Skocz do zawartości

Teoria w praktyce - znajomość z Ukrainką


Rekomendowane odpowiedzi

@Peter Quinn Ty nie szukasz kobiety tylko zapełnienia swojej pustki bo czujesz sie samotny i boisz się, że nikogo sobie nie znajdziesz i tu jest pies pogrzebany - laska zbombardowała Cię szacunkiem, "miłością", docenieniem, zaraz wjedzie (albo już był) seks i zapomnisz, że na logikę nabywasz pasywo, a nie aktywo i to Ty jesteś w tym związku rokujący nie ona.

 

Mówiąc wprost - za twardą walutę (czyli faceta młodziutkiego, 30 letniego, rozgarniętego, na początku swojego życia) kupujesz pasywo/zobowiązanie (czyli starszą od siebie kobietę z dwójką nie Twoich dzieci).

 

Czy rozumiesz, od strony logiki, jaką głupotę chcesz zrobić?

 

Za złoto kupujesz orzeszki.

 

Przed Tobą jest całe życie, zaraz wejdziesz w zajebisty czas po 30stce, a Ty chcesz się uziemić z matką dwójki nie swoich dzieci?

Po co?

 

Moim zdaniem to wszystko wynika z niskiego poczucia wartości i braku wiary we własne siły bo jakbyś miał poukładaną głowę to spokojnie byś sobie wybierał panny jakie Ci się podobają bez przychówku.

 

Ale ja w postach widzę strach przed byciem samemu i dodatkowo zaniżenie własnej samooceny.

 

Klasyk facetów przed 30stką dziś przeoranych przez zjebany rynek matrymonialny i kooorewki, które mężczyzn traktują jak gówno.

 

Ogarnij głowę, a tej babie daj spokój bo zrobisz krzywdę i sobie i jej dzieciom i jej.

 

Ja bym jej szczerze powiedział, że lubisz ją, jest spoko ale proponujesz przyjaźń i nic więcej.

 

A - w żadne FwB czy LTRy się z nią nie ładuj bo nie masz do tego psychy, już się zaangażowałeś.

 

Jak masz utrzymywać i wychowywać dzieci - to tylko swoje.

 

I żeby było jasne - laska może być spoko ale gra kartami jakie dostała, a dostała je bardzo słabe - wiążąc się z nią to jej dajesz wartość dodaną, a ona Tobie nie.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 28
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Quote

Mówiąc wprost - za twardą walutę (czyli faceta młodziutkiego, 30 letniego, rozgarniętego, na początku swojego życia) kupujesz pasywo/zobowiązanie (czyli starszą od siebie kobietę z dwójką nie Twoich dzieci).

 

Czy rozumiesz, od strony logiki, jaką głupotę chcesz zrobić?

 

Za złoto kupujesz orzeszki.

 


Z tym się zgodzę, ale nie z: 
 

7 minutes ago, niemlodyjoda said:

@Peter Quinn Ty nie szukasz kobiety tylko zapełnienia swojej pustki bo czujesz sie samotny i boisz się, że nikogo sobie nie znajdziesz i tu jest pies pogrzebany 

 

Quote

Moim zdaniem to wszystko wynika z niskiego poczucia wartości i braku wiary we własne siły bo jakbyś miał poukładaną głowę to spokojnie byś sobie wybierał panny jakie Ci się podobają bez przychówku.


Po prostu patrzę realnie na rynek matrymonialny - oceniam siebie w skali 7/10. 
Wszyscy wiemy, że jest słabo. Młode pokolenia co wchodzą sytuacji raczej nie poprawią a jedynie pogorszą. 
Byłemu na dziesiątkach randek, miałem naście większych, mniejszych relacji z kobietami. Uprawiałem seks z dziewczynami 9/10 czy nawet 10/10 i wiem z czym to się wiąże. 
Mogę dalej bawić się i szukać przyjemności ale mimo wszystko mam mental budowania czegoś. Wyzwań. 

Znam swoją wartość. Nie potrzebuję na siłę kobiety w życiu. Po prostu aktualnie nie czuje nawet jakiś haj hormonalny i nie fruwają mi motyle, tylko bardziej w głowie ubzdurałem sobie wizję (tak wiem, że romantyczną) projektu hipotetyczna rodzina. I wiem, że tam na tym rynku matrymonialnym wcale nie czeka na mnie stado Himalajek czy nie wiadomo kogo tam jeszcze. Po prostu taki jest teraz rynek. 

Ostatnio rozmawiałem z jakaś dziewczyną mieszkającą z rodzicami w innym mieście - też podobna różnica wieku, zainteresowania zwierzętami. Niby rozmowa się fajnie klei i nagle loguje się pewnego dnia i nie mam ją w parach - usuwa konto, nie ma człowieka. I ani dziękuje, ani do widzenia ani nawet "spierdalaj".  Tak wyglądają dzisiejsze relacje. 
 

Quote

Ja bym jej szczerze powiedział, że lubisz ją, jest spoko ale proponujesz przyjaźń i nic więcej.


Bardzo możliwe, że tak się to finalnie skończy i będę równie szczęśliwy. @mac gdzies ostatnio wspominał, że ma przyjaciółkę babona i woli sto razy takie relacje niż związki wszelakie i w sumie mogę potwierdzić, że takie relacje są czasem lepsze. Sam mam tinderówny, z którymi ostatecznie nie chciałem się związać albo się minęliśmy, ale przyjemny kontakt i wsparcie po dziś dzień, nawet jak w związkach. 
 

Quote

A - w żadne FwB czy LTRy się z nią nie ładuj bo nie masz do tego psychy, już się zaangażowałeś.

 

Jak masz utrzymywać i wychowywać dzieci - to tylko swoje.

 

I żeby było jasne - laska może być spoko ale gra kartami jakie dostała, a dostała je bardzo słabe - wiążąc się z nią to jej dajesz wartość dodaną, a ona Tobie nie.



A jaką mam gwarancję, że moje dzieci będą zdrowe, w porządku wobec mnie etc. Żadnej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Peter Quinn napisał:


Co za kretyn coś takiego wymyślił.

Niby dlaczego ktoś ma jeszcze płacić w takich sytuacjach alimenty na nieswoje dzieci. To jest chore do potęgi n-tej. 

 

Przysposobienie nie jest obowiązkowe gdy się zawiera małżeństwo z kimś kto ma dzieci. Natomiast ten mój znajomy chciał to zrobić z własnej woli bo miał bardzo dobre relacje z tą dziewczynką. Specjalnie dla niej przezwyciężył swój paniczny strach przed wodą i nauczył się pływać żeby mogli razem chodzić na basen, bo ona bardzo to lubiła, generalnie traktował ją jak swoją córkę. No ale jednak po rozwodzie ich relacja nie przetrwała próby czasu, bardzo szybko się to posypało. W dużej części przez byłą żonę, która nastawiła córkę przeciw niemu, trochę przez to że jest teraz nastolatką i ma swoje sprawy ze znajomymi. Ale płacić trzeba.

 

A co do spłaty mieszkania i samochodu, to niestety tak to działa bez intercyzy, wszystko co zarobił w trakcie małżeństwa było wspólne, raty za mieszkanie i kupno samochodu teoretycznie były płacone ze wspólnych pieniędzy, które realnie tylko on zarobił. I tak cud że udało mu się zostać w tym mieszkaniu, bo forsowała takie rozwiązanie, że to ona zostanie, a w zamian on nie będzie jej musiał spłacać samochodu...

  • Like 1
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, GriTo napisał:

Z czego doktorat

Z zarządzania i marketingu.

Jak rządzić beciakiem i sprzedać się na rynku matrymonialnym jako nówka sztuka, nieśmigana.

10 minut temu, GriTo napisał:

i po co?

Z kogoś trzeba żyć...

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Throgg napisał:

 

Móc, zawsze można, ale to nie jest reguła, tylko wypadkowa różnych okoliczności, czyli przede wszystkim brak ojca biologicznego pasierba i właśnie ten jego niedostatek, którym nie jest 3 000 PLN na łapę miesięcznie, tylko bardziej skrajne sytuacje.

Bardziej skrajne? Proszę bardzo. Pani mama ma z pierwszym mężem 3 dzieci, zarabia 3000, alimenty zasądzone po 1000 na każde dziecko, ale ojciec uciekł za granicę i nie płaci, potem z drugim ma jedno, drugi mąż nie jest w stanie dawać tylko na swoje, bo jakże to w małżeństwie tak, przecież wszystkie dzieci nasze są, pan mąż zarabia 10000, Ale żona odchodzi od niego bo ja ogranicza..... Razem z dziećmi, a jakże bo przy matce dzieciom najlepiej.... Pani była już żona domaga się 3000 alimentow od pana męża 2, i je dostaje. Alimentów na pozostałą trójkę brak, na fundusz chyba za dużo , a tatuś jak dostał aż tyle to rura za granicę i trudnou się dziwić, bo zarabiał 3500. Pani więc wnosi, że jej dzieci z pierwszego związku żyją w niedostatku, co jest oczywiste, bo ona przecież ma tylko 3000 swojej pensji na 5 ludzi.... I alimenty, ale to wydaje tylko na dziecko z drugiego małżeństwa oczywiście.... Prawo jest prawo, więc sąd zasądza na 3 pasierbów po 500 zł ma każde, to nie tak dużo przecież, i teraz pan były już mąż nr 2, parę lat wcześniej żył dobrze samotnie, za parę chwil sexu płaci teraz 3000 na swoje dziecko i 500 zł na nieswoje dzieci, których nigdy nie adoptował i nigdzie nie zobowiązał się na nie placic. Twarde prawo ale prawo. Szansa nie bardzo dużą, ale jak kobieta poczuje możliwości, a koleżanki i adwokaci podpowiedzi, jak zgarnąć miesięcznie jeszcze półtora tysiąca to skorzysta.... A pan mąż II  zapłaci gdzieś między 200 000 a 300 000 na cudze dzieci, babie z którą był dwa lata i łącznie był sex jakieś 50 razy, bo potem ciąża i połóg. A to najmniejszy wymiar kary.... Bo jeszcze mogło być mieszkanie na kredyt , kupione z wkładem własnym 50 procent pana męża 2, ale już po ślubie, rata 2000 i wkład pana 250000 ale po ślubie.... Rozdzielności majątkowej nie ma bo to zaprzecza miłości. Oczywiście mieszkanie dla pani żony, bo gdzie się podzielę z 4 dzieci, będzie oczywiście oddawać mężowi 300 zł miesięcznie na ratę, bo na więcej nie ma  Teraz pan mąż 2 ma 4 dzieci na utrzymaniu (w tym maksymalnie jedno jego) 6500 miesięcznie zobowiązań i brak dachu nad głową. A jeszcze przed chwilą miał 10000 dla siebie, teraz ma 3500 dla siebie.... A kredyt trzeba płacić bo bank zlicytuje mu samochód, którym jeździ do pracy 80 km codziennie.....

 

Wychodzi sex po 6000 za numerek jak policzymy samych pasierbów. Z mieszkaniem itd może dobić nawet do 10 000 za numerek.... Zakładam że za własne dziecko to już u zviwie płacić alenty.... Kto normalny by tyle zapłacił za sex z baba po 3 porodach

Edytowane przez Mmario
  • Like 8
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mmario napisał:

Wychodzi sex po 6000 za numerek

 

E tam, taniocha!

 

Kolega Zygmunt gdy kupił żonce nowe auto (Corsa, bo na inną nie miał środków),

(a pożycie ze strony żonki wygasło ze dwa lata wstecz), 

to szanowna połowica popuściła szpary.

 

Ale tylko na dwa kwadranse, bo była umówiona na paznokcie.

Czyli masz dziesięć razy więcej bo 60.000 za zbliżenie...

 

 

  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, GriTo napisał:

 

E tam, taniocha!

 

Kolega Zygmunt gdy kupił żonce nowe auto (Corsa, bo na inną nie miał środków),

(a pożycie ze strony żonki wygasło ze dwa lata wstecz), 

to szanowna połowica popuściła szpary.

 

Ale tylko na dwa kwadranse, bo była umówiona na paznokcie.

Czyli masz dziesięć razy więcej bo 60.000 za zbliżenie...

 

 

No faktycznie dużo.... Za tyle to Dubaj na tydzień i ful pakiet na miss Polonia, "na" zamierzone 😂

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Mmario napisał:

Bardziej skrajne? Proszę bardzo.

Dziękuję. Właśnie przytoczyłeś encyklopedyczny przykład sytuacji skrajnej.

9 minut temu, Mmario napisał:

Pani była już żona domaga się 3000 alimentow od pana męża 2, i je dostaje.

Nie wiem czy to jest przykład z Twojego osobistego życia, czy też gdzieś zasłyszana z osiedla, ale zasądzenie 3 000 tys. zł na jedno dziecko (i w jakim wieku?,) to jest dowód jedynie na to, że pan mąż przespał całą rozprawę i dopiero przy wyroku zorientował się o co strona powodowa wniosła.

9 minut temu, Mmario napisał:

Prawo jest prawo, więc sąd zasądza na 3 pasierbów po 500 zł ma każde, to nie tak dużo przecież, i teraz pan były już mąż nr 2, parę lat wcześniej żył dobrze samotnie, za parę chwil sexu płaci teraz 3000 na swoje dziecko i 500 zł na nieswoje dzieci, których nigdy nie adoptował i nigdzie nie zobowiązał się na nie placic.

Ale pan mąż mógł powiedzieć, że chuj go to boli, bo pasierbom przysługuje świadczenie alimentacyjne od ojca biologicznego, a że nie płaci, to problem pasierbów, a nie jego. Przesłanką zasądzenia alimentów od ojczyma, jest wykazanie, że ojciec biologiczny nie jest w ogóle stanie płacić alimentów (bo np. nie żyje, albo po wypadku stał się warzywem), a nie, że ich po prostu nie płaci.

 

Historia więc ciekawa, ale ma sporo luk co do szczegółów, które raczej nie występują notorycznie w każdym przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Peter Quinn said:

w głowie ubzdurałem sobie wizję (tak wiem, że romantyczną) projektu hipotetyczna rodzina. I wiem, że tam na tym rynku matrymonialnym wcale nie czeka na mnie stado Himalajek czy nie wiadomo kogo tam jeszcze

Bez obrazy, ale widać że pociąg seksualny u Ciebie jest relatywnie niski, za to inteligencją nadrabiasz z górką. Potrzeby czysto chemiczne przeszły w potrzeby mentalne.

I wybacz pytanie - jeśli Pani by Ci powiedziała, że jest zaszyta i do końca życia seksu nie będzie, nadal rozważałbyś ją jako potencjalną partnerkę. Nie odpowiadaj mi, tylko sobie. Ja już odpowiedź znam.

A potem przeczytaj sobie Swoją własną stopkę.

Następny krok, zastanów się czego TY CHCESZ.

Następnie, DLACZEGO.

Mając pewność że JA CHCĘ, udokumentowaną rozmyślaniami, i świadomą wiedzą "dlaczego", powiesz światu i tak - walcie się, JA zrobię jak JA zechcę, MOJA odpowiedzialność.

Ano, Twoja. Twoje ryzyko, Twój zysk - albo strata. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Żadnych gwarancji.

 

2 hours ago, Peter Quinn said:

rozumiem, że wszyscy co zakładają rodziny zastępcze to frajerzy, którzy wychowują dzieci chadów i patoli? 

Pytanie jest źle zadane, z powodu ukrytego założenia.

To założenie chowa się w słowie "rodzina".

Co innego związek-rodzina, co innego małżeństwo-rodzina.

 

Dlatego jeśli pod słowem "rodzina" kryje się związek bez udziału państwa czy Kościoła, to jak najbardziej nie mam nic przeciwko, wolni ludzie, wolna wola. Primo nie mój interes/prawo ich oceniać, secundo ich wola - a to szanuję, nawet jeśli się mylą.

 

Ale jeśli pod słowem "rodzina" kryje się udział państwa/Kościoła, w formie aktu prawnego zwanego małżeństwem - to wtedy, jest to dobrowolne przyjęcie narzuconej PRZEZ PAŃSTWO niewoli.

Prawdziwa kobieta nigdy nie będzie wymagać niewoli od kogoś, kogo naprawdę kocha i komu ufa. A także, nigdy nie będzie szanować kogoś, kogo do niewoli doprowadziła (ślub jest jednym z najczęstszych powodów utraty szacunku).

Więc mężczyzna, który zgadza się na niewolę względem państwa - to tak, najczęściej jest frajerem (i czy samotna, czy z dziećmi tego nie zmienia). I tak go najczęściej żona traktuje - no bo niby czemu nie?

 

Małżeństwo jako instytucja prawna == niewola; nie względem kobiety - a względem państwa, które dyma obywatela POPRZEZ kobietę.

 

Jeśli związek z samotną matką - to nigdy formalny... a przynajmniej nie, dopóki liczba Twoich dzieci nie dorówna do pozostałych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Ty nie szukasz kobiety tylko zapełnienia swojej pustki bo czujesz sie samotny i boisz się, że nikogo sobie nie znajdziesz i tu jest pies pogrzebany - laska zbombardowała Cię szacunkiem, "miłością", docenieniem, zaraz wjedzie (albo już był) seks i zapomnisz, że na logikę nabywasz pasywo, a nie aktywo i to Ty jesteś w tym związku rokujący nie ona.

O, to to to :) Tak jak pisałem wcześniej - bombardowanie miłością ma miejsce nie tylko w grupach psychomanipulacyjnych, a mężczyzna potrafi być bardzo na takie rzeczy wrażliwy, szczególnie gdy dotychczasowe życie nie przyniosło mu wielu komplementów i docenienia ze strony Pań.

 

A ja powiem tak, nie tylko dla @Peter Quinn , nawet trochę odchodząc od opisywanej sytuacji.

 

Spuść w kiblu swoje cyferki. Czy masz 4/5/7/10/1000 na 10.

Jesteś tutaj. Robisz w życiu jakieś ciekawe mniej lub bardziej rzeczy. Masz jakieś aspiracje. Przeczytałeś w życiu coś więcej, niż opakowanie po dezodorancie na sraczu. Ogarniasz życiową kuwetę raz lepiej, raz gorzej, ale ogarniasz. Czy jesteś rentierem, czy pilotem śmieciarki, Twoje życie nie ogranicza się do trybu - robota/chlanie/durny program w tv/sen/zapętlić. Równasz w górę, nie w dół. I tego się trzymasz.

 

Chcesz czegoś więcej.

 

Jesteś kurwa ktoś. KTOŚ! Wbij sobie to do głowy. Jesteś ponad przeciętnego przeżuwacza.

 

I jeszcze bezpośrednio do Autora, bo się coś nasunęło: statystycznie w większości kręgów cywilizacyjnych dzieci są dla kobiety na pierwszym miejscu. Pewnie mając własne biologiczne, łatwiej taką sytuację i kontrolować i akceptować. Akceptujesz coś takiego?

Bodajże jedynie w najbardziej ortodoksyjnych zborach protestanckich (co ciekawe i w PL i za granicą) widziałem na żywo następującą gradację ważności: Chrystus - > mąż -> żona -> dzieci. Fascynująco się to obserwowało, swoją drogą. Bardzo naturalnie :)

 

I dodatkowo - jeżeli relacja tej kobiety z mężem była udana albo bardzo dobra, nie uciekniesz (szybciej lub wolniej) od bezpośrednich porównań. Niekoniecznie na Twoją korzyść, warto zdawać sobie z tego sprawę i popatrzeć na całość "na zimno".

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, Kespert said:

Bez obrazy, ale widać że pociąg seksualny u Ciebie jest relatywnie niski, za to inteligencją nadrabiasz z górką. Potrzeby czysto chemiczne przeszły w potrzeby mentalne.

I wybacz pytanie - jeśli Pani by Ci powiedziała, że jest zaszyta i do końca życia seksu nie będzie, nadal rozważałbyś ją jako potencjalną partnerkę. Nie odpowiadaj mi, tylko sobie. Ja już odpowiedź znam.


Ale w sensie, że relatywnie niski ogólnie czy względem niej? 
Powiem Ci tak - nie uprawiałem seksu od kilku miechów i żyję, co nie znaczy, że poszczę. Mam możliwość spuszczania z kija w FWB , ale często mnie to blokuje, bo po seksie trzeba jeszcze o czymś z nimi pogadać i poudawać, że się jest zainteresowanym czymś więcej. Poza tym... seks mi smakuje raczej tylko jak jest chemia między dwójką ludzi, a samo pójście do łóżka z kimś, do kogo się nic nie czuje jest moim zdaniem bezsensownym ryzykiem nie wartym świeczki - jakbym już faktycznie miał się seksić dla przyjemności, to poszedłbym na divy albo na masaż, ale aktualnie daje jakoś radę bez tego. Nie lubie też, gdy cipa zasłana mi cokolwiek inne, a aktualnie możecie mi wierzyć lub mnie, ale kutasem nie myślę w tej sprawie. 

Z nie jednego pieca jadłem, wiem też że te istoty często grają seksem bo często nic więcej do zaoferowania nie mają. Wyszalałem się myślę, i nie jest to dla mnie priorytet w relacji. Wyciągnąłem wnioski. 

Wczoraj miałem taką zabawnę sytuację na osiedlu, że wyszedłem z psiakiem i wyszła sąsiadka ze swoim, więc puściliśmy ze smyczy i zaczęliśmy gadać. Mówie Wam, dziewczyna 9/10 jak nie więcej, ale spoko się z nią gadało, mimo że chochliki w głowie szeptały różne myśli to ja na spokój. Zero bajerowania, po prostu rozmowa i oberwacja psiaków. Oczywiście w rozmowie potem okazała się, że zajęta, więc może podświadomie wyłączyłem w ogóle możliwość, że taka istota jest sama, ale dało mi to jakąś fajną myśl - kurde tego kwiatu jest pół światu. Co zabawne jednak w tej całej sytuacji, że jak tak staliśmy i obserwowaliśmy, to bardzo szybko pojawił się obok mnie jej mąż czy tam chłopak, który chyba aż z mieszkania w kapciach wyszedł, żeby stanąć przy swojej piękności. Podał mi rękę, ale czułem jak mnie skanował. Postałem jeszcze chwilę i poszedłem. :) 

Także serio - mam popęd, lubię to ale od pewnego poziomu i wiem że związek z taką 9/10 czy 10/10 to jest wieczny stres i trzeba mieć albo niezłego farta, albo udawać że się czegoś nie widzi, albo być Chadem 10/10 a to i tak czasem nie pomaga. 


 

 

39 minutes ago, Kespert said:

Mając pewność że JA CHCĘ, udokumentowaną rozmyślaniami, i świadomą wiedzą "dlaczego", powiesz światu i tak - walcie się, JA zrobię jak JA zechcę, MOJA odpowiedzialność.

Ano, Twoja. Twoje ryzyko, Twój zysk - albo strata. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Żadnych gwarancji.


Ależ oczywiście że moja. Nawet nie śmiałbym próbować zrzucić części odpowiedzialności za moje decyzje na kogokolwiek. Po prostu lubię czasem w ether puścić temat, głośno pomyśleć i zrezonować myśli. Czasem tak jest, że coś sobie we łbie ubzduramy i ktoś musi nam to wybić, a nie zawsze wokół nas są kompetentne osoby, by to zrobić w odpowiedni sposób. A być może nie widzę czegoś pozytywnego, co coś inny zauważy. Po to zakładam temat, a nie po to, by ktoś dał mi zielone lub czerwone światło. 

21 minutes ago, Obliteraror said:

I jeszcze bezpośrednio do Autora, bo się coś nasunęło: statystycznie w większości kręgów cywilizacyjnych dzieci są dla kobiety na pierwszym miejscu. Pewnie mając własne biologiczne, łatwiej taką sytuację i kontrolować i akceptować. Akceptujesz coś takiego?

Bodajże jedynie w najbardziej ortodoksyjnych zborach protestanckich (co ciekawe i w PL i za granicą) widziałem na żywo następującą gradację ważności: Chrystus - > mąż -> żona -> dzieci. Fascynująco się to obserwowało, swoją drogą. Bardzo naturalnie :)


Ale ja nie chce jej ani jej dzieci stawiać na piedestale. Nie oczekuję też i nie pragnę, że ona mnie pokocha i będzie mnie ubóstwiać. To czego szukam, to życiowej synergii. Mam swoje życie i plany na nie. Moja decyzja, czy przez tą furtkę wpuszczę ją z dziećmi, czy kogoś innego, czy nikogo. Mam jeszcze taką moc na szczęście, ale rozumiem przed czym próbujecie mnie przestrzec. Nie chcę wpakować się w maliny, ani ranić serc, po prostu na razie badam sytuację. Mam w głowie romantyczną wizję na miarę wielkiego sojuszu międzynarodowego, ale zdaje sobie sprawę, że racjonalność przysłania mi moja bujna wyobraźnia, a rzeczywistość pisze własne scenariusze. Tą lekcje zdaje się już wyciągnąłem. 

Apropo hierarchii - Chrystus - mąż/żona - dzieci to jest mega zdrowa hierarchia dla osoby wierzącej. 
Dla jednym to są dyrdymały a dla innych... coś w tym jest, bo kiedyś usłyszałem mniej więcej coś takiego: 
"Jeśli dwójka kochanków patrzy przed siebie - tzn. ma wspólny cel - Bóg, wiara, dom rodzina... to ma to ogromną siłę przetrwać. Ale jeśli patrzą tylko na siebie, to często nie ma szans, bo prędzej czy później każda chemia minie, pojawi się przyzwyczajenie i inne problemy". 
Takie jest życie. To jest też problem współczesnych związków, że się szuka wiecznie motyli, historii jak z Harlekina, a jak jej nie ma to jest źle i trzeba skakać tam gdzie trawa bardziej zielona.  

Btw. rozmawiałem z nią na temat religii też i również mamy podobne poglądy, bo wywodzi się z jednego kościoła, ale jakieś takie chyba mocno radykalne ortodoksyjne zasady były, i zdecydowała się przejść na protestantyzm - została ponownie ochrzczona. Dla mnie to jest jednak oznaka, że ktoś jakieś wartości w sobie ma i pielęgnuje, abstrahując od tego czy czyjaś wiara jest słuszna czy nie. 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Peter Quinn said:

kutasem nie myślę w tej sprawie

Wierzę.

I - relatywnie niski, po prostu. Jak sam piszesz, swoje widziałeś. Żadna kobieta nie ma w poprzek, biologicznie wszystko mniej - więcej wygląda i działa podobnie. Minus poród, bo z powrotem do "stanu pierwotnego" bywa różnie!

Kolejny punkt, jednak lepiej być pod względem temperamentu seksualnego choć trochę dopasowanym. Nimfomanka i mnich to przepis na kłopoty.

1 hour ago, Peter Quinn said:

poudawać, że się jest zainteresowanym

Co w królestwie zwierząt, najczęściej robi samica po seksie? Przeszkadza...

1 hour ago, Peter Quinn said:

często nic więcej do zaoferowania nie mają

Zazwyczaj im to wystarcza, dla usidlenia - jak to ujął @Obliteraror - przeciętnego przeżuwacza.

Nawiasem mówiąc, świetnie ujął to bodajże Dick w "Złotym chłopcu".

1 hour ago, Peter Quinn said:

związek z taką 9/10 czy 10/10 to jest wieczny stres

Ehm... jak kiedyś Pan Marek mówił, nasze oceny SMV często są zawyżone, bo są subiektywne i tyle. Wyobraź sobie, że do dziewczyny z którą idziesz Starówką, podbija w kwadrans czterech różnych typów... jeden zygzakami :) Albo że słysząc plaskacza, "wiesz", że to po prostu kolejny mąż dostał od swej żony, za oglądanie się na NIĄ.

1 hour ago, Peter Quinn said:

głośno pomyśleć

Vice versa. Ja też głośno myślę.

1 hour ago, Peter Quinn said:

Chrystus - mąż/żona - dzieci to jest mega zdrowa hierarchia

Nie. NIE. I jeszcze raz - nie.

Odchodząc na moment w bok, popatrz sobie na wszystkie grupy ludzi, które DZIAŁAJĄ. Muszą działać, albo konsekwencje będą straszne. Wojsko. Policja. Straż Pożarna. Załoga statku.

Zawsze jest jasno ustalona hierarchia, i nigdy nie ma równości. Jeśli Pierwszy ma mostek, trzyma wachtę i odpowiada za statek, to w momencie wejścia kapitana NIKT nie ma wątpliwości, czyj rozkaz wykonać. Jeśli w grę wchodzi bezpieczeństwo, tu i teraz, to nie da się działać w komitetach.

Stąd paradoks - kobiety oczekujące równości w związku, otrzymując ją, tracą "poczucie bezpieczeństwa". Tracą z oczu hierarchię. Jeszcze gorzej, gdy to one zaczynają "dowodzić" - wtedy praktycznie mąż sam przyznaje, że bezpieczeństwa on nie zapewni.

1 hour ago, Obliteraror said:

nie uciekniesz (szybciej lub wolniej) od bezpośrednich porównań

Kobieta, która tego nie będzie robić, wiedząc że nie ma powrotu do przeszłości, zasługuje na tytuł Himalajki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dwa lata z Ukrainką, która miała córkę 14 lat. 3 lata młodsza ode mnie.

Było spoko, nie narzekałem na znajomość z nią. Nie byłem jakimś bankomatem,  czasami cos nie drogiego zafundowałem. Pewnie dlatego nasza znajomość się zakończyła 😆

 

Na plus :

-miła, darzyła mnie szacunkiem, co dało się odczuć;

-dbała o mnie i o mieszkanie;

-pracowita,

-czuła, chętna na igraszki.

 

Na minus:

-z czasem zaczął mnie męczyć język, bariera językowa uniemożliwiająca poruszenie różnych tematów;

-ciągły brak kasy, mimo, że dużo pracowała,

-jej córka jednak trochę "obca"

 

Więc jeśli upierasz się przy Ukraince, to szukaj bezdzietnej.

 

-

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Peter Quinn racjonalizujesz niczym kobieta swoją sytuację, próbując się usprawiedliwić.

 

Czy w porządku jest to, że spotyka się z Tobą skoro jej chłop walczy teraz na froncie? Nie. Okazuje tym samym całkowity brak szacunku wobec obydwu z Was. 

 

Jak dla mnie to traktuje Cię jak potencjalną gałąź, na którą z łatwością przeskoczy jeśli jej mąż zginie/zostanie kaleką albo na Ukrainie będzie taki rozpierdol, że nie będzie z czego tam zbierać. 

 

Asymilacja dobra rzecz, moi dalecy niemieccy przodkowie sami się 120 lat temu spolonizowali, ale zrobili to DOBROWOLNIE, bo pokochali polską kulturę i język. Jest to zawsze proces z natury długotrwały - w mojej rodzinie trwało to 2-3 pokolenia, wiara w to że te dzieciaki, wcześniej mieszkające na Ukrainie, w przeciągu paru lat stają się z subiektywnego poczucia Polakami, jest naiwnością i nonsensem. 

 

Ukraińcy wysiedleni z Bieszczad po 1947 do dzisiaj po części się nie spolonizowali (kilkadziesiąt tysięcy ludzi przesiedlonych pośród Polaków na północy i zachodzie kraju, odciętych od domów i rodzin), a mają się spolonizować setki tysięcy, jeśli nie miliony, przybyłych ostatnio Ukraińców? Wątpię. 

 

Tu natomiast często Ukraińcy taktycznie "asymilują" się bo boją się że po wojnie zostaną wyproszeni, będą musieli wrócić do swojej biedy albo jak to oni, mają w tym jakąś roszczeniową korzyść dla siebie. 

 

To jest różnica. 

Edytowane przez Maniek92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd u was takie czarnowidztwo?

 

Moja Ola powiedziała mi po alko, że ona widzi we mnie jedynie współkredytobiorcę i w momencie gdy podpiszę umowę o kredyt, to mogę już spierdalać. Ja jednak postanowiłem, że o nią zawalczę. Bo najważniejsze, że ją kocham, a reszta jakoś się ułoży. Jeżeli autor ją będzie kochał, to wszystko się też ułoży, tak jak u nas. 

 

  • Like 1
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.