Skocz do zawartości

SPOWIEDŹ UWODZICIELA (2020)


Druid

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

Jeden roi, że kobieta +25 do śmietnika, nie związku

Drugi roi, że tylko Czady o wzroście wieży ruchają.

 

 

Może nie tyle w pluszowe ściany, ale dla mnie to jest taka gimbazowa (kurde, już chyba nie ma tej całej gimby) trywializacja, na zasadzie rozmowy po wf w szatni "Hy, hy no co ty kurwa stary pierdolisz przecież to jest proste jak jebanie, zara ci tu opowiem o co kaman" czy coś takiego.

 

Proste rozwiązania pozornie skomplikowanych rzeczy są jednak bardzo kuszące, dlatego w pewnych kręgach zyskują popularność (witamina C na wszelkie zło na czele z rakiem). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest potężne redukowanie własnego dysonansu i układania świata ze zrozumiałych dla siebie klocków. Problem w tym, że jedynie dla siebie i że świat jest jednak bardziej skomplikowany. Nie da się jednoznacznie wszystkiego opisać, zaplanować i jednoznacznie założyć, że B zawsze będzie wynikało z A, szczególnie w tak delikatniej materii jak kontakty damsko-męskie. To nie jest firma, którą możesz opisać szczegółowo procedurami, zrobić checklisty na praktycznie wszystko i poukładać całość procesowo, po czym nie przeszkadzać za bardzo dobremu zespołowi w pracy.

 

A i tak coś zawsze pierdolnie  : ))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

A właśnie moim zdaniem zbytnio to upraszczasz, nie biorąc pod uwagę trzech powszechnych kwestii:

- niedoszacowania lub przeszacowania własnej atrakcyjności,

- schematów rodzinnych,

- kierujących nami deficytów z najmłodszych lat naszego życia i naszego nieświadomego dążenia do ich zaspokojenia.

Odnośnie pierwszej kwestii - koronnym przykładem jest moja żona. Kiedy przeczytałem jej jeden post z forum dotyczący "SMV" i zasad jakim zdaniem jego autora podlegają relacje damsko - męskie i nasze wybory zasmuciła się i zapytała mnie "to dlaczego Ty w takim razie wybrałeś sobie na żonę 4/10?" :D I zobacz - moim zdaniem to mocna 8/10, ja jej zdaniem też (wizualnie jestem moim zdaniem max 7,5/10). Ona jest szczęśliwa, bo ma atrakcyjniejszego (jej zdaniem) męża od siebie, a ja - bo mam atrakcyjniejszą od siebie żonę :)

 

Pozwolę sobie z Tobą nie zgodzić ale jako, że podałeś przykład swojej rodziny zamilknę bo publicznie (ani zresztą tez prywatnie) nie będę mieszał w czyimś życiu rodzinnym ani go oceniał, skoro jesteście ze sobą szczęśliwi i się dogadujecie (jak mniemam). I życzę żeby tak było zawsze :)

PS I nie chodzi o to, że nie mam argumentów bo domyślam się dlaczego Twoja małżonka tak odpowiedziała :) I na tym utnijmy temat :)

 

Edytowane przez niemlodyjoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, bernevek napisał:

@Armengar

No i co widziałeś? Że tylko Chady są z ładnymi laskami? Bo ja widziałem zróżnicowanie.

 

Ja nie napisałem, że tylko czady.

Podejrzewam, że próbujesz mi przypisać coś czego nie napisałem dlatego, że kłębią się w Tobie toksyczne emocje.

 

19 godzin temu, bernevek napisał:

Tak w ogóle, to zgaduje, że jesteś trollem bazylem który chce się zemścić na facetach za brak atrakcji. 

 

Moje poglądy to Red Pill. Czy myślisz, że ludzie głoszący Red Pill to bazyle mszczące się na kobietach? Weź zimny prysznic i ochłoń.

 

19 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Widzisz kolego długo nad tym rozmyślałem i myślę nadal - moje wnioski są takie, że jesteś (Ty i my wszyscy jako samce) na przegranej pozycji jeśli chodzi Ci o cokolwiek więcej niż seks w stosunku do kobiet. Jeśli pragniesz jakiś wyższych uczuć, nawet i kumplestwa, to od kobiety w związku tego nie dostaniesz.

 

Kumpelstwo jeszcze można dostać, jeżeli się trafi na odpowiednią kobietę. Gorzej jest z tą całą "miłością". Ja jestem "czadem", ale to co wywołuję, to jest chcica seksualna i haj hormonalny, a nie żadne wyższe uczucia. Jestem dla nich jak luksusowy samochód - wywołuję zachwyt i pożądanie, pragnienie posiadania, ale to nie jest miłość. Tak samo ja czy Ty widząc laskę 8-9/10 chcemy ją zerżnąć, ale to nie jest miłość. 

 

19 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Za każdym, powtarzam każdym bez wyjątków, razem kiedy tylko zaczynałem traktować kobietę jak równorzędnego człowieka-partnera do życia kończyło się to katastrofą.

 

 

Są związki, w których to działa, ale ogólnie rzecz biorąc to jest zły pomysł.

 

19 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

One tak nie umieją, musza być odurzone emocjami-rollercoasterem, muszą jednego dnia płakać i się śmiać aby być szczęśliwe, muszą czuć że nad nimi dominujesz i górujesz 24h na dobę i 365 dni w roku - a co to znaczy - mityczne "trzymanie ramy" czyli obłęd bo jest to życie na stand-by 24h na dobę.

 

Moje spojrzenie może być zaburzone przez to, że jestem "czadem", ale moim zdaniem z tym nie jest aż tak źle. Wystarczy wyrzucić z siebie potrzebę traktowania kobiety jak rozumnego człowieka, z którym można się normalnie dogadać. Kobieta ma swoją inteligencję, czasami nawet wysoką, ale z kobieta nie należy próbować się dogadać w sposób logiczny. One w większości chcą być szmacone i jeżeli są szmacone, to są szczęśliwe i dobre dla faceta. Jeżeli nie są szmacone, to one zaczynają szmacić faceta.


Ja zauważyłem, że większość mężczyzn ma silną wiarę we wzajemność stosunków, a kobiety tego nie mają. Typowa kobieta nie ma poczucia wdzięczności i potrzeby odwzajemnienia dobrego traktowania. Ona tylko udaje, że ma moralność, gdy to się jej opłaca. Większość mężczyzn tego nie rozumie i stąd bierze się ogromna ilość cierpienia. 

 

 

19 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

No chyba, że weźmiesz sobie do związku kobietę wpatrzoną w Ciebie jak obrazek

 

Większość facetów nie ma takiej możliwości, poza początkowym hajem hormonalnym, które mija. 

 

19 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Nie @Boromir oni to robią z wygody. Lepiej jest wierzyć w mainstrem, wygodniej, blue pill jest bardzo komfortowy, a jak gość sobie wmówi, że jest w szczęśliwym związku to już w ogóle... Jego Myszka' jest inna niż wszystkie, ta jedyna" no i tyle...

 

 

Tak. Oni są emocjonalnie nijacy, słabi. Wolą społecznie konformistyczną wiarę w bzdury. To są dorosłe dzieci, które wierzą w św. Mikołaja. 

 

18 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

A to CI akurat prosto wyjaśnię - mając 183 cm byłem w FwB z Panną tak o 5-6 cm wyższą, która strasznie parła na związek i wiesz dlaczego tak było? Otóż takie Żyrafy mają problem ze znalezieniem faceta bo 190 cm + mężczyzn nie jest tak dużo, a niżsi nie chcą się z nimi wiązać.

Bardzo wysoka laska - +185cm - to będzie latać za Tobą jak 5/10 czyli taka co nie ma brania. Dla kobiety minimum 5 cm różnicy, a optimum około 15cm wzrostu - tak one to widzą. Ja się czułem śmiesznie z ta panną wyższa ode mnie :D

 

Jest dokładnie tak jak napisałeś. 

 

18 godzin temu, Obliteraror napisał:

To mało jeszcze widziałeś. Przypominasz mi Archa, który kiedyś nie mógł się nadziwić, jak to jest, że nie spotyka na ulicach 50-latków z 25-latkami. No niesamowite, że nie spotyka. Po prostu nie wyszedł poza uliczne obserwacje i autobus miejski. Kierujesz się podobną, lekko zabawną logiką.

 

Koleś, ja widzę, że próbujesz mnie podgryzać przez swoje kompleksy.  Nie odpowiedziałeś na pytanie o wzrost, więc domyślam się, że u Ciebie jest pewnie dramat. Współczuję Ci, ale weź się zachowuj. 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Myślę, że relacje damsko-męskie są dużo prostsze niż wielu się to wydaje ;) 

 

Tak, są prostsze niż wielu się wydaje. Ludziom się źle wydaje, bo mają mózgi wyprane propagandą Blue Pill. 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

I nie pisze tego aby komuś dopiec bo sam tym prawom podlegam - jako przeciętniak z urody - ale dzięki temu lepiej mi się żyje.

 

Znasz prawdę i dzięki temu możesz podejmować racjonalne, optymalne decyzje, a nie błąkać się wśród halucynacji i bajek dla dorosłych dzieci. 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

"Himalajką" może być praktycznie każda kobieta, nawet te insta-suczydła, kiedy trafi na faceta który w jej oczach ma dużo wyższe SMV.

 

Tak! 

 

Ja mogę potwierdzić to z praktyki - ruchałem laski, które miały opinię suk, ale dla mnie były bardzo dobre. Normalnie do rany przyłóż. 

 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

A tzw. "himalajka z automatu" to bzdura - Pani, która przed Tobą zgrywa świętą i idealną żonę mogła się puszczać na lewo i prawo ;)

 

Tak. Są tysiące myszek, które zgrywają dobre przed swoimi facetami, a walą się na boku. 

 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Co jest potrzebne do LTR (związku) - ona musi widzieć w w Tobie korzyść - zapewniasz jej możliwość rozpłodu /  dostatniego życia.

 

Tak. 

 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Czy pożądanie seksualne jest potrzebne kobiecie do LTRa? Nie - znasz przypadki gdy kobieta wychodziła za nieatrakcyjnego faceta "z braku laku" albo "tak wypada bo czas leci" bądź "będzie żyło mi się wygodnie". Zobacz w ilu małżeństwach strefa seksu praktycznie leży. Ile kobiet zdradza. Jak przygniatający jest procent rozwodów z inicjatywy kobiet. Wiesz dlaczego tak jest? Kobieta może udawać orgazmy, podniecenie itp. facet raczej nie ;) Pani wiąże się z więc wyrachowania (mało jest mężczyzn, którzy tak robią). 

 

Tak. 

 

Widzę, że świetnie się orientujesz w tych sprawach. :)

 

 

17 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Każdą, dosłownie każdą, relację jesteś w stanie w ten sposób rozłożyć na czynniki pierwsze. Jedyne odchyły następują kiedy Pani ma tzw. "słabszy okres w życiu" bądź "chce się zemścić na facecie" - wtedy udostępni grotę rozkoszy, nawet na jakiś dłuższy czas, facetowi o niższym niż ona SMV ale w dłuższej perspektywie to nie zabangla.

 

Tak, ale trzeba się znać na temacie. Przeciętny facet ma w głowie biegunkę Blue Pill i nie rozumie tematu. 

 

 

17 godzin temu, Sankti Magistri napisał:

Dlatego rozumiem obydwie strony barykady.

 

Której dokładnie barykady? :)

 

Ja rozumiem sytuację mało atrakcyjnych facetów. Przecież mam kolegów i kuzynów, którzy wyglądają gorzej ode mnie, niektórzy naprawdę słabo. 

 

Prawdziwa barykada to barykada między ludźmi, którzy trzeźwo patrzą na świat, a ludźmi którzy uciekają w krainę wyobraźni. 

 

Wielu nieatrakcyjnych facetów wmawia sobie, że "wygląd nie jest aż tak ważny", bo jest im tak wygodniej, czują się lepiej oszukując samych siebie. To jest bezsensowne wciskanie kitu, napędzane kompleksami i problemem z pogodzeniem się z rzeczywistością. 

 

5 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Czy ja coś napisałem o zainteresowaniu ruchaniem? Czy napisałem, że to dziwne, że podobają Ci się dziewczyny (kurwa, oryginalne hobby). To, co forsujesz nie ma nic wspólnego z tymi niesamowicie oryginalnymi zainteresowaniami. Ty próbujesz rozkminić, co NAPRAWDĘ baba myśli i czuje i to jest droga donikąd, poza dostarczaniem obserwatorom ładunku komizmu.

 

Ja nie "próbuję", ja najczęściej rozumiem postępowanie kobiety. 

 

To co piszesz wskazuje na to, że po prostu nie znasz się na temacie. 

 

 

5 godzin temu, tytuschrypus napisał:

I ponownie - do czego konkretnie się odnosisz suponując, że coś dla mnie nie jest ważne ;)

 

Do: "Żeby twierdzić, że to są ważne kwestie to trzeba nie znać życia,"

 

5 godzin temu, tytuschrypus napisał:

I jeszcze raz - ja zabieram głos na temat tego, dlaczego niektórzy faceci w tym pozujący na atrakcyjnych podrywaczy i "twardych redpillowców" próbują forsować jakieś tezy i rozkminiać, co też baba NAPRAWDĘ chce. Przy całej rzekomo posiadanej wiedzy na ten temat, ta wiedza idzie się czesać przy takich rozkminach, one są tej wiedzy zaprzeczeniem tylko trzeba ją rozumieć, a nie tylko przerzucać się memami i wykresami o atrakcyjności bez tego zrozumienia.

 

O jakiej  wiedzy mówisz? Naukowej? 

 

5 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Oho, kolejny arch alert - on również tak pisze, @Obliteraror bo przywołałeś słynną już logikę archa ;)

 

Kto to jest Arch? Zauważyłem, że w tym wątku co chwila mi pisze "jesteś X", podczas gdy ja o tej osobie nigdy nie słyszałem. To ma już miejsce po raz trzeci, nie licząc osobnika, który zarzucił mi bycie bazylem mszczącym się na mężczyznach, bez wskazania konkretnej osoby. 

 

5 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Ja uważam podobnie. Wszystkie pille nie zostały stworzone przez zadowolonych i spełnionych czadów, których kobiety NAPRAWDĘ pożądają. Ale jakoś sobie trzeba racjonalizować.

 

Ja jestem "czadem" i moje doświadczenia potwierdzają poglądy Red Pill.

 

Moją wrażliwość w tym względzie pogłębia to, że mam kolegów i kuzynów, którzy wyglądają gorzej ode mnie, w tym niektórzy całkiem słabo. Widzę co się dzieje u tych ostatnich i jest to przykry widok. 

 

 

3 godziny temu, Kpt. Skok napisał:

Pamiętajcie - obracając się wśród atrakcyjnych kobiet poznasz wiele bogatych osób.*

*disclaimer: może nie dotyczyć: Bangladeszu, Gwinei-Bissau, Togo, Gambii, Sahary Zachodniej, Erytrei, Dżibuti, Somalii, Paragwaju, Ekwadoru, Belize, Haiti, Dominikany, Salwadoru, Wenezueli.

 

Dla instant efektu poznania "wielu bogatych osób" obroty wśród atrakcyjnych kobiet mają być w prawo czy w lewo?

 

 

Inteligencją i znajomością życia to Ty się nie popisałeś. ?  Najlepszy jest Twój kpiący ton, podczas gdy tak naprawdę sam z siebie robisz kpinę. ?

 

Atrakcyjne kobiety często zadają się z bogatymi facetami. Taka laska może mieć bogatego chłopaka, męża, eks, a także kolegę - orbitera lub normalnego. Poznając te kobiety, z czasem poznaje się także ich. 

 

Podam Ci konkretny przykład, może uda Ci się zrozumieć o czym piszę. 

 

Poznałem kiedyś pewną laską, bardzo atrakcyjną. Modelka, instagram, itd. 

 

Ona ma bogatego gościa, wtedy chłopaka, dzisiaj już męża. Sytuacja jest jasna, wystarczy spojrzeć na to, jak wyglądam ja, ona i on. Ja jestem od seksu, on jest od zapewnienia jej odpowiedniego poziomu życia i stabilizacji życiowej. 

 

Gdy nadchodzi organizowana przez jej faceta impreza, to ona mnie zaprasza. Nie, nie ukrywamy przed nim naszej znajomości. :)  Ukrywamy jedynie jej charakter. :) Przychodzę z inną dziewczyną, aby wyeliminować jakiekolwiek podejrzenia, witam się przyjaźnie z facetem tej pierwszej. Na imprezie trochę z nim rozmawiam, poznaję też jego partnerów biznesowych. Już, zrobione - poznałem bogatych facetów przez znajomość z atrakcyjną kobietą. Kiedyś idę na obiad i spotykam go samego w lokalu, on też wyskoczył na obiad. Co robię? Przecież nie będę udawał, że go nie widzę. Witam się, siadamy razem, gadamy. Dzisiaj jesteśmy znajomymi, luźnymi kolegami. 

 

Bardzo często bywa tak, że atrakcyjna laska ustawia się w weekendowy wieczór ze swoim facetem, swoimi koleżankami i ich facetami. Koleżanki atrakcyjnej często same są atrakcyjne, nierzadko mają bogatych facetów i wtedy ich również się poznaje. Co bierze się ze znajomości z atrakcyjną kobietą. 

 

Już, rozjaśniło Ci się trochę? :)

 

19 minut temu, Obliteraror napisał:

Drugi roi, że tylko Czady o wzroście wieży ruchają.

 

Kto mówi, że tylko czady o wzroście wieży ruchają?

 

Ja napisałem, że wzrost około 170 cm u mężczyzny to tragedia, to jest bycie malutkim i fizycznie śmiesznym. 

 

Wysoki wzrost jest atrakcyjny, ale wiadomo, że pośrodku jest średni wzrost, który daje wrażenie "zwyczajny gość". 

 

 

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, @Armengar już się nie kompromituj. Bzurzysz koncertowo z każdym kolejnym postem. Violetka reaktywacja? Tym razem w męskiej wersji? Jak Cię mój wzrost ciekawi, to sobie poszukaj, ja Ci zycia ułatwiać nie mam zamiaru. Pisałem o nim wielokrotnie.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Obliteraror napisał:

Dobra, @Armengar już się nie kompromituj. Bzurzysz koncertowo z każdym kolejnym postem. Violetka reaktywacja? Tym razem w męskiej wersji? Jak Cię mój wzrost ciekawi, to sobie poszukaj, ja Ci zycia ułatwiać nie mam zamiaru. Pisałem o nim wielokrotnie.

 

Współczuję Ci, ale weź zachowaj swoje kompleksy i złudzenia Blue Pill dla siebie. 

 

Errata zanim ktoś się przeczepi:

'"Moje poglądy to Red Pill. Czy myślisz, że ludzie głoszący Red Pill to bazyle mszczące się na kobietach mężczyznach? Weź zimny prysznic i ochłoń."

Edytowane przez Armengar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Armengar Błąd w interpretacji. We mnie nie ma żadnych toksycznych emocji. Natomiast Twoja zapalczywość wskazuję na silną toksynę pod płaszczykiem "pseudonauki".

Jeżeli jesteś tą samą osobą, która twierdziła, że o słuszności danej rzeczy wskazuje częstotliwość jej występowania to naprawdę nie kompromituj się. Bo to już totalne intelektualne dno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Armengar napisał:

Współczuję Ci, ale weź zachowaj swoje kompleksy i złudzenia Blue Pill dla siebie. 

Współczuj sam sobie, jeżeli kawałek młodej dupy, zdecydowanie tania w obecnym świecie waluta decyduje o Twoim poczuciu męskości i wartości. :) Ja złudzenia do świata w skali makro straciłem już dawno. I w skali makro naprawdę nie pragnę z nim kontaktu, poza tym na moich zasadach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Armengar napisał:

Widzę, że świetnie się orientujesz w tych sprawach. :)

 

13 lat temu poznałem PUA. Około 6-7 lat temu Red Pill. Mam za sobą 3 długie związki (kilka lat), 1 małżeństwo + ileś tam kobiet przerobionych na ONS lub FwB, Nie zdziwi mnie już chyba nic - wierzę w historie dotyczące bardzo chamskich i brutalnych zlewek od kobiet (moje i moich przyjaciół doświadczenia), traktowanie faceta jak betabankomat i podnóżek (doświadczenia moich przyjaciół), jazdy jakie są w małżeństwach (moje i moich przyjaciół doświadczenia), związki z zaburzonymi kobietami (moje i moich przyjaciół doświadczenia), kooorwienie się przykładnych mężatek (jw), oraz to, że większość kobiet będących w związkach i małżeństwie jest z partnerami, którzy byli ich "drugim lub n-tym wyborem" (to jest chyba najbardziej bolesne dla faceta). Wiem też jakiego szału macicy dostają babki przy klasycznym czadzie. Żeby było jasne - nie winię kobiet - są jakie są i tyle, natomiast winię mężczyzn-nadskakiwaczy im. W facetach jest 0 solidarności, szczególnie w Polsce, mają odruch tłumaczenia i bronienia kobiet, który doprowadza do tego, że one nimi gardzą. Wystarczy zobaczyć co się dzieje w rezerwacie - cyrk na kółkach.

 

Jeśli człowiek zanurkuje w tym szambie i zaobserwuje dlaczego i jak to działa traci chęć na kontakty z kobietami. A muszę Ci przyznać, że ja bardzo lubię chodzić na randki*, lubię planowanie logistyki, zaskoczenie na twarzy kobiety, zabawę i fun jej i mój. Ale coraz mniej mi się już chce a wiesz dlaczego? Bo wiem jak tani jest seks dzisiaj - Tinder, Badoo etc. I świadomość tego, że ta sama Pani dla której człowiek chciałby się może i postarać komuś innemu udostępniała dupki za nic. Dość niesmaczne prawda? Staram się znaleźć złoty środek - uciąłem FwB, ONSy, szukam jakiejś fajnej dziewczyny na stałe. Szansę w Polsce na znalezienie oceniam na bliskie 0. Dlatego szukam poza naszym krajem i kręgiem kulturowym.

 

Co do roli wyglądu - kolejne samooszukiwanie się facetów. Poprzez swoją genetykę mam bardzo dużą tendencję do łapania masy - zarówno suchej jak i tłuszczu. Więc wyglądam albo słabo (np, po małżeństwie) albo naprawdę nieźle (mocne 7,5/10 - twarz średnia, wzrost średni +180cm, kratka i zarysowane mięśnie) - także wiem jak to jest być facetem z kratą na brzuchu jak i bojlerem :D Wszystko zależy od tego czy mi się chce. I doskonale widzę różnicę  w reakcjach kobiet. Jak słyszę to, że liczy się "wnętrze" to ogarnia mnie pusty śmiech. Wnętrze, i owszem, portfela :D Jestem teraz w okresie robienia formy, muszę zejść z wagi ale powoli, aby nie popalić mięśni. Myślę, że zostanę na poziomie dociętego 90kg. Ale to półtora roku pracy u mnie pewnie - powolutku, bez pośpiechu. Można by w rok ale po co zarzynać organizm dietą, treningiem czy innymi gównami jak w wieku 35 lat można powoli, spokojniej :) 

 

*Przyjechał kiedyś do mnie dobry znajomy z innego miasta. Chciał, żeby go oprowadzić - mówię, spoko. Po 45 minutach kiedy prowadziłem go od atrakcji do atrakcji zaczął się śmiać - "niemłody - to nie jest randka, a ja bawię się tak dobrze, że uważaj, żebyśmy nie zostali parą homo". Jeśli spotkanie z kimś ułożysz w sekwencję zdarzeń, które mają wywołać odpowiednie emocje to splażujesz i faceta i babkę :D Za to uwielbiam tę wiedzę, którą dostałem od nieaktywnych już PUAsów (Ci dzisiejsi to śmiech na sali przy nich, vide gośc z tego wątku).

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Obliteraror napisał:

Violetka reaktywacja? Tym razem w męskiej wersji?

 

O tym też pomyślałem, po natychmiastowych próbach wmówienia adwersarzowi że się na czymś nie zna albo ma kompleksy bo on widzi i wie jak jest, a Ty nie wiesz (koniec uzasadnienia) i podkreślaniu atrakcyjności :)

 

Beka.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Co do roli wyglądu - kolejne samooszukiwanie się facetów.

No i nie napisałeś o co mogło chodzić mojej żonie. Zapytałbym na priv, ale póki co nie mogę z niego korzystać.

No weź napisz, zaciekawiłeś mnie bardzo :D

Dodam, że zgadzam się z większością tego, co napisałeś przed chwilą (jesteśmy prawie rówieśnikami, też swoje w życiu przeszedłem, widziałem i słyszałem), ale moim zdaniem to po prostu nie wyczerpuje tematu relacji damsko-męskich, zbytnio upraszcza te kwestie.

Odnośnie wyglądu - chciałbyś być w związku z pustą kobietą, ale o urodzie 10/10? Dla mnie osobiście zawartość głowy naprawdę jest bardzo ważna, nie byłbym w stanie spotykać się z nudnym pustakiem, którego interesuje jedynie skrolowanie FB i własny wygląd, dla mnie głupota jest po prostu aseksualna. Wolałbym już nieco "brzydszą" dziewczynę, ale mądrą, posiadającą jakieś zainteresowania. Poza tym to całe SMV jest bardzo względne - był na tym forum jeden temat, w którym bracia oceniali urodę kobiet, oceny były tak momentami rozbieżne, że szok.

Różne kobiety podobają się różnym facetom i odwrotnie - nie ma uniwersalnego kanonu urody, dla jednej babki będziesz odrażający, a inna zakocha się w Tobie od pierwszego wejrzenia.

Jak to powiedział kiedyś raczej nieurodziwy Kazik Staszewski - "są kobiety, którym podobam się bardzo, ale są one w przeważającej mniejszości" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, johnnygoodboy napisał:

No i nie napisałeś o co mogło chodzić mojej żonie. Zapytałbym na priv, ale póki co nie mogę z niego korzystać.

No weź napisz, zaciekawiłeś mnie bardzo :D

 

Napisz mi proszę czy poznaliście się dawniej niż w ostatnich 10 latach (przed insta, tinderem itp.) oraz ile (w przybliżeniu) mieliście lat - równolatkowie czy różnice?

 

BTW - zgłęcic taką tajemnice jak to, "o co chodziło kobiecie" potrafią chyba tylko Tybetańscy mistrzowie :D

Edytowane przez niemlodyjoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Napisz mi proszę czy poznaliście się dawniej niż w ostatnich 10 latach (przed insta, tinderem itp.) oraz ile (w przybliżeniu) mieliście lat - równolatkowie czy różnice?

Poznaliśmy się 9 lat temu - mieliśmy po 27 lat (żona jest starsza o pół roku). Nie wiedziałem wtedy, że coś takiego jak tinder istnieje - numer żony dał mi kolega z pracy mówiąc, że to fajna dupa i aktualnie nie ma faceta, to mi wystarczyło, żeby tego samego dnia się z nią umówić.

EDIT - nie wiem czy odnalazłbym się w dzisiejszych czasach insta i tindera ?

Edytowane przez johnnygoodboy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Brat Jan napisał:

Nie raz słyszałem, że "on ma to coś".

Jak to zinterpretujecie?

Bo przypuszczam, że nie chodzi w tym o sam wygląd czy wzrost.

Nie chodzi.

Sam często słyszę teksty w stylu "Masz w oczach ten błysk" albo "Na pewno jesteś babiarzem" czy "Z iloma już się umówiłeś"

chociaż do playboya, to mi raczej dalej niż bliżej, dobijam powoli 50-tki, a jeszcze kilka lat temu prędzej chyba bym zemdlał
niż otworzył mordę do baby. Według obowiązujących rzekomo kryteriów i bajdurzenia forumowych mitomanów gawędziarzy

życie dla mnie dawno się skończyło i nic mnie już w nim nie czeka, więc tylko kłaść się do grobu i szpadlem przyklepać,

tym czasem nie dalej jak wczoraj podczas oglądania filmu młodsza ode mnie o ponad 10 lat laseczka poznana w perfumerii

robiła mi kurwa epickiego loda, po którym do samochodu na szpagacie wracałem, bo nie mogłem nóg razem złączyć,

aż dziw że jej głowy nie urwało... I tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie podsumować siedem stron banialuków,

które w tym samym czasie zostały tutaj napisane o tym czego to facet nie musi mieć albo powinien robić, żeby mieć fajne laski.

 

Zawsze miałem fajne laski, a o dziwo im więcej mam lat, tym fajniejsze przyciągam, chociaż jestem chodzącym zaprzeczeniem 

tych wszystkich kretyńskich teorii o czadach, milionerach, bedbojach oraz innych super ruchaczach, którzy spijają śmietankę,

a dla całej reszty zostaje tylko grzebanie w fusach, buczenie w poduszkę i wylewanie frustracji na jakimś forum w internecie.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Poznaliśmy się 9 lat temu - mieliśmy po 27 lat (żona jest starsza o pół roku). Nie wiedziałem wtedy, że coś takiego jak tinder istnieje - numer żony dał mi kolega z pracy mówiąc, że to fajna dupa i aktualnie nie ma faceta, to mi wystarczyło, żeby tego samego dnia się z nią umówić.

EDIT - nie wiem czy odnalazłbym się w dzisiejszych czasach insta i tindera ?

 

Primo - gratuluję tak długiego stażu, w dzisiejszych czasach robi sie z tego już unikat ;) Obyś za 9 lat i tego krotność pisał to samo.

 

Do rzeczy - wszystko zależy od warunków w Waszym obecnym otoczeniu.

Po pierwsze - 10 lat temu, Panie bez masowego dostępu do Tindera, Badoo i Instagrama zupełnie inaczej oceniały atrakcyjność faceta. I naprawdę wiem o czym mówię ponieważ jesteśmy w tym samym wieku. 

 

Po drugie:

 

Cytat

Odnośnie pierwszej kwestii - koronnym przykładem jest moja żona. Kiedy przeczytałem jej jeden post z forum dotyczący "SMV" i zasad jakim zdaniem jego autora podlegają relacje damsko - męskie i nasze wybory zasmuciła się i zapytała mnie "to dlaczego Ty w takim razie wybrałeś sobie na żonę 4/10?" :D I zobacz - moim zdaniem to mocna 8/10, ja jej zdaniem też (wizualnie jestem moim zdaniem max 7,5/10). Ona jest szczęśliwa, bo ma atrakcyjniejszego (jej zdaniem) męża od siebie, a ja - bo mam atrakcyjniejszą od siebie żonę :)

 

Twoja żona miała wyobrażenie o wzięciu sobie przystojniejszego mężczyzny od niej (bardziej atrakcyjnego) Red Pill o tym dokładnie mówi - kobieta musi mieć faceta nad sobą nie pod SMV(M)>SMV(K). To co Ty uważasz o swojej żonie ma znaczenie drugorzędne ponieważ facet zracjonalizuje i wyidealizuje sobie wybór tej partnerki, kobieta już nie. Podsumowując - to ona, zresztą klasycznie dla związków, ubiła dobry deal jak się wiązaliście.

 

Cytat

I kto w takim układzie jest wygranym? Czy gdyby moja żona miała wyższą samoocenę to chciałaby ze mną być? Mam trochę koleżanek i wiem, że nikt nie jest wobec siebie tak krytyczny jak dziewczyny.

 

To zależy. Jeśli rzeczywiście jej smv jest słabsze od Twojego to chciałaby, jeśli porównywalne, to gdyby to działo się teraz i miała dostęp do przebogatego wachlarza hipergamicznego - Tinder, Badoo, Insta - nie byłaby z Tobą ponieważ miałaby znacznie większy wybór facetów z SMV nad Tobą (pamiętaj, kobieta zawsze wiąże się z facetem o wyższym SMV niż ona).

 

Cytat

Dodam więcej - kiedy się poznaliśmy moja żona zarabiała więcej niż ja (obecnie role się odwróciły).

 

Do 30stki możesz ROKOWAĆ. Po 30stce musisz zarabiać. Tak to działa. Nie wiemy też czym się oboje zajmujecie i co to jest dla Twojej żony "dużo", a co "wystarczająco". Jeśli Pani jest w fazie "gniazdowania" masz mieć teraz albo rokować.

 

Cytat

Druga kwestia - łącząc się w pary często odtwarzamy schematy z rodzinnego domu.

 

Po części. Jest taka świetna audycja Marka w której tłumaczy on w jaki sposób kobiety i interakcje z nimi widzi bardzo atrakcyjny facet, który od niemowlęcia dostawał od kobiet ciepło i atencję a jak chłopak przeciętny / nieatrakcyjny dla kobiet. Ten pierwszy będzie miał z nimi naturalny luz, swobodę, nauczony, że już w piaskownicy jego rówieśniczki się do niego uśmiechały, tak samo dorosłe kobiety, a już od bycia nastolatkiem miał branie. Przeciętny / brzydki chłopak tego nie dostał. Ma więc dwie drogi - resztki z Pańskiego stołu po topce 20% (kobiety 30+, samotne matki etc.) albo wziąć się za siebie, uczyć dynamik socjalnych etc.

 

Cytat

 

Trzecia kwestia - większość z nas dorasta w poczuciu bycia w pewnej mierze uszkodzonym.  Większość z nas doznała odrzucenia w dzieciństwie, warunkowej miłości, nie była nam poświęcana należyta ilość uwagi, mało kto z nami rozmawiał. 

 

 

Patrz wyżej.

 

Cytat

jednym z moich kluczowych odkryć było to, że łączymy się w pary m.in. po to, żeby te deficyty uzupełnić (co zresztą jest niemożliwe - można to uzdrowić jedynie od wewnątrz, a nie za pośrednictwem innej osoby, ale mało kto zdaje sobie z tego sprawę)

 

To jest oczywiście prawda. Jednak, w chwili obecnie, masz klincz na rynku matrymonialnym - polecam Ci ten filmik o tym:

 

 

Ogólnie to jestem ciut zszokowany, że to trafiło do "mainstreamu - tak to właśnie dziś wygląda.

 

7 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

EDIT - nie wiem czy odnalazłbym się w dzisiejszych czasach insta i tindera ?

 

Życzę Ci abyś nie musiał sprawdzać :) Generalnie w tym momencie nie będąc naprawdę nieźle wyglądającym facetem masz dostęp do 30+, samotnych matek i po prostu kobiet o niskim SMV. To nie są te czasy co kiedyś.

 

I ogólnie - w tym wątku - warto by zapytać osoby, które tu się wypowiadają w jakiej lidze grają? Bo jeśli ktoś jest w małżeństwie, długoletnim związku, związał się dalej niż 10 lat temu (przed erą Tinderka) bądź umawia się z wiekowymi Paniami po 40stce czy tam samotnymi matkami po 30stce to nie ma pojęcia o czym mówi bo nie jest "w polu", a bitwa rozgrywa się tam, gdzie są najgorętsze sztuki - 18-28 (ja preferuję wiek kobiety 23-27 - chyba najfajniejszy) :) Jak masz już nasz wiek i nie jesteś w związku (który Cię satysfakcjonuje) drogi są dwie - starsze Panie ale tutaj zrywasz jak jabłka z jabłonki (desperacja kobiet 30+ jest porażająca) albo ciężka praca i startowanie po najlepsze ;) To jest trochę jak dwóch gości co mają samochody - jeden rodzinnego kombiaka, drugi importowanego golfa, a trzeci sportową furę. Wszyscy dojadą do celu? Wszyscy. Czy każdy z nich może być szczęśliwy? Każdy. Zależy tylko od tego co jest jego celem i jak wysoko poprzeczkę postawił :)

 

Jak mi stuknie 250 postów (bo chyba od tylu można pisać prv?) napisze do Ciebie i opisze Ci kilka przypadków z własnego życia żeby Ci punkt po punkcie pokazać jak liniowy jest proces dobierania się w pary, randkowania etc.

 

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/8/2020 at 10:01 AM, Leniwiec said:

Też kiedyś z jedną pisałem, chyba ze 150km ode mnie. Zaproponowałem spotkanie, w połowie drogi. Pani się oburzyła i mnie zablokowała.

Ja na Badoo poznałem dziewczynę 400km odemnie ,spotkaliśmy się w Krakowie , wynajeliśmy apartament na airbnb z jednym łożkiem, wszystko na pol, doszlo do tego ze w galerii krakowskiej na samej górze czekała na mnie przed apteka a ja gumki kupowałem.

Ruch4liśmy się przez 2 noce cały czas, przed wyjściem na miasto lód, po miescie seks, rano seks, co chwile coś.. na rozne sposoby.

Laska zaproponowała związek, pomyślałem że spoko skorzystam i przez 3-5 mieś jeździłem do niej i sie ru4aliśmy jak żaby. 

Byłem wtedy w 3 liceum, podjara była bo laska 1,5 roku starsza, mała czarna i szczupła i zadbana, niezła była.

Teraz bym się nie zdecydował nigdzie jechać, mam tylko niby 22 lata ale nie chce mi się totalnie nigdzie jeździć dalej niż 80km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Życzę Ci abyś nie musiał sprawdzać :) Generalnie w tym momencie nie będąc naprawdę nieźle wyglądającym facetem masz dostęp do 30+, samotnych matek i po prostu kobiet o niskim SMV. To nie są te czasy co kiedyś.

Ciekawy ten Twój post, przyznaję. Na związki można patrzeć z bardzo wielu poziomów.

To co piszesz o moim małżeństwie brzmi dosyć spójnie i trudno mi powiedzieć czy masz rację czy nie, zwyczajnie nie wiem :)

Zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym się żonie nie podobał albo był kompletnym nieudacznikiem to nie chciałaby ze mną być. Nie miałbym zresztą o to do niej żadnych pretensji - kobiety nie chcą wiązać się z nieatrakcyjnymi i niezaradnymi facetami i czy można się o to obrażać? Ja też nie chciałbym zaniedbanej, nieatrakcyjnej baby albo laski, dla której facet jest przede wszystkim bankomatem.

Nie jest dla mnie przy tym istotne, które z nas ubiło lepszy "deal", nie patrzę na to w takich kategoriach - myślę, że oboje z żoną póki co jesteśmy zadowoleni.

Audycji Marka nie słyszałem, więc nie będę jej recenzował, ale pamiętajmy też, że pierwszą relacją z kobietą dla chłopca (najważniejszą w jego życiu) jest jego relacja z własną matką. Moja, mówiąc bardzo delikatnie, nie potrafiła mnie kochać i nie miało znaczenia to, że byłem bardzo ładnym chłopcem podobającym się koleżankom z piaskownicy ;) Długo traktowałem kobiety jak zagrożenie dla siebie - zwyczajnie się ich bałem. Oswajałem je flirtem, każdą próbowałem czarować, ale wiem, że pod tym wszystkim czaił się duży lęk przed odrzuceniem, które matka serwowała mi w dzieciństwie praktycznie cały czas. Musiałem naprawdę długo nad tym pracować, żeby się od tego uwolnić.

Mnie tinder, insta i inne portale randkowe kreujące alternatywną rzeczywistość odrzucają - szukałbym raczej w realu, jest dużo możliwości poznawania różnych kobiet, szczególnie w moim zawodzie.

Współczuję normalnym facetom, którzy muszą na tych portalach przedzierać się przez tłumy żałosnych spermiarzy i atencjuszy, żeby jakaś dziewczyna ich zauważyła i zechciała im w ogóle cokolwiek odpisać na ich wiadomości.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Współczuję normalnym facetom, którzy muszą na tych portalach przedzierać się przez tłumy żałosnych spermiarzy i atencjuszy, żeby jakaś dziewczyna ich zauważyła i zechciała im w ogóle cokolwiek odpisać na ich wiadomości.

 

Generalnie nie ma co współczuć takim facetom. Jeżeli próbują się przedzierać przez te tłumy spermiarzy, to z całą pewnością nie są normalni. W sensie, może są normalni, ale nie znają swoich wartości, usilnie próbują nawiązać z kimś kontakt na takiej aplikacji co w większości przypadków kończy się zlewą, albo odpisywaniem na odpierdol.

 

Polecałem już w innym temacie odnośnie badoo i tindera, aby nie pisać do żadnych dziewczyn. Zrobić sobie fajne zdjęcia, ciekawy opis, i co jakiś czas jakaś się sama odezwie. Wiem to z własnego doświadczenia, i z obserwacji kolegi który skorzystał z moich rad. Umawialiśmy się tylko z laskami, które same napisały i w miarę pociągnęło się jakoś tą rozmowę.

 

Jeszcze jakiś czas temu jak przeglądałem tindera to dużo tych pań miało w opisie coś w stylu "jeżeli nie zamierzasz napisać pierwszy przesuń w lewo" - ja pierdole. Spójrzcie do czego to doszło. Takich profili widziałem pełno. One same proszą się i szukają tej atencji. Jeżeli nikt by do nich nie pisał, i musiały się same odzywać - a musiałyby, to by się odzywały, i nie ma problemu.

 

Przez te aplikacje jest możliwe kogoś poznać, spotkać się, ale tylko, gdy zachowamy pewnego rodzaju zasady odrzucające spermiarstwo i atencje wobec tych panienek.

 

Z tego co pisałeś odnośnie swojego małżeństwa, wygląda, że jesteś zadowolony i jest wszystko w porządku. Ciekawiłaby mnie Twoja rada odnośnie tego jak zbudowałeś tak wieloletnią relację. Zawsze byłeś sobą, trzymałeś ramę, czy po prostu Twoja kobieta jest tą 1 na milion która jest w miarę normalna?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sleepwalking napisał:

Z tego co pisałeś odnośnie swojego małżeństwa, wygląda, że jesteś zadowolony i jest wszystko w porządku. Ciekawiłaby mnie Twoja rada odnośnie tego jak zbudowałeś tak wieloletnią relację. Zawsze byłeś sobą, trzymałeś ramę, czy po prostu Twoja kobieta jest tą 1 na milion która jest w miarę normalna?

Ehh, co to się porobiło, że 9-letni związek jest już "wieloletnią relacją" ?
Na pewno jedną z kluczowych kwestii był dobór partnerki, która nigdy nie próbowała mnie ograniczać, zmieniać czy osaczać, ma własne zainteresowania (nie jest tępą dzidą zapatrzoną wyłącznie w smartfona) i jest po prostu dobrą osobą, która szanuje innych ludzi.

Mój poprzedni związek nauczył mnie tego, jakich kobiet należy unikać - żona jest całkowitym przeciwieństwem mojej byłej.

Z pewnością duże znaczenie ma też to, że zawsze podchodziłem do żony jak do równego mi człowieka, a nie do bogini, której powinienem służyć.

Nie wiem szczerze mówiąc co jeszcze - oboje staramy się sobie nawzajem podobać, dbamy o siebie.

No i zawsze dużo rozmawialiśmy, o wszystkim w zasadzie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Ehh, co to się porobiło, że 9-letni związek jest już "wieloletnią relacją" ?
Na pewno jedną z kluczowych kwestii był dobór partnerki, która nigdy nie próbowała mnie ograniczać, zmieniać czy osaczać, ma własne zainteresowania (nie jest tępą dzidą zapatrzoną wyłącznie w smartfona) i jest po prostu dobrą osobą, która szanuje innych ludzi.

Mój poprzedni związek nauczył mnie tego, jakich kobiet należy unikać - żona jest całkowitym przeciwieństwem mojej byłej.

Z pewnością duże znaczenie ma też to, że zawsze podchodziłem do żony jak do równego mi człowieka, a nie do bogini, której powinienem służyć.

Nie wiem szczerze mówiąc co jeszcze - oboje staramy się sobie nawzajem podobać, dbamy o siebie.

No i zawsze dużo rozmawialiśmy, o wszystkim w zasadzie.

Niestety, jestem w stosunkowo młodym wieku i 9 lat w związku jest dla mnie czymś niezwykłym. Może to właśnie kwestie młodego wieku i ludzi którzy znam, u których najdłuższe relacje trwały maksymalnie 5 lat. reszta kończyła się po poltora roku/dwóch z reguły. Myślisz, że kwestia wieku ma tu duże znaczenie, czy bardziej kwestia osobowości danej osoby? Chodziaż, poniekąd, osobowość kształtuje się również delikatnie z wiekiem.... sam nie wiem.

 

Generalnie dzięki za odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.12.2020 o 13:43, Obliteraror napisał:

Jedni i drudzy nadają się do pluszowych ścian, moim skromnym zdaniem

Ale też wiele racji w tym jest,  co piszą , tutaj przystojny kolega np.  Armengar, sam tego doświadczyłem i widziałem, jak z przystojnym znajomym poszliśmy podrywać panienki na ulicy.

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjęła się do mnie do roboty laska 170 cm wzrostu. Zadarty nos, blond włosy. Buzia jak u dziecka. No laska w każdym razie. Podbił do niej typ. Orli nos. 163 cm wzrostu max. Wziął ślub z grubym pasztetem o wadze 90 kg. 

To nic, ale tak laske zbajerował blondynę. Ze zawsze go zgarnia z przystanku przed robotą i go podrzuca na przystanek. Ostatnio idę do roboty. On pali fajke. Ona buty na obcasie. Więc typ stanął na krawężniku a i tak był niższy od niej. 

 

Co najlepsze. Ja idąc w ich kierunku. Widząc tą blond piękność. Dostawałem palpitacji serca i czułem, że za chwilę zejdę. Po prostu stres xd

A jestem 101 razy bardziej atrakcyjny od typa. Wiecie jaka jest różnica? Że on ma wyjebane. 

 

Kolejna sytuacja. Idę w robocie. Idzie laska. Mówi do mnie cześć więc jej odpowiadam. Laska pewnym siebie głosem widać, że komunikatywna. Bez much w nosie. Idąc w jej kierunku nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć cześć. 

Po chwili gadam z kumplem. A ona wchodzi i tekst, wesołych świąt. Wgl to dzięki za radę podchodzi i sama z siebie zagaduje typa. 

 

Możesz być czadem. Mogą latać oglądać się za tobą najladniesze dziewczyny. Ale jeśli nie będziesz miał języka w gębie i będziesz w deoresji. To jesteś w dupie i tyle. Czasami coś wpadnie wiadomo. Ale różnica po między tymi facetami była taka, że po prostu mają wszystko w nosie i się nie boją 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.