Skocz do zawartości

rodzina zawsze na pierwszym miejscu


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie,

także i na mnie przyszedł czas, nie spodziewałem się że i ja będę musiał opisać swoje doświadczenia ze związku, niemal 4 letniego, już zakończonego...

Opiszę wam wszystko chronologicznie, tak żebyście mogli prześledzić w pełni jak to co na początku wydawać się mogło miłością życia stało się z czasem tylko źródłem bólu :/

Związek skończył się tydzień temu wieć wybaczcie jeśli piszę chaotycznie, ale tylko wy zrozumiecie i dacie sensowny komentarz...

 

 

- znaliśmy się już dwa lata wcześniej, wtedy nie zaiskrzyło z mojej strony, z jej chyba tak, czuję że już od początku jej się podobałem - wtedy było to szczere a jej rodzina nie miała (chyba) tych problemów które miała mieć potem

-dodam że w międzyczasie próbowałem stworzyć związek z osobą która tak naprawdę tego nie chciała i kiedy ów związek się skończył, zainteresowałem się właśnie nią

-kiedy już okazało się że jesteśmy razem, wszystko potoczyło się bardzo szybko: natychmiast poczuliśmy wspólnotę dusz, wielką miłość (?) - bardzo intensywne emocje po obu stronach - tak jakbyśmy oboje znaleźli wybawienie od poprzednich nieudanych relacji

- przez trzy miesiące wszystko było cudownie - poznawaliśmy się (od każdej strony ;) ) ona szukała pracy w Wielkim Mieście w którym mieszkałem, co nie było łatwe ze względu na to że była psychologiem (zero doświadczenia, prosto po szkole)

- tak więc szukała tej pracy a ja jej pomagałem pisać pracę mgr (napisałem jeden rozdział, motywowałem ją itp.)

- po około trzech miesiącach ona stwierdziłą że pracy w Wielkim Mieście nie znajdzie i że rodzina pomogła jej znaleźć pracę w zawodzie psychologa w jej małym miasteczku. I że skoro ja się jednoznacznie nie zdeklarowałem że może u mnie mieszkać to ona tam jedzie bo tu i tak nie ma pracy. Poza tym wyszło na to że jej ojciec ma raka i to dodatkowy powód bo ona będzie im tam pomagać

- uznałem że może ma rację i niech jedzie skoro to ma jej pomóc znaleźć pracę potem w wielki mieście i że będziemy się widywać w weekendy

 

Tyle tła, teraz jej zachowania:

- mimo że nie chciała (?) tam być to co rusz słyszałem jacy to jej rodzice biedni i że nikt im nie pomaga

- ciągle twierdziłą że musi tam być bo przecież coś się stanie tacie, albo babci (mieszkała 200 m dalej, miała niemal sto lat)

- mówiła że tylko ona im pomaga, choć jeszcze wtedy w ich dużym mieszkaniu żył z kobietą jeszcze brat (hulaka i utracjusz, generator długów) a nieco dalej te 200m siostra, która tylko brała kasę od rodziców)

- oboje rodzeństwa nie robiło dla rodziców nic i szybko się okazało że zawsze gdy przyjeżdżałem to było dla mnie coś do zrobienia; a to porąbać drewka, a to gdzieś zawieźć (nawet gdy był brat!!!). Gdy się o to wkurzyłem ona stanęła po stronie rodziców i dopiero mój upór nieco zmniejszył ilość zadań dla mnie

- ciągle słyszałem jak ona jest tam nieszcześliwa, ciągle do siebie dzwoniliśmy. Po pewnym czasie czułem że zaraz jak wrócę z pracy mam "obowiązek" zadzwonić bo ona już czeka

- przeglądała mój telefon, najpierw założyłem kod a potem się wściekłem i wtedy przestała

- po może dwóch miesiącach zaczął się temat mojego wyjazdu z Wielkiego Miasta do niej na dwa lata (zapamiętajcie te dwa lata), czego nie chciałem bo to by było życie w mieszkaniu jej rodziców, niby dwa piętra wyżej ale jednak czułem że na ich warunkach. Poza tym mam taką pracę że tak naprawdę to mam szansę na dobre zarobki tylko w dużym lub wielkim mieście - pracuję jako informatyk

- wtedy zaczęły się kłótnie o to żebym tam był: okropne, strasznie długie, jechanie sobie tak głęboko jak tylko się dało. Nigdy nie ustępowała, zawsze to ja musiałem się przyznawać do błędów - ona nigdy. Zawsze "miała rację", choć tłumaczyłem jej że to przecież niemożliwe żeby rację miała zawsze tylko jedna strona

 

Trwało to tak trzy lata, aż do początku tego roku, kiedy powstał plan żeby kupić mieszkanie, tylko za moje pieniądze bo "mi rodzice nie dadzą" - choć reszta dostała ziemię, pieniądze itp

- ona wyszkoczyła z pomysłem że chce żeby to było WSPÓLNE mieszkania choć ona nie da ani grosza -po długiej batalii odmówiłem

- potem ona wyskoczyła z pomysłem żeby jej matka też w nim mieszkała jak umrze jej ojciec. I to pomimo tego że w tym wielkim miescie mieszkala wtedy jeszcze jedna siostra z mieszkaniem ponad 100 metrowym, co prawda na zadupiu ale jednak. "Bo mama miala by wszedzie daleko"

Pomyslalem sobie ze jakim prawem jej matka ma z nami mieszkac skoro nie chce dac ani grosza -i po dlugiej batalii postawilem na swoim. Ale robila wszystko zeby pokazac ze ona tego nie rozumie

- kiedy juz zaczelismy szukac tego mieszkania zaczalem czuc ze tak naprawde zadne jej sie nie podoba, w kazdym znalazla jakas wade: musialo byc duze, miec ogrodek i koniecznie nowe

- w koncu znalazlem takie mieszkanie, choc powyzej mozliwosci finansowych moich rodzicow, no ale zgodzili sie

- to bylo mieszkanie w miejscu ktore ona wybrala (choc nic nie placila) ale nie dokladnie to ktore ona wybrala

- uznalem ze trzeba je jednak kupic bo bylo 20 minut od centrum wielkiego miasta (dojazdy sa wazne, a ona szukala czegos pod miastem co oznaczalo by dojazdy godzinne do pracy dla mnie)

- podjalem decyzje ze rodzice maja przyjechac i kupic mieszkanie na osiedlu ktore ona wybrala, z ogrodkiem i nowe - tak jak chciala

- mieszkanie mialo byc za dwa lata, wiec taka jak chciala mogl bym z nia byc w jej malym miasteczku te dwa lata

- musial bym juz placic 1000 raty kredytu 

- jesli bym znalazl u niej prace to bysmy mieszkali razem (choc probowalem i pracy tam nie bylo, najblizsza byla godzine pociagiem - i lna chciala zebym tyle dojezdzal)

 

I wtedy ona wpadla w furie - powiedziala ze robie to bez niej i obrzucila mnie wyzwiskami... Oburzyla sie ze decyduje bez niej a z rodzicami. ... Cos we mnei peklo - nie kupilem mieszkania, powiedzialem rodzicom ze z nia to juz koniec i ze wracam do miasta w ktorym sie urodzilem. Kiedy ona sie zorientowala, nagle zaczela mnie za wszystko przepraszac, mowic ze sie zmieni i ze teraz dopiero zrozumiala. Ale mogla to zrobic przeciez juz kilka lat temu... Teraz cala jej rodzina i wszyscy znajomi do mnie dzwonia i wypisuja - co uwazam za chore i dziwne. Ona wystawala pod moja praca, pod moim domem, pisze bez przerwy, wydzwania - czuje sie osaczony. Dobrze ze nie wie gdzie mieszkam w moim miescie.

 

Dodajmy ze od poczatku nie lubila mojej rodziny a matki w szczegolnosci. 

 

 

Wybaczcie straszny chaos ale pisze to jescze w emocjach - z jednej strony mam poczucie winy, z drugiej czuje ze ona byla nie w porzadku, stawiala rodzine przede mna i chciala zebym tam z nimi wszystkimi mieszkal. Mogla mieszkac ze mna w odleglosci 2h pociagiem od swojej rodziny ale nie chciala

 

 

Dzieki za komentarze - ciezko mi teraz ale czuje ze to wy wlasnie mnie zrozumiecie i spojrzycie na ten chaos madrym okiem :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstaw avatar

Przedstaw się w odpowiednim dziale

Zapoznaj się z regulaminem

 

30 minut temu, nirodhie napisał:

- kiedy juz zaczelismy szukac tego mieszkania zaczalem czuc ze tak naprawde zadne jej sie nie podoba, w kazdym znalazla jakas wade: musialo byc duze, miec ogrodek i koniecznie nowe

 

Czemu ktoś ma decydować o tym na co wydajesz SWOJE PIENIĄDZE? , opierdalanie ci laski co wieczór nie daje ku temu żadnych uprawnień.

 

30 minut temu, nirodhie napisał:

Teraz cala jej rodzina i wszyscy znajomi do mnie dzwonia i wypisuja - co uwazam za chore i dziwne. Ona wystawala pod moja praca, pod moim domem, pisze bez przerwy, wydzwania - czuje sie osaczony. Dobrze ze nie wie gdzie mieszkam w moim miescie.

 

Każ jasno i zwięźle spierdalać, każdemu kto występuje w roli jej stronnika. Jeśli chodzi o nią, to samo. 

 

30 minut temu, nirodhie napisał:

Dodajmy ze od poczatku nie lubila mojej rodziny a matki w szczegolnosci. 

 

Odcięcie od rodziny/ przyjaciół standardowa taktyka aby łatwiej przejąć zasoby.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

autorze,

ciesz się, że nie zaciążyła lub nie zaobrączkowała,

 

oby tylko ta lekcja życia wystarczyła Ci do zrozumienia matrixa

 

uciekaj od tej rodziny,

w skrajnym przypadku jeżeli ich prośby powrotu nie pomogą mogą stać się agresywni

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, nirodhie said:

Kiedy ona sie zorientowala, nagle zaczela mnie za wszystko przepraszac, mowic ze sie zmieni i ze teraz dopiero zrozumiala. Ale mogla to zrobic przeciez juz kilka lat temu...

 

No widzisz, sam zauważyłeś, że się zorientowała, że przelicytowała. Po trochu próbowała ustawić Cię na sobie właściwe tory, a kiedy pękłeś przestraszyła się, że straci wszystko co udało jej się ugrać, stąd to przepraszanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze, że to skończyłeś i nie dałeś się dalej wkręcić. W książkowy sposób udowodniła (nie ona pierwsza), że kobiety traktują mężczyzn tylko jako narzędzie mające zapewnić im byt. Mieszkanie wspólne, ale ona nic nie dołoży... Dobre. 

A jakby doszło do tego, że wprowadziła by się tam jej matka - odbyłby się jeszcze większy festiwal instrumentalnego traktowania twojej osoby. Miała by największego sojusznika pod ręką.

 

 

Cytat

 

- ciągle słyszałem jak ona jest tam nieszcześliwa, ciągle do siebie dzwoniliśmy. Po pewnym czasie czułem że zaraz jak wrócę z pracy mam "obowiązek" zadzwonić bo ona już czeka


 

 

Szlag mnie trafia na takie babskie zachcianki życia w symbiozie. Żadnej swobody, tylko ciągłe pieprzenie do telefonu albo wpatrywanie się w siebie jak w obrazek. 

 

 

Widzisz, jak mówisz coś  w tobie pękło i dobrze, bo uratowałeś w ten sposób swoją godność, którą byłeś gotów stracić. Czym/kim ona jest, żeby poświęcać dla niej swoje życie, finanse, czas, kontakty z rodziną itp.? Odpowiem sobie sam - zwykłą babą taką jakich mijamy codziennie mnóstwo. Wiesz, skąd wiem? Jak tu zostaniesz, też będziesz wiedział. ;) 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, nirodhie napisał:

Panowie, dzięki za wsparcie, potrzebowałem go...

Tobie Nirodhie, (co to kurwa znaczy?) wsparcie było potrzebne żeby uspokoić Twoje sumienie. Masz wyrzuty wewnętrzne że ją skrzywdziłeś.

Cały czas rozważasz powrót jej do Ciebie. Tak nie jest tak, to ona manipuluje Tobą, to ty zostałeś skrzywdzony w tym związku, oszukany, a przecież chciałeś dobrze. Tnij, Stary, linę holowniczą i pożegnaj swoje rozczarowanie związkiem i kobietą. Zacznij życie na nowo i już nigdy nie daj się wkręcić w podobne tematy.

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój opis jest typowym studium manipulacji. Laska badała jak daleko może się posunąć. Twoje szczęście, że w porę przejrzałeś na oczy. Jak będzie się próbowała zbliżyć do Ciebie, kijem pogoń. Wydaje się też bardzo apodyktyczna, pewnie najstarsza z rodzeństwa?

Najgorsze to mieć apodyktyczną babę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za pewne, jesteś młody, bez obciążeń (alimenty/hipoteka), pracujesz. Od strony fizycznej wszystko jest ok.

W głowie wszystko do poukładania, zależy jak mocno się zakochałeś. Dystans przyjdzie z czasem i tak.

 

a tak na słowa otuchy - jeb*ć idiotkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent,

Jakie mogą być skutki wychowania przez apodyktyczną matkę?

Tylko biały rycerz. Który w swoim poddaństwie będzie już nie tylko posłuszny swojej matce, ale każdej białogłowie.

Wolałbym mieć apodyktycznego ojca, o silnej psychice, męskiego. Najlepszy wzór mężczyzny dla młodego chłopca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, TPakal1 napisał:

Vincent,

Jakie mogą być skutki wychowania przez apodyktyczną matkę?

Tylko biały rycerz. Który w swoim poddaństwie będzie już nie tylko posłuszny swojej matce, ale każdej białogłowie.

Wolałbym mieć apodyktycznego ojca, o silnej psychice, męskiego. Najlepszy wzór mężczyzny dla młodego chłopca.

 

Ja byłem wychowany przez skrajnie apodyktyczną matkę. Walczyłem z nią całe życie praktycznie, ale nigdy się nie dałem.

 

Czy jestem białym rycerzem i wynosze kobiety na piedestał? Oceńcie bracia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Także są dwie opcje.

1. Apodyktyczna matka, egoistka, dyktatorka - wychowa kogoś kto nie lubi kobiet, bo matka to wzór pierwszej kobiety, która pokazuje nam jak wygląda świat i jak w nim funkcjonować.

2. Matka fałszywa, choć kontrolująca wychowa białego rycerza. Bedzie grała dobrotliwą, raczej nie naruszy godności młodego. Będzie manipulowała (tresowała) z uwagą, żeby nie stracić syna, a jednocześnie mieć sługę - maminsynka. Te uczą "bądź milusi, a będziesz miał nagrodę - miłość kobiety i jej dozgonną wdzięczność".

Po latach oczywiście okazuje sie to bzdurą nad bzdurami. Szczególnie też gdy widzimy czy matka docenia ojca, czy raczej też narzeka (swego męża), czy teściowa sie wtrąca, mąci i tak dalej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że buzują w Tobie teraz emocje...,ale nie walcz z nimi bo jeszcze bardziej się w to wkręcisz.

Chłopie dobrze zrobiłeś, bez dwóch zdań!!!!!!!

 

1e895034ec5d308f2319116d7493d934.jpg

 

Z każdą babą jest tak samo...:D

4accbb7f3eb3035cb61257673b5c9549.jpg

 

Patrz co by Cie ominęło..:D

Edytowane przez Grizzly
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Vincent napisał:

 

Ja byłem wychowany przez skrajnie apodyktyczną matkę. Walczyłem z nią całe życie praktycznie, ale nigdy się nie dałem.

 

Czy jestem białym rycerzem i wynosze kobiety na piedestał? Oceńcie bracia.

Vinc, dlatego masz wiadomy nam stosunek do Pań, bo nie poddałeś się matce. Ten, który by się poddał byłby potencjalnie białorycerski.

Poza tym ważna jest również relacja syna z ojcem. Inaczej wygląda to w rodzinie niepełnej inaczej w pełnej. Ale stosunek syna do matki i relacje między nimi mają (jak napisał parafianin) późniejszy wpływ na dalsze życie i relacje mężczyzny z kobietami. Zauważyłem, że białorycerstwo często wywodzi się z domów gdzie chłopak miał starszą lub starsze siostry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, TPakal1 napisał:

Vinc, dlatego masz wiadomy nam stosunek do Pań, bo nie poddałeś się matce. Ten, który by się poddał byłby potencjalnie białorycerski.

 

To raz. Dwa to fakt, jak już wspomniałem - matka sama nie znosi kobiet mimo że nią jest. Naopowiadała mi takich rzeczy o nich, które potem oczywiście okazały się prawdą, że ostatnią rzeczą w jaką mógłbym pójść to białorycerstwo. Ja przeginałem zawsze pałę ostro w drugą stronę, czasem aż za mocno (przemoc, sadom-maso, wyzwiska, upokarzanie, upadlanie).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resztki Twojego zdrowego, powtarzam zdrowego egoizmu i asertywności uratowały Ci życie. Nie pomyliłem się i zaznaczam - uratowały Ci życie.

 

Nie będe pisał długiego elaboratu dlaczego ale skoro po tej historii masz jeszcze jakieś wyrzuty sumienia i nie dostrzegasz ogromu manipulacji jakiej byłeś poddany to ośmielam się twierdzić i się nie mylę, że gówno jeszcze wiesz o kobietach.

 

Na początku owładnęła Tobą chemia, zauroczenie. Ludzie nazywają to miłością ale w Twojej historii miłości nie ma ani grama, wiem co pisze. Miłość to zupełnie coś innego. Tutaj były emocje, hormony i smak cipki. U niej wyrachowanie i szukała beta providera czytaj: frajera na którego koszt ułożyłaby sobie życie i będzie na min jechała jak na ośle. Miałeś być niewolnikiem do tyrania na księżniczke.

Wracając do historii ....Samica widzi, że jesteś urobiony i zaczyna swoją grę. Gra ostro, nie pierdoli się, jedzie nawet bez wyczucia. Marna z niej psycholoszka tak na marginesie :D Ty ulegasz, Ona chce więcej. W końcu na szczęście dochodzi do takich absurdów, ze kapitulujesz co Cie ratuje. 

 

Skup się teraz na sobie - OBOWIĄZKOWO poczytaj książki Marka i forum i ciesz się uratowanym życiem. Jak ogarniesz teorię zrozumiesz co wyżej napisałem.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szacun, że zrobiłeś pierwszy krok ku zakończeniu czegoś co by ci zrujnowało życie. Wiem że z perspektywy drugiej osoby wszystko widać jak na dłoni i że łatwo się pisze - ale to też jest ważne bo kto Ci podpowie jak nie osoba stojąca z boku.

 

Byłeś narzędziem w jej rękach. Środkiem do osiągnięcia swoich celów. Samica z małej miejscowości, chce wyjechać do dużego miasta ale nie ma zaczepienia, znalazła ciebie, wyczekała na moment, owinęła wokół palca, a potem robiła co chciała, manipulowała. Nie wszystko szło po jej myśli - stąd jej wybuchy. Późniejsze obiecywanie, że się zmieni to bajki i nie zawracaj sobie tym głowy. Miałeś klasyczny przykład krótkiej i grubej nie przeciętej pępowinki matki i córki, stąd chciała żeby mamusia z wami mieszkała - jak byś się zgodził to miałbyś przewalone - dwóch wrogów w domu. Potem byłoby, że tylko one mają rację, awantury itd - mały wstęp do tego już miałeś. Samica nieomylna - typowe zachowanie samicy chcącej dominować i zrobić z faceta wycieraczkę.

 

U mnie było podobnie, bardzo podobny schemat, samica z biednej rodziny, też ją motywowałem pisałem za nią pracę dyplomową. Też miała pomysł na kupno mieszkania, z tym że ja już od początku nie dopuszczałem myśli aby kupować chatę na wspólność i to ja wybierałem mieszkanie skoro ja płacę.

 

Unikajcie jak ognia samic z biednych rodzin, z bezrobotnymi rodzicami, z patologicznych rodzin (alkohol, przemoce itd) pamiętajcie biedę i patologię kopcie w dupę jak najszybciej, bo zniszczycie sobie życie - nie uwierzycie ale to powiedziała kiedyś moja siostra. Będziecie tylko i wyłącznie bankomatem do zaspakajania potrzeb samicy i jej rodziny - jak nie oficjalnie to będzie kradła i oszukiwała żeby dać kasę swojej rodzinie. 

 

Dopiszę:  odcięcie i nielubienie rodziny faceta to standardowe zachowanie samic, wtedy łatwiej manipulują i przejmują zasoby faceta. To już napisano wcześniej.

 

 

 

Edytowane przez rarek2
dopisanie ważnej sprawy
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wiele razy było poruszane na forum ale warte kolejny raz napisania w tym właśnie wątku. Bardzo ważna sprawa to obserwacja relacji rodzinnej a zwłaszcza relacji ojciec - matka. To właśnie stąd samica czerpie wzorce i na podstawie tych wzorców później funkcjonuje. Moim zdaniem to tak silne, że praktycznie nie możliwe do zmiany.

 

Odgrywa tutaj kluczową rolę mechanizm autorytetu (rodzice nimi są i zawsze będą, silna więź emocjonalna) oraz oczywiście wieloletnie wychowanie i wpajanie wzorców. Nie myślcie tylko, że osoba dwadzieścia kilka lat wychowywana w określony sposób zmieni się później w kilka lat czy miesięcy.

 

Więc Bracia jak tylko mamy możliwość obserwujemy tą relacje. Wszelkie tak nielubiane zjazdy czy obiadki u rodziny to poważne źródło wiedzy dla Nas. Zwracamy uwagę na szczegóły takie jak:

 

- rola i pozycja ojca w rodzinie, czy posiada autorytet, jakie role i obowiązki do niego należą

- w jaki sposób matka samicy zwraca się do męża, czy z szacunkiem, czy może po prostu wydaje mu polecenia,

- kto ma decydujące zdanie, czy ze zdaniem i opinią ojca liczą się samice,

- jeśli możliwe trzeba zauważyć podział ról i kto kontroluje finanse - uwaga jeśli samiec oddaje pieniądze samicy to wiecie co to oznacza :D

- jak wyraża się matka samicy o mężu czy w superlatywach, czy może ciągle krytykuje i umniejsza jego role w rodzinie

- każde drobne niuanse są ważne, widziałem różne rzeczy łącznie z takimi jak np samice siedzą przy stole a ojciec rodziny lata z talerzami i nalewa zupy czy podaje dania podczas rodzinnego obiadu albo np jak samica negatywnie wyraża się o mężu w towarzystwie, że mało zaradny itp itd

- więc obserwujemy - diabeł tkwi w szczegółach

 

To co zaobserwuje samiec będziecie przerabiać w praktyce u siebie. Mimo, że wydaje się Mu, że jest zupełnie odwrotnie. Bowiem samica inną jest jak jest w niesformalizowanym związku, inna jest jak się jest w narzyczeństwie i inną zupełnie jest jak już się jest po ślubie :D kiedy wreszcie może być sobą :D

 

Kolejna ważna sprawa co również pojawiło się w historii Naszego Szczęśliwca, to spory na linii partner samicy i jej rodzice czy matka. Jeśli samica przyjmuje stronę Nam przeciwną wtedy gdy mamy rację to już jest wystarczający i dostateczny znak, że trzeba poważnie przemyśleć z kim mamy do czynienia. To może syndrom nie przeciętej pempowiny. Samica działa w sposób Nam wrogi, niekorzystny trzeba również poznać i przeanalizować jej intencje.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SennaRot napisał:

Więc Bracia jak tylko mamy możliwość obserwujemy tą relacje. Wszelkie tak nielubiane zjazdy czy obiadki u rodziny to poważne źródło wiedzy dla Nas. Zwracamy uwagę na szczegóły takie jak:

- rola i pozycja ojca w rodzinie, czy posiada autorytet, jakie role i obowiązki do niego należą

- w jaki sposób matka samicy zwraca się do męża, czy z szacunkiem, czy może po prostu wydaje mu polecenia,

- kto ma decydujące zdanie, czy ze zdaniem i opinią ojca liczą się samice,

- jeśli możliwe trzeba zauważyć podział ról i kto kontroluje finanse - uwaga jeśli samiec oddaje pieniądze samicy to wiecie co to oznacza :D

- jak wyraża się matka samicy o mężu czy w superlatywach, czy może ciągle krytykuje i umniejsza jego role w rodzinie

- każde drobne niuanse są ważne, widziałem różne rzeczy łącznie z takimi jak np samice siedzą przy stole a ojciec rodziny lata z talerzami i nalewa zupy czy podaje dania podczas rodzinnego obiadu albo np jak samica negatywnie wyraża się o mężu w towarzystwie, że mało zaradny itp itd

- więc obserwujemy - diabeł tkwi w szczegółach

 

To co zaobserwuje samiec będziecie przerabiać w praktyce u siebie. Mimo, że wydaje się Mu, że jest zupełnie odwrotnie. Bowiem samica inną jest jak jest w niesformalizowanym związku, inna jest jak się jest w narzyczeństwie i inną zupełnie jest jak już się jest po ślubie :D kiedy wreszcie może być sobą :D

 

Kolejna ważna sprawa co również pojawiło się w historii Naszego Szczęśliwca, to spory na linii partner samicy i jej rodzice czy matka. Jeśli samica przyjmuje stronę Nam przeciwną wtedy gdy mamy rację to już jest wystarczający i dostateczny znak, że trzeba poważnie przemyśleć z kim mamy do czynienia. To może syndrom nie przeciętej pempowiny. Samica działa w sposób Nam wrogi, niekorzystny trzeba również poznać i przeanalizować jej intencje.

 

 

 

Oprócz obserwacji rodziny samicy i reguł tam panujących należy czujnie obserwować samą samicę. Drobiazgi mają duże znaczenie.

Zwracajcie uwagę na zachowania takie jak:

 

1. Prośby samic np:  "zamkniesz okienko bo wieje na mnie", "wyłączysz zmywarkę bo pika bo mycie się skończyło" itd polecenia wydawane, ona siedzi i nadzoruje a wy latacie po całym domu. Odmowa koczy się stwierdzeniem samicy że "przecież ja cię proszę, zrób to dla mnie" "no co ci zależy zamkniesz dla mnie to okno?"  "nie kochasz mnie" - to typowe manipulacje. należy się takiemu czemuś stanowczo przeciwstawić. Bozia rączek i nóżek im nie upierdoliła.  To z pozoru błahe prośby skutkują tym, że was samica zeszmaci i robi z was służbę po tym wstępnym etapie przejdzie do dalszych eskalacji swoich poleceń. Skutek - utrata szacunku do faceta, wychowanie sobie sługi - w późniejszym czasie skok na inną alfa gałąź.

 

2. Kolejny etap bardzo podobny do poprzedniego lub występujący równolegle - z doświadczenia mojego z samicami po pewnym czasie zaczynają prosić o głupie rzeczy np. "pocałujesz mnie w rączkę" "pocałujesz mnie w stópkę" ale dzieje się to nie w sytuacjach damsko męskich tylko normalnie w ciągu dnia np przy stole tak z zaskoku.  Ja zawsze odmawiałem i kwitowałem to stwierdzeniem "Zwariowałaś?, może ty mnie pocałujesz w rączkę i stópkę?".

 

Dla mnie osobiście są to próby samicy wzięcia Brata Samca pod pantofelek, zapanowanie nad nim - chyba dla każdej samicy jest to takie wyzwanie - zapanować nad samcem, a potem jak już tego dokona straci zainteresowanie bo cel osiągnęła. Za tym oczywiście idzie utrata szacunku i wiążące się z tym konsekwencje.

 

 

Mieliście coś takiego w swoich związkach? Jak sobie z tym poradziliście?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym wg mnie nie można sobie poradzić ponieważ:

1. Jeśli manipuluje w ten sposób "z automatu natury", nie jest świadoma konsekwencji (czyli późniejszy brak szacunku, nasza ucieczka od roli sługi) - jest po prostu bardzo głupia. Chcesz żyć z głupią? Wiadomo, poziom logiki u kobiet znacznie odbiega, ale jakieś podstawy powinny ogarniać, jeśli same pouczają innych. Z głupią na początku jest ok, ale jak już przychodzi poważniejsze życie, decyzje, nie patrzy sie na samą urode i nie pobłaża, to nie można się dogadać tylko ktoś musi ustąpić. Oczywiście ten mądrzejszy, bo z głupim się nie wygra (dlatego zawsze zalecam nie kłócić się z kobietą, bo z emocjami nie wygrasz logiką).

Czyli mówisz: nie rób jednej rzeczy (tu jakaś np jej manipulacja), efektem będzie moje lepsze zachowanie, a nam się nie pogorszy.
Tymi manipulacjami pogarszasz.
Jeśli nie motywuje jej moje lepsze zachowanie, czy by nam było lepiej to chyba jasnym jest czy jej zależy czy nie?

Proste polecenia potrafią wykonywać.
Aczkolwiek najczęściej jest tak, że gdy uciekamy od roli sługi, stajemy się mniej zainteresowani, mniej zaangażowani z powodu jazd kobiety, to ona okręca kota ogonem i zamiast widzieć swoją winę i się poprawić (przez to ta płeć nie ewoluuje intelektualnie nigdy) widzi to tak:
- jesteś chłodny, nie czuje sie szczęśliwa/kochana, psujesz naszą relacje itd twoja wina, ja się nie rozwinę bo robie wszystko dobrze w swoich pienknych oczyskach

Oczywiście to kolejny etap egoistycznego urabiania w pantofla. W tym momencie powinien być koniec, ponieważ jeśli w błahostkach nie widzi swojej winy i takim swoim zachowaniem niszczy związek, nie rozumie tego, ani nie potrafi czy nie chce zmienić, to jest 200% pewność że jak zostaniecie ze sobą całe życie to za życie będzie obwiniać tylko i wyłącznie ciebie. A uwierz, będzie nieszczęśliwa i będziesz musiał ciągle się "starać", dokupować prezenty, spełniać polecenia i tak dalej, by jaśnie księżna miała dobry humorek choć chwilę. Oczywiście duże prawdopodobienstwo ze bedzie też szantażowała seksem, by uzyskać profity dla siebie.

Dobry układ? Jasny do przewidzenia. Oczywiście nie ma tu miłości po stronie kobiety i zamiast się rozpisywać można w skrócie napisać: Nie kochała, ale nie było nikogo pod ręką, to truje dupę temu, a on niczym nie zawinił. Niczym. Nie doceni go choćby nie wiadomo co robił. I nieważne czy to wyrachowana manipulantka, która nie potrafi kochać, angażować się, dawać, czy problem leży gdzieś indziej: nie kocha, a więc może jakoś nauczyć się żyć razem, jak pies z kotem, przystosować, ale nic dobrego z tego nie wyjdzie. Do tego jeśli wszczyna kłótnie, jest czepliwa, zrzuca winy i manipuluje w różne inne sposoby, to na 100% zrobi coś co może zmarnować całą godność swojego wybranka. Najpewniej będzie zdradzać, a jeśli jest na to zbyt leniwa/brzydka to jeśli nie chcesz mieć policji/rodziny/jej znajomych na karku to będziesz wręcz musiał być pantoflem i godzić się na to że tobą gardzi.

2. Może manipulować z premedytacją, czyli bawi się tobą (ta ich psychopatia), nie traktuje poważnie. Jesteś tylko zapchajdziurą zanim nie pojawi się ktoś na poważnie, do którego poczuje "to coś", a więc zdecydowanie ktoś kto wydaje się "jej godzien" i kogo na serio pokocha, będzie chciała o niego dbać i myślała o tym by właśnie jemu było dobrze (a nie tylko jej). Do tego czasu obecnemu będzie mówiła "kocham" i robiła rozsądne minimum, bylebyś nie nawiał,a sądził że może jednak ona kocha i jej zależy.

Za jej słowami nie będą szły czyny i zachowania miłosne (niektórzy - jak ja, wtedy chcą udowodnienia miłości). To oczywiście niczego nie daje, bo jak nie ma jej, to nie ma. Można też co najwyżej wydać polecenie i spełni lub nie. Zero satysfakcji, gdy druga strona sama od siebie nie daje od siebie, nie pyta, nie uwzględnia potrzeb drugiej strony i tak dalej.


W obu przypadkach będzie fiasko, prędzej czy później. W drugiej opcji jedynie może nie pojawić się nikt zasobniejszy/przystojniejszy/ciekawszy (wyższy status i SMV) w jej życiu, więc nie przeskoczy na inną gałąź i zostanie z obecnym którym będzie pomiatała całe życie najpewniej psychicznie, może jak sie uda to finansowo. Oczywiście winiąc go że jest niewystarczający, zmarnował jej życie i inne tego typu zagrywki, a on w to uwierzy bo kobiety akurat świetnie wmanewrują w poczucie winy i w poczucie odpowiedzialności za nie/za potomstwo/za stan waszej relacji. W koncu ty mezczyzna jestes od działania, także automatycznie sądzisz że twoja wina, tak sobie pościeliłeś.

Oczywiście nie będzie robiła tego zawsze, bo czasami będzie chciała mieć spokój w domu, albo rozmowe, albo żeby zrobić jej kolacje. Także czasami interesownie będzie miła, by uzyskać coś dla siebie, ale w środku będzie i tak gardzić i tak. Może to wychodzić chociażby na spotkaniach rodzinnych, gdzie zamiast stania murem za tobą, po twojej stronie, to będzie przeciw i krytykowała, albo nawet wypominała przy wszystkich, czy nawet się żaliła jak to jej źle, albo że mogła mieć lepszego. Oczywiście ty i twoje potrzeby znaczyć nic nie będą.

Jakby takie zachowania ucinać na samym początku, to relacje często by trwały może miesiąc. Reszta to fikcyjna miłość po stronie kobiety. Taki związek z rozsądku, gdzie i tak chce prędzej czy później urobić pod swoje, by było jej wygodnie czy bezpiecznie, czuła się kochana i najlepiej jakby nie musiała się rewanżować. Kobieta wysilać się nie chce i nie będzie. O czymś takim jak poświęcenie zapomnij.

Dlatego jedyna szansa na w miarę normalny związek jest wtedy, kiedy praktycznie wszystko jest na twoich warunkach. Nie ma gierek, nie ma krzywych akcji, nie ma urabiania, nie ma wpływu rodzinki/koleżanek/znajomych na wasz związek. To ona się np wprowadza do twojego mieszkania. To ona pragnie seksu, dotyku, sama potrafi i chce inicjować. Nie ma nic, gdzie mogłaby uzyskać przewagę. I oczywiście gdy wie że
- lepszego nie znajdzie
- jak odwali jakąś akcję to się rozstajecie

Czyli strach.

+ twoja konsekwencja w działaniu. Bo jak sie raz popuści, drugi, potem przyjdzie przyzwyczajenie i machnie się ręką. Przestaje zależeć na trzymaniu ramy i tak się właśnie kończy sielanka, a zaczyna brak szacunku i powolne wypalanie uczucia.

Komu sie chce trzymać garde z kobietą całe życie? Niewielu. Niektorzy mają to chyba od urodzenia i po prostu tacy są, inni muszą się uczyć, innym się nie chce bo to nie jest warte tej całej energii w którą się w to wkłada. Jedyny poważny problem to konsekwencje, czyli alimenty, prowokacje, zniszczenie psychiki przez kobietę, opinii w otoczeniu bo kobieta mimo że sama zawini wykreuje sie jako ofiara podłego, zimnego męża, a czasem i może zgłaszać że jest gwałcona, niebieska karta itd.

Wszystkie inne wyjścia są spalone i takich związków jest multum, bo ludziom trudno dobierać się w pary, a szczególnie kiedy teraz kobiety są zakochane jedynie w sobie i traktują innych kompletnie instrumentalnie, a na słowo współpraca reagują wielkimi oczami, bo przecież są rozpieszczone i uprzywilejowane. Dziś kobiety mogą być w końcu sobą (no może jeszcze by chciały by zniknęła opinia dziwki, by mogły całkowicie wyzbyć sie ciężaru oceny seksualności) dlatego mamy tyle rozwodów, nieszczęść, frustracji czy takich ktorzy nie są szczęśliwi, ale siedzą cicho co bo mają zrobić? Narzekanie nic nie da, żalenie tym bardziej. Wybrało sie daną kobiete, trzeba umieć z nią żyć. No i tyle, no i cześć.

Aha, zdrady czy zmiany gałęzi nie da sie zapobiec. To jest tylko i wyłącznie wina i wybór kobiety, jeśli tak postępuje. Oczywiście może nie mieć ku temu okazji, ale sam na to wpływu nie masz ponieważ jeśli kobieta jest szczerze zakochana to nie odejdzie i sama będzie analizowała co by zrobić, by było lepiej.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent napisał:

"To raz. Dwa to fakt, jak już wspomniałem - matka sama nie znosi kobiet mimo że nią jest. Naopowiadała mi takich rzeczy o nich, które potem oczywiście okazały się prawdą, że ostatnią rzeczą w jaką mógłbym pójść to białorycerstwo. Ja przeginałem zawsze pałę ostro w drugą stronę, czasem aż za mocno (przemoc, sadom-maso, wyzwiska, upokarzanie, upadlanie)."

Oj, niegrzeczny synek, niegrzeczny. :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.