Skocz do zawartości

Życie na wsi vs życie w mieście vs życie w małym miasteczku - Wasze opinie, przemyślenia i uwagi


niemlodyjoda

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie - dziękuję za wszystkie podpowiedzi, pozwolicie, że odniosę się hurtem :)

 

Generalnie wszystko rozbija się o optymalizację kosztów. To co teraz napiszę odnosi się do mnie, mojej sytuacji i są to moje wybory, a każdy może robić inaczej :)

Po pierwsze - nie za bardzo widzi mi się kredyt. Dysponuję pewną kwotą, która powinna mi starczyć albo na zakup mieszkania albo domku w mniejszej miejscowości. To co napisał @Bullitt jest również wykonalne (w moim wykonaniu domek w mniejszym mieście / wioska + małe mieszkanie miasto) ale musiałbym się dokredytować - tego nie chcę ale zobaczymy co będzie. Dlatego też dom w ciekawej lokalizacji, jak wstawił @Mosze Red, jest fajną opcją. 

 

@marooni @Obliteraror - mam podobne przemyślenia :)

 

Wyjściem z tej sytuacji może być domek + dokredytowanie mieszkania w mieście ale wtedy oznacza to wynajem - nie widzi mi się spłacanie tego ze swojej kasy - tylko, że wtedy będę "właścicielem" mieszkania z którego nie mogę korzystać (wynajmujący).

 

Jeśli chodzi o dom o jakim pisze @Januszek852 - po prostu mnie na niego nie stać a o kredycuie, i to na bank na taką kwotę.... no nie :) Taka filozofia życiowa :)

@SamiecGamma - uciążliwości sąsiedzkie można zniwelować jeszcze jednym - mieszkanie na ostatnim piętrze, szczególnie mieszkanie narożne :) Praktykuję i polecam :) 

 

@Wolumen oraz @$Szarak$ - fajny dwugłos dający do myślenia :)

 

@Margrabia.von.Ansbach - fajnie zestawione - to co napisałeś to są praktycznie wszystkie wady i zalety jakie słyszałem w porównaniu do dwóch tych miejsc :)

 

@bassfreak - dzięki za dzielnice :) Szukam albo jakiejś okazji albo właśnie mieszkania do remontu - nie spieszy mi się :) Z @mac temat już kiedyś przegadałem więc wszystko jasne :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niemlodyjoda rozumiem w 100% niechęć do kredytu, natomiast w obecnej sytuacji są to "pieniądze za darmo". Bo RRSO na hipotecznym jest mniejsze, niż inflacja. Gdyby dało się zakredytować na stałe po OBECNYCH warunkach (stała stopa 0,5% bazowa na 30 lat) to brałbym pod korek.

 

Więc dobrym pomysłem może być dobranie takiej kwoty, którą:

 

a) możesz w razie czego szybko spłacić

b) nie będzie stanowiła obciążenia w Twoim życiu, <10% dochodu netto.

 

Wtedy masz większe możliwości :) a ryzyko zerowe.

Edytowane przez Januszek852
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Mosze Red said:

I jest jeszcze jeden aspekt, nieruchomości na wsi czy w małych miasteczkach są znacznie tańsze niż w dużych miastach, a jeśli lokalizacja jest w jednym z biedniejszych województw, to ceny są śmiesznie niskie. 

 

Jeśli ktoś pracuje zdalnie to może w granicach 270 - 350 tysięcy kupić ładny dom ze sporą działką, co jest odpowiednikiem równowartości kawalerki w dużej aglomeracji np:

Jest też druga strona medalu. Sam mieszkam w takiej miejscowości w Lubelskiem i widzę jak się wyludnia. Można kupić dom, ale komu się go sprzeda za x lat i za jaką cenę? No chyba, że ktoś chce tam spędzić sobie starość, to wtedy rzeczywiście. Ale i wtedy może być problem z siłą roboczą w służbie zdrowia, obsługą infrastruktury itp. 

 

No i nie wiem czy to dobre rozwiązanie dla młodej osoby, która chce sobie poużywać życia. Bądźmy szczerzy, w takich miejscowościach najczęściej nie ma co robić, rówieśnicy i młodzi wyjechali lub w kieracie i zostaje  sebiksownia. Ogólnie wieje chooyem. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Januszek852 napisał:

Jeśli masz zabezpieczoną przyszłość, to na serio już pomyśl o domu w wybitnym miejscu. On i tak nie straci, bo nie ma dla takich miejsc alternatywy i tak. Duża działka w willowej dzielnicy w lesie - wydasz bańkę+, ale w tym kraju i tak nie ma lepszych miejsc do mieszkania. I zawsze jakiś bogacz to od Ciebie kupi w przyszłości.

Na chwile obecna musze szybko wydac kase. Bo inflacja. A nie mam glowy do szuknia dzialki i ekipy do budowy domu. Gdzie byc moze kroi mi się rozwód. Więc wiesz… moja głowa zajęta jest czymś innym + totalny brak czasu - bo praca na etacie. Jak przyjdzie rozwod, to bedzie jazda bez trzymanki. I nie bede mial glowy do zajmowania sie budową…

 

wiesz, gdyby z moją myszką było wszystko w porzadku, to by było z górki… bysmy razem działali… pomagali sobie. Ale ja mieszkam z wrogiem. Rozumiesz…

@Januszek852 Bank moze sie nie zgodzic na szybszą spłate kredytu. I tu jest problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Januszek852 napisał:

Gdyby dało się zakredytować na stałe po OBECNYCH warunkach (stała stopa 0,5% bazowa na 30 lat) to brałbym pod korek.

 

Tylko, że obaj wiemy, że się nie da i max to 3 czy 5 lat kiedy masz stałą. Banki nie są głupie.

 

5 minut temu, Januszek852 napisał:

Więc dobrym pomysłem może być dobranie takiej kwoty, którą:

 

a) możesz w razie czego szybko spłacić

b) nie będzie stanowiła obciążenia w Twoim życiu, <10% dochodu netto.

 

 

Właśnie o tym myślę. Dokredytowanie na wysokiej racie na kilka lat, nie więcej. Chodzi mi o to, że życie nauczyło mnie, że raz jesteś na fali, a raz... pod nią. 

Napisałeś coś bardzo ważnego o czym ja napisałem w wątku jaki założyłeś - rata do 10%, ja tam pisałem do maks 20% dochodu.  Wtedy nawet gdyby z x zrobiło się 2x człowiek da radę.

 

Pozostaje mi szukać i obserwować rynek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minutes ago, Mugen2 said:

 

ja ide w drogie mieszkanie. A zawsze je bede mogl kiedys sprzedac… i zainwestowac w dom. 

Drogich mieszkań teraz jest masa. Ja swoj apartament 100m2 sprzedałem za prawie równy milion. Mógłbym gdzieś 1100 tys. wziąć ale kosztem długiego czekania na klienta. 

 

Jak chcesz iść w mieszkanie, to bardzo drogie - min. 150m2, ostatnie piętro, wielki taras, penthouse, odremontowana na tip-top stara kamienica, kilkulokalowa plomba na Saskiej Kępie, etc. Czyli ceny gdzieś tak od 2,5 bańki wzwyż. To co teraz dewy sprzedają jako luksusowe apartamenty to jest dramat i tragedia. 

43 minutes ago, Januszek852 said:

Jeśli masz zabezpieczoną przyszłość, to na serio już pomyśl o domu w wybitnym miejscu. On i tak nie straci, bo nie ma dla takich miejsc alternatywy i tak. Duża działka w willowej dzielnicy w lesie - wydasz bańkę+, ale w tym kraju i tak nie ma lepszych miejsc do mieszkania. I zawsze jakiś bogacz to od Ciebie kupi w przyszłości.

Jest taka mieścina Serock, po drugiej stronie Zalewu. Działka 700m2 przez uliczkę zalew jedyne 1,2 miliona 😁 To są lokalizacje. 😁

 

W ogóle działki z dostępem do wody, stawem, itp. są cholernie drogie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam w "średnim mieście". Rozważam od dłuższego czasu emigrację na wieś z prawdziwego zdarzenia. Ewentualnie przedmieścia. Ludzie w mieście żyją z dnia na dzień, od 10-tego do 10-tego. Jedyną rozrywką jaka tutaj obserwuje to chlanie w barach. Wieś to taki twój mały świat gdzie jesteś panem. Te 15-20 arów twojego królestwa. Miasto to 40-50 mkw cela gdzie żyje się jeden na drugim. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Rapke said:

. Miasto to 40-50 mkw cela gdzie żyje się jeden na drugim. 

Bloki (kamienice) wielorodzinne, to w istocie świeży produkt z początków rewolucji przemysłowej, gdzieś schyłek XVIII wieku. Wcześniej kamienice w miastach zamieszkiwały rodziny mieszczańskie, a plebs i służba gniotła się po gospodach i komórkach na tyłach posesji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super temat, będę go śledził. Faktycznie dla mnie typowa wieś z gnojowicą odpada, lepiej jakieś dalekie przedmięscia, ale taka stolica cenowo to dramat. Inna sprawa to szalejąca inflacja, odkładasz a tu w rok ceny wszystkiego idą o 20% czy więcej: działki, materiały, robocizna itd. Co gorsza to pewnie początek i spadków raczej nie będzie tym bardziej że po covidzie mnóstw ludzi chce uciec z dużych miast, szczególnie że praca zdalna staje się popularna i korposzczurków.

 

@Januszek852

zrób proszę oddzielny temat o szukaniu działki, na co uważać itd, to bezcenna wiedza i wielu osobom się przyda. Dzięki!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Jest taka mieścina Serock, po drugiej stronie Zalewu. Działka 700m2 przez uliczkę zalew jedyne 1,2 miliona 😁 To są lokalizacje. 😁

Znam i takie patologie, zgadza się. Albo wieś Malichy pod Pruszkowem. Pola i parę ulic na krzyż. 900 000 PLN za 1000m działki, panie kolego. 😆

 

Najbardziej mnie rozczula, gdy w ogłoszeniach "sprzedam działkę za 4 miliony na Aninie" agent nieruchomości podkreśla, że blisko SKM.

 

Tak kurwa, po to kupuję działkę za 4 miliony, by dojeżdżać SKM-ką do pracy na etacie. Przy takiej kasie to chyba większym zmartwieniem jest czy szybko szofera znajdę i czy limuzyna mi się na wyjeździe z posesji zmieści. 😅

 

Inna sprawa, że niektórym naprawdę ostro wali na dekiel z cenami np.:

 

https://www.otodom.pl/pl/oferta/okazja-bezposrednio-dzialka-na-sadybie-ID4c8nu

 

okej? 🤣

 

albo w mniejszym stopniu

 

https://www.otodom.pl/pl/oferta/dzialka-budowlana-na-olesinie-blisko-lasu-ID4ctiH

 

Olesin to przysłowiowe zadupie na końcu świata. Z tym, że ma "Warszawa" w adresie.

W większości bez mediów, drogi gruntowe, a urząd dzielnicy Białołęka nigdy nie ma kasy na te peryferia.

Nie wiem, kto chciałby wydawać melona na to miejsce kiedy za połowę tego można pierdyknąć sobie 2000m^2 działki w Strzeniówce k. Nadarzyna i mieć o WIELE lepszy dojazd (bo obok trasa ekspresowa) a do tego piękne lasy nadarzyńskie.

 

 

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Januszek852 said:

 

 

Ja wymiękam. Nie stać mnie. Łączny mój dochód, z myszką włącznie, to 11k na rękę. W skrajnym przypadku nie byłoby nas nawet stać na ratę.

Przepraszam, kupujesz dom za 850k i razem z myszka macie 11k na rękę ? 
Ile jest w tym wkładu własnego a ile kredytu ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Barry napisał:

Przepraszam, kupujesz dom za 850k i razem z myszka macie 11k na rękę ? 
Ile jest w tym wkładu własnego a ile kredytu ??

Działka kupiona za gotówkę.

 

Kredyt na 600k. Rata 2250 PLN miesięcznie, co stanowi <20% dochodu i jest zgodnie z metodą DTI bezpieczną wartością.

 

https://www.investopedia.com/terms/d/dti.asp

 

Bombelków nie planujemy. Ślubu też nie. Działka jest moja i wszystko co przyjdzie postawić na tej działce też będzie moje. Jak myszka się zmyje, to jej problem.

 

Jestem w stanie znieść WIBOR 7% (podwojenie raty) a nawet większy, z potrojeniem raty włącznie. Planujemy spłacać po ok. 6 000 PLN miesięcznie, albo więcej, żeby w ok. 10 lat pozbyć się kredytu. Tzn. przeznaczać 6k na ratę i co rok skracać okres, bo za aneks do umowy jest kilkaset złotych karnych opłat typowo. Bank nie chce, by tak robić - wiadomo.

 

Jak się zacznie sypać coś, to dom będzie na tyle mały, nowoczesny i w miejscu z dobrym dojazdem, że nie powinno być straty na odsprzedaży, a jesli nawet - to pomijalna.

 

 

26 minut temu, spacemarine napisał:

zrób proszę oddzielny temat o szukaniu działki, na co uważać itd, to bezcenna wiedza i wielu osobom się przyda. Dzięki!

Postaram się dziś coś naskrobać :)

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Januszek852 napisał:

Ac7EVOs.png

To jest czas według googli, z dojściem, dojazdu do centrum W-wy. Kolejami mazowieckimi z mojej działki.

 

Dla porównania, losowa lokalizacja 500m od stacji metra kabaty, mieszkanie rzecz jasna.

 

jaffME8.png

 

Tak, ale nie do końca.

 

Metro jeździ co kilka minut, a pociągi niekoniecznie. W zależności od linii może się okazać, że minuta spóźnienia będzie kosztować godzinę czekania na następny pociąg, a to diametralnie zmienia postać rzeczy. W dodatku około 23-ciej odjeżdża ostatni pociąg i następny jest o 4-tej czy 5-tej rano. Przerabiałem to mieszkając pod Warszawą i nie jest tak różowo, jak to może się wydawać na podstawie prostego porównania czasu dojazdu. Jak trzeba być gdzieś o konkretnej godzinie (praca, szkoła/uczelnia) to też może się okazać, że albo będziesz grubo przed czasem albo będziesz codziennie spóźniony. A do tego dochodzi aspekt punktualności samych pociągów, z czym bywa różnie.

 

No i jeszcze kwestia lokalizacji działki - jak jest blisko linii kolejowej, to słychać pociągi, zwłaszcza w nocy, kiedy nie ma 'tła dźwiękowego'. A jak jest daleko, to trzeba jakoś do przystanku/stacji się dotelepać. Do metra dowożą autobusy czy tramwaje, a na przedmieściach nie można na to liczyć.

 

Gorąco polecam przed zakupem działki spróbować wynająć dom na zadupiu i posmakować życia na przedmieściach, żeby wyrobić sobie własne zdanie oparte na doświadczeniach.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Adams napisał:

Metro jeździ co kilka minut, a pociągi niekoniecznie. W zależności od linii może się okazać, że minuta spóźnienia będzie kosztować godzinę czekania na następny pociąg, a to diametralnie zmienia postać rzeczy. W dodatku około 23-ciej odjeżdża ostatni pociąg i następny jest o 4-tej czy 5-tej rano. Przerabiałem to mieszkając pod Warszawą i nie jest tak różowo, jak to może się wydawać na podstawie prostego porównania czasu dojazdu. Jak trzeba być gdzieś o konkretnej godzinie (praca, szkoła/uczelnia) to też może się okazać, że albo będziesz grubo przed czasem albo będziesz codziennie spóźniony. A do tego dochodzi aspekt punktualności samych pociągów, z czym bywa różnie.

To jest prawda wszystko, komfort metra odjeżdżającego co 3 minuty w szczycie to nie to samo, co pociąg raz na pół h.

 

Natomiast warto wziąć pod uwagę, że podpisano aneks na rozbudowę linii legionowskiej. Będzie pasażerski układ czterotorowy i tunel przed Warszawą Toruńską (tam, gdzie jest obecnie zdezelowany rozjazd). Wschodnia dostanie dedykowany peron na pociągi odjeżdżające w kierunku Legionowa. Przepustowość linii poprawi się dwukrotnie. Jeśli nic nikt nie spieprzy, to za 5 lat będzie tam jeździł pociąg co 15 minut, co już konkuruje na luzie z osiedlami bez metra typu np. Tarchomin, gdzie też czasem tylko bus na 15 min dojeżdża i tyle.

 

Oczywiście planuję też uzupełniająco samochód, by nie być zmuszonym dymać w godzinach nocnych uberem, ale to jako bonus. W godzinach szczytu raczej pociąg.

 

4 minuty temu, Adams napisał:

No i jeszcze kwestia lokalizacji działki - jak jest blisko linii kolejowej, to słychać pociągi, zwłaszcza w nocy, kiedy nie ma 'tła dźwiękowego'. A jak jest daleko, to trzeba jakoś do przystanku/stacji się dotelepać. Do metra dowożą autobusy czy tramwaje, a na przedmieściach nie można na to liczyć.

 

mam 200m do linii kolejowej w prostej linii od działki, ale obudowano całość na tamtej trasie tymi paskudnymi ekranami. W porównaniu z hałasem generowanym przez przeciętnego janusza pociąg to nic ;) Ja mam teraz 15m od okna linię tramwajową i nawet nie zauważam, że jeżdża, a zaczynają o 4 rano.

 

Do stacji mam 700m z buta. Czyli praktycznie nic. Przy takiej odległości łatwiej myślę wejść w nawyk wychodzenia "o właściwej godzinie".

 

Pociąg się czasem spóźni, ALE! Przez Legionowo przechodzą dwie linie. Jedna odbija przed Wschodnią przez stacje Praga, ZOO i Warszawa Gdańska. Druga idzie wprost na W-wę wschodnią. jeśli coś zesra się na jednej linii, to niechybnie przyjedzie pociąg z tej drugiej ;) To jest też istotne, bo linię średnicową zamkną na 4-5 lat i nie będzie połączenia między wschodnią a zachodnią. Legionowo jest "błogosławione" linią na Gdański, która przejmie 100% ruchu. Ale już taki Otwock ma przesrane. Normalnie na wschodniej się będzie wysiadać i dymać do tramwaju/na autobus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do 35 roku życia mieszkałem w bloku w dużym mieście, od 8 lat mieszkamy z żoną i dzieckiem w domku z ogrodem na obrzeżach 20 tysięcznego miasteczka i różnica jest KOLOSALNA. Przede wszystkim cisza- zero remontów u sąsiadów od 7 rano, na klatce schodowej zero drących ryja dzieciaków (no chyba że mój ;) )

zero imprez za ścianą, użerania się ze wspólnotą mieszkaniową itd. 

Z minusów- małe miasteczko więc i rozrywek mało ale akurat mnie to w ogóle nie przeszkadza- sam sobie znajduję rozrywki: praca w ogrodzie, długie spacery z psami, grillowanie, wypady do pobliskiego lasu. Jak dla mnie lux 😄  Z minusów, do większości specjalistów, lekarzy trzeba dymać jednak do dużego miasta, a to że 30- 40 minut jazdy autem.

Do pracy mam co prawda 25 km ale nie muszę tam być codziennie więc nie jest to jakoś bardzo uciążliwe. 

Do dyskontu mam 2 km, do przychodni lekarskiej 3 km, szkoła podstawowa jest dwie ulice od mojego domu, do paru knajp i dwóch restauracji na krzyż jest chyba z 5 km, wszędzie dojadę taxi, więc ok

Byłbym mega nieszczęśliwy gdybym musiał wrócić do dużego miasta, do bloku.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Adams said:

.

 

Gorąco polecam przed zakupem działki spróbować wynająć dom na zadupiu i posmakować życia na przedmieściach, żeby wyrobić sobie własne zdanie oparte na doświadczeniach.

 

Gorąco polecam mieszkać kilka lat na Powstańców Śląskich (Wawa Bemowo) z widokiem na tramwaj i 4-pasmową ulicę 50 metrów od okien z czasem dojazdu w szczycie do roboty 40-60 minut samochodem lub koniecznością przepuszczania rano 3 autobusów z braku miejsca, a potem dopiero się wypowiadać. 😁

 

Ustaliliśmy już, że inne oczekiwania będzie miał student, czy młody korposzczurek, a inne facet w wieku 30, czy 40 lat. Działki pod miastem zasadniczo nie są dla młodziaków, zwłaszcza w typie "eko" dwie lewe rączki, bo tym wszędzie daleko, a zimą się okazuje rowerem ujowo się popyla, no i brak sojowego latte za rogiem to tragedia życiowa. 😁

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat koledze przyznaję bez bicia rację, bo pociągi jeżdżą jak chcą i nie da się tego przewidzieć, niestety. Dlatego warto znać specyfikę danej linii, bo na niektórych problemy są częściej, na innych rzadziej. Akurat przyszło mi pracować na kolei (jeszcze), więc na moje szczęście wiem 😅

 

Ale w razie czego dzwonię do ziomka w centrum zarządzania ruchem i już wiem, jaki jest problem, gdzie stoi mój pociąg i czy jest aż tak źle, żeby zawrócić do domu i wypchnąć toczydełko na czterech kołach w korek 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 Metrem to się jarają ci, co nigdy w szczycie londyńskim nie jeździli. A fakty są takie, że obecnie 1-linią w szczycie jeździsz jak śledź w konserwie, na 2-giej wcale nie lepiej, a metro z gumy nie jest i już osiąga maks przepustowości. Zresztą podobnie jest na linii pruszkowskiej SKM i KM. Rano bywa się ludzie nie mieszczą do pociągu.

 

Ps. Ja znam jeszcze jeden dobry argument "przeciwprzedmieściowy":

 

Nie po to z Ciechanowa /Radomia /Mławy się przeprowadzałem, żeby w Pruszkowie /Legionowie /Otwocku, czy innym zadupiu mieszkać! 

 

Autentyczny tekst. Niektórzy mogą nie mieć drogi i wody, byle "Warszawa" jako miejsce zamieszkania była. Bo wtedy jest awans społeczny na rodzinnej wiosce. 

 

To jest w ogóle beka. Znajomy mieszka w Ożarowie Maz., jakieś 4-5km od granicy W-wy, osiedle szeregowców. Ma sąsiadów z różnych stron, ale głównie ściana wschodnia. Żaden ponoć na fejsie nie ma wpisane "Ożarów", tylko wszyscy "Warszawa". 😂

 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Januszek852 napisał:

Kredyt na 600k. Rata 2250 PLN miesięcznie, co stanowi <20% dochodu i jest zgodnie z metodą DTI bezpieczną wartością.

 

Ładne warunki. Teraz opłaca się brać kredyty. Oczywiście stopy procentowe wzrosną, ale widzę, że masz wiedzę w temacie. Inna sprawa, że ja przy 11k miesięcznie bałbym się pójść w taki kredyt, ale ja to ja, nie każdy jest paranoikiem ;)

 

24 minuty temu, Januszek852 napisał:

Bombelków nie planujemy. Ślubu też nie. Działka jest moja i wszystko co przyjdzie postawić na tej działce też będzie moje. Jak myszka się zmyje, to jej problem.

 

Odbiegnę od tematu, ale w jakim wieku jesteś i twoja partnerka? Jak zamierzasz wyciszyć jej gadzi mózg i potrzeby biologiczne? Niby wszystkie "postępowe" mówią, że nie chcą bombelków, ale jak podrążysz temat, to wychodzi na to, że jednak prawie każda chce... po prostu mało znam takich, które z pełnym przekonaniem potrafiły wyciszyć naturę i jednocześnie są stabilne emocjonalnie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, tak jak tu już wspomniano, wszystko zależy od tego czego chcemy od życia- mnie też tak do 30tki mieszkanie w bloku 50m.od ruchliwej drogi, z dwoma imprezowniami pod bokiem, z przepychankami na osiedlowym parkingu, wrzaskami od rana (kaszojady) do nocy (kibice, imprezowicze, menele, multikulti) nie przeszkadzało, miało też swoje plusy- wszędzie doszedłeś pieszo albo max 2,3 przystankami busem, tramwajem .. Później zaczął mnie uwierać ten harmider, szum, tłumy, światła... a jak już przeprowadziłem się na względne zadupie to nie mogłem zrozumieć jak w tym hałasie wytrzymałem tyle lat...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda. Ogółem to jest wybór między dżumą a cholerą, tj. stanie w ścisku 20 minut w pociągu, albo klęcie 60 minut w korku w samochodzie. Ostatecznie uważam, że lepiej przebujać te 20 minut z kindle w ręce, niż codziennie męczyć się z chamstwem na drodze.

 

Jak się uda mi przenieść zgodnie z planem na uczelnię, to będę miał nieregularne godziny pracy i raczej rzadko w godzinach szczytu. Wtedy to już większy luz. Można usiąść, jest klima, siedzenie obok zwykle puste.

 

6 minut temu, SamiecGamma napisał:

Oczywiście stopy procentowe wzrosną, ale widzę, że masz wiedzę w temacie. Inna sprawa, że ja przy 11k miesięcznie bałbym się pójść w taki kredyt, ale ja to ja, nie każdy jest paranoikiem

Tak, wzrosną na 100%, pewnie już w przyszłym roku, ale chociaż rok się załapię na tani kredyt ;) Z kredytem jest taki problem, że jak bierzesz, gdy jest tani, to nacinasz się na wzrosty WIBOR. Ale jak bierzesz, gdy jest drogi... no to jest drogi! Rata ssie. I tak źle, i tak niedobrze.

 

6 minut temu, SamiecGamma napisał:

 

Odbiegnę od tematu, ale w jakim wieku jesteś i twoja partnerka? Jak zamierzasz wyciszyć jej gadzi mózg i potrzeby biologiczne? Niby wszystkie "postępowe" mówią, że nie chcą bombelków, ale jak podrążysz temat, to wychodzi na to, że jednak prawie każda chce... po prostu mało znam takich, które z pełnym przekonaniem potrafiły wyciszyć naturę i jednocześnie są stabilne emocjonalnie.

 

Ja mam "himalajkę". Ale nie wizualną, bo wizualnie jest przeciętną dziewczyną. Natomiast przez 6 lat nie mieliśmy ani jednej kłótni (co nie znaczy, że się we wszystkim zgadzamy oczywiście, cudów nie ma). Nie odwala mi fochów, ma podobne zainteresowania co ja, więc w domu np. siadamy do konsoli i napiżdżamy w jakieś retro. Ma więcej gier ode mnie ;)

 

Przez już ponad 6 lat znajomości nie wykazywała typowo kobiecych zachowań i sama zresztą namawiała mnie na wazektomię. Którą zamierzam zrobić za jakieś pół roku zresztą.

 

Ja mam 34, ona 28,5 ;) Na razie nic się nie zmieniło od początku w jej stanowisku.

 

Zresztą ona wie doskonale, że nigdy na to się nie zgodzę. Tj. na bombelka.

 

Ogólnie żyje się z nią bardzo dobrze. Polecam taki układ każdemu. Lepiej mieć trochę mniej atrakcyjną dziewczynę, ale normalną, niż piękną, wiecznie sfochowaną i roszczeniową babę.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, maroon napisał:

Autentyczny tekst. Niektórzy mogą nie mieć drogi i wody, byle "Warszawa" jako miejsce zamieszkania była. Bo wtedy jest awans społeczny na rodzinnej wiosce. 

Tak, Warszawiacy "w pierwszym pokoleniu" bywają dosyć zabawni. Jeszcze jakby był realny powód do lansu, nie wiem, apartament z widokiem na nowojorski Central Park : ) Ale potwierdzam istnienie takich przypadków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Normik'78 napisał:

szkoła podstawowa jest dwie ulice od mojego domu

Też tak miałem. Ale już do ogólniaka musiałem dojeżdżać do Wawy. To samo na studiach. Z punktu widzenia młodego chłopaka jest to słabe. Prawdę mówiąc, uważam, że robisz dziecku krzywdę, fundując mu taki układ.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Januszek852 napisał:

Ja mam "himalajkę". Ale nie wizualną, bo wizualnie jest przeciętną dziewczyną. Natomiast przez 6 lat nie mieliśmy ani jednej kłótni (co nie znaczy, że się we wszystkim zgadzamy oczywiście, cudów nie ma). Nie odwala mi fochów, ma podobne zainteresowania co ja, więc w domu np. siadamy do konsoli i napiżdżamy w jakieś retro. Ma więcej gier ode mnie ;)

 

Fajnie. Ja jednak z żadną kobietą nie miałem porozumienia intelektualnego, mimo tego, że mam sporo różnorodnych zainteresowań. Większość z nich - nawet tych inteligentnych - jedzie na auto-pilocie i pięknie daje się rozgrywać biologii...

Niby moja niedoszła architektka ambitna, praca za granicą (zdalna), dość sporo zainteresowań około-artystycznych, a jednak wiecznie nieszczęśliwa i z problemami emocjonalnymi... wierząca w "miłość" (czytaj: zaprogramowana biologicznie na szukanie materiału genetycznego z topki). Wygląd - rzecz gustu, mi tam się podobała, ale wiek dyskwalifikuje ją u większości użytkowników tego forum - 34 lata 🤷‍♂️😉

 

Cytat

Przez już ponad 6 lat znajomości nie wykazywała typowo kobiecych zachowań i sama zresztą namawiała mnie na wazektomię. Którą zamierzam zrobić za jakieś pół roku zresztą.

 

Ja mam 34, ona 28,5 ;) Na razie nic się nie zmieniło od początku w jej stanowisku.

 

No właśnie, młoda jeszcze. Myślisz, że jej się nie odwidzi? Natura kobiety rozgrywa bez względu na SMV...

 

Cytat

Zresztą ona wie doskonale, że nigdy na to się nie zgodzę.

 

Ale czekaj, wy to bierzecie razem, dobrze zrozumiałem? Tzn. dom będzie na ciebie i na nią, nie tylko na ciebie?

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.