaniu ofiary" lub "zaobrączkowaniu frajera". :)

 

Jeżeli od początku chodziło tylko o to, aby założyć rodzinę, mieć dziecko i stabilizację z "bogatym frajerem", to z utratą miłości nie ma problemu, bo nigdy jej nie było. Problem z utratą miłości po ciąży może się pojawić tylko tam, gdzie ta miłość była i gdzie potem kobieta odczuwa zmianę, utratę miłości do partnera. 

 

Link - https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/3829-nic-nie-znaczący-apel-do-mężątek-i-wieloletnich-partnerek/page/6/&tab=comments#comment-658375

Odrzucenie. W ogóle, czym Ty się przejmujesz, człowieku? :D Przecież większość kobiet ma nastawienie względem facetów: faceci służą do ojebania (finansowego, czasowego, emocjonalnego - bo one często są nauczone, że faceci to frajerzy, którzy sami się dadzą oskubać, nawet za WIZJĘ paru miłych chwil), więc może rozsądne jest mieć nastawienie: kobiety służą do ruchania?

Nie do finansowania. Nie do przejmowania się ich opiniami i ocenami. Do ruchania. A co jest ważniejsze, Twoje spełnienie seksualne czy opinia jakiejś idiotki? Przecież nie tracisz ZUPEŁNIE NIC poza chwilą czasu, który można interpretować w formie zabawy. Chłopie, odkąd poznałem naturę kobiet i ich perfidię w praktyce, to ja nawet nie mam ochoty na nie wydawać parę złotych. Podobnie jak Al Bundy, który powiedział, że 6 dolarów wydane na kobietę to już za dużo. Ja nie mam syfu w głowie, że im mam coś finansować, jakieś grube rzeczy po wiele stów. A Ty - masz? Odpowiedź już samemu znasz, bo jak napisałem, uczysz z poziomu beciaka i pewnie miłego chłopca, jak to się uczy w naszym społeczeństwie.

Podryw nie istnieje - to jest tak głupie, że nawet nie wiem jak do tego podejść. Każdy kto zajmuje się kobietami i miał ich więcej niż 3 albo 4, wie, że coś takiego jest i jest bardzo namacalne. Chociażby z tego względu, że kobieta ma mechanizmy obronne związane z tym, żeby nie oddać się za szybko. Spierdolisz po drodze - to do widzenia. I nie mów mi znowu o incelach z twarzami jak po chorobach genetycznych, pewna grupa ludzi i tak nie ma szans z drugą płcią i na fajnego partnera. Znowu, większość ma szansę. Problem w tym, że większość ma siano w głowie, a redpill romantycznie komuś to siano do głowy napchał. Powiedz mojemu kuzynowi z 173 cm wzrostu, że podryw nie istnieje, który ma trzycyfrowy licznik, a jest około 30tki. ? Powiedz mu też, że kobiet NIE MOŻE mieć, bo zarabiał w okresie szału ruchania 2.5k, a kobiety chcą się czuć bezpieczne, psychologia ewolucyjna, hipergamia i inne takie.. Ja pierdole. ?

Na zakończenie. Dzisiaj mój znajomy z emigracji do Niemiec, napisał mi, że są tutaj kolesie, którzy wyjechali, a są w związkach z 8/10. A w związku z tym, nie powinni mieć takich kobiet, bo nie zarabiali 10k na miesiąc, czy ile tam sobie wymyśliliście, że facet ma zarabiać, żeby kobieta na nich spojrzała. Pewnie mają rogi, bo wyjechali, ale to inna sprawa - co poruchali, to ich. 

Proszę wyjść już z kosmosu na ziemię i zobaczyć jak żyją ludzie, bo robicie krzywdy czytając bzdury z internetu i bezmyślnie je powielając.

 

Edytowane przez Messer
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, self-aware napisał:

A to fakt. Dałbym wiele żeby mieć chociaż z 2%. 20% to jest moim zdaniem skuteczność, która plasuje kolesia w TOP2-3% świata najlepszych.

Moim zdaniem nie. 

Za dużo ostatnio widziałem i byłem wśród ludzi, którzy mieli wyjebane na matematykę, a tylko interesowało ich zaliczenie - parę imprez i widać różnicę jakościową wśród ludzi. Oni byli i są bardzo skuteczni, ze względu na ich "drapieżną" psychikę. Aż się z tego powodu pochorowałem, gdy widziałem kurewstwo kobiet względem prostych i normalnych kolesi, ale lepszych psychicznie.

 

Problemem z trenerami uwodzenia jest taki, że uczą się od nich:
- głównie grzeczni chłopcy, którzy nie mają drapieżnej psychiki, przez co:

   * nie mają sukcesów bo widać, że koleś udaje, fałszuje, laski w sekundę wykrywają jego obłudę (co daje mit kobiecej intuicji),

- trenerzy dodatkowo sami nie wiedzą jak podrywać, bo trener kopiuje następnego trenera, który kopiuje następnego, co daje zaklęty krąg fałszu, głupot, naciągania frajerów na hajs - taki łysy pan, zdany warszawski "uwodziciel" to idealny przykład, który stworzył ebooki o tym jak się ubierać, a zrobił to tak, że skleił zdjęcia paru gwiazd.. Heh, u nich nawet klasykiem jest wciskanie takiego kitu, że "powiedz jedno zdanie i kobieta jest twoja, ale to zdanie jest w poradniku, który możesz kupić za tylko 199zł.." Nawet ostatnio pojawił się temat o tym jakie bzdury pisał Rollo, wielki guru RedPillu, podający się za giga-ruchacza, gdy miał 20 lat. Ludzie po prostu nie wiedzą co jest prawdą a co fałszem. A jak wejdą w fałsz, to zakopią się w tym i będą bronić tego, bo to "ich" system wierzeń. A wiadomo, że jak ktoś uderzy w czyiś system wierzeń, to jakby uderzał w człowieka. Stąd debile bronią własnego wizerunku do upadłego, nawet jak wewnątrz siebie czują, że nie mają racji, to i tak to wyprą i będą udawać, że wszystko jest ok.

Gdyby ludzie nie mieli siana w głowach i nie mielibyśmy kultu słabości, poczucia winy względem mężczyzn, spierdolenia i bylejakości, faceci mieliby kompletnie inne życia. Niestety, uratują się tylko jednostki, dlatego powtórzmy za Thomasem Carlyle - Istnieją trzy rodzaje kłamstw. Kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyki.

Mam nadzieję, że z tym co napisałem, tego cytatu tłumaczyć nie muszę..

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.09.2020 o 19:05, Zbychu napisał:

Przecież coś takiego jak podryw nie istnieje - to zawsze kobieta wybiera faceta i do kobiety należy decyzja czy chce faceta na związek/seks. Facet jedyne co może zrobić to zagadać, ale jak się nie spodoba to nie istnieje taka siła, że nagle kobieta się "przekona" do niego. 

Wydaje mi się, że "gadane" może sporo zdziałać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Perun82 napisał:

Bo to ci goście tworzą statystykę, a reszta jest mamiona przez ową statystykę.  Ale jak najbardziej trafne obserwacje.

Raczej wydaje mi się, że statystyki "puasów" robią "puasi". Mój kuzyn natural, nawet jak mu o tym powiedziałem, to nie miał pojęcia, że istnieją takie ruchy podrywaczy. 

 

Dla niego to było jakieś dziwne i nie do wyobrażenia, że uczenia podrywania kobiet można uczyć się z książki. Nie rozumiał nawet tego. Po chwili roześmiał się i zmieniliśmy temat rozmowy.

 

Prawda jest taka, że na naturalach nie ma kto tworzyć statystyk z tego względu, że oni nie mają czasu udzielać się zbytnio w internecie na stronach z gównowiedzą od kolesi, którzy chcą zarabiać na frajerach. To jest domena właśnie grzecznych chłopców, którzy robią te statystyki. Naturale zajmują się ruchaniem kobiet, często imprezowaniem oraz pracują/uczą się (rzadziej). Lubią ludzi, więc spędzają z nimi czas, a nie przy komputerze. Przy takim stylu życia, oni nie wchodzą i nie udzielają się w internecie, bo nawet na to nie mają ochoty. Zauważyłem nawet, że niektórzy nawet specyficznie piszą, tak trochę "topornie", jakby byli ociężali umysłowo, ale w gadaniu są bardzo dobrzy.

Słabi (fałszywi) trenerzy tworzą słabych uczniów, którzy robią słabe statystyki, które robią słabe opinie, przekładające się na życie w fałszu i w efekcie dają takie bzdurki typu "uwodzenie nie istnieje" - i tak, z tego punktu widzenia to stwierdzenie jest jak najbardziej logiczne. Rozmontowując podstawy tego twierdzenia, widać, że to są bzdury, ale ten fałsz sięga głębiej niż się wielu wydaje, a sprawa przecież jest pozornie prosta. Jak mówią informatycy, garbage in, garbage out - śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu. To jest moje zdanie.

Edytowane przez Messer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Messer napisał:

Powiedz mojemu kuzynowi z 173 cm wzrostu, że podryw nie istnieje, który ma trzycyfrowy licznik, a jest około 30tki. ? Powiedz mu też, że kobiet NIE MOŻE mieć, bo zarabiał w okresie szału ruchania 2.5k, a kobiety chcą się czuć bezpieczne, psychologia ewolucyjna, hipergamia i inne takie.. Ja pierdole. ?

Potwierdzasz że liczy się wygląd.

 

Wyobraź sobie kuzyna 169 mało atrakcyjnego, nieśmiałego. 0 do potęgi 0 to dalej 0.

12 minut temu, Peckerwood napisał:

Wydaje mi się, że "gadane" może sporo zdziałać

Tak jak powiedział jeden z Braci wyżej. Jeśli jest np trzech samców o zbliżonym SMV, najbardziej wygadany śmieszek wzbudzający emocje będzie lepszy od dwóch pozostałych mających ułamek SMV więcej.

 

Godzinę temu, Messer napisał:

10 lat pracy, żeby kobietę sobie kupić

Tu chodziło bardziej o życie dla siebie a nie uganianie się za kawałkiem mięcha. 

 

A co jeśli Ty i @Zbychu macie oboje rację?

 

A co jeśli ktoś, kto osiągnie sukces przyciąga kobiety i ktoś przystojny, kto ma gadanie również? 

 

Czy serio nie macie wyobraźni tylko myślicie 0-1 jak w pieprzonej polityce - od lat pis-po i nic pomiędzy.

8 godzin temu, HodowcaKrokodyli napisał:

 

To co piszesz to od strony merytorycznej szambo, kał. Nie wstyd Ci tak bredzić?

Jako neutralny obserwator bardzo nie podoba mi się Twoje zachowanie w stosunku do kolegi. Łatwo dajesz się wyprowadzić z równowagi gdy ktoś ma inne zdanie, a kolega ma dużo racji. 

Dla jednego lepszy jest samochód, dla innego motocykl. Tego nie pogodzisz, ale nie wchodź w skrajność wyzywając innych od "puszkarzy" czy "dawców".

 

W Polskim społeczeństwie widzę takie rozwarstwienie na "lewaków" i "prawaków", a jedni i drudzy śmieją się z durni skaczących sobie do gardeł.

9 godzin temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Powodzenia

Obserwuję Twoją aktywność w tym temacie, jest świetna. Dzięki za treściwy kontent.

 

7 godzin temu, DuchAnalityk napisał:

Bo im się spodobałeś łosiu

Też dobrze prawisz, i znów potwierdzasz że wygląd się liczy tak jak kasa.

 

7 godzin temu, maroon napisał:

Najlepszy do szukania na LTR jest krąg znajomych i znajomych znajomych. Cokolwiek o drugiej osobie możemy się wtedy dowiedzieć wcześniej. Problem tu jednak może być, gdy znajomość się zakończy - ciężko będzie całkowicie się odseparować od kontaktu, czy "newsów" o eks. 

Tak i tak. Czasem można złamać własne zasady, ale lepiej trzymać się ramy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.